Skocz do zawartości

Komputer

Brony
  • Zawartość

    1576
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Komputer

  1. [sneaky] Leciała cały czas nad ptasznikami odwracając się co kilka minut aby sprawdzić czy nikt ich nie goni, na razie nikogo nie widziała. Ku jej zaskoczeniu pająki nagle się zatrzymały, zebrały się w kupę i zaczęły kopać pięć tuneli które miały prowadzić aż poza las. Stosunkowo szybko zaczęły się tym zajmować, Sneaky wylądowała na karapaksie jednego z nich trochę go stresując ale wrócił do pracy. Wlecenie za nimi to samobójstwo. Była to kwestia kilku minut zanim wkopią się głęboko, pozostawiono jednak również straż przy wejściach do tuneli, zaczęły tkać wytrzymałą łowną pajęczynę, długo by to trwało gdyby nie to, że robiły to w 8 osobowych grupach i nie były małe jak inne ptaszniki. Po skończeniu robionej chaotycznie sieci ale nie znaczy, że mało wytrzymałej wkopały się trochę w podłoże kamuflując się w nim przez brązowy kolor ciała. Teraz czekały na ofiary i tak w każdym wejściu do tunelu. Oczywiście od strony wewnętrznej tunelu czekały. Sieć była na tyle wytrzymała, że Mantykora mogła by w niej utknąć bez większych problemów.
  2. Komputer

    [GRA] Olympus Forumus

    Po odnalezieniu miejsca i czasu na tym pseudo liście postanowił pójść. Teraz może znajdą jakieś wspólne tematy. - Mam budzić szacunek i strach a nie wyglądać jak jakiś laluś. - powiedział do siebie po namyśle czy aby na pewno ubrać się w coś, wziął jedynie swoje berło i poszedł. Potem zrobi sobie jakiś sługusów którzy będą ogarniać kilka rzeczy za niego. Dotarł na wskazane miejsce, plaża przy oceanie. I krab na słupku wody dziwne, cóż jednak Mortus był wysoki. Mierzył 206cm wzrostu więc nie trudno było wypatrzeć to coś, od razu powie po co i dlaczego i tyle z tego. Po zbliżeniu się na optymalną odległość ignorując kolesia obok spojrzał swoim ponurym wzrokiem na kraba. - Witaj. Zostałem zaproszony na jakieś przyjęcie przez Pana Cygnusa. - zaczął prosto z mostu z jakimiś uprzejmościami podając a raczej próbując podać kartkę z zaproszeniem. - Jam jest Mortus. - dodał przedstawiając się aby biedny nie musiał pytać się o imię.
  3. Komputer

    [GRA] Olympus Forumus

    Mortus przypomniał sobie o jednej rzeczy o której zapomniał szybko udał się na parter aby kawałek góry który był w środku stał się źródłem rzeki która wpadała do tunelu który pojawił się znikąd w środku. Bóg szybko stworzył sobie niewielką drewnianą łódkę na rzece na którą wsiadł i płynął w dół kilka kilometrów pod ziemię, chyba dwa lub trzy do dużej jaskini gdzie postanowił zrobić kolejny swój posąg i po dwóch brzegach stworzyć dwie strefy. Na lewym brzegu więzienie dla każdego kto mu podpadł, były tam ekskluzywne kotły do "kąpieli", rozgrzany węgiel, kilkutonowe skały a nawet kolekcja rozgrzanych prętów do "ogrzewania" towarzystwa. Po prawej dla zasłużonych miejsce odpoczynku lub dla tych których lubił, z basenem z podgrzewaną wodą, bimbrownią, salą gimnastyczną a nawet nieskończoną ilością żarcia. Po skończeniu tej roboty wrócił na parter aby zauważyć coś co go zdziwiło i to nieźle. - Łabędź? I kartki jakieś? - powiedział do siebie zdziwiony. W końcu ten ptak czy co to tam było przyniósł również do niego... list. Po chwili łabędź odleciał. Mortus wziął wymieniony przedmiot i poszedł z nim na najwyższe piętro do tronu aby na nim usiąść i przeczytać co tam było. Po dojściu usiadł i zaczął czytać co tam jest, był pewien, że jakiś wieśniak to pisał bo ani to estetyczne ani ciekawe. Jakieś zaproszenie na przyjęcie, tylko gdzie i o której.
  4. Komputer

