Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[Fire]

- Jesteśmy nad Canterlot, możecie się teleportować, ja nad las Everfree zaraz dolecę - Powiedziała Fire patrząc na mnie.

- Dobra, tylko nas nie zostaw - odpowiedziałem i kazałem jednemu z jednorożców teleportować nas do starego zamku dwóch sióstr. Gdy wylądowaliśmy na miejscu znowu się odezwałem.

- Podzielimy się na dwie grupy, cztery osoby mają wyjść na zewnątrz i znaleźć ten niebieski kwiat a resztą niech szuka czegoś o tej wodzie Yanley w tych książkach. Może uzyskamy odpowiedz a ja zajmie się czymś innym - rzekłem i zacząłem chodzić przyglądając się jednocześnie podłodze. Jeśli to co ta Forest pokazała Fire jest prawdą być może znajdzie kolejny ze składników eliksiru. 

[B-1 Lancer]

Nadal leciał na wysokości 18 kilometrów i krążył nad górami, mógł to robić cały dzień ponieważ nie miał żadnego uzbrojenia a dodatkowy zapas paliwa. Na radarze pokazało się parę punktów, zamierzali po nitce trafić do kłębka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]

Czułam się jakby ktoś rzucił mi linę, by wyciągnąć mnie ze swoistej studni, w której coraz gorszą popadałam otchłań tracąc czucie absolutnie wszystko, chodź wcześniej wydawałoby się że będzie dobrze. Dotyk jego warg... Pobudził mnie delikatnie acz gwałtownie do podstawowych funkcji życiowych... Do myślenia. Położyłam kopyto na jego piersi odpychając go od ciebie... Oczy miałam wciąż zamknięte aż do oporu i z nich poleciało parę łez, gdy trzymałam głowę zwieszoną bardzo swobodnie... Nienawidziłam teleportacji... a jednocześnie błogosławiłam ją jako środek transportu. Jedyne wyjście dla mej osoby z Canterlot.

- Już... starczy - wysapałam spoglądając na niego z czerwonym pyskiem.. - Nie przy wszystkich... Nie wypada... - sapałam coraz płynniej - ale dziękuję... - Uśmiechnęłam się... Powoli wracał mi wzrok... Plamy nabierały kontorów...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Pocałunek trwał naprawdę długo zastanawiałem się czy to pomoże Lust. Nie sądziłem, że ta teleportacja aż tak źle na nią wpłynie. Nagle jednak poczułem jej kopyto na swojej piersi i zostałem odepchnięty tym samym przerywając pocałunek. Najwyraźniej to wystarczyło Lust. Mogłem to wnioskować po jej słowach. Całe szczęście, że nie skończyło się to na najgorszym scenariuszu. Co prawda nie wiedziałem ile Lust ma energii w tej chwili, ale powinno jej raczej wystarczyć teraz na tyle by mogła opuścić to miejsce bez wzbudzania podejrzeń. Chociaż nie byłem tego wszystkiego do końca pewny patrząc na jej łzawiące oczy. Jak teraz o tym myślę to pierwszy raz widziałem u niej łzy. No i jeszcze te sapanie. Jednak wyglądało że wszystko zaczyna wracać do normy. Lekko się do niej uśmiechnąłem.

- Wybacz czasem daje się za bardzo ponieść emocją. Myślę, że możemy już stąd iść a jak ty sądzisz? - Spytałem cały czas na nią spoglądając. Nie byłem do końca pewny, co będzie chciała teraz zrobić i czy już jest w stanie stąd wyjść. Więc oczekiwałem odpowiedzi od niej.

 

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Shatter]

Po dłuższej chwili nie natknąłem się na to co chciałem dlatego zmieniłem teren poszukiwań, możliwe że tego tu nie ma ale nie przejmowałem się tym ponieważ mogę stracić tylko czas a dopóki nie zjawi się tu gwardia mamy go całkiem dużo. Kucyki grzebiące w książkach też nic nie znalazły jednak było jeszcze za wcześnie by się tak po prostu poddać, nie wiemy tak naprawdę nic o tej wodzie Yanley i jakiekolwiek próby by się czegoś dowiedzieć są lepsze niż stanie w miejscu i nic nie robienie. Sięgnąłem na chwilę po radio by dowiedzieć się co się dzieje u grupy szukającej niebieskiego kwiatu.

- Jak wam idzie? - Spytałem dowódcę.

