Skocz do zawartości

[Bosman] Star Wars


Recommended Posts

- To ja będę... tutaj. Albo pójdę zwiedzać grobowce - odparł Izefet. - I mimo wszystko nie posądzam żadnego z duchów o przejmowanie kontroli nad naszą... koleżanką - stwierdził. 

 

W grobowcu Bane'a panował przyjemny chłód, kontrastujący z upałem pochodzącym od wschodzącego słońca. Przez otwór w kopule wpadała struga światła, oświetlająca potężny sarkofag. Duch w postaci czarnego dymu wysunął się z cienia za tumbą, wlepiając upiorne ślepia w Katera. 

-Przyszedłeś - rozległ się głos. - Mam nadzieję, że jesteś gotów na ból. Od teraz będzie twoim najwierniejszym towarzyszem. Czy znasz słowa kodeksu, chłopcze? Czy je rozumiesz? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater wszedł do środka grobowca i uśmiechnął się lekko, czując chłodny powiew. Jednak widząc czerwone oczy Bane'a wzdrygnął się. Słysząc jego pytanie popatrzył w czerwone punkty i skinął głową. Zignorował pytanie o bólu. Nie miał zamiaru na to odpowiadać. 

-  Znam słowa Kodeksu - Powiedział po czym zamknął oczy na chwilę i przypomniał sobie jak brzmiały słowa kodeksu Sithów - Spokój to kłamstwo, jest tylko pasja. Dzięki pasji osiągamy siłę. Dzięki sile osiągamy potęgę. Dzięki potędze osiągamy zwycięstwo. Dzięki zwycięstwu zrywamy łańcuchy, A Moc mnie wyzwoli - Wyrecytował Zabrak po czym popatrzył na mężczyznę. Wiedział, że nie może na tym poprzestać więc kontynuował. - Kodeks pokazuje, że używając swoich emocji jesteśmy w stanie iść dalej i stawać się coraz silniejsi. Jednak wymaga to czasu, bo nie można osiągnąć wszystkiego od razu - Dodał, obserwując reakcję ducha. Na wszelki wypadek przygotował się mentalnie na ból, który mógł mu zadać duch. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emocje Bane'a się udzielały. Okrążył komnatę i pojawił się tuż przy Katerze, ledwie dwa kroki od niego. Roztaczał wokół siebie pewne dziwne skupienie i szczątki czegoś, co dawno temu mogło być gniewem. Niestety, obecny strzępek świadomości Bane'a nie był Bane'em u szczytu potęgi, toteż jego wiedza i pamięć były ograniczone. Dowodem był brak pamięci dotyczący jego ucznia. 

Co potrafisz zdziałać korzystając z Mocy? Co jest najważniejszą z umiejętności? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater zastanowił się nad odpowiedzią. Co prawda po pierwszym pytaniu nie odczuł bólu, ale to o niczym nie świadczyło. 

- Moc pozwala na wiele rzeczy. Można za jej pomocą poruszać obiektami bez dotykania. Często służy jako ofensywna zdolność czy to w postaci pchnięć, duszenia lub piorunów - Tutaj skupił się, żeby po jego ręce przeszedł ładunek, taki sam jak wcześniej na Corustant. - Dzięki niej możemy wpływać na słabsze umysły i zmuszać ich, aby coś zrobili. A najważniejsze jest to, że Moc nas wzmacnia. Umiejętne korzystanie z niej zwiększa naszą szybkość i siłę, skraca czas reakcji i pozwala na robienie tego, co dla normalnych ludzi jest niemożliwe - Powiedział patrząc w czerwone oczy Bane'a. Liczył, że na taką odpowiedź czekał duch, ale nadal był przygotowany na ból, skoro Darth mówił mu, że to będzie nieodłączna część jego dalszego życia.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź nie była tą, na którą liczył duch. Dlatego też Kater po raz drugi w ciągu doby znalazł się na ścianie - lekko ogłuszony, ale uderzenie było lżejsze niż poprzednim razem i szczęśliwie nie uderzył w ścianę potylicą, dzięki czemu zachował wzrok. 

