Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[Fire]

Nagle zaczął padać obfity deszcz co spowodowało najpierw osłabienie mocy a potem zgaśnięcie wszystkich silników, woda nie miała z tym problemu ponieważ nie pracowały na pełnej mocy. Dla Fire to nie był problem, odpali je jak tylko przestanie padać ponieważ tak obfite opady nie mogą trwać długo a samolot posiadał dużą prędkość i wysokość więc trochę spadać będzie. Wiatr co jakiś czas rzucał samolotem to w bok lub w górę poddając konstrukcje obciążeniom jednak mimo to maszyna się trzymała, poszycie miało wytrzymywać gorsze warunki panujące w locie z dużą prędkością rozgrzane do powyżej 130 stopni Celsjusza i naprężenia działające na niego podczas zmieniania kierunku. Pioruny uderzały w pancerz indukując pole magnetyczne i elektryczne które było wstanie zniszczyć delikatną elektronikę jednak samolot jej nie posiadał ponieważ sama magia robiła dokładnie to samo.

 

Gdy deszcz ustał Fire spróbowała włączyć napęd, udało jej się za drugim razem jednak zaczęły się groźniejsze zjawiska atmosferyczne w postaci śniegu z niską temperaturą zaczął oblepiać krawędzie natarcia skrzydeł i wloty powietrza. Silniki mogły znowu się wyłączyć z powodu nadmiaru wody a bez energii elektrycznej i ciepła przez nie wytwarzane spadnie na ziemie jako zamrożony sopel, szybko zwiększyła moc jednak mimo to trzy zgasły. Nie czuła się z tym komfortowo ale i tak dzięki temu mogła jakoś działać, ciepłe powietrze popierane z dwóch sprężarek osiowych zostało ogrzane jeszcze bardziej za pomocą wymienników ciepła które wykorzystywały gorące gazy spalinowe wydobywające się z silników. Dalej przewodami zostało skierowane do wlotów powietrza by nie ulegały oblodzeniu utrzymując dodatnią temperaturę metalu, pozostała jednak druga sprawa. Krawędzie natarcia skrzydeł również pokrywał śnieg, gdyby dysponowała wszystkimi silnikami również załatwiła by to ciepłym powietrzem jednak tak nie było, musiała użyć energii elektrycznej i drutów oporowych ale to mogło nie wystarczyć. Układ napędowy działający w 40% nie generował takiej ilości by wystarczyła na wszystko, jak na razie włączyła ogrzewanie całych skrzydeł a prąd czerpała również z akumulatorów. Olała zamarzającą szybę w kokpicie, do pilotowania potrzebny jej był sztuczny horyzont i radar by wiedzieć gdzie jest krążownik. Fire postanowiła jednak zostać w tej chmurze ponieważ mimo to że była niebezpieczna dawała również schronienie, próbowała nabrać na dwóch silnikach dodatkowych trzech kilometrów wysokości co powoli się udawało. Gdyby miała pełny ładunek bomb zapewne teraz by spadała nie mogąc się utrzymać w powietrzu przez brak dostatecznej siły ciągu. 

 

Tymczasem rakiety przeciwpancerne znalazły się 2 km wyżej niż krążownik i zaczęły na niego opadać z prędkością 250 m/s, dwie celowały w przednią część okrętu, kolejne dwie w tylną a pozostałe cztery w środkową. Pół kilometra przed uderzeniem miał zostać uruchomiony dodatkowy silnik rakietowy przyśpieszający pocisk o 100 m/s, nieuszkodzone były zdolne przebić do 280 mm pancerza. 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okręt gwardii

Dowódca wciąż obserwował chmurę. Jak na razie nic z niej nie wyleciało ani nie spadło. Wszystko, więc wskazywało, że wciąż tam jest. Trzeba było jej przyznać, że jest strasznie uparta. Ale w końcu ją dorwą to nieuniknione. Pytanie tylko jak długo to jeszcze potrwa? Chciał mieć to jak najszybciej z głowy. Wrócić do Canterlotu i złożyć raport o całym wydarzeniu. Strącenie tej klaczy byłoby dodatkową nagrodą. Nie dość, że utarłby jej nosa to by go zapewne awansowano i zdobyłby chwałę. Te rozmyślania przerwał jeden z gwardzistów.

 

- Coś na nas spada! - wrzasnął wskazując kopytem  w niebo

- Szybko spróbujcie to ominąć nie pozwólcie by to na nas spadło! - Wrzasnął dowódca do swoich ludzi, którzy zgodnie z rozkazem spróbowali uniknąć wrogich pocisków. Manewr wymijania powiódł się do pewnego stopnia. Zdołano uniknąć pięciu pocisków wroga, ale trzy uderzyły w statek. Dwa z przodu i jeden w środek. Pociski przebiły się przez osłony tworząc dziury w okręcie jednak ten wciąż nie opadł. Dowódca patrzył na to wściekle.

- Zapłacisz mi za to! - Wrzasnął w kierunku chmury i spojrzał no swoich ludzi. - Kontynuować ten atak pogodowy ten samolot ma spaść! Nie chce by kiedykolwiek była widziana na niebie! - powiedział zaciskając zęby. - A cała reszta niech coś spróbuje zrobić z uszkodzeniami!

- Tak jest! - Gwardziści zaczęli wykonywać rozkazy dowódcy. A statek zamiast stać w miejscu zaczął się poruszać by trudniej było go trafić po raz kolejny. Jednorożce jednak nie przerywały swoich zaklęć na chmurze , w której byli buntownicy.

