Skocz do zawartości

Ostatnie Starcie [Human&Pony] [Trzecia część trylogii Wojny]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Little Star

Popełniłeś wielki błąd. Taki był ostatni komunikat nim dziewczyna wyłączyła komputer. Im bardziej samochód się poruszał tym teren stawał się pusty. Jakiekolwiek szlaki ludzi zanikały za to zaczęły pojawiać się pod drodze różne tabliczki z ostrzeżeniami. Wstęp surowo wzbroniony, zagrożenie życia i zdrowia, poważne zagrożenie chemiczne, strzelanie bez ostrzeżenia dla tych, co przekroczą teren. Dziewczyna nie zważała jednak na te tabliczki jakby nie istniały i jechała dalej. Dopiero, gdy była przy lesie sięgnęła po radio w samochodzie.

 

- Tu mówi Little Star. Wyłączcie wartowników wracam

- Star nie wygłupiaj się i daj Astral do radia - powiedział męski głos

- Nie mogę spełnić tej prośby - odrzekła z wyraźnym smutkiem.

- Coś się stało? - spytał teraz z wyraźnym zaskoczeniem. - Zresztą nieważne powiesz na miejscu. Jednak teraz najpierw poproszę o hasło na dziś

- Niech gwiazdy księżniczki Luny oświetlają nam ścieżkę nocą

- Hasło się zgadza. Witaj w domu. Wartownicy są wyłączeni czekamy przy bramie - samochód powoli zaczął wjeżdżać do ponurego lasu a droga stała się ciężka nie do przejechania dla zwykłych samochodów. Skończyłoby to się rozwaloną osią najpewniej. Dopiero po chwili dziewczyna przemówiła.

- Cyrus wiem, że możesz być zły czy coś jednak tam gdzie jedziemy postaraj się zachować spokój. To miejsce jest domem dla nas do czasu aż powróci Equestria. Spróbuj się nie denerwować - powiedziała spokojnie cały czas patrząc na drogę, choć liczne gałęzie utrudniały jej widoki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Little Star

- Oczywiście, że ma - odparła dziewczyna cały czas kierując. - My nie zapomnieliśmy, kim jesteśmy. Imiona, które usłyszałeś w New Medica zostały stworzone tylko po to by ludzie się nie dowiedzieli, kim tak naprawdę jesteśmy. Staramy się nie mieszać w sprawy ludzi i żyć tak jak wtedy nim to wszystko nas spotkało. Nie chcemy z nikim walczyć i się do u nich upodabniać. Staramy się nadal pamiętać, kim byliśmy. Jednak nie wszyscy podzielają te ideę - powiedziała już mnie optymistycznie. - I to właśnie oni zabili Astral. Będą również gotowi zabić kolejnych byle osiągnąć cel. Jednak nie wiem jak to się stało. Kiedyś tacy nie byli. Wszyscy byliśmy przestraszeni niepewni przyszłości a potem zaczęły z czasem powstawać dwa obozy. Golding chce odbudować Equestrie taką, jaką znamy jednak nie tylko dla kucyków. Zebrał wśród nas dawne podmieńce, gryfy a nawet zebry tylko smoki odrzuciły jego propozycje. Chce stworzyć nowy świat gdzie nie będzie już wojen a wszyscy będziemy żyć w zgodzie z dala od ludzi i ja całym sercem podzielam te ideę. Jednak Crystal - powiedziała z wyraźnym grymasem. - Ona uważa, że Golding sprawia, że stajemy się słabi a jego idea nigdy nie powstanie. Podmieńce i inne rasy go oszukują jej zdaniem i gdy odzyskają dawną postać pozbędą się go a potem nas. Uważa, że pcha nas na zagładę. Tak właśnie zrodziły się dwa obozy - powiedziała zmartwionym głosem, gdy widać już powoli było ogromną bramę, do które się zbliżali a za gąszczem tych drzew i bramą stał naprawdę ogromny budynek. Zewsząd słychać było ujadanie psów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Little Star

- Golding bez dowodów niewiele może zrobić - powiedziała załamanym głosem. - Pomyśl przez chwilę. Jeśli zabiłby Crystal to ona by wyszła na męczenniczkę a on na tyrana, który pragnie władzy. Jego przeciwnicy zasialiby chaos w naszych szeregach. A wybraliśmy go na dowódcę nie, dlatego że dawniej był gwardzistą a dlatego że dał nam nadzieje i uratował każdego z nas, chociaż wcale nie musiał. Co do jego ochrony to i tak by się nie zgodził. To kucyk o ciężkim charakterze i nikomu nie pozwala się do siebie zbliżyć. Niewiele go obchodzi czy przeżyje czy nie. Stracił dawno chęci do życia - powiedziała powoli zatrzymując samochód przed bramą gdzie ponownie powiedziała hasło. - A teraz postaraj się zachować spokój - gdy tylko dodała ostatnie słowa wjechała na teren posiadłości by zaraz samochód otoczyli ochroniarze uzbrojeni w karabiny. Dwóch z nich trzymało wściekle ujadające psy. Najwyraźniej przez nieznany im zapach Cyrusa.

- Wysiadać! - wrzasnął ochroniarz w kierunku samochodu. Star zgodnie z życzenie powoli otworzyła drzwi samochodu by wysiąść. Wiedziała ze będzie musiała teraz sporo im wyjaśnić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia

Przez cały czas obserwowała łagodnie Snow, Goldinga i Lust. Nie odzywała się, a na jej twarzy pojawił się prawdopodobnie najbardziej zmęczony, ale też i niewinny wyraz jaki mogli na dzisiejszym spotkaniu zobaczyć. Jej oczy, które wydawały się być mieszanką kilku kolorów, odwróciły się powoli w stronę Anny. Nie wtrącała się, dopóki w pomieszczeniu nie zapadła dłuższa cisza. Wtedy pozwoliła sobie na nieznaczny uśmiech i wyciągnęła jedną rękę, aby objąć kojąco Snow. Widziała jak bardzo zrozpaczona jest, zdawała sobie też sprawę, że ciężko było jej to zrozumieć. Natalia za to rozumiała doskonale, choć napawało ją to smutkiem. Nigdy nie życzyła sobie aby ktokolwiek musiał przeżywać choć mały ułamek z tego co ona przez te wszystkie lata.

- Golding... - powiedziała bardzo cicho, ale nie brzmiała na zdenerwowaną. - Jestem w stanie cię zrozumieć. To twoja decyzja, ale myślę, że powinieneś wysłuchać najpierw swoich przyjaciół. Mnie też czeka ciężka rozmowa z Luną, która zna już mój plan, ale jak do tej pory zbywałam ją za każdym razem, gdy próbowała zacząć ten temat - uśmiechnęła się lekko. - Myślę, że tym razem nie zamierzam tego zrobić. I uszanuję każdą twoją decyzję - ucięła, nie pozostawiając wątpliwości, że nie chce być wplątywana w tak osobiste sprawy Goldinga i nie zamierza ulec presji Snow, być może też i Anny, aby próbować przekonać go do zmiany zdania. Byłaby wtedy hipokrytką - Pamiętaj jednak, że jeśli będziesz czuł potrzebę porozmawiania ze mną na ten temat, na pewno znajdę czas - dodała po chwili zastanowienia, a potem uniosła jedną dłoń do brody. - Co do Crystal... wszystko powinno się dzisiaj rozjaśnić. Do organizacji wybiorę się z tobą osobiście. - dodała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris Snow Night/Ewelina Szymańska

Snow nadal miała mieszane emocje. Najpierw Golding, który pragnął śmierci a potem ten wybuch Anny. Sama już nie wiedziała, co myśleć poza tym, że nie chciałaby ani księżniczka ani też jej kuzyn odeszli. Księżniczka Celestia była wszystkim dla kucyków i nie sądziłaby ktokolwiek mógł ją zastąpić. Na dodatek dopiero, co znalazła swojego kuzyna i teraz znowu mieli się rozstać. Dotyk księżniczki był kojący a jednak nie umniejszał jej smutku. Na dodatek miała nadzieje, że ta stanie po ich stronie i przekona Goldinga a jednak była błędzie. Nie rozumiała, dlaczego tak się stało. Miała jednak nadzieje, że jeszcze zmieni zdanie.

