Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[895] [Lust Tale [Forest Song]]
- No chyba już tu sobie za długo nie posiedzimy. Szkoda - westchnęłam z zawodem, który w głębi mnie nie istniał. Po prostu nadałam swojemu głosowi taki wydźwięk... Nic mi nie stało na przeszkodzie, by kontynuować mimo wszystko tą rozmowę. Najwyżej nas mogli wygonić tak jak ostatnie niezdecydowane klientki sklepu... - To nie mam innego wyjścia niż tylko wpaść do ciebie jak znajdzie się czas.
 
W przejściu zobaczyłam Fire Wing... Rzuciła mi krótkie nic nieznaczące spojrzenie pełne wątpliwości... Już nic nie mogłam dla niej zrobić. Odmówiła i tylko to zostaje w niej... Poczucie że można było jednak to zrobić i mieć spokój na sumieniu. W tamtej chwili było już za późno.
 
- Mówić, mówił ale przez zaakceptowanie tego faktu nic się między nami nie zmienia... Poświęca mi swój czas. Nie odczuwam tego. - Zaczęłam dość ostrożnie. - Można zaakceptować wszystko w ramach pewnej wolności wyboru... Nie mogę mu zabronić jego szczęścia, gdy wybrał je dawno temu... Mogę się o niego martwić, ale wybierając go wiedziałam na co się decyduję. Bierze się wszystko... - powiedziałam przymykając oczy i kiwając delikatnie. - Nawet ryzyko...
 
- Mówił sporo o sobie, ale kontekstu co do innych raczej niewiele dał... A że mogłabyś być jego siostrom po prostu mi się skojarzyło... Jesteś bardziej wygadana niż on... Kontrast zachodzi między waszymi sierściami, a grzywa to Yin i Yang... Kolejne kontrasty. Dlaczego starsza? Tak mi się skojarzyło... Nie znałam twojego wieku... Do teraz... Sama jestem od niego młodsza o całe 5 lat... Nie przeszkadza mi to w żadnym razie.
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piłem w milczeniu kawę przysłuchując się ich rozmowie. Przy okazji rozglądałem się, co jakiś czas po sali. Moją uwagę zwróciło, że sala zaczęła pustoszeć. Coraz więcej kucyków ją opuszczało wszystkie kierowały się ku wyjściu. Czyżby to był już koniec naszych małych wakacji? Wszystko na to wskazywało. Nawet nie zauważyłem jak ten czas szybko leci. Czyżby aż tak podobało mi się towarzystwo Lust, że nie zwróciłem na to uwagi? To było do mnie niepodobne.

 

Rodziły się tu jednak kolejne problemy. Powrót oznaczał kolejną teleportacje. Pamiętam jak ostatnia w te stronę wyczerpała Lust. Teraz będzie podobnie. Co prawda przekazałem Lust trochę swojej energii, ale już trochę czasu od tego minęło. Gdyby nie spotkanie Snow nie byłoby zapewne tego problemu. Jeśli będzie potrzeba pomogę jej nawet w Canterlocie wrócić do siebie. Chyba, że nie będzie chciała mojej pomocy i będzie wolała to zrobić po swojemu. Nie będę jej do niczego zmuszał. Jednak byłem gotowy jej ponownie pomóc. Teraz najbardziej dla mnie liczyło się jej dobro. Wciąż w głowie chodziło mi po trochu wspomnienie tego, co było rano. Najwyraźniej nie chciało to wygasnąć, pomimo że trochę czasu minęło. Wciąż miałem na szyi pamiątkę, od Lust po tym wydarzeniu, co też mi nie do końca pozwalało zapomnieć. Ciekawe, kiedy to się zagoi?

 

Zauważyłem nagle jak przechodziła ta klacz, z którą miała rozmawiać z Lust. Nawet jej nie miałem jak spytać jak poszła ta rozmowa. Spotkanie Snow narobiło kilku problemów. Nie można zaprzeczyć. Nie byłem pewny czy Lust jest zadowolona z tego, że ją spotkaliśmy. Co prawda nie wydaje się zła. Ale nie jestem tego w stanie stwierdzić. Lust dobrze zawsze gra. Teraz może rozmawiać swobodnie a jednak wewnątrz może być zła. Ale najwyraźniej ani jedna ani druga nie zwracała uwagi, że nasz czas pobytu tutaj się kończy. Lust kontynuowała rozmowę a Snow nie zwracała uwagi na to, co się dzieje wokół.

 

- Tak sądziłam, że Golding jest od ciebie starszy. Twój wygląd wskazywał, że jesteś od niego młodsza - powiedziała z uśmiechem. - Cieszę się jednak, że nie przeszkadza ci to. Mam jednak wrażenie, że masz pomimo młodszego wieku sporo doświadczeń życiowych. Po rozmowie z tobą uważam, że jesteś dojrzalsza od niego. Ale to nic dziwnego w końcu klacze szybciej dorastają - ponownie stwierdziła uśmiechając się. - Szczerze mówiąc też jestem od ciebie starsza o 2 lata zaledwie, ale jednak chciałabym mieć te 2 lata mniej - powiedziała na chwilę patrząc w sufit i znów spuściła wzrok na Lust i kontynuowała.

