Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Hoffner:

White Drops spojrzał otwarcie na Lust, ale się nie odezwał. Na jego twarzy malowało się zmartwienie.

- Nasz system oparty jest o sprawiedliwość - powiedział twardo smok. - Faktem jest, że kucykowi zaginął pierścień, nie jestem w stanie przewidzieć intencji złodzieja. Panienko, proszę nie próbować mydlić mi oczu, bo słyszałem już dużo bardziej realistyczne wymówki. Oczekuję, że w konkretny sposób wyjaśni mi pani, czy miała pani coś wspólnego z tą kradzieżą. I proszę zrobić to krótko i treściwie, zwykle to winne osoby tłumaczą się w tak podchodzący pod histeryczny sposób.

Smok spojrzał z góry na Lust świdrując ją spojrzeniem zza okularów.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[1 Grupa czołgów]

Bełt trafił buntownika w plecak znajdujący się w jego grzbiecie przebijając się przez łuski wiwern, następnie przez wentylator a na końcu wbił się w butlę ze sprężonym powietrzem. Zawarty w niej gaz zaczął się wydobywać na zewnątrz rzucając kierowcę dziesięć metrów od czołgu co uratowało mu życie, chwilę potem nastąpiła eksplozja 10 kilogramów materiału wybuchowego która tym razem wgniotła boczny pancerz czołgu na jakieś dziewięć centymetrów. 

- Powaleni* samobójcy - powiedział kierowca wstając z ziemi, czuł że chłodzenie już nie działa i wkrótce będzie musiał zdjąć zbroje dlatego szybko zabrał się za naprawę którą musiał zacząć od początku przez wybuch. 

 

* Wersja łagodniejsza, każdy wie że buntownik który otarł się o śmierć użyłby mocniejszego słowa xD 

 

[Druga grupa czołgów]

Pojazd z moździerzem szykował się do upuszczenia stanowiska z którego strzelał, wtedy kierowca spostrzegł ognistą kulę lecącą prosto na nich. Szybko zahamował skręcając w lewo jednak pocisk zdążył uderzyć w prawą stronę przedniej płyty. Kolec bez problemu przeszedł przez siatkę a potem przez warstwę mającą chronić przed wybuchami, następnie zdetonował pancerz reaktywny i przebił stalową płytę by stępić się na kolejnej wykonanej z innego materiału. Potem przyszła pora na kule, tym razem zewnętrzna warstwa spełniła swoją rolę ponieważ  pocisk wytracił na niej cześć swojej energii jednak tej było tak dużo że zdetonowała materiał wybuchowy znajdujący się dalej. Stalowa płyta również została wgnieciona a warstwa która stępiła kolec została pokruszona. Tym sposobem powstała dziura o głębokości około szesnastu centymetrów. Kierowca, trochę zszokowany i zdziwiony skutkiem trafienia postanowił się stąd zabierać jak najszybciej. Dowódca tego czołgu poinformował resztę by uważać na katapulty i ich pociski. Gdy pojazd zmienił pozycję wystrzelił dziesięć pocisków w miejsce skąd strzeliły katapulty, po tym ruszył do przodu by uniknąć kontrataku. Ta amunicja różniła się od tej z której ostrzelano wieże obserwacyjne, ta nie była wypełniona materiałem wybuchowym tylko również paroma kilogramami 50 gramowych kulek które zamieniały się w pociski po trafieniu o ziemie lub drzewo. 

 

Klacz obsługująca mobilny radar zauważyła pięć obiektów które przewyższały swoją wielkością pegazy, postanowiła podzielić się z tą informacją z dwoma czołgami z drugiej grupy dysponującymi działkami 40 mm odpowiednich by zestrzelić latający cel. 

- Nad wami przelatuje pięć, chyba samolotów bo są za duże na pegazy, ściągnijcie je na ziemie. Niech nie pozwalają sobie na za dużo - Gdy skończyła mówić znowu usiadła wygodnie na fotelu - Trochę nudna ta praca - stwierdziła po chwili.

 

Działka dwóch czołgów znajdujących się sto metrów od wzgórza z którego padły strzały moździerza skierowały się w górę, widzieli tylko czarne niebo i dym. Cele leciały za wysoko by można było je zauważyć co było niezbędne to wycelowania. 

- Niech załatwią to nasze samoloty, my ich nie widzimy. 

- Dobrze, zaraz je poinformuje - Po tych słowach zmieniła kanał i mówiła dalej - Mamy pięć celów na wysokości pięciu kilometrów, są niedostępne do zestrzelenia przez czołgi więc to wy musicie się nimi zająć. 

- Rozumiem... - odpowiedział jej ogier - Akurat mamy dziesięć rakiet w powietrzu. powinny wystarczyć - Następnie przekazał tą informację do kucyków operujących tą bronią by  naprowadziły je tak by leciały od przodu samolotów gwardii. Miały je trafić za dwadzieścia pięć sekund. 

 

[Trzecia grupa czołgów]

Korzystając z zamieszania dotarły do skraju bariery magicznej broniącej dostępu do posterunku, jechały dalej by dotrzeć do posterunku. 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oddział zwiadowców

Pegazy pokonywały coraz większą odległość nie zatrzymując się ani na chwilę. Teren się coraz bardziej wokół nich zmieniał. Im bliżej byli miejsca gdzie mogła być baza buntowników im bardziej robiło się chłodniej. Jednak takie rzeczy nie mogły ich zatrzymać.

