Skocz do zawartości

[GRA][Arcybiskup z Canterbury] Nawiedzony Dwór


Bosman

Recommended Posts

Aleksander patrzył na dziewczynę. Po chwili złapał ją za drugą rękę.

- Ach tak. Obowiązki. A nie myślałaś, żeby zrobić sobie trochę wolnego i znaleźć kogoś? W końcu ludzie i nie tylko ludzie nie mogą być sami - Powiedział, patrząc na nią z lekkim uśmiechem - A ty jesteś na tyle piękna, że mogłabyś spokojnie wybierać sobie z pomiędzy wielu kandydatów - Puścił jej oczko. Widać było, że... wierzył w to co mówił. Dziewczyna poczuła, że delikatnie zacisnął dłonie na jej dłoniach. Co ciekawe, Aleksander chyba delikatnie się zaczerwienił. To mogło bardzo zaciekawić dziewczynę. Chyba pierwszy raz widziała zawstydzonego wampira. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 648
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Czuła się coraz bardziej nieswojo. Saskia lubiła kontrolować sytuację, a tej za bardzo nie kontrolowała. Rozpaczliwie szukała jakichś odpowiedzi wymijających, albo takich rozładowujących sytuację i wszystko na marne. 

- Piękno przemija, zwłaszcza ludzkie. Dzięki, ale wolę być chwalona za inne rzeczy. To nie zależało ode mnie - stwierdziła. A potem zebrała się na chwilę prawdy. 

-  Nie sądzisz, że... Wiesz, jesteś przybranym synem mojego pracodawcy. Nie wydaje ci się to trochę niezręczne? Nawet nie niezręczne, robię nic nie będzie, ja będę mieć kłopoty - stwierdziła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander popatrzył na dziewczynę i uśmiechnął się lekko. 

- Cóż chwalą cię za twoją pracę. Ale to nie oznacza, że nie mogą cię też chwalić za twój wygląd - Powiedział mężczyzna po czy delikatnie puścił jej dłoń i położył dłoń na policzku dziewczyny. Saskia mogła odczuć delikatny chłód. Jednak dotyk Aleksandra był bardzo delikatny. Jakby dotykał płatku róży. - I nie obawiaj się. Nic ci się nie stanie. Po pierwsze nikt poza nami nie musi o tym wiedzieć. Każdy ma tajemnice. Więc to będzie po prostu kolejna z nich. Tyle, ze nasza wspólna. A po drugie - Po tych słowach mężczyzna delikatnie przybliżył się do Saskii. - A po drugie, Loren od jakiś 40 lat powtarza mi, żebym kogoś sobie znalazł. Ale nigdy nie odnalazłem tej jedynej. No... Może do teraz? - Uśmiechnął się lekko po czym zbliżył się i bardzo delikatnie dotknął swoimi ustami ust dziewczyny. Co dziwne, jego usta były ciepłe. Saskia czuła, że może w każdej chwili się odsunąć lub to przerwać. Pytanie brzmiało: Czy chciała to zrobić? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Takie tajemnice wychodzą szybko na jaw, wiesz? Może to moja wiejska mentalność, ale źle się to wszystko skończy. Boże, to pasuje tak bardzo do schematu, że... 

Saskia może i rozwijałaby się dalej, gdyby nie dłoń na twarzy, stopująca narastający monolog. A potem już w ogóle straciła wątek. 

Odsunęła się od Aleksandra z nieukrywanym wzburzeniem, a nawet złością na twarzy, ale zaraz potem wszystko to sobie przeanalizowała. 