 

Na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze błyski sygnalizujące potężną burze. Chmury były coraz liczniejsze coraz bardziej pokrywały niebo. Niedługo nie tylko chmura, w której jest ta klacz będzie jedyna. Jednak o to właśnie chodziło. Pegazy wykonywały swoje zadanie perfekcyjnie tak jak planowano

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Chyba pora się stąd zbierać - Powiedziała Fire wylatując ponad chmurę burzową ale w takim miejscu by nadal zasłaniała widok krążownikowi oddalonemu o 20 kilometrów - I niech już to wreszcie spadnie - Zrobiła przegląd tego co ma jeszcze na pokładzie, osiem rakiet burzących i 24 przeciwpancerne, do tego parę pocisków kumulacyjnych w działku ale raczej nie zaryzykuje już zbliżenia się na taką odległość. Zużyła już ponad połowę swojej amunicji licząc tą ogromną bombę której użyła na samym początku, powoli zaczęła się zastanawiać czy wystarczy jej broni do zniszczenia okrętu jednak nie zamierzała się poddać dopóki nie wystrzeli wszystkiego co ma. 

 

Trzy zamarznięte silniki przez niską temperaturę i śnieg zaczęły się odmrażać, Fire chciała jak najszybciej je uruchomić by mieć pełną moc ponieważ teraz leciała tylko 150 metrów na sekundę czyli jak dla niej za wolno. Wypuściła kolejne 8 rakiet przeciwpancernych które kierowały się w stronę krążownika, cztery miały uderzyć od góry celując w środek i tył, dwie nadlatywały od boku nakierowując się w przednią część okrętu i kolejne dwie od dołu próbowały trafić w jego środek. Teraz cel się poruszał a atak z paru stron miał mu utrudnić uniki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okręt gwardii

Dowódca obserwował dalej chmurę, w które była ta klacz. Zniecierpliwiony oczekiwał na wyniki ataków ze strony gwardii. Ale wciąż ich nie było. Żałował, że nie był w stanie zobaczyć, co się dzieje w tej chmurze. Zmarszczył lekko brwi i spojrzał w niebo, które teraz było całkowicie szare od licznych chmur. Coś takiego zwiastowało wręcz eksplozje meteorologiczną. Zgodnie z planem pegazy przygotowały wszystko jak należy. Tak jak sądził ta klacz nawet nie zwróciła na to uwagi skupiając się tylko na okręcie. Spojrzał w stronę jednorożców, które używały zaklęć na chmurze.

- Starcy już! Czas na plan B! Wyłączyć reaktor! - Zgodnie z rozkazem reaktor został wyłączony a okręt zaczął spadać w dół. Dowódca zastanawiał się, co teraz pomyśli ta klacz, gdy nie jest już atakowana przez zjawiska meteorologiczne w chmurze. Przy odrobinie szczęście dalej będzie się bała stamtąd wylecieć a wtedy będzie łatwiej ją strącić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]
Sama stałam dość powoli... Rzadko odczuwałam totalną niechęć przed czymś. Zwykle wszystko przychodziło mi dość lekko, obchodził mnie sam skutek, a nie działanie, czy to co po tym, bo to zawsze stało przede mną naprawdę jasno i klarownie... Tam gnębiły możliwe konsekwencje wynikające z przypadku... Czy dam radę temu wszystkiemu. Co jeśli wszystko wydało się zaraz po teleportacji? Nie wiedziałam... Już gnałabym jak głupia przed siebie nie patrząc na nic... Nawet na Goldinga.  Byle dalej od wszystkich, co ścigaliby mnie jak na jakimś polowaniu...
 
- Zrobisz co chcesz tylko uważaj... -Podniosłam kopyto dotykając jego piersi. - I to bardzo. Nie chcemy problemów. Nie chcemy być na oczach wszystkich, więc nie wspominaj raczej o mnie... - Kręciłam głową w rytm każdego "nie". - Cała historia może się posypać. Prześpij się dobrze zanim coś powiesz komuś... - Obróciłam się w stronę wyjścia. - A teraz możemy już iść - zarządziłam...
 
***
 
Szłam powoli... Licząc kątem oka kamienie na ścieżce, które mijałam, gdy nagle nastąpiłam na jednego i się zatrzymałam. Prawie wpadła na mnie klacz idąca za mną. Nawet nie przeprosiłam zajęta sobą, a ona coś rzuciła... Nie słuchałam jej... Rzadko czułam takie uczucie. Ślepe zainteresowanie, czymś... Takie jakie poczułam parokrotnie patrząc na Goldinga podczas nocy. Czemu akurat wtedy? Nie wiedziałam. Coś mi kazało podnieść kamień i to zrobiłam. Nie okazałam żadnych emocji wciskając to Goldingowi przed nos. Kolejny fragment naszej układanki ze smokiem niszczący praktycznie wszystko.
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Napęd powoli wracały do siebie jednak Fire postanowiła to przyśpieszyć, uruchomiła pompy paliwowe które zaczęły tłoczyć cieplejszą od lodu naftę - tanie paliwo niewymagające żadnych dodatkowych procesów uszlachetniających. Po paru chwilach zaczęła wyciekać z dysz wylotowych a następnie zapaliła się od spalin z sąsiednich silników dodatkowo podgrzewając temperaturę. 

