Skocz do zawartości

[Clocky] Niefortunne wypadki [Zakończone]


Recommended Posts

Shiro cicho prychnęła, jednak tak by Vi to usłyszała. Przeszła przez portal ale tylko dla Taliyah. Nie dla Vi. Tę drugą miała ostatnio bardzo gdzieś. Nie dziwne, że  denerwowała Ezreala. Dziewczyna dowiedziała się jaka oficer może być chamska. Doświadczenie które z nią miała starczało, wystarczająco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy tylko przekroczyła portal, wylądowała w bibliotece Kustosza.

Obok stała Vi, w którą skierowane były złote włócznie - tak jak i w Shiro. Stały pośrodku okrągłej komnaty, otoczone przez rząd żołnierzy w złotych zbrojach. Żołnierze nie byli ludźmi - byli stworzeni z piasku.

Na podwyższeniu wychodzącym do reszty pomieszczeń wykutych w skale stał Nasus. Obok Kustosza stał drugi, nieco niższy Wyniesiony w złotej zbroi, złotym hełmem imitującym głowę ptaka i ze złotym kosturem. Był tam też ktoś jeszcze - Taliyah, cała, zdrowa i związana, z chustą uniemożliwiającą mówienie.

- O co chodzi? - zapytała Vi spokojnie, chociaż widać było, że w środku aż się gotuje.

- Dopuszczono się spisku - odezwał się Wyniesiony odziany w złoto. Miał niski, uroczysty głos. - Niedopuszczalne jest podniesienie ręki przez członka Ligi na innego członka Ligi poza Polami Sprawiedliwości w celu innym niż samoobrona.

- Ja nie chcę być złośliwa, ale włócznie twoich żołnierzy są skierowane w nas - zaprotestowała Vi. - W członkinię Ligi i bezbronnego cywila!

- Młoda czarodziejka skał dopuściła się przestępstwa. Gościnę Cesarza odpłaciła próbą zabójstwa.

Vi zdjęła rękawicę hextechową i położyła dłoń na czole w geście zażenowania. Każdy ruch był uważnie śledzony przez żołnierzy.

- Pamiętasz, jak nazwałam cię idiotką, kretynką i inne takie? - zwróciła się do Shiro. - Cofam to. Nie widziałam prawdziwej głupoty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro spojrzała przestraszona n Taliyah. Dlaczego? Nie była pewna czemu Taliyah to zrobiła. Czy tak bardzo nienawidziła Azira. Dziewczyna nie spodziewała się tego po brunetce. Ostrza wymierzone w nią i Vi. Takie, ostre... Czyli byli gotowi ich zabić? Shiro zapewne tak, ale gdyby zrobili coś Vi mogby mieć problemy w lidze. Milczenie, Shiro nie wiedziała co ma powiedzieć Azirowi i Nasusowi. Nie wiedziała też co powiedzieć Taliyah. Po prostu na nią patrzyła, milcząc. Wtedy usłyszała słowa Vi i spojrzała w jej stronę.

- Acha. - prychnęła Shiro. - Dużo nam to daje wiesz?! Zabiją nas bo tak! Bo takie mają kaprycho. A z resztą! Ta misja od początku nie miała życia bo ja w niej uczestniczę. I nie myliłaś się, tak jsstem kretynką i idiotką, na pewno. - burknęła. Zastanowiła się chwilę, po czym uklękła. - Azirze, zapewne młoda tkaczka nie wiedziała co robi... Proszę byś ją wypuścił, jeżeli stać cię na taką łaskawość.

Edytowano przez Clocky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taliyah spuściła głowę w poczuciu winy.

- Błagam, nie klękaj przed nikim! - syknęła Vi. - To że ma na sobie tonę złota, nie znaczy, że jest lepszy.

- Młoda tkaczka jest w pełni świadoma swoich czynów i odpowie za nie przed Trybunałem! Do tego czasu uznaję za słuszne ograniczyć waszą wolność... Jako potencjalnych spiskowców.

