Skocz do zawartości

[F:E, wersja alternatywna] Błędy przeszłości - Orange Snow (Niklas)


Amolek

Recommended Posts

Windslash zajął się cichą rozmową z Sanity, a  Sunny lekko się zmieszała i spuściła wzrok.

 

- Ja nie miałam z kim dyskutować, po ucieczce nawet nie myślałam tu wracać. I nadal nie mam ochoty tam wchodzić - burknęła. - Tylko słyszałam nasze ceny, mówił o nich jakiś kuc bez ucha i z okropną blizną. I raczej nie powinien sprawiać problemów, bo wyglądał na takiego, którego się słuchają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 749
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- No dobra... Mamy też nieco kapsli ponad poprzednią cenę, jak gdyby się ta zmieniła od ostatniego czasu... - stwierdziłem. - I... tylko mam nadzieję, że wciąż tam jest, bo skoro z nikim nie rozmawiałaś na ten temat... możemy tylko założyć, że jeszcze nie została sprzedana...

 

Spojrzałem w dal.

 

- Dobra, teraz przyda się ustalić,kto z nas tam pójdzie - stwierdziłem. - Ja pójdę tam na pewno. I myślę, że Sanity powinna nas pilnować z tyłu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wasza grupka spojrzała po sobie, po czym Windslash się odezwał:

- Myślę, że najlepiej będzie jak nasze drogie skarby pozostaną z tyłu. Ja mogę podejść bliżej, bo jeszcze wolę nie ryzykować lotu. A ten pancerz nie odbija światła, czyli na warunki nocne będzie idealny. A jak mówiłeś, Sanity zapewni wsparcie z dalszej odległości.

 

- Myślę, że to dobry pomysł - powiedziała Candi. - Sunny mogą rozpoznać, a ja... no wiesz...

 

Uśmiechnęła się słabo.

 

- Chyba dacie sobie radę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwzajemniłem uśmiech.

 

- Owszem, damy - stwierdziłem, po czym uścisnąłem Candi i Sunny. - Wrócimy najszybciej jak się da.

 

Skinąłem więc głową Windowi, dając mu chwilę na rozmowę z Sanity, po czym ruszyłem w stronę obozu. Unikałem otwartych przestrzeni, nie chcąc, by łowcy zauważy nas zbyt szybko.

 

- Jakie proponujesz podejście, Wind? - spytałem mojego towarzysza. - Grzeczne czy od razu wręczyć im to, na co zasługują?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podchodziliście powoli, zachowując jak największą ostrożność. Plusem dla was był brak patroli w okolicy oraz nastanie nocy, która była dla was sojusznikiem. Ciemny całun sprawił, że w obozie łowców pojawiły się przemieszczające się plamy świateł do latarek. Oraz zapalili kilka reflektorów, co może być problemem.

 

- Hmm... po tym, co słyszałem mam ochotę tu "posprzątać" - odparł, kładąc nacisk na ostatnie słowo. - Jednak zaczynanie rozróby od razu może nie wyjść nam na dobre. Nie będę jednak przeciwny jak się zacznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czyli co? Myślisz, ze lepiej będzie na razie podejść i wybadać sytuację, a jak zaczną coś kręcić, dać im to, na co zasługują? - spytałem.

 

Byłem w rozkroku - z jednej strony chciałem interweniować i raz na dobre pozbyć się zagrożenia, z drugiej... nie chciałem ryzykować zdrowiem Ruby. 

Oby nic jej nie zrobili..., pomyślałem.

 

- Dobra... - powiedziałem po chwili. - Idziemy otwarcie i spróbujemy wykupić Ruby... Ale jak któryś z nich spojrzy na nas w sposób, który nam się nie spodoba... Furia będzie ostatnią rzeczą, którą zobaczą w życiu...

 

Ruszyłem więc ku wejściu do obozu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Windslash kiwnął głową na potwierdzenie twoich słów. Ruszyliście w stronę obozu, podchodząc coraz bliżej światła padającego z ognisk i pełzających po ziemi plamach z reflektorów.

Ogrodzenie obozu było zrobione z tego, co widać walało się po okolicy. Było tu kilka wagonów, resztki zwykłych ogrodzeń, deski, góry śmieci, jakieś beczki i fragmenty metalu.

Podeszliście już bardzo blisko, prawie wychodząc z cienia. Przy bramie stało trzech łowców, z czego dwóch miało na sobie całkiem porządne pancerze. Trzeci natomiast stał w metalowym pancerzu z czaszką gryfa zamiast jednego naramiennika. Lewa część jego twarzy była w większości źle zrośniętą raną, na której wyróżniały się dwie głębokie szramy. Brązowa opaska zakrywała mu lewe oko, brakowało mu też jednego ucha.
Doszły do was fragmenty rozmowy.