 

- Cieszę się, że akceptujesz wybory życiowe Goldinga i go wspierasz. Mam nadzieje, że wasz związek się powiedzie. Bo dopiero cię poznałam a już cię bardzo polubiłam Forest i nie mogę się doczekać, kiedy mnie odwiedzisz. Ciekawie przy okazji porównałaś mnie i Goldinga - powiedziała lekko chichocąc i nagle się uśmiechnęła i znów spojrzała na Forest. - Ty już trochę wiesz o naszej rodzinie może teraz zdradzisz mi uszczerbek tajemnicy o twojej? Utrzymujesz kontakt z rodzicami? Masz może rodzeństwo? - spytała z wyraźną ciekawością w głosie.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]

- Golding jest monogamistą i raczej nie chciałabym się nim z kimś dzielić... Ty chyba też szukasz tego jednego, a nie stada, chodź tego nie mogę założyć ze stuprocentową pewnością. - Pokiwałam głową w rytm wypowiedzi. - Sama wychowałam się do 15 roku życia w stadzie z 16 siostrami, 5 braćmi, 6 przyszywanymi matkami i jednym ojcem, do którego się nie odzywam i nie zamierzam go nawet szukać... - Westchnęłam dłużej. - Po tym piętnastym roku życia wszystko się posypało jak domek z kart... Zostałam sama z matką na ulicy... Przy 16 roku życia rzuciłam szkołę, więc nie mam nawet średniego wykształcenia i raczej mieć go nie będę ale na co to komu, jak można żyć bez niego... Wszystko zaczynałam wcześniej i prowadziłam życie samouka. Sama stwierdź czy warto dorastać wcześniej, by pomóc osamotniałej rodzicielce na zmywaku, by przynieść mieszek bitów do domu po całym dniu.

 

- Nie jestem z kryształu by się potłuc... Cenię to czego nie miałam. Odzyskuje to czego nie doznałam... Stąd moje decyzje i akceptacja czyichś wyborów dążących do szczęścia... Nie mogę mu zabraniać, tak jak zabroniono mojej matce... Czy się mylę w takiej filozofii? Raczej nie, bo Golding mnie nie oszuka i nie zdradzi. Jest za krystaliczny. Zepsuć wszystko mogę tylko ja... Nie zamierzam tego zniweczyć. Nie teraz... Jak już się mi udało do tego dojść - powiedziałam z całkowitą pewnością ukradkiem spoglądając na Goldinga z nutą zrozumienia i pełnego zaufania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchałem dokładnie słów Lust. Najwyraźniej miała zaplanowanych kilka historii o swojej nieszczęśliwej przeszłości. Przypominało mi to sytuacje z gali jak opowiadała mi, że jest z sierocińca. To całkiem sprytne zagranie. Dzięki temu nie chciało się zagłębiać w jej przeszłość by nie rozdrapywać starych ran. Co do jednego nie kłamała. Jestem monogamistą. Nie wyobrażam sobie bym miał żyć z kilkoma klaczami. To byłoby zbyt dziwne i nie w moim stylu. Chociaż czy nie zdradziłem Yellow? Fakty były takie, że to zrobiłem. A jednak nie czułem się winny z tego, co się działo aktualnie między mną a Lust. Nie czułem do Yellow tego samego, co aktualnie do Lust. Nie potrafiłem do niej poczuć tego samego, co do Lust wtedy na gali. Chociaż dowiedziałem się wielu rzeczy o Lust ta nigdy nie opuszczała mojej głowy zawsze gdzieś tam się jakby kręciła. Ciężko to wytłumaczyć. Miałem jednak czasem wrażenie, że nasz związek z Yellow nie mógł być tym prawdziwym. Jednak teraz tylko Lust się dla mnie liczyła i nie chciałbym jej z pewnością z nikim zdradzić.

 

Nie wiedziałem jak zareaguje Snow na te historie. Raczej się nie słucha czegoś takiego, na co dzień. Wbiłem wzrok w filiżankę by historia Lust wyszła naturalniej i złapałem kopytami jej przednie kopytko i nagle zacząłem się w nią wpatrywać w milczeniu by wyglądało, że daje jej oparcie. Kątem oka patrzyłem jednak na Snow. Ku mojemu zaskoczeniu jej miły uśmiech znikł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jej mina pokazywała tylko ogromny szok a jej oczy były zaszklone. Wyglądało jakby szukała odpowiedniego słowa na to, co usłyszała.

 

- Ja... P.. prz... przepraszam - powiedziała bardzo smutnym głosem jąkając się. - Nie powinnam cię o to pytać. Przeszłaś tak wiele naprawdę mi przykro, że musiałaś odświeżyć te wspomnienia. Zapewniam cię, że w naszej rodzinie nikt nie jest poligamistą. Golding na pewno będzie przy tobie trwał - nagle odezwała się do mnie. - Dbaj o nią i nie pozwól by spotkało ją więcej bólu i smutku tylko o to cię proszę. Wiem, że jesteś w stanie to zrobić - jednak nie dała mi odpowiedzieć i znów przemówiła do Lust. - Jest mi naprawdę przykro, że cię o to spytałam. Naprawdę przepraszam, że musiałaś jeszcze raz przez to przejść i przepraszam, że zabrałam wam tyle czasu. Gdybym wiedziała to nie zawracałabym wam głowy i pozwoliła wam się cieszyć sobą do końca pobytu a tak popsułam wam ostatnie chwilę pobytu, które mogliście tu spędzić razem. Naprawdę szczerze przepraszam - powiedziała ze smutkiem wbijając wzrok w podłogę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]

- Za co przepraszasz? - spytałam się. - Za moją prawdę, którą chciałaś usłyszeć. Nie mam zamiaru nic ukrywać przed nikim... Nie chce przywdziewać masek. - Spojrzałam na nią. - To już nie boli. - Przyłożyłam sobie kopyto do serca. - Wypaliło się już dawno, a dowiedziałabyś się wcześniej czy później. Nie lepiej zawczasu by później zostało tylko miejsce na szczęście? Nie ma co się smucić. Nie pasuje to twojego pyszczka, a od łez powstają naprawdę nieładne zmarszczki... Po prostu... nie wracajmy do tego. Nie ma potrzeby. Jest teraz i to co będzie. Spójrz przed siebie i tylko tam. Miło się nam rozmawiało. Nie? Powiedź mi coś jeszcze o swojej młodości w Canterlot. To lepszy temat...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kontem oka patrzyłem na Snow. Widać było, że to jest dla niej wyjątkowo kłopotliwa sytuacja. Pierwszy raz ją taką widziałem Nie do końca wiedziała jak ma się zachować zapewne. Ciężko się jej dziwić. Najpierw słyszy o tragicznym życiu dopiero poznanej klaczy. A teraz znów mają wrócić na spokojne tematy. Zapewne zastanawiała się jak powinna zareagować. Jednak nagle spostrzegłem jak stara się ukryć smutek, który przed chwilą pokazała. Chyba zaczynałem rozumieć. Chciała spróbować jakoś rozluźnić te sytuacje.