- Proszę cię, przecież nic byśmy z tego nie miały! Nie jesteśmy tu ani żeby cię zabić, ani żeby zagrozić twojemu miastu. Nie dałoby się bez...

- ... Bez zwołania Trybunału Ligi? Nie. Na zbyt wiele zdarzeń i czynów Liga przymykała oko. Najwyższy czas, żeby to zmienić. - Wskazał na wyjście z komnaty, chcąc aby zarówno Vi jak i Shiro ruszyły w tamtą stronę.

Na zewnątrz okazało się, że pośrodku kotliny znajduje się dość spore jezioro, którego brzegi zdążyły porosnąć już pierwszymi, barwnymi roślinami. Żołnierze po bokach i z tyłu szli równym krokiem, nie opuszczając ani na sekundę swoich włóczni.

Ostatecznie dotarli do niskiego budynku o małych oknach, osadzonym obok jednego z wodospadów. Na tarasie w związku z tym panowała wilgoć i orzeźwiający chłód.

Budynek w środku miał pięć pomieszczeń - na ścianach i na sufitach widniały nieco zatarte, ozdobne freski. W jednym z pomieszczeń znajdował się nawet basen i niewielki wodospad, będący zapewne odpływem od naturalnego wodospadu za ścianą. Okna były małe, ale wpadała przez nie wystarczająca ilość światła. Nie było żadnych mebli, ale było kilka różnych, glinianych i ceramicznych waz.

Nikt nie zamknął drzwi za Vi i Shiro, nikt nie krępował im rąk. Dwójka Wyniesionych odeszła bez słowa, ale budynek został zabezpieczony przez piaskowych żołnierzy.

Vi uderzyła głową o ścianę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro usiadła spokojnie na ziemi. Postanowiła milczeć bo nie miała nic do powiedzenia. Gdy jednak usłyszała jak toważyszka uderza głową o ścianę to spojrzała na nią mierząc ją wzrokiem. Chwilę na nią popatrzyła jednak po chwili spojrzała na ziemię. Nie miała Vi nic do powiedzenia. Ukłoniła się bo uznała to za stodowne w obecności Azira, był przecież władcą Shurimy. Należał mu się chyba jednak jakiś szacunek. Nie rozumiała tylko dlaczego Taliyah to zrobiła? Czy aż tak nienawidziła owego władcy? Czy aż tak bała się, że zniewoli lud pustyni? Nie była pewna. Wiedziała tylko jedno, Taliyah stanie przed osądem Ligi, ale one tu pozostaną, na niewiadomą liczbę czasu, jako potencjalni spiskowcy. Którymi nie byli. Nie wiedziała ile będzie tu siedzieć, ale zaczęła rozpamiętywać. Miłe chwile... Na przykład wspólną zimę z Teo i Omegą. Było niezwykle zabawnie, w ogóle nie zwracali uwagi na chłód dookoła. Bardzo dobrze się bawli. Nawet Omega która zwykle była bardzo poważna. Pamiętała Teo tażającego się w śniegu. Uśmiechnęła się na to wspomnienie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobra, dzieciaku - sapnęła dziewczyna. Zanim ponownie się odezwała, minęła dłuższa chwila. - Byłam trochę wredna. Znaczy, czasem ci się należało, ale ostatnio to nie. Więc ten... przepraszam. I dzięki za odgonienie tej wielkiej suki... Nie dalibyśmy rady, to było ważne. Taliyah nawaliła, nie ty - stwierdziła, patrząc na nią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro fuknęła cicho. Po chwili zrobiła minę jak obrażona kotka, odwróciła się do Vi plecami i udając obrażoną. Zastanowiła się chwilę, a potem odwróciła się z powrotem i spojrzała na Vi.

- Spoko, przecież muszę coś zrobić, bo bezczynnie siedzieć też nie będę. - powiedziała cicho.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No i dobra, chociaż nie wiem co innego teraz nam pozostaje - stwierdziła. Osunęła się na podłogę i westchnęła ciężko.