- Czuję, że to się źle skończy - stwierdziła i na powrót zbliżyła twarz do twarzy Aleksandra, żeby go pocałować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander zawahał się, kiedy dziewczyna się odsunęła. Popatrzył na jej twarz i zastanawiał się przez chwilę, czy nie posunął się trochę za daleko. Jednak słysząc jej słowa oraz widząc, że tym razem to Saskia zaczyna uśmiechnął się lekko i pozwolił, żeby dziewczyna kontrolowała sytuację. Mężczyzna zaczął się z nią ponownie całować, Nadal trzymając dłoń na jej policzku. Druga ręka natomiast wylądowała na jej talii, żeby delikatnie przyciągnąć ją do siebie. Po chwili Saskia poczuła, że Aleksander delikatnie ją podnosi, tak, że ich twarze były na tej samej wysokości. Sam pocałunek nie był niczym nadzwyczajnym. Zwykły pocałunek. Ale Dziewczyna czuła, że Aleksander albo się powstrzymuje, Albo to był jego pierwszy w życiu pocałunek. Ciężko stwierdzić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było całkiem miło, ale co za dużo to nie zdrowo, więc zadecydowała, że starczy. 

- Chyba trzeba będzie wracać - stwierdziła, kończąc "romantyczny zryw". - Trochę za długo siedzę już w twoim biurze i sprzątam, pierwszy problematyczny punkt z głowy - dodała, kiedy już do głowy doszła logika zamiast hormonów. Odsunęła się od Aleksandra dosyć szybko i z lekkim wzburzeniem ruszyła do drzwi na podobieństwo tarana. 

- Bez ociągania się! Szybko, bo zyskam paskudną reputację! Pracuję tam niecały tydzień!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander uśmiechnął się do dziewczyny, kiedy ta się od niego odsunęła. 

- Szkoda. A było tak przyjemnie - Powiedział Aleksander i odszedł od okna. Po chwili, kiedy już dziewczyna wyszła zamknął drzwi do swojej samotni.

- Trzeba będzie to kiedyś powtórzyć - Powiedział mężczyzna z uśmiechem, kiedy oboje szli przez las. Po podobnym czasie jak za pierwszym razem znowu znaleźli się pod domem Aleksandra. - Pani pozwoli - Zaśmiał się po czym wziął Saskię na ręce i wskoczył przez okno do swojego gabinetu. Tam postawił Saskie na podłodze i szybko pocałował w czoło. Widać było, że albo nie mógł się powstrzymać, albo droczył się z dziewczyną. Podszedł do barku. 

- Chcesz się jeszcze czegoś napić, zanim pójdziesz? - Zapytał, odwracając się do niej przodem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero kiedy już wylądowali w biurze, Saskia na powrót założyła pantofle i wyprostowała się z godnością, a przynajmniej w próbie pozbierania owej godności. Uścisnęła Aleksandra i odwróciła się do wyjścia, czerwieniejąc lekko na twarzy. 

- Muszę...chyba... Ile czasu minęło? - zapytała, nie do końca wiedząc jak zabrać się za powrót do pracy. Musieli już zauważyć jej zniknięcie. 

- Nie wiem jak to zrobić. Muszę zrobić chyba jakiś zwiad taktyczny, bo inaczej... Inaczej... Napić się? Tak jak zwykle nie pije to teraz chyba potrzebuję całej butelki czegoś mocnego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander zaśmiał się, słysząc zmieszanie dziewczyny. Następnie nalał do dwóch kieliszków czerwonego płynu i podał jeden z nich dziewczynie. 

- Wino. Normalnie nie proponuję służącym wina. Ale ty nie jesteś zwykłą służącą. Przynajmniej dla mnie już nie jesteś - uśmiechnął się do niej po czym podniósł delikatnie kieliszek w górę. - Za twoje zdrowie Saskio - Powiedział po czym napił się trochę i postawił kieliszek na stole - I nie obawiaj się. Nie było nas raptem nieco ponad półtorej godziny. Do obiadu zostały jeszcze ponad 2 godziny. Więc jeśli chcesz to możesz zostać tutaj jeszcze chwilę - Uśmiechnął się po czym postawił na stole butelkę wina, którą otworzył oraz drugą, mniejszą z jakimś przeźroczystym płynem. - Tak więc wybór należy do siebie Saskio -  Powiedział po czym usiadł na fotelu i patrzył na dziewczynę z uśmiechem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzięła wino od Aleksandra raczej niepewnie. Takich wahań to od dawna już nie miała.