    [GRA] Olympus Forumus

    Mortus stosunkowo szybko wymyślił wygląd swojego pałacu, z ziemi zaczęły wychodzić kwadraty zrobione z jednolitej, szarej skały aby uformować się w wysoką piramidę. Szybko stworzył duże wejście o wysokości i szerokości czterech metrów a po bokach dwie duże pochodnie które świeciły zielonym płomieniem. Wkroczył do środka aby ogarnąć co nieco tam, podłoga z tego samego materiału była co ściany. Nie bawił się w bogate wnętrze, po wejściu każdy mógł zauważyć jego posąg zrobiony z jaśniejszej skały który obserwował wchodzących surowym spojrzeniem. Standardowo obok były pochodnie który świeciły tym samym zielonym płomieniem. Wzdłuż głównego korytarza stały trumny mające nadać klimat, wyjął znowu kartkę idąc na drugie piętro by ogarnąć tam co nie co. Tam postanowił jedynie stworzyć swego rodzaju pokój gościnny, wygodne fotele i kanapy w kolorze czarnym oraz stoły z ciemnego drewna. To powinno wystarczyć, skierował się wyżej. Tu miał zamiar pokazać dużą ilość sztuki, na ścianach wisiały obrazy a na małych stolikach czarne niczym noc wazy i inne takie które zdawały się świecić. Na ostatnim piętrze postanowił stworzyć balkon z którego mógł obserwować co reszta robi i tron na którym by siedział od czasu do czasu, był stworzony oczywiście z kamienia. Nie potrzeba mu niczego innego. Skierował się na balkon by sprawdzić co porabiają. - Proszę, proszę. Widzę, że nowe pałace się pojawiły. - powiedział do siebie obserwując wymienione miejsca.
  5. Komputer

