Skocz do zawartości

"W poszukiwaniu prawdy" Anniverse


Omega

Recommended Posts

Tak, na pewno będzie pracowity - zgodziłam się z samą sobą w myślach - Ale teraz nie czas na rozterki. Jestem już zmęczona.. - pomyślałam i ziewnęłam. Po chwili podeszłam do Scotta i mruknęłam ciche '' Dobranoc '' . Powlokłam się do kanapy, i zmęczona wydarzeniami z dzisiejszego dnia, zasnęłam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 256
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

  • Omega

    129

I tak minęło ci kilka następnych dni. Poranna pobudka, śniadanie dla ciebie, Alana i Scotta, następnie zmiana opatrunku. Z każdym dniem Scott czuł się lepiej, aż w końcu z rany pozostała tylko długa blizna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu, przyszedł ten dzień. Dzień w którym Alan miał opuścić Mountain Hooves i wrócić do swojego domu. Nie byłam z tego powodu zachwycona, bo naprawdę polubiłam tego ogiera przez ten czas spędzony razem. Scott również. Może to dlatego że tak mało kucyków nas odwiedza? Chyba tak. W każdym razie Alan miał już sprawne kopyto, i mógł samodzielnie chodzić. Kiedy już miał udać się w podróż do rodziny, zapytałam : 

'' - Alanie, mogłabym razem ze Scottem towarzyszyć ci w drodze do domu? W końcu chciałabym spotkać twoją rodzinę. '' - naprawdę mnie to interesowało. Cóż, nie byłam zachwycona pójściem do tak odległego miejsca, ale poznanie córki i żony Alana miało swoją cenę. Sam kuc miał bardzo intrygujący charakter.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Byłoby miło mieć towarzysza podróży - powiedział Alan - Oczywiście, że możesz. Moja córka nie uwierz jak jej opowiem co mnie tu spotkało.

Następnie wyruszyliście do miasta by pociągiem udać się aż do Hoffings.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Razem z Alanem doszliśmy do celu i od razu skierowaliśmy się do stacji, żeby wsiąść do pociągu. Gdy usiedliśmy na swoich miejscach maszyna ruszyła. Korzystając z chwili czasu na dojechanie do miasta pogrążyłam się we własnych myślach.

W Hoffings nie byłam od czasu.. Od czasu tamtego feralnego wydarzenia. Byłam ciekawa, czy dużo się zmieniło odkąd mnie tam nie ma. Na pewno wiedziałam, że rodzice wyjechali albo umarli - w to wątpiłam, minęło zaledwie kilkanaście lat. Miałam nadzieję, że jakoś przetrwam ten harmider w mieście, nie spotkam żadnych zwariowanych kucyków i dotrwam do końca spotkania. Zaczęłam się zastanawiać, co mnie tam spotka.

Po skończeniu rozmyślania popatrzyłam na okno i zorientowałam się, że pociąg nie ruszał się, co świadczyło o dotarciu do celu. Chwilę jeszcze wpatrywałam się w krajobraz, i skierowałam wzrok na Alana, siedzącego po przeciwnej stronie przedziału. 

- Czy już jesteśmy w Hoffings? - zapytałam. Nigdy nie jeździłam takim środkiem transportu, więc nie wiedziałam, kiedy można wysiadać. Prawdę mówiąc nie potrzebowałam pociągu do jeżdżenia w dalsze części Equestrii; wszystko co było mi potrzebne miałam koło siebie. I tak gdybym musiała to robić wybrałabym się raczej pieszo niż taką maszyną; siedzenie przez ponad dwie godziny w jednej i tej samej pozycji (co później powodowało zdrętwiałe kończyny) i wpatrywanie się w krajobrazy, które tak szybko mijają przez prędkość pojazdu raczej mnie nie ekscytowało. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak właśnie dotarliśmy - powiedział uśmiechając się - chodź przedstawię cie mojej rodzinie.

Wstałaś i ruszyłaś za nim. Hoffings się zmieniło. Bardzo się rozszerzyło, doszły nowe sklepy i kilka całkiem ładnych dzielnic mieszkalnych. Alan skierował się właśnie w ich kierunku. Szliście w milczeniu dopóki nie stanęliście przed domem z pobielanymi ścianami i czerwonymi drzwiami. Gdy Alan zapukał drzwi otworzyła klacz którą zapamiętałaś ze zdjęcia, nazywała się Lami.

- Alan? - zapytała oszołomiona - To naprawdę ty?

- Tak Lami to ja - powiedział przepraszająco - przepraszam, że nie dawałem znaków życia, ale nie miałem jak. A gdzie jest Sophie.

