Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[Fire]

Miała ochotę przerobić swój samolot na niszczyciela krążowników, było jednak pewne że będzie musiała walczyć z nimi w inny sposób ponieważ drugi raz na tyle jej nie pozwolą. Przez to drugie starcie będzie trudniejsze chociaż będzie miała odpowiedniejszą broń na tego typu cele. Najbardziej obawiała się ich teleportacji ponieważ to było najmniej przewidywalne, tarcze magiczną da się zniszczyć więc to było tylko odwlekanie nieuniknionego. 

[A-10 Thunderbolt II]

Pilot nagle zauważył urocze zwierzątko jednak wolał gady typu warany które zjadają takie puszyste stworzonka na śniadanie - O jaki ty jesteś słodki... - Powiedział do paraspirta gdy ten nagle zaczął wgryzać się w poszycie samolotu - Ale to zostaw! Zły, niedobry! - Niby taki mały ale duraluminium to on jednak zębami umiał uszkodzić, pilot otworzył kokpit i wyjął pistolet - Dosyć, nie będziesz mi zjadał samolotu - Po tych słowach rozległ się strzał a żółta kulka opadła bezwładnie na ziemie. Dlatego już bardziej lubił na przykład krokodyle, one nie zjadają maszyn.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Chrome Star

Klacz weszła powoli do knajpy nie zwracając większe uwagi na bawiące się wokół kuce. Chciała po prostu chwilę tu posiedzieć sama. Choć może się wydawać to dość dziwnym miejscem do rozmyślań to jednak tego potrzebowała po całym dniu siedzeniu w magazynie. Usiadła na końcu baru i zamówiła coś do picia nie zwracając na nikogo większej uwagi i rozmyślając o jutrze, gdy się na chwilę, choć wyrwie.

Gwardia Canterlot

Kapitan gwardii Canterlockiej wszedł do gabinetu a dowódca okrętu za nim. Kapitan usiadł przy biurku wskazując dowódcy kopytem by ten poszedł w jego ślady i usiadł naprzeciw niego.

-  A więc słucham - powiedział spokojnie kapitan

- Kapitanie to nie moja wina ja naprawdę... - mówił zdenerwowanym głosem jednak kapitan mu nagle przerwał kopytem.

- Nie chce słuchać tłumaczeń. Powiedz, co się stało

- Według planu testowaliśmy nasz krążownik, gdy nagle pojawiła się ona...

- Co za ona? - spytał nie zmieniając tonu

- Ta klacz w dziwnym samolocie pojawiła się w naszej okolicy. Na początku nie wskazywało nic by miała złe zamiary. Ale potem nas zaatakowała potężnymi ładunkami wybuchowymi. Próbowaliśmy wszystkiego by ją dorwać. Zjawisk atmosferycznych, zestrzelić ją a nawet prób ataków generatorem. Jednak nic nie byliśmy niemal w stanie zrobić - powiedział dalej zdenerwowanym głosem

- Rozumiem. Czy ten samolot był podobny do tego, co opisywało nam Crystal Empire?

- Jak o tym tak teraz mówisz kapitanie to wydawał się całkiem podobny

- Więc mówisz, że pokonała was jedna klacz w samolocie? Powiedz, więc jak działa nasz obrona i broń

- Generator działa świetnie. Pole siłowe zdołało wytrzymać potężny wybuch. Skoki również dobrze działają. Niestety energia magiczna uwolniona z generatora nie zrobiła większego wrażenia na wrogu. Przydałby się też potężniejszy pancerz albo lepsza szybkość okrętu. Bo byliśmy za wolni. Jeśli chodzi o działa nie byliśmy w żaden sposób trafić samolotu wszystkiego unikała - powiedział dalej lekko zdenerwowanym głosem

- Dobrze na razie jesteś wolny pomyślę nad tym, co powiedziałeś i pomyślę, co z tobą zrobić. Teraz marsz napisać raport! - Dowódca okrętu tylko zasalutował i opuścił gabinet kapitana, który teraz oparł się na fotelu. Chyba buntownicy robią się zbyt pewni siebie. Czas im najwyraźniej pokazać, kto tu rządzi i kto kogo ma się tu bać pomyślał kapitan.