Do końca dnia, przez długie godziny nie stało się nic. Tylko jednostajny szum wodospadu i wiatr wpadający przez okna. Vi skorzystała z basenu w chwili przerwy między gniewnym chodzeniem w kółko.

Po raz kolejny noc przyniosła zagrożenia.

Zaczęło się od huku i grzmotu. Vi zerwała się z ziemi i czym prędzej założyła hextechowe rękawice. Wyjrzała przez okno.

Niebo rozświetlały błękitne punkty, niebezpiecznie zbliżające się ku Shurimie. Spod budynku zniknęli żołnierze - zarówno Shiro jak i Vi nikt nie strzegł. Były wolne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro spojrzała na towarzyszkę po czym  wstała i podeszła do niej. Spojrzała przez okno. Nie było strażników. Cóż się mogło stać? Jej umysł nie do końca to rozumiał. Spojrzała na niebo  niebieskie punkty. Próbowała przypomnieć sobie czy nie widziała już czegoś takiego.

- Zniknęli. To podejrzane. - stwierdziła Shiro po czym spojrzała na Vi. - Nie uważasz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatrzęsła się ziemia, kiedy jeden z niebieskich pocisków uderzył w ścianę budynku, osmalając kamień.

- Komuś zebrało się na nocny atak. Wychodzimy! - zarządziła Vi, rozentuzjazmowana perspektywą stłuczenia kogoś. Na zewnątrz działo się dosyć sporo - błękitne pociski z energii spadały w wielu punktach miasta, niszcząc budowle i popieląc pierwsze rośliny. Największa ich ilość skupiała się jednak na uderzaniu o ogromną, złotą tarczę górującą nad miastem - Słoneczny Dysk. 

W powietrzu czuć było zapach ozonu, a włosy Shiro elektryzowały się od wyładowań elektrycznych. Zerwał się wiatr, tworząc potężną burzę piaskową. Tony pyłu zmierzały ku lśniącemu żółtym światłem punktowi pod Dyskiem.

W ciemności i przez piach nie było widać zbyt wiele, ale u brzegów jeziora toczyła się walka, o której świadczyły pojedyncze rozbłyski niebieskiego światła, warkot (prawdopodobnie Nasusa) i ryk czegoś wyjątkowo wściekłego.

- Nie ma Taliyah. Musimy się rozdzielić. Muszę lecieć ją uwolnić. Pewnie chodzi im o Dysk, trzeba go ochronić. Wiesz, co masz robić? - zapytała Vi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro kiwnęła lekko głową. Obrona dysku była niezwykle ważna. Jeśli mówimy o obronie dysku, mówimy o obronie Azira. Bo kiedy on powstał to dysk się pojawił. Shiro szybko wyrwała kryształy tworząc deskę a następnie wskoczyła na nią. Ruszyła w stronę dysku. Już dawno nikogo nie broniła, ale teraz miało się to zmienić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lot deską okazał się być przedsięwzięciem karkołomnym ze względu na wiązki energii i ograniczoną piaskiem widoczność. Musiała przerwać kilkanaście metrów od Wyniesionego, bo wokół niego było najwięcej wirującego piasku i piaskowych żołnierzy.

Ponieważ czerpał energię z ograniczonej teraz aktywności Dysku, żółte światło wskazało Shiro, gdzie się znajduje. Ale oprócz wyniesionego była tam jeszcze jedna postać - coś zręcznego, co poruszało się z niewiarygodną wprost szybkością.

Dziewczyna trafiła do wnętrza burzy piaskowej, które podobne było do oka cyklonu. Widoczność w środku była nieograniczona.

Azir razem ze swoimi piaskowymi żołnierzami zmagał się z dziwnym tworem - połączeniem kobiety i węża. W przeciwieństwie do Cesarza, ta widać bawiła się wprost świetnie, co chwilę znikając  w chmurze pyłu, to znów się z niej wyłaniając.