 

- To bardzo szlachetny gest księżniczko, że jesteś gotowa tam wyruszyć ze mną - powiedziałem lekko zamyślony przez to wszystko, do czego tu doszło. - Jestem również ci wdzięczny za twą propozycje i na pewno z niej skorzystam, jeśli zajdzie taka potrzeba. Zapewne będę miał jeszcze nie jedną wymianę zdań przez to, co zdecydowałem, ale mam jednak nadzieje, że wszyscy uznamy, że tak będzie lepiej - odrzekłem patrząc teraz to na Lust to na Snow. - Więc co teraz księżniczko? - powiedziałem znów zwracając na nią wzrok. - Czekamy aż księżniczka Luna wróci i wtedy wyruszamy czy jest coś jeszcze?

 

Little Star

- Star, co to ma znaczyć?! - wrzasnął jeden z ochroniarzy patrząc na Cyrusa bardzo nieprzyjemnym wzrokiem. - Narażasz całe nasze przedsięwzięcie i sprowadzasz tu tego - widać było, że dobrą chwilę szuka określenia dla mężczyzny. - Osobnika

- Nazywa się Ligthning Blast. Jest kucykiem tak jak my...

- Nie ważne, kim jest! - wrzasnął wyraźnie zirytowany, na co Star się cofnęła. - Nie jest taki jak my. Widać po jego zachowaniu, że nie jest już jednym z nas. Ludzie go przeżarli na wylot jest teraz jednym z nich...

- Astral nie żyje i zapewne gdyby nie on ja też bym już nie żyła - powiedziała bardziej już zrozpaczonym głosem. - Myślę, że to Crystal za tym wszystkim stoi...

- Star! - znów wrzasnął. - Wyciągasz bardzo poważne oskarżenia. Masz jakieś dowody by winić ją lub kogoś z naszego obozu? - powiedział niemal wściekle. Na co Star tylko pokręciła głową w zaprzeczeniu. - Tak sądziłem! Więc... - nie zdążył dokończyć, bo nagle przerwał mu damski głos.

- Ciekawe zbiorowisko - powiedziała kobieta o charakterystycznych kłach i reszcie cery charakterystycznej dla podmieńca. Włosy kobiety były związane teraz w koński ogon, gdy się do nich coraz bardziej zbliżała. - Czyżby ktoś w końcu zauważył, że nasza kochana, Crystal ma dwie twarze? - powiedziała z wyraźnym uśmiechem.

- To nie twoja sprawa robalu! Tyczy się między kucykami! - wrzasnął wściekle w jej kierunku.

- Wybacz, ale się nie zgodzę, gdy wchodzi oskarżenie jednego z dowódców operacji wtedy sprawa tyczy się między nami sam Golding zresztą to ustalał a może zapomniałeś?

- Dlaczego się w to mieszasz?

- Bo nie mam nic ciekawszego do roboty - powiedziała z westchnięciem. - Więc jeśli pozwolicie to pożyczę ją sobie...

- A co z nim? - spytał ochroniarz pokazując palcem na chłopaka, na co Star chciała coś powiedzieć, ale jej nie było dane.

- Jak dla mnie moglibyście go wyrzucić za bramę lub wrzucić gdzieś do lasu gdzie wilki by się nim zajęły - Star szeroko otworzyła oczy na te słowa. - Jednak może i on powie coś ciekawego, więc mogę i go wziąć potem się ustali, co dalej - ochroniarz w końcu niechętnie kiwnął głową. - No dobrze a więc chodźcie za mną lub dalej się tu z nim drażnijcie - powiedziała idąc w kierunku budynku. Star kiwnęła głową i ruszyła za kobietą miała nadzieje, że Cyrus zrobi to samo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rose Drink, Little Star

- Czyli jednak głupota i pewność siebie są tak samo dziedziczne u kucyków jak brak higieny u gryfów - odrzekła nie zatrzymując się a nawet nie odwracając w stronę Cyrusa i Star. Dalej jednak mówiła idąc. - Nazwanie mnie podmieńcem wykazuje, że niewiele różnisz się od tamtego krzykacza, od którego was zabrałam. Czemu się jednak dziwić? Do tej pory spotkałam tylko jednego kucyka, który miał wręcz nadzwyczajną wiedzę o naszym gatunku. Zapewne tylko, dlatego zgodziłam się na te współpracę - powiedziała lekko wzruszając ramionami i nagle odwracając się w kierunku Cyrusa z krzywym uśmiechem. - Uważasz się za lepszego od nich? - spytała pokazując palcem na ochroniarzy, którzy się rozchodzili. - A wcale tego nie udowadniasz. Jak sądzisz jak daleko zajdziesz, gdy od tak sobie teraz wyjdziesz? Właśnie zrobiłeś sobie wrogów pomagając jej - pokazała dłonią na Star. - A najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie wiesz nawet, kto jest twoim wrogiem, bo może być nim nawet jeden z tych krzykaczy, którzy was zatrzymali. Nie zawsze można odróżnić, kto jest po czyjej stronie. Jeśli tylko wyjdziesz sam poza teren tego miejsca najpewniej zginiesz. Zabije cię jeden z wartowników, gdy ktoś ze zwolenników Crystal go przypadkowo włączy albo sami cię dorwą. A może uważasz się za jakiegoś niepokonanego zabijakę, który z nożem i pistoletem rozwala całą armię a potem idzie się napić do knajpy gdzie już czeka na niego tłum kobiet? - pytała patrząc wprost w oczy chłopaka z nie małym uśmiechem.

- Dlaczego ty po nas przyszłaś? - spytała w końcu Star tym samym jej przerywając.

- Bo mnie poproszono - powiedziała teraz patrząc na dziewczynę. - Niewiele mnie interesowało, co może was czekać, ale skoro masz coś na Crystal to zmienia postać rzeczy. Zawsze jestem chętna by pokazać tej królewnie gdzie jej miejsce - odrzekła teraz z chytrym uśmiechem. Nadal się jednak nie ruszała i czekała na reakcje chłopaka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rose Drink, Little Star

- Czy wszystkim kucykom dziś odechciewa się żyć? - spytała na słowa Cyrusa o tym, że gdzieś ma śmierć. - Nie ja będę przesłuchiwać ja tylko po was przyszłam, więc i tak nie masz, co podsłuchiwać. Jednak jest powód, dla którego tu przyszłam - powiedziała teraz spoglądając na Star. - Co takiego znalazłaś, że tak nadepnęłaś na odcisk Crystal? - spytała marszcząc delikatnie brwi.

- Znalazłam dane, w których miałaby prowadzić jakieś tajne badania. Wiem, że nikt o tym nie wie. Bardzo dużo pieniędzy przepada w tej czarnej dziurze na dodatek były jakieś zapiski zablokowane hasłem nawet jakieś dotyczyły Goldinga i was...

- I to tyle? - spytała z westchnięciem. - Zareagowali tak z powodu tego? - spytała teraz lekko chichocąc. - Jakby sądzili, że pewnych rzeczy się nie domyślamy. Dlatego Golding przygotował swój kontrplan - rzekła z krzywym uśmiechem.

- Jaki plan? - teraz spytała zaintrygowana Star.

- To tajemnica, o której wiedzą tylko ci z największym stopniem, więc sama rozumiesz. Mimo wszystko twoje życie jest zagrożone, więc chodźmy do środka wasza liderka będzie teraz musiała coś wymyślić - powiedziała powoli otwierając drzwi budynku. To, co mógł teraz zobaczyć Cyrus było ogromnym holem prowadzącym do różnych sekcji budynku przez długie rozległe korytarze. Z jednej ze stron dolatywał słaby dźwięk muzyki jednak nie takiej zwykłej a tej, którą puszczano podczas gali grand galopu. Z drugiej zaś strony dolatywały słabe dźwięki strzałów. Jednak kobiety nie kierowały się do żadnego z tych kierunków tylko ruszyły na przód po wielkich schodach na których końcu stały duże drewniane drzwi. Zanim jednak weszły Rose spojrzała na Cyrusa.

