Skocz do zawartości

[GRA][Arcybiskup z Canterbury] Nawiedzony Dwór


Bosman

Recommended Posts

- Jasne. Lecę do pracy. Do obiadu i jeszcze raz dziękuję, Patrick.

Trasa przebiegała standardowo do schowka ze środkami czystości i szmatkami, aż do wspomnianego przez Herona korytarza z obrazami. Saskia miała nadzieję, że znajdzie w schowku jakiś stołek, którym mogłaby się wspomóc przy czyszczeniu. A jeśli go już znalazła, to starała się jak najszybciej odkurzyć ramy, żeby zdążyć na obiad. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 648
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

W skrytce nie było stołka, lecz nieduża drabina, która była idealna do pracy przy obrazach. Poza tym była tam też szmatka i płyn do czyszczenia ram. 
Kiedy Saskia zaczęła sprzątać ramy obrazów, które przedstawiały rodzinę Lensterów dostrzegła coś bardzo... dziwnego? Tak. Dziwne to dość adekwatne słowo. Kiedy dziewczyna czyściła kolejny obraz dostrzegła pewne podobne, a wręcz identyczne cechy. Dopiero po głębszym sprawdzeniu obrazów Saskia zrozumiała, że obrazy, rzekomo przedstawiające potomków pan Lorena faktycznie przedstawiały pana Lorena. Były po prostu malowane w pewnych odstępach czasowych, przez co wyglądało to tak, jakby każdy obraz przestawiał kolejną głowę rodziny. W takim razie pewnie rzeźba w holu również przedstawiała Lorena. 

- Nie podobają mi się te obrazy. Już dawno bym je wyrzuciła - Jakiś głos  o mało co nie sprawił, że dziewczyna nie spadła z drabinki. Kiedy się odwróciła zobaczyła młodą dziewczynę w prostej, czarnej sukience, która sięgała zaledwie do kolan, co w tych czasach było raczej przejawem buntu. Miał blond włosy, które sięgały ramion, Dość mocny makijaż. Saskia widziała podobne kobiety, pracujące w domach uciech.  - Jednak Loren mi zabronił. Heh te wampirze podejście do świata - Powiedziała patrząc na twarz Saskii. Nawet nie ukrywała swoich czerwonych oczu. Widać musiała wiedzieć, że Saskia zna prawdę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba tylko wampir byłby w stanie ją podejść na tyle, żeby dała się wystraszyć. Cholera, spadanie z drabinek to nie było to, co lubiła najbardziej. Zamierzała odwrócić się i porządnie zbrukać agresora, ale w porę się powstrzymała. Zeszła z drabinki i wytarła dłonie o szmatkę. Rzuciła nawet dziewczynie przyjazny uśmiech, zupełnie nie czując wobec niej strachu. 

- Zaskoczyła mnie pani - przyznała. Nie znając jej wieku wolała zwracać się w ten sposób. Poza tym, buntownicze nastolatki nie lubiły zazwyczaj 'panienek', a 'panie' brzmiały znacznie poważniej. 

- Wcześniej nie miałam okazji ich oglądać. To dość... Kontrowersyjne, wieszać wszędzie swoje wizerunki, przyznaję, ale ostatecznie to nie moja sprawa - wzruszyła ramionami. - co by pani powiesiła zamiast nich?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta wzruszyła ramionami. 

- Nie wiem. Na pewno nie chciałabym oglądać swojej twarzy na każdym kroku. To trochę przerażające - Powiedziała kobieta, opierając się o poręcz i patrzyła na Saskię - I nie mów do mnie pani. Nazywam się Zaria. I żyję wystarczająco długo, żeby znudziła mi się ta cała arystokracja. Trzeba było coś w końcu zmienić - Dodała uśmiechając się pod nosem. Widać chodziło jej o swój strój. Bo raczej nie wydawała się osobą, która puszcza się na prawo i lewo. No ale pozory mogą mylić. - Powiedz mi coś, Saskia. Czemu ty tu jeszcze jesteś? Wiesz kim jesteśmy. Myślałam, że uciekniesz w popłochu - Powiedziała, wyraźnie zaciekawiona zachowaniem dziewczyny. Chyba nie wiedziała co się stało w czasie spotkania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnęła się pod nosem. No, tak było znacznie lepiej. 

