Skocz do zawartości

[F:E, wersja alternatywna] Błędy przeszłości - Orange Snow (Niklas)


Amolek

Recommended Posts

- E tam, to nic takiego. - Machnąłem kopytem. - W końcu wszyscy jesteśmy w tym razem i się musimy wspierać.

 

Westchnąłem z lekkim smutkiem.

 

- I jak będzie okazja, będę chciał... wrócić i wydostać się z miasta - dodałem, jednocześnie uważając, by nie powiedzieć za dużo. - Kilku piórdolonych drani, którzy... zabrali mi coś cennego, pojawili się znowu na horyzoncie i wiem, gdzie ich szukać. Muszę ich dopaść, zanim znowu zapadną się pod ziemię...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 749
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Iron przez chwilę milczał, po czym westchnął.

 

- Rozumiem... ale też trochę szkoda, że chcesz ruszać. Dobry z ciebie lekarz - zauważyłeś na jego twarzy cień uśmiechu. - Chociaż trochę narwany. W każdym razie, nie powinniśmy siedzieć tu długo. Pomimo ostatnich wydarzeń, sytuacja akurat powoli zostaje opanowana. Ale radzę ci porozmawiać z doktor Zodiak zanim pójdziesz.

 

Drzwi otworzyły się, gdy tylko skończył mówić, i do środka weszła jedna z klaczy z grupy Irona.

 

- Iron, wybacz, że przeszkadzam, ale zarząd się zbiera i chcą mieć wszystkich dowódców.

 

Ogier westchnął ponownie, po czym wyciągnął do ciebie kopyto.

 

- Cóż, na razie muszę cię przeprosić. Mam nadzieję, że trochę ci pomogłem... oraz życzę powodzenia z tą sprawą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Taa... i powodzenia wam z tymi gnidami - odpowiedziałem, po czym puknąłem się z nim kopytem.

 

Odczekałem chwilę, aż wyjdą, po czym ruszyłem w drogę powrotną do sypialni. Musiałem w końcu zadbać o Sunny, a i później o Candi. W końcu nie miałem okazji z nią porozmawiać od czasu naszego wybycia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszyłeś z powrotem przez korytarz i salę szpitalną. Zauważyłeś jedynie cztery nowe kucyki, które zaczęły swoją zmianę przy opiece nad rannymi. Machnęły ci w geście pozdrowienia.

 

W twoich myślach nadal tkwiły informacje z dokumentów o projekcie. Szczególnie, że teraz byłeś jeszcze bliżej. Także słowa Irona, że niedługo powinniście wracać dały tobie nową nadzieję.

 

Wróciłeś do sypialni. Sunny nadal spała, podobnie większość waszej grupy medycznej. Jednak kilka kucyków przygotowywało się do objęcia swojej zmiany niedługo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie byłem już zmęczony, ale nie miałem serca budzić siostry. Mogła sobie jeszcze pospać, w końcu zasługiwała na to. Wziąłem sobie z pomocą jedno z krzeseł stojących pod ścianą i ustawiłem je tuż przy łóżku. Usiadłem i obserwowałem Sunny.

 

Słowa Irona wskazywały, że faktycznie uznali niedoszłego zabójcę za kreta, więc mogliśmy odetchnąć, przynajmniej na razie. Teraz pozostało jedynie odczekać jakiś czas, wrócić do szpitala, powiedzieć doktor Zodiak o naszych dalszych planach i... wyruszyć w drogę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedziałeś tak jakiś czas, przeznaczając go na przemyślenie całej sprawy dokładnie. Wiedziałeś już, na czym polegał projekt oraz gdzie szukać kolejnych jego elementów. Ale tu powstawał inny problem.

 

Taka wyprawa będzie na pewno naszpikowana niebezpieczeństwami. Oraz teraz wiedziałeś też, gdzie szukać Ruby. Wszystko wymagało odpowiedniego planu i konkretnych decyzji.