    [GRA] Olympus Forumus

    Mortus rozglądał się swoim leniwym, wypranym z emocji wzrokiem po pustawej planecie. Brakuje mu jakiś wyznawców jednak pewnie to się zmieni, a raczej na pewno. On już tego dopilnuje. Spojrzał na budowę... oceanu? Tak to można nazwać, z daleka było to widać. Oraz lewitującą przyczepę, to było co najmniej ciekawe. Na razie to zignorował, musiał zbudować swój pałac. Zrobił sobie z niczego kartkę papieru z narysowanymi planami budowy. - Od czego by tu zacząć? Hmm... - powiedział do siebie, miał już pomysł. Szybko stworzył górę a raczej kilka gór które układały się w kształt półokręgu. Były niezbyt wysokie i niezbyt niskie, idealne. Teraz musiał przemyśleć jak to będzie wyglądać, ściana z szarego kamienia była świetnym pomysłem. Tylko w jakim kształcie to ma być.
  6. [sneaky] Szła przez tunel z Sandy na grzbiecie, czuła się nieswojo jednak parła naprzód. Zauważyła wyjście z tunelu które prowadziło na zewnątrz, nie myśląc wiele wyszła od razu przyciągnęła uwagę kilku ptaszników które podeszły i zrobiły pozycję do ataku. Wiedziała, że to jedyny gatunek który da się oswoić i wiedziała jak. Zaczęła ostrożnie głaskać go po kle jadowym przez co już nie wyglądał na agresywnego, chciała go podrapać pod nogą na co pozwolił podnosząc każdą po kolei by oddać się przyjemności. Zdobycie ich zaufania było niezbyt trudne, szczególnie jak walczyło się z ich wrogami. Zaczął odchodzić jednak przedtem zakopały tunele i poszły do swoich które zbierały się pod wejściem do jaskinii, poszła za nimi. Czuła się bezpieczniej w ich towarzystwie. Same ptaszniki zrozumiały, że walka nie ma sensu i zaczęły się wycofywać, zaczęły znikać już między krzakami aby znaleźć nową kryjówkę. Jednak biegły by nie natrafić drugi raz na nie, w 40 sekund mogły pokonać kilometr. A Sneaky z Sandy na grzbiecie leciała trochę nad nimi, skoro zdobyła zaufanie jednego z nich to reszta nie będzie do niej agresywna. A może nawet ją ochroni? Kto wie.
  7. (To jest tak fajne, że aż korci do napisania KP) BÓG Imię: Mortus Wiek: 1326, często zapomina. Patronat: Śmierć, umarli. Awatar: Nie może wyglądać jak jakiś laluś bo by mu ofiary nie składali jeszcze. Charakter: Ponury, brak poczucia humoru, często rzuci sarkazmem gdy ktoś go zniesmaczy, ma duże ego. Lubi: Siebie, ciemność, chłód, z kimś gadać na temat swego dominium. Nie lubi: Irytujących osób, częstego rzucania żartami, zagadek i matematyki. Motto: „Śmierć jest jak pieśń, każdy ją kiedyś usłyszy..." Dziwactwo: Lubi gadać z przedmiotami nieożywionymi, utożsamia je często z duszami.
  8. [sneaky] Cóż następne wydarzenia zaskoczyły ją i to bardzo. Najlepszym wyjściem było zatrzymanie i otoczenie się jakąś słabszą tarczą. Wyhamowała jednak przy tym przewracając się na ziemię i sunąć jakieś dwa metry dalej do przodu. Bolało ją to ale postanowiła zignorować ten ból aby zająć się obroną. Podbiegła stękając co kilka sekund do Sandy aby przywrócić energię z miecza i mieć trochę więcej energii. Wypatrzyła szybko kryjówkę. Jeden z tuneli tych ptaszników, wskoczyła niosąc Sandy tam jak poparzona, wilgotno tam było jednak pleśni jeszcze nie było. [Ptaszniki] Zostały całkowicie zaskoczone to znajdujące się najbliżej zostały spalone w mgnieniu oka jednak te dalej miały czas aby wycofać się do tuneli lub wykopać nowe. W końcu miały umiejętności ptaszników naziemnych i podziemnych więc to nic trudnego dla nich. Szybko wkopały się w wilgotną ziemię aby uniknąć spalenia się. Bolało, że tyle ich zginęło ale co poradzić. Te na zewnątrz już blokowały wyjście jednocześnie będąc poza zasięgiem ciekawych rzeczy w środku. Liczyć je można było w dziesiątkach jednak niedługo intruzi będą mieli jeszcze gorzej... Już zaplanowana była pułapka. [Kristian] Dotarł do tej przeklętej kolejki która według przechodni była do sklepu z biletami czy czymś do Krainy Smoków.
  9. [sneaky] Spojrzała wystraszona jak znowu te dyski lecą, czuła, że właśnie jej życie zakończy się. Spróbowała spowolnić dyski lewitacją ale nie rokowała większych szans na udanie się tego. W chwili gdy miały właśnie ją trafić przed nią zeskoczył jeden z ptaszników ukazując swoje kły jadowe. Na jego nieszczęście te dyski przebiły się przed odwłok i karapaks. Jednak nie wyleciały z martwego już ptasznika z powodu spowolnienia przez wnętrzności. Chcąc wykorzystać sytuacje po prostu wzleciała w powietrze i zapikowała w jej stronę by ją przewrócić przynajmniej. Z drugiej strony nie chciała sprawdzać jak dobra jest w walce bezpośredniej. [Ptaszniki] Bo uśmierceniu jednego z nich szybko uznały, że tamta odpowiedzialna za to jest już wrogiem. Szybko opracowały plan który pozwoli ją unieszkodliwić. Jeden z nich który był na suficie zeskoczył z niego prosto na tamtego Changelinga by go złapać kończynami i trochę zniszczyć pancerzyk. One same były przez te feromony dość wściekłe jednak dalej myślały przez co po prostu te przy wyjściu ze skoczyły na wlatujące Changelingi by za pomocą swoich kończyć zgnieść je jak kartkę papieru. Ich siła była jednym z powodów dlaczego nikt o zdrowych zmysłach z nimi nie walczy. Z kilku jam koło jaskini zaczęły wychodzić kolejne zaalarmowane walką by zablokować wyjście przez co w dość krótkim czasie napełnić spiżarnie. Do tamtej z kosą zaczęły podchodzić trzy ptaszniki by ją ukąsić. Ich atak był zbyt szybki aby mogła zareagować, nieważne jak szybka była.
  10. (I na dziś mój ostatni post bo pisanie na siłę standardowo nie daje dobrych efektów.) Raczej nie potrzebuje tej bandy kretynów na widowni, przeżyję z nimi czy bez nich. Liczą się umiejętności jednostki a nie ogółu, w takich ciekawych "igrzyskach" zawsze tak było. Zacząłem zastanawiać się nad odpowiedzią, lepiej grać w tym wypadku, że mi się podoba. - Tu jest świetnie. Mimo, że jestem tu pierwszy raz to jednak po nasłuchaniu się opowieści o tym miejscu to spojrzenie na to moim okiem jest niczym balsam na moją duszę. Wyobrażałem sobie inaczej te miejsce jednak w rzeczywistości jest lepsze niż w mej wyobraźni. - odparłem niczym jakiś aktor, jednak z nie jakimś udawanym zaskoczeniem czy innymi bzdetami.
  11. Komputer

