Skocz do zawartości

[Grimdark] The Walking Dead: Śmierć to dopiero początek...


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

- Naprawdę trudno o rozrywkę w tych czasach. Nie mam zamiaru się dzielić. - wysiliła się na uśmiech i z obrzydzeniem spojrzała na zabitego szwendacza. Ruszyła za Darkness'em. Powrócili na kamienistą ścieżkę, którą podróżowali poprzednio. - Myślisz że przechodziła tamtędy horda? - zapytała. - Nieprzyjemnie byłoby się z nimi spotkać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 250
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Poradzimy sobie... przeszliśmy już tyle to czemu nie mielibyśmy przejść jeszcze więcej? - odpowiedziałem jej pytaniem. W prawdzie sam nie chciałem trafić na żadną hordę, lecz chciałbym rozładować swoją złość na czymś głupim i bezmózgim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spokojnie... to tylko kamień... obiekt, który nie żyje i żyć nie będzie... - powiedziałem powoli i uspokajająco, a następnie pomogłem jej wstać. - Musisz bardziej patrzeć pod nogi. A jeśli byłby to jakiś szwendacz to bo prawdo podobnie byłoby już po tobie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westchnąłem i w milczeniu szedłem dalej. Konwersacje na temat kamieni, które tu występowały na pewno nie miały sensu. Jedyne co teraz było ważne to nasze bezpieczeństwo. Jest to mój drugi dzień, a już wiem więcej niż nie jeden ocalały kucyk.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobra... - powiedziałem łapiąc oddech. - Masz siły, aby iść dalej? Jeśli chcesz to możemy odpocząć. I tak dość sporo już przeszliśmy, więc godzinka odpoczynku chyba nam nie zaszkodzi - mówiąc to stanąłem obok Wind i czekałem cierpliwie na to co ma do powiedzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko odłożyłem na ubocze swoją halabardę, a następnie wziąłem łuk w kopytka i zacząłem robić to co zawsze robiłem, gdy miałem czas wolny. Zacząłem trenować. Z moim łukiem nigdy się nie rozstawałem i można powiedzieć, iż byliśmy jednością. Za cel obrałem sobie pobliskie drzewo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tylko nie we mnie. Jak trafisz we mnie, to ci oddam. Choćbym była w innym stanie. - krzyknęła Wind i położyła się na ziemi. Zza drzewa usłyszała cichy warkot. Wstała, wzięła katanę i z bojowym wyrazem twarzy wychyliła głowę. Przed nią leżał szwendacz, który nie był w stanie nawet się czołgać. Kończyny były obgryzione do kości, a i z głowy niewiele zostało. Nie wzbudzał strachu. Wzbudzał litość. Wind przyjrzała się mu dokładnie. - Smutne jest to, co cię spotkało - wyszeptała. Podniosła katanę i spojrzała na nią, po czym jeszcze raz spojrzała na szwendacza i wbiła mu w głowę broń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Momentalnie przerwałem swoje zajęcie, a następnie szybko podbiegłem do Wind.