- Pan Loren całkiem nieźle płaci - odparła. - A wiedząc kim ja jestem i wiedząc o tym, że nie jestem standardowym człowiekiem, odpowiedź na pytanie nasuwa się sama. Poza tym, sprawa wyglądałaby inaczej gdybyście nie panowali nad waszymi odruchami. A przecież nie jesteście bestiami, prawda? W każdym razie nie wszyscy. Zupełnie jak z ludźmi. Są źli i dobrzy ludzie. Od ludzi nie ucieknę, od was też nie zamierzam. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna popatrzyła na Saskię z uśmiechem. 

- Wiem kim lub czym jesteś - Powiedziała wampirzyca, przyglądając się niej - I muszę przyznać, że zaimponowałaś mi swoim pokazem w jadalni - Dodała mijając dziewczynę i podchodząc do drzwi po prawej stronie. - Powiem ci jedno, mała dziewczynko. Lepiej uważaj na słowa, oraz na plecy. Bo kiedyś obudzisz się z kilkoma "niespodziankami" - Powiedziała po czym weszła energicznym krokiem do pokoju. Jej sukienka podwiała się, ukazując część ud. Saskia miała już pewność, że ta dziewczyna i Loren raczej się nie dogadywali, skoro ona chodziła w czymś takim. 

Minęła może godzina a wszystkie obrazy zostały posprzątane. I Saskia chyba wyrobiła się na czas, bo kiedy zbliżała się do pokoju wspólnego czuła roznoszący się zapach gulaszu z kaszą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Dziewczynko". 

Zastanawiała się, dlaczego przedstawicielki płci pięknej wampirów miały tak ogromny kompleks większości. Cóż, jeśli ktoś lubił tak bardzo akcentować swój wiek, proszę bardzo. Saskia w swojej złośliwości doceniła fakt, że niewiasta specjalnie się do niej pofatygowała żeby wymruczeć swoje trzy grosze. Co zaś się tyczy ubioru... Jej sprawa w czym chodzi. Tyle, że jeśli ktoś nie był kurtyzaną i obnosił się w ten sposób to poczuwała się w obowiązku czuć do niego niechęć. Do kurtyzan oczywiście nic nie miała. Bywało, że te przejezdne miały całkiem interesujące historie. 

Po skończeniu działania odniosła wszystko do schowka i ruszyła w stronę pokoju wspólnego na obiad, mając nadzieję że rzeczywiście będzie to kasza z gulaszem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Saskia weszła do pokoju wspólnego faktycznie zobaczyła, że część służby już jadła kaszę z gulaszem. Kiedy Patrick zobaczył dziewczynę uśmiechnął się do niej i pokazał jej, żeby podeszła do niego po swój obiad. 

- Cieszę się, że już jesteś Saskia. Mam nadzieję, że jesteś głodna - Powiedział z uśmiechem kucharz i nałożył jej dość solidną porcję kaszy i gulaszu z kawałkami mięsa. Pokazał ręką, że dziewczyna może usiąść wraz z nim w kuchni. - I jak tam było u Aleksandra? Chyba się nudziłaś, bo u niego nigdy nie ma nic do sprzątania - Dodał z uśmiechem. Nie wyglądał, jakby wiedział o samotni Aleksandra, więc lepiej nie zdradzać tajemnicy. Jednak Saskia musiała poczekać chwilę z odpowiedzą, bo Patrick musiał iść nałożyć kolejnej osobie obiad. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczekała oczywiście, wciskając do ust kawalki mięsa. Była bardzo, bardzo głodna, zwłaszcza po leśnej gonitwie za wilkołakami. I późniejszych wydarzeniach. 