 

Gwardia oddział z katapultami

Gwardziści wystrzeliwali kolejne pociski na terenie walki. Brak widoku wroga strasznie utrudniał sprawę. Mimo wszystko oddział się nie poddawał i atakował dalej. Teraz pociski leciały w miejsce, które zostało niedawno przez nich ostrzelane jak i inne na terenie zwęglonego lasu. Kilka pocisków poleciało w miejsce gdzie niedawno doszło do potężnej eksplozji. Gwardziści mieli nadzieje, że choć część ich strzałów jest celna. Pociski bez problemu niszczyły i podpalały wszystko na swojej drodze. Nagle jeden z oddziałów został ostrzelany przez jakąś dziwną broń. Pociski poleciały z miejsca, do którego nie dawno gwardia oddawała strzały. W rezultacie zostało rannych dwóje gwardzistów i 3 z 5 katapult z tego obszaru zostało poważnie uszkodzonych. Gwardziści zaczęli zajmować się rannymi i użyli 2 katapult, które przetrwały do ostrzelania tego terenu gdzie w nich strzelano.

 

Gwardia samoloty

Piloci nim spostrzegli rakiety było za późno. Samolot z przodu został momentalnie zniszczony. Tak samo jak jeden lecący za nim. Kolejny został poważnie uszkodzony i musiał lądować awaryjnie w lesie. Dwa przetrwały atak. Natychmiast się rozproszyły by trudniej je było trafić. Nagle piloci spostrzegli samolot. Ten z pewnością nie należał do nich. Najpewniej to on ich zaatakował. Oboje zaczęli natychmiastowy ostrzał wrogiej maszyny.

 

Gwardia granica

Gwardziści, którzy przetrwali zniszczenie wież wycofywali się w stronę lasu by zabezpieczyć tamtejszy obszar. W tym czasie grupa gwardzistów na drzewach w okolicach posterunku zauważyła zbliżające się czołgi do posterunku. Jeden z gwardzistów spojrzał na drugiego.

- Ostrzeż posterunek my ich zatrzymamy. - Powiedział starając się zachować spokój w głosie. Gwardzista w odpowiedzi tylko kiwnął głową i momentalnie się teleportował do posterunku. W tym czasie oddział ukryty na drzewach zaczął ostrzeliwać czołgi z kusz. By ich zatrzymać jak najdłużej. Celowali w gąsienice i dach pojazdu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

- No to powtórzę jeszcze raz ale prościej. Nie zrobiłam tego. Nie znam tego kuca. Nie wiem o jaki pierścień chodzi. Przyszłam tylko na ten wykład i słuchałam go uważnie. Zwinęliście mnie po wykładzie nic przy mnie nie znaleźliście ~ to jest niepodważalny fakt. Nie miałam gdzie go nawet schować w między czasie - powiedziałam, a rzeczony smok też nie odpowiedział na moje pytanie... Czyli musi być więcej niż ignorantem... Krzyczeć tylko umie, gdy głosu się nie podnosi tylko przedstawia swoje fakty ze swojego punktu widzenia, a faktem jest że pierścienia nie mam... Nie połknęłam go przecież... W grzywę mi go nie władował w moje warkocze. Więc gdzie jest pierścień? Nie podrzucił mi go... Poczułabym jego zapach wcześniej jakby tylko się zbliżył się na 20 metrów lub go bym zobaczyła. Nie znajdował się wcześniej w moim pobliżu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Canterlot

W dowództwie było mniej gwardzistów niż zazwyczaj. Tak samo jak na placu. Wszyscy mieli przydzielone zadania. Część patrolowała miasto. Inni pilnowali posterunków. Reszta gwardii miała swoje specjalne zadania. Z pomieszczenia, do którego zapukał Martin rozległ się tylko jeden krzyk.

- Wejść!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Pierwsza grupa czołgów]

Gdy gąsienica została naprawiona kierowca wsiadł do pojazdu, z ulgą zdjął zbroję w której było już nieprzyjemnie gorąco. Po chwili ich pozycja zaczynała być ostrzeliwana przez katapulty o których niedawno dostali ostrzeżenie, próbowali omijać pociski jednak szczęście sprzyjało gwardzistom. Jeden z pojazdów oberwał w tył kadłuba, stopień zniszczeń był bardzo podobny do tych przy pierwszym trafieniu. Kierowali się w stronę posterunku po zwęglonym lesie uważając na ewentualne pułapki wykonane przez gwardię.

 

[Druga grupa czołgów]

W sumie pojazd z moździerzem zniszczył siedem wież i parę katapult jednak wystrzelał już ponad jedną czwartą dostępnej amunicji, załoga się tym nie przejmowała. Robili to co do nich należy czyli niszczyli budynki i katapulty niedostępne dla czołgów ze zwykłych uzbrojeniem. Kule gwardii ponownie poleciały we wzgórze jednak nie mogli trafić ponownie, ich już tam nie było. Ponownie zmienił pozycje tym razem na bardziej oddalone wzgórze wykorzystując swoją mobilność i przewagę zasięgu, stąd widział miejsca gdzie zostały rozstawione katapulty. Zdradzały je ogniste pociski. Tym sposobem mógł precyzyjniej celować i tym samym zmniejszyć zużycie amunicji, również był bardziej bezkarny ponieważ był poza zasięgiem wroga. Po chwili zaczął strzelać oddając dwa strzały w miejsca gdzie startowały płonące kule. 

 

[Trzecia grupa czołgów]

Nie zatrzymali się, jechali dalej tylko przyśpieszyli do 45 km/h oraz skręcali prawo lewo by zmniejszyć prawdopodobieństwo uszkodzenia gąsienicy, przy okazji kierowca uważał na pułapki gwardii. Dwa pojazdy ostrzelały drzewa z których nadlatywały bełty używając działek 40 mm przeznaczając na jedno 15 pocisków co wystarczało by ogołocić je z liści i potencjalnych gwardzistów. Trzeci, uzbrojony w działo 80 mm również oddał parę strzałów, z tą różnicą że jedno drzewo dostawało raz i miało dość. Bełty które trafiły w górę wieży w większości nic nie zrobiły, dwie czy trzy sztuki zniszczyły reflektor czy wieżyczkę zawierającą karabin maszynowy. Te które poleciały w gąsienice i je trafiły było zbyt mało by ją zerwać. 

