Skocz do zawartości

[F:E, wersja alternatywna] Błędy przeszłości - Orange Snow (Niklas)


Amolek

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 749
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Candi wyglądała na trochę uspokojoną twoimi słowami. Pocałowała cię lekko i odwzajemniła przytulenie.

Szliście dalej i późnym wieczorem dotarliście do kryjówki Sanity i Windslasha. Był to mały, betonowy budynek zbudowany przy skałach.

 

- Jesteśmy na miejscu - powiedział pegaz, po czym zwrócił się do waszej trójki. - Zawołam was zaraz, tylko wyłączę system dla nieproszonych gości.

 

Po tych słowach przeszedł razem z Sanity do kryjówki i kilka minut później krzyknął do was, że jest już bezpiecznie. Przeszliście ostrożnie do wejścia i znaleźliście się w przedsionku bunkra. Wasi nowi towarzysze gestem kazali wam iść za nimi, po czym wprowadzili was do przestronnego pomieszczenia, w którym znajdowały się przedmioty codziennego użytku, a także meble wskazujące na jego gospodarczą funkcję. Całość oświetlona była zimnym światłem pochodzącym z kilku żarówek umieszczonych na suficie.

 

- Rozgośćcie się - rzekła Sanity. - Ruszymy rano, a na razie pozbieramy nasze rzeczy, a wy sobie chyba poradzicie ze znalezieniem miejsca do spania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Całkiem... przytulne miejsce - przyznałem. - No, przynajmniej na tyle, na ile przytulny może być... bunkier.

 

Rozejrzałem się wokół.

- Coś sobie znajdziemy do spania - stwierdziłem. - Mogę spać na ziemi nawet, wszystko jedno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No, luksusu nie ma, ale normalnie to tylko my tu czasami mieszkamy - odparła Sanity. - W każdym razie, macie tu miejsce na spędzenie nocy. My idziemy do siebie.

 

Po tych słowach oba kuce ruszyły do drzwi na końcu pomieszczenia, aby się przygotować i odpocząć. Wy natomiast rozłożyliście swoje rzeczy, przy okazji też szykując jakieś posłania. Candi zajęła się przygotowaniem jakiegoś małego posiłku, a Sunny wzięła się za dokładniejsze przeglądanie zdobytego sprzętu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny tylko się uśmiechnęła do ciebie i wskazała głową na leżące przed nią rzeczy.

Były tam trzy pistolety (dwa w opłakanym stanie), kilka magazynków z amunicją, obrzyn z ośmioma nabojami do niego. Do tego dwa noże, prowizoryczne ostrze oraz stara policyjna pałka, karabin powtarzalny z trzema magazynkami, paczka bandaży, paczuszka ze sztuką Paniki* i trzema dawkami Zrywu*. Całości dopełniał woreczek z kapslami (Sunny przeliczyła na szybko i wyszło, że jest ich 87), a także dwa srebrne kolczyki, które Sunny zdążyła założyć sobie na lewe ucho. Całkiem ładnie się prezentowały i pasowały do jej figlarnej natury. Nawet zabrała kabury do broni i kiedy ty przeglądałeś zdobycze, ona w tym czasie przypasowywała sobie kaburę od obrzyna.

 

 

____________________________________________________________________________________________________________________

 

*Eksperymentuję z własnym przetłumaczeniem, bo nie pamiętam, czy w ogóle nazwy narkotyków w F:E był tłumaczone na język polski. Jak coś, to pomóż mi z tym na pw, bo ze mnie żaden tłumacz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa pistolety po prostu odrzuciłem w bok, nie interesował mnie złom. Zabrałem sobie noże i użyłem jedną z kabur, by móc je wygodnie nosić. Bandaże wręczyłem Candi, podobnie jak te narkotyki. Nie planowałem ich używać, ale... kto wie, co się może przydać na Pustkowiach, a te mogłyby być dobrymi rzeczami na barter. Zabrałem również karabin, który był w dużo lepszym stanie niż ten, który posiadali bandyci spotkani przeze mnie i Candi przed Hoofington.

 

- Nie ma co, ładny łup - stwierdziłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny wyszczerzyła się do ciebie i przesegregowała resztę rzeczy, po czym wrzuciła to toreb, to co niepotrzebne albo na barter. Raz jeszcze sprawdziliście wszystko i zbliżyliście się po tym do Candi.

