Skocz do zawartości

Ace Combat: Skrzydła Jedności [PL][NZ][Crossover][Violence][Sad][Dark][Przygoda][Alternate Universe]


Recommended Posts

  • 3 weeks later...
  • 2 months later...
  • 5 months later...
  • 3 weeks later...
  • 7 months later...

Hejka! Czy ktoś tęsknił?

Mam kolejny rozdział w drodze, ale muszę poczekać aż zostanie wydany Ace Combat 7: SKies Unknown, by zabrać się potem za kolejnego, gdyż ze względu na umieszczenie przez Namco/Bandai tej gry w linii czasu bardzo blisko mojego opowiadania (rok 2020), część fabuły tej gry znajdzie się też w "Skrzydłach Jedności". Zaznaczam jednak, że ogólny zarys fabularny który sobie nakreśliłem się nie zmienia, chodzi tylko o wydarzenia związane z konfliktami  i kilka osobistości.

 

Tak więc, jeśli ktoś nadal czeka na rozdział, spokojnie, będzie i on i ciąg dalszy :)

  • +1 2
  • Lubię to! 1
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
  • 8 months later...

Puk puk... mogę coś wstukać? Z góry chciałbym przeprosić za długą przerwę w tworzeniu fanfika, ale zapewniam was, że go nie porzuciłem. Po prostu mnóstwo rzeczy + RL pożera teraz moją uwagę. Ale żeby nie być gołosłownym, zarzucę wam mały "sneak peak" pewnej grupy bohaterów, która niedługo dołączy do obsady. Możecie to potraktować jako "late-arrival spoiler" (otwórzcie link prawym przyciskiem myszy i dajcie w nowym oknie ;) ).
Pozdro dla wszystkich nadal czekających.

 

 

Edytowano przez Sonic
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 years later...

Postanowiłem dać szansę drugiej części Ace Combat i w tym komentarzu dokonać pewnej analizy od prologu do 4 rozdziału. Dlaczego właśnie ten zakres wybrałem? W rozdziale piątym pojawił się pewien element, który wymaga rozpatrzenia osobno dla klarowności wywodu.
 

Akcja zaczyna się dwa lata po zakończeniu wojny z Gryfami, zwanej po fakcie wojną belkańską lub podobnie, co jest oczywiście nawiązaniem do tytułu jednej gier z serii. Nie sprawdzałem tego, ale mam wrażenie, że w Ace Combat: Wojna o Equestrię nazwa Belka chyba się nie pojawia. To jednak, zapewne niezbyt istotny szczegół.

Oto jednak, co oczywiście dla Celestii, Luny i Twilight jest prawie całkowitym zaskoczeniem, pojawia się nowe zagrożenie jest nim Aurora Dawn, ale Celestia zna ją też pod innym imieniem. Brzmi ono Starlight!
 

Muszę przyznać, że przez chwilę byłem przekonany, że Starlight to postać z serialu. Ponieważ w fanfiku jest ona alikornem wydawało mi się, że autor inspirował się serią animacji od Folga Lorga, gdzie Starlight Glimmer też jest alikornem. Okazało się jednak, że zbieżność imion jest czysto przypadkowa, bo fanfik zaczął się ukazywać przed premierą piątego sezonu. Niemniej jednak było to ciekawe, bo Aurora Dawn i Starlight Glimmer nieco jednak łączy. Ta druga chce uczynić kucyki równymi, a pierwsza zapewnić powszechność alikornizacji.

Jeszcze jednym fajnym nawiązaniem jest fragment, gdy Pinkie Pie wspomina o mechanicznym alikornie, który chce wszystkich zabić w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Prawdę mówiąc, nie jestem pewien, skąd ten wątek pochodzi, ale mam wrażenie, że z Fallout: Equestria. W każdym razie było to zachowanie faktycznie pasujące do charakteru Pinkie Pie.