- No. Szczególnie dużo do sprzątania nie było, wyczuwam, że to jakiś rodzaj testu. Nie wiem. Potem sprzątałam ramy obrazów, a teraz jestem tutaj. Ot, cały mój dzień. Słyszałam od Regusa, że byłeś na targu - powiedziała w przerwie między jedzeniem. A kiedy już zjadła, wstała od stołu... I usiadła z powrotem. 

- Nie będę się chyba spieszyć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick zaśmiał się, słysząc słowa Saskii. 

- Jaki test? Po prostu wpadłaś w oko Aleksandrowi. Więc spodziewaj się, że częściej będziesz u niego "sprzątać" - Powiedział po czym puścił jej oko. - Aleksander to dobry czł... wampir. Po prostu miał dużo szczęścia, że spotkał pana Lorena. Bo coś czuję, że gdyby ktoś inny go zamienił, to z chłopakiem byłoby gorzej - Dodał. Mogło zdziwić Saskie to, że Patrick nazwał go chłopakiem. Cóż Aleksander wyglądał na niecałe 30 lat. - No dobrze ale teraz czas na trochę smutniejszych wiadomości. Kiedy byłem w mieście dowiedziałem się, że zniknęła jedna starsza para. Po prostu wyszli na spacer i już nie wrócili. I to mnie trochę niepokoi - Dodał, siadając ciężko na krześle. Patrząc na niego Saskia mogła odczytać jedno: To nie było normalne zniknięcie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saskia zamilkła na chwilę, kiedy mówił o Aleksandrze, w specyficzny sposób akcentując "sprzątanie". Oparła widelec o talerz i wolno przeżuwając, podniosła brew w podejrzliwym wyrazie twarzy. 

- To nie brzmi ani trochę dobrze. Brzmi jak... Jak jakieś romantyczne ekscesy, a już ja wiem dobrze, że to się wszystko potem źle kończy - stwierdziła z entuzjazmem równym starej raszpli ze wsi i podobną miną. Udawanie to jedna strona, a druga, że kiedy emocje opadły Saskia zaczęła się poważnie zastanawiać i teraz już nie była pewna. Kwestia różnicy wieku była mimo wszystko dosyć monstrualna. zaraz potem jednak usłyszała tą część wypowiedzi, która ją zainteresowała. To brzmiało jak sprawa, w którą można wepchnąć ciekawski nos i pogrzebać, co z racji specjalizacji było w pewnym stopniu hobby Saskii. 

- O. O, to brzmi już lepiej. Ale równie dobrze to mogły być jakieś wilki, nie? Co żyje nad morzem? Macie tu przecież wilki i wilkołaki i wampiry i nawet klify. Jeśli to wina klifów, to już chyba się ich nie znajdzie, jak się zdaje. Są tu rekiny, Patrick? Rekiny brzmią ciekawie, a przed wyjazdem kłóciłam się z moją siostrą, że na pewno tu są i mają gdzieś, że jest zimna woda. Widziałeś kiedyś rekina? 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick trochę zdziwił się, widząc tak żywą reakcje dziewczyny. Jednak napił sobie wody i dopiero wtedy kontynuował. 

- Tak mamy rekiny. Jednak nie widziałem żadnego. Po prostu rybacy często mówią, że spotykają je na środku morza. Ale wracając. To na pewno nie były wilki. Łowcy od razu przeszukali las. I nic nie znaleźli. To na pewno też nie był klif. Ten tutaj jest jednym z dwóch, na które można spokojnie wejść. Drugi jest kawałek dalej, jednak tam rybacy mają swoją wioskę. Więc to odpada. Zostają wilkołaki i wampiry. Jednak trzeba by było to sprawdzić - Powiedział, patrząc na Saskię. - Widząc, jak na to zareagowałaś, myślę, że sama będziesz chciała się dowiedzieć co tam zaszło prawda? - Zapytał, posyłając jej lekki uśmiech. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie no, skąd. Jestem sprzątaczką Patricku, co też pleciesz - odpowiedziała Saskia tonem tak teatralnym, żeby Patrick wiedział, że kręci. Mrugnęła do niego. - Znam swój zakres kompetencji, oczywiście. Na pewno nie wchodzi w niego włóczenie się po wioskach i szukanie ludzi. Przecież... No, tak nie można. 

