Skocz do zawartości

[Grimdark] The Walking Dead: Śmierć to dopiero początek...


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 250
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Widząc poruszające się krzaki westchnąłem, a przez myśl przeszło mi tylko jedno. 

- Cholera... znowu jakieś tępe szwendy będą mi zakłócać spokój, którego i tak mam mało - pomyślałem z irytacją, a następnie ponownie przygotowałem łuk do wystrzału, a mój cel to były pobliskie, poruszające się krzaki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Grzeczniej trochę, gdyż to ja mam broń w kopytach, a nie Ty - odpowiedziałem jej zirytowanym głosem. - Mam nadzieję, iż twoje zadrapania nie są spowodowane szwendaczami. Inaczej skończysz jak ten gość - wskazałem na leżącego trupa, a następnie ponownie zacząłem mierzyć wzrokiem klacz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To, że wyciągnąłeś ja pierwszą - wyciągnęła niewielki nóż  zza pasa który nosiła na grzbiecie - nie znaczy że tylko ty jesteś w tym towarzystwie uzbrojony. A ja zwykle trafiam do celu. I z powodzeniem unikam strzałów! - Powiedziała. Zza drzewa wyłonił się szwendacz. Klacz ostatecznie wyszła z krzaków, i wciąż patrząc Darkness'owi prosto w oczy wbiła trupowi nóż w głowę i wyciągnęła szybkim ruchem.

http://oi33.tinypic.com/33dv82c.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niczym gubernator

 

- Nigdy nie pozwól, aby ktoś się za bardzo do ciebie zbliżył. Zbyt krótki dystans to zawsze sygnał alarmowy; nie ważne z kim masz do czynienie i jak się ta osoba zachowuje - powiedziałem prawie na głos. - Swoim nożykiem mnie nie zaskoczysz, lecz ciekawi mnie jedno... co ty do cholery tu robisz? Jak długo mnie obserwujesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Proszę mi nie robić wykładów, bo i ja mogłabym zrobić ich wiele tobie. Mój nożyk może zrobić ci więcej, niż się spodziewasz. Uwaliłeś się bezmyślnie na drzewie, wtedy cię zobaczyłam. Nie śledzę cię cały czas, oczywiście że nie. Przyszłam tu kilka minu temu, żeby ewentualnie unieszkodliwić to, co myślałam że z ciebie zostało - warknęła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Słuchaj, gdyż nie będę powtarzać. Moja towarzyszka nie żyje, ja od dłuższego czasu nie spałem, a ty jeszcze się czepiasz? Czego ty w ode mnie chcesz? - powiedziałem lekko zdenerwowany w jej stronę. Zastanawia mnie jedno... skąd się ona tu wzięła? Wylazła szwendaczowi z dupy czy co?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ach - uśmiechnęła się złośliwie - sądzisz, że tylko ty ponosisz straty? Od początku zarazy nie śpię spokojnie. Cała moja rodzina nie żyje, poza moją młodszą siostrą, którą muszę chronić. Dceń, że w ogóle zawracam sobie tobą głowę i że tu przyszłam. Gdzie poszedłbyś potem? - zapytała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A dlaczego myślisz, iż się tobie zwierzę? A może mnie wykorzystasz i potem zabijesz jak psa? Wybacz, lecz nie mogę się dzielić z tobą informacjami, które mogą być nawet błędne. Tak czy siak nikt ci nie karze marnować na mnie czasu... - powiedziałem z lekką irytacją. - ...widzisz gdzieś tutaj jakieś więzy, które każą ci być przy mnie? - dodałem po chwili.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zabić mogę cię już teraz. Zniknę, zanim zdążysz wystrzelić, i pojawię się, kiedy będziesz spać. Nie potrzebne mi są do tego twoje dane, przeżycia... Nic. Oferuję ci moje towarzystwo, co zwiększy twoje szanse na przeżycie o około pięćdziesiąt procent. Nie masz gdzie iść. Chyba... Chyba że jesteś tu, bo zmierzasz do wielkiego obozu uchodźców. - Prychnęła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Może i tak, a może i nie. Nawet jeśli to co z tego? - odpowiedziałem z kolejną falą irytacji. - Pojawiasz się znikąd, obrażasz mnie i przechwalasz, a teraz jeszcze proponujesz mi towarzystwo, aby następnie wbić mi nóż w plecy i zabrać wszystko co mam. Za takie chyba podziękuje - dodałem po kolejnej chwili.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mam bronie, których nigdy za wiele. A nie każdy posiada łuk, katanę, czy też halabardę. Jeśli już skończyłaś to ja mam zamiar iść. Jeśli chcesz się wybrać ze mną to proszę, ale kopyta przy sobie, gdyż nie zawaham się ich uciąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Uważaj żeby nie stracić swoich. Zwłaszcza przy hordzie, krążacej po okolicy. Biedne, nie potrafią znaleźć się w lesie i tak to się kończy... Och, nie omijając Szaleńców. Oni są gorsi od zombie... Ale jeśli chcesz bardzo ich poznać... Nie ma przeszkód. Jakby coś, idż na południe. Stamtąd przyszedłeś. - Klacz odwróciła się i znikła w krzewach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ta... powodzenia - rzuciłem od niechcenia, a następnie ruszyłem w dalszą drogę. - Co ona sobie w ogóle myśli? - pomyślałem. - Pojawia się znikąd, obraża mnie i jeszcze chce ze mną podróżować... niedoczekanie. Wbiłaby mi nóż w grzbiet nim bym tylko się obejrzał. Już wolę, aby jakiś przybłęda mnie zjadł, niż abym został zabity w tak głupi i chamski sposób.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cholera... - pomyślałem, a następnie głośno westchnąłem. Nie wiedziałem już co mam robić. Postanowiłem więc usiąść przed przepaścią i obserwować rzekę, która znajdowała się na jego dnie. Śmierć mojej towarzyszki wciąż nie dawała mi spokoju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezsilność była jednym z gorszych uczuć znanych Darknessowi. Najgorszych i najczęstszych ostatnio. W przeciwieństwie do Wind była nieśmiertelna i najpewniej nigdy nie opuści go na zawsze. Z przemyśleń wyrwał go szelest liści. Oto zbliżał się żywy trup z wyłupionymi oczami. Jego pysk był tylko bezkształtną masą z wystającymi podgniłymi zębami, bez żuchwy. Z otworu gębowego bezwładnie zwisało coś, co w zamierzchłych czasach było językiem. Połamane żebra sterczały na różne strony, a mimo to szwendacz nie zwalniał. W chwili gdy Darkness chciał wyciągnąć halabardę w celu zgładzenia trupa, ta wymknęła mu się i odbijając się od skały, spadła w przepaść. Requiescant in pace, była dobrą bronią. Teraz do obrony pozostała katana.