 

- Nie mogę ci powiedzieć raczej bym robiła coś specjalnego, gdy jeszcze mieszkałam w Canterlocie - powiedziała spokojnie jednak brakowało już jej tej radości, którą do tej pory pokazywała. - Wychowałam się z kochającymi rodzicami. Golding, jako źrebak był mi jak starszy brat, pomimo że byliśmy jak ogień i woda. Golding od źrebaka uczył się musztry wojskowej i przesiadywał w księgach. Ja raczej inaczej pojmowałam życie. Chciałam się bawić. Zamiast tkwić w książkach poznawałam nowe kucyki i z wielką radością się z nimi bawiłam. Nigdy nie miałam imponujących wyników w szkole. Byłam raczej średnia. Czas, więc w Canterlocie zlatywał mi na ciągłej zabawie. W końcu w wieku 21 lat opuściłam Canterlot i wtedy osiadłam w Crystal Empire - powiedziała robiąc przerwę

- Naprawdę się cieszę, że ciebie poznałam Forest. Rozmowa z tobą była naprawdę miła. Jesteś naprawdę dzielna. Mam nadzieje, że odwiedzisz mnie tak jak obiecałaś byśmy mogły swobodniej porozmawiać. Nie martwiąc się o czas - powiedziała z delikatnym uśmiechem. Zgodnie z radą Lust nie chciała okazywać smutku. - Pilnuj by Golding nie zrobił jakiś głupot. A ty - spojrzała na mnie. - Dbaj o nią. Cieszę się, że w końcu zacząłeś myśleć o czymś jeszcze niż tylko gwardii Golding

 

Kiwnąłem tylko głową w milczeniu. Gdybyś wiedziała Snow o ilu ostatnio rzeczach myślę. A gwardia z pewnością nie stoi na ich szczycie. Jednak to są informacje tylko dla mnie i ewentualnie Lust. Wciąż pozostawało to, co zaczęliśmy i to była jedna z rzeczy która zaprzątała mi umysł. A ostatnio było ich całkiem sporo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]

Skutek nastąpił taki jak zwykle przy rodowitych kucach... Nieustanne współczucie względem drugiego kucyka jakby moje rany były ich bliznami... Mogłam to próbować później wykorzystać, tylko pytanie brzmiało: po co? Nie musiałam. Miałam ją w pełnym szachu. Zrobiłaby wszystko to co bym chciała, prawie bez żadnego ale o ile zgadzałoby się z moralnością. Dla Goldinga wszystko.

 

- Postaram się, by nie robił głupot przy mnie i wybijać mu je wszystkie jak się o jakichś dowiem... Jednak pewne głupoty mogą być poza moim zasięgiem... Chociaż wierzę że nie będzie robił ich celowo, by to one pośrednio uderzyły we mnie... - powiedziałam szczerze patrząc na Goldinga...

 

- Miałaś to co ja odzyskałam w ostatnich trzech latach tworząc własne postrzeganie świata... Poznałam wiele kucyków kształtując swoją osobowość, co potrafi być dosłownie jak morze... - powiedziałam patrząc się w stronę Snow. - Mi też się naprawdę dobrze rozmawiało z tobą i przez to naprawdę będę musiała jeszcze do ciebie wpaść. Nie będę mogła przegapić takiej okazji... - westchnęłam wypijając całą kawę, która stała przede mną... Wolałabym herbatę ale no cóż...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snow szczerze się uśmiechnęła na słowa Lust przy okazji sama skończyła kawę. Wyglądało jakby smutek, który jeszcze nie dawno zagościł na jej pyszczku całkowicie zniknął. Nagle odsunęła krzesło i powoli wstała podchodząc najpierw do mnie i nagle objęła mnie kopytkiem i się szczerze uśmiechnęła.

- Cieszę się, że znów się spotkaliśmy Golding. Mam nadzieje, że nie jesteś zły, że nie mieliśmy za bardzo okazji porozmawiać, ale zapewniam, że jeszcze zdążymy porozmawiać jak zawsze - powiedziała spokojnie i puściła mnie. Nagle podeszła do Lust i teraz ją objęła kopytkiem podobnie jak mnie przed chwilą.

- Nie mogę się już doczekać naszego kolejnego spotkania już się czuje jakbyś należała do naszej rodziny - powiedziała i również puściła Lust. - Muszę już niestety iść się spakować. Mam jednak nadzieje, że szybko spotkamy się we trójkę ponownie - powiedziała z uśmiechem i powoli się odwróciła odchodząc. Chwilę patrzyłem jak odchodziła w milczeniu. Gdy odeszła wystarczająco daleko ciężko westchnąłem.

- Wybacz za to. Nie wiedziałem, że tu będzie. Gdybym wiedział nie ładowałbym cię w tą niekomfortową sytuacje i czekał na ciebie spokojnie w pokoju - powiedziałem lekko spuszczając wzrok.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Po przeleceniu kilkaset kilometrów silniki pracowały już tak naprawdę na ostatnich kroplach paliwa, Fire powoli się zaczęła denerwować ponieważ nie była jeszcze za połową drogi powrotnej a jak na razie się zapowiadało że będzie wracać na własnych skrzydłach. Według umowy na wybrzeżu miało czekać parę zbiorników z paliwem by była w stanie wrócić. Miała nadzieje że nie zapomnieli o tym ani nie rozstawili pierwszej przesyłki zbyt daleko od krainy smoków. Po paru minutach prawi silnik się zatrzymał a zaraz za nim w jego ślady poszedł lewy. Fire dość głośno rzuciła słowem na k i uderzyła kopytem o szybę lekko ją tłukąc jednak po chwili w radiu usłyszała cichy szum, to była muzyka dla jej uszu ponieważ tak brzmiał nadajnik oznaczający pierwszy zbiornik z paliwem.