I wzięła kolejny kęs jedzenia z diabelskim uśmiechem kogoś, kto knuje coś niedobrego i nawet nie stara się tego ukryć.

- Gdzie i kiedy? Kto pójdzie to zbadać? - zapytała konspiracyjnym szeptem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick zaśmiał się, słysząc jej słowa. Wiedział, że Saskia nawet, jakby jej zabronili to i tak chciałaby się dowiedzieć ile by się tylko dało.

- Starsi państwo zniknęli jakieś 3 dni temu. Zainteresowała się tym ich wnuczka, która chciała odwiedzić dziadków. Wtedy to się rozniosło po mieście, że zniknęli. Cóż ja idę jutro do miasta, bo muszę kupić lód i trochę owoców do deserów. Więc jeśli się uśmiechniesz do Herona, to może pozwoli ci iść ze mną - Zaproponował kucharz, puszczając jej oczko. - No pod warunkiem, że Aleksander nie będzie chciał, żebyś u niego "sprzątała" - Zaśmiał się. Następnie podszedł do garnka i nabrał sobie porcję kaszy z gulaszem. - Dobrze to sprawdźmy co mi tam wyszło - Rzucił po czym zaczął jeść.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Idę zapytać. Mogę się też dla niepoznaki wymknąć nocą i sprawdzić. Mogę się w ogóle nie wymykać i towarzyszyć ci w lepiej widzącej postaci. Ale to uzgodnimy zaraz. Dzięki, jak zwykle pyszne - powiedziała, wstała od stołu, odłożyła naczynia i ruszyła do Herona, w głowie układając już sobie plan. Nieco ryzykowny, ale warto było spróbować. 

- Heronie, chciałam zapytać, czy będę jeszcze dzisiaj do czegoś potrzebna, czy też istnieje możliwość, że wymknę się na krótki spacer - wygłosiła, nie siląc się na żadne dziwne wytłumaczenia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heron rozmawiał z Wiktorią, kiedy Saskia do niego podeszła. Ten popatrzył na nią trochę zdziwiony.

- Hmm... niech pomyślę... Nie chyba już dzisiaj nic nie będzie do roboty. Więc jest możliwość, żebyś wymknęła się na krótki spacer. Tylko błagam uważaj na siebie. Pamiętasz, co się stało z Klarą. Może lepiej, żeby ktoś ci towarzyszył. Najlepiej ktoś zbrojny - Powiedział Zarządca, jednak Wiktoria wbiła mu palec pod żebra.

- Heronie przesadzasz. Przecież Saskia chce się przejść a nie iść do miasta. Boże z wiekiem robisz się coraz bardziej przesądny - Powiedziała kobieta po czym popatrzyła na Saskię. - Możesz iść spokojnie. Prawda Heronie? - Zapytała, patrząc na niego Ten tylko westchnął i skinął głową, rozmasowując bok.

- Tylko proszę uważaj Saskia - Powiedział mężczyzna. Wiktoria w tym czasie posłała dziewczynie ukradkiem uśmiech.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech, zwłaszcza w stronę Wiktorii. 

- Dzięki. I, oczywiście zadbam o siebie - stwierdziła. Ta rozmowa skojarzyła jej się trochę z przekomarzaniem rodziców w domu. Odwróciła się i ruszyła z powrotem w stronę Patricka, w pełnym zapale bojowym. Miała niemal gonitwę myśli, ale już sobie to wszystko dobrze rozplanowała. Nie mogło się nie udać. 