    [Gra] Starcie Tytanów

    Cisza podczas drogi nie zdziwiła Lying, jedynie obserwowała uważnie „kompanów“ i zamek. Nie ufała im i pewnie vice versa. Jednak nie dziwiła się, kto by zaufał podmieńcowi i do tego klaczy? Z zasady zwykle one są sprytniejsze, ale jednak mniej wytrzymałe. Doszli w końcu do pomieszczenia które ta Dolores opisało jako swój gabinet, miała rację. Warto zapamiętać gdzie ono się znajduje, od tak na wszelki wypadek. Podała jej i klaczy obok trochę kartek do podpisania. Nic nie mówiła, po prostu wzięła długopis lewitacją i zaczęła wypełniać wszystko chcąc mieć to z głowy i położyć się w ciepłym, miękkim łóżku. Po skończeniu tej dennej roboty położyła wszystkie kartki na biurku ciesząc się w duchu, że ma to za sobą. - I co teraz? - zapytała na wszelki wypadek, z jednej strony miała się „nauczyć“ chować broń ale z drugiej bez tamtego ogiera chyba nici z tego będzie.
  12. [sneaky](Zgoda na piękne ptaszniki jest :>) Spodziewała się tego manewru ale przeczuwała najbardziej, że zacznie od razu walkę bezpośrednią aby szybko ją zmęczyć. Zrobiła blok mieczem aby chwilowo dysk był jak najdalej od jej pyska. Poleciał w sufit trafiając na coś innego niż kamień bo był inny dźwięk i spadł. Po oświetleniu dało się zauważyć co dostało. Gigantyczny pająk który stał na suficie i obserwował co się dzieje dostał nim w karapaks. Znacznie gorsze było to, że było ich strasznie dużo. Zrobiły sobie tu kryjówkę. Chwilę po „zaatakowaniu“ pająka dało się usłyszeć zwielokrotnione syczenie i szybko te bezkręgowce zaczęły iść w stronę wyjścia z jaskini aby zablokować wyjście. Ich zirytowanie sięgnęło zenitu poprzez zaatakowanie jednego z nich, jednak były o wiele inteligentniejsze o swoich małych braci. A efekt psychologiczny dawał fakt, że były szerokie na trzy metry i wysokie jak przeciętny kuc. Mimo zirytowania obecnością intruzów nie miały zamiaru od razu atakować. Sneaky w tym czasie zaczęła się cofać w kierunku Sandy korzystając z faktu, że może być nieciekawie. Spojrzała na swój miecz który był zniekształcony przez dysk ale jednak dalej w jednym kawałku. Czuła jednak, że jedno uderzenie i po nim. Przywróciła więc z niego energię, musiała dostać się na zasięg zamachu kopytem do niej. [Kristian] Po wzięciu zwykłego plecaka i zapakowaniu portfela z kasą wyszedł z mieszkania kierując się do miejsca gdzie je sprzedają. Może coś ciekawego uda mu się znaleźć, kto wie? Liczyło się to, że ma już plan na odzyskanie humanoidalnej formy.
  13. [sneaky] Przełknęła głośno widząc te bronie i oraz słysząc ten tekst. Spodziewała się, że Ona chce ją zabić. W tym wypadku jak wróg ma dwie bronie może być nieciekawie. Pancerz zmienił kolor na bardziej kamienny by się zakamuflować się w jaskini, po dojściu na odległość trzech metrów od niej zatrzymała się i przyjęła postawę obronną. Na jej twarzy widać było tylko skupienie, wiedziała, że jak się rozproszy to szybko zginie. - Pokaż co potrafisz! - warknęła w jej stronę chcąc ją sprowokować do ataku jednocześnie powoli ruszając się w stronę skały, spodziewała się już kilku rzeczy jakich zrobi. Jedynie martwiła się czy nie oświetli tej jaskini, pozwoliło by jej ją odróżnić od skał i ścian, ale na to znajdzie sposób. [Kristian](Czemu o tym wcześniej nie pomyślałem?) Odebrał klucze i siedział w swoim mieszkaniu myśląc co ze sobą zrobić, brakowało mu ludzkiej postaci jednak musiał wykombinować jak za plecami Celestii osiągnąć przynajmniej humonaidalne ciało. Miał pomysł ale potem zacznie go realizować. Słyszał ostatnio o tym tygodniu do kraju Smoków, skoro dostaje kasę od państwa to nie głupie by było Ją wykorzystać do tego celu aby polecieć. Na szybko skoczył się w coś ubrać i wziąć kasę.
  14. (Wiem, wiem. To tylko były przemyślenia postaci. Tego raczej nie trudno się domyślić.) Spojrzałem raz na niego i raz na widownie myśląc nad odpowiedzią którą znalazłem. - Ależ to nie jest obraza. Skoro prawdopodobnie miejsce gdzie to będzie to się odbywać ładnie ukryje czyjeś wady to każdy zastanowi się dwa razy aby komuś przeszkodzić. Tóż to jest komplement, oraz oczywiście efekt psychologiczny. - odparłem z uśmiechem nie łudząc sobie większych szans, że te słówka poskutkują.
  15. Komputer

