Skocz do zawartości

Equestria_Ponyland: Przygoda... (by Plothorse)


Nightmare

Recommended Posts

:| nie zrozumiałam ani słowa :D


Nagle przed sobą zobaczyłeś wodospad. Tysiące litrów wody lecące w płytką rzeczkę pod nim. Kucyki bez skrzydeł zostały postawione w niej. Kropelka przeszła przez wodospad. Luna wleciała tam i natychmiast wyleciała.

- To prawda! Tam jest tunel!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 289
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Ojejku. :twilight3: No... to ja tu napisałem wyjaśnienie... w razie gdybyś miała ochotę...:

Kopyta zadźwięczały wesoło, pióra zanuciły melodię sfer.

Pobiegł. Następnie poleciał - jego skrzydła, uderzając specyficznie o powietrze, wydawały dźwięk, niczym melodię.

Kojarzysz może talent Medley?

Ot. jego marna, niepełna podróbka...

Wędroga!

Wędrówka oraz droga... no, z pewnością chociaż to zrozumiałaś.

Czas pieśni tułaczy, którym tu - tam zaledwie.

Podróż mu się nie dłużyła, nie odczuwał upływu czasu, niczym Ci, którym na to życie schodzi.

I ruszył poprzez Słoneczników rzędy, łatkę na cerze świata.

Spoglądając z lotu ptaka, porośnięte pola na farmach wyglądają niczym łatki, przyszywane do ubrań... czyż nie?

Żwawo, chyżo, ochoczo, niczym bryzy tchnienie.

Tu nie metafora, a porównanie. Nic tu nie ukryłem, jedynie wymieniłem cechy jego lotu... przyrównując je do tak związanej z nim odmiany wietrzyku nadmorskiego.

Ciało mknęło, po równi na skrzydłach z nadziei i pierza.

Leciał, pchały go do przodu jednak nie tylko skrzydła, lecz i nadzieja... pragnienie ocalenia kucyków.

Wśród kuców żywej tęczy

Są kolorowe, nieprawdaż?

igraszek niesyt gorzki, ciśnień ileś dzień i miejsce na karb wesołości złożyły.

Czuł brak entuzjazmu, śmiania się bez powodu itd., który to tak często towarzyszył dotychczas kucykom... i wiedział, że spowodowane jest to splotem tak okropnych, niecodziennych wydarzeń.

Czuł, bladł, milczał.

I wyczuwając atmosferę, nie odzywał się..

Rozkwitły szybokwiat kroplowy! Natury majestatycznej łzocieku urwisko!

Wodospad...

Gdzież ślepię kamiennego olbrzyma?

Maleńkie - na tle olbrzymiej skały - wejście do jaskini, niczym do trzewi potwora... Moria.

Gdzież poniżej ust klepsydry brzemienna katorgą rasa?

Z ustami klepsydry jako jej środku, przez który przesypuje się piasek - dół oznacza czas, który już minął... kiedy to, w przeszłości, Grandlesy doświadczyły wielkiego żalu, ogromnej straty - ich domu, królestwa...

Rozogniony purpurowym momentum,

Ta chwila bardzo wzburzyła jego emocje... a purpura tak często kojarzona jest z ogniem, wyrażającym żywiołowy, dziki nastrój...

wyczekiwał znaku, co w głąb otchłani zawieść ich miarkował...

Czekał aż ktoś go zawiadomi, gdzie znajduje się ukryte wejście...

Haaah... kiepski pomysł z tego rodzaju postami?

Postaram się wymyślić coś innego, jeśli tego sobie życzysz.


Był rozrzewniony widokiem monumentalnego dzieła żywiołu, który tak kochał. I tu, na stałym lądzie stawił sobie pomniki... Przez gładką twarz Wietrzyka przemknął cień uśmiechu, nawet w tak czarną godzinę.

Zawierzył swej pierzastej koleżance. Niemniej jednak, z przyjemnością wylądował, pozwalając, by strumień opatulił jego nogi swym wieńcem.

Ruszył bez strachu poprzez grzywiastą ścianę wody, powoli, uginając się pod jej ciężarem. Pozwolił, by choć na chwilę spłukała z jego ciała troski.