- Jeśli mamy ich znaleźć, potrzebujemy czegoś co ma lepsze oczy niż ty i ja. Albo lepszy węch. W skrócie... - powiedziała, zniżając głos. - To działa tak, że mogę sobie "pożyczyć" ciało jakiegoś zwierzęcia, jak się odpowiednio skoncentruję. Psa, ptaka, kota... Nie, kota nie. To znaczy pewnie tak, ale to trudne. Rozumiesz, mogę nim kierować. Ale nie mogę w tym samym czasie kierować sobą, więc ja sobie pójdę do pokoju, wygonię wcześniej Liandrę i zamknę drzwi. Cholera, w drzwiach nie ma zamka. W takim razie położę się spać, żeby moje kości były bezpieczne. Muszę przy okazji zostawić otwarte okno. Potem pożyczę sobie po uzgodnieniu tego z właścicielem ciała jakieś zwierzę i w ten sposób będę ci towarzyszyć. Nie może się nie udać, plan jest perfekcyjny, jedz szybciej, Patricku - powiedziała na jednym tchu, czując się niemal jak pies, który zwęszył trop. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick popatrzył na dziewczynę zaskoczony. Widać było, że nie spodziewał się takiej odpowiedzi i takiego planu. 

- Saskia spokojnie. Pamiętaj, że ja idę dopiero jutro do miasta. Więc jeśli teraz chcesz iść to proszę bardzo. Skoro ci pozwolili. A jutro... hmm... trzeba by liczyć, że nie dostaniesz pracy. Albo jakoś sprawić, żeby pozwolili ci zostać w łóżku - Powiedział kucharz, jedząc spokojnie - A co do tego "pożyczania ciała" To... to już nie jest jakaś bardzo zaawansowana magia? I możesz sobie od tak wejść do ciała innego zwierzątka? - Zapytał, przyglądając się dziewczynie. Był zaciekawiony jej słowami. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie było łatwo się tego nauczyć, przyznam szczerze - odpowiedziała, nie kryjąc dumy. - Ale jak się spędza na czymś odpowiednio dużo czasu, to wszystko się da. I nie jest to coś, czym szczycą się zaawansowani czarodzieje. Tacy rozumiesz, akademiccy. To zostaje w kręgu działań mało pokazowych. Magowie wolą kule ognia - stwierdziła. - Skoro mam wolne do końca dnia, mogę iść i poćwiczyć. Jeśli pójdę do pokoju, mogę liczyć tylko na coś skrzydlatego, albo coś, co umie się wspinać po pionowych ścianach. I musi być otwarte okno - stwierdziła. Zastanowiła się, czy przypadkiem nie zrobić króciutkiej próby teraz. Wyjrzała za siebie, sprawdzając, czy reszta służby nie patrzy, a potem odeszła aby otworzyć okno i wróciła do stołu. 

- Mogę? - zapytała, zaczynając już szukać najbliższego ptaka. To mogło być cokolwiek, nawet wróbel. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick był nadal trochę zdziwiony, lecz pokiwał głową. 

- Skoro chcesz to proszę - Powiedział z niepewnym uśmiechem. Widać było, że jest ciekawy co się zaraz wydarzy. - Tylko pokaż mi się w oknie. Chciałbym to zobaczyć na własne oczy - Dodał.

Na zewnątrz było całkiem dużo zwierząt. Były tam zarówno różnego rodzaju ptaki, takie jak wróble, jaskółki, mewy czy nawet orzeł się znalazł. Poza tym w lesie Saskia wyczuła dwa młode wilki, jakieś sarny, jednego łosia  oraz kilka zająców. Tak więc wybór był dość konkretny. Wystarczyło się tylko skupić na tym, czego się nauczyło przez te lata. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popisywanie się było jednym z hobby Saskii, dlatego też wybór był oczywisty. Oparła łokcie o blat stołu i zaczęła szukać orła. Kiedy już go znalazła, przywołała go do siebie, wysilając umysł i starając się o skupienie. Kiedy znalazł się wystarczająco blisko, głowa Saskii opadła na stół. Wyglądało to jak gwałtowne omdlenie, serce zwalniało znacznie, a oddechu niemal nie dało się wykryć. Dla niewprawnego oka, albo kogoś niecierpliwego wyglądało to tak, jakby padła trupem. 