- Jak chcesz możesz pozwiedzać budynek chyba, że tak ci zależy by tego słuchać - odrzekła ze znużeniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jolanta

Kilka osób w tłumie marszczyło brwi ze zdziwieniem, gdy obserwowało dwóch strażników Crystal. Chociaż było zrozumiałe, że kobieta wolała mieć swoją ochronę przy sobie, to zabezpieczenie bankietu wielu ludziom wydawało się aż nadto wystarczające. Rozległo się parę szeptów i kilka osób z przodu uśmiechnęło się widząc zachowanie Felicji.

- Co za urocza kobieta - powiedział jakiś mężczyzna o ciemnych oczach, a stojąca obok niego dziewczyna z naszyjnikiem ze słońcem Equestrii pokiwała głową.

Jolanta spoglądała to na Crystal to na jej dziwnie otumanionych ochroniarzy. Wydawali się być całkowicie bez życia i ta myśl ją denerwowała. Czy to były kucyki? Powstrzymała chęć zaciśnięcia zębów i uśmiechnęła się delikatnie, wykonując krótki gest dłonią.

- Nie ma takiej potrzeby, poradzę sobie bez towarzystwa - powiedziała uprzejmie. - Niech pani jednak pozwoli, bym wskazała pani drogę do łazienki. Te zawiłe korytarze mogą być mylące - dodała z udawaną troską.

Ludzie powoli tracili zainteresowanie tą sceną, która ewidentnie nie była już przemówieniem, i zaczynali ciche rozmowy. Jolanta złapała Felicję lekko za ramię i razem zeszły z podestu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal/Felicja Romanis

Czy ona uważała, że jest aż tak głupia? Wiedziała już, że Luna zrobi wszystko by ją zatrzymać a nawet pozbawiła ją jej magii, przez co stała się bardziej bezbronna niż zwykle. Sama myśl o tym, że nie potrafiła poczuć zbliżającego się zagrożenia była dla niej niezwykle irytująca. Była jednak przekonana, że teraz nie mogła czuć się bezpiecznie. Skoro księżniczka od tak weszła do świata jej snów to sama nadal musiała posiadać jakąś magię. Najgorsze jednak było, że nie była pewna jak wiele tej magii posiada. Uśmiechnęła się lekko do Jolanty, gdy ją złapała za ramię i pozwoliła jej siebie poprowadzić. Nim jednak poszły dalej machnęła coś palcami tak by Luna nie widziała. A był to wyraźny znak dla jej ludzi. Skoro Luna nie chciała ich towarzystwa to zawsze będzie można ich wykorzystać inaczej pomyślała Crystal z uśmiechem. Gdy tylko obie kobiety zaczęły zagłębiać się w głąb korytarza ochroniarze kobiety także niepostrzeżenie tam ruszyli by zacząć je śledzić. Zadanie mieli jedno dopilnować by ich władczyni nic się przypadkiem nie stało. Zaczekali jednak do chwili aż reszta tłumu będzie zajęta sobą tak by nic nie zobaczyli dopiero potem ruszyli. Gdy Crystal była pewna, że nikt już ich nie słyszy ponownie odezwała się do Luny marszcząc brwi.

- Więc po co ta szopka? Sądzisz że ci ucieknę przez okno w toalecie? A może na wszelki wypadek jeszcze ze mną wejdziesz do jednej kabiny? - powiedziała z krzywym uśmiechem drwiąc przy okazji z księżniczki, kto mógł jej tego zabronić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rose Drink, Little Star

Dawny podmieniec tylko wzruszyła ramionami na odpowiedź Cyrusa nic nie mówiąc tylko otwierając drzwi. Zanim Star weszła za nią jeszcze na chwilę spojrzała na Cyrusa jakby nie chciała go zostawiać samego w końcu jednak się obróciła i powoli weszła do środka. Zanim drzwi za kobietami się zamknęły chłopak mógł zobaczyć, że w pomieszczeniu były jeszcze 4 inne osoby. 2 kobiety jedna o charakterystycznych cechach zebry i jakiś mężczyzna z cechami gryfa. Niestety, gdy drzwi się zamknęły nic już nie było słychać najwyraźniej były dźwiękoszczelne. Przez długi czas nic się właściwie nie działo. Wciąż tylko było słychać tylko słabe dźwięki muzyki jak i broni z innej strony budynku. Jednak nagle Cyrus mógł usłyszeć dźwięk odbijania piłki. Po niedługim czasie na korytarzu pojawiło się dwoje dzieci. Chłopiec starszy miał na oko 7 lat a dziewczynka z, około 5 gdy zobaczyli stojącego samotnie chłopaka zatrzymali się niepewnie widząc jak piłka leci pod jego nogi. W końcu chłopak ruszył na przód zaś dziewczynka stała za nim.

- Jesteś strażnikiem? - spytał piskliwym głosem chłopiec. - Bo ja... ja... ja też chce kiedyś być - mówił jąkając się nerwowo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Little Star

Chłopiec spojrzał na piłkę i lekko się uśmiechnął kiwając głową mężczyźnie i szybko zaczął biec z siostrą w głąb kolejnego korytarza. Po ich zniknięciu ponownie panowała głucha cisza. Która zakończyła się dopiero z chwilą, gdy drzwi zaczęły się otwierać. Teraz stanęła w nich Star patrząca na Cyrusa chwilę w milczeniu. Co ciekawe w pokoju nie było już nikogo poza inną kobietą, którą wyglądała jak typowy człowiek, czyli musiała dawniej być kucykiem teraz siedziała za biurkiem. Ubrana była w kitel a jej ciemne włosy by ciasno związane. Na nosie miała duże okulary. Jej skóra była całkowicie blada, co wskazywało na mały kontakt ze słońcem. Teraz siedziała przy jakiś dokumentach.

- Sparking Mind chce z tobą porozmawiać - powiedziała dziewczyna jakby lekko zmartwionym głosem i trzymając drzwi tak by Cyrus mógł wejść do środka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sparking Mind, Little Star

Kobieta wysłuchała w ciszy całej mowy Cyrusa z dosyć kamienną twarzą. Sama Star, co jakiś czas rzuciła okiem to na Cyrusa to na Sparking słuchającej go. Gdy skończył mówić zapadła cisza, która trwała dobrą chwilę. Sparking poprawiła okulary spoglądając wciąż na chłopaka. W takich chwilach miała ochotę po prostu udusić Goldinga za to, że wybrał jej do tej funkcji. Co on sobie myślał? Wyjechał sobie nie wiadomo gdzie i po co a ją zostawił z tym bałaganem. To nie była jej bajka. Była naukowcem a nie żołnierzem czy jakimś strategiem. Jednak była pewna, że cokolwiek robił musiało to być niezwykle ważne. Jednak najpierw zawalenie budynku centralnego New Medica w Chinach a teraz jeszcze to? Czy los się na nią uwziął? W końcu jednak otworzyła usta.

 

- To bardzo miłe, co zrobiłeś ratując Star - powiedziała kładąc dłonie pod brodą i starając się ukryć niepewność za powagą. - Jednak zakładam, że ani ty ani Star - powiedziała patrząc teraz na chwilę na nią, na co ta się wyprostowała bardziej. - Nie macie żadnych dowodów na winę jak to ująłeś Jessici lub Crystal - odrzekła teraz lekko wzdychając. - Nic nie jest tak proste jak się wydaje mój drogi. Słyszałam już, że przeszły na ciebie ludzkie wzorce jednak spróbuj przez chwilę myśleć innymi kategoriami. Nie mamy dowodów niewiele możemy zrobić. Poza tym sam powinieneś wiedzieć, że jako kucyki unikamy zabijania. My nie chcemy zmieniać swojej natury. Co nie zmienia faktu, że mamy teraz problem i to dość spory. Crystal tu niema i prawdopodobnie wyruszyła za Goldingiem a jednak nadal są tu jej zwolennicy a my nawet nie jesteśmy w stanie ustalić, kto do nich należy. Wiadomym jest tylko, że Crystal gardziła każdą rasą, która nie jest kucykiem, więc inne grupy na pewno wam nie zagrażają. Dlatego też poprosiłam, Rose by po was przyszła - znów na chwilę zamilkła dając Cyrusowi szansę na odpowiedź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sparking Mind, Little Star

- Widzisz nic nie jest tu takie proste, na jakie się wydaje - odrzekła lekko wzdychając i ściągając okulary, które położyła teraz na biurku. - Golding to nie jest ktoś, kto chowa się za armią. Nawet, jeśli będzie wiedział, że jest w niebezpieczeństwie będzie wolał pójść na pierwszy ogień i się poświęcić niż ktoś miałby oddawać życie za niego. Co do gryfów, zebr czy podmieńców. Prawdą jest, że mamy sojusz jednak oni pomagają tylko wtedy, gdy mają ochotę. Nie wykonują niczyich rozkazów. A pomagają nam aktualnie tylko, dlatego że mamy wspólny interes - na chwilę zamilkła łapiąc oddech. - Co do Astral - nagle lekko posmutniała na myśl, że już jej nie zobaczą. - Star mi o wszystkim powiedziała. Jednak z jej słów wynika, że nawet nie widzieliście, kto ją zabił. Jedyne, co słyszeliście to strzały. Ich słowo przeciw waszemu. Niema dowodów niema winy - powiedziała teraz z wyraźną irytacją na samą myśl, że nic nie można zrobić.

