Skocz do zawartości

[Clocky] Niefortunne wypadki [Zakończone]


Recommended Posts

Shiro zastanowiła się chwilę.

- Najprawdopodobniej jest z Shurimy, tak jest przy ciele. A ciało jest w Piltover. - powiedziała cicho Shiro. Nie była pewna tego co stanie się w tej chwili. Miała nadzieję na to, że  uwolnią Ezreala z granicy i, że kiedy go ożywią to wszystko będzie tak jak trzeba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeśli to będzie w stanie doprowadzić do przywrócenia ładu i rozdzielenia wymiarów... Należy sprowadzić ciało.

Vi wyszczerzyła się z satysfakcją.

- To już akurat załatwione. Musimy tylko czekać... I potencjalnie chronić Shurimę przed tym bezcielesnym sukinsynem. Z całym szacunkiem, Nasusie. No i ten, byłoby spoko gdybyście udostępnili przejście do Shurimy. Nie wiem jak je ukrywacie, ale póki Shiro nie została odesłana, nie mogliśmy was znaleźć. Macie jakiś portal, czy coś? To by się bardzo przydało. Na serio, przenoszenie trupa w upale to jest kiepski pomysł, a lodówka to całkiem spora rzecz.

- To da się załatwić. Jutro. Zaprowadzę was do innych... kwater. Więzienie nie przystoi. Już nie.

- A Taliyah?

- Próba zabójstwa zasługuje na karę. Trybunał zostanie zwołany.

- Ta. Jasne. Przeskrobałaś, dzieciaku.

Tkaczka pokiwała głową z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

Nowa kwatera którą Shiro dostała na własność była bardziej przestronna. Również miała basen, ale oprócz tego w środku znajdowało się wyposażenie w postaci krzesła i potężnego łoża.

- Miej oczy szeroko otwarte, czarodziejko. Jeden z naszych wrogów wciąż może gdzieś tu się ukrywać - ostrzegł szakalogłowy i opuścił pomieszczenie.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro cicho westchnęła. Szczęście, które miało nadejść już niedługo. Nie mogła się doczekać kiedy Ezreal będzie znowu żył, znów będzie przy niej. Chciała znowu poczuć to ciepło które czuła gdy była z nim, chciała mieć kogoś kogo mogłaby poprosić o radę. Nawet w tych najmniejszych sprawach. Ponownie westchnęła po czym połorzyła się na łóżko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zdążyła zbyt długo pospać.

Obudził ją dźwięk  łusek przesuwających się po kamieniu. Delikatny, ledwie słyszalny. To co wybudziło ją ze snu, było lekkim uderzeniem metalu o posadzkę i syknięciem.

Należało uważać, tak jak mówił Nasus. W ciemności, pod ścianą zalśniła para żółtych oczu. Światło księżyca wpadające przez okno ujawniło końcówkę ogona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro spojrzała na ziemię po czym zamrugała kilka razy. A więc Cassiopeia była gdzieś w pobliżu. Szybko rzuciła na siebie zaklęcie ochronne. Kilka sekund zanim jej mózg przetrawił informacje. Cassiopeia tu jest! Na pewno chce się odpłacić. To było jak nagła dawka energi. Shiro rzuciła kryształowe pnącza w miejsce gdzie widziała przed chwilą oczy i końcówkę ogona. Lekko się zatrzęsła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wężowa kobieta uniknęła części splotów, ale jęknęła, zahaczając o nie.

Wypełzła z rogu pokoju i zbliżyła się do okna. Światło księżyca padało na jej twarz - jednocześnie drapieżną i w dziwny sposób piękną. Nie górowała nad Shiro, a leżała na podłodze, ręką chwytając się za brzuch. Rzuciła Shiro błagalne spojrzenie, choć nie spojrzała jej w oczy.

- Widzę, że już nie śpisz. Jestem ranna. Pomóż mi - poprosiła, krztusząc się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie. - powiedziała stanowczo. - Nie wykorzystasz mnie. Erynia oznacza życzliwa, a Shiro oznacza biały. Ale nie tym razem! - powiedziała. Szybko zamachnęła się rękami i puściła deszcz kryształów na kobietę. Najbardziej męczące zaklęcie, ale nie mogła dać się Cassiopei. Nie tym razem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cassiopeia nie zdołała się odsunąć. Kiedy kryształowe odłamki na nią spadły, zawyła i spróbowała się odsunąć. Na ciele powstały nowe rany, wężowy ogon zwinął się, napinając mięśnie. 

Dyszała ciężko. Z jej oczu pociekły łzy. 

- Zostałam zmuszona. Daj spokój! Mogłam zabić cię już kilka razy, czekałam tu zanim przyszłaś. To przypadek! Jeśli mi nie pomożesz... W czym będziesz ode mnie lepsza? - syknęła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro westchnęła.