Przekroczywszy próg nieznanego świata, otrząsnął się i przetarł oczy. Cóż to miejsce ich witało?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(mogą być)

Przed nim odsłonił się długi tunel, którego pułap się obniżał wgłąb jaskini tak, że trzeba będzie się czołgać. Kropelka już była kilka metrów przed grupą, która zaczęła wchodzić do jamy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kropelką żalu w sercu, że z wody czarem się żegna, za Kropelką ruszył właściwą. Sądził, że dobrze uczyni, jeśli zrobi miejsce pozostałym, wkraczającym tu kucom.

- pomyślał -

Uznał jednak, że za późno, by się cofać.

-Czy długi będziemy iść tym tunelem... nim natkniemy się na Twoich znajomych Grandlesów? - spytał Kropelkę.

Podziemia chyba były mu trochę nie w smak...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tej chwili pożałował, że nie wziął ze sobą jakiegoś patyka, czy choćby i kawałka słonecznika. Poprosiłby Pikusia o przyrządzenie oddechem pochodni.

Wietrzyk, z braku lepszej alternatywy, nadal trzymał się wytyczonego szlaku, podążając w ślad za Kropelką. Starał się trzymać stosunkowo blisko - atmosfera tego miejsca była mu obcą, wszak w podziemie tak głębokie chyba po raz pierwszy zstępował - niemniej jednak, nie za blisko. Perspektywa dostania ogonem po twarzy także jakoś mu się nie uśmiechała.

W międzyczasie, zerknął także za siebie, o ile to było możliwe. Sprawdził, czy kolumna postępuje równo i czy kogoś przypadkiem nie zabrakło. A nuż kogoś klaustrofobia zdjęła tuż przed wejściem i nie dała szansy na wyrażenie obiekcji?

-Wszyscy tam w porządku, póki co? - powiedział głośno, czy też cicho zawołał... był przekonany, że echo tu nie śpi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wietrzyk zaniepokoił się brakiem odpowiedzi i zdecydował, że jak tylko wyjdzie z jaskini i będzie mógł się odwrócić, sprawdzi w nowo odnalezionym blasku jak to reszta się trzyma. Tak też uczynił.

W razie czego pomógł także w wyłażeniu z owego tunelu... może nie tyle z racji boleści i zesztywnienia kończyn po przechadzce w tak pokracznej pozycji, jako że krótką się zdawała - a nawet Kropelka nie narzekała. Bardziej... zdecydował się to uczynić z grzeczności. O ile tylko swoją pozycją jedynie nie zagradzał przejścia...

Rozejrzał się też po miejscu do którego przybyli. Cóż ciekawego można w nim odnaleźć poza ziemią i skałami? Co mogły kryć Grandlesy... o ile nadal tu były?

Jego niechęć do nich została jednak po części zwalczona, gdy to ciepło ognia dotarło do jego skóry, a blask przegnał grobowe mroki.

Uznał, że ewentualną rozmowę pozostawi, przynajmniej póki co, tym, którzy już gościli w tych progach...

EDIT: 24 reputacji. 444 posty. Razem 4 czwórki.

Czas na dziką zmianę stylu profilu! ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(grbym jest to, co śpiewają razem)

Strop podtrzymywała drewniana konstrukcja. Nagle zza rogu wyskoczyła grupa stworzeń przypominających żywe, wyschnięte kawałki Smrula.

- Bez obawy!

- Po co strach?

- Są problemy?

- Pomożemy!

- Bo między Grandlami...

- Jest jak u mamy!

Strzałka cofnęła się przed stworzeniami.

- Grandel brat, Grandel brat, Grandel brat!

Kropelka zaskoczona potknęła się. Grandlesy podeszły do niej.

- Grandel druh!

- Grandel chwat!

- Grandel dobry jako swat!

- Sympatyczny gość!

- Miły jest, kocha dom.

- Ciepły piec, cichy kąt.

- Zostać Grandlem to jest coś!

- Odda ci ostatni grosz!

- Grandel kot!

- Grandel śliczny!

- Grandel śpioch!

- Lecz romantyczny!

- W mig doradzi i nie zdradzi!

- Grandel brat, Grandel chwat, Grandel druh!

- On pomoże ci za dwóch!

- Bystry wzrok!

- Śliczne zęby!

- Raźny krok!

- Uszy piękne!

- Za wami raaad!

- Wyruszyć w świat! Grandel brat, Grandel brat, Grandel brat! Grandel brat, Grandel brat, Grandel braaaaat!

(sorry, że tak długo, ale nie miałam czasu odsłuchać piosenkę Grandlesów)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle zza rogu wyskoczyła grupa stworzeń przypominających żywe, wyschnięte kawałki Smrula.