    [Gra] Starcie Tytanów

    Spodziewała się trochę... Ciekawszej atmosfery. Niby ponuro ale czego miała się spodziewać po Królu? Różowej cegiełki wszędzie? Oczywiście, że nie. Śmieszne się dla niej wydawało to, że muszą się nauczyć broń chować. Postanowiła uznać, że ich uważają za bandę debili z bronią. Innego wyjścia nie było. Zwykle broń chowała pod skrzydłami lub jeśli była dostatecznie mała pod karapaksem. Ruszyła z wolna rzucając spojrzenie tamtej dwójce z którą miała iść za tą całą Dolores. Jeden ogier i jedna klacz. Raczej nie wyglądali na szaleńców więc obstawiała, że to najemnicy. Bo kto inny normalnie wyglądający dołączyłby do Króla? Ona miała jedynie rozkazy od Królowej, nic więcej. Jedno jej słowo i zmienia stronę, typowe dla jej rasy. Jednak wolała być po stronie Sombry niż Kredensu. Nie cierpiała ją przez Bitwę o Canterlot. Był to dla niej główny powód nienawiści i wystarczający według jej.
  16. [sneaky] Patrzyła ze strachem na swoją przeciwniczkę, musiała zachować zimną krew. Położyła lewitacją Sandy za sobą i zaczęła pewniej trzymać swój miecz. Wydawało się jej, że coś się rusza po suficie ale uznała, że jej umysł robi sobie figle. - Wolę zginąć niż się poddać. - warknęła pewniej patrząc jej w oczy. Na poprzednie jej pytanie nie odpowiedziała bo nie wiedziała jak. Zaczęła wolno iść w stronę przeciwniczki trzymając miecz który był gotowy aby zagłębić go w jej piersi. Również instynkt podpowiadał by tak zrobić. Wszelkie sumienie spadło na plan dalszy, poddanie się nie wchodziło w grę. Cały czas gotowała się do uskoku lub innego uniku, czuła że coś się nieciekawego może stać. [sensetive] Warknął niewyraźnie kilka słów pod adresem gwardzistów czekając aż sprawa się wyjaśni. Na ucieczkę nie rokował większych szans postanowił po prostu poczekać na razie myśląc jak to się skończy.
  17. [sneaky] Po usłyszeniu głosu ścigających ich serce jej szybciej zabiło, bała się. Raczej nie darują jej zabicia tamtej mimo, że sama wiedziała w co się pcha. Sumienie ją gryzło ale ignorowała je na razie, główną przewagę na razie miał instynkt przetrwania który nakazywał stawiać jak najdłuższy opór. Oni wiedzieli, że są tu więc powoli wyjrzała zza wejście do jaskini by zobaczyć, że na razie Ona idzie. Jednak sama nie jest, to jest pewne. Na twarzy Sneaky malował się strach po chwili schowała się znowu. Zaczęła iść cały czas wzdłuż ściany w jaskini by być jak najdalej od wejścia tu. Najgorsze w tym wszystkim było to, że praktycznie większa część ich schronienia była w większości bez wielu kamieni w środku czy skał więc łatwo można było ją wypatrzeć z powodu wpadającego do środka światła słonecznego. Jedynie dalej lewitacją trzymała miecz który dalej był ubrudzony zieloną krwią. Jednak trząsł się jak ona sama. [sensetive] Odpowiedź nie zadowoliła go ale nie odpowiedział. Zaczął przeczesywać wzrokiem pomieszczenie na tyle ile mógł. Czuł, że trochę tu jeszcze postoi bo innej opcji nie było. [Krymie] Poszkodowanym dano dwu dniowy urlop by przez ten czas się ogarnęli i byli potem gotowi by wrócić do budowy Sewastopola.