- Jeszcze w szkole - powiedziała. Nagle spojrzała na ciebie, chyba dopiero teraz cię zauważyła - A to kto?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Witam - powiedziałam i ukłoniłam się teatralnie - jestem Autumn Thunder. Zajęłam się pani mężem gdy znalazłam go w jednym z wąwozów. Był dość nieźle poturbowany.Gdy go przenosiłam do mojego domku napadł nas wilk, który najwyraźniej chciał napaść na pani męża, ale Scott go uratował. Rzucił się na zwierzę zanim ktokolwiek się poruszył  - uśmiechnęłam się lekko. Trochę się niepokoiłam, jak zareaguję na moje przybycie. - Dla wyjaśnienia, Scott to mój pupil, jeśli pupilem można go nazwać. Jest moim przyjacielem,towarzyszem i kompanem, i razem ze mną jest tutaj. - na moje słowa mały wilk niepewnie wyjrzał zza moich tylnych kopyt i radośnie pomachał ogonem. 

- Gdy już wyzdrowiał, a trwało to dosyć długo, chciał wrócić, a ja wtedy się zapytałam, czy mogę mu towarzyszyć i poznać panią i pani córkę. I oto jestem. - skończyłam mój monolog i popatrzyłam na klacz. 

Była dość zdezorientowana niespodziewaną wizytą męża i nieznajomej. Wcale jej się nie dziwiłam - pewnie sama bym na jej miejscu zareagowała podobnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż.. dziękuję - powiedziała wciąż oszołomiona tyloma informacjami. Chyba trochę jej zajmie poukładanie sobie wszystkiego - proszę wejdź. Napijemy się herbaty i opowiecie mi wszystko ze szczegółami.

Dom Alana był bardzo przytulny i zadbany. W salonie był kominek, kilka foteli i sofa. Na półkach znajdowała się masa książek i kilka zdjęć rodzinnych. Był to duży kontrast w porównaniu z twoim domkiem w lesie.

- Usiądź Autumn - powiedział Alan siadając na fotelu - Sophie powinna niedługo przyjść. Do tego czasu czuj się jak u siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za poleceniem Alana usiadłam na fotelu. Tak, ten dom bardzo różnił się od mojej chatki. Tutaj panował porządek i ład, a tam? Artystyczny nieład - pomyślałam. Na pewno wszyscy by nie znaleźli nawet jedzenia w moim domu, wszystko według mnie było poskładane tak, żebym mogłabym wszystko znaleźć. Dobrze że nie mam współlokatorów oprócz Scotta, inaczej nikt by nie przeżył ze mną miesiąca - zamyśliłam się. To była prawda. Ostatnio sprzątałam tam... Jak tam zamieszkałam, chyba. W każdym razie nikt mnie nie odwiedzał, więc po co było sprzątać? 

Cierpliwie czekałam na przybycie córki Alana. Było południe - więc mogła teraz kończyć lekcję i wracać do domu. Przypomniałam sobie szkolne lata - nie były zbyt kolorowe. Wszyscy mi dokuczali, nie wiedziałam wtedy czemu, ale już się domyśliłam. Jako ostatnia dostałam znaczek - ba, oni chyba myśleli, że będę ''pustym bokiem'' przez resztę życia. I teraz pewnie myślą. Tego samego dnia, kiedy dostałam znaczek, musiałam się wynieść z miasta, więc było bardzo prawdopodobne, że gdy mnie ostatnio widzieli nie miałam wtedy cutie marka.

Otrząsnęłam się z rozmyślań i popatrzyłam się na zegar, który wisiał na ścianie. Wskazówki smętnie przesuwały się w lewą stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle drzwi domu otworzyły się i do środka wleciał mały pegaz o pomarańczowej sierści i białej grzywie. To musiała być Sophie. Weszła i od razu stanęła jak wryta widząc kto siedzi w salonie.

- Tatuś? - powiedziała cicho - to ty tatusiu? - wydawała się bliska płaczu.

- Tak to ja Sophie - powiedział wzruszony Alan - Chodź do mnie.

I wpadli sobie w objęcia długo się ściskając.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpatrywałam się cicho tej scenie. Przypominała mi pewien fragment z mojego życia zanim opuściłam dom, tylko że zamiast tych kuców byłam ja i mój ojciec. Pewnie tak skończyłoby się gdyby nie zachowanie taty - pomyślałam. Wiele razy o tym myślałam, i w głębi duszy miałam wiarę w to, że odszukam ojca i wszystko dobrze się skończy. Pokręciłam głową. Nie czas na rozmyślanie nad tym. Lekko przesunęłam się w fotelu i zaczęłam się zastanawiać, kiedy urocza mała klaczka mnie zauważy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ściskali się długo aż w końcu Sophie otworzyła oczy i spojrzała na ciebie.

- Tatusiu a kto to jest - zapytała

Alan spojrzał na ciebie.

- To przyjaciółka - powiedział - właściwie uratowała mi życie. Może opowiemy im to Autumn?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobrze. A więc to było tak : Pewnego dnia wraz z moim towarzyszem Scottem postanowiłam się przejść. Po drodzę zobaczyłam kotlinę - poszłam do niej i tam spotkałam Alana, ze zwichniętą kostką i całego brudnego, w dodatku był nieprzytomny, koło niego leżał medalion. Zaniosłam go i medalion do mojej chatki, która znajduje się na górze i opatrzyłam.