Przyznam, że nie przyszło mi do głowy tego rodzaju porównanie... acz zgodzę się, że gdyby pominąć kwestię koloru byłoby ono najzupełniej trafne... mnie się co najwyżej kojarzyły z ziemią, czy błotem. Ot. z goblińskim żywiołem...


<Łuoł.>

Na to do końca nie był przygotowany... co prawda kuce morskie także, ale... to w końcu kuce morskie! To leży chyba w ich tradycji...

Przyszło mu jednak do głowy, że w tak odosobnionym miejscu, stworzenia te mogą cieszyć się znacząco mniejszą częstotliwością odwiedzin - i przez to pozwolić sobie na dłuższą składankę bez ryzyka starcia gardeł.

Aż zastanowiło go to, jak Strzałka cofnęła się przed nimi na wspomnienie o mamie...

- przyznał przed sobą szczerze.

Starając się nie zepsuć dobrego pierwszego wrażenia, postarał się jednak w miarę szybko przekazać gnającą ich w te ciemne progi potrzebę:

-Niezwykle nam miło... słyszeć o gotowości o pomocy tak... pełnych zalet istot. Istotnie, przybyliśmy tu w konkretnym celu, nie w odwiedziny na herbatkę... czy moglibyście nam wskazać drogę ku Słonecznej Dolinie?

Zerknął na Pikusia oraz Kropelkę. Aż miał ochotę dodać ,,którą to już przebyli..."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Żaden strach, żaden problem, Grandles zawsze znajdzie drogę. - odparł Grandles w koronie. Po chwili dodał:

- Ja być król Grandlesów.

- A my reszta Grandlesów - wykrzyknęły inne stworzenia i ruszyły w stronę rozwidlenia. Strzałka troche niepewnie poszła za nimi, zupełnie jak reszta grupy, a Kropelka i Pikuś gawędzili z królem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga Koszmarko. Chciałbym w tym poście skonsultować z Tobą parę ważnych kwestii.

Po pierwsze - skoro Ty przepraszałaś za nie odpisywanie przez dwa/trzy dni, sądzę, że i ja powinienem. Przepraszam. Za powód podaję to, że jednego dnia zapomniałem... obiecywałem sobie uczynić to dnia następnego, tymczasem po przyjściu do domu byłem tak zmęczony, że po prostu ległem do łóżka i spałem do rana.

Obawiam się, że to nie ostatni raz, gdy coś takiego się przytrafia, biorąc pod uwagę to, że za dwa miesiące zaczyna się dla mnie matura... dlatego też mam prośbę. Czy mogłabyś odpisywać mi raz/dwa na dzień, lecz ~ tak obficie... szczerze, ciężko mi się wczuć w klimat tej sesji. Kilka więcej szczegółów lokacji, gest, parę słów od serca kuców, które żyją i czują... o to proszę. Staram się jak mogę w swych postach... ale czuję się niekiedy trochę tak, jakbym pisał poezję o piachu... nie proszę chyba o zbyt wiele? Pragnę, aby ta przygoda sprawiała przyjemność nam obydwojgu i jeśli masz jakiekolwiek zastrzeżenia do tego co, czy też jak piszę - nie wahaj się mówić, proszę.

Po drugie - widzę, że dużo trudu wkładasz w to, aby wyglądało to tak, jak w oryginale... jednakże, muszę to powiedzieć. Mam nadzieję, że Cię to nie zaboli... mogę po prostu jeszcze raz obejrzeć tę serię. Nie widzę większego sensu w czytaniu o niej... cały czas liczę na to, że utworzysz zupełnie nową historię, przeplatając charakter postaci znanych z własnymi wymysłami. Naprawdę, nie mam nic naprzeciw tego, abyś dodała coś od siebie. Wcale nie pragnę rutynowo trzymać się schematów - owszem, bardzo lubię G1, ale to nie oznacza, że nie widzę świata poza nim.

Polecę Ci w tej kwestii użycie któregoś z opcjonalnych tagów, które dopisałem specjalnie po to, abyś mogła po nie sięgnąć, gdy będziesz chciała urozmaicić historię... niezależnie, czy plemię Grandlesów miałoby się okazać zahipnotyzowanymi przez grającego na fujarce jamnika, próbującymi złożyć nas w ofierze Wielkiemu Waflowi... czy odnaleźlibyśmy w tym miejscu artefakt, będący olbrzymim robotem, na którym to wraz z bandą pastelowych kucyków ruszyłbym walczyć na Księżyc, w międzyczasie tworząc klona, zmieniając płeć i romansując z moją męską wersją... czy może, po zakończeniu akcji ze Słonecznym Kamieniem, zabawić się na porządnie, pijąc ze znajomymi słoneczne trunki i urządzając pijany maraton w powietrzu z hula-hop na karku... szczerze, cokolwiek.

