Skocz do zawartości

[F:E, wersja alternatywna] Błędy przeszłości - Orange Snow (Niklas)


Amolek

Recommended Posts

Candi lekko poluzowała uścisk i spojrzała na ciebie. Widziałeś ogromny uśmiech na jej twarzy.

 

- A, trochę się działo - powiedziała, po czym puściła ciebie. Jednak miałeś przeczucie, że nie na długo. - Trochę tego było. Trafiały tu kucyki z całym wachlarzem ran. Całe szczęście, że nie musiałam się nimi bezpośrednio zajmować, jedynie pomagałam lekarzom.

 

Odetchnąłeś podwójnie. Jeśli trafiały tu przypadki takie, jak w Rdzeniu, to Candi mogła nie mieć z nimi styczności bezpośrednio. Plus, mogłeś w końcu złapać oddech... przynajmniej na moment, bo Candi znowu cię przytuliła, tym razem trochę lżej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 749
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Ponownie odwzajemniłem uścisk i ucałowałem ją w czoło. Nareszcie czas rozłąki był za nami i mogliśmy poprzebywać razem. Czekała na nas kolejna droga i chciałem w nią ruszyć, póki Candi jeszcze czuła się na siłach.

 

- Wiesz... mam ci coś do powiedzenia...

 

Skinąłem głową do Sunny, by zamknęła drzwi, po czym opowiedziałem Candi to wszystko, czego się dowiedziałem o projekcie Tesli i Stajni 45, ale przede wszystkim o naszym kolejnym celu podróży - obozie łowców niewolników, by odzyskać Ruby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Candi wysłuchała twojej opowieści oraz planów, co do ratowania Ruby. Mina jej zrzedła, jednak nie zauważyłeś, aby chciała się sprzeciwiać. Spojrzała na ciebie badawczo.

 

- A więc to o to chodziło... - powiedziała po chwili. - Oby tylko nie stało się to, o czym mówisz. Oraz zastanawia mnie... nie boisz się iść do tych łowców? Nawet nie wiesz, czy Zodiak nam by pomogła w tej sprawie.

 

W jej słowach wyczułeś niepewność.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nic nie jest pewne - odparłem - a nie mogę pozwolić, by Ruby przebywała tam dłużej, bo się boję... I tak, ja również wątpię w pomoc od Zodiak, co nie znaczy, że nie mogę się zapytać. Jeśli się zgodzi, świetnie, jeśli nie... wyruszymy w trójkę.

 

Byłem zdeterminowany wyruszyć, ale też musiałem się upewnić, że w razie potrzeby będziemy mieli odpowiednią siłę ognia, by dać sobie radę z zagrożeniem z ich strony. Jakoś jednak miałem nadzieję na ich opór. Eliminując ich, zrobilibyśmy wszystkim przysługę... nawet im samym...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Candi pokiwała głową i wtuliła się w ciebie. Wiedziałeś, że zastanawia się nad całą sytuacją, jednak pocieszało ciebie to, że nie sprzeciwiła się pomysłowi. Także temu, który dotyczył walki z łowcami.

 

Siedzieliście trochę czasu w milczeniu. Jedynie Sunny burknęła coś o odłożeniu rzeczy i wyszła z pomieszczenia. A przed wami nadal było nadrobienie czasu ostatniej rozłąki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbliżyłem się do Candi, patrząc jej w oczy.

- Wiesz... tak sobie myślałem... - zacząłem. - Co byś powiedziała, żebyśmy sobie... nadrobili naszą rozłąkę nieco... aktywniej?

Edytowano przez Niklas
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na twarzy Candi zagościł drobny uśmiech.

 

- O, ty niegrzeczny... - powiedziała ze śmiechem, po czym dała ci namiętny pocałunek. - Ale wiesz, że "aż" taka aktywna to ona nie będzie?

 

Spojrzała na ciebie pytająco i ponownie cię pocałowała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczułeś jak część napięcia schodzi z Candi.

 

- Ooo taaaaaak... tak mi rób - klacz przymknęła oczy, a na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Jednym ruchem zaprowadziłeś Candi na gabinetowe łóżko i zacząłeś dokładniej masować jej grzbiet.

Klacz westchnęła kilka razy. Była teraz zupełnie rozluźniona... oraz zadowolona. Jej nastrój udzielił się również tobie, ostatnia wasza rozmowa i konieczność rozmowy z Zodiak odeszły na dalszy plan.