 

- Mam nadzieję, że nie będzie wam to przeszkadzało. Zmieszałam tu kilka konserw - powiedziała i wskazała na na gotujące się jedzenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No, wiesz, jeśli dożyjemy jutra po jedzeniu to będzie nam pasowało - stwierdziłem żartobliwie. - Cóż... dobrze, że mamy chwilę wytchnienia, przyda nam się po tym wszystkim.

 

Ucałowałem Candi i przytuliłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Candi uśmiechnęła się lekko. Zabraliście się za waszą kolację, która okazała się zjadliwa, pomimo mieszaniny smaków. Po posiłku spędziliście jeszcze trochę czasu zajmując się sprzętem i wszelkimi drobnostkami, po czym poszliście spać, aby odpocząć we w miarę komfortowych warunkach przed dalszą wyprawą.

 

Noc minęła spokojnie, chociaż w bunkrze było trochę wilgotno. Byliście w miarę wypoczęci, jednak przydałoby się rozprostować kości, bo miejsca nie należały do bardzo wygodnych. Akurat wstawaliście, gdy do pomieszczenia wszedł Windslash.

 

- Hej, mam nadzieję, że źle się nie spało - powiedział, widząc, że byliście już na nogach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ależ oczywiście. W sumie też po to tu przyszedłem - odparł pegaz, po czym podszedł do czegoś, co wyglądało jak lodówka i wyjął stamtąd dwie paczuszki z jedzeniem oraz butelkę wody, do której wrzucił jakąś tabletkę. Płyn trochę się spienił i na dno opadł jakiś osad.

 

- Smacznego - powiedział do was i wrócił do sąsiedniego pomieszczenia, niosąc śniadanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Taa, smacznego... - odpowiedziałem, po czym zerknąłem do naszych zapasów. - No dobra, Candi, co jeszcze mamy w miarę zjadliwego? - spytałem. - Mam u siebie jeszcze jakieś konserwy... i pasztet o smaku pasztetu, cokolwiek to znaczy... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Candi przejrzała wasze zapasy i wyjęła stamtąd jakąś małą paczkę sucharów oraz coś do picia. Posililiście się dosyć szybko, przezornie też podsunąłeś Candi jakąś dodatkową przekąskę...

 

Po tym lekkim śniadaniu zebraliście swoje rzeczy, szykując się do dłuższej, i bardziej niebezpiecznej, drogi.

Edytowano przez Niklas
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz jeszcze posprawdzałem wszystko. Musiałem się upewnić, że mamy wszystko, czego nam potrzeba, w końcu czekała nas długa droga, a dodatkowo mieliśmy dwójkę nowych towarzyszy.

 

- No, to jesteście gotowe? - spytałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obie klacze sprawdziły jeszcze drobne zapięcia... oraz broń. Widziałeś, że Candi nadal musi się jeszcze przyzwyczaić do niej, jednak nie bała się już tak, jak podczas pierwszego spotkania z bandytami.

Akurat zebraliście się całkiem, kiedy z pomieszczenia wyszli wasi towarzysze. Teraz zrozumiałe było, czemu chcieli wrócić.

 

Windslash miał na sobie lekki pancerz wspomagany Enklawy, z karabinem laserowym po lewej stornie i torbą na rzeczy z prawej. Ten typ pancerza maił żądło skorpiona umieszczone na końcu osłony ogona. Na głowie miał hełm, wyposażony w szklane gogle i latarkę. Sanity natomiast miała na sobie wzmocnioną kurtkę policyjną, jeszcze przedwojenną.

 

- Gotowi zająć się waszym problemem? - powiedziała Sanity, po czym zabrała kilka paczek z jedzeniem i wrzuciła do swojej torby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zlustrowałem ich wzrokiem. Windslash robił wrażenie w tym stroju, Sanity z kolei wyglądała na dość... mało chronioną.

- Zdecydowanie - odparłem. - Chociaż tak się zastanawiam... Wspominałaś, że zmieniasz się świadomie raz na miesiąc, a poza tym bywasz taką bestią... To jak radzisz sobie z bandytami bez swojej... przemiany? - spytałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sanity spojrzała na Windslasha, który założył właśnie hełm, a potem na ciebie.

 

- Cóż... po prostu unikamy bandytów, jak możemy. Albo Windlash się nimi wcześniej zajmuje - odparła. - Ci akurat nas zaskoczyli zupełnie, nawet wyposażenia nie mieliśmy. Bo normalnie mam ze sobą to.