- Chodzi o to - zaczęła - że muszę się jakos wytłumaczyć. I chyba wolę już iść... - stwierdziła, idąc w stronę drzwi. Wychyliła trochę trunku, a potem zatrzymała się jeszcze na chwilę.

- Ale możemy się jeszcze spotkać... Później - stwierdziła znacząco, mają na myśli wieczór.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander skinął głową i wstał.

- Nie wiem, z czego i komu masz się tłumaczyć? W końcu przez ostatnie 2 godziny siedziałaś tutaj i sprzątałaś. Nigdzie nie wychodziliśmy - Uśmiechnął się do niej ciepło. Był to szczery, ciepły uśmiech - I dobrze. Jeśli chcesz to moje drzwi są dla ciebie zawsze otwarte - Powiedział po czym podniósł jeszcze raz kieliszek do góry - No to do wieczora Saskia - Wzniósł toast po czym dopił wino. - Tylko proszę nie wyjdź z kieliszkiem na korytarz. Na lewo od moich drzwi stoi dwóch służących i myje okna. A jak zobaczą ciebie z kieliszkiem to zaczną zadawać pytania - Posłał jej oczko po czym podszedł do biblioteczki i wyciągnął z niej grubą książkę, opasaną w skórę. Widać chciał ją zacząć czytać, jednak ciągle patrzył na Saskię z uśmiechem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander posłał Saskii jeszcze uśmiech, zanim ta wyszła. 
Faktycznie dwóch służących stało po lewej stronie. Jeden trzymał drabinę, na której drugi z nich stał i mył okno. Cała droga do pokoju służby była dość spokojna. Wszyscy byli zajęci swoimi sprawami i obowiązkami. Dopiero na schodach prowadzących bezpośrednio do środka dziewczyna zobaczyła Herona, który pomagał wejść jakieś służące, która miała w rękach dość spory kosz. 

- Szybko się uwinęłaś - Powiedział Heron, odwracając głowę do dziewczyny. - Ale w sumie się nie dziwię. u pana Aleksandra nigdy nie ma co sprzątać. Chcesz może trochę odpocząć? Czy mam ci coś znaleźć? - Zapytał, wpuszczając przed siebie dziewczynę do środka. Na stole stał talerz z jakimiś ciastkami dla służby. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeśli jest coś do zrobienia, mogę to zrobić - odpowiedziała z uprzejmym uśmiechem. - Jestem tu od sprzątania, nie od odpoczywania. Tylko się czegoś napiję i mogę działać dalej. 

Z pewnym odczuciem ulgi usłyszała, że szybko się uwinęła. Szczęście, że wszyscy tam mieli wystarczająco pracy... 

Saskia zastanawiała się, zepchnąwszy w tył głowy wspomnienia sprzed kilku chwil, czy Patrick nie będzie miał niczego przeciwko wtargnięciu na jego teren, ale akurat herbata byłaby tym, co by jej się przydało. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heron popatrzył na dziewczynę i uśmiechnął się lekko. 

- Dobrze. To zaraz ci coś przydzielę.  Ale najpierw pójdę sprawdzić jak idzie Weronice. Bo coś mówiła, że miała jakiś problem - Powiedział po czym posłał dziewczynie uśmiech i wyszedł. W pokoju wspólnym znowu nie było nikogo. A w kuchni dało się słyszeć ciche nucenie. Chyba Patryk lub Regus siedzieli w kuchni i sprzątali. Więc opcja z herbatą raczej wchodziła w grę. Zresztą Patrick raczej nie miałby nic przeciwko nawet, gdyby Saskia przyszła w środku nocy do niego. Bardzo polubił dziewczynę więc Saskia mogła czuć pewną swobodę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W takim razie widzimy się... Za chwilę - odpowiedziała z uśmiechem i ruszyła do kuchni, czując gdzieś w głębi gwałtowny atak nieuzasadnionej wesołości. Cóż, w tym przypadku nie był nieuzasadniony, ale przecież przed nikim by się nie przyznała. 