- Jak na razie nic nie mamy - odpowiedział jednorożec kierujący oddziałem - Musimy się poruszać powoli i cicho by nie sprowokować jakieś mantykory czy innego problemu, jeśli zaczniemy strzelać pewnie usłyszą nas nawet w Ponyville.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grupy zwiadowcze

Pegazy w końcu po długim czasie lotu dotarły do miejsca gdzie doszło do ataku ze strony buntowników. Najpierw pegazy pokazały, w którym dokładnie były miejscu, gdy doszło do ataku na nich ze strony buntowników. Na górze wciąż były ślady po ataku, więc teraz byli pewni, że są we właściwym miejscu. Teraz pozostało pytanie jak daleko znajduje się baza tego samolotu? Musieli ją odnaleźć za wszelką cenę. Gwardziści postanowili się podzielić na mniejszy grupy by przeszukać większy teren. Po wyjaśnieniu sobie wszystkiego wszyscy zaczęli lecieć w różne strony. Jednak bardzo ostrożnie lecąc poza buntownikami były tu też w końcu podobno parasprity, na które nie bardzo mieli ochotę się natknąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Shatter]

Po trzydziestu minutach bezowocnych poszukiwań zrobiłem sobie mała przerwę, nie było to łatwe zadanie ponieważ szukałem igły w stogu siana jednak włożony w to trud nawet jeśli bezowocny nie był niczym złym. Po prostu nieudana próba jakich wiele, czasami trzeba po prostu spróbować i przekonać że pewne rzeczy nie wyjdą. Reszcie niestety nie szło lepiej, oni też nie natrafili nawet na coś co można nazwać jakimś tropem, miałem nadzieje ze grupie od niebieskiego kwiatu idzie choć odrobinę lepiej. 

- Macie cokolwiek? Bo my nic - spytałem przez radio.

- Jak coś znajdziemy poinformujemy, nie musisz się pytać co chwila - Odpowiedział mi trochę zdenerwowanym głosem dowódca, wychodziło na to że lepiej na razie dać mu spokój. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895][Lust Tale [Forest Song]]
- Tak będzie dobrze... - rzuciłam zaczynając kroczyć powoli ku wyjściu... Nie śpieszyłam się, tylko zmierzałam powoli ku normalności wynikającej z wolności... Ciało nadal się mnie nie słuchało tak jak powinno, wysyłając sprzeczne informacje do głowy że coś jest nie tak ~ bólu, co znikał gdzieś w otchłani że on wcale nie istnieje i to tylko zwykłe złudzenie rzeczywistości... Po moim ciele znowu zaczęła rozprowadzać energia, co została wcześniej rozproszona... Musnęłam samym ogonem pierś Goldinga... - No chodź... Nie ma na co czekać... - pogoniłam go delikatnie... Nie chciałam tam zostawać ani chwili dłużej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Chyba Lust czuła się troszkę lepiej. Choć nie byłem pewny jak bardzo wróciła do siebie. Jednak wszystko wskazywało, że chce opuścić to miejsce jak najprędzej. Być może chciała znów poczuć świeże powietrze. Nie robiłem sprzeciwów by opuścić to miejsce. Nagle poczułem ogon Lust na swojej piersi. Zabawne, że tak jeszcze niedawno temu strasznie mnie irytowała takim zachowanie. Teraz traktowałem to jak coś normalnego. Uśmiechnąłem się do niej ciepło, po czym idąc obok niej wspólnie opuściliśmy ten budynek.

Moim oczom znów ukazał się Canterlot. Brakowało mi tego miejsca odkąd byłem w krainie smoków. Jednak gdyby nie Lust to jeszcze bardziej bym odczuł jego brak. Nie miałem pojęcia, co teraz będzie. Jednak nic jak na razie nie wskazywało by Lust chciała się ode mnie oddalić. Po okolicy jak zawsze przechodziły kucyki, które nie zwracały na nas uwagi. Nic w tym dziwnego. W końcu byliśmy jak każdy tutaj.

- Martwiłem się, że ta teleportacja może mieć złe efekty na ciebie, ale czegoś takiego się nie spodziewałem - mówiłem spokojnie upewniając się, że nikt nas nie podsłuchuje. - Powiedz proszę szczerze czy naprawdę dobrze się czujesz i nic ci nie jest? - spytałem trochę zmartwionym głosem jednak poważnie się w nią wpatrując jak bym starał się sprawdzić czy powie mi prawdę czy tylko coś żeby mnie pocieszyć abym przestał się o nią martwić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Shatter]

Usiadłem na schodach, znaczy chciałem usiąść jednak kopyto mi się obsunęło z jednego stopnia i zacząłem spadać. Na pewno by to bolało gdyby nie fakt że miałem zbroję która miała wytrzymać o wiele więcej, gdy znalazłem się na dole i otworzyłem oczy zobaczyłem przed sobą długi czarny włos. Dokładnie takie miała Luna w postaci człowieka, przynajmniej z tego co opowiadała Fire. Włączyłem radio by poinformować o tym moich towarzyszy, nie chciałem się drzeć by nie ściągnąć jakiegoś patykowilka czy gwardii. 