- Oni spadają? - Spytała niepewna Fire.

- Według radaru tak wygląda jednak raczej ich nie zestrzeliliśmy, nasza salwa pocisków jeszcze nie doleciała więc ich nawet nie zarysowała - Odpowiedział kucyk sterujący rakietą

- Po prostu zniżają lot, nie chcą oberwać piorunem w ich uszkodzony pancerz - Rzekł drugi członek załogi - A no właśnie, chmur nie jest tak jakby trochę więcej niż ostatnio? 

- Celna uwaga - Dodała Fire - Chcą nas pokonać pogodą? Chyba są śmieszni - Włączyła kolejny silnik który już się odmroził i przyśpieszyła do 300 m/s - Panowie, odzyskujemy prędkość lotu, to dobrze. Zniszczcie mu napęd czy coś, to go chyba załatwi.

- A żeby to było takie proste, cały czas próbujemy i jak na razie nie przynosi to efektów - jeden z kuców usprawiedliwił całą załogę.

- Nie przejmujcie się, jest dobrze. Na pewno mają większe uszkodzenia niż my.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Zacząłem iść z Lust w stronę teleportu. Martwiłem się o to, co będzie jak wrócimy, do Canterlotu. Szybkie działanie z moje strony powinno pomóc. Gdy pojawimy się na miejscu mógłbym pocałować Lust zanim poczułaby się zbyt słabo po tej teleportacji. Dostarczyłbym jej być może tym tyle mocy by nie zwróciła sobą na nikogo uwagi. W końcu nikt by nie zwrócił raczej uwagi na zwykły pocałunek niema w tym nic dziwnego jak dwójka zakochanych okazuje sobie czułość. To chyba było najlepsze wyjście. Niema, co myśleć o tym na zapas zobaczymy, co będzie po powrocie.

 

Zacząłem się również zastanawiać nad tym, co mi powiedziała Lust. Czy próba powiedzenia czegoś o tej klaczy gwardii mogła nam zaszkodzić? Tylko, w jaki sposób? Czy Lust mi o czymś nie mówiła? Może ma racje i lepiej bym się z tym przespał na spokojnie. Z mojego zamyślenia wyrwała mnie Lust, gdy się nagle zatrzymała. Chciałem ją spytać czy wszystko w porządku. Jednak zanim zdołałem coś powiedzieć Lust pokazała mi powód swojego przystanku. Znalazła kolejny odłamek. Razem mieliśmy już 5. Byliśmy coraz bliżej końca poszukiwań. Lekko się do niej uśmiechnąłem.

 

- Jak widzę podróż przyniosła nam wiele niespodzianek. Co prawda nie wszystkie były pozytywne - przypomniało mi się oskarżenie Lust o kradzież i moja nieszczęsna choroba. - Jednak koniec końców zdobyliśmy znacznie więcej niż chcieliśmy. Nie wiem jak ty, ale ja będę jednak dobrze wspominał naszą wyprawę tutaj - powiedziałem delikatnie się do niej uśmiechając i patrząc to na odłamek to nią. Ten był inny przedstawiał wizerunek smoka. Wszystkie się różnią od siebie. Dobrze, że Lust pozostała czujna ja bym go najpewniej nie zauważył.

 

Okręt gwardii

Pojazd spadał z dużą szybkością w kierunku wody już prawie w nią uderzył, gdy nagle się zatrzymał i znów się unosił lekko na wodą. Jak na razie wszystko przebiegało zgodnie z planem. Oficer patrzył w wodę pod nimi jak zaczynają uderzać w nią powoli krople wody, które robiły się coraz liczniejsze wiatr również się wzmagał. Nawet tu nie było zbyt bezpiecznie. Tajfun, który planują tu wywołać zagrażał również im. Przygotowywano się by oddalić się od strefy zagrożenia. Z tej odległości raczej ciężko było wypatrzeć wrogi samolot. Nagle jednak w wodę uderzyło coś jeszcze jednak nie tylko w wodę, ale również w nich. Cztery kolejne pociski znów podziurawiły okręt tym razem na środku i z tyłu. Niewiele by brakowało a trafiliby w generator dowódca zaklął widząc to.

 

- Zapłacą mi za to! Trzymać się dołu na razie. Zaatakujemy w odpowiednim momencie i uważajcie na wszelkie zagrożenia, jakie może nam przynieść pogoda! - powiedział wściekle a okręt zaczął się powoli oddalać mimo uszkodzeń, jakich doznał. Deszcz zaczynał padać z coraz większą siłą a wiatr, który się wzmagał coraz bardziej nie ułatwiał im podróży.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Fire przez kamerę patrzyła na oko cyklonu, było olbrzymie a parę chwil temu nie wpadłaby na pomysł ze formuję się tak ekstremalne zjawisko pogodowe. Nie przeszkadzało jej to ponieważ szybko się oddalała i znajdowała się ponad chmurami, była poza zasięgiem niszczycielskiego żywiołu. Naglę okręt zniknął z ich radaru, czyżby wreszcie go zniszczyli i roztrzaskał się o falę? Jej źrenice się rozszerzyły, wyglądało na to że się udało jednak dla pewności spróbowała się z nimi skontaktować przez radio.