 

- ...ic się nie kręci. Wszystko jest pod kontrolą, Thunderhoof - mówił to zrelaksowany kuc, "czytając" jakiś przedwojenny magazyn.

- Nic? - rozległ się twardy głos kuca nazwanego Thunderhoofem. - To czemu do bramy właśnie zbliżają się dwa kuce, a wy nadal siedzicie na dupach? Zaraz pewnie byście zaczęli robić sobie dobrze, piórdolone nieroby!

 

- Jasna piórdolona mać! Mamy gości! - rozległ się krzyk dwóch strażników, po czym zauważyliście jak zerwali się oni i podnieśli broń. W tym samym czasie skierowano na was światło reflektora i usłyszeliście szczęknięcie zamków broni. Na wszelki wypadek zatrzymaliście się.

 

- Stać, gdzie stoicie! Kim jesteście i czego tu szukacie? - rozległ się inny głos. Sprawiał wrażenie lekko poddenerwowanego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atmosfera nerwów nadal utrzymywała się wśród łowców, jedynie kuc nazwany Thunderhoofem wydawał się zachowywać spokój. Powoli wyszedł z obozu i zbliżył się do was.

 

- Czyli klienci... - zaczął mówić, cicho i powoli. Także obserwował wasze stroje i wyposażenie. - No nie powiem, dziwne to towarzystwo. Mieszkaniec Stajni i żołnierz Enklawy. Ale, przyszliście z interesem. Czego wam trzeba?

 

Po tych słowach stanął przed wami i patrzył na wasze twarze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rola, którą musiałem odegrać, przyprawiała mnie o obrzydzenie. Musiałem jednak teraz odłożyć swoje odczucia głęboko wgłąb umysłu, by wiarygodnie móc sprzedać siebie

- Och, po prostu szukamy miłej dla oka klaczki... z pewnością wiesz, co mam ma myśli - uśmiechnąłem się lekko. - Rzucająca się, bierna... nieważne, chociaż... mamy słabość do bardzo... specyficznych damulek. Wiesz, takich zgrabnych, kasztanowych i najlepiej z białą grzywą. Sądząc po waszej reputacji, z pewnością nie będzie problemem znaleźć takową, czyż nie? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuc przyjrzał wam się dokładniej, wodząc wzrokiem po wyposażeniu i twarzach. Nie był jak tamci. Jego twarz i ciało pokazywało, że przeżył już wiele. W przypadku walki byłby groźny. Bardzo.

 

- Wyrafinowane gusta? - powiedział z nutką ironii. - Cóż... jedna taka nadal tu siedzi, nawet mieliśmy jej siostrę, ale nam zwiała.

 

Lekki uśmiech przemknął przez jego twarz.

 

- Chodźcie za mną. Zobaczymy, czy ta wam odpowiada. To ładna klacz, jednorożec - powiedział, po czym ruszyliście. Mijaliście trochę zabudowań, jednak było za ciemno, aby stwierdzić, co to konkretnie było. Gdy minęliście bramę zaczął mówić trochę ciszej. - Szkoda, że tu trafiła. Nadal żałuję, że jeden z tych piórdolonych nierobów ją zgwałcił, ale chociaż miałem komu łamać kręgosłup. Ale teraz trafi w dobre kopyta, nie mylę się?

 

Spojrzał na was. On się czegoś domyślał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Domyślał się... albo po prostu mnie testował. Tak czy siak, musiałem zachować spokój, chociaż zew krwi coraz mocniej domagał się sowitej ofiary... Z krwi... I z wnętrzności...

 

Odwzajemniłem uśmiech.

- Nie mylisz się, drogi kolego... - powiedziałem. - Ale rozumiem, że skoro już ruszona, to zapewnicie jakąś zniżkę, czyż nie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zniżka zniżką - odparł Thunderhoof. Usłyszałeś jeszcze, jak cicho mamrotał pod nosem. - Jestem za stary na to całe gówno.

 

Po niedługim czasie doszliście w pobliże klatek z niewolnikami. Kuca, który ich pilnował, wasz przewodnik odesłał machnięciem kopyta. Podeszliście do jednej z klatek.

Wewnątrz. na podniszczonym materacu. leżała kasztanowa klacz z trochę przybrudzoną , spiętą w niechlujny kok, białą grzywą. Ruby najzwyczajniej w świecie spała. Poczułeś ukłucie radości w sercu, dobrze było wiedzieć, że żyje i nie jest ranna. Przynajmniej nie wyglądała na taką.

 

- Moim zdaniem idealnie pasuje do opisu - powiedział Thunderhoof, po czym wyciągnął pęk kluczy i otworzył przed wami klatkę.