Przejdźmy jednak do wywodu. Podczas czytania Ace Combat: Wojna o Equestrię widziałem stopniową poprawę, zarówno pod kątem prowadzenia fabuły, rozwoju postaci, a wreszcie stylistyki. Warto wspomnieć, że już wtedy autor przykładał się choćby od strony formalnej do swego fanfika, dzięki temu wyglądał on schludnie. Wygląda na to, że w Ace Combat: Skrzydła Jedności autor jest już dojrzałym pisarzem, wie, do jakiego efektu dąży i potrafi go osiągnąć. Podczas tych efektownie pięciu rozdziałów zauważyłem umiejętne budowanie napięcia pomimo szybkości, z jaką poprowadzona jest akcja. Fanfik próbuje być poważny od samego początku, podczas gdy w Wojnie o Equestrię mieliśmy zarówno sytuacje poważne, jak i zabawne w rodzaju znaczkowej ligi strzelającej do gryfów jedzeniem. Ponadto plan gryfów był, zwłaszcza na początku bardzo naiwny, a fabuła potrzebowała sporo czasu, żeby się, jakkolwiek rozkręcić. Moim zdaniem nie stało się tak dlatego, że przed wyruszeniem w podróż trzeba zebrać drużynę, w tym wypadku utworzyć szwadron Mirage i Zjednoczona Siły Equestrii.
 

Podczas lektury przymykałem oko na pewne, może nawet kluczowe dla zawiązania fabuły sprawy. Nie zadawałem pytań, dlaczego Equestria zbudowała flotę wojenną, pomimo że siły zbrojne zostały rozwiązane. Zbudowanie floty w ciągu dwóch lat i przeszkolenie załóg, przy formalnym nie istnieniu armii jest wyczynem. W dodatku nie mogę stwierdzić, że flota morska istniała wcześniej, bowiem w Wojnie o Equestrię ani razu o niej nie wspomniano.
 

Nie zastanawiałem się też nad tym, że także Aurora Dawn zbudowała własną flotę wojenną, zgromadziła tysiące zwolenników i zawarła groźne sojusze… podczas gdy Equestria o tym nie wiedziała. Zapewne, gdybym bardzo się tym przejmował to już na początku bym porzucił fanfika. Skupmy się na tym, co mnie cieszy.
 

Cieszy mnie, że nie otrzymałem powtórki z Wojny o Equestrię, gdzie gryfy najpierw próbowały zniszczyć zbiory, potem porywać źrebaki (albo na odwrót, nie ma to znaczenia), słowem pomimo rzekomo miażdżącej przewagi prowadziły wojnę, jakby chcieli… no właśnie nie wiem. Wiedziałem tylko, że całość była dla mnie bardzo nieprzekonująca. Była wręcz słaba. Nie wiedziałem, czy autor pisze komedię, czy dramat wojenny.
 

Tutaj wszystko jest jasne. Już na początku Skrzydeł Jedności wita nas tempo, jakie poznałem z ostatnich rozdziałów Wojny o Equestrię. Niestety bitwy nadal są tak opisane, że w zasadzie trudno sobie wyrobić jakiś dokładny obraz tego, jak rozmieszczone są siły walczących stron. Autor „gardzi” opisami strategii, taktyki, odległościami, wprowadzę ważne elementy bez ostrzeżenia i dobrze, jeśli zadowoli się choćby wspomnieniem, że w zasadzie to wątek ten pojawiał się już wcześniej, a zatem mógł być dostępny dla danej strony. Pomimo tego, jak na razie całość się czyta bardzo dobrze, a brak szczegółów nie przeszkadza w cieszeniu się fanfikiem. Warto jednak zaznaczyć, że wiem, czego się po autorze spodziewać i dostosowałem swoje wymagania do jego możliwości. Bo warto pamiętać: Ace Combat: Wojna o Equestrię to adaptacja gry arcade, a nie Digital Combat Simulator.


Podsumowując pierwsze rozdziały, jest w porządku i widać, że autor się stara. Od siebie dodam, że jeśli autor się stara to w moich oczach bardzo na tym zyskuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ace Combat: Skrzydła Jedności są moim zdaniem fabularnie lepsze niż Ace Combat: Wojna o Equestrię. Jeśli jednak chodzi o postacie to kontynuacja nie wzleciała po siedmiu rozdziałach wyżej niż pierwsza część. Dlaczego?

 

Rozważmy sprawę na przykładzie Blackberry i Firebolt. Kim jest Blackberry? Jest siostrą Blueberry? Dobrze, że autor mi przypomniał, kim jest Blueberry. To pegaz, który zginął w wojnie z gryfami i uratował Fluttershy, ale też nie mam pewności, bo nie pamiętam całej sytuacji, chociaż czytałem ten fanfik ledwie kilka miesięcy temu.