- Co do naszych planów - odrzekła teraz w lekkim zamyśleniu. - W skrócie powiem ci tylko, że nie jesteśmy ludźmi i nie godzimy się nimi być. Nie mogę ci zdradzić dokładnie naszych planów jednak powiem ci tylko tyle, że chcemy odzyskać dawną postać i życie i znaleźć nowy dom z dala od ludzi. Jednak jak tego dokonamy nie mogę ci wyjawić. Co do księżniczek pogodziliśmy się już z tym, że już ich z nami niema jednak chcemy odbudować naszą krainę tak jak to było dawniej nim pojawili się ludzie nawet, jeśli ich już niema nie chcemy porzucać naszego dawnego życia. My tu po prostu nie pasujemy - pokręciła lekko głową by zaraz znów się odezwać.

- Mogę spróbować coś wymyślić by dostarczyć was do Polski. Jednak nawet, jeśli znajdziecie Goldinga on i tak nie będzie was chciał słuchać waszych ostrzeżeń. Nikt nie potrafi do niego dotrzeć prawda Star? - powiedziała teraz spoglądając na dziewczynę, która lekko opuściła wzrok. - Uważam, że tu jesteście bezpieczniejsi. Nadal są kucyki, którym można zaufać i na pewno nie służą Crystal a jesteśmy gotowi przyjąć nawet ciebie. Nie odmawiamy pomocy żadnemu kucykowi

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia

Natalia rozejrzała się w ciszy, czekając, czy Snow lub Anna będą chciały odezwać się przed nią. Nic na to nie wskazywało, więc po raz kolejny położyła dłoń na ramieniu drobnej blondynki obok siebie, aby dodać jej otuchy. Drugą uniosła do góry, odgarniając jasne, niesforne włosy do tyłu. Czasami tęskniła za swoją cudowną grzywą, która nigdy się nie plątała i nigdy nie trzeba było jej czesać. Nie żeby było to jednak na wysokim miejscu w jej hierarchii ważności.

- Myślę, że na razie możemy wrócić do Kancelarii - powiedziała powoli, a jej głos znów emanował spokojem i łagodnością, którą Golding mógł usłyszeć na początku spotkania. - To bardzo bezpieczne miejsce w którym możemy poczekać na Lunę, właśnie tam przybędzie po bankiecie. Dam wam wszystkim czas na odpoczynek lub bardziej prywatne rozmowy, jeśli wyrazicie taką chęć. Poza tym - zamknęła oczy, a na jej usta wrócił lekki uśmiech. - Magda prawdopodobnie nie zamierza się rozluźnić dopóki nie zobaczy mnie całej. Nie do końca podobał jej się pomysł mojego spotkania z obcym mężczyzną bez żadnej ochrony, ale jest to kwestia tego, że po prostu nic o tobie nie wie - nagle uniosła wzrok znów szukając oczu Goldinga. - Czy takie rozwiązanie ci odpowiada? Jeśli tak, pozwól mi proszę zadać ostatnie, ważne dla mnie pytanie - wyprostowała się. - Czy uważasz, że postępuję słusznie? Godząc się na pomoc Discorda?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska

Gdy księżniczka wspomniała o tej całej Magdzie lekko zmrużyłem oczy. Nadal nie byłem przekonany, co do tego by człowiek mieszał się w te sprawy. Nie potrafiłem zrozumieć, co takiego zarówno księżniczka jak i Snow mogły zobaczyć w tej kobiecie. Skierowałem na chwilę wzrok to na Lust to na Snow, gdy zostało powiedziane o rozmowach prywatnych. Byłem pewny, że moja kuzynka będzie miała teraz masę pytań. Zagadką pozostała jednak dla mnie Lust. Po jej ostatnich słowach byłem już pewny, że nie jest zadowolona z mojej decyzji. Czy zdoła jednak jakoś to zaakceptować i przemilczeć wszystko? Znając ją to była zapewne nadzieja głupiego, ale kto wie? Sama Snow nadal nic nie mówiła jednak, gdy ponownie poczuła dotyk swej władczyni próbowała się lekko uśmiechnąć. Niestety przez całe zmartwienie obecną sytuacją niezbyt jej to wychodziło. Była strasznie marna i blada na twarzy zapewne przez to całe zmartwienie. Zanim cokolwiek powiedziałem księżniczce wyjąłem coś z kieszeni a było to niewielkie urządzenie radiowe.

 

- Postawcie samochód pod budynkiem wyjdę w obecności naszych gości. Macie nas bezpiecznie dostarczyć z powrotem do kancelarii

- Tak jest! - rozgrzmiała odpowiedź z urządzenia, które zaraz wyłączyłem. Sam w tym czasie wstałem by ponownie uklęknąć przed księżniczką i uderzyć pięścią w pierś.

- Robisz, co należy księżniczko i wierze całym sercem, że zrobisz dla nas, co najlepsze. Nigdy już w ciebie nie zwątpię masz moje słowo - powiedziałem teraz podnosząc wzrok i powoli wstając.

 

Sparking Mind, Little Star

- Jestem ci wdzięczna za ratunek Ligthning jednak nie mogę od tak wyjechać, jeśli wszystkiego nie ustalę z resztą organizacji - powiedziała po raz pierwszy niezwykle poważnie Star. - Nie karze ci tego zrozumieć - pokręciła lekko głową kontynuując dalej. - Straciłam wszystko przez ostatnie lata odkąd jestem człowiekiem miałam tylko ich oni są dla mnie jak rodzina - odrzekła teraz z wyraźnym smutkiem. Prawdą było, że ciężko jej było choćby pomyśleć o opuszczeniu miejsca, które nazywała domem a przynajmniej nie w taki sposób. Sama Sparking nadal wydawała się zachowywać spokój na twarzy pomimo niedawnego wybuchu gniewu Cyrusa.

- Gniew i krzyki nic tu nie pomogą. Trzeba na spokojnie przemyśleć sytuacje i ją przeanalizować - stwierdziła znów wkładając okulary. - Nie tylko ty cierpisz. Dopiero poznałeś Astral. My ją znaliśmy dużo dłużej. Była dobrym i przyjaznym kucykiem jeszcze w Equestrii. Jednak nie poddamy się rozpaczy, bo wiem, że ona by tego nie chciała - teraz i ona powiedziała obecne słowa z wyraźnym smutkiem i czymś w rodzaju gniewu. - Myślisz, że pozwolę by ją zabito? - teraz w jej głosie można było usłyszeć wyraźną urazę, gdy pokazała dłonią na Star. - To ty mi wytłumacz, dlaczego chcesz ją zabrać prosto w paszcze lwa? Bo wydaje mi się, że nie słuchałeś. Crystal która jak wiesz chce się jej pozbyć jest aktualnie w Polsce a ty chcesz ją tam zabrać? Sam powiedziałeś, że nie ufasz Goldingowi i tym, że ją ochroni a ja ci powiedziałam, że on nie przyjmie twojej ochrony. Więc odpowiedz mi, dlaczego chcesz ją ciągnąć do Polski gdzie zagrożenie jest może dla niej większe niż tutaj? Jest wiele państw na świecie gdzie możemy ją ukryć, więc czemu tak się uparłeś na te nieszczęsną Polskę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sparking Mind, Little Star

- Skoro tak bardzo chcesz pomożemy ci się wydostać z Polski. Musisz się jednak uspokoić i ochłonąć. Dobranie odpowiednich ludzi chwilę potrwa tak jak transport dla ciebie, więc musisz dać nam chwilę czasu - odrzekła z westchnięciem. Nie było sensu mówić, że myli się w stosunku do ich przywódcy, bo i tak nie będzie chciał słuchać. Z drugiej strony ciężko mu się dziwić w końcu zupełnie go nie zna. Nie sądziła również by zdołał się jednak zbliżyć do Goldinga a co dopiero z nim porozmawiać. Był zbyt pochopny a to się nigdy dobrze nie kończyło. Powinien na spokojnie najpierw ocenić sytuacje. Nagle swój wzrok zwróciła na Star. - Jeśli będziesz chciała to i ty możesz wyruszyć. W Polsce jest też nasza siedziba, więc i tam możesz się ukryć. Poza tym wiem, że też brakuje ci Goldinga, więc przemyśl to na spokojnie - powiedziała z uśmiechem nim jednak dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć nagle odezwał się głos ochroniarza, którego Cyrus już zdążył poznać z interkomu na biurku.