Edytowano przez Amolek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wszystko nie znaczyło jednak, że pozostaje taka sama psychicznie, zwłaszcza, jeśli nasz drogi przewodnik Thunderhoof miał rację o tym gwałcie.

 

- Pójdę sprawdzić jej stan, a ty popilnuj go z zewnątrz, tak na wszelki wypadek, gdyby zmienił zdanie - szepnąłem Windowi, podczas gdy łowca otwierał klatkę. Kiedy drzwi stanęły otworem, powiedziałem:

 

- Dobrze, zobaczę teraz, jak się... prezentuje, a tymczasem będziecie mogli podyskutować z moim towarzyszem o cenie...

 

Wkroczyłem więc do więzienia i ostrożnie zbliżyłem się do Ruby. Najbardziej bałem się, że rozpozna mnie i zniszczy naszą przykrywkę, ale było to ryzyko, które byłem gotowy podjąć. Dlatego też zdecydowałem się pozostawić Windslasha na zewnątrz, na wypadek gdyby nasz drogi łowca zechciał mnie zamknąć.

 

Musiałem sprawdzić stan siostry, by wiedzieć, jak bardzo źle ją potraktowali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zostawiając towarzysza i Thunderhoofa, zbliżyłeś się do leżącej Ruby. Nie wyglądała na ranną, jedynie zabrudzoną, co nie było dziwne. Miała na sobie pozszywany kombinezon waszej Stajni oraz obręcz anty-magiczną nałożoną na róg.

 

Spała spokojnie, najwidoczniej miała pewne poczucie bezpieczeństwa, pomimo niewoli. Także warunki były trochę lepsze niż w sąsiednich klatkach.

Edytowano przez Amolek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Póki co wszystko wyglądało w względnym porządku. Póki co... Musiałem naprawdę mocno się pilnować, by się nie zdradzić, a i tak na część rzeczy nie miałem wpływu.

 

Tymczasem powróciłem do Thunderhoofa i Windslasha.

- Wygląda w porządku - stwierdziłem. - Jaką ustaliliście kwotę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Windslash zwrócił się w twoją stronę.

 

- Cóż, sprawa jest trochę dziwna... - zaczął mówić, ale Thunderhoof mu przerwał.

- Nie dziwna. Wyraźnie powiedziałem, żebyście po prostu stąd ruszyli. Ja pieniędzy za nią nie wezmę - powiedział, po czym się uśmiechnął. - Mogę mieć złą reputację, ale rodzina to rodzina i ja wam nie będę przeszkadzał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem nieco krzywo na Windslasha. Nie byłem pewien, w jakich okolicznościach w ogóle doszło do tego doszło, ale niespecjalnie podobał mi się fakt, że ten kuc wiedział o tym, kim dla mnie jest Ruby. Wolałem jednak nie czekać na dalszy rozwój wypadków, dlatego po prostu kiwnąłem głową, cofnąłem się i chwyciłem Ruby magią i zarzuciłem ją sobie na grzbiet. Wolałem przeprowadzić to wszystko, dopóki moja siostra jeszcze śpi.

- Zatem... dzięki, Thunder - powiedziałem. - To teraz tylko odprowadź nas do wyjścia, by nikt tutaj nie nabrał podejrzeń, że coś jest nie tak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby nie obudziła się nawet wtedy, gdy ją lewitowałeś i ułożyłeś na grzbiecie. Może to i nawet lepiej. Thunderhoof podszedł do niej i zdjął jej osłonę z rogu.

 

- Myślę, że tak będzie najlepiej - odparł, gdy usłyszał twoją prośbę. Ruszyliście w stronę bramy i wyglądało na to, że wszystko potoczy się jednak spokojnie...

 

Ale los lubi płatać różne figle, które tylko dla niego są śmieszne.

 

Przed wami zauważyliście grupę łowców niewolników, którzy blokowali wam drogę. Kilku trzymało broń w pogotowiu, a najbliżej was stał ogier, który chwilę temu pilnował klatek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starałem się zachować spokój, ale i tak miałem wrażenie, że jednak nie obędzie się bez rozlewu krwi. Miecz miałem już w pogotowiu, lecz jeszcze po niego nie sięgałem. 

- Nie podoba mi się to, Wind - rzuciłem do mojego towarzysza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Windslash kiwnął głową, ale nie zdążył ci odpowiedzieć.

 

- Myślisz, że możesz nas w chuja robić? - powiedział "przywódca" grupy. - Co tu odpiórdalasz, Thunder? Myślisz, że możesz tak nam rozpiórdalać interes, piórwa? Jużeśmy powinni dawno się ciebie pozbyć.