Parasprity

Parasprit na samolocie padł martwy po strzale jednak to nie zniechęciło kolejnych, które powoli zbliżały się do samolotu by podobnie jak on posmakować tego nietypowego posiłku. Najwyraźniej nie zwracały uwagi, czym tu grozi. Ich apetyt najwyraźniej jest ważniejszy. Za samolotem leciał teraz właściwie mały rój, który nie miał zamiaru zaprzestać pościgu do czasu aż napełnią żołądki tym pojazdem

 

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Po krótkiej przerwie wsiadła do swojego starego samolotu ponieważ nowy miał uszkodzone dwa silniki przez zamarzającą wodę, musiała polecieć po te książki by zacząć w końcu szukać składników do eliksiru z kartki. Wyprowadziła samolot z hangaru na pas startowy i po chwili była już w powietrzu, skierowała się w stronę Equestrii nabierając wysokości. Raczej nie spotka drugiej przeszkody w postaci krążownika. 

[A-10 Thunderbolt]

Nie, nie pozwolę. Po moim trupie - powiedział pilot widząc większą grupę - Najedzcie się tego! - W tym momencie wypuścił dwie rakiety przeciwlotnicze które skierowały się na rój, jednocześnie przyśpieszył by parasprity nie dogoniły go tak szybko a jeśli dogonią zginą od poparzeń spowodowanych gorącym powietrzem wydobywających się z silników samolotu.

[Shatter]

Postanowiono wrócić do bazy, jeśli przemieniony materiał nie wybuchł od razu nie ma szans zrobić tego później jeśli nie przekroczy masy krytycznej. Konwój jechał z prędkością 120 km/h w kierunku zachodnim, za trzy godziny planowali zrobić sobie przerwę na kolację. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia

Po zdobytych informacjach na temat ataku zaczęto przygotowywać prace, które miały zapewnić przygotowanie krążowników do kolejnych takich starć w przyszłości. Wysłano też informacje do innych fabryk w całej Equestrii. Zaczęto również naprawy uszkodzonego krążownika. Gdy dobiegną końca zaczną się próby ulepszenia go by był bardziej gotowy do walki w przyszłości. Teraz krążowniki i projekty samolotów od Chrome Star były głównymi celami militarnymi gwardii.

 

Parasprity, grupa pegazów

Pegazy zmęczone lotem usiadły na okolicznej górze by chwilę odpocząć coś zjeść i napić się wody. W tym czasie parasprity dalej leciały za samolotem, gdy nagle doszło do potężnej eksplozji, która zabiła większość ich roju. Część z nich jednak przeżyła i dalej uparcie ścigały samolot nie chcąc dać mu spokoju. Wybuch był na tyle głośny, że nawet odpoczywające pegazy go słyszały. Jeden z nich spojrzał lornetką w stronę gdzie słyszeli wybuch. Jego oczom ukazała się jakby kolorowa chmura goniąca jakby wiwernę. Jednak wiwerna nie potrafi niczego wysadzić. To musiało być to, czego szukają.

- Co tam widzisz? - spytał jeden z pegazów

- Chyba to, czego właśnie szukaliśmy - powiedział uśmiechając się i przekazując lornetkę kolejnemu gwardziście. Teraz mieli pewność gdzie tu musi być baza buntowników. Trzeba dostarczyć wieści do obozu, gdy ten obiekt się oddali odpowiednio daleko. Teraz nie mogli odpuścić. Muszą znaleźć ich bazę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[A-10 Thunderbolt]

Pilot z zadowoleniem obserwował jak większa część roju zginęła a jego samolot nie miał żadnych uszkodzeń oprócz lekko nadgryzionego skrzydła przez jednego parasprita. Wystrzelił jeszcze jedną rakietę by pozbyć się reszty grupy bo goniły za jedzeniem nawet za cenę swojego życia. Skręcił i skierował nos maszyny w górę by ominąć górę znajdującą się pół kilometra przed nim ale to co zobaczył na jej szczycie mocno go zdziwiło, czwórka pegazów z gwardii jedząca kolacje i piąty obserwujący go przez lornetkę. Nie wiele myśląc poczęstował ich amunicją odłamkowo-burzącej z działka 30 mm i 23 mm zasypując wszystkich 60 pociskami na sekundę. 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Parasprity, grupa pegazów

Kolejne parasprity zginęły w wybuchu, lecz nie wszystkie. Dalej goniły samolot a w trakcie gonitwy zaczęły wypluwać nowe, które przyłączyły się do pościgu. Pegaz, który widziała samolot przez lornetkę zauważył jak ten leci w ich stronę. Wiedział już, że muszą stąd prędko uciekać.

