Skocz do zawartości

[Clocky] Niefortunne wypadki [Zakończone]


Recommended Posts

Shiro kiwnęła głową siedziała sobie cicho. Stwierdziła, że nie będzie wkurzać Vi jeszcze bardziej jeśli po prostu usiądzie i będzie milczeć. Z całej ekipy ekipy została tylko ona i Vi. To był przykład tego jak świat może zabrać wiele osób w bardzo krótkim czasie. Shiro po długim okresie milczenia I patrzenia w podłogę, spojrzała na Vi.

- Dzi - dziękuję. - wydukała tylko jąkając się. Potem znów spojrzała na podłogę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ta - odparła Vi.

Luksusów nie było.

Drewniana, nieco przeciekająca balia i rura stercząca ze ściany. Największe wrażenie robiły dwa, kompletnie niepasujące do całej reszty srebrne kurki z wodą gorącą i zimną. Coś takiego nie powinno znaleźć się w Bilgewater.

Toaleta była podwyższeniem z dziurą, a na przegniłej półce wiszącej na ścianie leżał komplet ubrań - zapewne właśnie dla Shiro.

Kiedy wróciła do pokoju, Vi już spała, odwrócona twarzą do pościeli i rozwalona w poprzek łóżka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro połorzyła się na łóżko. W sumie, chciała z nią jeszcze porozmawiać ale skoro poszła spać. Zanim zasnęła rozmyslała jeszcze ogólnie o życiu. I powtarzała w myślach podstawowe informacje o sobie, tak by nadal czuć, że żyje. "Nazywam się Shiro Destino. Mam 21 lat i pochodzę z Piltover. Moja matka prowadzi kawiarnię a ojciec jest urzędnikiem. Skończyłam Akademię Magiczną, marzę o tym by dostać się do Ligi Legend. Jestem dziewczyną Ezreala, podróżnika i badacza z Piltover." Powórzyła to ostatni raz w myślach. Nawet nie zwróciła uwagi na błąd informacyjny w ostatnim zdaniu. Postanowiła iść spać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obeszłoby się bez koszmaru sennego, czy też krótkiego wystąpienia martwego chłopaka.

Shiro tym razem stała nad morzem. Bryza targała jej ubraniem, przenikając przez nie aż do kości razem z wilgocią i zimnem. Piasek był mokry, a niebo czarne od chmur. Dziewczyna rozpoznała miejsce - to ta sama plaża, na której ocknęła się po katastrofie. Niewielki łuk skalny i zamglona sylwetka Bilgewater w oddali. Tyle, że morze było bardziej zielone niż zwykle. Co gorsza, świeciło niepokojąco.

Ezreal pojawił się właśnie w wodzie. Wstał nagle, znajdując się zaledwie krok od brzegu. Kiwnął dłonią, aby Shiro podeszła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ezreal wyciągnął dłoń i wskazał północ. Plaża skierowana była zaś na zachód, w kierunku kontynentu. Chłopak jeszcze raz wyciągnął rękę i jeszcze raz wskazał na północ. Chociaż tylko stał w wodzie, wydawało się, że wciąż się w  niej unosi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spokojnie, na pewno jutro wypłyniemy... Nie chcę być tu dłużej. Mówisz, że trzeba kirować się na północ? Wierzę ci, spróbuję to przekazać Pani oficer Vi... Zgoda? - zapytała. Nie do końca była pewna co chce jej pokazać. Na pewno wiedziała że było to związane z północą.

Edytowano przez Clocky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odpowiedział, jakby nie rozumiał jej słów. Wyglądało na to, że nastawiony jest jedynie na przekaz, a niewidoczna teraz błona nie przepuszczała dźwięków.
Fale nagle wzmogły się, przewracając Ezreala. Wyglądało na to, że zadziałał prąd wsteczny, bo bezlitośnie wciągnęły go z powrotem do wody mimo desperackich prób dopłynięcia do brzegu. W momencie kiedy dłoń chłopaka zniknęła pod powierzchnią wody, sen został przerwany.

Shiro znów była w pokoju, pod kołdrą. Łóżko obok spała chrapiąca Vi. Zaczynało świtać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okno było zaparowane i bił od niego chłód nakazujący natychmiast wrócić do łóżka. Ale widok... Tak, widok zasługiwał na chwilę w zimnie. Karczma znajdowała się nadzwyczaj wysoko, przez co widać było dachy budynków niżej. Słońca nie było jeszcze widać, ale niebo poszarzało, zapowiadając jego rychłe pojawienie się.

- Te, dzieciaku - odezwał się rozespany głos. Vi jęknęła, przeciągając się strzeliły nierozruszane kości. - Która godzina?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Bosko - mruknęła bez przekonania. Czyli wprost przeciwnie. Vi przetarła twarz i podrapała się po głowie. Zamrugała kilka razy i spojrzała na Shiro. Zmarszczyła brwi, patrząc na nią podejrzliwie.