 

Po tych słowach podeszła do stalowej szafki i wyciągnęła stamtąd ciężki karabin snajperski oraz coś, co wyglądało na pistolet maszynowy. Mniejszą broń włożyła w kaburę przy kopycie, a snajperkę przerzuciła przez plecy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No, teraz rozumiem, dlaczego Zodiak was poleciła - stwierdziłem, podziwiając broń Sanity. - Też unikamy bandytów, ale wiadomo, czasem się po prostu nie da, więc dobrze wiedzieć, że jesteśmy zabezpieczeni na taką ewentualność.

 

Raz jeszcze sprawdziłem wszystkie bronie w kaburach i zawartość toreb, po czym zwróciłem się do siostry:

 

- Sunny, ustaw teraz współrzędne tego... obozu łowców.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny od razu wzięła twój PipBuck i znowu w nim pogmerała. Chwilę później na mapie i kompasie pojawił się wskaźnik obozu łowców niewolników.

 

- No, to chyba możemy ruszać - powiedział Windslash. Po tych słowach opuściliście bunkier i ruszyliście w miejsce wskazane przez PipBucka. Urządzenie podpowiadało, że droga zajmie wam pięć dni.

 

Podróżując tak przez trochę kamieniste tereny, dowiedziałeś się trochę więcej o Sanity i Windslashu. Likantropia u klaczy była dziedziczna i cierpieli na nią jej przodkowie, zaczynając od klaczy zwanej Screw Loose, której udało się dostać do Stajni 58 razem z jej ogierem. Jednak z każdym pokoleniem wzrastała także możliwość kontroli nad tą przemianą i potem pozwoliło także na wymuszenie, ale nadal w niekontrolowanej formie.

Windslash pochodził natomiast z Enklawy i był jej członkiem, jednak służył u Zodiak. Jako jedyny postanowił pomóc Sanity i się nią zaopiekować, co także doprowadziło do zbliżenia się tej dwójki do siebie. Zwykle pracowali w szpitalu i okolicy, oprócz czasu na przemianę oczywiście.

 

Podróż zleciała wam całkiem szybko i, póki co, spokojnie. Gdy pod wieczór, piątego dnia od wyruszenia, weszliście na jakieś wzgórze, zauważyliście w oddali łunę od dosyć sporego obozowiska. W okolicy było kilka wzniesień, jednak teren otaczający obóz łowców niewolników był płaski i można było dostrzec kilka kręcących się wokół obozu postaci. Wyglądał na dobrze wzmocniony obiekt.

 

- To... tutaj. To siedlisko tych piórdoleńców - rzekła Sunny. Wychwyciłeś w jej głosie smutek, ale też złość i determinację. Obiekt ten budził u niej smutne wspomnienia, ale też chęć wyciągnięcia Ruby z rąk tych brudnych złoczyńców napędzała twoją najmłodszą siostrę.

Edytowano przez Amolek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No dobra... - mruknąłem, obserwując teren. - Teraz przyda się ustalić jakiś plan... Tak czy siak się mocno bronią, chociaż chyba jest ich teraz mniej niż za dnia. Musimy jak najszybciej zlokalizować moją siostrę, opłacić ją i się stąd zmyć. No i zapewnić draniom niespodziankę, jeśli postanowią nie puścić Ruby... Jakieś sugestie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny i Windslash kiwnęli głowami i zaczęli się chyba zastanawiać nad wszelkimi opcjami. Candi oparła się o ciebie, a Sanity przez lunetę karabinu zaczęła obserwować obóz łowców niewolników.

 

- Trochę ich siedzi przy ogniskach, mają też kilka wież do obserwacji okolicy. Ogrodzenie wygląda na solidne. Jeśli mamy walczyć, to lepiej chyba teraz jak się bardziej ściemni, bo wtedy możemy mieć przewagę zaskoczenia - powiedziała do was, cały czas przypatrując się obozowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie miałbym nic przeciwko takiemu rozwiązaniu, ale wpierw muszę się upewnić, że Ruby jest bezpieczna... - stwierdziłem. - Sunny, kiedy tu byłaś, pamiętasz, gdzie trzymali naszą siostrę? - spytałem. - To by nam pomogło zawęzić obszar...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...