Choćby miałaby to być i zwykła, ciekawa rozmowa.


-Powiadasz, królu...? - rzekł kapkę retorycznie, cicho, już do siebie, gdy to król przestał się nim interesować... ach, oczywiście, nie zapomniał choćby i sztywno, ale jednak ~ uśmiechnąć się w odpowiedzi na to ciepłe zapewnienie.

Tymczasem, pozostałe Grandlesy uznały za słuszne oznajmić kim to są...

- stwierdził po oświadczeniu grupy, z którą to mieli styczność.

Spoglądając na pogrążone w konwersacji trio oraz konsternacji resztę kucowatych... a przynajmniej Strzałkę - uznał, że lepiej uczyni, dołączając do tych ostatnich. Zbliżył się do Strzałki, zrównał z nią krok. Przez chwilę szedł w milczeniu... potem jednak spytał, dosyć cicho ~ jako że to miejsce ze swą wszechogarniającą ciszą otwierało wszystkim uszy.

-Masz ochotę porozmawiać...? Teraz, w taki dzień?

To była... propozycja. Tak normalna jak zaproponowanie poczęstunku herbatnikami, a jednocześnie tak pełna powagi jak japoński ceremoniał herbaty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szedł przez moment w milczeniu. Na pytanie Strzałki odpowiedział po chwili:

-O szmerze jesiennych liści. O melodii górskiego potoku. O skrze poranka i bladej tafli księżyca... O tych wszystkich małych i pięknych rzeczach... które dają hart ducha, gdy się za nie walczy... i spokój, kiedy przychodzi za nie umierać.

Piętno nieznanych okrutników, pragnących zniszczyć to wszystko, przemknęło mu pod oczami, gdy zaledwie na chwilę je zamknął. Przemógł wzbierającą żółć, po czym wyjawił sokoła, stróżującego biegiem jego myśli, jako i torem działania...:

-Jeśli to dziś ma być ten koniec... chcę odejść z miłością, nie z nienawiścią na ustach.

Uśmiech gdzieś tam daleko czekających nań rodziców rozświetlił jego oczy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle weszliście do ogromnej jaskini. Nie byłoby w niej nic niezwykłego, gdyby nie kryształy wypełniające każdą wolną powierzchnię ścian i sufitu. Odbijało się w nich światło pochodni niesionej przez Króla Grandlesów. Dawało to oszałamiające wrażenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I król Grandlesów rzekł:

-To magiczna komnata, w której Bogowie spuszczają nam meble z sufitu...


Spoglądając na cudo, skrzętnie przez naturę kryte w miejscu takim jak to, Wietrzyk zaniemówił.

- uznał -

Uśmiechnął się z lekka. Jego troski stoczyły się poniekąd na bok, oślepione glorią tego miejsca.

-Ściany istotnie mają uszy - rzekł żartobliwie do Strzałki -Świat podsłuchał nas i wmieszał się do rozmowy.

Przyglądał się zafascynowany owym kryształkom...

Podążył wzrokiem także po ziemi... sądząc, że być może mógłby odnaleźć jakąś niewielką pamiątką, która byłaby mu kojącym amuletem podczas czarnej godziny... przypominając miejsca tak piękne jak to.

Zwrócił się do króla Grandlesów:

-Czy to jedyne takie miejsce w tutejszych podziemiach?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie, Grandlesy znają jeszcze inne, ale nie na naszej drodze - odpadł Król Grandlesów. Nagle potknąłeś się o coś. Kiedy wstałeś, zobaczyłeś, że to niewielki kryształ. Był on przytwierdzony do podłoża.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Umpf! - takaż to onomatopeja towarzyszyła upadającemu pegazowi.

- stwierdził, niezbyt kontent.

-Nic mi nie jest... - oświadczył tym, którzy zainteresowali się jego ,,przytuleniem podłoża". O ile takowi się odnaleźli.

Jego nastawienie uległo pewnej przemianie, gdy to spostrzegł z czym ma do czynienia. Krysztalik... Wietrzyk, wstawszy, puknął go kopytkiem. Nie pragnął bowiem mocować się z nim. Zwłaszcza, jeżeli miałoby to zostać uznane za próbę ograbienia na siłę tak pięknego miejsca. Zależało mu raczej na wolno leżącym samorodku...