Saskia weszła do pomieszczenia dziarsko, ciekawa który z dwóch najczęstszych bywalców kuchni nuci. Jeśli to był Regus, to całkiem nieźle, że tak szybko otrząsnął się po śmierci Klary. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie, w środku znajdował się Regus, który właśnie kończył układać talerze do szafek. Zobaczył on Saskię i uśmiechnął się lekko. Widać było po nim, że albo faktycznie czuje się lepiej i pogodził się ze śmiercią Klary, albo bardzo dobrze udawał, że tak jest. 

- Hej Saskia. Co tam słychać? Już po pracy? - Zapytał, podchodząc do niej i niepewnie wyciągając ręce. Dziewczyna odniosła wrażenie, że chłopak chciał się przytulić. Taki powitalny gest. Jednak na początku się wahał. - Co cię sprowadza do kuchni? Bo raczej nie obiad prawda? Trochę za wcześniej - Zaśmiał się chłopak, patrząc na nią. Nadal miał wyciągnięte w jej kierunku ręce. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cześć, Regus - odparła, przyglądając się wyciągniętym rękom z podniesioną brwią i znaczącym uśmiechem. W zamierzeniu Regus miał wiedzieć, że to nie do końca odpowiednie, ale że - oczywiście - nic się nie stało i oboje mogą o tym zapomnieć. Skoro już się ujawniła jako czarownica, to musiała też zadbać o kwestię szacunku, bo przecież w rodzimej wiosce nikt by się na takie coś nie pokusił. 

- Jeszcze nie po pracy, co słychać to zależy od tego gdzie przyłożysz ucho i rzeczywiście, nie przyszłam tu po obiad, tylko po herbatę. Jeśli nie masz nic przeciwko, chętnie bym ją sobie zrobiła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Regus cofnął ręce, z krzywym uśmiechem. 

- Rozumiem. Cóż skoro nalegasz to proszę bardzo. W szafce nad stołem jest kilka rodzajów herbat dla służby. Oczywiście nasi pracodawcy mają swoje, ale te Patrick trzyma pod kluczem. A garnek jest na kuchni - Powiedział Regus po czym wrócił do układania talerzy. - A ja muszę tutaj ogarnąć. Zwłaszcza, że Pani Felicja zamówiła ostatnio nowe talerze i filiżanki z motywami pędzących koni. I je trzeba umieścić oddzielnie, bo są tylko jej. Mówią, że Felicja urwie ręce każdemu, kto je ruszy - Zaśmiał się chłopak. Cóż on chyba nie wiedział, że słowa Felicji są jak najbardziej prawdziwe. Ale chyba lepiej, żeby zostało tak jak jest. Dla jego dobra. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzięki - odpowiedziała, wybierając sobie jedną z herbat owocowych. Wsypała trochę do kubka i poszła po garnek do zaparzenia herbaty. 

- Galopujące konie... Niech jej będzie. Nawet jeśli rzeczywiście nie urwie rąk, lepiej będzie uniknąć gadania jakie może nastąpić. Albo wyłania z pracy - dodała Saskia, skupiając się na czynności. Dopiero chwilę później sobie przypomniała o pewnym istotnym fakcie. 

- Gdzie Patrick, Regusie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Regus przerwał układać talerze i popatrzył na nią. 