- Wiesz co to oznacza? - zapytałem Wind, a po chwili spojrzałem na martwego szwendacza. - Oni tu gdzieś są... Skoro spotkaliśmy takiego szwendacza, który został tak zmasakrowany to musi oznaczać, iż napadła go cała horda... Musimy stąd uciekać... i to szybko...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja wiem... Może po prostu został tu po przejściu hordy? Pewnie biedaczek nie wyrobił, i... został tutaj. Myślę, że jest pozostałości... - urwała, bo oto zza gęsto rosnących krzewów wyłonił się następny, powoli kuśtykający w ich stronę. Jego skóra złuszczała się i odpadała płatami. Jedno kopyto wlokło się bezwładnie za nim. - Dobra, spadamy - rzuciła klacz, założyła szybko plecak, chwyciła katanę i w niepokoju poczekała na odpowiedź Darkness'a.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokiwałem tylko głową, a następnie wziąłem moją halabardę i uciąłem głowę szwendaczowi. Po tym wszystkim podszedłem do Wind i dałem znać, iż jestem gotowy. Horda jednak tutaj była... i poczyniła wiele zniszczeń...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A i jeszcze więcej ich mogła uczynić. Teraz tylko należało uciec wyżej, w przełęcz. Była wąska, co dawało większą możliwość na ucieczkę. Należało także mieć nadzieję, że horda nie otoczyła ich, i że tylko te dwa odkryły obecność dwóch żywych. Wind nie robiąc hałasu pobiegła w górę, omijając co większe krzewy. Co chwilę oglądała się za siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udałem się za Wind, lecz ostrożnie stawałem kroki, gdyż nie chciałbym zaliczyć takiej gleby jak ona wcześniej. Horda tu była, a jak dawno to niestety nie wiadomo. Jeśli na nią natrafimy to jest już po nas, lecz nie wiadomo również gdzie ta cała droga prowadzi. Zombie są powolne, lecz mają swój określony cel, które muszą wypełnić, aby zaspokoić swój niepowstrzymany głód oraz rządzę mięsa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Schyliłem się na taką wysokość, aby wystarczało przejść. Miałem nadzieję, iż szwendaczy tutaj nie ma, gdyż nie byłoby to dla nas korzystne. W takich ciasnych miejscach, należy się tylko modlić. aby ich nie było, a jeśli są to pamiętać o broni w kopytach, gdyż nie będzie to miłe oraz łatwe zadanie. Po chwili jednak odwróciłem wzrok aby sprawdzić, czy Wind znajduje się za mną, a następnie ostrożnie ruszyłem przed siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przełęcz ciągnęła się przez około kilometr. Były miejsca, w których stawała się szersza, a chwilę później znów się zwężała. Tutaj niebezpieczeństwem nie były szwendacze, ale skały. W pewnym momencie Wind gwałtownie wsunęła się pod jedną z nich, ciągnąc za sobą Darknessa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cholera... - pomyślałem patrząc na Wind. - Chodź by nie wiem co to nie puszczaj się mnie - rzuciłem o niej, a następnie spróbowałem się wciągnąć. Miałem nadzieję, iż jej ciężar nie będzie na tyle utrudniający, aby mi w tym przeszkodzić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

< Yay! Ostatni odcinek 3 sezonu już jest ^ ^ >

Nic nie mówiłem, lecz tylko zerknąłem na Wind i lekko kiwnąłem głową w jej stronę. Co prawda nie musiała krzyczeć, gdyż Oni mogą tu być. Teraz odwrotu nie było, więc też nie było po co wracać. Nie zostało nic innego, niż iść na przód.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Teraz nawet skały czyhają na nasze życie. Tak to jeszcze chyba nie było. - Rzekła Wind, wykorzystując większość swoich pokładów humoru. Wyczołgała się spod skały i kontynuowała podróż. Gdyby jej skrzydła były sprawne, mogłaby ich użyć i zobaczyć teren z góry. Gdyby tylko były sprawne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Gdyby jej skrzydła były sprawne to... pewnie by mnie zostawiła. - pomyślałem z nutką goryczy, następnie udałem się za nią. Tym razem bardziej uważałem na otoczenie, które mogło zrobić ze mnie krwawą plamę. - Że też tylko taką drogę mieliśmy do wyboru - pomyślałem z kolejną nutą irytacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po kilku godzinach przełęcz skończyła się, oferując tylko kilka spadających kamieni i żadnego żywego trupa. Przed kucami rozciągała się niewielka dolina, całkowicie zakryta drzewami. Wind zamyśliła się.

- Kiedyś tu byłam. Na wycieczce. Jest tu więzienie, kilka ruin i rzeka. Dociera do brzegu morskiego. - rzekła.

- Nie masz wrażenia, że ktoś nas obserwuje? - zapytała, po czym rozejrzała się dookoła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...