 

[samolot na wysokości 3 km]

Pilot nagle usłyszał jak pociski uderzają o poszycie samolotu, pierwszą jego reakcją było zwiększenie mocy silników i zwiększenie skosu skrzydeł by przyśpieszyć. Drugą reakcją było odpalenie rakiet by pozbyć się tych gwardzistów. Pociski odbijały się od samolotu buntowników, od skrzydeł, ogona i kadłuba które były wykonane z materiału zawierającego łuski wiwern. Tak się składało że miały niespotykaną wytrzymałość. Gorzej miały silniki który jeden z nich otrzymał parę trafień i wyleciały z niego ostre odłamki typu łopatki turbiny czy elementy sprężarki osiowej , wyciekało również z niego paliwo ponieważ całkiem porządnie się palił. Pilot tymczasem zauważył na ziemi katapulty strzelające ognistymi pociskami, widział jak jeden z ich pojazdów dostał jedno trafienie. Postanowił zrobić jeden dobry uczynek dla nich, a tak naprawdę kolejny ponieważ cały czas zapewniają im wsparcie. Poczęstował katapulty dwoma bombami kasetowymi która jedna zawierała 315 bomb odłamkowych o polu rażenia 10-25 metrów. Tym sposobem pokrył teren o rozmiarach 400 metrów na 1,5 kilometra odłamkami. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oddział zwiadowców

Teren już zupełnie się różnił. Teraz przeważały tu liczne góry i śnieg. To wskazywało, że oddział jest blisko celu podróży. Wkrótce powinni dotrzeć. Jak do tej pory wszystko przebiegało gładko. Mieli nadzieje, że tak pozostanie.

 

Gwardia oddział katapulty

Gwardziści kontynuowali ostrzał z katapult. Gdy nagle doszło do ataku ze strony buntowników. Broń, którą zostali zaatakowani była bardzo skuteczna.  W rezultacie zostało zniszczonych kolejnych 15 katapult i zginęli kolejni gwardziści lub zostali ranni. Zostało tylko 8 katapult. Postanowiono zmienić taktykę by nie stracić kolejnych katapult i kucyków. Najwyraźniej wróg namierzał ich po kierunku wystrzału. Użyto zaklęcia iluzji na kulach tak by stały się niewidoczne dla wroga w czasie ataku. Po czym kontynuowano ostrzał.

 

Gwardia oddział lotniczy

Piloci na widok rakiet zakończyli ostrzał wroga by ominąć rakiety. Dzięki sprawnym manewrom udało im się uniknąć ataku wroga. Następnie podjęli próby dogonienia dużo szybszego samolotu wroga. Z pewnością był znacznie groźniejszy niż ten, co atakował Ponyville w Nightmare Night. Ale nie mieli zamiaru się poddawać. W tym czasie gwardzista, który awaryjnie lądował sprawdzał stan samolotu. Ku jego radości uszkodzenia nie były poważne. Wkrótce powinien móc wrócić do walki.

 

Gwardia oddział w lesie

Gwardziści kontynuowali atak, gdy nagle zostali ostrzelani w rezultacie podczas ostrzału wroga zginęło 7 gwardzistów, których ciała spadały z drzew niczym liście jesienną porą. Ośmiu nadal walczyło. Postanowiono postawić wszystko na jedną kartę. Wszyscy gwardziści zrzucili na czołgi wszystkie swoje ładunki wybuchowe. W rezultacie zrzucili na wroga 80 kg ładunków. Mieli zamiar ich zatrzymać za wszelką cenę.

 

Posterunek gwardii

Dowódca posterunku rozdzielał zadnia i pocieszał gwardzistów, że wkrótce przybędą posiłki. Gdy nagle pojawił się jednorożec, który nie dawno się teleportował i powiedział o pojazdach wroga, które zbliżają się do nich. To nie były dobre wieści. Dowódca spojrzał na oddział.

- Prędzej zginiemy niż tu wkroczą! Otoczyć cały posterunek barierą i sprowadzić wszystkie ładunki z magazynu! Zająć pozycje! Przygotować balisty i katapulty! Przywitamy ich należycie. – Odrzekł wściekle. Miał nadzieje, że do tego nie dojdzie. Gwardziści zaczęli wykonywać wszystkie rozkazy dowódcy. Wiedzieli, co to wszystko oznacza.

- Prędzej zginiemy niż tu wkroczą! Otoczyć cały posterunek barierą i sprowadzić wszystkie ładunki z magazynu! Zająć pozycje! Przywitamy ich należycie. – Gwardziści zaczęli wykonywać wszystkie rozkazy dowódcy. Wiedzieli, co to wszystko oznacza.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padocholik:

Dotarliście pod pałac.

- Do biblioteki wchodzisz głównymi drzwiami, a zaraz potem skręcasz w lewo. Wejdziesz do korytarza i skierujesz się do największych drzwi na początku.

Hoffner:

- Spokojnie, panienko. Najpierw chciałem usłyszeć pani wersję wydarzeń. Potem zostanie pani przeszukana i obejrzana przez odpowiednich pracowników armii, następnie jeszcze raz przesłuchamy pana White'a. Potem przesłuchany zostanie ogier pani towarzyszący. Salę przeszukują już strażnicy. Jak rozumiem, wypiera się pani kradzieży? W porządku - smok wszystko wytłumaczył, a potem zapisał coś w notatniku przy okazji pytając: - proszę jeszcze podać swoje aktualne miejsce zamieszkania w Equestrii i przejdziemy do dalszej części.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Canterlot

Oficer spojrzał na Martina. Po czym schylił głowę na papiery leżące na biurku i znów spojrzał na Martina.