  18. [sneaky] Po złapaniu oddechu spojrzała na Sandy, krew pewnie zakrzepła jednak potrzebowała chwilę odpoczynku. Była zmęczona ciągłą ucieczką. - Kiedy to się skończy? - zapytała siebie wchodząc na chwilę do sporej jaskini by odpocząć trochę. Oparła się bezszelestnie o skałę która stała przy wejściu i zajęła się sprawdzaniem czy wszystko z Sandy w porządku. W tym wypadku jej życie jest ważniejsze niż ucieczka, była dość wystraszona. Nie wiedziała czy stawiać opór czy się poddać, rozejrzała się po jaskinii. Miała plan który zagwarantuje im ucieczkę czy tamte tego chcą czy nie. Musiała go tylko trochę dopracować, zastanawiało ją jak duży jest pościg. Bo pewnie ich dalej gonią, zabicie kogoś z roju zwykle źle się kończy dla zabójcy. Na walkę nie miała sił, musiała coś zjeść i odpocząć. [Krym] Natychmiastowo żołnierze wzięli się za pomaganie poszkodowanym i przetransportowanie ich do szpitala. Takie mieli rozkazy. [sensetive] Spojrzał gniewnie na gwardzistów jednak dalej był spokojny. - Ile mam niby tak stać? - zapytał zirytowanym głosem, gdyby miał energię to by coś zrobił a tak nic nie może.
  19. (Nie chce mi się zbytnio nowej postaci robić.) Imię: Lying Hive Płeć: Klacz Rasa: Changeling Miejsce urodzenia: Changea Miejsce zamieszkania: Główny Ul niedaleko Metamorphii Strona: Oczywiście, że Sombry Specjalizacja: Zabójca Wygląd: (Zignorować te cosie na grzywie) Charakter: Lying z pozoru jest miłą oraz troszczącą się klaczą, jednakże to tylko maska gdy próbuje osiągnąć swój cel. Posługuje się zwykle kłamstwami oraz uwodzeniem by mieć to co chce, szczera jest tylko w razie potrzeby lub rozmawia z kimś komu ufa. Również jest osobą o dużej pewności siebie, nie widzi dla siebie woli nie do złamania, ma to również przeniesienie w walce. Jednakże czasami powie coś o sobie, patrzy na większość rzeczy pod względem korzyści dla Roju. Docenia osoby silniejsze od niej, jednakże jej ambicje czasami zmuszają ją do knucia by wyciągnąć jak najwięcej dla siebie. Historia: Lying urodziła się w Ulu a konkretniej w Changei, po swoich narodzinach sama Matka czyli Królowa Chrysalis wzięła je pod swe skrzydło widząc w niej potencjał, poza tym rzadko rodzi się Changeling płci pięknej. O ile podczas ciężkich treningów magii radziła sobie najwyżej średnio to walkę wręcz opanowała świetnie, umiała się posługiwać sprawnie bronią od sztyletów przez miecze po halabardy. Było to jej naturalnym talentem, jednak drugim znacznie ważniejszym dla Roju to, że z łatwością owijała ogierów wokół kopyta swoimi umiejętnościami uwodzenia oraz kłamstw. O ile uwodzenie od czasu do czasu mogło się nie udać z powodu pomyłki to kłamanie przychodziło jej z łatwością jakby to było na porządku dziennym. Matka miała wobec niej również plany, jeśli by zginęła nie miał by kto rodzić nowe Changelingi co doprowadziło by do wymarcia rasy. Jednakże po zamknięciu ponownie nie wiedzieć czemu w kokonie obudziła się z częścią niezbędną do reprodukcji, po pojawieniu się tej niespodziewanej części na korpusie spojrzała na swą matkę zdziwiona. Chrysalis wyjawiła jej, że jeśli Ona zginie Lying ma przejąć rolę królowej, mało prawdopodobne, że Królowa zginie było jednak jakby to się wydarzyło to potrzeba było Changelinga silnego wolą który by mógł prowadzić Rój. A ona była jedną z niewielu przedstawicieli gatunku które mogły się tego podjąć. Rozumiejąc obowiązek na niej drzemiący przeczytała kilka książek na ten temat, niezbyt podobała się jej ta wizja ale musi zrobić wszystko ku chwale Roju. Z biegiem czasu dotarły do Królowej informacje o przygotowaniach w Crystal Empire, chciała zyskać na tym, Sombrę bardziej trawiła niż znienawidzonego "Kredensika". Dlatego wysłała Lying by wspomogła Królę Sombra którego nie darzyła dużą sympatią ale musiała to zrobić. Lying stanęła przed ważnym zadaniem, musiała pomóc Królowi Cienia wygrać by Rój mógł coś zyskać. Wyposażenie: Mały rewolwer kapiszonowy (Typu LeMat konkretniej), kilka sztyletów i nóż składany. Żadnych zgrzytów, karta przyjęta. ~ Advilion