- Racja, jestem na tym świecie by bronić i pomagać ale... Musisz mnie jakoś zapewnić, że mogę ci zaufać. I musisz przyżec, że nie zrobisz nikomu z moich przyjaciół i sojuszników krzywdy, nigdy, prze nigdy. Bo jeśli dowiem się, że zrobiłaś coś takiego... To gorzko za to zapłacisz. - powiedziała cicho.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cassiopeia zachichotała. 

- Daję ci słowo! Przysięgam na parszywe imię rodu Du Couteau, że cię nie skrzywdzę... Ani żadnego z twoich przyjaciół. Wszystko czego teraz potrzebuję, to pomocy. A tylko ty mi jej udzielisz - odpowiedziała. Z jej ust, wykrzywionych w grymasie bólu wydobył się jęk. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobrze. - powiedziała po czym klęknęła przy niej. - Jak mam ci pomóc? - zapytała po chwili. Nadal nie do końca była pewna pomocy kobiecie. Jednak tak, cierpiała. To była też po części jej wina. Musiała jej pomóc, bez względu na wszystko. Postanowiła jednak nie mówić o tym Vi, mogłoby się to źle skończyć. - Śmiało, mów. - pognaliła ją Shiro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Woda z Oazy...W samym sercu miasta. Wyleczy każdego, znajdź ją i przynieś mi... Proszę - sapnęła, i opadła na podłogę, krztusząc się krwią. Zwinęła się prawie w kłębek. Z grozy nie pozostało wiele. W jej miejsce wstąpiła żałość. Oto Cassiopeia Du Couteau, błagająca młodą czarodziejkę o litość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomieszczenie w środku było okrągłe, a w jego centralnej części znajdowało się źródło wody, głębokie może na metr - nie więcej. To właśnie z niego wydobywało się błękitne światło.

A zaraz obok, w skale, powstał przeciek z Zaświatów.

Zielone, niewyraźne i zdecydowanie martwe twarze nacierały na błonę, wyczuwając za nią życie - zapewne w postaci Shiro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Woda w zetknięciu z ranami zabulgotała. Powstało złudzenie, że ze szram wychodzą iskry. Na oczach Shiro wszystkie skaleczenia zaczęły się zasklepiać i goić.

Cassiopeia głośno wciągnęła powietrze i wytrzeszczyła oczy, dochodząc do siebie po niedawnym stanie agonalnym. Spojrzała na swój brzuch i dotknęła dłonią miejsca niedawnego, śmiertelnego skaleczenia.

Spojrzała w oczy Shiro i ku zaskoczeniu dziewczyny, nic złego się nie stało. Cassiopeia posłała jej nieprzyjemny, jadowity uśmiech.

- Wygląda na to, że uratowałaś mi życie, mała żmijko. Zdradzę ci więc sekret. - Podniosła się z podłogi. - Zmarli którzy wstają z grobów to nie jest zasługa Xeratha. Chciałby, żeby tak było - uwierz mi, o tak. Ale to nie on. Nie jestem twoją przyjaciółką. Ale gdybym nią była, powiedziałabym, że odpowiedź znajdziesz w Ionii. Powiedziałabym też, że powinnaś czym prędzej tam ruszać. Jeśli chcesz znać moje zdanie, ożywione trupy, poza absurdalnością swojej egzystencji budzą we mnie wstręt. Śmierdzą i powoli się rozpadają, ot co. Im prędzej ta plaga zaniknie, tym lepiej i dla Shurimy i dla całego Valoranu. To wszystko powiedziałabym ci, gdybym była twoją przyjaciółką. Ale że nią nie jestem, życzę abyśmy już się nigdy nie spotkały. Żegnaj, żmijko.

Po tym monologu wyślizgnęła się zręcznie przez okno i zniknęła pod osłoną nocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro tymczasem postanowiła iść do Nasusa powiedzieć mu o wycieku. Wyszła więc z kwatery i po wskoczeniu na deskę zaczęła go szukać. W sumie lekko wkurzyło ją to, że Cassiopeia sobie poszła. Od tak, po prostu. W sumie ciekawe sumie, że jej nie zabiła. Trochę to było podejżane.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyciek okazał się być dość groźnym wyciekiem, bo znajdował się blisko serca oazy.
Kryzys został jednak dość szybko zażegnany, mimo że Nasus nie kupił bajki o nocnym zwiedzaniu.

W końcu nadszedł najważniejszy dzień pobytu w Shurimie. Shiro została obudzona przez dźwięk silnika odrzutowca. Dźwięk tak głośny, że bolały bębenki w uszach.

Na płaskim dachu budynku wylądował właśnie odrzutowiec z Piltover - na jednym z niższych pięter. Czym prędzej zbiegła na miejsce.