 

Gdy tak rozmyślałeś, Sunny się obudziła. Pomacała lekko usztywnienie szyi oraz opatrunek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie było wątpliwości, że w pierwszej kolejności będziemy musieli ruszyć po Ruby. Kto wie, w jakim była stanie, a nie miałem zamiaru pozwolić na to, by cierpiała dłużej. Pytanie tylko, czy faktycznie ci łowcy ją wypuszczą... Pozostało mi mieć nadzieję, że od klaczek bardziej kochają kapsle...

 

- Hej, Sunny - powiedziałem, gładząc ją po policzku. - Jak się czujesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny przeciągnęła się lekko, po czym spojrzała na ciebie, mając na twarzy kwaśny uśmiech.

 

- Hej, braciszku. Chyba w porządku, ale jak długo będę miała z tym łazić? - wskazała kopytem na usztywnienie. - Naprawdę nie wydaje mi się to konieczne.

 

Ot, cała Sunny. Nie lubiła ograniczeń i zakazów, co często objawiało się podczas życia w Stajni i poza nią. A Pustkowia dawały pewną dozę wolności, jednak szło to w parze z zagrożeniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak zawsze, Sunny, ale dobrze wiesz, że nie dawałbym ci czegoś, co nie byłoby konieczne - odpowiedziałem. - Rana musi się dobrze zabliźnić, a nie mam zamiaru ryzykować twoim zdrowiem. Przemęczysz się kilka dni i będziesz jak nowa. - Spojrzałem na nią. - A i powiedziałem Ironowi, że jak będzie okazja, wynosimy się stąd. Powiedział, że już raczej opanowali sytuację, więc niedługo będziemy mogli opuścić Hoofington.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ech, rozumiem - Sunny lekko wzruszyła kopytem. - Ale skoro chcesz niedługo ruszać... to znaczy, że idziemy po Ruby?

 

Sunny spojrzała ci głęboko w oczy. Widziałeś teraz w niej determinację. Ona i Ruby były zupełnymi przeciwieństwami, jednak bardziej to zbliżało je do siebie, niż oddalało.

 

- Tylko, co będzie z Candi? Chyba nie chcesz jej narażać, szczególnie teraz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Miną miesiące, zanim Pustkowia staną się poważnym zagrożeniem dla jej stanu - odpowiedziałem. - Póki co, musimy jedynie zadbać o większy asortyment w jedzeniu. I tak, ruszamy po Ruby. Wyciągniemy ją, niezależnie od ceny...

A jak nie, to popłynie krew..., dodałem w myślach, a oczy mi lekko błysnęły czerwienią na tę myśl. Zrobiłbym przysługę Equestrii, gdyby po prostu zniknęli...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny chwilę myślała, po czym przytaknęła. Nie zauważyła tego błysku w twoich oczach. W głębi duszy miałeś chęć zająć się tymi łowcami, nawet po udanej próbie wykupienia Ruby.

 

Po porannym ogarnięciu siebie, zaczęliście się zajmować trochę tymi kucami, które wymagały dłuższej opieki. To znaczy, ty się nimi zajmowałeś, a Sunny kazałeś jak najmniej się forsować. Im szybciej się doleczy, tym lepiej.

Minął wam tak tydzień, podczas którego sporo kucyków opuściło przyczółek, a od ochrony dochodziły dające nadzieję raporty. Pojawiało się coraz mniej potrzebujących oraz częstotliwość ataków się zmniejszyła. Także po całym tygodniu uznałeś, że można pozbyć się usztywnienia i opatrunku z szyi Sunny. Wszystko wyglądało w porządku, dzięki wspomaganiu zabiegu za pomocą magii.

 

Tego samego dnia wieczorem przyszedł do was Iron.

 

- Dobre wieści. Jutro rano się stąd zabieramy. Pozbierajcie wszystko i pozałatwiajcie, co tam jeszcze macie. Zbiórka o ósmej w korytarzu w sekcji ochrony - powiedział, po czym ruszył do wyjścia.

