Skocz do zawartości

"W poszukiwaniu prawdy" Anniverse


Omega

Recommended Posts

Z racji  tego, że klacz której szukałam zgubiła mi się, pozostało iść za zielonym kucem. Tym razem udawałam, że jestem tu tylko przejazdem, i pytałam o różne błahostki mieszkańców Hoffings. Miałam przeczucie, że ten kucyk jest w to powiązany razem z Sophie. Zaczęłam iść za rudawym ogierem, trzymając jednak sporą odległość od niego, żeby mnie nie wykrył.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 256
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

  • Omega

    129

Gdy ogier wszedł do domu, zauważyłam koło niego drzewo, na które postanowiłam się wspiąć i patrzyć na to wszystko z bezpiecznej kryjówki. Bez chwili wahania nieudolnie próbowałam wdrapać się na nie, ale po paru minutach już siedziałam bezpiecznie na jednej z gałęzi w koronie drzewa. Lekko przesunęłam się w prawo, żeby widzieć co się dzieje w środku i znieruchomiałam, nasłuchując.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech to. Będę musiała teraz jakoś zejść... - pomyślałam, i powoli zaczęłam schodzić z drzewa. Niestety, kiedy znajdowałam się na dolnej gałęzi, ześlizgnęło mi się kopyto i spadłam, czując w tylnej nodze spory ból. Popatrzyłam na kopyto - widniała na nim mała rana.  Nie zrażając na zranioną nogę, powoli powłóczyłam się do drzwi rudery, które lekko otworzyłam. Cicho zaskrzypiały, gdy wchodziłam do pomieszczenia. Stanęłam, oglądając stary i zniszczony dom od środka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pewnie to ślady Sophie, o ile się nie mylę - mruknęłam sama do siebie, kiedy przez przypadek weszłam w kłębowisko pajęczyn. Jakoś nie przejęłam się tym. Westchnęłam, i zaczęłam strząsać je z kopyt. Kiedy już to zrobiłam, postanowiłam udać się śladami dwóch kucyków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdyby tak... Zjechać po obręczy? To byłby dobry pomysł, a ja nie chciałam się ujawnić. Ten kuc który zabrał kartkę z fontanny wyglądał podejrzanie. Nie chciałam, żeby mi coś zrobił.

Popatrzyłam się na obręcz, która rzeczywiście tam była - jednak wyglądała na dosyć niestabilną, a spadając z niej na pewno bym się zdradziła. Cóż, nie miałam innego wyjścia, musiałam to zrobić. W razie czego mogłam stamtąd uciec, chociaż mogli mnie dogonić. Przerywając rozmyślania, ostrożnie stanęłam na obręczy i zjechałam, starając nie wydawać żadnych niepokojących dźwięków.

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety obręcz zaskrzypiała lekko pod twoim ciężarem. Nikt cię jednak nie usłyszał. Znalazłaś się w dużym pomieszczeniu i poukładanymi w okrąg krzesłami. Z sali wychodziły trzy drzwi. Jedne były uchylone i paliło się za nimi światło. Postanowiłaś się podkraść i posłuchać co tam się dzieje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czuję się dziwnie... Nie wiem czemu - pomyślałam, podkradając się do otwartych drzwi. Mając sporą odległość do przejścia, popatrzyłam na salę. Okrąg z krzeseł. Czyżby odbywał się tutaj tajemniczy rytuał? Skierowałam wzrok na kąty. Wszystko było tutaj poukładane, żadnego śladu kurzu ani nieporządku. Widać było, że spotkania odbywały się regularnie. Gdy już podeszłam do drzwi, lekko je uchyliłam żebym mogła cokolwiek zobaczyć lub usłyszeć i znieruchomiałam, nasłuchując.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Sophie przesłała wiadomość - powiedział ktoś.

- Co pisze? - zapytał drugi głos.

- Podobno odnalazła kolejny medalion, chce się umówić na spotkanie w następną sobotę w parku.

- Dorze, przekaż Sharkiemu wszystkie informacje - odpowiedział - może najwyższy czas awansować Sophie. Zasłużyła.

- Też tak sądzę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc miałam rację. Sophie była w jakiejś sekcie, która obrała sobie za zadanie szukanie medalionów, które miały jakieś tajemnicze zdolności. Uznałam, że już więcej się nie dowiem, więc odwróciłam się z zamiarem opuszczenia rudery i schowania gdzieś naszyjników, ponieważ nie za bardzo chciałam grupie tajemniczych kucyków niczego oddawać. Tak, byłam złośliwa. W każdym razie wiedziałam, że będzie mi ciężko schować gdzieś mój wisiorek, bo już się do niego przyzwyczaiłam aż tak, że prawie nigdy go nie ściągałam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O kurczę, trzeba wiać - pomyślałam, i najszybciej jak umiałam, wybiegłam z budynku. Gdy miałam kilka sekund przewagi nad przeciwnikami, bo towarzyszami jednak ich nie można nazwać, zaczęłam się zastanawiać gdzie się ukryć. Postawiłam na pechowe drzewo, na które wcześniej się wdrapałam; szybko podeszłam do niego, i zaczęłam się wspinać, tym razem trochę szybciej. Gdy już na nim byłam, skierowałam się w koronę drzew - tam według mnie, trudniej było mnie dostrzec. Najbardziej jak mogłam przyległam do drzewa, i czekałam na ruch przeciwników.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z rudery wybiegły dwa kuce. Jednym z nich był ten zielony, którego śledziłaś, a drugi miał brązową sierść, popielatą grzywę i bliznę biegnącą przez lewe oko.