- Na atak może pozwolić sobie ktoś, kto potrafi się obronić. Na nic ci będą błyskawice, jeśli przeciwnik ma odpowiednio mocny miecz świetlny. A jeśli zaatakuje cię uczeń Nihilusa, bez tarczy możesz nie podejmować nawet walki. Masz minutę na wytworzenie wokół siebie bąbla Mocy. Jeśli nie uda ci się go stworzyć, umrzesz - zapowiedział duch. Podpłynął do Katera i zgęstniał, a w jego widmowych dłoniach pojawiły się równie widmowe, długie sztylety. Czekał nad Katerem jak sęp czekający, aż umierające zwierzę zamieni się w padlinę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater od razu dowiedział się, że źle odpowiedział, kiedy poczuł, że leci na ścianę. Od razu zasłonił rękami tył głowy, żeby znowu nie stracić wzroku. Na szczęście mu się udało. Słysząc słowa Bane'a zaczął się zastanawiać jak ma to zrobić. Już miał zamiar nawet zapytać jak to zrobić, ale wyczuł, że coś jest nie tak. Po chwili zobaczył sztylety. Słysząc groźbę przełknął ślinę. Zaczął skupiać się na Mocy. Próbował uformować z niej owy bąbel, aby był w stanie zablokować noże. Nie był pewny czy kiedykolwiek wcześniej robił to wcześniej, tak więc tym bardziej skupił się, żeby Moc go otoczyła. Nie mógł zginąć. Nie tu. Nie teraz. Zabrak skupił się, aby zdążyć zrobić to wszystko w minutę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czas minął. 

Dym otoczył Zabraka, całkowicie przesłaniając światło. Pojawił się strach i absolutnie uzasadnione uczucie bycia osaczonym. Wokół pojawiły się iskry - czerwone i fioletowe iskry, które na ułamki sekund odpędzały ducha, kupując Katerowi kawałeczki wolnej przestrzeni. 

Mocniej. Skup się, chłopcze. Skup się, albo zgiń. Dzięki sile osiągasz potęgę.

Duch Bane'a celowo roztaczał atmosferę przerażenia zakrawającego o panikę, drażniącego umysł niczym robaki. Noże nie znalazły praktycznego zastosowania - zamiast tego rozmywał się w bezkształtną masę i próbował najwyraźniej dotknąć Katera. A wszystkie komórki w ciele podpowiadały, że jeśli to się stanie, to koniec. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater czuł się... strasznie. Odczuwał strach. Wiedział, że jeśli da się dotknąć tej dziwnej energii to zgonie. Wiedział, że ducha Bane'a nie kłamie. Zabrak zaczął się jeszcze bardziej skupić na tworzeniu wokół siebie bariery z mocy. 

- Dzięki sile osiągamy potęgę - Powiedział pod nosem, skupiając się na swojej mocy. Teraz skupił się na tym, żeby Moc utworzyła coś na kształt bariery między nim a bezkształtną masą Darth'a Bane'a. - N-Nie dam się tak łatwo Bane - Dodał głośniej, żeby duch go usłyszał, po czym zamknął oczy i całkowicie oddał się Mocy. Wiedział, że jeśli teraz nie da z siebie wszystkiego, to więcej nie będzie miał okazji. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iskry rozbłysły silniej, tworząc wokół Katera elektryzującą, postrzępioną spiralę. I nagle zapanowała cisza. 

Wciąż otaczał go dym i towarzysząca mu ciemność. Ale teraz przez palce Katera przechodziło mrowienie, a dym rozstąpił się, ustępując kuli z zamkniętym w środku Zabrakiem. Zupełnie jakby był w akwarium. Problem był taki, że ochrona tego typu kosztowała sporo energii i Kater czuł drgające mięśnie rąk i narastający, tępy ból między oczami. 

- Dobrze - pochwalił. - Musisz być gotowy. Zawsze. To jest coś, co ratuje życie i to jest najważniejsza z umiejętności. Teraz... Teraz chcę, żebyś poszedł do Świątyni. Kieruj się na wschód i przynieś mi traktat o Zakonie Kaana. Księga oprawiona w skórę, zdaje się, że shaak. Idź. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater dopiero po chwili otworzył oczy. Widząc bańkę z Mocy, najpierw się uśmiechnął, na myśl, że mu się udało. Potem dopiero poczuł, jak dużo sił go kosztuje. Zaczął ciężko oddychać, a kiedy odczuł, że zagrożenie ze strony Darth'a Bane'a zniknęło opuścił barierę. Jednak nadal był przygotowany, żeby ją podnieść. Nie był przekonany, że Darth od tak by mu odpuścił. Słysząc o Świątyni i traktacie o Zakonie Kaana skinął głową.