- Uciekać! - Wrzasnął do innych i zaczął biec jak szalony przed siebie jak cała reszta. Nie czekając na to, co się stanie dalej. Niestety jednak jeden z pegazów otrzymał strzał w tylne kopyto w czasie ucieczki, na co wrzasnął z bólu. Jednak tak jak cała reszta dobiegł do zbocza góry i tak jak cała reszta z niej spadł. W rezultacie wszyscy zaczęli toczyć się z niej na dół nie byli w stanie utrzymać równowagi podczas takiego biegu. Jednak zamiast spaść na ziemię wpadli do a jakiejś niezbyt głębokiej dziury. Jednak na tyle głębokiej by się w niej pomieścili. Na dodatek ta  lekko się przysypała, gdy tam wpadli. Więc byli niemal niewidoczni. Postanowili tu przeczekać aż niebezpieczeństwo minie i spróbować opatrzyć kolegę przy okazji skutecznie go uciszając.

 

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[A-10 Thunderbolt II]

Pilot nie mógł strawić tego że tak mocno chybił, chciał poprawić swój błąd jednak nie był w stanie załatwić dwóch problemów na raz. Najpierw postanowił zająć się paraspritami ale zapamiętał tą górę na której zniknęli mu gwardziści, odpalił kolejne dwie rakiety i tym samym pozbawił się pocisków przeciwlotniczych przeznaczonych do obrony jednak miał nadzieje że to wystarczy by zabić wszystkie goniące go stworzenia. Przyśpieszył do swojej połowy prędkości maksymalnej żeby oddalić się od puszystych ale wygłodniałych kreatur by potem móc zawrócić. 

[Fire]

Właśnie wlatywała w granice Equestrii i jak na razie nie zauważyła drugiego krążownika, dzisiaj nie chciała już walczyć. Do szczęścia wystarczą jej dwie książki i bezpieczny powrót do bazy a potem spokojny sen. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parasprity, grupa pegazów

Gwardziści nie ruszali się z kryjówki. Wiedzieli, że nie mają obecnie szans wygrać. A wieści trzeba było dostarczyć były zbyt ważne by nie dotarły do bazy. Mieli nadzieje, że samolot w końcu odleci stąd jak najdalej i się podda. Gwardzista, który oberwał stracił tylne kopyto i był strasznie zmęczony. Zatamowano mu krwotok. Jednak obecnie nie byli w stanie nic więcej zrobić. Musieli go zabrać do obozu i tam porządnie opatrzyć. Jednak obecnie było to zbyt niebezpieczne. Musieli czekać i mieć nadziej, że towarzysz wytrzyma. Jeden z gwardzistów usłyszał dziwny hałas jakby coś pękało, ale nie wiedział skąd dochodził ten dźwięk. Kolejne parasprity zginęły w wybuchu jednak kilkaset wciąż żyło i dalej uparcie latały za samolotem. Postronny obserwator mógłby to uznać za niekończącą się bitwę. Jednak obecnie nikt nie mógł tego zobaczyć

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[A-10 Thunderbolt]

Pegaz zawrócił samolotem i zauważył że nie zabił wszystkich paraspritów, postanowił otworzyć do nich ogień korzystając z amunicji odłamkowo-burzącej, celowanie ułatwiał fakt że leciały w gęstej grupie więc odłamki powinny je posiatkować. Tymczasem drugi pilot opalił jedną rakietę, ta była przeznaczona do ataku dlatego miały większe zasięg. Leciała z prędkością 30 m/s i celował nią tam gdzie kończyły się ślady krwi.  