- Wasz cyklon nic mi nie zrobi ponieważ jestem ponad chmurami, jego niszczycielska siła nie sięga mnie - powiedziała pewnym głosem z nutą podekscytowania jakby walka była dla niej zabawą i oczekiwała na odpowiedz, tymczasem spróbowała włączyć pozostałe dwa silniki które jednak nie chciały zadziałać, lód jednak zdołał coś uszkodzić. Nie robiło to jej jednak różnicy skoro ma pozostałe trzy a walka najwyraźniej dobiegła końca - Wasze starania nic wam nie dały, jestem cała i mam się dobrze. Spróbujcie czegoś lepszego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okręt gwardii

Poruszanie się tak nisko obecnie nie było zbyt łatwe ani też bezpieczne. Woda była coraz bardziej rozszalała. Gwardziści starali się unikać zagrożeń i oddalić jak najbardziej od niebezpiecznych miejsc. Unikanie jednak coraz potężniejszych fal łatwe nie było. Nagle dowódca coś usłyszał to znowu było radio i znienawidzony znajomy głos klaczy. Zacisnął wściekle zęby słysząc, że ta jest poza zasięgiem cyklonu. Czyli uciekła z tej chmury? Ale kiedy jak? Zastanawiał się, co zrobić. Postanowił zaatakować klacz ponownie słowami może, jeśli zaatakuje jej ambicje uda się ją wybawić.

 

- Czyli jednak przetrwałaś chmurę burzową? Gratulacje - odrzekł z sarkazmem w głosie. - Ale jak widzę jesteś żałosna jak wszyscy buntownicy i tak samo strachliwa. Chowasz się przed walką z powodu pogody? Jakież to żałosne. Ale całkowicie to rozumiem. Przekaże wieści księżniczce. Nie stanowicie żadnego zagrożenia a wasze próby walki są marne - powiedział znużony. - Chyba, że jest inaczej. Jeśli tak jest to zejdź do nas i mi to udowodnij, że nie tylko szczekać potrafisz a gryźć jednak też umiesz - odrzekł wrednie. Był ciekawy czy to się uda. Jeśli tu zejdzie z tak głupiego powodu jak taka obraza to faktycznie nie jest zbyt bystra i najpewniej szybko spadnie z nieba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Jej ekscytacja opadła ale jej miejsce za to zajęła determinacja, jedno trzeba było im przyznać, ich okręt należał do twardych. 

- Tak przetrwałam i moim zdaniem to wy jesteście żałośni, używacie pogody by kogoś zniszczyć a nie umiecie walczyć sami - Powiedziała niezbyt zdenerwowanym głosem, rzadko co ją potrafiło zdenerwować - Nasze próby walki żałosne? Chciałam zaznaczyć że ja nie otrzymałam większych uszkodzeń a wy tak - Rzekła sięgając kopytem by uruchomić przełącznik koloru czerwonego - Nie muszę schodzić by was uszkodzić - W tym momencie w kabinie rozległo się ciche pstryknięcie, właśnie zdetonowała parę 20 kilogramowych ładunków wybuchowych znajdujących się w każdej rakiecie przeciwpancernej która przebiła pancerz. Razem było ich osiem, dwie utkwiły w przodzie, kolejne dwie w środkowej części a pozostałe 4 gdzieś między połową okrętu a jego tyłem. 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okręt gwardii

Dowódca chciał skontrować słowa klaczy, gdy nagle na okręcie do szło do serii potężnych wybuchów. Cały okręt trząsł się niczym by doszło do trzęsienia ziemi. Tego nikt się nie mógł spodziewać. Teraz na twarzy jednorożca rysowała się wściekłość większa niż do tej pory, że nie przewidział czegoś tak głupiego. Ta klacz zrobiła z niego idiotę i upokorzyła. Kiedyś mu za to zapłaci jeszcze się spotkają może być tego pewna. Nagle cisze po eksplozjach przerwał jeden gwardzista

- Sir trzeba wiedzieć, kiedy się wycofać. Przy obecnej pogodzie i zniszczeniach nie wytrzymamy kolejnego takiego ataku. Więcej nie wskóramy - dowódca nic nie odpowiedział tylko wpatrywał się wściekle w przestrzeń jakby nie bardzo miał ochotę się wycofać. Ale obecnie dalsza walka nie przyniosłaby im nic dobrego. Zniszczenia okrętu były zbyt duże. Nagle znów przemówił do radia.

- Zapłacisz za to! Jeszcze się spotkamy! A wtedy nie chciałbym bym być w twojej skórze! - Wrzasnął wściekle do radia i następnie zwrócił się do swoich ludzi. - Wycofujemy się! Przygotować generator do wielkiego skoku! - Wrzasnął do gwardzistów a ci zgodnie z rozkazem zaczęli przygotowywać generator do skoku. Sam okręt powoli oddalał się stąd by unikać dalszej walki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Czyli co? Wycofujesz się? - Powiedziała rozbawiona - Żałosny robak z tobą wygrał? Gwardia dominuje a teraz ucieka z podkulonym ogonem? - Kontynuowała ironicznym głosem - Czyżbym oszukała twoje niezawodne przeznaczenie? Zobaczymy czy zapłacę, los nie jest z góry przesądzony - Rzekła pewna siebie czyli taka jaka z reguły była jednak zawsze zachowywała rozsądek. Wyłączyła nadajnik by słyszała ją tylko jej załoga jednak nadal mogła odebrać wiadomość od okrętu. 

- Gdzie to może mieć bazę? Może uda się go jeszcze złapać - Powiedziała przyśpieszając do lotu ponaddźwiękowego.