- No to może się do ślizgam - Powiedziała na głos już wyraźnie spokojniejsza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]

- Bezpiecznej drogi i do zobaczenia - powiedziałam odwzajemniając uścisk Snow... Nie przeszły na mnie jej emocje, choć czułam że są dość silne. Były chyba za ogólne... Nieukierunkowane... Tkwiły w niej tak po prostu i były dość skrzętnie chowane że ciężko było mi określić co w niej się działo bez tej wiedzy co się stało chwilę wcześniej...

 

- Spójrz na mnie i stwierdź czy jestem w humorze... - Spojrzałam mrużąc oczy do Goldinga. Byłam ciekawa jego odpowiedzi. Mogłam sobie nagrabić u niego tym wszystkim ale mam nadzieję że wyszło dość prawdziwie... Wyglądała na przekonaną do tego wszystkiego. Zaprosiła mnie przecież na następne spotkanie. Musiało być co najmniej dobrze, jak nie doskonale...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje oczy zwróciły się na Lust i spojrzałem jej prosto w oczy. Jednak nie wiedziałem, co mam właściwie odpowiedzieć. Nie byłem nigdy w stanie określić jej prawdziwych emocji. Była zbyt dobra aktorką. Co z tego, że teraz wygląda spokojnie, jeśli wewnątrz jest zupełnie inaczej? Zastanawiałem się jak wykręcić się odpowiedzi. Pewna myśl zrodziła mi się w głowie by jej uniknąć.

- Po prostu się trochę głupio z tym czuje. Nie chciałem cię mieszać w prywatne rodzinne sprawy.  Mimo wszystko zagrałaś idealnie - powiedziałem z uśmiechem unikając odpowiedzi i postanowiłem szybko zmienić temat - Z tego wszystkiego nie spytałem ciebie jak poszła twoja rozmowa. Osiągnęłaś, co chciałaś rozmową z tamtą klaczą?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Po paru kilometrach wylądowała nieopodal zbiorników z paliwem, było widać że zrzucono je na spadochronie. Wyszła z samolotu wcześniej jednak ubrała pancerz a drugi pilot ubezpieczał ją z bronią. To wszystko było ciężkie jednak niezbędne jeśli zamierza przeżyć w tych niegościnnych stronach, powoli wzniosła się na wysokość około pięciu metrów by rozejrzeć się za ewentualnymi przeciwnościami losu. Na szczęście wyglądało że jest tutaj sama więc nie traciła więcej czasu tylko przeciągnęła przewód ze zbiornika do samolotu i włączyła pompę by zatankować paliwo. Po paru minutach wystartowała, teraz z pełnym bakiem mogła przelecieć dużo większą odległość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]

- Dziękuję za komplement... - Uśmiechnęłam się, po czym skrzywiłam, stukając chwilę dość szybko kopytkiem o blat, przedłużając moment w którym miałam udzielić odpowiedzi. - No cóż... - Dalej przeciągałam. - Nie udało się. Wiem że była człowiekiem... Że miała coś do stracenia. Coś wielkiego. Ja rozumiem prywatność... Ale wyjawienie tego sekretu mogło pociągnąć za sobą za duże konsekwencje. Gdyby chodziło o seksy i inne typowe rzeczy, kto by się nie zdecydował? Nic z tym i tak niemożna byłoby później zrobić. Nie była kimś ważnym, czy znanym. - Zawiesiłam głos. - Powiedziałam sporo, ale nie wszystko, a najważniejsze praktycznie pominęłam... Pójście na ciekawość i wolną wole nie wyszło, chociaż wątpliwości zostały zasiane... Można było to zobaczyć jak przechodziła obok nas, gdy rozmawialiśmy... - urwałam zupełnie zastanawiając się jeszcze raz nad tym wszystkim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmrużyłem lekko oczy na odpowiedź Lust. Faktycznie to było dość podejrzane. Co takiego strasznego ukrywała ta klacz, że nie chciała pokazać tego za cenę wspomnień? Jeśli Lust faktycznie zrodziła w niej ciekawość to, dlaczego więc się oparła? Ona była znajomą Shatter to pewne. A księżniczka Luna kiedyś aresztowała Shatter za zamach na księżniczkę Cadence. Jednaka Shatter okazała się niewinna. Czyżby księżniczka miała powody by ją wtedy podejrzewać? Czy te dwie sprawy się łączą w jakiś sposób? Nagle jednak przestałem myśleć lekko kręcąc głową i znów zwróciłem się do Lust.

- Obiecałem, że ci zaufam i nic się tu nie zmieniło wciąż ci ufam. Wierze, że nie pokazałaś jej nic na tyle ważnego by mogło nam zaszkodzić - powiedziałem spokojnie robiąc krótką przerwę. - Nie przejmuj się tym. Jestem pewny, że zrobiłaś, co mogłaś, lecz niestety nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem, jaki założyliśmy - powiedziałem lekko uśmiechając się w jej kierunku i znów zwróciłem uwagę na kuce, które opuszczały krainę. - Chyba powinniśmy powoli się zbierać. Mam nadzieje, że jesteś gotowa na kolejną teleportacje? - spytałem z lekką troską w głosie spoglądając na nią. Wiedziałem, że teleportacja jej szkodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]

- Ja się nie martwię... - Znowu urwałam. Nie wiedziałam co się ze mną działo, że nie mogłam płynnie słów składać. - Po prostu... Nie wydarzyło się wiele rzeczy w moim życiu że nie poszło coś zgodnie z planem, choć odrobinę... - Pokazałam kopytami  ilość tego. - Tu nie wyszło praktycznie w ogóle, a całość nie wydawała się znowu jakoś wybitnie trudna. - Klasnęłam kopytami. - Od to klacz... - Spochmurniałam.