W wirze walki ani jedno ani drugie nie zauważyło Shiro, ale Shiro zauważyła, jak hybryda pełznie po ziemi w kierunku Azira, ukryta w piachu, odgina się w tył i skacze w jego kierunku, mierząc szponami w nieosłonięte zbroją ramię Wyniesionego.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy atak trafił ją w ramię i ostrzegł Wyniesionego przed kobietą-wężem. Syknęła i zamachnęła się ręką, ale zamiast w ramię Azira, trafiła w naramiennik. Rozległ się zgrzyt metalu o metal.

Wokół Wyniesionego zaczęła krążyć tarcza Shiro. Pnącza tylko ją drasnęły, ale równie szybko jak ona sama pomknął w jej stronę żołnierz, a złota włócznia przebiła bok oponentki, kiedy ta próbowała go uniknąć. Rozległ się wrzask, a kiedy krople jej krwi zetknęły się z ziemią, zasyczały i zaczęły dymić.

- Nie wolno ci spojrzeć w jej oczy! - huknął Wyniesiony. Leżąca na ziemi kobieta syknęła i ze złością spojrzała na Shiro.

- Azirze, widzę że znalazłeś sobie sojuszników! Ja także mogę być sojuszniczką! Wiesz dobrze, że zmuszono mnie do tego ataku! - krzyknęła, trzymając się za zraniony bok.

- Łżesz. - Kolejna włócznia powędrowała ku rannej oponentce, ale ta zdążyła się jej wywinąć. Jej oczy powędrowały w punkt za Azirem.

- Skąd możesz wiedzieć? Przecież nie masz pojęcia, co działo się pod twoją nieobecność! - kontynuowała rozmowę. W Wyniesionego mknęła niebieska kula energii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kryształowe pnącza zawiązały się wokół kobiety-węża, zamykając ją w ciasnej pułapce.

- Kiedyś stąd wyjdę, skarbie - syknęła, kierując słowa ku Shiro. - Wtedy lepiej dla ciebie, abyś miała oczy szeroko otwarte.

Azir doskoczył do jednego ze swych żołnierzy, unikając błękitnej kuli energii. Na jedno machnięcie szponiastą dłonią masy piasku opadły, odsłaniając widok.

Kilkadziesiąt metrów od nich, nad ziemią, unosiło się... coś. Dziwna, bezkształtna istota z czystej energii, otoczona fragmentami kamieni i łańcuchów. Byt wydawał z siebie zgrzytnięcia i elektryczne syki. Energia drała, falowała i od czasu do czasu wystrzeliwała przypadkowo w ziemię i w powietrze.

- Nie cieszysz się, widząc starego druha? - Głos miał grzmiący, ciężki jak ołów i ponury. Miało się wrażenie, że kiedy duch przemawia, trzęsie się ziemia. Cesarz nie odpowiedział, ale posłał w kierunku martwego maga dwóch żołnierzy. Włócznie roztrzaskały kamień, ale istota nawet się nie odsunęła. Była wiązką czystej energii.

- Przybywam z darem. Zaludnię twoje marne, piaskowe pustkowie. Nie cieszysz się, Azirze? Spójrz tylko na nich...

Z początku Shiro myślała, że z piachu wyrastają pnącza. Potem okazało się, że w istocie były to dłonie. Spod pyłu wyłaniały się ludzkie sylwetki - nienaturalnie powykrzywiane, wychudłe, niektóre opuchnięte i powolne. Z pustych oczodołów świeciło zielone światło.

Azir zamarł.

- Ludzie, którzy obozowali pod murami...

- ... Teraz mogą zasiedlić twoje ziemie! Martwi i posłuszni, jak twoi żołnierze! Sami do mnie przyszli, a teraz są mi posłuszni! 

Wyniesiony w złotej zbroi uniósł swój kostur. Słoneczny Dysk błysnął i ponownie zatrzęsła się ziemia. Wielki obiekt poruszył się i wystrzeliła z niego złota wiązka. Z początku wąska, im bliżej ziemi była, tym szersza się stawała. Shiro poczuła uderzenie gorąca na twarzy. Znikąd zmaterializowali się przed nią złoci tarczownicy, a potem rozległ się ogłuszający huk.

