Skocz do zawartości

Gonitwa za szczęściem - Ren Canady (Applejuice)


Draco Brae

Recommended Posts

Popychając drzwi uderzył Cię widok szpaleru policjantów odgradzających tłum od ścieżki, którą miałeś kroczyć. Gwizdy, okrzyki, kwiaty to wszystko było dla Ciebie. Stałeś tak przez chwilę i napawałeś się tym widokiem. Nie mogłeś jednak robić tego wieczność. Ruszyłeś powoli i zostałeś czymś obrzucony. Przez chwilę byłeś rozczarowany, jednak, gdy zdjąłeś z siebie ową rzecz uśmiechnąłeś się. Majtki... białe koronkowe majtki, a do nich okrzyk to dla Ciebie Ren, jestem Twoja. Niestety nie dostrzegłeś kto nawoływał Cię do igraszek... Szpaler policjantów z obu stron odgradzał Cię skutecznie. Na końcu drogi widziałeś kolejną karocę. Tam zapewne czekali już Dave i Reiera. Mogłeś kroczyć w swojej chwale, to było to co kochasz. Nie mogłeś temu zaprzeczyć. Po krótkim spacerze byłeś już w karocy. Zająłeś miejsce obok Reiry, na przeciwko Dave'a, a po chwili dołączył do was Cameron...

- Tak w ogóle co dziś gramy? - spytał podekscytowany Cameron.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1.1k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Co do tego posta, jakbyś miała jakieś ale, wal śmiało

_________________________________________________

Reira i Cameron patrzyli po wszystkich oczekując odpowiedzi. Tylko Dave gapił się w okno.

- Ekhem - chrząknął znacząco. - Nie żeby coś, ale widzę, że ktoś się tu obudził z kopytem w nocniku - kontynuował gapiąc się w okno. - Zwykle zajmowałem się tym z Renem. Tym razem, było inaczej hehe... Gramy pięć piosenek. A potem są pojedynki. Co do utworów, to na pierwszy ogień powiedziałem Stanowi, że gramy Rose... resztę dopowiemy mu zaraz po wyjściu z karocy. Tyle ode mnie.

Reira i Cameron spojrzeli najpierw na Dave'a, potem na siebie i na końcu na Ciebie. To Ty z Dave'm założyłeś zespół, to Ty z nim zawsze układałeś wszystko, to wszystko funkcjonowało dzięki waszej dwójce...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uciekłem wzrokiem gdzieś w bok. - Dla mnie kolejność piosenek nie ma znaczenia. Rób jak uważasz - powiedziałem do Dave'a. Po chwili spytałem: - O jakie pojedynki ci chodzi? Wkurzał mnie strasznie. Miałem wrażenie, że zachowuje się tak specjalnie, tylko po to, żeby mnie zdenerwować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posiłkowałem się mapą. Brakuję tam kilku szczegółów, ale dobra...

__________________________________________________________

Cameron i Reira milczeli. Kłótnia znów wisiała w powietrzu... Dave odwrócił się i spojrzał na Ciebie. Czułeś jego wzrok na sobie.

- Będę mieć z Tobą jeszcze do pogadania Ren - rzucił sucho. - Piosenkami zwykle wspólnie się zajmowaliśmy, a teraz na mnie wszystko zwalasz? Nie ważne, co do pojedynków. Perkusja versus perkusja etc...

Na ostatnie słowa Dave'a, karoca się zatrzymała. Drzwi otworzył wam Stan. Dostrzegliście, że wszystko tak naprawdę będzie dziać się przy... szkole... Ogromna scena została przygotowana jak na takie miasteczko... Wszystkie budynki wydawały się domkami z kart przy monstrualnej scenie. Co zabawne widzieliście ją tylko od strony garderoby...

- Um, macie już przygotowany repertuar? - spytał Stan.

___________________________________________________________

Jeszcze raz wszystkiego naj :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki ;)

___________________________________

Rzuciłem wściekłe spojrzenie Dave'owi, a potem warknąłem do Stana:

- Rose, Kuroi Namida, Lucy, My fate, Zero. Pasuje taki układ? - Zwróciłem się do reszty. - Chyba że Dave ma lepszy pomysł - dodałem gniewnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Rany... co tu... albo nieważne. Zaprowadzę was do charakteryzatorni i garderoby. Za godzinę gracie...

Tych słów już nie trzeba było komentować. Wszyscy zgodnie wysiedliście. Wszystko było obok sceny, dwie małe budki... Stan wprowadził Reire i Camerona do garderoby, Ciebie i Dave' razem do charakteryzatorni. Przywitały was dwie cudne klacze. Miałeś wrażenie, że siostry... Jedna z nich była różowa o lekko niebieskiej grzywie, a druga lekko niebieska o różowej grzywie. Były ładne i ciągle się uśmiechały.