- Tak się stanie mój Lordzie - Powiedział i skłonił się lekko. Następnie skierował się w stronę wyjścia z grobowca. Dopiero po wyjściu uśmiechnął się. Nie wiedział, że tak łatwo uda mu się zdobyć namiary o Świątyni SIthów. Zaczął się kierować na wschód, tak jak mu nakazał mroczny Lord. Liczył, że szybko odnajdzie swój cel podróży. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słońce było jeszcze dosyć nisko nad horyzontem, a choć odczuwało się wzrost temperatury, nie była ona jeszcze męcząca. Na wschód kanion kończył się, ale nie kończyły się skały.  Trzeba było wspinać się po szczątkach budowli i posągów, piętrzących się na paręnaście metrów. Niestety, wspinaczka Katera nie umknęła wzrokowi Izefeta. 

- Kater! - krzyknął z dołu. Był zaledwie kilkadziesiąt metrów od grobowca. - Gdzie idziesz? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater szedł dalej, szukając miejsca, gdzie znajdowała się świątynia Sithów. Widząc, że kanion mu się skończył nie zraził się i ruszył dalej. Zaczął się wspinać powoli po gruzach dawnych budowli. Nagle usłyszał głos Izefeta. Przez chwilę już myślał, ze ten go śledził. Kiedy się odwrócił i zobaczył mężczyznę niedaleko grobowca zaczął się zastanawiać, czy faktycznie go nie śledził. No cóż nie mógł go zignorować. 

- A jak myślisz?! - Rzucił tylko po czym ruszył w dalszą drogę. Nie wiedział, czy Bane też go nie śledzi mocą, więc nie chciał za dużo zdradzić. A jednocześnie liczył, że Kage zorientuje się o czym on mówi. W końcu sam chciał wiedzieć, gdzie jest świątynia. Nie do końca mu się to podobało, bo nadal obawiał się Nihilusa, ale nic teraz nie mógł z tym zrobić. Musiał czekać na dalszy rozwój sytuacji. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Myślę, że na spacer rekreacyjny. Albo próbujesz poprawić sobie kondycję - odparł Kage, chwilę później docierając do Katera. - Huknęło tak, że niedaleko statku słyszałem, ale jak na trupa jesteś całkiem mobilny. Słuchaj, Kater. Powinniśmy sobie zaplanować jakieś działania. Mam na myśli... Jeśli szczęścia wystarczy na tyle, żeby stąd wylecieć i zabić tamtych dwóch, będziemy musieli kontynuować to, co mamy. Uczniowie. Trzeba będzie ich znaleźć. Tyle, że nieszczególnie wielu. Wiesz, najwyżej pięciu, tak to widzę. Ale chciałbym poznać twoją wizję - powiedział. 

Wąwóz kończył się grzbietem skalnym, łagodnie schodzącym ku pustyni. Dalej widać było kolejne zęby skalne, a na końcu kopiec zwieńczony ostrym czubem. Ów kopiec piaskowy miał dziwnie symetryczną formę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater zaśmiał się cicho po czym popatrzył na Izefeta. 
- Wiesz gdzie idę. sam chciałeś się tam dostać - Powiedział, patrząc na niego. Kiedy usłyszał o uczniach zatrzymał się w pół kroku. - Ty to widzisz, czy Nihilus tak mówi. Ale fakt. Najpierw trzeba pozbyć się tych dwóch pozostałych. Ale pamiętaj. Uczniowie to ryzykowna sprawa. Musisz być od nich silniejszy i musisz im pokazać, że to ty jesteś mistrzem. Ale to chyba wiesz - Dodał po czym ruszył dalej. Nagle dostrzegł dziwną konstrukcję na pustyni. Uśmiechnął się pod nosem. 

- Wydaje mi się, że znalazłem cel naszej podróży - Powiedział i pokazał na symetryczną formę. - Teraz tylko liczyć, że wszystko będzie w dobrym stanie - Westchnął pod nosem po czym ruszył szybszym krokiem. Teraz nawet ramie mu nie przeszkadzało. Bo widział coś, za co mógł zabić każdego. Wiedzę dawnych Sithów. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem z ową wiedzą był taki, że piramida - bo taki kształt przyjęła wydma, która budowlę zagrzebała - była całkowicie zasypana, co widać było im bliżej podchodzili. Budynek wyglądał na mały, przez otaczający go zewsząd piach uniemożliwiający wejście do środka.

- To będzie... Wyczerpujące - stwierdził Izefet. - Mówię to ja, Kater. Nihilus nie siedzi mi w głowie przez cały czas. On chciałby wielki zakon, ale to jest plan, który nie pasuje do czasów. Nie powinno być nas więcej niż ośmiu, tym bardziej, że nie wiemy ilu jest Jedi. O ile są, ale znając życie są na pewno. A to, że uczniowie są niebezpieczni... O to przecież chodzi. Mają być niebezpieczni - odpowiedział. 