- Znalazłem włos, nie pytajcie jak bo to trochę przypadkiem ale liczy się efekt.

- To teraz chodź i nam pomóż szukać w książkach - odpowiedział jeden z kucyków.

- Ja? Już? Człowieku, ja przed chwila ze schodów spadłem. 

[Samolot]

Samolot z wiertłem wylądował na dość płaskiej rozległej powierzchni w pobliżu gór, załoga rozpoczęła rozładowywać ładunek. 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grupy zwiadowcze

Przeszukanie okolicznego terenu nic nie dało. Poza tym, że jeden z pegazów musiał wrócić do obozu po tym jak stracił broń i pancerz zaglądając do jednej z jaskiń. Co okazało się niezbyt dobrym pomysłem, bo wybiegł po niedługiej chwili z tej jaskini mając na całym ciele pełno paraspritów. Gwardziści w rezultacie zrezygnowali z dalszego przeszukiwania tej okolicy. Wszystko wskazywało, że bazy wroga tutaj niema. Wszystko wskazywało, że samolot musiał, więc już pokonać sporą odległość zanim tu dotarł. Nie mieli jednak zamiaru się poddawać dopóki nie znajdą tego, czego szukają. Znów wznieśli się w powietrze by wypatrywać dalej z nadzieją, że tym razem im się poszczęści.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Shatter]

Powoli miałem dosyć tego szukania, jedną rzecz już mieliśmy a wody Yanley najwidoczniej trzeba znaleźć gdzieś indziej o ile się uda. Położyłem się na podłodze nieopodal biblioteki, nie wiem dlaczego ale byłem dosyć zmęczony chociaż nie wykonywałem jakieś ciężkiej fizycznej pracy. Lekko się przestraszyłem gdy znienacka odezwało się radio ponieważ  kompletnie się  tego nie spodziewałem, nie w tej chwili. 

- Mamy całą polanę niebieskich kwiatów i to są chyba te co potrzebujemy. Wykopiemy z dwie sztuki i wracamy - powiedział jednorożec kierujący czteroosobową grupą.

- To dobrze, my znaleźliśmy włos ale o wodzie nie mamy nawet małej wzmianki - odpowiedziałem trochę zrezygnowanym tonem, jeśli tutaj na nic nie natrafiliśmy to gdzie mamy szukać? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]

- Przepraszam za moją końcową oziębłość... Musiałam się przygotować, a teraz naprawdę jest dobrze... Nic mi nie dolega - powiedziałam szczerze, muskając ustami delikatnie jego policzek. Tak w nagrodę... - Dziękuję że pytasz. To miłe. Tylko znów dostaliśmy te chore pytania. Dlaczego, a one na razie pozostają bez odpowiedzi... - westchnęłam, a w moim głosie poczuć można było delikatną złość i zniecierpliwienie nie wymierzone w żadnym konkretnym kierunku. O tak zła, narzekałam na cały świat nie mogąc trafić celu... Zagadki.

Przymknęłam na moment oczy łącząc się ze swoją grupą... Z każdym z kolei lekko tykając ich umysłów informując że znowu jestem i czuwam... Nie było to nic nachalnego. Sprawdzania co robili. Nie interesowało mnie to, oprócz tego czy wszyscy są bezpieczni i cali. Dostałam parę pozdrowień, na które szerzej się uśmiechnęłam dziękując krótko na nie, znowu puszczając ich samopas. Nie miałam wątpliwości że jest dobrze. Że radzą sobie beze mnie. 

- Przynieś mi za niedługo łzę... Przestaję ją powoli czuć... - szepnęłam Goldingowi do uszka. To było dla mnie ważne. Nie chciałam jej stracić w tak głupi sposób. Przez własne zapominalstwo. To byłoby naprawdę niezdarne... Nie pasowało to praktycznie w ogóle do mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nic się nie stało, ale dziękuje, że mi o tym powiedziałaś... - nagle przerwałem, gdy jej usta znalazły się na moim poliku. Lekko się do niej uśmiechnąłem. - W końcu jestem kucykiem, więc to naturalne, że się troszczę o innych - powiedziałem z delikatną nutką żartu w głosie. Zmrużyłem lekko oczy na to, co potem powiedziała Lust.