- Mamy problem Sparking

- Mówiłam, że jestem teraz zajęta - odrzekła z wyraźnym znużeniem.

- Wiem, ale to Slate przyjechała i żąda z tobą rozmowy natychmiast - zmarszczyła lekko brwi na jego słowa.

- Dobrze niech wejdzie - gdy już skończyła rozmowę spojrzała na chłopaka. - Choćby nie wiem, co spróbuj się teraz nie denerwować ani nie robić nic głupiego. Proszę - powiedziała znów znużonym głosem. Spojrzała kątem oka na Star. Wiedziała, że jej nie musiała z niczym instruować. Nawet, jeśli nadal nie doszła do siebie po śmierci Astral to wiedziała, że nie zrobi teraz nic głupiego. Jednak nie mogła być pewna jego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sparking Mind, Little Star

Kobieta siedząca za biurkiem położyła dłonie pod brodą czekając na ich gościa. W międzyczasie Star nie protestując podeszła do Cyrusa. Najwyraźniej po prostu wiedziała, kto tu teraz szedł. Sama Sparking pomimo spokoju na twarzy była teraz bardzo nerwowa a to głównie ze względu na chłopaka. Miała nadzieje, że tak jak powiedział nie da się sprowokować i będzie spokojny. Powoli za drzwiami można było usłyszeć dźwięki kroków aż klamka została naciśnięta. W tym właśnie momencie drzwi stanęły otworem a w nich znalazła się już dobrze znana osoba Cyrusowi, bo była to Jessica, która weszła z ponurą miną do środka. Nagle jej wzrok skierował się na chłopaka a potem na Sparking.

 

- Co on tu robi? - spytała ponuro.

- Ciebie również miło widzieć - odparła druga kobieta. - A wracając do twojego pytania. Ja pozwoliłam mu tu wejść

- Zagrażasz całej operacje takim postępowaniem!

- Nie krzycz, bo na nikim to nie robi wrażenia. Golding mnie wybrał bym go reprezentowała, gdy go niema. A skoro tak jest to chyba ufa moim decyzją

- On cię wybrał za plecami Crystal - odrzekła niemal sycząc wściekle

- Wszyscy poparli jego decyzje. Oczywiście, jeśli chcesz możesz pójść i spytać - skontrowała Sparking.

- Ten chłopak jest nieobliczalny. Jeśli narazi operacje lub nas wyda to zarówno ty jak i Golding za to zapłacicie. Wiesz o tym? - atmosfera w pomieszczeniu robiła się naprawdę nieprzyjemna. Niemal jak wtedy, gdy Sonya kłóciła się z Jessicą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jolanta

Szli rzeczywiście dość długimi korytarzami, wyłożone były one ciemnymi panelami, ściany natomiast pomalowano na przyjemny i ciepły brzoskwiniowy odcień. Szum zapełnionej ludźmi sali niknął, aż w końcu jednostajny stukot obcasów Jolanty był jedynym dźwiękiem jaki im towarzyszył. Weszły po jakichś schodach, potem skręciły w lewo do przeszklonych drzwi, które pani minister popchnęła jedną ręką, a później za nimi zamknęła. Przy otwieraniu wydawały z siebie niewielki zgrzyt. Zaraz za nimi nadal ciągnął się korytarz, utrzymany w tym samym stylu co reszta, jednak w ścianach znajdowało się kilka par ciemnych, eleganckich drzwi. Jolanta zatrzymała się przed jednymi i ręką wskazała kobiecie, aby weszła do środka.

- W tych łazienkach nie ma okien - powiedziała sucho, unosząc nieznacznie jedną brew. - I nie zamierzam nigdzie za tobą wchodzić, zaczekam.

Naprawdę miała zamiar po prostu dać jej chwilę oddechu, nie miała wyjścia. Jednak kiedy drzwi otworzyły się bezdźwięcznie i mignęła jej sylwetka jednej z nocnych gwardzistek, zmrużyła oczy i nieznacznie uniosła brodę, gest znany jej strażnikom. Crystal nie mogła być w stanie zareagować, kiedy w ułamku sekundy przysadzista kobieta, już w łazience, złapała ją nagle zza drzwi dwoma rękami, jedną za twarz, drugą za szyję. Drzwi zamknęły się jakby Felicja po prostu za nimi znikła, a Jolanta została na korytarzu zakładając ręce na plecy jakby czekała. I owszem, przecież tak było. 

Ciemnowłosa kobieta w środku natomiast użyła całej swojej siły, a miała jej trochę, do odebrania Crystal możliwości krzyku, zasłaniając jej usta dłonią w rękawicy, natomiast drugą w konkretnym miejscu ścisnęła za gardło. Nie zamierzała jej zabijać, nie tak mówił gest. Chciała tylko chwilowo odciąć jej drogę powietrza i doprowadzić do omdlenia. To Księżniczka zadecyduje co zrobią potem, gwardzistka robiła jedynie to, co jej rozkazano.

 

Elizabeth

Elizabeth odgarnęła kosmyk jasnych włosów za ucho i westchnęła. Nie było to spowodowane pytaniem Thomasa, raczej irytacją z powodu włosów wychodzących z ciasnego koka oraz samą myślą o papierkowej robocie, którą tym razem musiała zrobić sama. Szymon był aktualnie zbyt zajęty, poza tym i tak lepiej by przejrzała te akta sama.

- Papiery - odpowiedziała krótko, chłodno i lekko krzywiąc usta w niesmaku. 

Winda zatrzymała się, a Eliza jako pierwsza wyszła z niej, lekko powiewając kitlem. Dobrze im znane, spore pomieszczenie oświetlone ogromną ilością lamp i wypełnione szafkami pełnymi teczek teraz było puste. Szymon prawdopodobnie znajdował się w którymś z przylegających pokoi. Kobieta położyła teczkę na najbliższym, metalowym stole i otworzyła ją, wyciągając z niej kilkanaście starannie zamkniętych folderów z których każdy miał w rogu maleńką literkę "A".

 

Kamila

W tunelu było ciemno i wilgotno, jedynie mdławe światełka wmontowane w sufit sprawiały, że kobiety były w stanie stawiać kroki na również ciemnej podłodze bez przewracania się. Kamila wydała z siebie chichot, który w ciasnym miejscu wydawał się być nienaturalnie głośny.

- To nie jedyna taka niespodzianka tutaj. Ale nie o wszystkich wiem, jedynie o tych, o których muszę. Ten tunel prowadzi po prostu do innej części akwarium z której prościej prowadzić badania. Główna sala w której się wcześniej znajdowałyśmy służy głównie do obserwacji i przygotowań.