Teraz była jedynie Candi... i nie tylko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nie tylko... Miałem przecież Sunny, a i myślałem intensywnie o Ruby, ale to musiało poczekać. Przynajmniej w tym momencie nie chciałem do tego wracać, by całkowicie oddać się zadowoleniu Candi. I mimo moich szarych myśli, cieszyła mnie ta chwila. Byłem z nią sam na sam, tak jak się poznaliśmy. Czułem, że jestem w stanie zrobić dla niej wszystko... Nawet zabić. Wszyscy jej wrogowie powinni mieć się na baczności... Jeśli tylko któryś krzywo spojrzy na nią lub na Sunny... To będzie ostatnie, co w życiu zrobi... 

 

Oczy lekko błysnęły czerwienią...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ał... ale nie musisz aż tak mocno mnie masować - powiedziała Candi, po czym położyła głowę na podwyższeniu łóżka.

 

Zdziwiła ciebie ta sytuacja. Kontynuowałeś masaż, jednak coś ci nie pasowało. Cały czas miałeś nad sobą kontrolę... chociaż zacząłeś zauważać pewną zmianę w swoim zachowaniu. Tylko nie mogłeś dojść, z czego ona wynika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wybacz... Chyba chciałem cię rozluźnić aż za bardzo ... - powiedziałem, próbując obrócić sytuację w żart. 

 

Westchnąłem. Nie miałem pojęcia, co się działo, ale stwierdziłem, że być może to odzwierciedlenie moich myśli o trosce o Candi, Sunny i Ruby. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mhm... - usłyszałeś mruknięcie zadowolenia.

 

Odepchnąłeś na razie resztę ponurych spraw i wróciłeś do spokojnego masażu Candi. Spędziliście tak sporo czasu, także na rozmowach i wszelkich żartach. Przyjemnie było być znowu razem i radować się z samej obecności swojej połówki.

 

*puk puk*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Syknąłem pod nosem.

 

- Nosz... znowu nie mają wyczucia, dranie jedne - stwierdziłem żartobliwie, po czym okryłem Candi ręcznikiem, by zbyt szybko nie wytraciła ciepłoty ciała. - Proszę! - rzuciłem w stronę drzwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drzwi otworzyły się i do gabinetu weszła... doktor Zodiak.

 

- Och, mam nadzieję, że wam nie przeszkadzam - powiedziała, gdy zobaczyła ciebie stojącego obok rozciągniętej na łóżku Candi. - Po prostu był u mnie Iron i wspomniał, że chciałeś się ze mną widzieć, Orange. Ale nie myślałam, że zatrzymały cię tak ważne sprawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamarłem na chwilę zaskoczony. Spodziewałem się każdego, ale nie... doktor Zodiak.Po chwili jednak odzyskałem władzę nad myślami i mową.

- Emm, tak, pani doktor - odpowiedziałem. - Ale skoro już tu pani jest, to mogę powiedzieć, że choć praca tutaj była niezwykle interesująca, jestem zmuszony... ją porzucić. Wynikły pewne... sprawy rodzinne i będę potrzebny gdzie indziej. A że będziemy iść w nieco mało bezpieczne okolice, po prostu chciałem się też zapytać, czy byłaby... możliwość zabrania ze sobą kogoś z ochrony, tak na wszelki wypadek, ale nie jest to bardzo ważna rzecz... W sumie nie, niepotrzebnie chciałem panią tym kłopotać. Bezpieczeństwo szpitala jest ważniejsze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doktor Zodiak spojrzała na ciebie, potem na Candi.

 

- Hmm... gdyby coś takiego powiedział zwykły lekarz, to podejrzewam, że wyleciałby od razu. Ale ty pokazałeś, że w żadnym razie nie można nazwać ciebie zwykłym lekarzem - Zodiak zbliżyła się do waszej dwójki, po czym kontynuowała. - Jesteś jednym z lepszych lekarzy w tym centrum. Także szanuję twoją decyzję... jednak obawiam się, że nie jestem w stanie znaleźć wam ochroniarza w tym momencie. Ostatnie wydarzenia w Hoofington są tego powodem.

 

Cybernetyczna pani doktor podeszła do okratowanego okna i stanęła do was tyłem, patrząc na Rdzeń.

 

- Jednak mogę wam zapewnić wszelkie wyposażenie, jakie mogłoby się wam przydać... oraz miejsce, gdzie możecie uzyskać pomoc. Jednak w takim wypadku ja też mam do ciebie prośbę, Orange.

 

Zodiak odwróciła się do ciebie.

