Skocz do zawartości

[Clocky] Niefortunne wypadki [Zakończone]


Recommended Posts

- Ten wyniesiony na prawdę musi być kimś. - stwierdziła Shiro idąc za Taliyah. - Jak myślisz, nasza misja zakończy się powodzeniem? - zapytała Shiro. Ona sama nie była w tej chwili tego pewna. Tylko na pozór misja wydawała się prosta, tylko na pozór. Tak na prawdę była niebezpieczna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pewnie, że jest kimś. Bezczelnym złodziejem, tyranem i... Czekaj, takie dobre słowo poznałam ostatnio... Uzurpator! O, właśnie. Uzurpatorem - stwierdziła, dumna z siebie. - A pewnie, że się powiedzie. Ogólnie chodzi nam o dostanie się do wód Oazy Jutrzenki, czyli miejsca legendarnego, które tysiące lat temu pochłonął piasek. Co może pójść nie tak? - zapytała wesoło, bez śladu sarkazmu w głosie.

Marsz trwał jeszcze długo i trwałby jeszcze dłużej, gdyby nie pewien wypadek. Niefortunny wypadek.

Shiro ześlizgnęła się z piasku.

Wydawałoby się dziwnym ześlizgnięcie się z piasku w otoczeniu pustyni, ale zaraz po tym poczuła, jak traci grunt pod nogami i razem ze sporą masą piasku zapada się w piaskowy lej.

- Shiro! - krzyknęła Taliyah i spróbowała dogonić towarzyszkę z pomocą okrągłego kamienia. To jednak na niewiele się zdało.

Dziewczyna wylądowała na kupie piasku w zrujnowanym pomieszczeniu. Ze sklepienia wciąż zsypywała się wąska strużka piasku, a w świetle Shiro zauważyła owalną twarz Taliyah, wpatrującą się w nią z niepokojem.

- Shiro? - zapytała. - Żyjesz?

Była dobre siedem metrów wyżej. Na ścianach wykutych w czerwonym piaskowcu widniały na wpół zatarte hieroglify i płaskorzeźby. Z pomieszczenia do następnej komnaty prowadził prostokątny otwór zwieńczony rzeźbionymi, ciemnymi kolumnami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro wstała i otrzepała się.

- Nie, raczej. - rozejrzała się dookoła. Czy to mógł być jakiś grobowiec czy coś takiego? Ezreal mówił jej, że w Shurimie jest wiele podziemnych pomieszczeń, niektóre z nich kryją wielkie tajemnice. - Tu na ścianie są hieroglify! - krzyknęła dziewczyna tak, by Taliyah ją słyszała. - Jest tu też drugie pomieszczenie, ale nie jestem pewna czy mogę przez nie przejść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czekaj, idę do ciebie! - krzyknęła i po chwili spłynęła z góry na kamieniu. Wylądowała obok Shiro. - Możliwe, że znalazłaś Shurimę. To znaczy, tę zrujnowaną część, ktorej nie zdążył jeszcze wynieść na powierzchnię. Słyszałam, że w grobowcach starożytnych aż roi się od pułapek zastawionych przez dawnych architektów... Nie wiem, czy to bezpieczne, ale gdzieś tędy dojdziemy. Lepiej tu niż na pełnym słońcu - oznajmiła i ruszyła w stronę wejścia. - Tylko światła nie mamy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro westchnęła po czym znowu rozejrzała się dookoła.

- Trzebaby coś wykombinować. Światło, światło... - zastanowiła się. Czym tak na prawdę było światło? Czymś naturalnym? Promieniowaniem elektromagnetycznym? Nie dla niej. Światło dla Shiro było czymś czym kierowała się w życiu. Wszystkie te zasady i wartości. Zawsze starała się patrzeć na światło z serca innych ludzi. Przecież to ono mogło zainspirować do działania, do dalszej walki. Światłem mogła też nazwać Ezreala...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Prawa ręka do ściany i nie waż się jej odsuwać. Kiedy trafisz do shurimiańskich, podziemnych ruin, to jedyny sposób, aby nie zabłądzić - poinstruowała Taliyah i sama odtąd szła, palcami gładząc ścianę. Jak zauważyła Shiro, większość wizerunków na ścianie stanowiły węże. 