- Niestety wciąż pełno pytań a odpowiedzi tylko cząstkowe lub żadne. Jednak myślałem trochę o tym, czego się dowiedzieliśmy w smoczej bibliotece i mam wrażenie, że wiem, co może być kolejnym tropem, choć pewny nie jestem. Gdy smok wspomniał o tym, Yanley. Chyba wiem gdzie szukać tej rzeki - nagle zamilkłem, gdy Lust zaczęła wspominać o swym kamieniu zupełnie zapomniałem, że musi go ładować a przecież mnie ostrzegała. Pokręciłem głową starając się to wszystko analizować.

- Jeśli chcesz możemy pójść teraz. Odkąd wróciliśmy z dawnego zamku księżniczek wyprowadziłem się z koszar i kupiłem nowy dom gdzie już się zdążyłem urządzić. Więc możesz spokojnie naładować kamień nie martwiąc się, że ktoś będzie ci przeszkadzał. Przy okazji będę mógł ci wyjaśnić moje podejrzenia, co tego miejsca. Chyba, że wolisz zrobić to jednak później, bo chciałabyś odpocząć i spotkać się ze znajomymi. Zrozumiem to oczywiście - powiedziałem spokojnie upewniając się, że nikt nas nie podsłuchuje i oczekując na odpowiedź Lust.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

895] [Lust Tale [Forest Song]]
- Nie potrzebują mojej pomocy. Sami sobie poradzą... - rzuciłam bez zastanowienia, po czym przez moment zaczęłam analizować swoją wypowiedź. White? Znajdowała się pod skrzydłami Romantic... Ufałam jej że zrobi wszystko dla jej dobra... Zresztą... Jak mogła cokolwiek schrzanić... Jak z jednym młodej nie wyszło to poszła do następnego ogiera czy klaczy... To nie stanowiło żadnego problemu.

- Jak coś wiesz to możemy iść i porozmawiać. Mi nigdzie się nie śpieszy... - stwierdziłam kiwając głową.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Uśmiechnąłem się szczerze na odpowiedź Lust i zacząłem powoli ją prowadzić do mojego aktualnego miejsca zamieszkania. Dziwne Lust będzie pierwsza, która się dowie gdzie obecnie mieszkam. Nikomu jak do tej pory o tym nie mówiłem. Po drodze zacząłem mówić Lust o moich przemyśleniach upewniając się, że tylko ona słyszy.

- Smok w bibliotece mówił o rzece Yanley. To nie może być taka zwykła rzeka skoro została wyróżniona. W księdze o tarczy, którą zabraliśmy z dawnego zamku księżniczek też było wspomnienie o rzece w okolicach Filydelphi. Wydaje mi się, że tam jest kolejny trop. To wydaje się zbyt duży zbieg okoliczności moim zdaniem. Myślę, że powinniśmy tam teraz wyruszyć by szukać kolejnych odpowiedzi - dzieliłem się tak moimi przemyśleniami, gdy w końcu dotarliśmy do mojego aktualnego miejsca zamieszkania. Powoli otworzyłem drzwi Lust by mogła wejść pierwsza.

- Czuj się jak u siebie a ja przyniosę twój kamień. Zaraz wrócę - powiedziałem idąc do gabinetu na piętrze gdzie go zostawiłem. Dom, który teraz widziała Lust z pewnością różnił się od mojego dawnego miejsca zamieszkania. Nie było obrazów z gwardzistami i księżniczkami te spłonęły niestety bezpowrotnie. Ściany były pomalowane na żółto. Parter składał się z salonu, w którym był stół kanapa i fotele. Z niego można było wejść do kuchni, która była wykafelkowana z szafkami i lodówką. Lub można było wejść na piętro, które kierowało do gabinetu. Który nie był zbyt duży. Stało tam biurko krzesło i mój sejf, który był odpowiednio schowany. Poza tym był tam stojak, na którym siedział Arrow. Kolejne pomieszczenia na piętrze to była łazienka z wanną, pralką i zlewem i szafką gdzie były przybory do higieny osobistej cała również ładnie wykafelkowana. Ostatnim pomieszczeniem na piętrze była sypialnia, który była największym pomieszczeniem na piętrze. Znajdowała się tam szafka. Koło niej dywanik i duże łóżko dwuosobowe nic innego poza tym tam nie było.