 

Weźmy drugi przypadek, czyli Firebolt. Kim jest Firebolt? Firebolt, to jak wynika z jednego, z moich komentarzy do Ace Combat: Wojna o Equestrię, pegaz, którego przez chwilę brałem za głównego bohatera tego fanfika, bo zapomniałem, że była nim Firefly. Swoją drogą, jeśli w jednym fanfiku, mamy trzy pegazy ze słowem „Fire” w imieniu: Firebolt, Firefly i Spitfire, i wszystkie są klaczami to mogą, choćby przez jakiś czas stać się jednym osobnym lub wzajemnie wymiennym bytem. Tak naprawdę jednak Firebolt jest jednym z członków szwadronu pod dowództwem Spitfire.

 

Gdzie jest problem? Samo wprowadzenie Blackberry sugeruje nam, że jest to postać, którą z kimś powinniśmy kojarzyć, wszak sam jej opis przywołuje wspomnienia Fluttershy o innej klaczy. Szukałem w pamięci, ale nie udało mi się wspomnieć, o którego pegaza mogło chodzić. Na szczęście autor wykonuje pracę za czytelnika, łącząc siostry post factum, a nawet post mortem jednej z nich. Potem Blackberry ma do Fluttershy żal, nie wiem o co, nie udało mi się do tego dojść, a autor nie przypomniał o co żal mogła nowo wprowadzona postać mieć. Potem jednak pegazy się pogodziły. Dlaczego? Do tego także nie doszedłem, autor mi nie przypomniał, ale zadrażnienie było tak błahe, że i pogodzić się musiały bardzo szybko, prawda?

 

Cytat

Rarity rozejrzała się dookoła. Otaczały ją kucyki ziemne przy działach artyleryjskich, pegazy sprawdzające swe formacje oraz jednorożce otrzymujące instrukcje polowe od swoich dowódców. Ten widok wprawił ją w ponurą zadumę.
    — Ta cała wojna wydaje się taka bezsensowna… Kucyki nie powinny walczyć ze sobą. Teraz rozumiem jak czuła się Fluttershy…
    — Czy ona gdzieś tu jest? — zapytała ją nagle Blackberry.
    — Tak. Minęła mnie kilka minut temu. Biedactwo… Już dawno nie widziałem jej tak zasmuconej. Musi się przejmować nadchodzącą bitwą.
    Blackberry spojrzała przed siebie.
    — Poszukam jej i porozmawiam z nią. Raz jeszcze dziękuję za kamizelkę, Rarity.
    — Proszę, kochana.
    Fioletowa klacz rozwinęła skrzydła. Po kilkunastu sekundach lotu zdołała wypatrzeć Fluttershy, zmierzającą do punktu zbornego pegazów. Rozpoznała ją po jej własnej, żółtej kamizelce. Zawołała ku niej:
    — Fluttershy! Zaczekaj!
    Odwróciła się i zobaczyła lądującą Blackberry. Fluttershy faktycznie wyglądała na przybitą, zapewne nie chciała wznawiać kłótni.
    — Posłuchaj, ja… — wydyszała Blackberry. — Powinnam… Chciałam cię przeprosić. Nie powinnam była na ciebie tak naskakiwać. Po prostu--
    — Już dobrze — przerwała jej Fluttershy. — Rozumiem.

 

Czy ten fragment coś wyjaśnia? Rarity wcześniej pokazała kamizelki zrobione z części mundurów wziętych od poległych, wspomniała, że kucyki nie powinny ze sobą walczyć i Blackberry przestała się gniewać na Fluttershy za to, że ta ją śledziła nad grobem siostry. W ogóle nie rozumiem tego wątku. Generalnie, jeśli wprowadza się jakąś postać, która ma być kojarzona z innym wątkiem, sugeruje się, że jest ona istotna, ale jednocześnie trzeba podkreślić tę istotność, przypominać ją czytelnikowi to być może coś zostało źle zrobione w poprzednim fanfiku, a już z pewnością przydałby się jakiś foreshadowing aby przypomnieć całą sytuację i przygotować widza na pojawienie się takiej postaci.