Po pierwsze, pękła klatka z kryształów która trzymała kobietę-węża. Po drugie, energia Dysku zderzyła się z ziemią, wybuchając i niszcząc wszystko, co tylko znalazło się w jej zasięgu. Najpierw huk, potem cisza, gorąco bijące od ziemi i smród spalenizny - zwłaszcza spalonego mięsa i włosów.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy opadł już dym, widmo jakim był dawny znajomy Azira wciąż unosiło się nad popiołami i resztkami zwęglonych ciał. Wyglądał, jakby się rozstroił - odłamki skalne podrygiwały, a energia w niekontrolowany sposób wystrzeliwała pojedyncze wiązki. Z jakiegoś powodu wróg wydawał się być całkiem zadowolony. Zarechotał (co brzmiało jak rytmiczne uderzanie kamieniem o kamień) i rozłożył widmowe ręce na boki. Kryształy odbijały się od kamiennych części, bądź pękały w starciu z wiązkami energii. Nie miał oczu, toteż kryształ oślepiający nie wypełnił swojej roli.

Azir ponownie posłał w jego stronę żołnierzy. A kiedy cała trójka uderzyła w widmo, oponent zwyczajnie... wybuchł.

Wybuchł, posyłając wszędzie wokół skalne odłamki. Wyniesiony zareagował szybko, doskakując do Shiro i tworząc przed sobą tarczowników. Skały grzmotnęły o tarcze, posypał się grad drobnych odłamków. A potem znów zapadła cisza.

Cesarz wyprostował się, a żołnierze opadli. W miejscu w którym lewitowało widmo, stały teraz nieregularne kształty - piaskowi żołnierze stopili się pod wpływem wysokiej temperatury wybuchu i przeistoczyli w matowe, brudne szkło.

Wróg zniknął, pozostawiając po sobie krajobraz nędzy i rozpaczy. Spopielone ciała na piasku, zniszczone budowle i gryzący dym wsiąkający w ubranie.

Wyniesiony westchnął ciężko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro westchnęła. Udało się... Tak! Udało się. Cieżko sapała nieco zmęczona. Obroniła Azira... Misja wykonana. Spojrzała na Wyniesionego.

- Dziękuję, za obronę. - powiedziała. Zastanawiała się czy Vi udało się uwolnić Taliyah. Nie była pewna tego co ma zrobić w tej chwili. Iść szukać Vi czy zostać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja również dziękuję. Winien jestem przeprosiny i zwracam honor. Teraz... Teraz trzeba wracać - zabrzmiał i skierował się ku schodom u podnóży postumentu Słonecznego Dysku. 

W dolinie czekała pozostała trójka i... Zwłoki. Mnóstwo zmasakrowanych zwłok. Mężczyźni, kobiety i dzieci. Smród krwi roztaczał się nad jeziorem. 

Kustosz wyglądał chyba najgorzej - atak najprawdopodobniej go załamał. Stał na brzegu jeziora zabarwionego brązową, gęstą krwią. Uniósł łeb i spojrzał na Shiro. 

- Właśnie dlatego nie wolno przerywać bariery - poinformował. 

Niedaleko stała Vi, ubabrana od stóp do głów płynami ustronowymi i Taliyah, starająca się za wszelką cenę nie patrzeć na Azira. Atmosferę można było zaliczyć do ponurej. 

- No, dzieciaku - podsumowała Vi, siląc się na uśmiech. - Zaimponowałaś mi. 

Byłby to bardzo pozytywny akcent, gdyby nie to, że Shiro zajęta była omijaniem części ciał i plam krwi wsiąkającej w piach. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro podeszła do Vi.