 

- Pewnie powinniśmy... Pewnie jestem gotowa, bo nie mam innego wyboru - powiedziałam, by tylko odpowiedzieć bez zbytniego polotu. Czemu moje myśli były takie zagubione? Myślałam nad tą klaczą, analizując co mogłam zrobić inaczej... Jednak zawsze dochodziłam że zrobiłam wszystko dobrze. To w takim razie w kim tkwił błąd?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

- Nie przejmuj się tym życie to sukcesy i porażki i każdego one dotyczą. Stało się już nic z tym nie zrobisz. Jednak wbrew pozorom być może dowiedziałaś się czegoś, co pomoże odkryć sekret tej klaczy. Będę musiał pomówić z moim dowódcą w Canterlocie a teraz lepiej chodźmy - powiedziałem powoli wstając od stolika. Musiałem po powrocie pomyśleć na kilkoma rzeczami. Choćby nad tymi informacjami o tarczy i trzeba chyba przyjrzeć się tej klaczy. Nie widziałem już Snow. Pewnie jeszcze się pakowała przed wyjazdem. Podszedłem do Lust czekając aż w stanie byśmy mogli już wrócić. Zastanawiało mnie jak będzie wyglądać sytuacja z nami po powrocie. Czy Lust będzie chciała kontynuować nasze bliskie relacje? Czy raczej będzie ich unikać i starać się będzie skupić tylko na naszym sojusz zapominając, co zaszło. Jednak nawet ja nie byłem do końca pewny siebie. Jak się zachowam? Zależało mi na niej tego byłem pewny, ale nie wiedziałem czy to może się nam udać, choć bardzo tego chciałem to jednak nie wiedziałem.

 

Magazyn Canterlot

Prace zostały w końcu ukończone. Teraz już było wiadomo, nad czym tak długo pracowała gwardia. Przed oczami gwardzistów stał ogromny statek jednak dziwnym by była budowa go w Canterlocie skoro niema wody. Jednak to nie było żadne niedopatrzenie. Statek powstał w odpowiednim miejscu. Na okręt zaczęła wchodzić załoga jeden po drugim. Byli to gwardziści każdego gatunku wśród kucyków każdy miał jakieś zadanie. Na dowódcę wybrano jednorożca o dużym doświadczeniu wojennym. Gwardziści zaczęli zajmować ustalone miejsca na statku. Nadszedł czas na przetestowanie najpotężniejsze machiny wojennej Equestrii. Miał to być spokojny lot po Equestrii w celu sprawdzenia jak maszyna lata i jak potężna jest jej siła ognia. Musieli być wszystkiego pewnymi zanim wyślą te potwory na pole bitwy. Dwa jednorożce przy generatorze za pomocą swojej magii go uruchomiły. Nagle cały statek otoczyło purpurowe światło a dach magazynu się otworzył i statek wniósł się w powietrze powoli opuszczając magazyn. Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem. Gwardziści, którzy to widzieli krzyczeli zachwyceni wiedząc, że ta broń to przyszłość dla wszystkich, którzy walczą o Equestrie.

 

Chrome Star.

Klacz siedziała oparta o ścianę czytając jakąś książkę. Obserwowała co jakiś czas w milczeniu jak gwardziści budują nowe samoloty dzięki jej projektom. Sama raczej się nie wtrącała. Od czasu do czasu wrzasnęła na któregoś inżyniera, że coś źle podłącza. Ale przecież nie robiła tego by ich zdenerwować a po by samoloty były sprawne i się nie pozabijali w czasie lotu, więc powinni jej być wdzięczni. Zresztą jak dla niej i tak już zrobiła wystarczająco dużo. W końcu to ona dostarczyła im plany nowych maszyn. Gdyby nie ona dalej by latali tymi wolnymi gruchotami. Wyposażenie samolotów zostawiła dla nich. Ona w końcu od broni nie jest. Teraz już tylko czekała na fajrant by mogła się odpowiednio zrelaksować. Skoro gwardia płaci to, czemu tego nie wykorzystać?

 

Obóz pegazów

Niektóre grupy pegazów już wróciły z patroli jak do tej pory nic nie znaleziono i zaczynało się ściemniać. Jednak dowódca obozu nie była zadowolony z wiadomości, że sprowadzono tu parasprity. Teraz zapewne zakładają jakieś gniazda w okolicy. Ale nagle uśmiechnął się pod hełmem  to może być nawet przydatne może buntownicy, jeśli tu są wpadną w kłopoty nie wiedząc jak walcząc z tymi insektami. Ostatnia czteroosobowa grupa pegazów dalej latała po okolicy coraz bardziej oddalając się od obozu w nadziei, że uda im się coś znaleźć jednak latali ostrożnie by nie wpaść w jakąś pułapkę buntowników.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]
Po paru następnych godzinach dotarła do bazy, chwilę potem wylądowała i wysiadła z samolotu. Na zewnątrz przywitał ją przyjemny chłód który jednak dosyć szybko przemienił się w niezbyt komfortowe uczucie zimna. Skierowała się do wejścia do bazy gdzie jak zwykle stały dwa czołgi tak na wszelki wypadek, gdy znalazła się w środku poszła do swojego pokoju odpocząć. Była zmęczona po paru godzinach ciągłego trzymania za stery, szybko zapadła w sen wcześniej kładąc się na łóżku. Na szczęście tutaj nie tak gorąco jak w krainie smoków, mimo to że na imię ma Fire bardziej lubiła chłód niż ciepło. Wolała biegać by nie zamarznąć niż leżeć nie mając siły na nic z powodu nadmiaru temperatury. 