Chrome Star

Dłuższe przesiadywanie w tym miejscu zaczęło nudzić klacz. W końcu wypiła zawartość szklanki i opuściła ten bar. Zaczęła jakiś czas spacerować po Canterlocie. Ale wciąż jej czegoś brakował. Znów chciała wznieść się w powietrze. Tkwienie na ziemi strasznie ją nużyło. Nagle zmieniła kierunek drogi zamiast iść do domu zaczęła iść do miejsca, z którego nie dawno wyszła. Znów poszła do magazynów gwardii. Właśnie zaczynała się druga zmiana, więc wchodzili tam nowi pracownicy. Podeszła do jednego z gwardzistów pilnującego magazynu, po czym pokazała mu przepustkę. Nie do końca wiedział, czemu jeszcze chce tam wejść, ale skoro tego chciała nie miał powodów by stać jej na drodze. Ta powoli weszła do środka unikając wszelkich rozmów i skierowała swoje kroki do miejsca gdzie aktualnie nikogo nie było poza jedną rzeczą, którą teraz bardzo chciała zobaczyć. Powoli podeszła do swojego ukochanego samolotu i lekko go pogłaskała kopytkiem. Rozejrzała się trochę po okolicy i uśmiechnęła się widząc narzędzia. Wiedziała, czym się będzie teraz zajmować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Warszawa]

Budowa maszyn wojskowych trwała w najlepsze, ilość bombowców strategicznych według wymogów to ma być przynajmniej jeden dywizjon by wojna mogła przebiegać według planów opracowanych przez Sztab Generalny. Rozpoczęto również przeszkalanie części żołnierzy na piechotę morską, głównie ze względów na potrzeby marynarki która niedługo zostanie ukończona.

W ramach budowy sił powietrznych postanowiono jeszcze wdrążyć do produkcji a przynajmniej spróbować to zrobić Su-27. Głównie ze względu, że obecne siły powietrzne to katastrofa. Papiery, że to są samoloty przystosowane raczej do akrobacji powietrznych są przygotowane. Mimo, że to dość głupie wytłumaczenie to przynajmniej jest.

Z bardziej politycznych rzeczy urząd spraw zagranicznych kończy treść Ultimatum do Equestrii, głównie chcą dać jej wybór. Choć nie trzeba było być geniuszem aby stwierdzić, że Warszawa na arenie międzynarodowej będzie „okrutnym” agresorem. Przynajmniej Equestria dopilnuje by tak było.

 

[Nowa Warszawa]

Produkcja w Nowej Warszawie nie była ograniczona przez gwardię więc była o wiele szybsza. Jedynym problemem było to, że dużo typów pojazdów budowano więc trochę to zajmie. Jakby tego jeszcze było postanowiono zbudować specjalny typ Kubów uzbrojonych w specjalnie zbudowanego do tego zadania WA-111 Szkwał by raziły cele powietrzne. Choć straci trochę swoich zdolności kiedy była torpedą, to jednak jej siła i tak będzie ogromna. W sumie jeśli się uda to za góra 1-2 miesiące będzie gotowa brygada uzbrojona w tego typu broń. W teorii Szkwał w wersji przeciw-lotnicznej ma być wręcz nie do uniknięcia. Choć to dopiero teorie. W praktyce może być różnie niestety.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chrome Star/Gwardziści

Czas płynął a klacz nie zwracała na to większej uwagi. Do tej pory miała ograniczone środki by móc coś jeszcze bardziej zmienić w swym samolocie. Jednak teraz sytuacja się zmieniła. Miała dostęp do wszelkich możliwości gwardii. Zmieniała kilka rzeczy jednak nie wpływały one jakoś znacząco na wygląd maszyny. Jednakże jej wnętrze to była zupełnie inna sprawa. Chciała by jej samolot był jak najbardziej przystosowany do działań wojennych skoro się w to wszystko wplątała. Pożyczyła plany reaktora krążownika gwardii. Jednak nie chciała tworzyć samego reaktora. Był za duży by się nadawał dla jej samolotu. Jednak pewne jego możliwości mogą być jej bardzo użyteczne. Zwłaszcza niektóre części, które użyto przy jego tworzeniu. Przy okazji postanowiła nieco zwiększyć pancerz swojego samolotu. Jednak nie na tyle by ten spowalniał maszynę. Jeśli wszystkie testy się powiodą wtedy podzieli się wynikami swojej pracy z gwardią. Dzięki temu będą bardziej gotowi do powietrznej walki.