[Fire]

Po dwóch godzinach lotu była nad Canterlot, był łatwy do rozpoznania przez to że był zbudowany na górze i miał charakterystyczne strzeliste budowle ale oni nie mogli jej zauważyć ponieważ była za wysoko. Zastanawiało się jak został potraktowany gwardzista dowodzący okrętem, czy za taką porażkę mógł zostać zdegradowany? 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parasprity, grupa pegazów

Parasprity dalej leciały by dorwać samolot. Jednak ten ostatni atak zdołał zlikwidować ostatnie z nich. Samolot wyszedł zwycięsko z tego starcia. Przynajmniej na razie. W tym czasie nagle grunt się zapadł pod kopytami pegazów. Stało się to tak nagle, że nawet nie zdążyły rozłożyć skrzydeł by wznieść się w powietrze. Ale ponownie nie spadli na twardą ziemie. Zamiast tego wpadli do wody. Jak się okazało pod nimi była podwodna rzeka. Teraz nurt ich porwał. Gwardziści próbowali płynąć jak najbliżej jakiegoś brzegu. Część z nich trzymała rannego towarzysza by ten się nie utopił. Jedyne, co ich cieszyło to fakt, że tutaj wrogi samolot ich nie dorwie. Nie wiedzieli jednak, dokąd ta rzeka ich poprowadzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[A-10 Thunderbolt] 

Pilot ucieszył się gdy pozbył się tego roju szkodników, nie wiedzieli czy gwardziści przeżyli czy zginęli ponieważ nie mieli jak tego sprawdzić. Wylądowanie i poszukanie ciał było niezbyt mądrym pomysłem bo mieli przewagę liczebną i mogło się to źle skończyć. Zamiast tego obrali kurs na bazę i znowu czekało ich 1,5 godziny lotu, próbowali się jeszcze skontaktować z konwojem ale był poza zasięgiem. Gwardii na pewno było tu więcej i nie chcieli by pojazdy opancerzone się na nie natknęły, najwyraźniej byli już w drodze powrotnej i teoretycznie nie powinni ich spotkać. 

[Fire]

Doleciała do Manehattanu, teraz trzeba było wylądować. Nie mogła zrobić tego na lądzie z uwagi na gwardię i za blisko miasta dlatego odleciała od niego na odległość 300 km od kontynentu. Zniżyła lot i zmniejszyła prędkość ponieważ chciała posadzić samolot na wodzie do czego był przystosowany. Gdy to się udało teleportowała się wraz z jednym jednorożcem w okolice miasta, po tym skierowała się do wejścia by przejść kontrolę. Po chwili czekania w kolejce wyłożyła rzeczy na stół, było w nich tylko trochę bitów. 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oddział pegazów

Nurt był całkiem silny i ciężko było pegazom pływać i jeszcze ciągnąć rannego towarzysza by ten nie utonął. Jednak po długich próbach utrzymania się rzeka w końcu wypchnęła wszystkich na brzeg. Zanim wyruszono dalej zajęto się rannym towarzyszem. Konieczna była zmiana opatrunku. Dla nikogo z nich przygoda w rzece nie była miła a dla niego to była walka o przetrwanie. Jednak wciąż żył i potrzebna mu była jak najszybsza pomoc, dlatego musieli wrócić do obozu by go uratować. Po zmianie opatrunku i częściowym opatrzeniu zabrali towarzysza i zaczęli szukać wyjścia by się wydostać z tego miejsca i wrócić do obozu

Gwardia Manehattan granica

Gwardzista spojrzał na Fire i na to, co położyła na stole. Chwilę patrzył to na nią to na bity aż w końcu machnął kopytem by szła dalej najwyraźniej nie miał ochoty na rozmowy i chciał by poszła stąd jak najszybciej by móc sprawdzić kolejne kucyki w kolejce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[A-10/Shatter]

Po półgodzinie lotu napotkali pięć pojazdów opancerzonych, wyglądało na to że są bezpieczni i nic im nie jest. 

- Natknęliśmy się na patrol gwardzistów. - Pilot połączył się z nimi przez radio.

- A skąd oni tutaj? I skąd wiedzieli gdzie nas szukać? - Spytałem zaskoczony.