Rano, gdy otworzyła oczy wstała ze swojego wyrka i rozejrzała się po pokoju, nie było w nim nic szczególnego. No może poza pancernymi drzwiami ale tutaj to standard, te co prawda nie należały do najgrubszych jednak i tak były dosyć ciężkie. Cieszyła się że nie musi sama ich otwierać tylko sprawę załatwia technologia, wystarczyło przycisnąć jeden przycisk. 

Wyszła na korytarz i skierowała się w stronę stołówki, jedzenie nie było jakieś szczególnie urozmaicone czy wykwintne ale głodny żołądek dało się nim uspokoić. Przez buntowników, to znaczy ludzi którzy nadal walczą o swoje i nie zapomnieli o tym kim są, to nie było takie ważne by zjeść pyszny obiad, smaku potrawą dodawał fakt że są wolni i nikt nie wie gdzie są. Władzia Celestii tu nie sięgała, po prostu nie mogła sprawować władzy nad czymś o czym istnieniu nie ma pojęcia. Leniwie, jeszcze zaspana wzięła... Właściwie nie wiedziała co wzięła, nie znała tego owocu jednak wyglądał dosyć smacznie.

 

Przysiada się do trójki ogierów ku ich uciesze, w bazie nie było wielu klaczy co nie znaczyło że nie ma ich w ogóle. Wiedzieli jednak że nie mają co próbować swoich sił ponieważ zbyt wielu już się to nie udało. Z tego powodu narodziła się opinia że woli w łóżku klacze a nie ogiery czyli dokładnie tak jak być nie powinno, przynajmniej według ich zdania. To nie była prawda, no może nie do końca. Życie jest tak ułożone że nie istnieją w nim rzeczy wyłącznie czarne lub białe, nie trzeba dopowiadać że tak było i w tym przypadku. Powoli sięgnęła po bliżej niezidentyfikowany przez nią owoc i zatopiła w nim swoje zęby by odgryźć dosyć spory kawałek, słodki sok wydobywający się z wnętrza wypełnił jej kubki smakowe sprawiając jej przyjemność. Po skończeniu tego prostego ale smacznego posiłku sięgnęła po butelkę wypełnioną na pierwszy rzut okiem zwykłą wodą, gdy wzięła pierwszy łyk tego napoju najpierw odczuła przytulne ciepło rozlewające się po języku by po chwili ogarnąć gardło i skończyć w żołądku. 

 

Teraz po uspokojeniu głodu za priorytet uznała rozmowę z Shatterem dlatego skierowała się do jego pokoju. chciała się dowiedzieć co się działo przez ten tydzień i jakie ma plany na kolejne parę dni. Znowu znalazła się na korytarzu i po chwili spaceru zatrzymała się pod właściwymi drzwiami, ogier w ciele klaczy najpewniej jeszcze spał więc darowała sobie pukanie a zamiast tego sięgnęła po radio.

- Ruda, otwórz drzwi od pokoju Shattera - powiedziała zdecydowanym głosem przez co brzmiało to prawie jak rozkaz.
- Tylko nie obudź go za mocno... - odpowiedziała klacz pegaza rdzawego koloru znajdująca się w pomieszczeniu z którego dało się otworzyć jak i zamknąć każde przejście, stąd miała pełną kontrolę nad wszystkim co się dzieje w bazie - Nie będzie zły? Powinien wstać dopiero za trzy czy cztery godziny, gdy nie ma nic do roboty lubi pospać. 
- Spokojnie, tym razem nie zrzucę go z łóżka - Lekko się uśmiechnęła przypominając sobie to wspomnienie - Najwyżej potem jeszcze pośpi, przecież mu nie zabraniam. - Po tych słowach odłożyła radio do torby i weszła do środka pokoju, przez moment zastanawiała się jak obudzi go tym razem jednak nie miała żadnego dobrego pomysłu. Postanowiła nie kombinować i po prostu lekko uderzyła go w ramię, 

 

- Wstawaj, już jest rano - Powiedziała patrząc jak Shatter obraca się na drugi bok. - A chciałam delikatnie... - Tym razem chwyciła prześcieradło w zęby i zaczęła się cofać pomagając sobie skrzydłami, biały materiał powoli zsuwał się z łóżka wraz z leżącym na nim niczym nie świadomego kucyka. 

- Fire nie rób tego bo pożałujesz - Odezwał się zaspany głos jednorożca - Już nie śpię...

- Chciałam ciebie tylko obudzić, to nie moja wina że delikatne metody na ciebie nie działają, przynajmniej w większości przypadków. - Rzekła jednocześnie się zastanawiając - Tak w ogóle to co ty mi możesz zrobić? 

- Na przykład coś takiego - W tym momencie wstał z łóżka i wykorzystując zaklęcie oblał stojącego przed nim pegaza zimną wodą, po chwili uśmiechnął się i dodał. - To ciebie może trochę ostudzi.

- Nie jesteś martwy tylko dlatego że ciebie lubię - Powiedziała przemoczona Fire głosem pełnym powagi. - No i może dlatego że lubię chłodny prysznic, jak dla mnie w krainie smoków było trochę za gorąco i ciesze się że już wróciłam.

- Tak w sumie to nie wiem w ogóle po co tam leciałaś, nie miało to chyba żadnego sensu ani pożytku - Moim zdaniem to było marnowanie czasu i pieniędzy chociaż tak szczerze nie kosztowało to tak wiele.

- Żadnego pożytku? Tak się składa że zaczepiła mnie jedna klacz... - Zaczęła dosyć tajemniczo - Dziwna jakaś, chciała mi grzebać w wspomnieniach by odkryć jedno które zamaskowała Celestia ale nie zgodziłam się bo nie chciałam by poszperała trochę głębiej i dowiedziała się o tym miejscu. Przy okazji podzieliła się ze mną wspomnieniem jakiegoś gwardzisty, widział nas jak byliśmy w zamku dwóch sióstr. Potem pokazała mi Lunę w postaci człowieka, to nieprawdopodobne jednak raczej prawdziwe, nie wydaje mi się że włożyła by tyle trudu by mnie przekonać jeśli byłoby to kłamstwo - Obserwowała jak Shatter słucha ją z coraz większym zainteresowaniem. 