- Mówisz, że nudzisz się tutaj? Większość by ci zazdrościła, że przebywasz w tak bezpiecznych warunkach. Ale skoro tego sobie życzysz. - Powiedział spokojnie, po czym podniósł jakiś dokument. – Większość gwardii jest teraz zajęta. Część z nich szuka nowej bazy buntowników. Inni są na posterunkach granicznych gdzie niemal codziennie dochodzi do kłopotów. Jeszcze inni są zajęci tworzeniem broni, jakiej jeszcze nikt nie widział. Więc co ciebie najbardziej interesuje? – Spytał poważnym głosem patrząc na Martina.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Canterlot

- Skoro tego sobie życzysz.- Nagle rzucił na biurko jakiś folder gdzie było zdjęcie klaczy i wiele dokumentów. - Ta klacz nazywa się Shatter. Podejrzewamy, że jest buntownikiem. Nie daj się zwieść jej wyglądowi. Gdy była człowiekiem była bardzo niebezpiecznym mężczyzną. Teraz ukrywa się w dalekich rejonach i tam musi być gdzieś jej baza. Oddział zwiadowców już wyruszył. To najlepsi tropiciele i zwiadowcy. Powinieneś ich spotkać na miejscu. - Po czym podał mapę z miejscem gdzie może być baza. - Zadanie jest proste macie tylko zlokalizować bazę w zaznaczonym obszarze i podać jej namiary nam. Sami nie atakujecie. Nie potrzebujemy brawury i bohaterstwa. Jeśli dasz radę dolecieć ze swoją partnerką w te rejony to możesz ją ze sobą zabrać. Jednak pamiętaj to bardzo groźne tereny. Nawet, jeśli niema tam buntowników jest tam bardzo wiele groźnych istot. Nawet gorszych niż w lesie Everfree i niema tam żadnych mieszkańców Equestrii to puste tereny. Cóż to chyba tyle. Twoja partnerka jest z tego, co wiem teraz na posterunku w Canterlocie przy wjeździe kolejowym. Powodzenia. - Powiedział spokojnie oficer i zasalutował Martinowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Breezy Orchid

Klacz właśnie sprawdzała grupę kuców, która chciała przejść przez barierę. Na szczęście obyło się bez incydentów. Jak zawsze miała na sobie zbroję. Jedyną różnicą w jej uzbrojeniu niż u innych gwardzistów był brak włóczni. Zamiast niej miała kilka małych noży, którymi znacznie lepiej władała. Nagle zwróciła wzrok na Martina i lekko się uśmiechnęła. Choć nie można było tego zauważyć przez hełm.

- Witaj Martinie. Na co gotowa? - Spytała szczerze zdziwiona.

 

Canterlot oddział badawczy

Badanie broni palnej z Warszawy. Dało kilka pomysłów gwardii jak stworzyć własny rodzaj takiej broni. Choć jej działanie miało być nieco inne. Zaczęto już łączyć materiały, które miały stworzyć skuteczną, lecz co ciekawe nie zabójczą broń. Ta miała pomagać gwardii łapać buntowników żywcem. Pod wieloma względami była nawet bardziej skuteczna niż ludzka broń palna. Zebrano już nawet ochotników, na których trzeba było ją wypróbować. Gdy testy będą pomyślne. Wkrótce wszyscy gwardziści będą w nią wyposażeni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Pierwsza grupa czołgów]

Szybko wyjechały z zasięgu katapult które je ostrzeliwały, mogli jechać z większą prędkością po spalonym lesie nie narażając się na wpadnięcie w dziurę lub w inną pułapkę. 

 

[Druga grupa czołgów]

Pociski gwardii nagle stały się niewidzialne, widać je było tylko gdy przewracały drzewa lub uderzały o ziemie. Postanowili to zignorować i pojechać w stronę posterunku, po drodze uważali na dziury wykopane przez gwardzistów i inne ewentualne pułapki. 

 

[Trzecia grupa czołgów]

Ładunki wybuchowe, chociaż było ich dużo były zrzucane oddzielnie i w różne miejsca przez co ich siła była podzielona i powodowały uszkodzenia ogólne. Wszystkie pojazdy miały wiele wgnieceń na pancerzu, pierwszy stracił wyrzutnie rakiet zawierającą 10 pocisków 70 mm powodując dodatkową eksplozje która zniszczyła jeden wizjer i jedno działko 40 mm. Drugi czołg stracił dwa karabiny maszynowe i wizjer kierowcy przez co wjechał w drzewo zatrzymując się. Trzeci czołg stracił dwa działka 40 mm oraz wyrzutnie granatów dymnych. Jechały jednak dalej przy okazji strzelając w kierunku gwardzistów.

 

[samolot]

Pilot odciął dopływ paliwa do silnika by go zgasić, dodatkowy pożar nie wyrządził żadnych szkód. Niestety rakiety nie pozbyły się szkodników jednak byli za wolni by go dogonić. Wyglądało na to że katapulty są zniszczone ponieważ nie było widać ich pocisków jednak radar nadal je wykrywał. W miejsce gdzie się pojawiały została zrzucona kolejna bomba kasetowa. 

 

[shatterolot]

Zrzucił dwie 350 kilogramowe bomby celując w posterunek. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Breezy Orchid

Klacz spojrzała na zdjęcie. Była zdziwiona, że została wybrana do takiego zadania. Co prawda się nie bała. Ale nie spodziewała się tego. Jednak była również szczęśliwa odkąd wstąpiła do grupy specjalnej gwardii to było jej pierwsze naprawdę poważne zadanie. Wiedziała, że zrobi wszystko by zadanie im się powiodło i nie była zawali drogą w czasie tego zadania.

