Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

Jacob poczuł nową. Zawarkął i stanął dębem. Nigdy nie lubił nowych, bo nie wiedział czy to jest wróg czy przyjaciel. Podszedł w stronę zapachu.

Jane poczuła to samo i zauważyła żółte oczy które patrzyły się gdzieś. Wiedziała że J nie lubi nowych więc go zatrzymała i powiedziała

- Ja zobaczę co się dzieje. OK?

Jacob odarł lekko zdenerwowany

- OK, ale uważaj na siebie

Jane podchodziła do żółtych oczu

Link do komentarza

Gdy biegłam nagle coś ciężkiego, uderzyło mnie w bok. Wypuściłam tabliczkę, a sama z impetem uderzyłam o drzewo. Uszkodzona łapa, jak i ta z kontuzją bolały niemiłosiernie. W dodatku łapiąc powietrze po uderzeniu, poczułam ból z klatki piersiowej. Kilka żeber poszło. Wstałam chwiejnie. Tym kto uderzył mnie był generał. Jak widać dostatecznie go wkurzyłam.

- Nie chcę rozlewu krwi. - podeszłam do upuszczonej tabliczki i podniosłam ją - Przyszłam po to co chciałam.

Ten tylko rzucił się na mnie. Popełniłam błąd myśląc że zatrzyma się przede mną chcąc tylko mnie nastraszyć. Po raz kolejny z impetem zderzył się ze mną, ale zdołałam go zrzucić. Jego wojskowe wyszkolenie, dało mi się we znaki. Zanim wstałam, on już wiedział jakie mam słabe punkty. Uderzył mnie w połamane żebra. Myślał że zwinę się z bólu tak nie było. Po uderzeniu chwyciłam jego łapę i z całej siły wykręciłam. Z satysfakcją usłyszałam jęk generała i pęknięcie kości. Chwyciłam drugą i powiedziałem:

- Mówiłam nie chce rozlewu krwi, nigdy nikogo nie zabiłam i ma nadzieję tego stanu nie naruszać, więc nawet jeśli chcesz dojść do jednego z obozowisk, generale, lepiej abyś teraz przeprosił za Omegi.

Po 10 minutach jakim było zachęcanie generała, powolnym wyginaniem łapy, przeprosił, a ja go puściłam.

Chwyciłam tabliczkę i powolnym krokiem ruszyłam do granicy naszej watahy. Generał nie odpuścił i ruszył po swoich pachołków.

Byłam cała obolała. Nie źle poturbował mnie generał. Gdybym po drodze nie zjadła dość dużej ilości koki, pewnie byłabym martwa. Złudzenie mojej siły przeszło i przerodziło się w wielki ból łap i żeber. Z lekkim szczęściem przekroczyłam granicę. Teraz wystarczyło dojść do polany i nie paść po drodze.

Link do komentarza

Właścicielka oczu wysunęła się z cienia i zmrużyła oczy. Przekrzywiła głowę i wyszczerzyła zęby w grymasie, który udawał uśmiech.

-Witam was. - ukłoniła się - Wydaje mi się dziwnym, że takie stado czuje trwogę na widok jednej wilczycy. -Tu spojrzała na inne wilki, stojące za Raindrops, Jacobem i Jane.

-Myślałam że jest was mniej. Czy zrobi wam różnicę, jeśli dołączę do stada? Nie zajmuję dużo miejsca...

Link do komentarza

-Bardzo by było miło gdybyś do nas dołączyła. Oczywiście jeśli chcesz, ale ty chcesz prawda? Nowa wilczyca w stadzie! Jej! Ciekawe co reszta na to. Zresztą prawie co chwilę przychodzą do nas nowi, wataha się powiększa. Może jesteś głodna, albo chce Ci się pić? A może chcesz po prostu odpocząć?

Link do komentarza

Uderzenie w połamane żebra musiało mi coś zrobić. Po tak krótkiej wędrówce, od razu się nie słabnie. Doszłam na skraj polany. Nie było nikogo. Dochodziły tylko odgłosy z przeciwnego końca strumyka i szpitala. Odłożyłam tabliczkę. Miałam zanieść ją Asiannie, ale poczułam się słabo. Łapy się pode mną ugięły. Leżałam teraz na trawie. Zbierałam siły. Każdy wdech i wydech był głęboki, przez co bardziej mnie bolały żebra. Patrzyłam się w pustkę przede mną.