- Tak naprawdę wszędzie, jak wleci tam na kamuflażu i tak go nie zobaczymy - odpowiedział drugi pilot

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okręt gwardii

Dowódca był coraz bardziej wściekły na każde słowo klaczy. Upokorzyła go a teraz jeszcze z niego drwi. Chciał wrócić do walki by zetrzeć jej ten wstrętny uśmiech z pyska. Jednak wiedział również, że obecnie dalsza walka byłaby głupotą. Musiał, więc chwilowo schować swoją dumę. Jeszcze będzie okazja by się na niej zemścić. Znów odezwał się do radia.

- Ciesz się póki możesz tym chwilowym zwycięstwem, bo było ono ostatnim! Gdy następnym razem się spotkamy padniesz mi do kopyt błagając o życie! - powiedział nie ukrywając wściekłości w głosie, gdy nagle do niego podszedł gwardzista.

- Sir jesteśmy gotowi

- Więc zaczynajcie - powiedział z pewnym zawiedzeniem w głosie, że muszą się wycofać. Chciał walczyć dalej, ale niestety czasem nie możemy robić tego chcemy. Generator zaczął wydzielać energię i okręt znów dokonał skoku znajdując się teraz poza sztormem okręt leciał spokojnie nie podnosząc wysokości w stronę Equestrii i Canterlotu. Trzeba mimo wszystko złożyć raport dowództwu o tym, do czego tu doszło. Nie sądził by byli zadowoleni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Ty na pewno nie masz jakiegoś skrzywienia w związku z dominacją, padaniem do kopyt i klaczami? - Spytała całkiem poważnie - Bo wiesz, z mojej perspektywy tak to wygląda, może znajdź sobie kogoś kto spełni te fantazje czy coś w tym stylu, ja w to wnikać nie będę bo mnie to nie interesuje - Skierowała samolot na północ lecąc 400 m/s by szybko wrócić do bazy. Dała im już spokój a to że wygrała było odczuwalne, pokaże im jeszcze drugi raz co potrafi tymczasem musieli się zaopatrzyć w odpowiedniejszą broń do atakowania opancerzonych celów  i mieć większą siłę ognia. Miała szczęście że najpierw użyła bomby o sile prawie dorównującej najmniejszej bombie atomowej co pozbawiło okrętu tarczy jednak zdołała uchronić go przed zniszczeniem. Osłona okrętu była wytrzymała, gdyby nie spuściła im prezentu z 6 tonami ładunków wybuchowych utrzymała by się o wiele dłużej, niestety Fire była pewna że drugi raz na taką akcję jej nie pozwolą, aż takiej arogancji i głupoty raczej nie wykazują. Chyba potrzebowali dwóch rodzai broni, do przebijania magicznej ochrony i mocnego pancerza jednak nie rozmyślała nad tym długo, od tego jest kto inny w bazie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okręt gwardii

Nic nie było w stanie opisać miny dowódcy na słowa tej aroganckiej klaczy znów podszedł do radia i przemówił ledwo dając radę ukryć wściekłość w głosie.

- Nie martw się o mnie. Jak na razie żadna na mnie nie narzekała.  - powiedział z wyraźną kpiną starając się ukryć złość. - Zapamiętaj spotkamy się ponownie a wtedy pożałujesz wszystkiego i będziesz żałować, że mnie poznałaś! A gdy zamkniemy cię w lochu ja cię osobiście wytresuje byś znała swoje miejsce! - powiedział z wyraźną wyższością w głosie. Gwardziści również nie wyglądali na zadowolonych wynikiem starcia. Jednak nie było wyjścia. Musieli zanieść wieści do Canterlotu i przygotować się na kolejne starcie. Na całe szczęście przynajmniej nikt nie zginął to zawsze, choć trochę pocieszało. Podróż przemijała spokojnie, gdy okręt coraz bardziej zbliżał się do Equestrii. Jednak nie ściągano zaklęcia kamuflującego do czasu aż dotrą. Woleli dmuchać na zimne. Obecnie okręt nie nadawał się do dalszej walki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- O, nie wiedziałam że rodowity kucyk może lubić tak brutalne klimaty w tych sprawach - powiedziała z nutą udawanej ekscytacji w głosie - Jestem naprawdę mile zaskoczona - rzekła tym razem  z udawanym entuzjazmem a po chwili dodała - i zauroczona że znalazłam kogoś kto też to lubi. - Nie była pewna czy gwardzista wie o co jej chodzi, mógł się nie interesować ludzkimi... specyficznymi fetyszami? Nie była pewna czy użyła dobrego słowa. Tymczasem drugi pilot patrzył na nią z wyraźnym zdziwieniem i niedowierzaniem, to był chyba brakujący element dlaczego Fire odrzucała każdego ogiera w bazie, wyglądało na to że po prostu źle się za to zabierają. 

- Ty na serio mówisz? - Wolał się jednak upewnić.

- No ba, a brzmię jakbym mówiła na serio? - Spytała niedowierzająco że to mogło brzmieć jak prawda. - Tak naprawdę wolę klacze ale nikt o tym nie wie - powiedziała cichym konspiracyjnym szeptem jednak i tak wszyscy słyszeli to przez radio.

- Ahaa i wszystko jasne, to po prostu ten moment gdy gadasz jak potłuczona - rzekł trochę zły że jednak ta zagadka nadal pozostaje tajemnicą i nadal nikt nie wygra tego zakładu a suma uzbierała się spora - Wszystko jest w porządku, nie przejmujcie się nią. Ona po prostu tak ma - Te słowa były skierowane do gwardzistów.