Gdy się obudził zapytałam się skąd się tutaj wziął. Odpowiedział mi że szedł na pewną górę, ale jego naszyjnik spadł i chciał go znaleźć, po czym stracił przytomność. Wspomniał też coś o Hoffings, na co zareagowałam tak jak nie powinnam - nieco brutalnie wyprosiłam go z domu. Gdy uświadomiłam sobie, co zrobiłam, poszłam go szukać razem ze Scottem. Po jakimś czasie znalazłam go, ale tym razem miał złamaną kostkę. Wtedy coś wyskoczyło z zarośli - to był głodny wilk, który zamierzał się rzucić na Alana. Ale mój przyjaciel był szybszy - zaatakował i wkrótce obaj zniknęli w zaroślach. W międzyczasie ponownie zaniosłam Alana do domu i opatrzyłam, po czym wyszłam na poszukiwanie Scotta.

Znalazłam go z wielką raną na grzbiecie. Poszłam z nim do domu i go też opatrzyłam. Trochę czasu zajęło nim się obaj zregenerowali, więc musiałam czekać. Kiedy wyzdrowieli, Alan zaproponował że wróci tutaj, do swojego własnego domu. Postanowiłam mu towarzyszyć, i tak właśnie znaleźliśmy się tutaj. - zakończyłam opowiadać. Pominęłam niektóre szczegóły, ale dokładnie powiedziałam to, co się wydarzyło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tato, naprawdę poszedłeś szukać tego medalika, który ci kupiłam? - zapytała Sophie wzruszona.

- Mówiłam ci żebyś nie szedł w te góry, ale ty zawsze musisz postawić na swoim - powiedziała - dziękuję za opiekę nad mężem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie ma sprawy. Właściwie to ja już chyba będę się zbierać. - nerwowo podrapałam kopyto. Widać, że córka i żona Alana chcą nacieszyć się faktem, że ojciec i mąż wrócił do domu cały i zdrowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och, dobrze. - naprawdę byłam zmęczona. W pociągu nawet nie myślałam o śnie, było tam o wiele za głośno. Zerknęłam na Scotta, który schował się pomiędzy moimi przednimi kończynami. - A co z moim kompanem? Może spać ze mną? On chyba też jest zmęczony - dodałam, gdy zobaczyłam chwiejącego się na łapkach i ziewającego co chwilę wilczka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oczywiście, ze tak słonko - powiedziała -chodź zaprowadzę cię na górę.

Poprowadziła cię po schodach do jednego z wielu pokojów na pietrze. Był dobrze urządzony a łóżko było miękkie jak puch.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziękuję - powiedziałam, i zmęczona podeszłam do łóżka. Gdy na nim usiadłam, zapadłam się na kilka centymetrów. Było bardzo miękkie. Nie byłam przyzwyczajona do takiego łoża - sama miałam tylko twarde, drewniane łóżko. Scott wskoczył na posłanie i usadowił się na samym końcu. Nie myśląc, położyłam się na łóżku i szybko zasnęłam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi.

- Tak, moja droga? Chciałaś się ode mnie czegoś dowiedzieć, czy chodzi o coś innego? - zapytałam, i cicho ziewnęłam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och. O to chodzi. - mruknęłam i pokiwałam powoli głową. Nie myśląc wiele podeszłam do niej i przytuliłam. Nie chciałam żeby się niepotrzebnie martwiła. - Nie myśl tak o tym. Zresztą musiałam to zrobić, to był obowiązek. - mruknęłam i puściłam ją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przyjaciółką? Cóż, mogę nią zostać. - Uśmiechnęłam się lekko. To pytanie lekko mnie zszokowało; jeszcze nigdy nie miałam przyjaciela czy przyjaciółki. Czemu? W szkole mnie nie lubili, i to nawet bardzo. Nie chcąc znowu w myślach toczyć dyskusję o tym temacie, odchrząknęłam i powiedziałam: 

-  Wiesz może która jest godzina? Sądzę, że o tej godzinie przeszłabym się po mieście. Dawno tutaj nie byłam. Ale najpierw bym się trochę ogarnęła - dodałam, widząc moją niesforną grzywę, która była lekko zmierzwiona - nie byłoby problemu, jeśli byłam w górach; ale tutaj to co innego. Aż za nadto pamiętam przesadną dokładność w dbaniu o  wygląd. Podrapałam się po szyi. Zastanawiałam się, ile jeszcze czasu przyjdzie mi tutaj zostać - przecież nie będę tutaj siedzieć w nieskończoność, prawda? Nagle zaburczało mi w brzuchu. 

- Jednak przed tym coś bym zjadła. - powiedziałam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...