W międzyczasie gwardziści pracowali nad bronią, którą przyłączą do nowych samolotów. Działa nie sprawiły większych problemów. Wyjątkiem były nowe pociski, które miały być zupełnie nową bronią do walki powietrznej. Miały dać gwardii przewagę w starciach powietrznych. Trwały również prace nad poprawą opancerzenia krążowników, które miały teraz zapewniać jeszcze lepszą obronę w razie ataków. Starano się również poprawić możliwości reaktora. Niestety to jak na razie pozostawiało wiele problemów. Jednak mieli nadzieje, że uda się dzięki niemu wytworzyć dodatkową energię, która zdoła, choć trochę zwiększyć prędkość krążownika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Shatter]

Wszyscy w spokoju siedzieliśmy w bibliotece kiedy nagle zorientowaliśmy się że ktoś wchodzi po schodach, niestety nie mieliśmy czasu by się schować dlatego skierowaliśmy lufy karabinów w to miejsce z którego dobiegały kroki by w razie czego posiatkować jakiś patrol gwardii. Na szczęście okazało się że to fałszywy alarm i to tylko nasi którzy wracali z niebieskim kwiatem jednak bezpieczniej było przygotować się na gorszą wersje wydarzeń.

- Mogliście uprzedzić że wchodzicie - powiedziałem z lekkim wyrzutem w głosie - Prawie zaczęliśmy do was strzelać a wtedy byśmy mieli gwardię jako gości - Nie martwiłem się że kogoś z nich zabijemy, w tych zbrojach to raczej mało prawdopodobne ponieważ nie miały chronić tylko przed bronią gwardii ale i naszą. Co najwyżej mieliby parę siniaków albo jakąś płytką ranę jeśli jakiś pechowy pocisk by się przedarł. 

- Nie przesadzaj, nic się nie stało - odpowiedział spokojnym głosem - Mamy kwiat, możemy wracać.

- To dłużej nie czekajmy. - Nie mieliśmy tutaj więcej do roboty, włos znaleźliśmy więc nie było aż tak źle. Może tutaj jeszcze wrócimy by przeszukać bibliotekę jeszcze raz, liczyłem na to że coś przeoczyliśmy. Po chwili byliśmy znowu w samolocie i lecieliśmy w kierunku powrotnym do naszej bazy, teoretycznie mogliśmy się teleportować bezpośrednio do niej ale nie pomyśleliśmy o tym a teraz jest już po fakcie. 

[Samolot od szukania obozu pegazów]

Obserwował jak jedna kropka oddziela się od grupy i wraca, wziął długopis do kopyta notując coś na kartce. Chciał zaznaczyć które tereny pegazy już przeszukały i by spróbować ocenić ile jeszcze zostało im czasu spokoju jeśli dotrą do bazy 

[Samolot/Nowy pas startowy]

6 kucyków zajęło się szukaniem ropy naftowej, najlepiej by było to blisko pasa startowego by nie trzeba było kłaść dużej ilości rur. Reszta jak na razie nie miała nic do roboty oprócz rozpakowywania stalowych płyt do budowy czegoś na wzór mieszkalnych kontenerów, prowiantu i ustawiania działek przeciwlotniczych. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chrome Star

Czas płynął a klacz była pochłonięta tylko jedną myślą by jej samolot stał się lepszy niż kiedykolwiek. Sama przy nim tkwiła bez niczyjej pomocy. Jednak nie było tak, że nikt jej pomóc nie chciał. Kilku gwardzistów, co jakiś czas podchodziło patrząc z zainteresowaniem, co ona wyprawia. A nawet kilku z nich ofiarowało jej swą pomoc. Jednak ta za każdym razem odmówiła. Uważała, że będą ją spowalniali w pracy, bo nie mieli jej wizji. Wiedziała, że dziś czeka ją najwyraźniej dzień, kiedy nie zmruży oka. Jednak nie martwiło ją to. Dla niej ten projekt ją wystarczająco pobudzał by móc pracować cały czas o pełnych siłach.

Grupy zwiadowcze/obóz

Gwardziści pokonywali kolejne tereny dalej z marnymi rezultatami. Grupa na niebie minęła właśnie chmurę w kształcie zadu muła. Jednak nie zwracali na nią większej uwagi. Nie mieli na to czasu. Chmura jak chmura. Teraz mieli ważniejsze sprawy. Grupa na ziemi minęła właśnie jakiś połamany krzak i niewielką kałuże wody poza tym nic specjalnego. W końcu po przeleceniu 100 km od bazy uznano, że czas chwilę odpocząć i zregenerować siły. Pegazy wylądowały w wąwozie, który otaczały góry, które skutecznie ich zasłaniały. Następnie zaczęli odpoczynek skutecznie rozdzielając zapasy między siebie by starczyły im jak najdłużej.