- Nie wiem ale oni tutaj są, napotkaliśmy ich piątkę. Nie wiem czy ich zabiliśmy, nie mogliśmy tego sprawdzić ponieważ schowali się w jakimś dole - rzekł niepewnym głosem - Do tego jakieś kolorowe owady chciał zjeść samolot, nie gardzą duraluminium ani tytanem. Na szczęście są od nas jeszcze daleko, bardzo daleko więc na razie nic nam nie grozi. 

- Rozumiem ale jesteś pewny że to coś zjadało metale? To niezbyt spotykane... - Wolałem się jeszcze upewnić.

- Tak jestem pewny, to Equestria i tu jest dużo dziwnych rzeczy - powiedział najbardziej wiarygodnym głosem na jaki było go stać - Rozprawiliśmy się z nimi ale uznałem że tez powinieneś o tym wiedzieć. Nie natknęliśmy się na ich obóz ale pewnie jakiś mają. 

[Fire]

Przeszła dalej bez problemów razem z jednorożcem który ją teleportował, skierowali się w stronę księgarni by zakupić książki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oddział pegazów

Oddział chodził nieznanymi korytarzami niczym w labiryncie poszukując wyjścia. A czas nie był na ich korzyść. Musieli wydostać się jak najszybciej. Ich towarzysz coraz bardziej słabł. W końcu jednak udało im się znaleźć wyjście, które zaczęło ich wyprowadzać z tego miejsca. Nie słyszeli już odgłosów walki wrogiego samolotu. Więc musiał się w końcu wycofać lub walka dobiegła końca. Zastanawiali się trochę, jaki mógł być jej wynik. Jednak teraz nie było czasu nad tym rozmyślać. Były sprawy ważniejsze. Powoli wznieśli się w powietrze z rannym towarzyszem i zaczęli odlatywać z tych rejonów. Na całe szczęście byli daleko od ostatniego miejsca walki. Rzeka trochę ich mimo wszystko oddaliła od tamtego miejsca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[A-10/Shatter]

- Sugerujesz żeby zacząć szukać ich bazy? - Spytałem pilota.

- Nie, teraz jak się tam pokazaliśmy będą szukać w złym miejscu i nas nie znajdą bo jesteśmy za daleko od ich rejonu poszukiwań - odpowiedział na moje pytanie - Ale spróbować można, nie zaszkodzi i nic nie stracimy jednak nie powiedziałbym że to jest niezbędne. Bardziej postarałbym się o dowiedzenie dlaczego akurat tam i co sprawiło że zainteresowali się tym terenem, to góry jak każde inne -

- Tak, to jest zastanawiające... - Miał racje, to było ważniejsze pytanie. Coś mi świtało w głowie jednak trzeba było przeprowadzić pewien test. - Leć do bazy i ich poinformuj, my będziemy za parę godzin. 

- Dobrze - Pilot zwiększył moc silników i przyśpieszył do pełnej prędkości. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oddział pegazów

Pegazy zaczęły odlatywać jak najdalej od tego miejsca by dotrzeć do swojego obozu. Lot, który normalnie trwał dla nich znacznie krócej teraz niestety był dłuższy. Nie mogli teraz ryzykować walki. Więc musieli lecieć bardziej ostrożnie przy okazji upewniając się, że nikt ich nie śledzi. Kolejnym powodem dłuższego lotu był ranny towarzysz, który był zbyt słaby by móc samemu latać. W końcu po dość długim locie udało im się dolecieć w znajome tereny. Zaczęli powoli lądować na ziemi i iść w kierunku jaskiń, które prowadziły do obozu. Teraz pozostało już pokonać drogę usłaną z labiryntów i jaskiń i będą na miejscu. Mieli nadzieje, że ich towarzysz wytrzyma ten ostatni punkt podróży.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]

Stało się to czego się spodziewałam... Znowu miałam tą przeklętą rację, a moje obawy dały mi następny cios, po tym jak smok wpuścił we mnie swoją magię, tylko po to by mnie teleportować... Strach i ból wzmacniały tylko odczucia, bo wyolbrzymiały wszystko wokół z małych rzeczy w ogromne, nikomu niepotrzebne problemy. Typowa nieuzasadniona reakcja organizmu, przywołująca na myśl ucieczkę. Nie mogłam, gdy już położył na mnie swoją łapę. Już wcześniej wiedziałam że te gadziny nie są delikatne dla kucy ale to przekroczyło wszelkie możliwe granica. Moje zimne ciało ogarnął gorąc nieporównywany do wszystkiego innego.

