Skocz do zawartości

[Clocky] Niefortunne wypadki [Zakończone]


Recommended Posts

Shiro nie mogła powstrzymać się z radości. To się działo, to się działo na prawdę. Cały czas stała odwrócona  nie chciała widzieć nic do puki Ezreal nie ożyje. Ta, chwila... Kiedy usłyszała jego głos. Shiro gwałtownie się odwróciła patrząc na ukochanego. Po policzu popłynęły jej łzy. Strebrne krople które opadły na ziemię. Przez chwilę nic nie mówiła. Milczała ciesząc się chwilą... Czuła, że mogłoby to trwać wiecznie. Milczenie i ona patrząca na Ezreala, to wystarczało do szczęścia. Shiro jeszcze chwilę milczała, ale potem postanowiła się odezwać.

- Cześć, bardzo tęskniłam. - powiedziała. Głos miała drżący, nawet ona sama lekko drgała. Uśmiechnęła się szeroko do Ezreala.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twarz chłopaka się rozpromieniła.

- Shiro? Też tęskniłem... Znaczy, tak myślę. Po prawdzie to niewiele pamiętam... Tylko zimno i, aaaah! - nie zdążył dokończyć, bo Jayce wytargał go z sadzawki.

- Wzruszające historie o duchach zostawimy sobie na wieczorne ognisko, jak ci już wróci wzrok i te inne... Cokolwiek, co jeszcze nie wróciło. Zbieraj się, stary - oznajmił.

Nie było to takie łatwe, bo ociekający wodą Ezreal nie wrócił jeszcze do stanu pełnej funkcjonalności, więc przed przewróceniem się uratowała go właśnie osoba Shiro, na którą niemal runął.

Wyniesieni tymczasem właśnie zmierzali ku wyjściu.

- Notatki - padło tylko od Nasusa, po czym oboje wyszli.

- Nasus? Dobra, gdzie jesteśmy? Dostałem na Polach Sprawiedliwości trochę za mocno? O co chodzi? - zapytał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro westchnęła po czym pogłaskała Ezreala po głowie, co wyglądało troche śmiesznie.

- Oj Eziu, Eziu. Mieliśmy planować podróż do Bilgewater i wtedy no zaczęły się wybuchy. Odrzuciło cię pod ścianę, miałeś kawałek szkła w szyi. Wyjęłam ci go i owinęłam moim swetrem. No i potem zataszczyłam cię do szpitala, ale troche było zapóźno bo miałeś krwotok wewnętrzny. - mówiła coraz ciszej aż ostatnie słowa wypowiedziała szeptem I nieco niepewnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Byłem w śpiączce? - zapytał.

- No, nie do końca. Tak właściwie to kopnąłeś w kalendarz - odpowiedziała Vi.

- Śmierć kliniczna?

- Nie, Ezreal. Byłeś stuprocentowo martwy przez jakiś tydzień - odezwał się Jayce. - A teraz trzeba cię odwieźć do Piltover, bo nie wydobrzałeś do końca. Więc zad w troki, odrzutowiec czeka - poinformował Jayce. - Vi, idź jeszcze do wujka Nasusa starać się o...

- Wiem - przerwała i wyszła radośnie, aby dogonić Wyniesionych.

- Czekajcie, czekajcie. Zupełnie ma... - urwał nagle, wgapiając się tępo w przestrzeń przed sobą. Ezreal wyglądał, jakby się zawiesił, a potem syknął i złapał się za głowę. - Chyba coś mi świta... Szkło w szyi, tak? No, nieźle... A co się stało, jeśli można spytać? - Jayce ruszył do odrzutowca, a Ezreal szedł wciąż podpierając się o Shiro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro nie miała nic przeciwko temu, że Ezreal się o nią podpierał.

- Jinx zrobiła falę wybuchów. Rozwaliło trochę twoje bióro, no i okno pękło i jak siła uderzenia przylgnęła cię do ściany to wbił ci się kawałek szyby. - powiedziała cicho. - Ale teraz jest już ok, ty tu jesteś i ja tu jestem. - powiedziała. Po chwili niepewnie cmoknęła Ezreala w policzek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ale tobie nic się nie stało? - zapytał, mrugając. Spojrzał na Shiro i choć nadal nie widział zbyt wiele, wzrok mu się wyraźnie poprawiał. Wkrótce dotarli do odrzutowca. Blachy były już mocno nagrzane - słońce górowało nad horyzontem, a para uchodząca z wody zamiast orzeźwiać, powodowała że ubranie przyklejało się do skóry. Klimat Shurimy pozostawiał wiele do życzenia.

Jayce usiadł za sterami w kokpicie i już po chwili dołączyła do niego Vi. Ezrealowi i Shiro przypadły całkiem wygodne fotele i widok na niebo przez niewielkie okienko. 