- No to jeden element możemy mieć z głowy... - Odezwał się myśląc o kartce. - Mam dla ciebie zadanie, widzie że jesteś pełna energii i wypoczęta więc poleciałabyś do Manehattanu po atlas geograficzny wszystkich krain Equestrii i jakąś książkę o składnikach do mikstur czy coś w tym rodzaju? Potrzebuje się dowiedzieć gdzie rośnie roślina zwana niebieskim kwiatem. 

- Mogę po to polecieć tylko co z tym chcesz zrobić? - Spytała z zaciekawieniem Fire nie mając żadnego pomysłu dlaczego Shatterowi potrzebne są te dwie rzeczy.

- Pamiętasz tą kartkę co przetłumaczyłem? Niebieski kwiat to jeden ze składników, tak samo jak kryształ z kryształowych gór czy woda Yanley, problem w tym że za cholerę nie wiem gdzie tego szukać. 

- Dobrze, śpij dalej. Powinnam wrócić jeszcze dzisiaj - powiedziała i wyszła z jego pokoju. 

 

Skierowała się do hangaru, postanowiła polecieć samolotem odrzutowym ponieważ chciała zaoszczędzić czas a przy okazji może nawet zniszczą jakiś most lub budynek, po za tym nie chciała znowu pilotować sama ponieważ po pobycie w krainie smoków brakowało jej towarzystwa. Wyleciała z pełnym uzbrojeniem w którym znalazło się parę typów bomb i rakiet w tym tych ostatnio skonstruowanych. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okręt gwardii

Gwardziści powoli oddalali się od Canterlotu w swoim okręcie aż ten całkowicie znikł za horyzontem. Przelatywali nad kolejnymi małymi okolicznymi wioskami z tej wysokości wyglądały jak zbudowane z klocków przez jakiegoś źrebaka. Mieszkańcy wiosek przyglądali się z szokiem nietypowemu potworowi, który poruszał się po niebie. Nigdy do tej pory nie widziano nic tak ogromnego i niesamowitego jak to, co teraz przelatywało po Equestriańskim niebie. Jedyną wadą pozostawała jak na razie prędkość. Niestety nie była ogromna będzie trzeba nad nią jeszcze widać popracować, ale cała reszta jak na razie działała idealnie. Powoli dowódca okrętu zaczął wydawać rozkazy załodze.

- Wkrótce wylecimy poza tereny mieszkalne tam przetestujemy działa, więc do roboty! - Odrzekł dość twardo mierząc załogę wzrokiem. Ci nic nie odpowiedzieli i zaczęli przygotowywać się zgodnie z rozkazem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Leciała w kierunku Equestrii na wysokości około 20 km ze sporą prędkością, lot przebiegał spokojnie w sielankowej niczym nie zakłóconej atmosferze. Rozmawiali praktycznie o wszystkim skacząc z tematu na temat, o kartce z eliksirem ponyfikacyjnym, o smokach czy po prostu o swoim dawnym życiu, to znaczy w czasach gdy jeszcze żaden człowiek nie słyszał o inteligentnych gadających kucach. Nikt też nie przypuszczał że kiedykolwiek się nimi staną jednak nie mieli innego ponieważ los zdecydował o tym fakcie za nich. Zostało im jeszcze parę godzin podróży która jednak powinna szybko minąć na rozmowie o wszystkim i o niczym. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okręt gwardii

Pojazd gwardzistów wciąż leciał przed siebie nie zatrzymując się ani na chwilę by dotrzeć do celu. W końcu po długim locie znaleziono odpowiednie miejsce by go przetestować. Okręt zawisł w okolicach górskich szczytów. Tu nie było nikogo, kto mógłby ucierpieć w czasie testów. Gwardziści zaczęli zajmować pozycje przy działach by je załadować i tylko już oczekiwano na sygnał od dowódcy by móc zaczynać. Nagle rozniósł się jeden charakterystyczny krzyk.

- Ognia! - wrzasnął dowódca i tym samym czasie działa wystrzeliły po całej okolicy rozniósł się charakterystyczny dźwięk wybuchów. Dowódca z zadowoleniem patrzył na siłę, jaką posiadała ich nowa broń. Teraz byli pewnie dzięki tej machinie zdołają zmienić oblicze wojny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Nagle na radarze pojawił się dość duży obiekt, większy niż jej własny samolot dlatego musiała sprawdzić co to takiego i w razie czego zastrzelić jeśli okaże się że to nowy pojazd gwardii. Co prawda nie widziała by Equestria posiadała takie wielkie jednostki ale najlepiej było założyć wszystko. Zastanawiała się co to takiego może być, budowanie tak wielkiego samolotu było już odrobinę bez sensu, potrzebowałby ogromnego lotniska i byłby dosyć łatwy do zauważenia nie wspominając już że łatwo coś tak dużego trafić. Gdy się szybko zbliżała, przeleciała około dwóch kilometrów obok latającego okrętu uzbrojonego w cztery duże działa i osiem trochę mniejszych. Fire przetarła oczy, nie wiedziała czy ze zdumienia czy ze zdziwienia jednak teraz to nie było ważne.

- Wy też to widzieliście? - Powiedziała trochę niedowierzająco, nie widziała żadnych silników w tej maszynie więc raczej oznaczało to magię. Buntownicy takim stopniem zaawansowania magii raczej nie dysponowali a to oznaczało że to okręt gwardii. - Bo nie chce strzelać do powietrza - dokończyła już zdecydowanym tonem. Sama przekazała stery drugiemu pilotowi by mogła ubrać zbroje jako dodatkowe zabezpieczenie przed odłamkami czy dekompresją.