Ze śluzy maszyny wyszedł oficer Jayce, lśniący i tak czysty, że w zupełności nie pasował ani do zakurzonego otoczenia, ani do zakurzonych i brudnych Vi i Shiro. Taliyah zapewne wciąż siedziała pod kluczem.

- Kogo ja widzę! Nie, serio, kto kryje się pod tymi zwałami brudu, hę? Vi, poznałem cię po rękawicach. Ciebie Destino prawie nie poznałem - poinformował, szczerząc się od ucha do ucha.

- Zamknij się, Jayce - rzuciła Vi, która wbrew obrażonej minie cieszyła się, widząc towarzysza. - Nasz mały trup jest gotowy? To czekamy tylko na Burka i Złotego Gołąbka - odparła Vi. Nieszczęśliwie, i jeden i drugi znajdowali się na tyle blisko niej, żeby usłyszeć. Vi nie załapała sugestii Jayce'a. 

- Sokoła - poinformował Nasus oschle. - Weźcie co trzeba, póki się nie rozmyśliłem. - O ile całe towarzystwo z Piltover aż promieniowało radością, o tyle dwójka Wyniesionych nie wyglądała na zadowoloną.

Jayce wrócił do odrzutowca i chwilę później wrócił, siłując się z... Z workiem z dość sztywną zawartością. Vi westchnęła.

- Daj mi go. - O wiele łatwiej było jej wziąć zamarznięte ciało w wielkie, hextechowe rękawice niż taszczyć je Jayce'owi. - No, prowadź Cesarzu.

I ruszyli w stronę sadzawki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro spojrzała na Jayca po czym uśmiechnęła się, tym razem jak nigdy dotąd, szczerze, z całego serca. Po policzku popłynęła jej łza radości którą szybko otarła.

- Dziękuję. - szepnęła tylko do Jayce'a po czym ruszyła za Vi. Powolnym krokiem. Brała pełne oddechy by czuć, że żyje. Serce biło jej jak oszalałe, a ona sama była niezwykle poddenerwowana. Próbowała uspokoić się głębszymi oddechami. Na nic... To zdażenie za bardzo na nią działało. Za chwilę, już niedługo. Zaraz! Jej umysł nie dokońca mógł to co się działo. Jednak jej dusza wiedziała co zaraz się stanie. Wielka radość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vi położyła ciemnoszary worek z ciałem tuż na brzegu sadzawki. Jayce rozpiął zamek, ukazując twarz zmarłego - siną i zapadniętą. Oczy również zapadły się wgłąb oczodołów, a całość, łącznie z obrażeniami po ataku terrorystycznym wyglądała naprawdę upiornie. 

Kustosz machnął ręką, kreśląc w powietrzu nieregularne znaki. Rozległ się przeraźliwy pisk, przypominający przesuwanie paznokciami po tablicy, a w ścianie utworzyła się świecąca zielonym światłem zadra. Nasus warknął i podszedł do szramy. Rozszerzył ją, a potem włożył do środka łapę. W głowach wszystkich przebywających w pobliżu rozbrzmiał dziki wrzask Kustosza. Jego pysk wykrzywił się, wyszczerzył zęby.

Pisk zamilkł, kiedy Nasus wyciągnął zaciśniętą łapę ze środka. Do tej pory Shiro zdążyła już porządnie rozboleć głowa, ale było to nic w porównaniu ze stanem ręki szakalogłowego Wyniesionego - była oszroniona, w kilku miejscach skóra zwisała odkrywając mięśnie. Było też mnóstwo krwi.

Teraz do akcji wkroczył drugi z Wyniesionych. Z trudem pochwycił sztywne ciało i powoli zstąpił po szerokich stopniach do sadzawki. Upuścił zwłoki i podniósł w górę kostur. W tym czasie Nasus zanurzył zaciśniętą dłoń w wodzie.

Nad głową Shiro znajdował się długi, szeroki szyb skalny. Wlało się przez niego światło, a jego promień podążył do kostura Azira i wkrótce rozświetlił uzdrawiającą wodę. Zapadła cisza, przerywana tylko oddechami obecnych wewnątrz groty.

Azir wyszedł z wody, a Nasus wyjął rozluźnioną łapę.

Ciało wewnątrz sadzawki poruszyło się. Chwilę jeszcze trwało, zanim ostatecznie powierzchnia wody została przerwana przez dwie ręce, które oparły się o brzeg. Ezreal wynurzył się, gwałtownie łapiąc oddech. Od pasa w górę był nagi, widać więc było jak bardzo jego skóra jest blada. No i włosy, które były zupełnie białe.

- No, szczęście. Bo jeszcze chwila i zaczęłabym tęsknić - skomentowała zadowolona Vi. Ezreal podniósł głowę i zmrużył oczy. Wciąż jeszcze nie odzyskał ostrości widzenia, ale uśmiechnął się słabo.

- Ja za tobą nie tęskniłem.

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...