- To wspaniale Martinie. Zrobię, co w mojej mocy by być pomocną Jestem gotowa wyruszyć choćby zaraz. Tylko jak się tam dostaniemy? Niestety nie jestem w stanie nas tam teleportować. Masz jakiś pomysł? - Spytała niepewnie patrząc cały czas na Martina

 

Oddział zwiadowców

Po wielu godzinach oddział dotarł na miejsce. Wylądowali w tej niezbyt przyjemnej krainie. Pierwsze, o czym pomyślano to założenie obozu. Musieli być przygotowani na niegościnne warunki tego miejsca zanim zaczną poszukiwania. Zaczęto, więc natychmiast gromadzić drewno i rozbijać namioty. Teren, który wybrali na obóz był kompletnie pusty, więc nie musieli się bać tutejszych drapieżników. Jednak nie tracili czujności.

 

Gwardia piloci

Samoloty dalej starały się dogonić wrogi samolot. Jednak pozostawał dla nich zbyt szybki. Jednak nie odpuścili i starali się go dogonić. Nagle dołączył do nich kolejny samolot. Najwyraźniej pilot uszkodzonej maszyny dał radę ją w końcu uruchomić. Teraz cała trójka leciała za wrogim samolotem starając się go dogonić. Gdy za nim lecieli zauważyli wrogie pojazdy naziemne. Natychmiast cała trójka otworzyła ogień w ich stronę.

 

Gwardia oddziały w lesie

Na jednej z mniejszych wież obserwacyjnych ziemski kuc przez lornetkę zauważył poruszające się pojazdy wroga zmierzające ku posterunkowi. Co ciekawe nie miał hełmu a w ustach trzymał lizaka.

- Co zobaczyłeś? - Spytał jeden z gwardzistów

- Grupę głąbów w konserwach na kółkach. Zbliżają się ku posterunkowi i unikają naszych pułapek

- Jak niby to robią? - Spytał zdezorientowany.

- Nie mam pojęcia. Ale chyba czas im utrudnić życie. - Nagle ściągnął kuszę z grzbietu i lekko się uśmiechnął. Wiedzieli, że w okolicach są strumienie lawy. W czasie tworzenia pułapek i zakładania tu obozu się na to natknęli. Zbyt późno zrozumieli, że założyli posterunek na wulkanie. Lecz teraz mogli to wykorzystać. Ziemia, po które poruszały się te czołgi była niestabilna. Dobra eksplozja powinna wszystko załatwić. Gwardzista wystrzelił bełt prosto w jeden z ładunków wybuchowych na drzewie, który czołg umiejętnie omijał. To rozpoczęło falę domina i pociągnęło kolejne okoliczne ładunki. W rezultacie ziemia w pobliżu czołgu zaczęła się trząść i pękać.

 

Gwardia posterunek

Na środku placu zgromadzono olbrzymie ilości ładunków wybuchowych. Cały posterunek został otoczony barierą magiczną. Gdy nagle wróg zaatakował z niespodziewanej strony. Dwie bomby spadły na barię z nieba. Tym samy z łatwością ją zniszczy. Wróg, który ich zaatakował był zbyt wysoko by go dostrzec. Przez co gwardziści nie byli w stanie zaatakować wroga. To przesądzało sprawę. Ten posterunek był na przegranej pozycji. Nie wytrwają do przybycia wsparcia.

- Niech światło Celestii wskaże nam drogę po śmierci. - Powiedział, po czym machnął do gwardzistów by zdetonowali ładunki. Gwardziści bez wahania wykonali rozkaz, po czym doszło do potężnej eksplozji, która zniszczyła wszystko wokół i uśmierciła gwardzistów, lecz na tym się nie skończyło. Ziemia zaczęła się trząść a z niej wydobywać strumienie lawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Pierwsza grupa czołgów]

Gdy tylko zobaczyli wybuch dużej ilości materiałów które zniszczyły posterunek ucieszyli się jednak chwilę potem na ich twarzach zagościło przerażenie, wyglądało na to że wulkan budził się do życia. Byli całkowicie zaskoczeni ponieważ nie wiedzieli że w tym rejonach pod ziemią jest magma. Szybko zawrócili i zaczęli uciekać z szybkością 80 km/h, nie chcieli walczyć z żywiołem z którym nie mają szans wygrać. Poinformowali pozostałe dwie grupy by się wycofywali w trybie natychmiastowym.

 

[Druga grupa czołgów]

Również zmierzali w kierunku posterunku gdy dostali ostrzeżenie, nie uwierzyli w to co słyszą jednak emocje w głosie dowódcy przekonały ich by nie zignorować rozkazu. Gdy zawrócili i zaczęli uciekać ostrzelały ich samoloty, dwa czołgi z działkami 40 mm odpowiedziało ogniem. Pociski wroga przebijały się przez pierwszą warstwę i detonowały pancerz reaktywny zawarty głębiej jednak nie miały wystarczająco siły by dotrzeć głębiej. Byli dalej niż czołgi z 1 oddziału jednak uciekali trochę wolniej. 

 

[Trzecia grupa czołgów]

Czołg wokół którego ziemia zaczęła się zapadać wpadł do strumienia lawy, kierowca próbował się wydostać z tej pułapki próbując po prostu z niej wyjechać jednak gąsienice nie były wstanie natrafić na twardy grunt by popchnąć pojazd do przodu. 

- Wyluzuj - Powiedział dowódca - Zawsze marzyłem by zwiedzić wulkan w czołgowej łodzi podwodnej - Faktycznie, pojazd tonął, po paru chwilach  zniknął wraz z wieżą - Nie sądziłem tylko że na taką niewątpliwą przyjemność wyślą mnie gwardziści - Reszta czołgów z jego grupy zaczęła się wycofywać w przyśpieszonym trybie natychmiastowym. 