Link do komentarza

Ihnes cały czas bawił się borówkami. Nie zauważył nawet, że inni zajęli się przyjęciem kogoś nowego.

"Trzeba to nadrobić..."

Zebrał trochę różnych owoców, które udało mu się znaleźć w pobliżu i szybko, a za razem dyskretnie udał się na polanę idąc na około. Gdy inni się zbliżali, Ihnes już czekał z poczęstunkiem dla nowej wilczycy.

Link do komentarza

(Vile, śmiało dołączaj i nie świruj... Chociaż ta zabawa bez "świrowania" traci swój urok :rainderp:)

- Witam nową wilczycę! Jestem Ihnes i jak ktoś cię zacznie tu irytować to prawdopodobnie będę to ja. Częstuj się! - Ihnes mówił cały czas szczerząc pysk. Jego łapy, które zwykle są białe, teraz były poplamione sokiem tych wszystkich owoców, które zebrał.

Gdy usłyszał pytanie Nivyy, zamyślił się po czym odparł:

- Mordimer... Nie widziałem go. Hmm... Dość długo...

Link do komentarza

Ihnes porozglądał się.

- Faktycznie. Trochę za cicho.

Zwrócił się do nowej wilczycy:

- Nie przejmuj się. Gwarantuję ci, że jak poznasz resztę to będzie już dużo weselej. A z resztą... Po co czekać? My sami umiemy zadbać o dobrą atmosferę!

Link do komentarza

Gdy zebrałam wystarczająco dużo sil wstałam. Syknęłam z bólu. Zauważyłam że moja watah wchodziła na polanę. Była z nimi nowa wilczyca. Chciałam się przywitać, ale mój wygląd nie wyglądał przyjaźnie. Poszarpany pysk, 2 uszkodzone łapy, połamane żebra i rana na grzbiecie. Wzięłam tabliczkę i odniosłam Asiannie. Wyszłam później bez słowa, zostawiając naszą przywódczynie z tabliczką. Chciałam obmyć się cała ale skończyło się na pysku i położeniu się pod drzewem. Przymykałam oczy z każdym braniem oddechu. Był on co raz to płytszy.

Link do komentarza

-pomocy. rozległ się z daleka krzyk lecz był cichy.

Z daleka było widać wilka o białym namaszczeniu był puszysty i na jego futrze było widać krwiste plamy, lecz nagle znikł w zaroślach, pojawił się dopiero niedaleko polany.

-czy ktoś mnie słyszy ? lecz chyba nikogo nie było w poblizu. Pomyślałem i biegłem dalej. Jak na średniej wielkości wilk był dość wytrzymały by spokojnie przebiec 5 km.

---------

coś o wilku:

średniej wielkości lecz nadrabia to kondycją.

Odwarzny ale momentami nieśmiały

Ma skrzydła lecz jedno złamane.( mogę mieć skrzydła? )

PS. goni mnie kusownik z pistoletem snajperskim.

Link do komentarza

(Tak dla informacji. Jane jest przeciwieństwem Jacoba.)

Jane uśmiechnęła się radośnie. Zapytała się radośnie nowej wilczycy

- Skąd pochodzisz?

A Jacob tymczasem próbował się wyczyścić z borówek. Gdy usłyszał nagle wołanie na pomoc. Pobiegł w stronę głosu.

Link do komentarza

-pomocy ponownie rozległ się krzyk*2 strzały w oddali i pisk* rozległy się po całym lesie.

Zemdlałem ale na szczęście kusownik odpuścił sobie i poszedł.

Nie mogłem wstać a rodzina została zabita przez resztę tych ludzi.

Leżałem tak aż wsłuchałem sie w nature żeby posłuchać tych odgłosów, myślałem że to moje ostatnie minuty aż usłyszałem rozmowy i szelest

-pomocy krzyknołem i z resztkami sił leżałem,

- no i tak wygląda mój koniec pomyślałem

Link do komentarza

-Jasne. - Uśmiechnęłam się. - Dokąd wędrujemy? Na razie nigdzie. Po prostu wszyscy jesteśmy tu. No dobrze ... prawie wszyscy. Usłyszałam wołanie o pomoc i krzyk. - Zaraz? Wy też to słyszeliście? Musimy mu pomóc! - I pobiegłam w stronę głosu nie zważając na nic. Zobaczyłam przed sobą Jacob'a. - Ej! Jacob! Też to słyszałam. Musimy jak najszybciej go znaleźć bo może być za późno.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...