- To chyba coś na kształt świątyni - stwierdziła Taliyah, Wkrótce piasek odsłonił kamienną podłogę. Komnata do której weszły była identyczna do poprzedniej, oprócz podłużnego kształtu leżącego pośrodku. Przez niedostatek światła, nie było widać czym ów kształt jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A ja wiem? - zapytała. - Potrzebna jakaś pochodnia, czy coś. Na pewno nie wąż, za grube.

Podeszła odważnie do kształtu i z dwóch przywołanych kamieni starała się wykrzesać iskry. Kiedy to się udało, jęknęła i odskoczyła dwa kroki do tyłu, oddychając ciężko. Wystraszyła się.

- Ło, ło, ło! Uch! Omiń to lepiej. - Chwyciła rękę Shiro i wycofała się pod ścianę, po czym jak najszerszym łukiem ominęła tajemniczy kształt.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie, to nie było specjalnie niebezpieczne. Raczej trochę... szokujące - wyjaśniła. - Hej, przecież mamy kamienie i twoje kryształy. To już coś!

Z każdym krokiem echo odbijało się głośniej i głośniej od ścian.Wstąpiły do komnaty, w której gdzieś ze sklepienia sypał się piasek. A w oddali Shiro zauważyła światło dzienne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pacz, tam! Światło dzienne. - powiedziała Shiro. - Idźmy tam, ale powoli, nigdy nie wiadomo co może być po drodze i czy to nie jest aby pułapka. - powiedziała. Wena, miała jej pełno. Pomysły na nowe projekty przychodziły do jej głowy masowo. Nie mogła się doczekać kiedy siądzie przy szkicowniku i rozrysuje wszystkie projekty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Światło dzienne okazało się istotnie światłem... Ale nie dziennym. 

Komnata do której wkroczyły zasypana była piaskiem.  Sklepienie było kopułą podtrzymywaną przez wysokie, okrągłe filary pokryte hieroglifami, jak ściany. Ale ściany lśniły żółtym światłem wydobywającym się z wyrytych w kamieniu obrazkach. Z piasku miejscami wystawały posągi, a wyjście do sąsiedniej komnaty było strzeżone przez dwa pomniki bożków z szakalimi głowami. 

- Okej... Czemu to świeci? - zapytała dziewczyna, podchodząc do świecącej ściany. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kustosz nie jest powiązany z wężami. Z wężami powiązana jest pewna noxiańska szlachcianka... Opowiem ci tę historię. Ale za chwilę. Spójrz, tam światło jest zielone... - powiedziała Taliyah, zaaferowana sąsiednią komnatą.

A Shiro widziała już ten odcień zieleni. Widziała go w hotelowym pokoju i na wybrzeżu Bilgewater. Im bliżej komnaty, tym głośniejszy był szum. Szum podobny do szumu starych teleodbiorników z Piltover.

Tylko część komnaty była możliwa do pokonania. Pozostała wyglądała, jakby ktoś zakleił ją galaretowatą, zielonkawą substancją odgrodzoną błoną od pozostałej części pomieszczenia. W środku dziwnej substancji zaś przewijały się niewyraźne  cienie.

- Co do diaska? - zapytała towarzyszka, podchodząc bliżej substancji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Masz na myśli... W środku są duchy? - zapytała. Na jej twarzy odmalowało się przerażenie. - Dlaczego... dlaczego tutaj? One nas widzą? Bogowie, chodźmy stąd! Nie słyszałaś nigdy o pustynnych zjawach? - zapytała, chwytając Shiro za ramię i odsuwając ją od błony. - I... skąd ty to wiesz?

W galaretowatej substancji zamajaczyła sylwetka niskiej kobiety. Zbliżyła się, wyczuwając żywych.

Miała ciemną karnację i czarne włosy. Jej dłonie zetknęły się z granicą, jakby szukając przejścia na drugą stronę. Miała okrągły brzuch - była ciężarna. Obok zbliżyła się o wiele mniejsza postać, prawdopodobnie dziecka.