Po krótkiej chwili dotarły do metalowych schodów, które szczękały, gdy po nich wchodziły. Były one dość długie, a na końcu znajdowały się wyglądające na solidne drzwi, które Kamila otworzyła wpisując w panelu obok jakiś kod. Widok za nimi był imponujący, poza tym było tu jeszcze bardziej wilgotno, a wszystko za sprawą bliskości akwarium. Kamila i Anna stały na dziwnej platformie, której z głównego pomieszczenia nie było widać. Tutaj również było kilka metalowych szafek, ale o wiele mniej. Od ciemnej, falującej łagodnie tafli wody oddzielała je przeźroczysta bariera, która w jednym miejscu przecięta była również przeźroczystymi drzwiami prowadzącymi na trochę mniejszą platformę nie zabezpieczonej jednak niczym. Tutaj też było ciemno, choć jeśli dostatecznie uważnie przyjrzało się wodzie, można było zauważyć migające trochę dalej światła z pomieszczenia, które dopiero co opuściły. Kamila spojrzała z uśmiechem na Annę.

- I co myślisz? - zapytała i w tym momencie woda lekko zabulgotała, a na powierzchni pojawiła się twarz pełna łusek, ozdobiona lśniącymi oczami. Obiekt nie wystawił jednak głowy bardziej niż do linii oczu i obserwował je w ciszy, lekko poruszając wodą wokół siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal/Felicja Romanis

Na odpowiedź Luny na jej twarzy pojawił się krzywy i zarazem chytry uśmieszek. W głowie jednak błądziła jej myśl, co ona takiego kombinowała? Wiele by dała by móc jej zacząć teraz czytać w myślach. Na widok drzwi zmarszczyła lekko brwi. To znacznie utrudniało sprawę jej ochronie. Jeśli wejdą to się natychmiast zdradzą a tego z pewnością nie chciała, Gdy jednak zaczęła wchodzić do pomieszczenia poruszyła delikatnie palcem i wtedy poczuła coś znajomego. Co prawda nie w pełni, ale jej moc powoli już zaczynała jej wracać. Potrzebowała tylko jeszcze troszkę czasu. Gdy odzyska pełnię mocy wtedy inaczej będzie mogła zacząć te rozgrywkę. Miała pewną teraz przewagę a mianowicie wiedziała, kim jest rozmówczyni. Dopiero, gdy się zatrzymały i jej przewodniczka kazała jej wejść do środka lekko zmrużyła oczy. Przez chwilę się nawet zastanawiała czy się wycofać. W końcu jednak ruszyła.

 

Wtedy jednak to się stało. Poczuła potężny uścisk na swojej szyi i twarzy. Pomimo że ciało dziewczyny tego nie zdradzało była silniejsza niż się wydawało. Stawiała cały czas opór kobiecie, która ją teraz zaatakowała. Wiedziała, że nie może liczyć teraz na swoich ochroniarzy a bez magii była na straconej pozycji. A jednak nie miała zamiaru się łatwo poddać. Wierciła się jak szalona w rękach swego kata aż udało jej się uwolnić górną partię zębów. Wtedy też wgryzła się w rękę oprawczyni starając się przegryźć materiał, z którego była rękawiczka i dotrzeć do skóry. Natomiast paznokcie wbiła w drugą rękę kobiety do tego stopnia, że aż zostały poważne ślady po zadrapaniach, z których również zaczęła cieknąć krew. W pewnym jednak momencie obraz przed oczami Crystal zaczął się rozmazywać. Uścisk jej zębów powoli ustępował a dłonie zaczęły opadać. Wróci do szachownicy w obecnym stanie wiedziała o tym. A skoro Luna przejawiała tak głęboką troskę o jej drugie ja to zmusi ją, aby ją zaraz obudziła. Nawet, jeśli będzie musiała obedrzeć tamtą klacz żywcem ze skóry. W końcu jej oczy się zamknęły i upadła na trzymającą ją kobietę.

 

Thomas Carlson

- Jak zawsze dajesz bogate odpowiedzi - odparł z krzywym uśmiechem. Wiedział, że niema, co za bardzo ciągnąć tego tematu. Skoro Elizabeth nie chciała mu bardziej odpowiedzieć to znaczy, że miała ku temu powód. A im bardziej będzie na nią naciskał tylko pogorszy sytuacje. Zastanawiał go jednak fakt, dlaczego właściwie chciała przeglądać jakieś papiery? Wiedział już, że nigdy nie lubiła papierkowej roboty. Więc musiało się za tym kryć coś ważnego. W momencie, w którym winda stanęła mężczyzna nawet nie myślał o wyjściu przed swą żoną. Maniery to jedna sprawa jednak wyjście bez jej pozwolenia, jako pierwszemu równało się apokalipsie. Spojrzał zaciekawiony na foldery, które zapewne miały jakiś związek z dobrze znanym mu poziomem i przesunął jeden delikatnie do siebie palcem.

- Ciągniemy te niezręczną cisze czy powiesz w końcu? - spytał spoglądając w oczy kobiety. Byli sobie niemal równi wzrostem, więc nawet nie musiał się schylać. - Elizabeth, jeśli mam ci być teraz jakoś pomocny powiedz, czego szukamy. Proszę - dodał z westchnięciem mając zmartwiony wzrok. Jaka nie była naprawdę ją kochał i mimo wszystko się zawsze martwił, gdy tak się zachowywała, bo nigdy nie do końca był pewny, co to oznacza.

 

Ania Kożuchowska/Rare Vision

Kobieta kierując się coraz bardziej tunelem nie marnowała okazji by zbadać go jak najbardziej wzrokiem. Najbardziej zabawny był fakt, że budynek był tak niepozorny. Nikt z zewnątrz by nawet nie pomyślał, co jest wewnątrz. Musiał by tu wejść i zobaczyć to na własne oczy. Przypominało jej to nieco kryjówki ich organizacji gdzie też budynek wydawał się niepozorny a skrywał w sobie niesamowity sekret. Nagle jednak do jej uszu dotarły słowa kobiety. Nie jedna niespodzianka tak? Ciekawe, co trzeba zrobić by uzyskać wiedzę o wszystkich niespodziankach. Była pewna, że nie tylko ta cała Elizabeth ma całą wiedzę. Musi mieć zaufanych ludzi. Jej mąż wydawał się największym pewniakiem w tej sprawie. Im bardziej szły dalej tym bardziej była tym wszystkim zafascynowana. Niestety nie dojrzała, jakiego kodu, którego użyła kobieta by wejść do tego pomieszczenia. Jednak kolejne pomieszczenie, w którym znalazły się zaraz było po prostu niesamowite. Nie sposób było tego określić coś po prostu fantastycznego.

- Po prostu brak mi słów - odparła w kierunku kobiety z wyraźnym uśmiechem nie mogąc się napatrzyć na to, co ją otaczało a sama zaczęła powoli podchodzić do oddzielającej je bariery chcąc się bardziej przyjrzeć. Nadal ciężko było jej w to wszystko uwierzyć.

 

Little Star, Sparking Mind i Slate Violet

Młoda dziewczyna stojąca obok Cyrusa też była pewna, co do tego, że to właśnie Violet zabiła Astral. Ligthning nie pracował w New Medica tak długo jak ona i nie mógł wiedzieć, że kłótnie Astral i Violet to nie był pojedynczy epizod. Niemal zawsze jak się spotykały dochodziło między nimi do sprzeczek. Głównym ich powodem były odmienne poglądy. Star zawsze popierała w tych ideach Astral. Nie chciała się zmieniać. Gdyby się zmienili już nigdy by nie byli kucykami. Nie byłoby nawet powodu by odzyskać dawną postać skoro całkiem by siebie zatracili. Pomimo że do tej pory dziewczyna wydawała się dosyć cicha i lękliwa na jej twarzy pojawił się wyraz gniewu. Sama tak bardzo chciała by Astral została pomszczona. Jednak nic nie robiła a rozmowa nadal trwała.

 

- Więc przyszłaś tu tylko po to, aby mi wygarnąć jak kiepsko reprezentuje Goldinga? - odparła Sparking ze znużeniem.

- Nie do końca - po tych słowach rzuciła na biurko zdjęcia zabitej Astral. Leżała na nich z dziurą po kuli w kałuży krwi. Sparking na ten widok nerwowo przegryzła wargę - Ze smutkiem muszę cię powiadomić, że Astral została zabita

- Nie widać po tobie smutku - teraz w głosie Sparking można było zauważyć, że ta ledwo nad sobą panuje.

- Chyba przywykłam już po prostu

- Czy macie podejrzenia, kto to zrobił? - oczywiście, chociaż była pewna, że to Violet lub ktoś od niej to niestety nie miała dowodów. Pozostało więc grać z nią w jej grę.