 

 

 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okręt gwardii

Dowódca patrzył zdziwiony i trochę ogłupiały. O czym ona do niego mówiła? To chyba oczywiste, co się robi w lochach. Czy ona sobie z niego kpiła czy buntownicy też się starają zmieniać zachowanie swoich więźniów? O ile w ogóle oni mają jakiś więźniów. Jednak jej ton wypowiedzi był jakiś dziwny. Jeszcze te rozmowy słyszane w radiu czy oni sobie znów kpili? Nie do końca potrafił to zrozumieć. Pokręcił chwilę głową i znów odezwał się twardym głosem.

- A czego ty się niby spodziewałaś? - spytał dość wrednie.- Myślałaś, że skoro jesteśmy kucykami to w naszych lochach podajemy drinki z parasolkami i prosimy grzecznie byś się zmieniła? - dalej mówił z wyższością. - Gdy w końcu cię dorwę dopilnuje byś zapamiętała pobyt w lochu do końca życia możesz być tego pewna. Każdy gwardzista zapewni ci tam miły pobyt zapewniam ciebie! - powiedział twardo jakby składał obietnice.

Statek tym czasem zaczynał powoli dolatywać do granic Equestrii. Podróż przebiegała spokojnie. No może nie licząc sprzeczek dowódcy z tą klaczą. Gwardziści zaczęli się zastawiać, dlaczego ich dowódca po prostu nie odłoży radia i zignoruje te klacz zamiast dawać się niepotrzebnie prowokować. Jednak się bali zwrócić mu uwagę zwłaszcza w jego obecnym stanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]

- I tak sądzę że to nie jest przypadek... Za duże te zbiegi okoliczności i niespodzianki... Czemu my? Czemu teraz i dlaczego... Po co? - zwróciłam się do niego zamykając swe powieki pod którymi błysnęły zielone oczęta... Pojawiły mi się w głowie obrazy, co błyskawicznie wyrzuciłam gdzieś w podświadomość. Mogły zaczekać na przemedytowanie. Po prostu na właściwszą ku temu porę... - To nie potrafi utrzymać sensu... Muszę sprawdzić jeszcze raz literaturę, by zrozumieć. Choć spróbować - westchnęłam cicho lekko zmęczona. Przygotowywałam się do teleportacji, a raczej własne ciało. Po prostu osłabiając je. Traciłam przy tym wszystko...

- Wiesz że ja pamiętać będę zawsze... - Spojrzałam dość wymownie na niego. - I nie osłabną nigdy w mojej głowie te obrazy... Nie zostaną zatarte przez starość. Żadna z tych chwil... Każda naprawdę mocno wryła się w moją pamięć, tak jak... - Ściszyłam głos, robiąc się coraz bardziej zimna. - Nie mam ochoty poetyzować... - Ruszyłam powoli przed siebie, a mojemu krokowi brakowało tego co zwykle. Pewności w dążeniu do celi... Niezaprzeczalnej racji. Całej mnie. Ostała się tylko chłodniejąca skorupa mogąca iść i poddać się przeznaczeniu. Byliśmy coraz bliżej miejsca próby, a mnie się chciało coraz bardziej rozwinąć skrzydła i polecieć samodzielnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Nie wiesz o czym mówiłam - powiedziała rozbawiona - Jednak nie znalazłam kompana do moich przygód - Jej głos był przepełniony udawanym zawiedzeniem - No nic, ja się będę żegnać. Miłego zdawania raportu - Wyłączyła nadajnik ale nadal czekała na ewentualną odpowiedz. Zrobiła skręt by skrócić sobie drogę do bazy, jeszcze trochę i będzie miała z nimi łączność radiową. Też chciała im powiedzieć jaką bronią dysponuje gwardia, musieli się przygotować ponieważ na pewno zbudują więcej takich jednostek. Największy problem stanowiła tarcza ponieważ wyglądała na mocniejszą niż pancerz jednak na wszystko był jakiś sposób, jeśli nie chirurgiczny skalpel to topór kata. 

[Baza/A-10]

Po przetestowaniu prototypu masa pancerz okazała się za ciężka i samolot stracił zbyt wiele osiągów dlatego postanowiono zaprojektować nową wersje ze zmienioną koncepcją opancerzenia, miało być lżejsze i chronić mniejszą powierzchnię jednak nadal miało zapewniać wytrzymałość. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Golding Shield

Przypadki się zdarzają jednak nie tak często. Mógłbym uznać, że księżycowy odłamek znalazłem przypadkowo. Ale potem ten, który wygrałem w loterii a potem pojawienie się Lust z jej odłamkami. Jakby ktoś chciał byśmy to my odkryli te tajemnice i wspólnie ją rozwiązali. Wszystko na to wskazywało jeszcze teraz ten odłamek. Tylko, dlaczego akurat my? I kto mógłby wpaść na tak dziwny pomysł?

Moje rozmyślania o tym zostały przerwane przez kolejne słowa Lust. W pewnym momencie jednak miałem wrażenie, że staje się obojętny dla Lust. Czyżby wbrew temu, co do tej pory mówiła nie cieszyła się z tego, co się stało? Nie wiedziałem, co myśleć. Nie chciałem jej do niczego zmuszać. Nie chciałem jej stracić, ale nie chciałem też by była przy mnie na siłę. Chciałem tylko jej szczęścia. Wiedziałem jednak, że moje życie nigdy już nie będzie takie samo jak do tej pory, bo nigdy jej nie zapomnę. Zbyt wiele dla mnie znaczyła bym mógł ją zapomnieć.