* * *

1000 post, ten dzień nadszedł!

Edytowano przez Nocturnal Light
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

< Gratulacje >

 

Zakląłem pod nosem, a następnie głośno westchnąłem. Straciłem tylko dobrą broń, która mogła posłużyć do eliminacji większej ilości trupów. Była ona duża, co umożliwiało takie masowe morderstwa. Wziąłem więc swoją katanę, a następnie ponownie westchnąłem. Powoli oczekiwałem nadejścia trupa, który miał zaraz spotkać się ze swoją ułudą, która pozbawi go drugiego, już ostatniego życia. Gdy podszedł na odległość równą odległości katany, to po prostu zamachnąłem się mocno i momentalnie spróbowałem odciąć głowę temu delikwentowi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakimś cudem katana zgrzytnęła o kość i nie ucięła głowy do końca, ale pozostawiła ją wiszącą bezwładnie. Trup nie mógł już chodzić, co nie oznaczało końca poruszania się. Leżąc bowiem na ziemi wciąż wymachiwał kopytami, próbując desperacko dorwać Darkness'a. Trudno byłoby wyobrazić sobie gorszy widok... Chyba że Wind leżącą na miejscu trupa. Darkness spróbował wyrzucić ten obraz z głowy, skupiając się na unieszkodliwionym trupie... A może nie do końca unieszkodliwionym? Przecież gdyby ktoś się na niego przypadkiem przewrócił... Nie, zdecydowanie trzeba to było dobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podniosłem swoją katanę w górę, a następnie spojrzałem się na trupa. Już miałem ją opuścić, lecz wpadł mi do głowy lepszy pomysł. Nadal trzymając katanę w kopytach, ominąłem trupa tak, aby być za nim, a następnie na chwilę odłożyłem dzierżoną przeze mnie broń i chwyciłem trupa z tylne kopyta. Po tym wszystkim spróbowałem go popchnąć tak, aby zrzucić go z urwiska. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szwendacz szamotał się, nie udaremniając wysiłków dążących do zdobycia obiadu. Pchnięty w przepaść, kilka razy odbił się od ściany, by w końcu wylądować w rzece. Trup, mimo iż połamany, wciąż próbował się ruszać. Nurt rzeki porwał go i poobijał o skały, wyłamując głowę z karku. Wtedy też najprawdopodobniej przestał być szkodliwy. Jeden z głowy. Jeden z gromadki liczącej najprawdopodobniej kilkuset członków, mających zamiar rozerwać gardło wszytkiemu, co ma puls.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściwie teraz ponownie nie miałem co robić. Nie miałem gdzie iść, gdzie spać, z kim porozmawiać. Czułem się niechciany i samotny. Teraz żałowałem, iż odrzuciłem propozycję tej klaczy. Co jak co, lecz kontakt z kucykami trzeba mieć, aby... nie zwariować do końca. I tak czułem, iż wraz ze śmiercią Wind umarło coś we mnie... coś czego sam nie pamiętałem, lecz miałem nadzieję, iż zapomnę o tym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wróciło uczucie bycia obserwowanym. A może ono ani na chwilę nie opuściło Darknessa? Może ukryło się na chwilę, żeby znowu zaatakować? W każdym razie nie był to szwendacz. One nie obserwują. Umiejętność obserwacji jest wykorzystywana tylko przez inteligentne formy życia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...