Inna sprawa, że nie chciał także spowalniać tempa pochodu.

W razie gdyby kryształek był oporny, ruszy dalej. Jeśli jednak choć fragmencik odpryśnie, schowa go do swego plecaczka... czy cóż tam zabrał ze sobą, wyruszając z okrętu rodzinnego...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Le gasp*

Jak to być tak może? Gdzie? Kiedy? Czyżbyś naliczała linijki każdego z mych postów i porównywała je z jakimś najdłuższym...? :rd6:

Lecz tak poza tym.... droga Koszmarko, co jak mam z takim postem uczynić? Uznać, że cała akcja z Kryształem nie doszła do skutku z racji tego, że Strzałka się odezwała?


-Nic szczególnego. - odrzekł Wietrzyk uspokajająco. Wskazał na wystającą z ziemi ,,pułapkę". - To miejsce tak nas lubi, że chce zatrzymać na dłużej. - zażartował.

Uznał bowiem, że milej będzie odpowiedzieć w ten sposób, niż po prostu sucho ,,przewróciłem się". Bycie partnerem do rozmowy stawia wymagania. Wiedział o tym. Nie pragnął zanudzić, ni zrazić swej towarzyszki...

W razie potrzeby, podążył za resztą grupy. Poszukał w międzyczasie konturów - własnych oraz tych, należących do reszty - na skrzącej się powierzchni otaczających go skarbów. Spodziewał się bowiem dostrzec coś ciekawego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtedy po prostu przez przypadek wysłałem sam początek wiadomości, nie zdając sobie z tego sprawy. :twilight3:

Mm... lecz jeśli chcesz, mogę kiedyś walnąć jakiś krótki post... na przykład, jak to na innym forum... dwusłowny. :rainderp:

O. Może dam przykład tegoż.


To się czołgał.


Gotowa mnie zbiczować? ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

^^ nie aż tak krótko


Po kilku chwilach wyszli na zewnątrz. Świeże popołudniowe powietrze muskało sierść Wietrzyka. Dookoła było mnóstwo Smrula, ale Grandlesy po prostu skręciły w lewo.

- Wy iść tędy, Kropelka i Pikuś znać drogę. Pa, pa! - Król Grandlesów uśmiechnął się i zniknął z powrotem w tunelu, a w jego ślady poszła reszta Grandlesów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie życzysz... lecz nie powiem - to niezwykle pozytywne zaskoczenie po przeczytaniu pierwszego, rozbudowanego opisu kusi, ażeby ponownie tak napisać.

Świeże popołudniowe powietrze muskało sierść Wietrzyka.

:yay:

To ma na Ciebie niesamowity wpływ.


- pomyślał, uradowany. Aż nie powstrzymał się... wzleciał sobie te parę metrów, zakręcił kółeczko. Na szczęście nie zapiszczał z uciechy... aż tak głośno, by go usłyszano.

-Łii~hiii..

Zaiste, młody był. Jego nastrój zmieniał się szybko niczym pęd żywiołu, od którego brał swe imię.

I wtedy to usłyszał, jak to ktoś inicjował pożegnanie...

Z jakiegoś powodu nie łudził się, że Grandlesy podążą za nimi. To nie była ich bitwa. Jednakże...

- pomyślał nieco nie w czas Wietrzyk, widząc przepadające w mroku postacie. - wraz z nadpływająca, niewielką falą rezygnacji, ogarnęło go pragnienie westchnienia... opanował je jednak. Wzruszył zaledwie ramionami... nie, nie tak ,,w pełni". Było to raczej drgnienie, zadrżenie, niczym po wybudzeniu ze snu, czy oblaniu wodą -

-Znacie drogę... - zwrócił się do Pikusia oraz Kropelki -... lecz, czy jest ona tą właściwą? - tu spojrzał otwarcie w kierunku Słonecznych Kucyków - może jeszcze przed dotarciem do Doliny powinniśmy pomyśleć na temat strony, z której najbardziej opłacałoby nam się przybyć?

Chwilę pomyślał... sięgnął pamięcią wstecz...

-Sądzicie, że mogą spodziewać naszego nadejścia z tej strony?

[i/]

PS: Cóż powiedziałabyś na takie, kolorystyczne urozmaicenie tekstu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...