Edytowano przez Amolek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No, w końcu jakieś dobre wieści - stwierdziłem. W końcu coś, co faktycznie mogło nam poprawić humor. - Teraz tylko pozostaje wrócić, dać znać Zodiak o odejściu i ruszamy po Ruby... Udało ci się coś podkraść tym bandytom z przedwczoraj? Bo wiem, że się wymknęłaś wczoraj, mimo moich obiekcji... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny spojrzała na ciebie z zaskoczeniem, ale po chwili się uśmiechnęła i machnęła kopytem. Znałeś ją za dobrze i sama stwierdziła, że nie warto wnikać w to, skąd wiesz. Po prostu braterska intuicja.

 

- A, takie tam drobiazgi - odparła, po czym pokazała ci wnętrze torby. Znajdował się tam jakiś pistolet, amunicja, dwa mniejsze noże oraz trochę wszelakich drobiazgów, takich jak jakieś środki medyczne albo krzesiwo, oraz woreczek (prawdopodobnie z kapslami).

Zdolność Sunny do zdobywania takich rzeczy zawsze cię zaskakiwała. Ale w końcu miała za sobą kilka lat zajmowania się takimi sprawami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Bandyci powinni być ostrożniejsi, takie rzeczy gubią na Pustkowiach... - stwierdziłem z uśmieszkiem. - Cóż, dobra robota, Sunny... Przydadzą się nam te rzeczy. 

 

Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Jakoś czułem pewno przywiązanie do tego miejsca, mimo że nie było ani bardzo bezpieczne, ani wygodne. Być może dlatego, że spędziłem tutaj kilka dni sam na sam z siostrą, co było jednym z najszczęśliwszych rzeczy w moim życiu? Być może...

 

* * *

 

- Jutro spróbuję od razu spotkać się z Zodiak - powiedziałem po dłuższej chwili, gdy szliśmy korytarzem. - Wyjaśnię jej co i jak i zapytam też, czy mogłaby nam zapewnić jakieś... wsparcie. Wiesz, w razie czego, gdyby łowcy nie chcieli nam oddać Ruby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny pokiwała lekko głową. Rozmawiałeś z nią już o tym i była przekonana nawet do użycia siły, aby tylko odbić Ruby.

 

- Ale myślisz, że Zodiak nam pomoże? - po głosi poznałeś, że nie była przekonana. - Niby dużo zrobiłeś tutaj, ale nadal jakoś ciężko mi uwierzyć, że mogłaby dać nam jakieś wsparcie.

 

Dochodziliście do sypialni. Zaraz wypadałoby zapakować, co trzeba i iść spać przed jutrzejszym powrotem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Też wątpię, ale zapytać się nie zaszkodzi - odparłem. - Najwyżej odmówi.

 

Gdy już dotarliśmy do sypialni, od razu zacząłem pakować swoje rzeczy. Niedługo czekała nas przecież długa droga, upewniłem się więc, że mamy prowiat, wodę i leki oraz bandaże, tak na wszelki wypadek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pakowanie nie trwało bardzo długo, ale i tak spędziliście trochę czasu szukając wszystkich swoich rzeczy. Gdy wszystko było spakowane, poszliście spać.

 

Noc minęła spokojnie, bez nagłych wezwań lub dziwnych snów. Jedynym problemem było czyjeś chrapanie, które nie pozwalało ci zasnąć przez chwilę.

 

Rano obudziliście się praktycznie w tym samym czasie, co reszta. Po porannym ogarnięciu siebie oraz bagaży, ruszyliście na umówione wcześniej miejsce. Było jeszcze trochę czasu do zarządzonej godziny zbiórki, ale nie było to problemem. Może nawet pozwoli wam ruszyć trochę wcześniej.

Na miejscu było już też kilka kuców z ochrony, jednak bez dowódców.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pośród nich widziałem też kilka nowych twarzy, prawdopodobnie zostali tutaj ściągnięci w zastępstwie poległych lub rannych. Zauważyłem jednak, że część z nich była do mnie zdecydowanie bardziej przyjaźnie nastawiona. Widać mój refleks się przydał i, jakby nie patrzeć, zapobiegłem większej masakrze. Chociaż chyba powinienem zareagować sam. Tego ten gość by się nie spodziewał, a ja uratowałbym jeszcze tego nieszczęśnika, który oberwał w głowę... A może i nie, ważne, że przeciwnik byłby bardziej martwy...