Od piramidy dzieliło ich teraz kilkaset metrów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater, kiedy zbliżył się do piramidy dostrzegł, że Izefet wcale nie minął się z prawdą. Piramida była ogromna, ale piasek skutecznie uniemożliwiał dostanie się do środka. Przekopanie zajmie pewnie wiele dni. 

- Wiem Izefet wiem. Mam tylko nadzieję, że Sehtet nie wpadnie na jakiś głupi pomysł. Zwłaszcza po ostatnim - Powiedział po czym nadal zbliżał się do piramidy. - A co do uczniów to pamiętaj, że poza tym, ze znajdziemy ich, o ile jakichkolwiek znajdziemy, to będziemy musieli ich gdzieś uczyć. Trzeba wtedy znaleźć jakieś miejsce do nauki. I to takie, żeby było dobrze ukryte a jednocześnie wystarczająco duże, żeby można było ćwiczyć a może i mieszkać - Powiedział po czym zaczął się zastanawiać nad tym jak odkopać wejście do świątyni. Musiał zdobyć ten dokument dla Bane'a, jeśli dalej chciał się uczyć. A chciał. I to bardzo. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No - rzucił Izefet, kiedy już dotarli do piramidy. Stał tam z rękami opartymi o boki, jakby właśnie z Katerem zakończyli jakieś wysoce satysfakcjonujące działanie. - I fajnie. To teraz, mój drogi towarzyszu boleści i wszystkiego co ma z tym związek, się zabawimy. W sprzątaczki. Będzie wspaniała zabawa. Po lewej będzie moja wydma, a po prawej twoja. Większa wygrywa. Gotowy? Trzy... Dwa... Jeden.

I wyciągnął przed siebie ręce. Kater wyczuł, że zaczyna oddziaływać Moc. Ziarna piasku poruszyły się, z początku ledwie osypując się z kopca. Ale nabierały prędkości i z czasem zamieniały się w małą, kontrolowaną burzę piaskową, która wirując, odsłaniała kolejne części piramidy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater stanął przed piramidą i zagwizdał. Był pod wrażeniem wielkości tej budowli. To mogło świadczyć o ogromnych zbiorach tam ukrytych. Popatrzył na Izefeta.

- Serio chce ci się teraz bawić? - Zapytał, jednak widząc, że ten zaczął wiedział, że on tak szybko nie odpuści. Tak więc skupił się na Mocy tak samo jak wtedy, kiedy tworzył wokół siebie barierę. Po pierwsze chciał znaleźć wejście. A potem nie zostało mu nic innego jak zacząć usuwać piasek za pomocą Mocy. Chciał się z tym uporać jak najszybciej. Po pierwsze nie wiedział jak dużo cierpliwości ma w sobie  ducha Bane'a. A po drugie chciał jak najszybciej dobrać się do zapisków Lordów. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tu nie chodzi o zabawę, tylko o odkopanie tego skansenu - odpowiedział. Piach wzlatywał więc, odsłaniając coraz to więcej szczegółów i tajemnic budynku i przy okazji wzbijając drażniące drogi oddechowe tumany starożytnego pyłu i kurzu. 

Każda z czterech ścian rozdzielona była na połowy przecięte wnęką, a przy każdej z krawędzi skośnych stały ozdobne przypory w kształcie czworościanów. W pewnym momencie odsłaniania budowli Kater i Izefet musieli się cofnąć, bo budynek był nawet większy niż się wydawało, a piach do usunięcia zajmował ogromną powierzchnię. Praca szła gładko, ale kosztowała ogrom wysiłku. Kiedy już odsłonili ukryty pod ryzalitem portal, zarówno Zabrak jak i Kage byli wycieńczeni. Nawet stanie wydawało się być ogromnym wysiłkiem, a upał w odpoczynku nie pomagał. 

- Sugeruję skryć się w środku - zaproponował towarzysz. 

 

ef400acc0f5fa210ae9378cb5b0e4e75.jpg

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater czuł się zmęczony. I to nawet bardzo. No ale przynajmniej udało mi się odkryć wejście do świątyni. Słysząc propozycję schronienia się przed słońcem skinął głową i ostrożnie wszedł do środka. Od razu zaczął się rozglądać za wszelakimi rodzajami pułapek, zabezpieczeń czy innych rzeczy, które nie były dla nich przyjazne. 