  20. Ja! Ja! Czekam z niecierpliwością.
  21. Cały czas miałem wrażenie, że do każdego mówił podobne teksty. Ale mniejsza, wolę to mieć za sobą. - Znam swoje wady i nie mam zamiaru ich pokazywać potencjalnym przeciwnikom. Jednak jest szansa, że się jeszcze spotkamy. - odparłem z pewnym siebie głosem. - Ale kto wie, może miejsce gdzie to wszystko będzie się odbywać będzie bardziej niebezpieczne niż przeciwnicy. - dodałem z uśmiechem.
  22. [sneaky] Ruszyła przed siebie zmieniając przedtem kolor pancerza na biały aby trudniej ją było wypatrzyć oraz do tego wzleciała nisko nad ziemię. Trzymając magią Sandy poleciała przed siebie, musiała wykombinować jak znaleźć bezpieczne miejsce. Ten cały las chronił przed gwardią ale nie przedtymi potworami więc to trzeba z Sandy przedyskutować. Doleciała do terenu otoczonego przez różne jamy i dziury aby odetchnąć. Była zmęczona nieustanną ucieczką, chciała by zasnąć ale nie mogła... Bo teraz pewnie za zranienie tamtej będą ją gonić aż im się znudzi. Ale miała już plan, tylko odpocząć musiała. Jednak czuła się dziwnie, pierwszy raz zabiła prawdopodobnie jakiegoś Changelinga. Nie dawała tamtej większych szans na przeżycie po nadzianiu na miecz. Jak to mawiają pierwszy raz jest najtrudniejszy jednak było to sprzeczne z nią samą. [sensetive] Dał się zakuć w kajdany i przyszpilić do ziemi, cóż nie było mu niewygodnie. Kwestia przyzwyczajenia do trudnych warunków. Jednak jak na ironię to Sandy zabiła więcej osób od niego mimo, że była klaczą i robotnicą. Lekki wstyd dla niego, ciekawe jaki wyrok dostanie. Patrzył jedynie wiercącym spojrzeniem na gwardzistów, gdyby wzrok mógł zabijać to by ci gwardziści leżeli martwi. [Krym] Gdyby nie to, że zdawał ciężkie testy psychologicznie to by bez oporów poszedł spać. Jednak dalej stał na nogach, dla niego to był już sygnał, że lepiej się już nie zbliżać. Jedynie była jedna kwestia, co to jest? Na wzgórzu przytaszczono już reflektor przeciwlotniczy który po podłączeniu do polszenu zaczął świecić na pełnej mocy w stronę tych stworzeń.
  23. Spojrzałem raz na widownię a raz na tego gościa. Nie lubię takich występów ale co poradzić? - Skłamałbym jeśli powiedziałbym, że nie widzę w nikim zagrożenia. Póki nie znam czyiś wad i zalet to trudno to ocenić, raczej każdy jest na swój sposób niebezpieczny dla mnie. - odparłem mówiąc prawdę, co innego miałem powiedzieć.
  24. [sandy](Aby nie było na teleportację mam zgodę od Elizki bo się pytałem aby nie było porozumień. Poza tym Hoff zapomniałeś chyba o Sensetivie, raczej tylko tak myślę. Mi się zdarza zapomnieć. W razie nieporozumień edytuje ale nie widzę nic złego.) Wycofałyśmy się do tyłu dzięki czemu znalazłyśmy się między kratami a ścianą tunelu. Dawało nam to przewagę bo nie musiałyśmy zbytnio obawiać się o ataki z flanki co wymuszało na wrogu ataki na frontem do nas. Ja byłam za Sneaky bo byłam w tym momencie cenniejsza. Obie to wiedziałyśmy więc raczej do mnie się nie dostaną. Sneaky momentalnie przywróciła sobie energię z megafonu i ostrza energetycznego by mieć dużo jej do walki. Zrobiła po prostu tarczę legionistów rzymskich dość wytrzymałą i miecz długi który byłby idealny do obrony. Jej pierwsza reakcja na atak od góry to było zablokowanie tego tarczą która oczywiście wytrzymała od razu skupiła się na reszcie, któraś chciała ją podciąć wślizgiem więc po prostu zrobiła pchnięciem mieczem aby nadziała się na ostrze. Tarczę momentalnie ustawiła poziomo aby broniła