Skocz do zawartości

[F:E, wersja alternatywna] Błędy przeszłości - Orange Snow (Niklas)


Amolek

Recommended Posts

- Zaraz się tym zajmiemy - usłyszałeś od pegaza, po czym poprowadził was do leżącej klaczy. Ranny ogier usiadł przy niej i wyglądało na to, że czeka, aż odzyska ona przytomność.

 

Wtedy też dał ci znak, że możesz zająć się jego rannym skrzydłem. Przy wstępnych oględzinach zauważyłeś trochę dziur po kulach i dwa odłamki, z czego większy był wbity w kość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 749
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Skąd żeście się tutaj wzięli, tak w ogóle? - spytałem, gdy zacząłem odkażać ranę. - Raczej nie widać tutaj niczego wartego... uwagi.

 

Utrzymując magię leczniczą, zająłem się wpierw wyciągnięciem kul. Następnie, uprzednio informując pegaza o bólu, wydobyłem odłamki, po czym zatamowałem krwawienie spongostanem i zaszyłem ranę, kończąc zabieg opatrunkiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegaz syknął jedynie przy wyciąganiu największego odłamka. Resztę czasu siedział spokojnie, czasami gładząc leżącą klacz po głowie.

 

- A, takie nasze sprawy - odparł ogier i obejrzał opatrzone skrzydło. - Nie powiem, pierwszy raz widzę taką robotę, a miałem sporo do czynienia z lekarzami. No, z jedną mam cały czas.

 

Uśmiechnął się i pogładził grzywę leżącej klaczy. Nie wiadomo, ile jeszcze zajmie jej dojście do siebie.

 

- Tak w ogóle, jestem Windslash. A to Sanity.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jestem Orange - odparłem, po czym wskazałem na moje towarzyszki. - To Candi, moja klacz, a to Sunny, siostra. 

 

Spojrzałem na kompankę pegaza. Wyglądała na wykończoną, ale jednocześnie miałem to przeczucie, że to wszystko to jej dzieło.

 

- Sanity... zdarzają się takie akcje, jak ta tutaj? - spytałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie powinny. Zwykle jest spokojna i opanowana - odparł Windslash. - Jednak w sytuacji zagrożenia nie zawsze się jej uda stłumić pewne... rzeczy.

 

Przerwał na moment, gdyż Sanity lekko poruszyła jedną nogą i przesunęła odrobinę głowę.

 

- Ja po prostu jej pilnuję i o nią dbam, szczególnie podczas tych dwóch dni, kiedy musimy ulotnić się z okolic miasta. Całe szczęście Zodiak nam zorganizowała dogodne miejsce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zodiak, mówisz? - mruknąłem. - Czyli mamy wspólną znajomą, jeśli można to tak określić. Bo my znaleźliśmy się tutaj, bo poprosiłem doktor o pomoc... Być może dała mi namiary właśnie na waszą... kryjówkę? - spytałem, pokazując pegazowi mapę PipBucka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegaz spojrzał na mapę i po jego twarzy poznałeś, że jest zaskoczony.

 

- Tak... to mniej więcej miejsce naszej kryjówki - powiedział po chwili. - W sumie, dobrze, że trafiliście na nas tutaj. Przez tamten teren raczej byście nie przeszli cali.

 

Przerwał wypowiedź, ponieważ Sanity lekko się poruszyła, uchyliła oczy i podniosła głowę, aby spojrzeć na Windslasha.

 

- Coś szybko doszłaś do siebie - odparł pegaz i pogłaskał ją lekko po głowie. Sanity nic nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się słabo. Widać łączyło ich trochę więcej.

 

- Pozbierajcie rzeczy z tych bandytów. Może mają coś przydatnego, a ja w tym czasie doprowadzę Sanity do stanu używalności - Windslash zwrócił się do ciebie i twoich towarzyszek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No dobra... - mruknąłem. - Sunny, możesz działać!

 

W zasadzie nie musiałem robić nic więcej. Moja młodsza siostra zawsze doskonale wiedziała, gdzie szukać fantów i co warto zabrać. Była... ekspertką, więc nie było sensu jej przeszkadzać. Skupiłem się za to na Sanity... Była bardzo... interesującym przypadkiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny z błyskiem w oczach zabrała się za zbieranie fantów. Natomiast Candi siadła obok wasi oparła się na tobie. Sanity spojrzała na was.

 

- Spokojnie, to stajenni. Zajęli się moim skrzydłem - powiedział Windslash, po kolei wskazał waszą drużynę. - To Orange, Candi, a tam dalej Sunny. Przysłała ich Zodiak z pewną sprawą.

- Tak? Chętnie posłucham, co to za sprawa. Jednak dziwi mnie, że Zodiak nam nie powiedziała wcześniej.