- Tak. Jednym z nich jest on - powiedziała teraz pokazując palcem na Cyrusa. - Pewnie tego nie wiesz, ale on strasznie nienawidzi Celestii. Nie raz mówił jak chętnie by ją zabił a jak wiadomo Astral dawniej pracowała w pałacu. Możliwe, że odkrył jej przeszłość, więc skoro księżniczka już nie żyła postanowił zabić jej dawną pracownicę od tak dla zasady

- Zakładam, że nie masz dowodów by go oskarżać - spytała teraz patrząc na nią poważnie.

- Oddaj go nam na przesłuchanie a będziemy pewni czy był winny czy też nie

- Kuszące, ale chyba jednak zrezygnuje - ponownie atmosfera w pomieszczeniu stała się napięta, gdy kobiety zaczęły siebie obserwować ponuro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Little Star, Sparking Mind i Slate Violet

Mogło wszystkich zszokować, że ktoś taki jak Violet nic nie zrobił w momencie, w którym Cyrus w nią wymierzył. Była w końcu wystarczająco zręczna by ominąć ten atak a jednak tego nie zrobiła. W momencie, gdy tylko się tu kierowała przewidywała taki właśnie scenariusz wydarzeń. Zdążyła już poznać Cyrusa i wiedziała, że jest nieprzewidywalny. Wystarczyło go tylko zręcznie sprowokować. W momencie, gdy padły strzały Violet upadła na ziemi. Natomiast Star skuliła się w kącie na dźwięk pocisków. Sama Sparking była w kompletnym szoku widząc to wszystko. Jednak nikt z dwójki kobiet w pokoju nie zdążył nawet nic powiedzieć chłopakowi, bo wtedy drzwi zostały w jednej chwili kopnięte przez jednego strażników, który teraz wleciał do gabinetu. Było ich teraz około 5. Jeden zaczął kierować się do leżącej kobiety by sprawdzić jej puls. Wskazał palcem innym, że ta nadal żyje. Najwyraźniej nie przewidział, że nim kobieta tu weszła miała pod swoim strojem pancerz, który ją ocalił. Gdyby jego strzały były bardziej trafne np w głowę byłoby gorzej. W międzyczasie nic nie mówiąc jeden z ochroniarzy zabrał leżący karabin a drugi zaczął skuwać Cyrusa. W tym jednak momencie podniosła się skulona Star.

 

- Zostawcie go on... - nie zdążyła dokończyć, bo wtedy właśnie jeden ze strażników uderzył ją kolbą karabinu w kark i ta straciła w jednej chwili przytomność. Nagle do gabinetu weszła jakaś kobieta, której Cyrus nie znał. Jednak ona na jego widok się dziwnie uśmiechnęła i spojrzała na strażników.

- Zabierzcie Violet do samochodu i opatrzcie - nagle zmarszczyła lekko brwi patrząc na nieprzytomną dziewczynę i Cyrusa. - Zabierzcie dziewczynę i chłopaka do samochodu - nagle jednak wtrąciła się Sparking. Wiedziała, że nie jest w stanie ocalić chłopaka. Nie po tym, co zaszło. Jednak Star była niewinna. Poza tym wiedziała, co jej grozi.

- Na jakiej podstawie zabieracie ją? - spytała ledwo będąc w stanie zatrzymać wściekłość.

- Pod zarzutem zdrady. Naprowadziła tego psychopatę na nasz ślad i naraziła nas wszystkich tutaj na niebezpieczeństwo. Poza tym sama też nie jesteś bez winy - powiedziała marszcząc brwi. - Pozwoliłaś mu tu wejść znając zagrożenie. To dowodzi, że nie nadajesz się na przywódcę a Golding był równie nieodpowiedzialny powierzając dowództwo komuś takiemu jak ty. Jakieś jeszcze pytania? - kobieta najwyraźniej chciała coś powiedzieć jednak miała związane ręce i opuściła lekko głowę. - Bardzo dobrze, więc - odrzekła nieznajoma. - Gdy tylko posprzątamy ten bałagan będzie trzeba poważnie pomyśleć o przyszłości naszej organizacji. Dlatego za około tydzień będzie trzeba rozważyć istotne sprawy ze wszystkim tutaj odnośnie twojej bezradności i głupocie Goldinga - powiedziała marszcząc brwi. Wtedy strażnicy zaczęli pomagać Cyrusowi wstać, gdy pozostali wynosili nieprzytomną Star.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Volcanic Storm

Strażnicy nieprzytomnemu chłopakowi nałożyli jeszcze kajdany na nogi a potem połączyli obie pary kajdan wspólnym łańcuchem by uniknąć kolejnych wypadków ze strony tego kucyka. Gdy już skończyli zaczęli wynosić go na zewnątrz do samochodu. Powoli wrzucili go na tył na sam środek, po czym usiadło dwóch mężczyzna z obu jego stron. Przed nieprzytomnym Cyrusem natomiast usiadła tajemnicza kobieta. Spojrzała na strażników, po czym kiwnęła im głową, gdy tylko samochód ruszył. Gdy zaczęli się oddalać jeden ze strażników sięgnął do kieszeni by wyciągnąć jakiś niewielki pojemnik, który przyłożył do nosa nieprzytomnego chłopaka. Była to sól na otrzeźwienie o znacznie większej sile niż ta w zwykłych aptekach. Została stworzona w laboratoriach New Medica i niewielu miało do niej dostęp. Cyrus mógł na powrót powoli zacząć słyszeć, choć głos i dostrzegać barwy, które mimo wszystko nadal mogły mu się wydać nieco zniekształcone. Mimo wszystko kobieta wiedziała, że to wystarczy. W jednej chwili mógł poczuć dosyć bolesne uderzenie w twarz. A sam atak padł ze strony kobiety. Uderzenie miało na celu bardziej wspomóc przebudzenie jego zmysłów niż sprawić mu ból.

 

- Miło mi nareszcie cię poznać Cyrusie. Musisz przyznać, że rozmowy przez internet nie są tym, co możliwość spotkania się na żywo czyż nie? - odrzekła spoglądając na niego z chytrym uśmiechem. - Violet tobie znana, jako Jessica wiele mi o tobie mówiła. Wspólnie uznałyśmy, że możesz być całkiem obiecujący. Dałam ci jedno proste zadanie. Miałeś zabić tego nic nie wartego dawnego kucyka ziemskiego i wszystko by się dobrze potoczyło. A tak masz na sumieniu Astral a może i niedługo Star i kto wie może i zabijemy Sparking. Zabilibyśmy pewnie nawet Goldinga jednak z jakiegoś nieznanego nam powodu Crystal potrzebuje go żywego. Przynajmniej na razie. Już wtedy ci mówiłam, że ona sprawia, że jesteśmy silniejsi niż ci, którzy służą dawnej słabej władczyni. Teraz masz na to dowód. Więc powiedz mi czy było warto grać rycerza? Ilu jeszcze chcesz mieć na sumieniu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

[Anna Kowalska]

Golding u Lust mógł zobaczyć tylko pojedynczy błysk w oku, gdy spojrzał w jej kierunku... Błysk który niósł za sobą swego rodzaju ostrzeżenie i zaciekłość że niech tylko spróbuje. Ona mu tego pomysłu nie daruje za nic w świecie... Oj nie. Wybije mu go, jak tylko spróbuje znowu chodź pomyśleć o tym, by ją zostawić samą. Dla kogo niby poświęciła tyle lat swego życia w napięciu. Dla kogo chciała stać się jedynym wyjątkiem?. Dla siebie, by jej było dobrze? Nie. Zabezpieczała swój powrót do Equestrii z nim, bo wierzyła że znajdzie go. Po tej albo tamtej stronie, już jako ktoś zupełnie inny... Zdolna prawdziwie kochać.