 

Nie będę się czepiał tego, że Equestria w ciągu dwóch lat zbudowała flotę wojenną, ale mundury są szyte z pozostałości po mundurach zabitych, bo może trzeba było wybierać: lotniskowiec, czy nowe mundury. Dział artyleryjskich też się nie będę czepiał. Przynajmniej nie w tym komentarzu.

 

Przejdźmy do przykładu Firebolt, bo jest on bardziej jaskrawy. Firebolt to postać, którą powinienem jakoś kojarzyć, wszak była w szwadronie Spitfire, a ten szwadron pojawiał się jednak dość często w poprzedniej części. Tak jednak nie jest. Jest to jednak dla autora tak ważna bohaterka, że po jej śmierci wprowadza on nieco scen z jej przeszłości. Nie będę się tego czepiał, bo lepiej późno niż wcale, ale jakieś przybliżenie tej postaci czytelnikom przed jej śmiercią, wywołałoby być może poczucie straty u czytających, a scena pogrzebu byłyby udanym dopełnieniem całości. Tak jednak nie jest. Dlaczego? Bo postacie wymyślone przez autora, tak zwane OC-ki, zlewają się w jedną, kolorową, ale niewyróżniającą się masę.

 

Spójrzmy na rysunek promujący pierwszego fanfika. Zapomnijmy na chwilę, że znamy trzy z tych postaci z serialu. Zastanówmy się co widzimy. Wszystkie są klaczami, wszystkie są pegazami, cztery z nich mają chmurkę jako uroczy znaczek i trzy z nich mają w nich kształt błyskawicy. Już w tym momencie zaczynają się pojawiać problemy z wyrazistością.

 

Kolejnym problemem są bardzo pobieżne opisy ich wyglądu w samym fanfiku. W dodatku te opisy się powtarzają rzadko. Wszystko, co je wyróżnia na stronach jest ich imię. XXX uderzyła bombowca w szczękę albo YYY chwyciła bombę i wykonała z nią obrót, wyrzucając ją i kierując w stronę stanowisk artylerii. Tak wygląda miażdżąca większość opisów walk powietrznych. W dodatku zauważyłem, że większość starć tutaj to bitwy dużych jednostek. Brakuje tutaj małych misji zwiadowczych, dywersji małych oddziałów etc. Jednostki nie mogą się wyróżnić, ich charaktery zarysować. Poza wojną chyba nic dla nich nie istnieje (informacje o rodzinie, związkach uczuciowych etc.). Nie ma tutaj charakterystycznych tylko dla danej osoby zwrotów, powiedzeń etc. Co więcej, sama przeszłość postaci, ich reakcje na pewne wydarzenia tak często się pojawiały w obiegu, że są bardzo wtórne.

 

Weźmy taki przykład:

 

Cytat

— To ostatnie słowo, jakie wypowiedziała… Starałam się zrozumieć co mogła mieć na myśli. Najpierw sądziłam, że chodzi jej o swą biologiczną matkę… prawdopodobnie miała jakieś halucynacje, próbowała ją zawołać... — wyjaśniła Spitfire. — W tym, że żołnierze nawołują swoje matki przed śmiercią, nie ma nic niezwykłego… 

 

 

W poprzedniej wojnie zginęło 400 kucyków, wojskowych i cywili. Czy Equestria prowadzi dużo wojen? Skąd utarta opinia z naszego świata wzięła się w krainie, gdzie nawet nie było wojska i trzeba je było formować prawie od zera. Sądzę, że to raczej powinno być czymś jeszcze nowym, czymś, czemu by należało poświęcić uwagę. Owszem, Być może Spitfire gdzieś o tym słyszała, ale przecież jej pokolenie było chyba pierwszym, które zaznało wojny od bardzo dawna.

 

Owszem, potem zapewne będzie lepiej, pojawią się konflikty personalne z przeciwnikami lub też we własnym gronie. Autor pokazał, że choć tworzy je schematycznie to nadal potrafi nadać im jakieś napięcie i przekazać je czytelnikowi. Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach się to poprawi.

 

Podsumowując, stwierdzam, że oryginalne postacie w Ace Combat: Skrzydła Jedności są tak totalnie średnie, że aż trudne do zapamiętania. 

Edytowano przez Obsede
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...