Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

Miałam nadzieję że szybko to zleci. Omówię z wilkami sprawę, później z radą, a po zatwierdzeniu bunt z Omegami. Będę miała podpis rady o niewszczynanie wojny z nami jak i zamieszanie, które doprowadzi do postawienie praw Omeg na nogi.

Trafiłam do obozowiska gdzie mi mówiła Iladri. Ciało Trace leżało przykryte liśćmi, czekające na pogrzeb. Obeszłam je szerokim łukiem.

Po zebraniu wystarczający informacji, dowiedziałam się że Rada ze związku z zabiciem Trace'a znajdowała się dość blisko. W czasie podróży do gł. obozowiska, spotkałam szamana, takiego jak Mordimer. Pytałam się czemu nie jest na spotkaniu, ale okazało się że jego wataha odeszła od tego przywileju, a on sam jest już mało widziany. Szczerze nie wiedziałam co o tym myśleć. Opowiedział mi co jest najlepsze do smarowania grzbietu i jak pomóc mojej nadwyrężonej łapie wrócić do dawnej sprawności.

2 godziny później stałam przed radą tłumacząc moją watahę ze wszystkich zarzutów.

- Kto jak kto, ale ty Nasza powinnaś bronić watahy, a szczególnie Trace'a - powiedział jeden ze starszyzny

Miałam już zaprzeczyć, ale przerwał mi jeden ze starszych. Po kolejnej rozprawie na temat zmiany rady, byłam znużona, ale musiałam jeszcze coś załatwić.

- Tak Naszo? Co chcesz jeszcze z nami omówić? - odpowiedział radny.

- Ja chciałam omówić co kiedyś nie doszło do skutku - jeden wiedział już o co chodzi i chciała się sprzeciwić, ale jedynie mu to przerwałam - Teraz ja mówię! Chcę omówić tą sprawę z Omegami.

Połowa pamiętających mnie wilków wiedziała co się święci i głęboko odetchnęła.

- Tak nie może być, że zabijamy i poniżamy naszych braci. W czasie mojej wędrówki, napotkałam wiele watah i każda nie była taka jak nasza.

- ... tłumaczyliśmy ci to już, to Omegi. Specjalnie do tego służą i nic tego nie zmieni.

- Służą?! To nie są rzeczy! To takie wilki jak ja czy wy. Też czują i żyją! - warknęłam, podnosząc nieświadomie głos.

- Zamilcz i tak daliśmy ci już dużo czasu. Sprzeciwiamy się tej decyzji. Koniec sprawy.

- Nie nie koniec sprawy! Nie dam się odprawić z kwitkiem!

- Nie podnoś głosu na radę, masz ich szanować, jak każdą alphę - powiedziała generał, który wcześniej został przedstawiony. To on robił z tych żołnierzy maszynki do zabijania, tak jak Trace'a.

- Nie...

Generał zareagował natychmiastowo, uderzając mnie w pyski. Pazury przejechały po przekątnej, w tej chwili miałam ślad przecinający czoło pyski i lewy policzek. Nie zatoczyłam się, tylko moja twarz obróciła się wraz z uderzeniem.

Link do komentarza

-Smoczego Leża? Jasne, spytam ich. Ale nie wszyscy są na polanie. Zapytam tego kogo spotkam na swojej drodze. Ja się z chęcią wybiorę. Kocham zwierzęta, byłaby to dobra okazja abym sprawdziła czy zwierzaki także mnie kochają czy raczej wolą mnie pożreć i spalić żywcem - Uśmiechnęłam się i wróciłam z powrotem do Jane, Ihnes'a i Jacob'a. - Hej, kto z was chcę iść na wyprawę do Smoczego Leża oddać jajko smoczycy? Ja idę. - Popatrzyłam się na wilki.

Link do komentarza

- Do smoczego leża oddać smoczocywo... co? - Ihnes próbował radośnie powtórzyć to co usłyszał jednak nie na co dzień słyszy o smokach, a tym bardziej o wyprawach w ich strony.

- Muszę to przemyśleć...

"Smoki... wyprawa... jagody... maliny... owoce... miód... przyjaciele... las... zabawa... przygody... hmm... w sumie to coś bym zjadł. Wróć! A wyprawa?"

- W sumie to mogę iść... Tak, bardzo chętnie!

Link do komentarza

Jedno oko. Drugie. Tylnie łapy, teraz przednie. Stoję. Rozejrzałem się po okolicy. Moi pomocnicy jeszcze spali. Niezłych leni mi przydzielili.