Odczucie miłości Goldinga ~ jego emocje... Przesadzenie w użyciu nadmiernej ilości energii, gdy ciało oblewał ból dla danego efektu ~ błędy młodości i nauki własnych możliwości... Nic nie zwaliło mnie z nóg tak jak tamto. Nawet pierwsza podróż tutaj w ten sposób. Padłam ciężko na kopyta już w Equestrii. Nie wiedziałam gdzie się znajdowałam, kto jest w pobliżu. Mój wzrok zmętniał do białej plamy i kolorowych obłoków na nim, gdy łapałam nerwowo oddech jakbym zaraz miała dostać zawału, bo serce chciało mi wyskoczyć z piersi. Musiałam to przetrzymać. Gdzieś musiał być Golding...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Gdy była w bibliotece szybko namierzyła atlas geograficzny Equestrii i książkę o eliksirach. Grzecznie podeszła do kasy i położyła na niej swoje zakupy.

- Ile płacę? - spytała grzecznie kucyka odpowiedzialnego za obsługiwanie klientów. 

[A-10/Baza]

Przekazali wieści o gwardii która prawdopodobnie ich szukała, jeśli sługusy Celestii znajdą bazę będą musieli być gotowi dlatego rozpoczęto produkcje większej ilości broni. Zdecydowano się na 15 sztuk nowo zaprojektowanych samolotów i  10 czołgów nowszego typu, nie tych co atakowały posterunek które nie były złe jednak stały się trochę przestarzałe. Tymczasem b-1 lancer przygotowano do długotrwałego lotu instalując dodatkowe zbiorniki paliwa by spróbować znaleźć ich obóz i wyprzedzić uderzenie. Zastanawiano się także nad wykonaniem prowizorycznego lotniska z dala od aktualnej bazy gdzie samoloty w razie przeciągającego się ataku na bazę miały gdzie uzupełniać paliwo i uzbrojenie. Projekt nowej broni na krążowniki nabierał kształtów, była lżejsza niż obecnie stosowane rakiety jednak powinna być skuteczniejsza w działaniu.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Golding Shield

W końcu nadeszła nasza kolej na teleportacje. Brakowało mi już Canterlotu. Jednak w pewnym sensie będzie mi brakować tego miejsca. To tu się tak wiele zdarzyło. Wciąż ciężko mi było uwierzyć, że tak wiele się zmieniło. Stałem spokojnie z kamienną twarzą czekając aż to wszystko się zacznie. Nagle smok nas złapał. Dziwnie się z tym czułem. Lecz dziwne uczucia dopiero nadeszły, gdy zaczął się proces teleportacji. Sam nie wiem. Nie potrafię opisać tego uczucia. Jednak było inne niż wtedy, gdy teleportowano nas w Canterlocie. Magia smoków różniła się od naszej. W jednej chwili wszystko się skończyło. Znów byłem w Canterlocie w miejscu, z którego pochodzę. Uświadomiłem to sobie, gdy przestało mi się kręcić w głowie. Mimo że przestało mi się w niej kręcić wciąż mnie bolała. Nieprzyjemne uczucie. Nagle zdałem sobie z czegoś sprawę. Lust! Szybko zwróciłem swój wzrok na nią. Nie wyglądała dobrze. Szybko do niej podszedłem by pomóc jej wstać, po czym zrobiłem jedyną rzecz, która przyszła mi do głowy. Przyłożyłem swoje usta do jej oddając jej w ten sposób pocałunek. Gdyby nawet ktoś to widział. To, co w tym dziwnego? Zachowywaliśmy się w końcu jak naturalna para w ten sposób. Nie przerywałem pocałunku czekając aż Lust sama mnie odepchnie lub da jakoś znać, że już starczy. Na więcej nie mogliśmy sobie pozwolić w tym miejscu. Miałem nadzieje, że to wystarczy jednak by jej pomóc.