 

[samolot]

Pilot obserwował jak na jego oczach powstaje wulkan, nigdy nie myślał że zobaczy to na własne oczy. Wiedział jednak że nie może tutaj zostać, pył wulkaniczny i silniki odrzutowe nigdy nie będą tworzyć udanej pary. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Breezy Orchid

Klacz lekko zmarszczyła brwi. Nigdy nie lubiła, gdy ktoś uważał ją za delikatną lub słabą. Nie wstąpiła do gwardii po to by się kryć przed buntownikami i innymi niebezpieczeństwami.

- Nie musisz się o mnie martwić Martinie. Może i jestem klaczą. Ale też jestem częścią gwardii potrafię o siebie zadbać. Możemy ruszać natychmiast. - Powiedziała lekko zdenerwowana i zaczęła iść w stronę pociągu. Najwyraźniej uznała, że Martin uważa ją za słabą i bezwartościową i lekko się obraziła.

 

Canterlot gwardia oddział badawczy

Broń palna gwardii została w końcu złożona. Teraz przyszła pora na testy. Do przetestowania zgłosiło się w sumie kilku gwardzistów. Mimo że wiedzieli, jakie to niebezpieczne byli gotowi na poświęcenie. Pierwszy ogier ziemski kucyk bez zbroi ustawił się pod ścianą. Po czym wymierzono w niego broń i strzelono. Ogier natychmiast padł na ziemię. Tak jak przewidywano wciąż żył, ale był kompletnie sparaliżowany. Efekt powinien minąć po 20 godzinach. Broń swym wyglądem zupełnie się różniła od broni palnej ludzi. Wyglądała jak długa gruba biała rura z czerwonym kryształami doczepionym z boku. Gdy dochodziło do strzału kryształy zaczynały świecić, po czym znów gasły. Tym razem sprowadzono gwardzistę w zbroi. Ustawiono go tak jak poprzedniego, po czym oddano strzał. Podobnie jak pierwszy ogier legł na ziemi. Efekty były zadawalające. Kolejnego w zbroi postawiono za żelazną ścianą i oddano strzał. Legł jak dwóch pierwszych. Przyszedł czas na ostatnie testy. Tym razem ustawiono ogiera w zbroi za ścianą ze srebra. Promień trafił w ogiera jednak ten zamiast paść jak pierwszych 3 był tylko lekko zamroczony. Dopiero po 5 strzałach doszło do paraliżu. Tak jak się obawiano srebro osłabiało działanie promienia. Jednak kolejne testy wykazały, że nie tylko ono. Łuski choćby stworzeń znanych, jako wiwerny uodporniały na promień tak jak srebro. Dopiero po pięciu strzałach dochodziło do paraliżu. Schowanie za drzewem całkowicie blokowało działanie promienia. Który nie potrafił się przez nie przebić. Jednak, co ciekawe promień już tak nie reagował na drewno a wyłącznie na wciąż rosnące drzewo. Promień był szybszy od broni palnej ludzi i nie trzeba go było napełniać amunicją. Dzięki magii w powietrzu wytwarzał promienie, które atakowały wroga. Gdy nawet tej by jakoś zabrakło mógł zbierać energię magiczną od istoty, która go dzierżyła. Był lżejszy od tradycyjnej broni palnej, ale nie był z tego powodu kruchy. Trzeba będzie jeszcze popracować nad tą bronią by pozbyć się jej słabych stron. Jednak już teraz powinien być skuteczną bronią. Zwłaszcza, że tak jak sądzono wszyscy gwardziści, na których użyto broni wrócili do zdrowia po 20 godzinach. Zaczęto masową produkcje by otrzymali go wszyscy gwardziści.

 

Gwardia piloci

Jeden z samolotów został trafiony w rezultacie pilot wyskoczył ze spadającej maszyny, która leciała prosto na czołg, który ją trafił. Sam pilot na szczęście był pegazem, więc nie miał problemu ze wzniesieniem się w powietrze i wycofania się z walki. Kolejne dwa samoloty zdołały uniknąć trafienia i kontynuowały ostrzał wrogich maszyn. Nie zwracając większej uwagi na to, że wulkan się obudził i na to, że ich broń nie przynosi oczekiwanych korzyści. Mimo wszystko się nie poddawali.

 

Gwardia oddziały w lesie

Gwardziści będący na wierzy z zadowoleniem obserwowali jak czołg się zapada. Jednak teraz ich uwagę zwrócił posterunek gwardii, który wyleciał w powietrze i przebudzenie wulkanu. Wiedzieli już, że posterunek jest stracony. Spostrzegli równie, że wróg się wycofuje ze strachu przed lawą. Postanowiono, więc im odpłacić. Opuścili wieże i ukryci w krzakach zaczęli ostrzał. Tak samo inni gwardziści schowani w lesie zaczęli ostrzał z kusz uciekających czołgów. Nie zwracali uwagi, że są tak samo zagrożeni. To się nie liczyło. Wróg musiał zapłacić za to, co zrobił. Wszystkie jednostki gwardii ostrzeliwały wycofującego się wroga. Przy okazji starając się oddalać od lawy, która zbliżała się do nich niszcząc wszystko na swej drodze.

 

Gwardia katapulty

Jednostki gwardii obsługujące katapulty również spostrzegły wybuch posterunku i lawę, która coraz bardziej napływała. Zauważyli również wycofujące się maszyny wroga. Nie mieli zamiaru pozwolić im uciec. Tak jak gwardziści, którzy atakowali wroga kuszami ci również rozpoczęli atak na wrogie maszyny, które były w zasięgu. Posyłając w ich stronę kule, które wciąż były pod wpływem zaklęcia kamuflującego. Oni również nie wydawali się zważać na śmierć i zbliżającą się lawę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Pierwsza grupa czołgów]

Pojazd który wcześniej został trafiony w tył kadłuba dostał w to miejsce znowu. Tym razem warstwa która miała ochronić przed kolcem była zmiażdżona poprzednim pociskiem, teraz przebił się dalej niszcząc już rozładowaną baterię. Nie uszkodził silnika który znajdował się niżej. Inny czołg dostał bezpośrednio w wieże co zniszczyło jego uzbrojenie. Reszta pojazdów nie została trafiona.