- Wstawać nieroby - krzyknąłem na pomocników - Chcecie zostać szamanami? Jeśli tak to macie ocenić obrażenia zadane mojemu gościowi, przygotować odpowiednie zioła do operacji. Do roboty - po czym obydwaj pomocnicy podeszli do Rema i zaczęli rozmawiać na temat i ziół i tego jak ich nauczyciel jest wredny.

- Rem, ja idę na drugi dzień obrad. Jakby co te dwa lenie zrobią co karzesz. W granicach rozsądku oczywiście. Dobra, ja muszę iść. Do zobaczenia.

Link do komentarza

- Oki doki - Powiedziałem do przyjaciela - Możecie mi jakoś pomóc z tymi ranami. Trochę mnie swędzą i pomyślałem że macie może jakieś fajne zioła na to wkurzające swędzenie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Wyprawa do leża smoków - Pomyślała Iladri - To chyba bardzo niebezpieczne, jak nas smoczy strażnik leża przyuważy to wszyscy staniemy się jego obiadkiem.

Link do komentarza

Wracając z obrad moi pomocnicy zaczepili mnie;

- Jak było na obradach, mistrzu?

Spojrzałem na nich i odpowiedziałem:

- Podnoszenie łapy i jej opuszczanie. Nic ciekawego lub coś co nie powinno was interesować. Wszystko przygotowane?

Podszedłem do Rema:

- Chcesz znieczulenie czy nie? W sumie nie masz wielkich ran więc nie powinno tak boleć.

Link do komentarza

Jane powiedziała w śmiechu

- Ja idę. Hahahah!!

Jacob przestał się śmiać i poważnie powiedział

- Ja też

Wreszcie nie wytrzymał i śmiał się dalej z Jane. Zapytał się jej w śmiechu

- Ale jak...?

Jane oparła

- Nie mam pojęcia

Śmiali się dalej

Link do komentarza

-Wilczego naukowca niedościgniony ze mnie wzór, szeroko rozpościera się mych badań naukowych zbiór. Z zapałem wielkim zgłębiam fizjologię i genetykę, w badaniu niedźwiedzi,wilków i jeleni też mam praktykę - śpiewałem pod nosem - I co Rem. Ta samica, która przyszła z nami na polane to?

Link do komentarza

Uśmiechałam się do wilków i wędrowałam wzrokiem po drzewach i krzakach. Nagle zauważyłam borówki. - BORÓWKI! - Podbiegłam do krzaka pełnego wielkich, soczystych borówek. Był niedaleko. Prawie przy ścieżce na której staliśmy. - Mniam, mniam.! Jak mogłam ich wcześniej nie zauważyć. Przecież tak cudownie się błyszczą. - Wzięłam do pyska całą garść. - Mniam. Szą Naprawszę dobrszę !

Link do komentarza

Zobaczyliśmy z Jane całą czerwoną od borówek Nivyy. Zaczęliśmy się jeszcze bardziej śmiać. Wreszcie zrozumieliśmy że są borówki wokół nas. Rosły wszędzie. Dopiero to zauważyliśmy. Rzuciliśmy się z Jane na borówki. Jacob się przewrócił i był cały ochlapany czerwonym sokiem powiedział

- Świetnie teraz muszę lecieć do strumienia.

Jane śmiała się z Jacoba. Jacob wziął kilka borówek i rzucił w Jane. Rozwaliły się na jej pysku. Jane przestała się śmiać i powiedziała

- Chcesz walki to będziesz ją miał.

Jane wzięła borówki i rzuciła w Jacoba. Zaczęła się walka borówkowa.

Link do komentarza

Ihnes już po chwili też zajadał się borówkami.

- Mmm... Rzeczywiście smaczne!

W pewnym momencie zauważył, że Jacob i Jane zamiast jeść borówki, rzucają się nimi. Naszła go dzika myśl. Zakradł się do nich, wziął po kilka borówek do łap (Jak on to zrobił? Wilki nie mogą chwytać w łapy... O.o) i w pewnym momencie wyskoczył wysoko rzucając w ich oboje owocami. Następnie szybko się odsunął i szczerzył się w charakterystyczny dla niego sposób.

Link do komentarza

Jacob się przewrócił na kałuże soku borówkowego. Jane zauważyła to i chciała mu pomóc wyjść, ale się przewróciła na śliskim soku. Upadła na Jacoba. Jacob próbował wstać, ale Jane była taka ciężka że nie mógł się ruszać. Jane wstała i ślizgała się na soku. Jacob też próbował, ale poślizgnął się i wpadł na krzak borówek. Wziął kilka i rzucił prosto w wyszczerzony pysk Ichnesa. Jane tymczasem walczyła z grawitacją. Wreszcie stanęła na gruncie i wzięła dwie garście borówek i rzuciła prosto w Nivvy.