Nic nie powiedziałem Lust miałem jakieś dziwne przeczucie, że tak będzie lepiej przynajmniej do naszego powrotu. Teleportacja mnie martwiła z powodu Lust. Miałem jednak nadzieje, że wszystko skończy się dobrze. Schowałem odłamek, który znalazła Lust tak by nikt go nie widział i czekałem w kolejce obok Lust na naszą kolej do teleportacji by znów wrócić do Canterlotu.

Okręt gwardii

Kompana do przygód? O czym ona gadała? Chyba naprawdę nie była do końca normalna pomyślał dowódca, ale to akurat nic dziwnego buntownicy nigdy nie byli normalni. A ona z pewnością po tym, co pokazała normalna nie była.

- Nie martw się o raport możesz być pewna, że wszyscy zapoznają się z tym, do czego doszło a wtedy zetrę ci ten przeklęty uśmiech z pyska - powiedział nad wyraz pewny siebie. Okręt zaczął wlatywać na tereny Equestrii tu byli bezpieczni, więc dowódca zaprzestał zużywania energii na zaklęcie kamuflażu. Teraz musieli już tylko dolecieć do Canterlotu i uprzedzić o wszystkim dowództwo.

 

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Niewinny ogier, nieskażony ludzką kulturą - Mruknęła cicho ale już nie przez radio, tą rozmowę już skończyła ponieważ nie chciała ciągnąć tego dalej. Za kilkadziesiąt minut powinna już być w bazie. Ciekawiło ją ile takich krążowników powstanie bo marne szanse żeby skończyli na jednej sztuce, musieli się na to przygotować tworząc broń o odpowiedniej sile która powinna być lekka by samolot mógł jej dużo przenosić jednocześnie będąc w stanie zniszczyć krążownik dosyć szybko. 

 

[Baza/A-10]

Po zmienieniu opancerzenia pierwszy A-10 thunderbolt wzniósł się w powietrze lecąc na wysokości 2 km, chciano przetestować działanie silników i osiągi samolotu z pełnym uzbrojeniem. Zmieniono kaliber działa 20 mm na 23 mm, była to dosyć kosmetyczna zmiana jednak druga broń miała większą szybkostrzelność. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okręt gwardii

Okręt przekroczył w końcu granice. Dowódca już nic nie mówił do radia. Nie było sensu. Skoro nie było odpowiedzi to jak gadanie do ściany. To, co do tej pory wzbudzało dumę Equestrii teraz wyglądało jak latający wrak. Nie wzbudzało już tych samych odczuć, kiedy wylatywał pierwszy raz. Postronne kucyki, które teraz widziały okręt zapewne zastanawiały się, kto mógł to zrobić tej wspaniałej machinie. Jednak teraz to nie było ważne. Gwardziści w okręcie nie zastanawiali się, co myślą inni. Teraz trzeba było przekazać wieści.

Pegazy obóz

W obozie doszło do niecodziennego incydentu. Obóz został zaatakowany przez istotę podobną do smoka. Jednak pomimo prób komunikacji ze stworem ten nie chciał słuchać. W końcu jednak gwardzistą udało się zestrzelić bestie z pomocą bełtów, gdy ta zlatywała coraz niżej by ich zaatakować. Jak się okazało nie był to smok a tylko bardzo podobna do niego Wiwerna. Te stworzenia nie posiadają inteligencji smoków, dlatego próby nawiązania kontaktu nie wyszły. Truchło bestii teraz leżało w obozie. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Jedna z grup pegazów wciąż nie wracała zaczęto się zastanawiać czy nic im się nie stało. W tym czasie małe istotki zwane paraspritami oddawały się w najlepsze konsumpcji lokalnych przysmaków i dalszemu rozmnażaniu. Jak do tej pory jedzenia im nie brakowało a tutejsze rośliny pozwalały im zapewniać posiłek. Niestety było ich coraz mniej. Jeszcze trochę a będą musiały poszukać nowego rodzaju jedzenia. Wszędzie gdzie były można było zauważyć ich szkodliwą działalność w postaci zniszczony drzew i innych roślin. Jednak nie tylko rośliny były w ich jadłospisie, o czym każdy rodowity kucyk wiedział, dlatego należało się ich strzec. Grupa pegazów coraz bardziej oddalała się od obozu lecieli schowani w chmurach w szyku z nadzieją, że coś w końcu znajdą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu nadeszła kolej Goldinga i Lust. Tym razem teleportacja wyglądała odrobinę inaczej. W budynku były dwa smoki - jeden odpowiadający za pilnowanie kolejki, a drugi, który zajmował się samą teleportacją. Magia smoków powodowała naprawdę dziwne odczucia, co nasza dwójka turystów mogła poczuć, kiedy smok położył na ich głowach swoje szponiaste łapy. 

Teleportacja zainicjowana przez smoka była przytłaczająca i trudniejsza do zniesienia dla nieprzystosowanych kucy(a co dopiero podmieńców), a magia przepływająca przez wasze ciała była o wiele wyraźniej wyczuwalna niż zwykle. Ale dotarliście do Equestrii w jednym kawałku, choć Lust na pewno nie czuje się teraz zbyt dobrze.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Po godzinie lotu wylądowała na ziemi koło bazy, wyszła z samolotu i skierowała się do środka budynku. Gdy była na korytarzu zaczepił ją jeden kucyk.