- Um... Jesteśmy siostrami siostrami, Lotus i Aloe do waszej dyspozycji - odparła ta o niebieskiej maści, dość nieśmiało.

- Ren, zostaniemy tu chwile. Jak mówiłem, musimy pogadać... Wściekasz się, Ok. Nie mam Ci tego za złe. Ale do cholery, wolisz, żeby Ciebie o wszystko obwiniali? Przepraszam Panie, róbcie co musicie - dodał z uśmiechem w stronę klaczy.

Obie przygotowały wam fotele...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Powinieneś zginąc. Ale nie możesz. I nie wiem co zrobic." Cóżem uczynił, co poczyniły moje heretyckie dłonie, co mogłoby urazić Twą godność o dobra i zacna Pani?

_______________________________________________________________

Dave również osunął się na fotel. I poddał się makijażystce.

- Bo jesteś mi bratem, a w ich oczach, lepiej by lider pozostał czysty. Sam mówiłeś, że wszystko ostatnio Ci się sypie, więc resztę wziąłem na siebie. Czy nie na tym polega przyjaźń? - spytał, a potem zwrócił się do klaczy przy sobie. - Liczę, że to o czym rozmawiam z przyjacielem nie wyjdzie nigdzie dalej.

- Oczywiście - odparła słodko. - Życzy sobie Pan, jakiś konkretny makijaż?

- Nie...

Klacz operująca przy Twoim pysku zadała dokładnie to samo pytanie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie, jakoś to rozpracuję xP _________________________________ Kiwnąłem przecząco głową. Przez chwilę w ogóle się nie odzywałem, nie wiedząc co myśleć. - Więc nadal uważasz mnie za brata? - spytałem w końcu. - Po tym wszystkim? Myślałem, że mnie nienawidzisz, bo ciągle myślę o sobie i tak dalej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale, ale... mam wrażenie, że coś schrzaniłem i mi smutno teraz D:

_________________________________________________________

Dave się cicho zaśmiał. Makijażystka uwijała się jak tylko mogła przy Tobie. Nagle obie odeszły od was.

- Nasza praca już skończona, ale Panowie chcą chyba jeszcze porozmawiać... Dziękujemy za cierpliwość.

Obie klacze wyszły zostawiając was samych na fotelach. Dave się nie podnosił tylko leżał...

- Miałbym Cię nienawidzić? - spytał. - Nie mogę za Ciebie wszystkiego naprawić, ale mogę Ci to ułatwić i to zrobiłem. Jesteś moim bratem i nim będziesz. Pozostaję nam teraz tylko dalej grać skłóconych, aż wszystko się naprawi. Reira i Cameron kiedyś mi to wybaczą... mam nadzieję...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie tam, nic nie schrzaniłeś ;p Muszę się trochę zastanowić. _____________________________________ - Nie podoba mi się to... - mruknąłem i z westchnięciem oparłem głowę na fotelu. Na chwilę rozprostowałem skrzydła, żeby cokolwiek robić i nie siedzieć cały czas w milczeniu. Samo się naprawi? To raczej było niemożliwe... Z każdą chwilą co raz bardziej nie ogarniałem tej sytuacji. - Wyjeżdżasz gdzieś, jak już... odejdziesz? - spytałem niepewnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaaaaa, oszaleć można z niewiedzy O.o...

__________________________________________

- Nie wiem - odparł szybko Dave. - Nie myślałem jeszcze o tym. Nie mam się nawet gdzie podziać, bo jestem sławny... hahah - zarechotał z dramatycznej sytuacji, a potem wstał. - Powinniśmy już stąd spadać, bo Reira się nie wyszykuję haha...

Z tymi słowami przyjaciel stanął przed drzwiami i lekko się o nie oparł, ale nie wychodził. Musiał cierpieć, robił coś czego nie chciał i na pewno nie było mu z tym łatwo...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Na pewno można załatwić to inaczej - powiedziałem. Nie chciałem, żeby to tak wyglądało. Dave brał wszystko na siebie, a na to nie mogłem pozwolić. Wziąłem głęboki oddech. - Powiemy im o tym. O tym, jakim to ja byłem idiotą, że to wszystko moja wina i o tym, że odchodzisz z MOJEGO powodu - powiedziałem. - Nie obchodzi mnie bycie liderem. Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi. Nie pozwolę, żebyś sam wszystkim się obarczał. _______________________________ Friendship is magic :rainderp:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dave zaśmiał się jeszcze bardziej i położył kopyto na klamce.