Chłopak dostał ręcznik, którym się okrył. Usiadł naprzeciwko Shiro, głośno wzdychając.

- Więc... co działo się pod moją nieobecność? Ty i Vi... strasznie schudłyście.  Było aż tak ciężko? - zapytał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Sama misja nie była trudna. Wytrzymanie z Vi było chyba trudniejsze... - stwierdziła nieco mrużąc oczy. - Ale nie martw się o mnie, odzyskam wagę, spokojnie Eziu. - powiedziała po czym wyszczerzyła się zadowolona. - Nadal zastanawiam się czy to oby nie jest sen. Nie wiem tylko, jak sprawdzić czy to sen... - stwierdziła cicho. Patrzyła w oczy Ezreala. Tak bardzo tęskniła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Vi bywa trudna w odbiorze... Wyruszyłaś z nią sama? Specjalnie po to, żeby mnie ratować? - Przetarł twarz dłonią. - Tak strasznie ciężko w to wszystko uwierzyć. Ostatnie co pamiętam, to że mówiłem o planowaniu wyprawy. A potem nagle obudziłem się w wodzie. Czekaj... Shiro? O jakich notatkach mówił Kustosz? - zapytał, jakby nagle go otrzeźwiło. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O tych zaszyfrowanych. - powiedziała. - Tych co mogą pomóc zlikfidować wycieki. - dodała po chwili. Nie wiedziała do końca ci teraz zrobić. Chciała przytulić Ezreala, poczuć jak ją obejmuje ale nie była pewna czy może. Może nie w tej chwili, może potem nie teraz, może kiedy będzie bliżej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro pokręciła głową. 

- Te błony z duszami. Ta granica światów. - powiedziała. - Ostatnio ktoś wskrzesił całe stado martwych ludzi I no... Właśnie. - powiedziała cicho dalej na niego patrząc. Dalej zastanawiała się czy to nie sen. Nie, to nie mógł być sen, po prostu nie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ezreal zamrugał, wpatrując się jak zamurowany w Shiro. 

- Co? Mam wrażenie, że jak dotrzemy do Piltover, będzie sporo do zrobienia. Zanim to nastąpi mam nadzieję na odpoczynek - stwierdził. Ponieważ fotele nie były daleko siebie, ale za to były szerokie, przesiadł się na fotel Shiro i przyciągnął ją do siebie, obejmując ramionami. Położył głowę na jej głowie i z lekkim uśmiechem zamknął oczy. 

- Dobranoc. I dziękuję za to, że przywlokłaś mnie z powrotem. To więcej niż dużo - powiedział. 

Tego dnia nikt nie pamiętał o zasługach Wyniesionych dla sprawy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobranoc, kochanie... - powiedziała szeptem po czym uśmiechnęła się. Znowu miała Ezreala przy sobie, to było takie cudowne... Nie wierzyła. Kilka razy zamrugała by sprawdzić, czy to na pewno prawda. Prawda, okej. Shiro przymknęła oczy, postanowiła takrze trochę odpocząć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro obudziła się na krótko przed lądowaniem. Chłopak już nie spał i wpatrywał się w okienko. 

Niebawem odrzutowiec osiadł na płycie lądowiska na jednym z dachów Piltover. Czekała tam już szeryf Caitlyn, ale obserwując wyraz twarzy Ezreala, Shiro miała wrażenie że jej obecność jednocześnie go zszokowała i z jakiegoś względu przeraziła. Jej, albo kogoś jeszcze kto czekał na płycie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro lekko zmrużyła oczy jakby nie była pewna czy o to chodzi, ale postanowiła go nie pytać.

- To dobrze, w razie czego to mów, zgoda? - zapytała patrząc na niego z troską w oczach. Shiro zalerzało na Ezrealu bardziej niż na komukolwiek, chciała też od niego szczerości. Myślała, że jest z nią szczery.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pewnie, ale wszystko jest w porządku. - Wstał chwiejnie z fotela i ruszył ku wyjściu. Jego włosy wciąż były lekko wilgotne. 

Ezreal zeskoczył na beton, kiedy już otwarła się śluza. 

Zaraz za nim wyszedł Jayce. Szeryf zbliżyła się do nich, ale zamiast do Jayce'a który otwarł ramiona, podeszła do Ezreala i uścisnęła go z całej siły. 

- Proszę, nasz mały odkrywca cały, zdrowy i... Siwy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzień dobry - odpowiedziała Caitlyn, kiwnęła głową. Odsunęła się od odkrywcy i stanęła wyprostowana niedaleko wejścia do budynku. Na ułamek sekundy oczy Ezreala powędrowały ku krawędzi lądowiska, a potem znów spoczęły na twarzy Shiro.

Vi w tym czasie powędrowała ku Caitlyn i objęła ją ramieniem. Szturchnęła ją w bok rękawicą. - Tęskniłaś, kapelusznico?