 

Kuc splunął pod nogi, po czym wyciągnął rewolwer, używając do tego magii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobrze... zebrali się tutaj w większości - stwierdziłem szeptem do Windslasha. - Widziałeś może, ilu pozostało z tyłu? - spytałem. - Bo... chyba to dobry czas na porządki...

 

Błysk oczu.

 

Spojrzałem na tego, który groził naszemu "nowemu" towarzyszowi. Z pewnością zrobiłbym mu tyradę na temat jego zachowania, ale nie było na to czasu. Ani chęci... Po prostu chwyciłem swój nóż i cisnąłem go w łeb drania. Nie miałem ochoty się piórdolić z nimi, bo i tak jedyne, na co zasługiwali, to śmierć... W cierpieniu... 

 

Sięgnąłem natychmiast po swój miecz, by być gotowy do ataku lub obrony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Rzucony na szybko nóż musnął policzek najbliższego kuca. Przeciwnik zaklął i na moment opuścił rewolwer... co było jego błędem. Chwilę potem kopyto Thunderhoofa sprowadziło go na ziemię, czemu towarzyszył też chrzęst łamanych kości. Nie bez powodu wasz "towarzysz" nosił takie imię.

 

Pozostałe kuce już zaczęły szykować się na starcie...

*BANG*

Jeden z przeciwników padł na piasek i po chwili pod jego głową zaczęła tworzyć się kałuża krwi.

*BANG*

Drugi kuc zacharczał. Z jego ust i przestrzelonej szyi zaczęła płynąć krew. On też niedługo padł na ziemię.

Pozostała przy życiu szóstka na moment się zawahała, po czym usłyszałeś szczęknięcie zamków broni i świst kilku pocisków. Dwa kuce z bronią białą rzuciły się na was, jeden na ciebie, drugi na Windslasha.

Przygotowałeś miecz... i nagle usłyszałeś stęknięcie Ruby leżącej na twoich plecach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli miałem jeszcze jakieś wątpliwości co do sensu walki, w tym momencie pojawiły się na nowo w zwielokrotnionej formie. Nie był teraz ważny sposób... liczył się cel. A celem było bezpieczeństwo Ruby. Zagrożenie... musiało... zostać... eksterminowane. Eksterminowane...

 

Wypełniła mnie moc. Wszystkie swe siły skupiłem na nadbiegającym przeciwniku. To będzie ostatni błąd w jego życiu... Nie liczyło się otoczenie, ani zabłąkany pocisk, który leciał wprost w Ruby. Jedno cięcie miecza i wylądował zupełnie gdzie indziej, pozostawiając zapewne łowcę w olbrzymim szoku. Ponownie skupiłem się na atakującym. Moja sztuka musiała na nim zrobić wrażenie, bo nie miał już irytującego uśmieszka na swojej twarzy... A może nigdy nie miał? Nie... na pewno miał i rżał ze mnie... Śmiał się z Ruby, którą traktowali jak swoją własność... Nie miałem żadnych skrupułów, by zaatakować tę bestię mocnym zamachem. Blok nie miał dzisiaj znaczenia. Dla Ruby... przełamię wszystko... Metal, drewno, kości... ciało... głowy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zeszło na drugi plan. Cięcie, którym zaatakowałeś łowcę, było perfekcyjne, ale też wymierzone tak, aby nie zginął od razu. Miał cierpieć. Miał krwawić, póki ktoś z nim nie skończy... albo umierać powoli. Kątek oka dostrzegłeś rozbłysk czerwonego światła, widać Wind też zajął się odpowiednio wrogami.

Kolejny wystrzał snajperski i jeszcze jeden trup. Przed tobą zostało trzech łowców...

Za mało. W głębi duszy chciałbyś więcej... więcej wrogów, więcej krwi... żądza była coraz większa. Ruszyłeś do przodu.

 

Za sobą usłyszałeś tylko przytłumione krzyki. To jednak teraz nic nie znaczyło... ważna byłą tylko Ruby... Ruby...

 

Ostatnie, co zapamiętałeś, to przerażenie na twarzy pierwszego przeciwnika.

 

***

 

Stałeś pośrodku pola walki. Oddychałeś ciężko. Wzrok nadal miałeś lekko przyćmiony, jednak potrafiłeś dostrzec dookoła siebie efekty... no właśnie, efekty czego?

Ziemia wokół spływała krwią, widziałeś też kilka fragmentów, które nie były szczególnie blisko swoich martwych właścicieli. W twojej głowie zaczęły formować się pytania...

- O... Orange? To... to ty? To naprawdę ty? - usłyszałeś głos Ruby, po czym spojrzałeś w jej stronę. Klacz leżała na ziemi i wyglądała na mocno zdezorientowaną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...