 

[baza]

Tymczasem Shatter wstał z łóżka i zjadł śniadanie, dzisiaj miał mieć znowu męczący dzień. Tym razem miał przygotować, to znaczy zrobić za pomocą magii pluton do konstrukcji głowic atomowych. Wsiadł do opancerzonego pojazdu gąsienicowego który wchodził w skład dość niedużego konwoju. 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okręt gwardii

Oficer z zadowoleniem obserwował jak kolejne cele są niszczone przez działa. Testy zostały ostatecznie skończone. Wszystko funkcjonowało jak trzeba. Siła dział była ogromna. Okręt latał a generator działał idealnie. Można było powoli wracać do Canterlotu. Okręt zaczynał powoli uruchamiać generator by ruszyć, gdy nagle jeden z gwardzistów przybiegł do dowódcy

- Sir ktoś jest w naszej okolicy widzieliśmy jakiś samolot - powiedział lekko zdenerwowany. Oficer spojrzał na niego spokojnie.

- Ah tak? No to sprawdźmy. - powiedział spokojnie, po czym zaczął wrzeszczeć. - Zająć pozycje! To nie są ćwiczenia! - Gwardziści zaczęli zajmować zgodnie z rozkazem pozycje do obrony. Nie było jeszcze pewne czy to wróg, ale musieli się przygotować choćby na wszelki wypadek. Sam dowódca podszedł powoli do radia i zaczął powoli się odzywać.

- Tu gwardia Equestrii do nieznanego pojazdu. Podaj, kim jesteś i dlaczego aktualnie znajdujesz się na Equstriańkim niebie - powiedział spokojnie i jeszcze raz powtórzył na wszelki wypadek komunikat miał nadzieje, że mają radio i go usłyszą. Nie miał ochoty zaczynać atakować bez powodu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Leciała dalej jednak zwolniła do dwustu metrów na sekundę, po chwili znalazła się w chmurze i wypuściła cztery rakiety które jednak nie skierowały w stronę krążownika. Zawróciła i wyleciała z obłoku pary wodnej lekko się wznosząc

- Nie kłam mnie tutaj że jesteśmy już na equestiańskim niebie, wiem gdzie jest granica - Powiedziała trochę rozbawiona jakby usłyszała dobry żart. - Jestem miłą klaczą pegaza która leci po zakupy do Euestrii, coś nie tak panie władzo? - rzekła zgodnie z prawdą, leciała teraz w ich kierunku nadal się wznosząc tak by zachować odległość pięciu czy sześciu kilometrów od ich okrętu. Głos klaczy cały czas wydawał się zmieniony, nie brzmiał naturalnie jakby radio przez które rozmawiała nie działało zbyt dobrze lub używała sprzętu słabej jakości. Fire tymczasem była gotowa do nagłego przyspieszenia poprzez zwiększenie ilości spalanego paliwa w silnikach, teraz czekała na ich ruch jakby grała w szachy, nie mogła pozwolić sobie na chociażby moment nieuwagi ponieważ jedno trafienie z ich dział może posłać ją na ziemie. 

 

[baza]

Buntownicza wersja samolotu A-10 Thunderbolt została ukończona, uzbrojenie stanowiło pojedyncze działko 30 mm i podwójne działko 20 mm a dodatkowo mógł przenosić parę rakiet. Opancerzenie stanowiły łuski wiwern połączone za pomocą stopu aluminium a w ważniejszych miejscach dla konstrukcji miejscach użyto wytrzymalszego jednak cięższego tytanu, pierwszy lot miał nastąpić za niedługo. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okręt gwardii

Gwardziści spojrzeli na dowódcę oczekując rozkazów z jego strony ten jednak tylko machnął kopytem wskazując im w ten sposób by utrzymali pozycje i czekali w gotowości. Dowódca zmarszczył lekko brwi na widok nieznanego pojazdu. Na razie nie było podstaw by go zaatakować. Musieli, więc czekać. Chociaż może nie będzie potrzeby a pojazd nie będzie stanowił zagrożenia. Znów przemówił do radia

- Przykro mi cię rozczarować panienko, ale nie sądzę by w tym samolocie wpuszczono cię na jakiekolwiek zakupy - powiedział twardo. - Taki samolot zostanie zestrzelony natychmiast, gdy znajdzie się w okolicy miasta. Weź, więc sobie moją radę do serca i się lepiej wycofaj zanim wpakujesz się w kłopoty - zastanawiał się teraz, co zrobi ten intruz. Musieli być gotowi na wszystko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Jest pan niedorozwinięty czy po prostu idiotą? - Grzecznie spytała już wyraźnie rozbawiona. - Jeśli to jedna z tych dwóch opcji to ja panu wytłumaczę jak to zrobię, w samolocie kijowo się robi zakupy, najpierw oczywiście wyląduje i potem, już na piechotę pójdę wydawać bity - Gdy się zbliżyła na odległość pięciu kilometrów mocniej poderwała samolot do góry by nadal utrzymywać tą samą odległość, teraz dało się zauważyć że leci brzuchem samolotu do góry jakby lekko się popisywała. Co prawda cel Fire był inny, chciała cały czas widzieć krążownik a gdyby leciała normalnie straciła by go z oczu. Zwiększyła przepływ paliwa do silników by zachować swoją prędkość, była dosyć istotna gdyby musiała szybko uciec z zasięgu dział okrętu. Nie atakowała ponieważ chciała jeszcze chwilę pogadać a tak się składało że miała chwilę czasu. 

- Tak w ogóle to ciekawy "samolot" macie, wydaje mi się że był konstruowany przez ogiera który był gwardzistą. Wy zawsze uznajecie że większe jest lepsze od małego i nie mam tu tylko na myśli militarnych zabawek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...