Obie postacie wyglądały na martwe, potwierdzając swój prawdziwy stan. Oczy miały mętne i oszalałe, policzki zapadnięte. Gdyby nie to, że były oddzielone od Shiro i Taliyah, byłyby przerażające.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Widzą, prawdopodobnie też słyszą. Są duszami zmarłych. Taliyah, nie znasz twj kobiety i dziecka? - zapytała po chwili. - Wtedy kiedy Ezreal umarł spotkaliśmy się tak tego samego dnia, tyle że on był po martwej stronie, a ja po drugiej. - powiedziała Shiro. Po chwili spojrzała na Taliyah i zbliżyła się z powrotem by widzieć tych, co byli za błoną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie mam pojęcia, kim są. Nie są z mojego plemienia, to na pewno - określiła szybko. - Są niegroźni? Za tą błoną? - zapytała, wpatrując się w Shiro z lekko otwartymi ustami.

Zaraz po napomknięciu imienia, przy błonie pojawił się też chłopak. Wyglądał o wiele gorzej niż poprzednio i Shiro rozpoznała go tylko po jasnych włosach i trójkątach na zapadniętych, wyschniętych policzkach. Na ręce wciąż miał amulet, druga zaś była wyschnięta i wychudła. Wpatrywał się tępo w przestrzeń za Shiro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro westchnęła.

- Nie są... - Kiedy zobaczyła Ezreala nieco się zamyśliła. Patrzyła i, patrzyła trzymając dłoń na błonie i mając nadzieję, że chłopak zrobi to samo. Po jej policzku popłynęło jej kilka łez. - Przepraszam, że to trwa tak długo Ez... Staramy się ciebie uratować... I na pewno się uda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wydaje mi się, że oni są tu uwięzieni - dedukowała Taliyah. - Coś jest z nimi nie tak. Oni cierpią - powiedziała, przypatrując się kobiecie i dziecku. - Popatrz, ile mają na sobie złota... Musiała być bogata, tak jak jej córka. Może należała do jakiegoś rodu? Może da się ich wszystkich uwolnić?

Nagle, przez błonę przeszła fala światła. Gdy to się stało, dłonie zmarłych wgłębiły się w przegrodę, jakby stała się cieńsza. Oni sami stali się wyraźniejsi.

- Co to było?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Im bliżej były ich dłonie, tym bardziej błona stawała się cienka. Udręczona dusza Ezreala oprzytomniała nagle, a jej oczy się ożywiły. Wyglądało na to, że z każdą chwilą wstępują w niego siły - nawet twarz zaczęła się wypełniać tkanką.
Taliyah widząc to, zbliżyła się do ducha kobiety i próbowała ją również chwycić za dłoń. A zasłona między światami była coraz mniej widzialna...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozostała cieniusieńka powłoka i nagle Shiro zamiast śliskiej i chłodnej błony pod swoim palcami poczuła skórę dłoni. Również chłodną, ale jak najbardziej materialną. W błonie powstała dziura.

I wtedy wszystkie duchy spojrzały w punkt za plecami Shiro i Taliyah, a na ich twarzach wymalował się strach. Na część komnaty zatopioną pod błoniastym wyciekiem zaświatów nałożona została świecąca, fioletowa pieczęć. Zalśniła i wystrzeliła w górę, odpychając dziewczyny do tyłu, a duchy spychając wgłąb komnaty. Powłoka zaczęła się odbudowywać, piasek zawirował, zatrzęsła się ziemia. Ziarna na chwilę przesłoniły widok Shiro, a kiedy już finalnie opadły, nie było błony.

Był ogromny, zielony kryształ, przez który nie było widać nic.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro podeszła do błony i puknęła w nią. Kryształ, zkrystalizowała się. Erynia uśmiechnęła się.

- Błona sama nie mogła powstać. ktoś to zrobił. - powiedziała.Szybko rzuciła zaklęcie ochronne. Krystalizacja działała tylko na korzyść. Dziewczyna wystawiła ręce przed siebie prosto i gwałtownie przysunęła do siebie chcąc rozłorzyć ścianę na czynniki pierwsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...