 

[Druga grupa]

Czołg na którego leciał samolot nie postanowił się poddać mimo to że zaraz miał szansę oberwania całym samolotem. Strzelał dalej robiąc z wrogiej maszyny ser z dużą ilością dziur, próbował zmienić kierunek jego spadania. Po chwili samolot stracił skrzydło i spadł cztery metry przed pojazdem. Następnie próbowali pozbyć się pozostałych dwóch much. 

 

[Trzecia grupa]

Jednemu z pojazdów zerwała się gąsienica co było spowodowane wcześniejszym ostrzałem z bełtów przez co nie mógł uciekać.

- No to kicha - powiedział kierowca, tymczasem celowniczy strzelał w kierunku gwardzistów z działek 40 mm. Dowódca postanowił teleportować się z całą załogą do bazy, wiedział że ich pojazd jest stracony, wiedział również że takie się likwiduje. Drugi czołg, ostatni który ocalał z tej grupy otrzymywał trafienia z bełtów które jednak nie robiły na nim wrażenia. 

 

[Czołg który zatonął w lawie]

- Nigdy nie dzwoniłeś do telefonicznej wróżki? Może by ci to przepowiedziała - powiedział kucyk znajdujący się obok dowódcy z udawanym uśmiechem który tymczasem przygotowywał pół kilo materiału wybuchowego wraz z zapalnikiem ustawionym na pół minuty. Po chwili rzucił go w stronę magazynu amunicji której zostało im dosyć sporo. 

- Nie... - odparł - Nigdy nie wierzyłem w te brednie - Następnie wraz z załogą się teleportował. 

 

[shatterolot] 

Zrzucił dwie 2,8 tonowe bomby na czołg który stracił gąsienice a potem kolejne dwie w pobliże pojazdu który zatonął w lawie. Drugi samolot poprawił dzieło pierwszego dodając od siebie pozostałe dwie bomby zapalające.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia piloci

Postanowiono zmienić taktykę, gdy udało im się uniknąć kolejnego ostrzału wroga. Widząc, że ich ataki są nieskuteczne postanowili spróbować jak ich towarzysz, który się wycofał poświęcić maszyny. Być może to zdoła zniszczyć w końcu wroga. Obaj piloci, którzy również byli pegazami wyskoczyli z samolotów. Przy wyskoku zrzucili na wrogów torby z ładunkami wybuchowymi. Łącznie było tam 20 kg. Na dodatek obie maszyny spadały prosto na maszyny wroga. Same pegazy zaczęły się wycofywać widząc, że już nic nie zrobią.

 

Gwardia katapulty

Oddział kontynuował ostrzał kulami próbują zniszczyć kolejne machiny wroga do czasu aż spostrzegli, że lawa jest już niebezpiecznie blisko. Nie było wyjścia. Nie byli tu już w stanie nic zdziałać. Kolejny ataki byłyby głupotą gdyby się tu upiekli na marne. Oddział zaczął się wycofywać do bezpieczniejszej strefy.

 

Gwardia oddziały w lesie

Po ostrzale ze strony wroga zostało trafionych 8 atakujących gwardzistów, z czego 2 było rannych. Na dodatek spostrzeżono, że wróg niszczy swoje maszyny. Najwyraźniej nie chciał by wpadły w kopyta gwardii. Część gwardzistów oberwała po wybuchu kolejnej ogromnej bomby. Kolejne jednostki zaczęły się wycofywać widząc zbliżającą się lawę. Niewielka grupa 7 gwardzistów kontynuowała ostrzał czołgu po jego gąsienicach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Pierwsza grupa czołgów]

Ogień ustał, najwyraźniej gwardziści też zaczęli się martwić o swoje życie. Pojazdy wyjechały z lasu i trochę zwolniły by reszta czołgów mogła je dogonić. 

 

[Druga grupa czołgów]

Niestety samolotom udało się uniknąć pocisków a wystarczyło tylko parę trafień by je doszczętnie zniszczyć. Okazja nadarzyła się parę chwil dalej gdy próbowali tego samego co poprzedni pilot. Gdy zaczęli lecieć prosto na nich nie zamierzali oszczędzać amunicji i każdy samolot na sekundę dostawał 12 trafień pociskiem 40 mm. Po chwili pegazy wyskoczyły i rzuciły ładunkami wybuchowymi a ich maszyny tymczasem były pod silnym ostrzałem. Nie zamierzali się przejmować pilotami gdy pędzi na nich cztery tony rozpędzonego metalu. Bomby spadły na pancerz i spowodowały jego pęknięcie, załoga gdyby nie miała zbroi była by już zabita przez odłamki. Samoloty tymczasem spadły na ziemie bez skrzydeł które zostały zniszczone dużą ilością pocisków. Powoli wyjeżdżali z lasu by połączyć się z 1 grupą.  