Oddział pegazów

W końcu pegazom udało się wydostać z labiryntu jaskiń. Droga do ich obozu już nie była trudna. Im bardziej oddalali się od jaskiń tym bliżej byli obozu aż w końcu dotarli do niego. Gdy tylko się zbliżyli zostali natychmiast otoczeni przez gwardzistów z obozu, którzy zaczęli do nich mierzyć kuszami.

- Podaj hasło - powiedział jeden z nich.

- Niech światło Celestii świeci nad nami - odpowiedział jeden z pegazów.

- Zgadza się - nagle gwardzista spostrzegł rannego pegaza. - Co wam się stało?! Zresztą nieważne powiecie potem. Zająć się rannym! A wy chodźcie za mną - zgodnie z rozkazem pegazy zabrały rannego towarzysza do obozu by go opatrzeć a reszta poszła powiedzieć, co takiego im się stało i co znaleźli.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire 295-80=205] 

- Dziękuję, do widzenia - powiedziała do sprzedawczyni  i zapłaciła 80 bitów. Następnie schowała książki do torby i udała się ze swoim towarzyszem w stronę wyjścia z miasta jednak Fire nie chciało się czekać. 

- Chodzi za mną - powiedziała do jednorożca i pociągnęła go do bocznej uliczki gdzie nikt ich nie widział - Dawaj, teleportuj nas na samolot. 

- No dobra - odpowiedział klaczy jednocześnie się rozglądając a po chwili Fire była już za sterami. 

- Po prostu nie chciało mi się marnować czasu na kontrolę - rzekła włączając silniki - A tak to teraz już wracamy. 

[Baza]

Zmieniono uzbrojenie defensywne A-10 lekko zmieniając przy tym konstrukcje by mógł się dłużej bronić zanim zabraknie mu amunicji. Shatter tymczasem dotarł do bazy i wypakowano ładunek jaki przewoziły pojazdy opancerzone by zrobić z niego broń. Decyzja o założeniu prowizorycznego lotniska z amunicją i paliwem została zaakceptowana, pozostało wybrać lokalizacje i wcielić plan w życie. Rano mają się zacząć próby poszukiwań obozu gwardzistów, do tego zadania ma zostać wysłany samolot o zmiennej geometrii skrzydeł mogący się utrzymać długo w powietrzu. 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obóz gwardzistów

Gwardziści słuchali teraz raportu od ostatniej z grup, która dopiero, co wróciła. Pozytywne było, że stan rannego pegaza się poprawiał. Niestety bez tylnego kopyta nie mógł już tu zostać. Dlatego gdy tylko odzyska siły wróci do Canterlotu i złoży raport o tym, co tu się stało. Canterlot musiał wiedzieć o tym, co zostało tu odkryte.

- Więc buntownicy na pewno tu są a Shatter musi być jednym z nich to pewne. Co innego mógłby tu robić? - mówił z przejęciem jeden z pegazów

- Spokojnie. Dużo dziś zrobiliście. Teraz mamy pewność, że buntownicy tu są. Musimy teraz tylko odkryć gdzie jest ich siedziba. Odpocznijcie jutro poszukamy ich bazy i powiadomimy o wszystkim Canterlot a wtedy zniszczymy ich bunt ostatecznie. Dobrze przy okazji wiedzieć, że parasprity mają chrapkę na ich maszyny to może przynieść nam korzyści - powiedział jeden z gwardzistów śmiejąc się lekko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire/baza]

Wróciła do bazy dosyć późno ponieważ około godziny przed północą, gdy weszła do budynku skierowała się do jadalni gdzie teraz odbywało się zebranie ważniejszych kucyków i zainteresowanych osób. Trzeba było im powiedzieć że gwardia nas szuka by potem nie byli zaskoczeni, niektórzy przyjęli to ze spokojem mówiąc że będą walczyć, po innych było widać zmartwienie jednak nikt się nie załamał i nie chciał uciekać. Tymczasem dla poprawy ogólnego humoru postanowiono zrobić małą imprezę z okazji zwycięstwa Fire nad krążownikiem gwardii. Nie przesadzano jednak z alkoholem ponieważ jutro czekała ich praca i głupio by było gdyby każdy skończył mając kaca. 