- I co kupiłaś książki? - Zapytał.

- Nie za to walczyłam z latającym okrętem gwardii dwadzieścia kilometrów nad ziemią. Zniszczyłabym ich ale zwiali gdy wywołali cyklon - Powiedziała całkiem poważnie a on patrzył na nią jak na idiotkę - Teraz mówię prawdę, dwa silniki nie działają w samolocie. Zbierz ekipę i to naprawcie - Sama poszła dalej szukać kucyka ziemskiego zajmującego się typem broni której była jej potrzebna - Red Eyes - rzekła włączając radio, osoba do której się zwracała była znana jeszcze jako po prostu Ruda - Gdzie znajdę Tungstena? 

- Daj chwileczkę - Klacz pegaza zaczęła patrzyć na kamery szukając odpowiedniego kucyka - Jest w swojej pracowni, znowu przy czymś dłubie. Czego od niego chcesz?

- Po prostu potrzebuje mocniejszej broni która jednocześnie będzie lżejsza - Wyłączyła radio kończąc rozmowę i skierowała się do odpowiedniego pomieszczenia i znalazła kucyka którego szukała. - Masz robotę, potrzebuje broni na pewien nowy cel gwardii - rzekła do niego od razu wykładając to czego od niego chce.

- Jaki cel? Opisz go trochę bo tak trudno zrobić odpowiednią bron nie mając pojęcia na co - Oczekiwał od niej więcej informacji.

- Latający krążownik o długości około 140 metrów, rakiety przeciwpancerne ledwo go przebijają a burzące detonują się na grubym pancerzu i chyba nie są zbyt skuteczne - Powiedziała skarżąc się na nieskuteczność broni - Do tego ma magiczną tarczę którą zniszczyło 6 ton materiału wybuchowego, może się również teleportować, ma kamuflaż i raz wytworzył falę magiczną która trochę popsuła radar i te sprawy ale tylko na chwilę. Masz jakiś pomysł?

- Szczerze mówiąc tak ale gwardia czymś takim dysponuje? - Odpowiedział mając już koncepcje nowego uzbrojenia, uwierzył jej bo ona nie żartowała w ten sposób - Nad bronią na tarczę trzeba dłużej pomyśleć. To niepokojące że gwardia zbudowała taką zabawkę

[A-10 Thunderbolt II]

Skierował się w stronę gór, tam gdzie pojechał Shatter produkować pluton. Po półtorej godzinie lotu zaczął wypatrywać pięciu pojazdów opancerzonych jednak jak na razie nie zauważył ich. 

[Shatter]

Gdy dojechaliśmy na miejsce rozpakowaliśmy materiał do przemienienia w pluton i przygotowaliśmy ołowiane skrzynie do jego bezpiecznego zmagazynowania. Po paru minutach było po sprawie, tym razem poszło trochę lżej niż ostatnio jednak i tak padałem na pysk.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chrome Star

Jej dzisiejsza praca dobiegła końca w tym tępię samoloty będą szybko skończone. Nie miała jeszcze ochoty iść spać. Godzina późna nie była i nie zmęczyła się jakoś szczególnie. Postanowiła wybrać się do jednego z miejscowych klubów coś wypić trochę się wybawić. Trzeba korzystać póki jest okazja. Lepsze to niż siedzenie cały dzień w magazynie i patrzenie jak budują samoloty lub siedzenie w domu. Brakowało jej trochę latania. Może jutro się szybciej wyrwie to polata trochę po niebie tak jak zawsze lubi.

Okręt gwardii

Okręt w końcu doleciał do Canterlotu. Minął barierą i zaczął lądować w magazynie, z którego wyleciał. Wszyscy obecni tam gwardziści natychmiast się zebrali i nie mogli uwierzyć własnym oczom. Nagle przed szereg wyszedł kapitan gwardii Canterlockiej.

- Mam nadzieje, że masz dobre wyjaśnienie - powiedział trochę wściekle do dowódcy okrętu.

- Oczywiście kapitanie. Wszystko wyjaśnię - powiedział lekko zdenerwowany.

- Więc chodź za mną. A reszta niech się zajmie uszkodzeniami okrętu - Gdy wydał rozkazy obrócił się tyłem a dowódca okrętu ruszył za nim ze spuszczoną głową. Wiedział jak się może skończyć ta rozmowa. Ale zrobił, co mógł. Miał nadzieje, że to wystarczy.

Parasprity

Szkodniki właśnie kończyły ucztę w postaci kolejnych roślin, które znalazły w okolicy. Gdy w ich okolicy najwyraźniej pojawił się deser, którym nie miały ochoty pogardzić. Na skrzydle dziwnego pojazdu wylądował jeden z nich. Przyglądając się wielkim oczami pilotowi w kabinie i uśmiechając się w jego kierunku niczym urocze zwierzątko. Jednak w pewnym momencie stworzonko przestało się uśmiechać i skupiło się na skrzydle, na którym usiadło i zaczęło się w nie wgryzać. Nagle można było zauważy jak kolejni koledzy miłego stworzonka lecą w górę by pomóc mu przy konsumpcji dziwnego pojazdu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...