W obozie gwardzistów właśnie przygotowywano i żegnano rannego towarzysza, który teraz miał polecieć do Canterlotu na zasłużony odpoczynek i powiadomienie dowódców o odkryciach na tych terenach. Co stanie się dalej będzie zależało już tylko od nich. Po pożegnaniu i spakowaniu się opuścił obóz. Gdy już się od niego wystarczająco oddalił wzniósł się wysoko lotu obierając kierunek na Canterlot.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Shatter/Fire]

- I co, znaleźliście to co trzeba? - spytała mnie Fire gdy siadałem na wolnym fotelu.

- Ta, oprócz tej wody Yanley. Może coś przeoczyliśmy - odpowiedziałem jej nie całkiem zadowolonym głosem z rezultatu poszukiwań - Ale raczej nie sądzie, to tylko złudna nadzieja bo nie wiem gdzie możemy znaleźć jakiekolwiek inne informacje. Włos Luny znalazłem, z nim akurat poszło dość łatwo.

- Nie możemy użyć zwykłej wody czy coś? Woda to woda, niczym się od siebie nie różni chyba że procentami. - Fire wzruszyła ramionami, dla niej to bez różnicy.

- Raczej nie, tu w grę wchodzi magia i te sprawy których pewnie nie rozumiemy - powiedziałem trochę zrezygnowany, sprawa na łatwą nie wyglądała - Za ile będziemy w bazie?

- Za parę godzin będziemy na miejscu, to szybko samolot dlatego nim najpierw poleciałam po książki ale spotkałam krążownik gwardii ze zbyt pewnym siebie ogierem a potem po prostu zwiał gdy trochę za bardzo porysowałam mu lakier - odpowiedziała głosem pełnym satysfakcji.

[Samolot/obóz pegazów]

Samolot nadal krążył nad górami, zniknęła mu jedna z grup ale kucyk obsługujący radar się tym nie przejął. Ci już trochę przelecieli dlatego mogli się zatrzymać na odpoczynek, nagle na ekranie pojawiła się inna kropka co zostało zanotowane na kartce papieru. Po chwili gdy miał chwilę przerwy podzielił się uzyskanymi informacjami z bazą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grupy zwiadowcze/Pegaz

Gwardziści powoli zaczęli kończyć swój krótki postój. Nie mogli zwlekać do wieczora. W nocy poszukiwanie dla nich byłoby zbyt utrudnione. Dlatego musieli wykorzystać światło dnia. Powoli zaczęli pakować swoje rzeczy i przygotowywać się do lotu. Tak jak ponownie podzielili się na grupy. Część z nich wzniosła się ku niebu chowając się w chmurach. A kolejna grupa poruszała się bliżej ziemi.

Poszkodowany pegaz leciał jak najszybciej. By dostarczyć wieści do Canterlotu. Poruszał się wśród chmur by nie rzucać się w oczy. Co prawda nie sądził by spotkał tu jakiś wrogów, ale wolał nie ryzykować. Nie miał ochoty na walkę. Wolał jej unikać. Brak jednego kopyta, mimo że tylnego nieco go ograniczał. Dlatego miał nadzieje na spokojny powrót.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Za jakąś godzinę będziemy lądować - powiedziała Fire praktycznie jednocześnie ziewając, ten lot można było uznać za nudny porównując go z poprzednim podczas którego walczyła z krążownikiem jednak cieszyła się że nie spotkała drugiego gdy jeszcze nie ma odpowiedniego narzędzia by otworzyć taką konserwę. Gdy wróci do bazy pierwsze sztuki nowej broni powinny być gotowe jeśli nie musieli nic poprawiać po testach. Ciekawiło ją kiedy spotka po raz drugi tego gwardzistę który dowodził okrętem z którym walczyła, chciała tym razem posłać go na dno ale w tym wypadku odpowiedniejszym słowem byłoby na ziemie. 

[Baza]

Po testach okazało się że broń nie jest bliska doskonałości, brakowało jej czegoś co by powodowało znaczące uszkodzenia oprócz samego niszczenia pancerza ponieważ to mijało się z celem. Muszą zniszczyć to co napędza ten okręt lub wybić załogę, wyeliminowanie jednej z tych rzeczy powinno wystarczyć by pozbyć się jednostki wroga. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grupy zwiadowcze/Pegaz

Kolejne przeczesywanie terenów nie dawało żadnych rezultatów. Ani śladu żywej duszy. Nie licząc miejscowej niezbyt przyjaznej fauny. Na szczęście skutecznie dawano radę jej unikać. Jednak dalszy brak śladów buntowników coraz bardziej irytował gwardzistów. Gdzie oni mogą być? Zastanawiali się pokonując kolejne kilometry. Jak daleko ten samolot, który wtedy napotkali oddalił się od bazy? Takie pytania krążyły w ich głowach. Ale odpowiedzi wciąż nie było. Pozostawała im jednak nadzieje, że wkrótce to się z mieni i coś w końcu znajdą.