od góry flanek. Skupiała się na obronie ale nie miała zamiaru powstrzymywać się przed uśmierceniem któreś z nich. Łomy kojarzyła przede wszystkim z grupowym biciem pyska lub jeszcze ciekawszymi uszkodzeniami ciała. Od flanki nie było możliwości zaatakowania jej bo by musieli pozbyć się ściany lub krat. Zaatakuj od boku wroga który stoi między ścianami, niewykonalne. A to, że nie zapobiegły temu aby się wycofać pod dwie osłony to ich problem... Zauważyła jak kolejna ich grupa próbuje prawdopodobnie zaatakować Sandy jednak tarcza była nie do ruszenia z tego powodu, że była również między tymi dwoma osłonami zaklinowana. Ja w tym czasie po ogarnięciu się skupiłam się i objęłam kopytami Sneaky aby na pewno się ze mną teleportowała. Po chwili zniknęłyśmy w żółtym błysku pozostawiając tą tarczę która była sobie zaklinowana. Pojawiłyśmy się na tej polanie 20km od Manehattanu, poczułam intensywny ból i towarzyszące mu moje jęknięcie. Pewnie przez tą plazmę... Jednak po chwili obraz mi się urwał i padłam nieprzytomna na ziemie. Słyszałam jedynie krzyki Sneaky. - Sandy? Sandy?! - po chwili wszystko zamilkło. Wcześniej mi nauszniki z uszu spadły. [Krym] Odważny zwiadowca dalej szedł w kierunku tej istoty, albo był głupi albo odważny. Albo to i to. Z tyłu trwała rozmowa między oficerami. - Skoro teoretycznie to jest stworzone z cienia to światło powinno to coś unieszkodliwić tak? - zapytał swojego zastępce. Ten jedynie kiwnął głową. - Świetnie. Więc przynieście tu reflektor przeciwlotniczy. Może coś zdziała. - po wydaniu tego rozkazu kilku pobiegło po wymienioną rzecz.
  25. [sandy](Wzorowane na owadach.) Sneaky uderzyła zdesperowana w kraty jednak nic to nie dało odwróciła się chroniąc mnie przed nimi. W tym wypadku byłam naszą jedyną szansą na ucieczkę. A ona sama była zawzięta, przynajmniej tyle wywnioskowałam z naszej krótkiej znajomości. Przyjęła na siebie strzał plazmą przez co cała w niej była. Spojrzała z nienawiścią na tą trójkę. Na chwilę zdjęła nauszniki by usłyszeć to co mówią. Po skończeniu ich propozycji założyła je ponownie. - Co wy się tak uwzięliście na nas?! Gonicie nas jakbyśmy matkę zamordowali. – warknęła w ich stronę zmęczona wymyślając ostatnią szansę na przynajmniej spowodowanie im bólu i zdekoncentrowanie aby osłabić kraty. Stworzyła megafon, Changelingi miały lepszy słuch od kucy, dlatego na głośny dźwięk były dość wrażliwe. Nauszniki blokowały większość dźwięków więc dla niej by to nie było bolesne. Wzmocniła go jeszcze energią by dźwięk był kilka razy głośniejszy i krzyknęła głośno. Po wzmocnieniu krzyku przez megafon prawdopodobne było, że teraz będą zatykać sobie uszy. Zrobiła to wszystko na tyle sprawnie aby nie dać im zbyt wiele czasu na przygotowanie się. Ja w tym czasie chwiejnie podniosłam się na nogi i szykowałam się do użycia czaru teleportacji, mój róg otoczyła żółta aura. Jednak z moim stanem chwilę to potrwa. [sensetive] Po mimo zerowej kontroli nad ciałem szedł dalej, jedynie jego umysł przetwarzał kolejne informacje. A on sam myślał jak będzie w tym więzieniu, tak źle być nie może. Gdyby Kredens go dorwał przyjemnie by dla niego nie było. Przynajmniej tak źle nie było, czas drogi skupiał na podziwianie jej. Bo i tak nie miał lepszej rzeczy do roboty. [Krym] Żołnierze a raczej zwiadowcy uformowali pół księżyc by w razie czego otoczyć to coś i to zlikwidować lub przechwycić. Jedynie jeden wysunął się najbardziej do przodu aby sprawdzić podejrzenia o zagrożeniu tego czegoś dla robotników.
×
×
  • Utwórz nowe...