 

- No, dobra, to chyba mamy wszystko - zwróciłem się do Sunny. - Broń, pociski, noże i mój miecz, prowiant, wodę, leki, bandaże... kapsle... I zapewne też sporo rarytasów zyskamy po drodze, co nie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Obyś się nie mylił, braciszku - odparła Sunny.

 

Po niezbyt długim oczekiwaniu dotarł do was Iron i Dexter oraz kilku brakujących ochroniarzy. Nieśli ze sobą trochę tobołków.

 

- Wszyscy są? - zapytał się Iron i przebiegł wzrokiem po grupie. Odezwało się kilka pojedynczych głosów, po czym szef ochrony kontynuował. - No dobra, brać swoje rzeczy i idziemy. Chyba każdy chce w końcu trochę odpocząć.

 

Od razu zebraliście się po jego słowach. Szliście identyczną trasa, co poprzednio. Jednak tym razem w Rdzeniu było ciszej. Także ochrona pozwalała na większą swobodę. Niedługo weszliście do tunelu. Wewnątrz trafiliście na dwa patrole oraz ekipy wzmacniające wszelkie kratki i drzwi. Odnogi tunelu były obstawione ochroną. Widać po poprzednich wydarzeniach sprawą bezpieczeństwa tunelu zajęto się bardzo poważnie.

 

Podróż trwała krócej, niż poprzednio. Pomagał także fakt, że można było teraz rozmawiać. Podczas przejścia tunelem powspominałeś sobie z Sunny ostatnie wydarzenia oraz trochę wcześniejszych lat spędzonych w Stajni. Poprawiło wam to ogólny nastrój.

 

Kilka godzin po wyruszeniu staliście już w piwnicach szpitala.

 

- To by było na tyle - powiedział Iron, po czym zebrał ochronę. - Wszyscy odwalili kawał dobrej roboty, chociaż mam takie wrażenie, że Orange zasługuje tu na największe brawa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A tam. - Machnąłem kopytem. chociaż, nie powiem, schlebiały mnie te słowa. - Każdy z nas odwalił dobrą robotę. - Wskazałem na grupę medyczną. - My, łatając was, no i wy, pilnując, by nic nam nie przeszkodziło w pracy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Heh, może i masz rację... - odparł Iron, po czym machnął kopytem na ochronę. - W każdym razie, my zabieramy się do koszar. Oraz muszę iść potem do Zodiak. Także dzięki za współpracę przez ostatnie dni.

 

Po tych słowach ochrona ruszyła do koszar. Część lekarzy też się z wami pożegnała i ruszyła na górę, zapewne do mieszkań. Zostaliście w małej grupce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No, to wam również dzięki za pomoc - powiedziałem do tych, którzy jeszcze zostali. - No i... do zobaczenia następnym razem, mam nadzieję.

 

Następnie wyruszyłem wraz z Sunny w poszukiwaniu Candi. Musiałem przecież przedstawić jej swoje plany, a potem... cóż, czekało mnie już spotkanie z Zodiak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszyliście razem na wyższe piętra szpitala. Po drodze mijaliście trochę personelu. Ich też zapytaliście się, gdzie można znaleźć Candi.

 

Szybko dotarliście do gabinetu, gdzie, według zebranych informacji, miała być Candi. Otworzyłeś drzwi i weszliście do środka...

 

- Orange! - usłyszałeś tylko krzyk, po czym Candi prawie zwaliła ciebie z nóg. Usłyszałeś chichot Sunny. Nie było w tym nic dziwnego. Stałeś w wejściu, a mniejsza klacz trzymała ciebie w mocnym uścisku. Widać bardzo się stęskniła przez te kilkanaście dni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Też mi cię brakowało, Candi - odpowiedziałem, próbując nie dać po sobie poznać, że przydusza mnie troszeczkę za bardzo. 

 

Spędziłem tak nieco czasu, tuląc się do swojej klaczy. Też bym tak zareagował, gdyby wróciła dopiero po kilku dniach. Gdy już wystarczyło nam tych czułości, powiedziałem:

 

- Jak tam sobie radziłaś, gdy nas nie było?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...