- I niby jak to odkręcisz? Ren, pociąg już pędzi, a wyskoczyć z niego albo zatrzymać się go nie da. Po za tym... Za kogo miałaby Cię Reira, gdybyś pokazał jej tak słabą stronę siebie? Co powiedziałby nasz wieczny imprezowicz? Zrób i mi przysługę, i napraw wszystko co Cię trapi.

Z tymi słowami Dave otworzył drzwi i wyszedł. Męska duma? Ty też ją posiadasz, właśnie dlatego chciałeś to wszystko odkręcić... Jednak było tak jak Dave powiedział, pociąg pędził... W miejsce z którego wyszedł właśnie przyjaciel, przyszła Reira. W cudnej ciemno niebieskiej sukni z białym krzyżem i "nachlapanym" napisem "Blast" pionowo. Po za tym była prosta i zwyczajna, ale mimo to pełna uroku...

- Um mamy mało czasu - rzuciła niepewnie Reira.

Gdyby tylko miała pojęcie o co tu chodzi uciekłaby...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrób i mi przysługę i napraw wszystko, co cię trapi. Dzięki tym słowom miałem jakiś cel... I musiałem do niego dążyć. To było jedyne, co mogłem zrobić.

Musiałem grać przed wszystkimi, i Dave też. A on robił to ze względu na mnie. Tą przysługą mógłbym spłacić u niego dług... Ech, to było takie chore i pomylone...

Westchnąłem ciężko.

- Ta, jasne. Już idę - powiedziałem i wyszedłem z charakteryzatorni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Momentalnie po wyjściu zostałeś wepchnięty przez Stana do drugiej budki. W garderobie obok Dave'a skakała białej barwy klacz, a dokładniej jednorożec i wyszukiwał coraz to wymyślniejsze skóry, czy inne ozdóby takie jak pieszczochy. Dave patrzył tylko wzrokiem "stary co ja tu robię... zresztą, uciekaj". Jednak było już za późno.

- Ah, ah, ah witam i Pana, Panie Ren. Proszę usiąść i poczekać chwilkę... Jestem waszą ogromną fankąąąąąąąąąą! - krzyknęła klacz i zamknęła za pomocą magii drzwi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Któż inny mógłby być odpowiedzialny za modę ;D

___________________________________________

Tylko krótką chwilę musiałeś czekać, bo biała klacz odsunęła się zaraz od Dave'a. Odziwo też został przyodziany w bardzo podobną skórę co Ty miałeś na sobie. Jednak zamiast pieszczochy, czy karwaszy, kopyta miał oplecione łańcuchami...

- Cudnie, wprost cudownie - skomentowała biała klacz. - Oh, przepraszam nie przedstawiłam się Panom. Jestem Rarity - dodała odsuwając się lekko od was, tak byście mogli widzieć jej lekki ukłon. Potem się podniosła i zmierzyła Cię wzrokiem - Tu niestety nie będę miała nic do roboty... a szkoda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Aha... To dobrze - powiedziałem. Spojrzałem na Dave'a, potem na jego łańcuchy i uśmiechnąłem się kpiąco. Serio? Łańcuchy? Hah... Może i lepiej, że nie miała nic do "roboty". Wstałem i skierowałem się do wyjścia z budki. Zanim jednak wyszedłem, odwróciłem się w kierunku klaczy, uśmiechnąłem się do niej i powiedziałem słodko: - Dzięki, Rarity.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te dwa ostatnie słowa skierowane do Rarity wprawiły ją w ekstaze. Z cichym jęknięciem zaczęła opadać na podłogę. Gdyby nie Dave, klacz gruchnęłaby o ziemie.

- Łamacz serc... no idź już - ponaglił Cię wesoło przyjaciel.

Wyszedłeś z garderoby gotowy i z kamienną twarzą. Nie mogłeś dać poznać nikomu, że coś jest inaczej... Ekipa techniczna latała jak poparzona. Do samej sceny miałeś może sześć lub siedem metrów. Nadchodziła wielka chwila. Emocje znów rozgrzały się w Tobie na nowo, ale jak zwykle w takich wypadkach przychodził Stan.

- Ren, Ren - krzyczał już z pewnej odległości. Odwróciłeś się za siebie i widziałeś, że ten skurczybyk niesie dwa futerały. Po chwili był już przy Tobie. - Tak jak wybrałeś w hotelu mam tą gitarę. Jest jeszcze jedna.

Z tymi słowami położył na ziemi i otworzył oba futerały. Po lewo prezentowała się elegancka czarna gitara, wyglądająca jak klasyczna. Zaś po prawo bardziej odpowiadająca stylowi w jakim teraz się prezentowałeś.