- Jest mi niezwykle miło z tego powodu. - powiedziała po czym się uśmiechnęła, ale tak czysto szczerze, z prawdziwego szczęścia. - To co teraz? - zapytała Shiro, patrzyła na Vi jakby oczekiwała na jakieś konkretne rozkazy. Sama nie była pewna co zrobić. Rozejrzała się dookoła. Wszedzie trupy. Dawny przyjaciel Azira ożywił tych ludzi, ale Wyniesiony zabił ich słonecznym dyskiem. Nie wiedziała czy sama by tak potrafiła zabić tylu, jej zdaniem niewinnych, ludzi. Nie rozumiała też motywu działań istoty która przed chwilą wybuchła. Ale, może po prostu nie dane było jej zrozumieć. Shiro nigdy nie widziała tylu trupów, dlatego ten widok nieco ją przytłaczał. Ba! Nawet bardzo.

Edytowano przez Clocky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dlaczego chcecie przywrócić Odkrywcę? - zapytał Azir, kierując swoje słowa do Vi. 

- Zostawiał zaszyfrowane notatki. Odkrył zapiski o miejscu, ktore może być związane z wyciekami z Zaświatów na terenie Valoranu. Nikt w Piltover ani nigdzie indziej nie był w stanie tych notatek rozszyfrować. To nie kwestia nostalgii. To znaczy, to również. Ale nie zwracalibyśmy mu głowy bez ważnej przyczyny - odpowiedziała. Wyniesiony pokiwał głową. 

Jeśli wróci, nie będzie sobą. Z jakiegoś względu ten duch jest uwięziony. W jego umyśle zaszły nieodwracalne zmiany. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro cicho westchnęła. Ezreal który nie jest sobą, czy nie będzie już jej kochał? Nie wiedziała na czym będzie mogła polegać ta zmiana ale tego najbardziej się obawiała. Zmiany na gorsze... Nie wiedziała czy może zrobić cokkolwiek by Ezreal był dawnym Ezrealem. Zapewne... Nie. Zwiesiła cicho głowę po czym ustała za Vi. Nie chciała by ktokolwiek widział jej uczucia. Nie chciała by ktokolwiek wyczytał z jej oczu obawę i strach. Shiro nie rozumiała czemu jego duch jest uwięziony. Czy to była jej wina? On cierpiał. Dziewczyna chciała go od tego uwolnić. Ba! Nawet bardzo. Ale chciała mieć tamtego Ezreala, swojego dawnego Ezreala który był tym światłem w jej głowie. Shiro dalej stała za Vi ze zwieszonym łbem  milczała oddychając miarowo, brała pełne oddechy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Daj spokój, jesteś półbogiem. Nie byłbyś w stanie zwyczajnie tam wejść, zabrać go i uleczyć? Przecież macie tę swoją sadzawkę, która potrafi każdego uzdrowić...

- Na ciele - wtrącił Wyniesiony. - W Zaświatach przetrzymywany jest ogrom duchów, w tym i duchy tych, którzy niegdyś byli mi bliscy. Ani ja, ani Kustosz nie posiadamy wiedzy, która pozwoliłaby ich uwolnić.

- Zawsze jest coś, co trzyma ducha pomiędzy jednym, a drugim światem - dodał Nasus. - To co wypływa do świata żywych jest wymiarem położonym pomiędzy. Jak pustka. Xerath nasłał na nas martwych sługów, którzy niedawno obozowali pod murami Shurimy, niezdecydowani czy wstąpienie do niej jest bezpieczne. Spotkała ich śmierć, a Xerath to wykorzystał. Otworzył wymiar Zaświatów, wypuścił duchy tych, którzy tu zmarli i przywrócił ich do gnijących ciał. Oto jaki jest skutek. Oto co stanie się z waszym Odkrywcą, kiedy do tego dopuścicie. Jest mi przykro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro westchnęła i uspokoiła się. Wyszła zza Vi i podeszła do Azira i Nasusa.

- Ja wiem co może trzymać Ezreala pomiędzy jednym a drugim światem. - powiedziała. Chwile zastanowiła się czy jest pewna tego co chce powiedzieć. Tak... Była, dla Ezreala. - Bo Ez nosił na ręce taki amulet. - Tu wskazała w którym miejscu. - I on wzmacniał jego magiczne umiejętności. Nie jestem pewna czy to przez to, ale wyciągam taką hipotezę. - powiedziała nieco ciszej Shiro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...