- Widzisz kogoś? - zapytał zielony.

- Nie - odpowiedział brązowy - to miejsce już nie jest bezpieczne, przenosimy się do starego młyna. Przekaż to reszcie.

- Jasne - zgodził się zielony ruszając szybko ulicą. Jego towarzysz wrócił do rudery, prawdopodobnie by zacząć pakować manatki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimowolnie się uśmiechnęłam. Te kuce są tak tępe, ze mnie nawet nie zauważyły.. - w myślach zaczęłam zastanawiać się, jakiej wielkości mają mózgi. Otrząsnęłam się z dobrze mi znanego stanu złośliwości, i jak najciszej umiałam zeskoczyłam z drzewa i skierowałam się w stronę najbliższego sklepiku. Pomyślałam o starym młynie - wiedziałam gdzie ono się znajduje, jednak nigdy do niego nie wchodziłam. Po prostu się bałam tego, co będzie w środku. Powód był oczywisty : miałam wtedy dużo mniej lat, niż miałam w tej chwili. Zaczęłam z udawanym zaciekawieniem patrzeć w stronę rudery, czekając na drugiego kuca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walić to. Nie będę czekała na tego kuca przez cały dzień, w końcu może się coś ciekawego wydarzyć w starym młynie. - Naprawdę, miałam już dość. Chciałam koniecznie dowiedzieć się więcej o sekcie, o ile to była sekta, i porozmawiać ze Sophie. 

- A właśnie, gdzie ona? - mruknęłam sama do siebie, a kilka kucyków popatrzyło się na mnie z dziwną miną. Zignorowałam to, oraz poszłam w stronę młynu, przynajmniej taka strona wydawała mi się właściwa. Musiałam uważać, żeby nikt nie myślał, że wiem coś o tych naszyjnikach i sama je mam. W tej chwili leżały ukryte pod ubraniem, i dyndały spokojnie w rytm moich ruchów. Zaczęłam dokładnie patrzeć na przechodniów, szukając wzrokiem Sophie. Może ukryła się w tłumie? Albo jest w młynie? Gdy o tym pomyślałam, mimowolnie pobiegłam szybciej. Wiedziałam, że nie spocznę, dopóki się nie dowiem prawdy, albo przynajmniej ją usłyszę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawniej młyn dostarczał mąki nachleb dla całego miasta, ale odkąd się rozrosło młyn nie był w stanie wyprodukować dość mąki i został porzucony na rzecz bardziej mowoczesnych maszyn. Był to młyn rzeczny, dlatego znajdował się dość daleko od centrum.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oj tam, mała przechadzka mi nie zaszkodzi - pomyślałam, gdy kamienna droga ustąpiła wydeptanej ścieżce. Zamiast szukać drogi do młynu,podziwiałam piękno natury, która otaczała mnie z wszystkich stron. Przez parę minut stałam, rozkoszując się śpiewem ptaków, aż w końcu oprzytomniałam, znajdując właściwą drogę do młynu. Byłam ciekawa, czy oprócz brązowego i zielonego kuca zobaczę kogoś innego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młyn był w kiepskim stanie. Całą budowlę obrósł bluszcz. Szukałaś jakiegoś miejsca w którym dałoby się ukryć. Jednocześnie chciałaś mieć możliwość zajrzenia do środka. Twój wzrok padł na małe okienko tuż nad starym kołowrotem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niepewnie ruszyłam w kierunku okienka. Była to dobra kryjówka, jednakże nie wiedziałam, jak się tam dostać. Popatrzyłam się na kołowrót - może uda mi się na niego wspiąć? Jak pomyślałam tak zrobiłam. Na początku szło mi dosyć opornie, w dużej mierze przez to, że próbowałam zachowywać się cicho. Być może ktoś już był we wnętrzu młynu. Ostatecznie jednak stałam na samym czubku kołowrota - nie musiałam na nim balansować, żeby utrzymać równowagę, bo całość była stara i zapewne zardzewiała. Spojrzałam w górę - okno było wyżej położone, niż sądziłam, ale z małym podbiegiem udało mi się wspiąć na nie. Szyba była brudna, a w paru miejscach widać było drobne rysy i pęknięcia, przez co nie było nic widać. Przetarłam je kopytem i już było lepiej. Ukryta w bezpiecznym miejscu, patrzyłam zaciekawiona na wnętrze młyna, czekając na grupę kuców.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Brawo, to już mamy chyba całą sektę - mruknęłam do siebie. Nie mogli mnie usłyszeć za grubym szkłem w oknie, i ja też nie mogłam. Byłam lekko zdenerwowana zaistniałą sytuacją. Postanowiłam rozwalić szybę, albo ją wyrwać, żeby nie przeszkadzała mi w podsłuchiwaniu. Nie dość, że mówili przyciszonym głosem, to nie robili żadnych niepokojących ruchów w stylu jakiegoś rytuału, co najdziwniejsze, nie było tam Sophie, przynajmniej mi się tak wydawało. Popatrzyłam na ramę okna - dość niestabilnie trzymała szybę, widać było dużo braków. Zdecydowana, lekko szarpnęłam szybą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...