'Kapelusznica' wzięła głęboki oddech.

- Oficer Vi, zanim rozpoczniecie swoją pracę, sugeruję kąpiel - odparła. Vi zmarszczyła brwi.

- Chyba faktycznie.

- Dałabym wam dzień wolnego na odpoczynek, ale obawiam się, że obowiązki wzywają.

- Ratowanie świata? - zapytał Jayce.

- Pogrzeb doktora Heimerdingera - odparła Caitlyn. Zapadła cisza.

- Czekajcie, co? - Ezreal wyglądał na zdekoncentrowanego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro cicho westchnęła. Spojrzała na Ezreala i podeszła bliżej niego. Złapała go za dłoń.
- Ezreal... Na wyprawdę wyruszyliśmy z załogą i doktorem Heimerdingerem. Kiedy płynęliśmy do Bilgewater, ktoś zaatakował naszą łódź podwodną. Z wszystkich osób przeżyłam tylko ja, i Vi. - powiedziała szeptem, ale w taki sposób by chłopak ją usłyszał. W jej oczach widniał wyraźny smutek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To... trochę kiepska wymiana - stwierdził ponuro.

 

Pogrzeb był raczej skromny. Przybyli najbliżsi przyjaciele yordla-naukowca, jego nieliczna rodzina i cała masa studentów i profesorów. W Piltover zwyczaj składania ciał w trumnach odszedł w zapomnienie już dawno, ze względu na ekonomiczne i higieniczne aspekty tegoż rozwiązania. Pozostawały więc małe, biodegradowalne urny i niewielkie pomniki. Dzięki temu w Piltover istniał tylko jeden cmentarz, co prawda wielki, ale i urządzony z głową i wyglądający jak park.

Urna w kształcie sześcianu wylądowała w płytkim dole.

- Nie smućcie się - odezwała się kuzynka doktora, stanąwszy za dołem z urną. - W Bandle City uważamy, że manifestowanie żałoby po zmarłym to najgorsze, co można zrobić. Wszystko co się stało, to tyle, że duch naszego ukochanego i zdolnego Erwerta Heimerdingera jest wolny, a jego wyobraźnia nieograniczona. Nie pozwólmy mu cierpieć, widząc nasze smutne twarze. Myślcie z radością o jednym z największych wynalazców i naukowców naszych czasów. Wierzę w postęp Piltover i on też w niego wierzył. Dlatego nie rozpamiętujmy, ale patrzmy śmiało w przyszłość, tak jak robił to doktor Erwert Heimerdinger.

W tym momencie oczy wszystkich obecnych skierowały się na Vi, która zaczęła głośno szlochać, ukrywszy twarz w ramieniu zażenowanej szeryf Caitlyn.  Obie - jak większość - ubrane były w skromne, czarne stroje w przeciwieństwie do yordlowskiej części towarzystwa, bez wyjątku ubranej w biel.

Ezreal odchrząknął. Od pewnego momentu wydawał się być bardzo niespokojny.

- Zaraz wrócę. Muszę się przejść - szepnął Shiro do ucha, wstąpił na kamienną ścieżkę i chwilę później zniknął na alejce między drzewami. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro tylko skinęła głową w jego stronę. Nie była pewna co się z nim dzieje, musiała z nim potem porozmawiać. Nie wiedziała co mogło mieć na niego taki wpływ. Czy tak działał na niego pogrzeb? Nie postawiłaby na to, chodź mogło tak być. Lekko zwiesiła głowę, czyli jednak Vi miała uczucia. Ciekawa była też filozofia Yordli... Ale nie do przyjęcia dla Erynii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogrzeb skończył się dość szybko, choć przemawiał jeszcze rektor uczelni i ktoś z przyjaciół doktorka.

Ezreal wrócił już wkrótce, według obietnicy, ale nie wyglądał ani trochę lepiej. Cały czas starał się nadrabiać uśmiechem i zapewnieniami o dobrym samopoczuciu, ale jego blada skóra i ciągłe, nerwowe zerkanie w losowych kierunkach zdradzały, że coś jest nie tak.

Okazało się, że rozwinięta technologia Piltover po raz kolejny przyszła z pomocą i już po tygodniu udało się obudować apartament Odkrywcy. Jego wuj zwrócił nawet mapy i wszystkie rzeczy które nie ucierpiały w trakcie ataku terrorystycznego. Po godzinnym, niezwykle radosnym rodzinnym spotkaniu drzwi do apartamentu się zamknęły i Ezreal i Shiro zostali sami.  W pokoju rozlegało się tykanie zegara.

- To jak? Trzeba będzie zaplanować tę wyprawę, na której ostatnio skończyliśmy - rzucił wesoło, zbierając kartki i notatki, poukładane równo na półkach. Na ogromnym stole (nowym), położył już mapy Vaoranu i jego poszczególnych części.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...