- Wyglądasz, jakbyś chciała ze mną o czymś gadać. Z góry ostrzegę - jak chcesz spytać o to, kto mi się podoba, jaki jest mój ulubiony zespół albo kolor, wywalę cię przez okno. I nie obchodzi mnie, że jest za małe. Wylecisz razem z ramą - powiedziała, celując w nią palcem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro raczej nie gustowała w tego tupu pytaniach.

- Raczej chodzi o coś innego. Miałam sen, znajdowałam się na kamienistej plaży, tam gdzie ocknęłam się po tym jak rozpadła nam się łódź. Woda była dziwnie zielona a w niej stał Ezreal. Wskazywał na północ. Miasto było na zachód. Czy to może coś oznaczać. Wiem, że nie rozczytujesz snów tylko zajmujesz się łapaniem przestępców. Ale stwierdziłam, że ci powiem. - stwierdziła. Co dziwne patrzyła na Vi. Żadko zadarzało się by Erynia patrzyła na rozmówcę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Yhy. - Vi kiwała powoli głową, patrząc na Shiro. Wysunęła się z łóżka i usiadła na jego skraju. - Dobra, czekaj, czekaj. Okej. Śniło ci się coś. Znaczy twój chłopak ci się śnił. I z niewiadomych przyczyn kazał jechać na północ. Na północy jest ta, no. Ionia. Ale my płyniemy na zachód, do Shurimy. Musimy tam płynąć po dziennik. Nie wiem co ma na myśli martwy Ez, ale dopuszczasz do siebie myśl, że to nie miało żadnego głębszego znaczenia, nie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro wstała i postanowiła iść za nią, bo w końcu też musiała wziąć swoje ubrania. 

-  Vi? Śmierć nie powinna istnieć, nie? Tak jak choroby czy broń palna, albo technologia. Racja bez technologi trudno byłoby żyć. Ale takrze tworzy zagrożenie. Cały czas oszukuję siebię, że w Piltover jest bezpiecznie, ale to nie prawda. Jest tam tylko trochę bardziej bezpiecznie niż tu. Gdziekolwiek nie pójdziemy czeka na nas niebezpieczeństwo, a ono zabiera nam toważyszy i bliskich. Niestety... Nie powinno tak być, prawda? - zapytała patrząc na Vi.

Edytowano przez Clocky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vi westchnęła głęboko. Zeszła piętro niżej i zapukała do mieszkania prywatnego któregoś z pracowników, ale zauważyła, że jej ubranie leży na jednym z krzeseł, suche i złożone w kostkę. Obok leżało ubranie Shiro. 

Dziewczyna zatrzymała się, odwróciła do towarzyszki i chwyciła pod boki, patrząc na nią nieco z góry. 

- To jest właśnie twój problem. Zastanawiasz się nad pierdołami, zamiast pilnować swojego własnego tyłka. - Ominęła ją i ruszyła schodami na górę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro wzięła swoje ubrania po czym posłuchała tego, co miała jej do powiedzenia Vi.
- Dobrze byłoby to zmienić, prawda? - dziewczyna nie oczekiwała na odpowiedź. - Dobrze, postaram się. Nie będę martwić się drobnostkami, tylko będę się pilnować. Postaram się myśleć o tym co jest teraz, nie o tym co będzie potem. Zgoda? - zapytała idąc za Vi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro wzięła swoje ubrania po czym posłuchała tego, co miała jej do powiedzenia Vi.
- Dobrze byłoby to zmienić, prawda? - dziewczyna nie oczekiwała na odpowiedź. - Dobrze, postaram się. Nie będę martwić się drobnostkami, tylko będę się pilnować. Postaram się myśleć o tym co jest teraz, nie o tym co będzie potem. Zgoda? - zapytała idąc za Vi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-  Po prostu to zrób i nie paplaj! - syknęła Vi. Wyszła, kiedy Shiro była już gotowa.

Nie miały ze sobą nic cennego, oprócz rękawic Vi. Dziewczyna ruszyła więc traktem w stronę Mostu Rzeźnika, bo to przez niego musiały obie przejść, żeby trafić z powrotem do portu.

W pewnym momencie Shiro zauważyła, że kiedy tylko się odwracała, widziała dwie męskie postacie. Ubrani byli w ciemne barwy i szli w niewielkiej odległości od siebie.  Na horyzoncie tymczasem pojawił się już Most.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyźni niestrudzenie szli za nimi dwoma. Tymczasem most był coraz bliżej. Most, na którym - co dziwne - inaczej niż zazwyczaj nie było żadnych ludzi. Na drugim końcu mostu stała za to grupka piratów, niby to swobodnie opierających się o bariery mostu i podziwiających widoki. Było co podziwiać.

Vi rozglądała się dyskretnie na boki.

- Musimy iść gdzieś w bok - stwierdziła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...