- Snow... Zastanów się jak będziesz chciała to rozegrać - zwróciła się bezpośrednio do niej. - Jak zadać pytania. Zbliża się godzina mojej prawdy dla ciebie... - powiedziała wstając i poprawiając swoje ubranie. Do Goldinga czy Księżniczki Celestii nawet się nie odezwała. Nie musiała. Pokazała że jest gotowa do wymarszu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Volcanic Storm

Kobieta nic nie odpowiedziała na wszystko, co do tej pory padło ze słów Cyrusa. Jednak słuchała go uważnie cały czas na niego spoglądając. Na jej twarzy pojawił się dość chytry uśmiech, który raczej nie wskazywał na nic dobrego. Szybko się o tym mógł przekonać nie, kto inny niż Cyrus, gdy w jednej chwili strażnik siedzący po jego prawej stronie wbił w jego udo niewielki skalpel i równie szybko go na powrót schował. Kobieta chwyciła w dłoń brodę chłopaka a z jej twarzy nie znikał uśmiech. Tak jak by obecna sytuacja ją w jakiś sposób cieszyła.

 

- Powiedz mi mój drogi czy sądzisz, że w obecnej sytuacji masz jakiekolwiek prawo do stawiania nam warunków? - puściła jego brodę i znów się wygodnie rozsiadła na swoim miejscu. - Jesteś nic nie warty. Mamy wielu takich siepaczy - odrzekła ze znużeniem. - Na dodatek jesteś niestabilny emocjonalnie. Jestem jedną z głównych kapłanek lady Crystal. Przyszłej władczyni wszystkiego. Podzieliła się z nami po części swoją wiedzą a gdy zasiądzie na tronie my będziemy jej orężem. Powiedz, więc mi - teraz znów na jej twarzy pojawił się chytry uśmiech. - Dlaczego nie miałabym ci udostępnić obrazu, na którym torturujemy a następnie zabijamy twoją młodą przyjaciółkę w najbardziej sadystyczny możliwy sposób? Tylko po to by złamać w tobie ducha. Potem poddać ciebie torturom i czekać aż będziesz nas prosił o śmierć. No słucham

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia

Obserwowała Goldinga w ciszy, mrużąc lekko powieki. Chociaż wiele, wiele lat spędziła opiekując się kucykami, które bezgranicznie w nią wierzyły, wciąż nie było to dla niej przyjemne. Taki układ rzeczy sprawiał, że czuła cię jeszcze gorzej i jeszcze bardziej winna, gdy coś poszło nie tak jak powinno. Dlatego właśnie tysiąc lat samotnych rządów, gdy Luna była zesłana na banicję, były dla niej tak ciężkie. Nie miała wtedy nikogo kto stałby za nią i nie bał się zwrócić jej uwagę lub wesprzeć przy podejmowaniu decyzji, często zasądzających o życiu wielu innych istnień.

Westchnęła bezgłośnie i z drobnym uśmiechem, bardziej dla nich, niż dla samej siebie, wstała i przygładziła spódnicę. Przez chwilę śledziła wzrokiem Annę, a potem wyciągnęła ramię w stronę Snow.

- Pomóc ci? - zapytała uprzejmie, widząc jej bladość. Dziewczyna była sama w sobie krucha, ale w tej chwili wyglądała jakby miała nie dojść o własnych siłach do samochodu.

 

Co nowego w mediach?

- Wybuch granatu w Chinach. Lokalne władze zamierzają dokładniej przyjrzeć się sprawie.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/ Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska

Na chwilę skierowała wzrok na kobietę po jej słowach. Nadal, co prawda nie czuła się najlepiej po tym wszystkim jednak to, co powiedziała Anna ją zainteresowało, choć nie było tego widać. Godzina prawdy Anny dla niej? Czy to oznaczało, że w końcu jej zdradzi, kim tak naprawdę jest? Jak wiele ją łączy z Goldingiem? Bardzo chciała poznać te odpowiedzi. Sam byłem nieco zaintrygowany słowami, które padły z ust Lust. Co ona chciała niby zrobić? Nie byłem do końca pewny nigdy nie mogłem zresztą być. Ale czy naprawdę chciała powiedzieć Snow, kim dawniej była? Nie byłem pewny czy moja kuzynka jest gotowa na te wiedzę lub czy kiedykolwiek będzie. Jakby nie patrzeć sam dawniej inaczej postrzegałem podmieńce, ale czy Snow mogła zmienić swoje zdanie? Jednak zastanawiała mnie jeszcze pewna rzecz a był to wzrok Lust, który wcześniej dostrzegłem. Teraz byłem już pewny, że tak łatwo mi nie odpuści i że gdy tylko zostanie ze mną, choć na chwilę sama czeka nas poważna wymiana zdań. Pytanie brzmiało jednak czy byłem w stanie ją przekonać?

 

- Dz... dziękuje księżniczko - powiedziała niepewnie i chwyciła jej ramię. Nie była pewna czy takim zachowaniem nie nadużywa dobroci księżniczki jednak naprawdę potrzebowała teraz jakiegoś wsparcia by mogła sobie wszystko ułożyć w głowie. Gdy spostrzegłem, że wszyscy wstaliśmy zacząłem powoli wyprowadzać naszą grupę na zewnątrz gdzie już czekali na nas moi ludzie. Nadal przyglądali się niepewnie całej sytuacji, ale wiedzieli, że nigdy nie wydaje tego typu decyzji bez powodu, dlatego starali się to zaakceptować. Zaprowadzili nas do samochodu gdzie czekało na nas dwoje kolejnych z nich. Gdy wszyscy byli już w środku samochód powoli ruszył. Natomiast reszta samochodów ruszyła za naszym, jako eskorta. Przez pewien czas panowała cisza. Nawet ja nie wiedziałem, co mogę powiedzieć. W końcu na razie wolałem nie mówić do księżniczki jej tytułem. Chyba nie chciałaby nawet moi zaufani ludzie poznali prawdę. Nawet Snow nadal była zamknięta w pokładzie swoich myśli patrząc tylko cały czas w okno na mijającą drogę. W pewnym momencie jednak odezwał się jeden z moich ludzi.

 

- Golding oni widzieli twoją twarz - mówił bardzo niepewnym głosem zauważając, że nie mam już maski. - Sam powiedziałeś, że gdy ludzie poznają naszą tożsamość to może zagrozić całej operacji - kierowca skarcił go wzrokiem najwyraźniej za to, że ten nie był pewny moich decyzji.

- Nigdy was do niczego nie zmuszałem i teraz też tego nie robię. Moje decyzje nigdy nie są podejmowane, jeśli czegoś nie jestem pewien. Pytanie jednak brzmi czy jesteś gotów mi na tyle zaufać by to zaakceptować?

- Oczywiście, że ci ufam Golding. Bez ciebie zapewne już byśmy zginęli. Wybacz mi - powiedział znów odwracając się.

- Nie mam, czego ci wybaczać. Wykazując własne myślenie pokazujesz jak wartościowy jesteś i że potrafisz mieć własne zdanie a nie podążać za mną ślepo w każdy ogień jak kompletny głupiec - powiedziałem z uśmiechem, na co ten najwyraźniej poczuł się nieco lepiej.

 

Volcanic Storm

- Jesteś zabawny - powiedziała rozciągając mięśnie na swoim miejscu. - Myślisz, że zrobiłeś coś, co nie było już dawno planowane? Po prostu przyśpieszyłeś to, co już było przygotowywane. Golding czy straci poparcie czy nie ma jedną drogę a gdy już go zabraknie jego słabość przepadnie wraz z nim - odparła z nie małym uśmiechem. -Sądzisz, że poznałeś naprawdę definicję bólu lub strachu? - teraz w jej głosie było słuchać wyzwanie. - Uwierz, że gdybym chciała mogłabym cię nauczyć, co naprawdę oznaczają te słowa - machnęła lekko dłonią przed jego oczami. - Star, do czego ma być mi niby potrzebna? Wydany był na nią wyrok już dawno ty go nie wykonałeś, co nie znaczy, że ja tego nie zrobię jak dojedziemy. A na ciebie są różne możliwości. Może dzięki tobie w końcu sobie znajdę jakieś zajęcie ostatnio strasznie się nudzę - jednak to, co brzmiało w jej głosie, gdy to mówiła brzmiało bardzo niepokojąco. - Albo zmuszę cię do współpracy najpierw zabijając Star na twoich oczach by pokazać, że będziesz robił to, co chcemy nawet, jeśli nie uznamy twoich warunków. Tak wiele możliwości - wzruszyła ramionami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...