W pierwszej kolejności zadbała o to, żeby poskromić chęć upolowania mewy krążącej niedaleko. Zaraz potem rozbiegane od szoku oczy skupiły się na otwartym oknie zamku, sprawdzając uprzednio, czy to odpowiednie okno. Trudno było przyzwyczaić się do zupełnie innego pola widzenia i innego odbierania bodźców. 

Ptak wylądował na parapecie, otrzepał się i wskoczył do środka, po czym przyczłapał do krzesła Patricka i spojrzał na niego typowym dla orłów złośliwym wzrokiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick trochę przestraszył się, widząc jak ciało Saskii upada na stół. Zaczął się nawet zastanawiać, czy czasem wszystko poszło tak jak powinno. Jednak widząc jak orzeł wleciał przez okno i usiadł na krześle odetchnął z ulgą. 

- Widzę, że twoje sztuczki cię nie zawodzą prawda? - Zapytał, patrząc na orła na krześle. Następnie podszedł do szafki i wyjął z niej jakiś papierowy rulon. Położył go na stole. Wtedy to Orzeł-Saskia zobaczyła, że to była mapa miasta. Patrick pokazał palcem na jakiś dom na skraju. - Tutaj mieszkali ci starsi państwo. Podobno poszli na spacer do lasu o tu - Pokazał gęsty las, kawałek za ich domem. - Myślisz, że coś znajdziesz? - Zapytał, patrząc na ptaka - I nie martw się. Zajmę się twoim ciałem. Będzie leżało w schowku o tam. Żeby nikt nie zadawał pytań - Dodał z lekkim uśmiechem, czekając na to jak dziewczyna zareaguje na jego słowa. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orzeł zatrzepotał skrzydłami, a głowa Saskii się podniosła. Miała chwilę, bo zwierzęta zazwyczaj po takim pożyczaniu były chwilę zdezorientowane. Ona zresztą tak samo. 

- Zostań - zarządziła, wracając do siebie. - Po prostu przejdę do pokoju. Schowek to zły pomysł, bo przez drzwi nie mogę wrócić. Muszę widzieć siebie. Jest w zamku jakiś pokój z dostępem do okna, zamykany na klucz? - zapytała, usilnie starając się zwalczyć wrażenie smaku surowego zająca w ustach. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick zamyślił się przez chwilę. 

- Tak jest taki pokój. Na pierwszym piętrze, zaraz po prawej stronie. Nie jest używany, bo kiedyś służył jako garderoba. Ale zabrali z niego szafy i zostawili tam tylko stół i krzesło - Powiedział Patrick. Saskia potrzebowała chwili, żeby zorientować się o jakim pokoju mówił kucharz. To było to pomieszczenie, w który to Felicja zabiła Klarę. Dziewczyna teraz już pamiętała. Cóż na pewno ten pokój był mało odwiedzany. Pytanie, czy czasem Felicja znowu nie postanowi się najeść? 

- Będzie pasował? - Zapytał mężczyzna, patrząc na dziewczynę i na Orła, który siedział na oparciu krzesła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie. Nawet jeśli jest bezpieczny, za nic się tam nie skupię - stwierdziła. Ale chwilę później do jej głowy wpadł inny szatański pomysł. Wyprawa z powrotem do pokoju Aleksandra i opcja drobnego i niewinnego żartu. - Ale mam inny pomysł. Pozwól, że pożyczę tę szmatkę, dobrze? 

Wstała z miejsca i owinęła sobie przedramię rzeczoną ścierką, a potem podłożyła je pod dziób orła. 

- Właź. I żeby nie było protestowania! Dostaniesz potem nagrodę. - Pogroziła mu palcem, a potem poklepała lekko po głowie. Ptak był naprawdę ogłupiały.

- Nie powiem ci, gdzie idę, bo gdyby wolę żeby cię nie torturowali żebyś wydusił z siebie tę informację - zażartowała. - Niemniej czuję, że to wyjdzie. Pożyczę mapę i... jeśli zamierzacie znowu zrobić dzisiaj pojedynek na miecze w świetle księżyca, to przyjdę i złożę raport. Dobra? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...