 

Windslash wzruszył kopytami, po czym pomógł Sanity się podnieść i położyć obok niego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odetchnąłem i powiedziałem:

- Bo zrobił się bałagan w Hoofington i zapewne nie miała nawet okazji jak tego przekazać, bo wyruszyliśmy zaraz po uspokojeniu się sytuacji. - Spojrzałem na Sanity. - Wyprawiamy się na łowców niewolników, by... - urwałem i zerknąłem na Candi i Sunny. Nie byłem pewien, czy powinienem o tym mówić, ale... skoro Zodiak nas tutaj wysłała i dała ostrzeżenie, musiałem wyłożyć kawę na ławę. - By uratować moją drugą siostrę, Ruby. Udało nam się zebrać wykupne, ale... wolałem się zabezpieczyć na wypadek, gdyby ci dranie postanowili nie dotrzymać słowa. Poprosiłem więc doktor Zodiak o jakąś pomoc, a ona... podała mi tę lokalizację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sanity przez chwilę milczała, po czym wymieniła się spojrzeniami z Windslashem. Musiało ich to trochę zaskoczyć. Po chwili Sanity się odezwała.

 

- Dobrze trafiliście, ale... nie macie obaw po tym, co tu zobaczyliście? - zapytała się, po czym wskazała kopytem dokoła. - Normalnie tak być nie powinno, jednak czasami się jeszcze zdarzy. Także możemy wam pomóc, tylko musicie zdawać sobie sprawę z ryzyka...

 

Windslash pokiwał głową na potwierdzenie jej słów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzruszyłem ramionami.

 

- Mnie to niespecjalnie rusza, zwłaszcza, że wiem, że były to szumowiny - stwierdziłem. - Poza tym, uwierzcie: mocno nas zahartowały wydarzenia w Rdzeniu. Tylko... co właściwie się tutaj stało? - spytałem. - Masz w sobie jakąś supersiłę, czy co? - zwróciłem się do Sanity.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sanity i Windslash znów spojrzeli na siebie, po czym ogier kiwnął głową. Para odwróciła do was głowy.

 

- Ja... jestem likantropką... - powiedziała Sanity po chwili milczenia. - Mniej więcej co miesiąc zamieniam się w wilkołaka. Wtedy to kontroluję, przez tyle pokoleń w końcu się udało. Ale jak "wymuszę" zmianę... wtedy nie mogę nic zrobić w dużej mierze. Po prostu nie kontroluję wymuszonej przemiany, nie zawsze. A wszystko zaczęło się od jednej mojej przodkini, jeszcze z czasów przed wojną.

 

Po tych słowach Sanity spojrzała na was, czekając na wasze reakcje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Interesujące... - powiedziałem po chwili milczenia. - I rozumiem ostrożność... nie każdy byłby w stanie to pojąć. Mi to nie przeszkadza, jak długo jesteśmy w porządku wobec siebie. I myślę, że moje towarzyszki mają podobne zdanie na ten temat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Candi lekko kiwnęła głową, potwierdzając twoje słowa. Windslash i Sanity patrzyli na was, a na ich twarzach dostrzegłeś cień ulgi. Podzielenie się z wami taką informacją było dla nich zrzuceniem ciężaru. Ale teraz przynajmniej znaliście ryzyko oraz wiedzieliście, czego się spodziewać.

 

- Skoro tak... to ruszymy razem z wami, tylko dajcie mi jeszcze chwilę na dojście do siebie - powiedziała Sanity.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Windslash uśmiechnął się krzywo, słysząc to pytanie.

 

- Zobaczyłbyś ją, gdyby nie fakt, że została w kryjówce. Ale ogólnie posługuję się energetyczną bronią, no i lubię wybuchowe sprawy - powiedział pegaz, po czym wskazał na Sanity. - Co mi zresztą kochanie wypomina.

 

Po tych słowach objął ją kopytem i pocałował lekko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny podniosła głowę w twoją stronę.

 

- Trochę się tego znajdzie - zawołała, po czym wróciła do przeglądania przedmiotów jednego z bandytów. - Mieli trochę różnych rzeczy, mniej lub bardziej przydatnych. Przejrzycie je zresztą, ja powinnam niedługo skończyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny tylko coś mruknęła i wróciła do zbierania fantów. Natomiast Sanity chwilę pomilczała, po czym spróbowała się podnieść, oczywiście Windslash jej przy tym pomagał.

 

- Chyba już jest w miarę - odparła. Zachwiała się lekko, ale to był jedyny przypadek. Po chwili stanęła o własnych siłach, chociaż pegaz nadal był gotowy ją asekurować.- Chyba będziemy mogli ruszyć, tylko możemy pójść najpierw do naszego schronienia? Zabierzemy trochę rzeczy stamtąd, bo nie wiedzieliśmy przecież o was.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Windslash i Sanity przytaknęli, po czym zebraliście się w drogę do ich kryjówki. Ty natomiast szedłeś trochę za nimi obok Sunny i Candi.

 

- Trochę tego mieli - zaczęła mówić i wskazała głową na magicznie utrzymywane zawiniątko. - Jakaś broń, amunicja, trochę prochów, kapsle. Do tego pełno drobnostek, które się przejrzy na najbliższym postoju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny tylko uśmiechnęła się lekko i wróciła do opieki nad zdobytym sprzętem. Candi natomiast odwróciła się do ciebie, słysząc pytanie.

 

- A, dobrze - odparła. - Tylko trochę mnie martwi ta przypadłość tej klaczy, Sanity... mówi, że daje sobie z tym radę, przecież są nawet parą, ale to, co potrafi zrobić mnie przeraża. A co, jeśli trafi się moment, kiedy nie będzie tego kontrolować?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...