Link do komentarza

Dołączę do was później jak wrócę :P

~~~~

Usłyszałam coś w krzakach

-Cholera. Jestem na wschodzie. Czy oni czasem nie wspominali o wschodniej watasze?

Poszłam szybciej. Zaczęłam biec, bo zobaczyłam wilka wilków w oddali. Biegłam przy krzakach. Zraniłam się w łapy. Czułam to, ale teraz nie mogła przestać biec. Prawie płakałam tylko z powodu tych kolcy, nadal biegłam dalej

Link do komentarza

Krew powoli kapała na ziemię. Powstrzymałam się przed rzuceniem się na generała. Jacob ostrzegał mnie przed takimi jak on. Pewnie też uczęszczał do watahy wojskowej. Postanowiłam innego zagrania.

- A więc twój wniosek w sprawie Omeg został odrzucony, a nie wszczynanie wojny zostało zdeklarowane na glinianej tabliczce. Jakieś uwagi?

- Tak. Proszę następnym razem pilnować swoich pachołków jak i samego siebie, Charlesie.

- Zamilcz ! zanim znów zostaniesz Omegą - warknął generał.

- Nie możesz używać mego imienia - powiedział przewodniczący rady z lekką irytacją

- Czemu niby? Jesteście tylko Alphami, służycie do tego. - za każdym słowem, generał stawał się purpurowy z gniewu, a przewodniczący bladł - Jesteście nic znaczącymi kleszczami, które żyją w swoim świecie. Ten ich sam świat jest nic warty. Myślicie że jesteście pępkiem świata, najważniejsi i najlepsi. Jedna Omega jest o wiele warta niż całe wasze skupisko, bez uczuciowych Alph. I jak mówiłam zostaniecie zauważeni, gdy jak kleszcz wgryziecie się i będziecie utrudniać życie.

Wokół nas po mojej wypowiedzi panowała cisza. Napięcie można było kroić ogonem. Czekałam na ruch przewodniczącego rady. Na jego czole pojawiła się pulsująca żyłka. Gdy ogarnął to wszystko co mu powiedziałam. Ogłosił wyrok na mnie. Miałam zostać stracona tu i teraz. Myślał że jeden osiłkowaty generał wystarczy. Zdziwił się gdy ten zaślepiony wściekłością popełniał takie błędy jak atak z frontu z krzykiem. Gdy w końcu opanował swój gniew, zaczął walczyć rozważniej. Ale przy dużej ilości skał, uskakiwała odbijając się od nich.

Moja wygrana nie trwała długo. W czasie przeskoku nad nim złapał mnie za łapę i przekręcił pysk. Na szczęście zdążyłam się uwolnić, bez połamania. Gdy zaczęło robić się gorąco. Z rozpędem wskoczyłam na stół radnych. Po wyklinałam wszystkich. Główny radny, Charls, został prze zemnie zrzucony. Wszczęłam alarm iż moja misja jest wykonana. Chwyciłam tabliczkę i zaczęłam uciekać. Jeśli moja łapa nie zacznie boleć za 20 min będę przy granicy.

Link do komentarza

Wiekopomna chwila, postanowiłam dołączyć! (Ojaciekręcę człowiek-demolka nadchodzi, łolaboga co to będzie)

Nocturne - Enigmatyczna, mroczna postać

Wygląd: Czarna wilczyca drobnej postury z jarzącymi się, żółtymi ślepiami. Ma wyostrzone zmysły słuchu i wzroku - potrafi wychwycić najcichsze dźwięki i bardzo dobrze widzi w ciemności.

Charakter: Jest skryta i nie lubi mówić o swojej przeszłości. Do wszystkiego podchodzi z dystansem, choć potrafi być porywcza, gdy ktoś zajdzie jej za skórę. Jest dość chłodna w relacjach z innymi.

______________________________________________________________

Gdyby uczestnicy borówkowej bitwy dokładnie rozejrzeli się po otoczeniu, mieliby duże szanse na zauważenie pary żółtych oczu, świdrujących ich wzrokiem. Ponieważ jednak byli zajęci obrzucaniem się owocami i robieniem hałasu, żadne z nich nie zauważyło ślepi, a tym bardziej ich właścicielki, która poważnie zastanawiała się nad ujawnieniem, swoją przyszłością, a chwilami nawet polityką. Wilczyca postanowiła, że jeszcze przez chwilę poobserwuje grupkę. Z drugiej strony, było naprawdę wiele argumentów przeważających za dołączeniem... Takie niebezpieczne czasy dla samotnego wilka....

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...