 

- Jeśli wam się powiedzie, to wiedzcie, że możecie wrócić do centrum medycznego. Mówię szczerze, nie chcę was tracić. A także podejrzewam, że za jakiś czas przyda się wam spokojne i sterylne miejsce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, spodziewałem się, że po sytuacji w Rdzeniu moja prośba ma raczej małe szanse powodzenia, ale i tak chciałem zapytać. Bardzo ucieszyła mnie jednak szansa dalszej pracy po zakończeniu mojego zadania, no i oferta pomocy materialnej. Liczyłem się z tym, że nie będzie całkowicie darmowa, no bo jednak dużo rzeczy bardziej przydałoby się tutaj niż komuś, kto dopiero wyrusza w nieznane.

 

- Dziękuję, pani doktor - powiedziałem. - Myślę, że... jak już ułożymy wszystkie nasze sprawy, chyba skorzystamy z pani oferty. - Spojrzałem na Candi, po czym ponownie na Zodiak. - A jaka byłaby to prośba, jeśli mielibyśmy pójść do tego miejsca, o którym pani wspominała? - spytałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Po co będę tłumaczyć, masz przecież PipBucka - powiedziała Zodiak, po czym wyjęła małą taśmę i ci ją wręczyła. - Tu znajdziesz wszelkie potrzebne informacje. I wspomnij koniecznie, że przysyła cię Zodiak... dla własnego dobra.

 

Po tych słowach, doktor podeszła do drzwi i otworzyła je, szykując się do wyjścia.

 

- Pozostaje mi życzyć wam powodzenia oraz mieć nadzieję, na wasz powrót - powiedziała i opuściła gabinet, zamykając drzwi za sobą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doktor wyszła tak szybko, jak się pojawiła. I z tego powodu nie mogłem zadać tego jakże istotnego pytania...

- Wszystko fajne, ale... jak się tego, cholera, używa...? - powiedziałem ni do siebie, ni do Candi.

 

Owszem, dzięki LittlePip poznałem nieco funkcji urządzenia, ale jakoś nigdy nie miałem okazji dowiedzieć się, że PipBuck obsługuje jakieś taśmy. Postanowiłem więc poszukać Sunny - ona zawsze była bardziej obeznana w takich rzeczach nich ja (w końcu nieraz komuś go podkradła, choćby po to, by zobaczyć, jak działa).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Candi tylko pokręciła głową, oznajmiając, że nie ma pojęcia. Było to raczej oczywiste, skoro nie posiadała takiego sprzętu.

 

Cóż, zostaliście z holotaśmą i przynajmniej obietnicą pewnego wsparcia. Ulżyło ci trochę po tej rozmowie, chociaż jedna sprawa z głowy.

Teraz pozostawało tylko trzeba zebrać rzeczy i wybrać sobie moment wyruszenia. I tak, więcej jedzenia się przyda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwłaszcza batonów... Taak, batony musiały być. Ale to potem, najpierw musiałem znaleźć Sunny, albo kogoś, kto jest obeznany z Pipbuckami. Że też akurat nie zdążyłem powiedzieć Zodiak, że mało kiedy go używałem...

 

Dałem więc znać Candi, że wychodzę, po czym wyruszyłem w poszukiwaniu siostry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim wyszedłeś, Candi poprosiła cię o wywieszenie informacji, że ma przerwę. Uśmiechnąłeś się lekko. Widać masaż zrobił swoje.

 

Ruszyłeś do waszego mieszkania, niosąc jeszcze swoje tobołki. W mieszkaniu trafiłeś na Sunny, która zajmowała się swoimi rzeczami. Widać zastanawiała się, co może się przydać, a co może zostawić z czystym sumieniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O, Sunny, właśnie ciebie szukałem - odezwałem się, zamykając drzwi od mieszkania. Rozmawiałem z Zodiak i choć nie mogła nam udostępnić któregoś z ochroniarzy, dała mi namiary na miejsce, gdzie uzyskamy pomoc. - Pokazałem jej taśmę. - Tylko... nie mam pojęcia, jak tego używać, nigdy nie musiałem tego robić, a potem pipbuck mi się popsuł, więc zupełnie nie używałem... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny wysłuchała ciebie, po czym uśmiechnęła się szeroko.

 

- No widzisz, tak źle nie było. Przynajmniej coś od niej mamy - Sunny podeszła do ciebie i wzięła holotaśmę. - Ale naprawdę, żebym musiała uczyć starszego braciszka podstaw. Podstaw kopyto z Pipbuckiem.

 

Uśmiechnęła się szeroko, po czym pokazała ci, w jaki sposób przesłać dane z holotaśmy na pipbucka. Na ekranie urządzenia pojawił się zielonkawy napis: Dodano nowy wpis.

 

- Gotowe. Teraz masz go w pamięci urządzenia i możesz przeczytać w kategorii Dane, tam będzie w notatkach.

Edytowano przez Amolek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...