- Patrick? Pewnie jeszcze w mieście. Musiał rano wyjechać, żeby kupić kilka rzeczy. Pewnie za niedługo wróci - Powiedział chłopak, siadając przy stole. - Mam nadzieję, że za niedługo wróci. Powoli zbliża się pora obiadu, a ja nie jestem tak dobrym kucharzem jak on - Dodał z lekkim uśmiechem. Po chwili chyba sobie coś przypomniał, bo wstał i podszedł do szafki. - A właśnie. Patrick powiedział, że mam ci to dać, jeśli zobaczę się z tobą przed nim. Nie wiem, o co tutaj chodzi, ale proszę - Powiedział po czym położył na stoliku krzyżyk. Saskia od razu go poznała. To był ten sam, który Saskia znalazła pierwszego dnia. Jednak ten był naprawiony. Ktoś go wyprostował, wypolerował. Pytanie brzmiało, kiedy Saskia go zgubiła, lub kto go wyjął z jej kieszeni. Bo raczej nie był to Aleksander. W końcu krzyżyk był wykonany ze srebra. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy napar był już gotowy, Saskia usiadła na krześle przy stole, dając sobie parę minut nim wróci Heron z zadaniami. 

- Dzięki - odpowiedziała, trzymając w ręce krzyżyk. Następnym razem chyba trzeba będzie bardziej na to uważać, jako że mógł być całkiem pomocny. Skoro Patrick kazał to przekazać, znaczy że odnowienie kawałka metalu musiało być jego zasługą. Zamierzała mu za to podziękować jak tylko wróci. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Regus uśmiechnął się lekko do dziewczyny. 

- Proszę bardzo. Nie wiedziałem, że osoby takie jak ty noszą krzyże - Powiedział, opierając się ręką o oparcie krzesła. - Myślałem, że ogromne ptaki będą nosiły... no nie wiem. Coś na kształt wisiorka z kości swoich ofiar czy jakoś tak - Chłopak chyba trochę za bardzo uwierzył w iluzję dziewczyny. Ale to chyba dobrze. Przynajmniej nie będzie zadawał za dużo pytań. Po chwili otworzyły się drzwi, prowadzące na zewnątrz. Stanął w nich Patrick z dużym koszem, wypełnionym po brzegi świeżymi warzywami. 

- Jak to jest, że ostatnio ciągle jak wracam to widzę was razem? - Zapytał kucharz z uśmiechem. No cóż już po raz drugi to się zdarzyło. - Wy chyba naprawdę coś kombinujecie - Zaśmiał się i postawił kosz na stole. Regus od razu wstał, trochę zawstydzony i zaczął rozładowywać zawartość kosza do chłodni. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Noszę go na wszelki wypadek. Nie spodziewasz się, jakie zastosowania może mieć kawałek metalu. Srebro chroni od sił ciemności, co może być sugestią, że do takich wbrew pozorom nie należę - odparła, chowając go do kieszeni. Kiedy Patrick wszedł, Saskia rzuciła mu promienny uśmiech. 

- Co takiego mielibyśmy kombinować? - zapytała, domyślając się co mężczyzna ma na myśli. Cóż, chyba spudłował w takim razie. - I... Patrick, dziękuję za krzyżyk - dodała jeszcze. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick skinął głową. 

- Nie ma sprawy. Znalazłem go na podłodze. Wiedziałem, że jest twój, więc spróbowałem go naprawić. I chyba mi się udało - Powiedział kucharz po czym usiadł na krześle. Już miał coś powiedzieć, lecz wtedy do kuchni wszedł Heron.

- Tutaj jesteś Saskia. Chciałaś robotę, więc mam coś dla ciebie. Trzeba umyć ramy portretów na pierwszym piętrze. Myślę, że to nie będzie wymagające za dużo czasu, bo trzeba się wyrobić do obiadu, jeśli nie chcesz jeść zimnego - Powiedział Heron. Patrick parsknął śmiechem, jednak szybko spoważniał, widząc jak Heron na niego patrzy. Saskia mogła to odebrać, jako znak, że mogłaby myć ramy obrazów i cały dzień a i tak dostanie gorący posiłek. No ale lepiej wyrobić się na czas. Zwłaszcza, że jutro przypadał dzień wypłaty, o którym Saskia mogła trochę zapomnieć przez ostatnie dni. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...