Rano Fire wyleciała w kierunku Equestrii wraz z Shatterem by odnaleźć pierwszy składnik znany jako niebieski kwiat. Oprócz niej wystartowały dwa inne samoloty, jeden z nich bez ładunku skierował się na wschód a drugi na południowy wschód z wiertłem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obóz gwardzistów

Noc w obozie minęła spokojnie. Na dodatek pegaz, który utracił kopyto wkrótce będzie mógł odlecieć do Canterlotu szybko wracał do zdrowia. Gdy pierwsze promienie słońca zaczęły padać na obóz zaczęto zbierać grupy gwardzistów, które miały poszukać bazy buntowników. Przy okazji grupa pegazów, która spotkała wrogi samolot miała zaprowadzić resztę w to miejsce gdzie go spotkali. To było najlepsze miejsce by zacząć  poszukiwania. Gwardziści w szyku zaczęli opuszczać obóz. Jednak lecieli z zachowaniem ostrożności. Nie chcieli na razie walczyć tylko znaleźć bazę buntowników. Czas na walkę jeszcze przyjdzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Za ile będziemy w Equestrii? - Spytałem Fire, która powinna być w stanie mniej więcej to określić.

- Właściwie już jesteśmy, właśnie przelecieliśmy przez granicę - powiedziała a chwilę potem ziewnęła - Będziecie mieli ograniczony czas, wiecznie utrzymywać się w powietrzu nie mogę więc się lepiej streszczajcie bo transport powrotny może wam przepaść. 

- Spokojnie, wiem że nie odlecisz bez nas tylko tak straszysz - odpowiedziałem uśmiechając się - Długo tam nie zamierzam zagościć, trzeba tylko zdobyć potrzebne rzeczy do eliksiru. To potrwa góra parę godzin. 

[Baza]

- Myślisz że to wystarczy by przebić taką płytę pancerza? - spytał jeden z jednorożców porównując grubość stalowej płyty pancernej mającą za zadanie symulować krążownik z rozmiarem broni z której będą do niej strzelać. Uznał że to raczej nie ma szans się udać.

- Powinno dać radę - stwierdził Tungsten - A jeśli nie, naprawimy to.

- Właściwie jak coś tak wielkiego i z takim pancerzem może latać? To nawet nie posiadało silników ani skrzydeł - Pytanie zadał tym razem pegaz.

- Pewnie w magiczny sposób, w sumie nie wiem ale by coś zestrzelić nie trzeba rozumieć jak to działa tylko to zniszczyć - Odpowiedział ten sam kucyk co wcześniej, był dosyć pewny swoich słów.

[Pozostałe dwa samoloty]

Ten kierujący się na wschód wzbił się na pułap 18 km krążąc nad górami z małą prędkością spalając minimalne ilości paliwa, nie chciał ryzykować starcia z pegazami czy paraspritami bez uzbrojenia, drugi który poleciał bardziej na południe był w połowie drogi. Przewoził broń w postaci działek przeciwlotniczych kalibru 40 mm do obrony planowanego nowego lotniska i paru karabinów maszynowych 12,7 mm. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grupy zwiadowcze/obóz

Pegazy pokonywały kolejne kilometry drogi lecząc czujnie i w ukryciu, za które służyły im chmury. Jednak nie wszyscy się tak poruszali. Część z nich poruszała się blisko ziemi lecąc w dość nieprzyjemnych terenach zbliżonych do okolicznych gór czy wąwozów przy okazji starając się unikać miejscowej agresywnej fauny. Nie mieli ochoty na starcie z miejscowymi stworzeniami. Obecna taktyka lotu miała służyć, jako obrona. Gdy jedna z grup zostanie zaatakowana druga niespodziewanie ruszy na wroga by pomóc pobratymcom. Powoli zbliżali się do miejsca gdzie wczorajsza grupa napotkała ślady buntowników. W tym czasie pegaz w obozie wracał do zdrowia lepiej niż sądzono wcześniej. Obudził się w końcu i pomimo braku kopyta był w całkiem dobrej formie. Uzgodniono, że gdy jeszcze chwilę odpocznie wyruszy w drogę i o wszystkim powiadomi Canterlot. Na szczęście jego skrzydła nie doznały uszkodzeń. Więc nie będzie miał problemu z lotem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...