 

[Trzecia grupa]

Gdy gwardziści zaczęli strzelać po gąsienicach było już ich za mało i za daleko by spowodować poważne uszkodzenia, pojazd jechał szybciej niż przemieszczał się kucyk z kuszą. Dodatkowo skracał sobie drogę taranując mniejsze drzewka. 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawny posterunek gwardii

Gwardziści zaczęli się wycofywać z pola walki widząc jak lawa coraz bardziej pokrywa teren. Nie byli już w stanie zatrzymać ucieczki buntowników. Tym razem przegrali, ale następnym razem będą gotowi na to by się im zrewanżować. Mimo wszystko buntownicy dostarczyli pożytecznych informacji. Porażka potrafi wiele nauczyć. Gdzieś w Equestrii jest kolejne ognisko buntu. Nie tak liczne jak miasto buntowników zwane Warszawą. Ale posiadali potężniejsze uzbrojenie, więc byli bardzo niebezpieczni. Potrzebna będzie modernizacja gwardii i potężniejsze uzbrojenie by pokonać to nowe zagrożenie. Później będą musieli tu wrócić by zbadać dokładnie całe miejsce bitwy, ale dopiero, gdy lawa ostygnie i teren będzie w miarę stabilny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375+300=675] [Lust Tale [Forest Song]]//Umie wyślizgiwać się z kłopotów(masz większą szansę na wygraną w sądzie i ze strażą)

- Los Pegasus, Arts District 92/12a - powiedziałam machinalnie bez zająknięcia się. Co jeszcze mnie czeka... Nie wiedziałam. Chociaż? Po co miałam sobie tym głowę zawracać. Golding słyszał to co powiedziałam, a jest na dość inteligentny, by powiedzieć że go po prostu uwiodłam i nie zna mnie dobrze. Chociaż... Nie to nie mogło wyjść... Miał pójść za mną na samo dno. Prawda... Poznaliśmy się w Canterlot i przyjechaliśmy tutaj. Bez szczegółów. Data? Kiedy po raz pierwszy mnie zobaczył w tej postaci? Wigilia ciepłych serc... Prawda? Prawda...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Breezy Orchid (Pociągiem będą 3 posty drogi a potem się zobaczy)

Klacz usiadła naprzeciw Martina. Po czym zdjęła hełm z głowy i położyła obok siebie i spojrzała na Martina zielonymi oczami.

- To bardzo miłe, że się o mnie martwisz Martinie. Ale jest to zbędne. Jesteś bardzo dobrym partnerem i przyjacielem. Ale to jest wojna. Wszyscy jesteśmy zagrożeni. Gdy wstąpiłam do gwardii oddałam swe życie Equestrii. Jeśli zginę w jej obronię. To zrobię to z uśmiech na ustach. Zresztą tak jak każdy gwardzista. - Po tych słowach na chwilę zamilkła. - Lepiej abyś ty prowadził Martinie masz więcej informacji o naszej misji i jesteś doświadczonym żołnierzem. Wieże, że sobie poradzisz. - Powiedziała delikatnie się uśmiechając.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padocholik:

Biblioteka była ogromnym, orientalnym pomieszczeniem. Półki były ze zdobionego, lakierowanego drewna i piętrzyły się a po sufit. W samym centrum biblioteki stały niskie stoliki i miękkie, jedwabne poduchy do siedzenia. Wszystkie ściany ozdobione były pięknymi szlaczkami.

Hoffner:
Smok tylko skinął głową, a potem spojrzał na strażnika, który natychmiast zrozumiał o co mu chodzi i wyprowadził Lust z pomieszczenia.

Kiedy wrócili do Goldinga, został on poproszony na salę:
- Teraz przesłuchamy pana. Pani Forest Song pójdzie za to ze mną.

 

Golding musiał skierować się do gabinetu, gdzie nadal znajdował się White.

Lust została poprowadzona kamiennym korytarzem.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedziałem pod klatką dalej rozmyślając. Władowaliśmy się w niezłe bagno. Jeśli coś pójdzie nie tak oboje źle skończymy. Nie miało to jednak znaczenia. Od kiedy zgodziłem się pomagać Lust wiedziałem, czym to grozi. Jeśli teraz spełni się najgorszy scenariusz. Zrobię wszystko by Lust była wolna. Nieważne ile mnie to będzie kosztować. To mój wybór sam tak zdecydowałem. Nagle drzwi się otworzyły. Miałem nadzieje, że wszystko się wyjaśniło i zaraz opuścimy to miejsce razem. Ale stało się coś innego. Smok poprosił mnie na przesłuchanie. Nic nie odpowiedziałem tylko powoli skierowałem się do sali gdzie zająłem miejsce. Starałem się nie zwracać uwagi na tego kłamcę, który jest za to wszystko odpowiedzialny. Nigdy nie byłem na przesłuchaniu. Nie w takim charakterze. To zawsze ja przesłuchiwałem buntowników. Teraz wiem, jakie uczucia im towarzyszyły przy tym. Przez całe swoje życie nie złamałem prawa. Tak było dopóki nie poznałem Lust. Czy mam jej to za złe? Nie. Dzięki niej zrozumiałem, jakie może być życie. Ja całe swe życie tworzyłem więzienie, w którym sam się zamykałem. Nigdy nie byłem do końca wolny. Dzięki niej poznałem te wolność. Dlatego zrobię wszystko by była wolna. Czekałem teraz na to, co ma się stać. Zastanawiając się jak będzie wyglądać to przesłuchanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LOSOWANIE:

Numer gracza: 1 (Magus)

Numer zadania: 54 (Zachorowałeś)

+ 10 bitów

Choroba pokaże się po skończeniu przesłuchania.

 

Magus:

Kiedy Golding usiadł w gabinecie mógł zacząć czuć denerwujący początek bólu głowy. Cóż, to pewnie ze stresu. White spojrzał na niego ostrożnie, a potem znów zwrócił swoją uwagę na smoka, który zdążył zająć miejsce.

- Jesteśmy tutaj w sprawie kradzieży. Pan White Drops stracił cenny pierścień, który zakupił w tej krainie. Podejrzana jest Forest Song, bo, jak twierdzi pan White, wchodziła do sali równo z nim i miała okazję do wyjęcia mu go z płaszcza. Co pan o tym sądzi? Czy panna Forest Song zachowywała się podejrzanie podczas spotkania dotyczącego historii smoków? 

Hoffner:

Lust została zaprowadzona do dużej, kamiennej sali, gdzie podszedł do niej inny smok.

- Będę musiał panią dokładnie przeszukać. Proszę stanąć tutaj - pociągnął ją za sobą. - i najlepiej się nie ruszać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...