- Chodź Izefet. Zacznijmy się tutaj rozglądać. Bo mam pewne złe przeczucie, że coś tutaj może nadal na nas czekać - Powiedział do Kage i sam powoli zaczął zsuwać się po piasku do portalu. Liczył po cichu, ze w środku będzie chłodniej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Byłbym rozczarowany, gdyby nic na nas nie czekało - odparł. 

W chłodnych murach Akademii wciąż było sporo piachu. Metalowe panele i panele świetlne ułożone wzdłuż ścian pokryły się korozją, popękały, albo poodpadały. W tamtej chwili budynek nie był gotowy do mieszkania, a najlepsze było jeszcze przed nimi. 

Korytarz przechodził w ogromny hol. Pośrodku stał ogromny obelisk w kształcie wysokiej, wąskiej piramidy. Były też cztery odnogi w kształcie trapezów (zamknięte korodującymi drzwiami przesuwnymi) i schody prowadzące na wyższe piętra. Gdzieniegdzie z sufitu zwisało coś, co mogło być w dawnych czasach arrasami, a obecnie było ledwie strzępkami pamięci po arrasach. Ogrom tego wszystkiego, mimo nadgryzienia zębem czasu, wciąż zapierał dech w piersiach. 

Póki co w środku panowała cisza. 

- Gdzie ukryłbyś bibliotekę, będąc starożytnym Sithem? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater wszedł do środka i odetchnął chłodnym powietrzem. Widząc świątynie w takim stanie, w jakim była nadal był pod wrażeniem. Jednak problem był taki, że im głębiej wchodził tym ciemniej się robiło. Sięgnął po swój miecz i aktywował go. Teraz jego broń robiła za źródło światła. Słysząc Kage odwrócił się do niego. 

- Skoro to jest akademia Sithów to nie ukrywałbym biblioteki. Czemu mam ukrywać miejsce, z którego wielu chciał korzystać, aby stać się jeszcze silniejszym. Na pewno umieściłbym ją w miejscu, w którym byłaby daleko od światła słonecznego. Bo dokumenty pisane ręcznie są wrażliwe na światło słoneczne i powietrze. Tak więc szukajmy miejsca daleko od wejścia. Tak myślę, że powinnyśmy się rozdzielić. W razie czego mamy komunikatory - Powiedział i dla pewności sprawdził czy jego komunikator działa poprawnie. - A kiedy któryś z nas znajdzie bibliotekę to pokieruję drugiego - Dodał, rozglądając się po ogromnym pomieszczeniu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Idę po schodach w górę - stwierdził Izefet, zdejmując maskę ochronną. 

W przypadku Katera wybór był dość trudny. Z niewiadomych przyczyn framuga bramy po lewej stronie połyskiwała zachęcająco czerwienią, jakby ktoś pomalował ją opalizującą farbą. Tu również były drzwi niestanowiące przeszkody.

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater skinął głową i obserwował jak mężczyzna wchodzi po schodach. Rozejrzał się po pomieszczeniu i zauważył czerwone pobłyski. Zastanawiał się co to może być. Zaniepokoiło go to, ale nie miał lepszego punktu zaczepnego. Zaczął powoli iść w kierunku w stronę tamtych drzwi, trzymając miecz w obu rękach. Był przygotowany na ewentualny atak, a na dodatek zbierał wokół siebie Moc, tak jak go nauczył Bane. Zaczął tworzyć coś na kształt tarczy wokół siebie. W końcu świątynia skrywała wiele tajemnic. A Zabrak nie miał ochoty spotykać się z nimi za szybko. Zbliżając się mężczyzna puścił wiązkę Mocy w kierunku drzwi aby sprawdzić, czy ktoś lub coś się tam nie kryje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moc przepełniająca dawny budynek Akademii Sithów utrudniała rozeznanie. Była wszędzie - przepływała i falowała, dezorientując. 

Ale Kater widział. Widział za drzwiami połyskujący lekką czerwienią, ruchomy kształt. Wielki kształt, który był żywy i wypełniał sobą wolną przestrzeń. Zabrak słyszał głębokie, gardłowe pomrukiwanie czegoś nie do końca rozbudzonego, co przesuwało się wolno w stronę drzwi od strony przeciwnej. 

I to coś emanowało lekko Ciemną Stroną, a jego tupanie brzmiało niemal jak uderzenia skał. Bardzo możliwe, że przez tyle wieków jakieś stworzenie znalazło w opuszczonej piramidzie dom, nawet jeśli musiało się do niego przekopywać. A teraz zmierzało w stronę Katera, najwyraźniej go wyczuwając. Póki co nie czuł jednak od niego strachu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...