Skocz do zawartości

Equestria: Życie w biegu


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

- Rozkazywać? - zaśmiał się. - Nie, nie, nie. Ja dałem ci alternatywę. Możesz zostać tu i towarzyszyć mi w ostatnich chwilach, albo uciec i do końca krótkiego życia błąkać się po lesie. Przy czym pierwszy wybór jest dla ciebie bardziej korzystny. A i nie zapominaj, że to z twojej winy tu jesteś. Nie musiałaś za mną iść. - uśmiechnął się drwiąco. Teraz mogła zobaczyć go dokładnie. Miał długą, poszarpaną, białą grzywę. Jego sierść była krótka i aż hipnotyzująco czarna. Oczy zaś wydawały się płonąć. Czekał na coś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Straszyłem? Ja? - Przybrał mocno zdziwiony wyraz twarzy. - Kiedy ja cię straszyłem? Nawet jeśli, to nie było to moim... Celem. O, nie. Ja mam inne cele. Schowaj się za tamto drzewo. - rozkazał, po czym wyszedł zza tego, o które się opierał i jeszcze raz zaczął lustrować wzrokiem polanę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na polanie pojawił się ciemny kształt. Zbliżał się i w końcu urósł na tyle, by można było zobaczyć, kim jest. Wielki szarobłękitny jednorożec o czarnej grzywie podszedł bliżej i przystanął. Zaśmiał się, patrząc na czarnego kuca.

- Trudno było cię znaleźć. Przyznaję. Zastanawiam się, jak się ukrywałeś, kiedy twoja moc jest już prawie wyczerpana. Nie masz skąd jej czerpać, o tak, czuję to. W końcu. W końcu przestajesz być dla mnie realnym zagrożeniem. - Uśmiechnął się złowieszczo. Czarny dalej milczał, tylko wpatrywał się we wroga, bo tym prawdopodobnie był dla niego jednorożec. - Twoja marna rasa w końcu zostanie doszczętnie zmiażdżona i zmieszana z błotem. Giń. - ostatnie słowo wyszeptał tak cicho, że było ledwie słyszalne. Z pochwy wiszącej mu u boku wyciągnął krótki, bardzo ostry sztylet. Był przeźroczysty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegaz nawet nie drgnął, choć oczywistym było, że widział nóż. Odwrócił na chwilę głowę, i spojrzał w zarośla, w kórych ukryta była Ruffian. Uśmiechnął się lekko, a w jego oczach dostrzec można było strach. Znów spojrzał na jednorożca. - Twojemu towarzyszowi, kimkolwiek jest, nic się nie stanie. Wiesz, że przyszedłem tylko po ciebie. Wiesz, że dzisiaj o skończymy i że ja wygram. Jasność zawsze zwycięża mrok. Dobrze wiesz. - Jego róg zalśnił żółtym światłem i sztylet uniósł się, po czym popędził w stronę pegaza. Ponieważ był do klaczy odwrócony plecami, nie zauważyła co się stało. Jednorożec zaśmiał się i zniknął w chmurze źółtego dymu, a czarny kuc upadł na ziemię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wrócę teraz do domu. Moje prawdziwe imię brzmi Daerth. Jak zapewne się domyślasz, nie złamałem skrzydła. Musiałem się przez chwilę ukryć, żeby poczekać na odpowiedni moment - on nie mógł mnie znaleźć przed... Przed czymś, co musiałem zrobić. Pod iluzją, którą narzuciłem na siebie i w twojej obecności nie mógł mnie zlokalizować. Iluzja stała się słaba, bo moja moc się wyczerpywała. Jako pegaz nie miałem jej i tak zbyt wiele. On miał za cel zabicie mnie. Tak też się stanie. - Ostatnie zdania mówił szeptem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłód i ciemność ogarniały Ruffian. Śnił jej się nikt inny, jak Dearth. Pokazywał drogę powrotną, ale ona nie słuchała. Nie słyszała wypowiadanych słów. Nie potrafiła się skupić. Spała tak mocno, że nie zauważyła jak ktoś magią unosi ją i odchodzi z polany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...