Pegaz pomimo ran pokonywał kolejne kilometry odległości. Teraz wleciał w duży masyw chmur, których końca nie widział. Jednak lot w nich mu nie przeszkadzał ani trochę. Było przyzwyczajony do takich lotów. Nie mógł się już doczekać aż ujrzy Canterlot. Jednak dziękował w duchu, że jego podróż odbywała się spokojnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Warszawa]

 

Pomimo dużego obciążenia przemysłu Warszawy radził sobie zadziwiająco dobrze, o dziwo niezadowolenie wśród pracowników jest małe. Pewnie wiedzą jaka jest tego stawka, najwięcej zadowoleni podobno są pracownicy stoczni. Budują te około siedemnaście okrętów i nie narzekają, wręcz większość chce się zgłosić do służby wojskowej.

A co do wojska trwa opracowywanie planów na wypadek wojny, początkowo miał się opierać na upartej obronie Warszawy na linii fortyfikowanej która była już rozbudowywana o bunkry i lepsze okopy, zasieki też pomagają w obronie. Oficerowie pokładają nadzieje w tych fortyfikacjach bo wiedzą, że tylko one mogą zagwarantować im przetrwanie. Jednak co młodsi i agresywniejsi wysunęli nawet propozycję kontrofensywy i ruszenia na Canterlot w ramach odparcia szturmów Equestriańskich. Propozycja jest kusząca ale ryzykowna, co więcej niektórzy nawet myślą aby w razie przegrywania wojny skłonić się do totalnego zniszczenia Equestrii. Z ludnością włącznie.

Jednak głównym czynnikiem czy uda się przetrwać wojnę jest reakcja społeczności międzynarodowej która na razie stoi pod wielkim znakiem zapytania.

 

Z rzeczy rządowych trwa formowanie zaufanego personelu doradców w wielu spraw, sam król jest zadowolony, że oszukał Equestrię z uczestniczeniem w posiedzeniach rządu. Głównie z tego powodu, że panuje monarchia konstytucyjna więc te posiedzenia nie istnieją. To dla niego bardzo dobrze. Najbardziej brakuje mu osoby która zna się na magii w stopniu dobrym, bo takich w Warszawie wręcz nie ma. Większość zwiała na Krym.

Plus co więcej Służby Bezpieczeństwa domagają się pozwolenia na szukanie wszelkich szpiegów i zdrajców w Warszawie za pomocą każdych środków, dopowiedzieli nawet, że jak znajdą jakiegoś Changelinga który nie ma pozwolenia na pobyt tu to żądają zrobienia z nim co tylko ze chcą. 

 

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]
Weszłam do mieszkania, które było takie samo jak tysiące inne... Nieindywidualne... To nie było to samo co wcześniej. Nie czułam tego czegoś jak byłam u niego kiedyś. Ten pierwszy raz... Tego przytłaczającego zapału do ojczyzny... Brakowało mi tych obrazów. Pasowały do Goldinga... a może chciałam by tak było... Sama nie wiedziałam. Ważne że miał dach nad głową i swój kąt, gdzie w razie czego zawsze mogłam wpaść choćby bez uprzedzenia. Może by pogadać... albo coś więcej, jakbym miała ochotę... Pokręciłam głową wyrzucając niesforne myśli. Nie powinnam tak myśleć o nim. Jak o kawałku mięsa... Był kimś więcej. Znacznie więcej.

- Wyruszyć możemy choćby zaraz... Tylko co z twoimi obowiązkami... - rzuciłam od tak idąc sobie spokojnie do salonu. Czekałam z zaczęciem tego tematu zanim wróci kładąc się na całej długości kanapy, bo tak było mi właśnie wygodnie. Spoglądałam w sufit.

 - Tydzień urlopu to długo, a z tego co wiem... a wiem dość dobrze na ten temat że ustawowo się ma 3 tygodnie płatnego urlopu plus to co mają do powiedzenia związki zawodowe ale z tym bywa dość różnie... Co zrobisz? Co zrobimy jak już tam dotrzemy. Hmy? Kamyki nie emitują pola magicznego... To reszta też nie musi... Strasznie mało punktów zaczepienia... - mruknęłam zła. - Odłamki możemy wziąć ze sobą... Co zrobimy dalej... Nie wiem... - Pokręciłam głową.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...