- Wybieraj - rzucił już zmęczony. - A potem grzej na scenę. Jest jeszcze zasłonięta dla dodania smaku temu koncertowi... Jest masa kuców.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjrzałem się obu gitarom, a w końcu wybrałem tę po prawej. Była lepsza od tej, którą wybrałem w hotelu. No i miała w sobie to "coś". Założyłem ją na siebie przyjrzałem jej się jeszcze raz z bliska. - Mała trochę - burknąłem, uderzając w struny. - Może być. Dzięki. Odwróciłem się od niego i poszedłem na scenę, szukając wzrokiem reszty mojego zespołu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zespołu swojego jeszcze nie znalazłeś. Za to na scenie już słyszałeś tłum oczekujący potężnej dawki dobrej muzyki. Plątanina kabli lekko utrudniała chodzenie, a wielkie wzmacniacze i dwie perkusję prezentowały się cudnie z tyłu. Jeszcze za tym wszystkim prezentował się wielki ekran, na którym był olbrzymi napis.

Blast & Trapnest

Tło cały czas się w na ekranie zmieniało, ukazując różnych członków obu zespołów, w różnych sytuacjach. Robiło to ogromne wrażenie, ale chyba było włączone z lenistwa czyjegoś, bo scena wciąż była zasłonięta. Gdy Ty tak wszystko obserwowałeś, pojawił się cały Twój zespół, jak i Trapnest. Wszystkim dopisywały humory. Cameron zasiadł przy perkusji po lewej, a Tisa przy prawej. Każdy zaczął się podłączać. Nagle wbiegł do was jakiś techniczny oszołom.

- Macie trzy minuty. Zaczyna Trapnest, a potem gra Blast i tak na zmianę - rzucił krótko i wypadł ze sceny tak szybko jak się pojawił.

Wyglądało to nieco głupio... Jeden zespół ma grać, a drugi stać i się gapić? Twoje myśli były bliskie szaleństwa, ale nie ze zdenerwowania. To była raczej euforia. Już za chwilę mogłeś robić to co kochasz...

- Do tej pory repertuar był nieznany... - rozległ się czyjś głos. - Czekaliście na to długo prawda?

- TAAAAK! - wrzasnął tłum.

- Powiem wam... Warto było. Karmcie zmysły tym co zaraz zobaczycie i usłyszycie. Szacunek dla obu zespołów przede wszystkim!

- HUAAAA! - zakrzyknął znów tłum.

- Trzydzieści sekund...

Cała widownia musiała być już w ekstazie. To samo tyczyło się Ciebie. Byłeś podekscytowany, czekałeś na to cholerne trzy dni piekła... Rozległa się gra skrzypiec... A kurtyna was zasłaniająca zaczęła się rozsuwać. Tłum oszalał, a Artens dla niego śpiewał...

____________________________________________________________

http-~~-//www.youtube.com/watch?v=jrqF2KhZfa0

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OMFG! Co za EPICKA nuta. Wgniotła mnie w fotel. Dosłownie :O

Zmiażdżą Blast :<

__________________________________________

- Ja pierdzielę... - szepnąłem sam do siebie. Zamurowało mnie. Gapiłem się jak głupi na Lyriel, Artensa i Rizę. Opanowałem się dopiero po dłuższej chwili.

Odczuwałem coś na kształt przerażenia. Jeśli reszta ich piosenek jest taka jak ta, zmiotą nas z powierzchni ziemi...

Mimo wszystko spróbowałem się uspokoić. U nas śpiewa Reira. A klacz śpiewająca w takich klimatach to rzadkość. Chyba...

E tam. Jak wyjdzie, tak wyjdzie. Ogarnij się.

Podczas ich grania zerknąłem po reszcie ze swojego zespołu, żeby zobaczyć ich reakcję na grę Trapnest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ma się przyjaciół, którzy mają zespół, to zarażają dobrą muzyką :D.

Myślę, że tak łatwo nie będzie. Tylko jedną piosenkę mam tak mocną. No i ciężko znaleźć coś w tych klimatach ze skrzypcami ;p.

_________________________________________________________

Cameron patrzył zdębiały na Tisę. Ten to dopiero zwątpił w siebie. Reira raczej ignorowała cały występ rywali. Zaś Dave westchnął i odwrócił się do widowni.

- Mamy przej****e - mruknął do Ciebie.

- A teraz Blast i jego "Rose" - znów ktoś zapowiedział.

Fani nie negowali żadnego zespołu, nikt nie był faworyzowany. Bez problemu mogłeś dostrzec kucyki, w koszulkach obu zespołów, świetnie się bawiących razem. Spojrzałeś znów na cały zespół, wszyscy czekali na Twój znak...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...