Skocz do zawartości

Średniowieczna Equestria [multisesja][tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]


kapi

Recommended Posts

Dobra robota Onyksis z tym czarnym mieczem. Wróg jest ranny i krwawi, może nie tak jak zarzynane prosię ale przez upływ krwi spowolni się jego refleks.Trzymałem ja ci w kopytach jego tarczę. Pasy pourywane, ni jak chyba nie będę mógł się nią posługiwać jeśli się ich nie naprawi.

Widząc chwilowe rozkojarzenie przeciwnika i Onyksisa, zamachnąłem się i cisnąłem tarczą niczym dyskiem, celując we wroga. Uniknie, odbije tarczę, czy też cokolwiek zrobi, ja ponownie na niego ruszę z moim kastetami i swoją niesamowitą siłą.  Tera to ni ma przeproś, pierę go po pysku aż będą zęby i krew leciały na wszytskie strony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Miło mi cię poznać Sacrum. Co do leczenia to Clover się już mną zajęła - powiedziałem pokazując na oczytaną klacz, jak i opatrunek na piersi - Jednak jeżeli sądzisz, że umiesz lepiej mnie uleczyć to proszę bardzo...T-tylko...m-m-mogłabyś przestać się g-gapić się na mnie t-t-tym okiem - zakończyłem łamiącym się głosem. Jej oko przypomniało mi wzrok smoka, który mnie poturbował gdy pewnego razu wracałem do Canterlotu. Od tamtego momentu boję się smoków, jednak nie chciałem tego mówić na głos. Nie chciałem wyjść na jeszcze bardziej bezużytecznego kuca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdziwiona zerknęłam na nową przybyłą - Lepiej na razie jego ran nie tykać, pozwólmy niech moja maść zacznie działać, a jak Treasure będzie wciąż źle się czuł, wtedy coś więcej dodać. Choć sama czekam aż przestanie go boleć i choć trochę zaleczyć jego rany magią.- Popatrzyłam nie ufnie na Sacrum- A jestem Clover Scamp, pierworodna z rodu Scamp, jestem zielarką, również i czarodziejką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Boisz się mnie, prawda Clover? Tak samo jak Treasure - uśmiechnęłam się szeroko, pokazując swoje białe kiełki. Ehh.. Ze skrajności w skrajność. Jak nie donośny głos, to uśmiech, który potrafi zabić! Spojrzałam jeszcze ostatni raz na przerażonego ogiera i uśmiechnęłam się lekko do niego. - Jeśli będzie boleć, to przyjdź... Coś poradzimy - wyszeptałam i wycofałam się do Melliona.

Nie ufali mi... W sumie to nie dziwota. Jak ich do siebie mogę przekonać... Muszę zrobić coś, co pokaże im, że mogą mi zaufać. Tylko co... Chyba mam kilka pomysłów. Trzeba je wykorzystać!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż jesteś dla mnie obca, po za tym twoja osoba może przyprawić kogoś o zawał.- Na moim pyszczku pojawił się wymuszony acz sztuczny uśmiech. Sacrum cóż jej imię może każdego zmylić, ale chyba nie używa magii. Choć muszę być ostrożna, trudno teraz określić z kim trzyma nowy kucyk smok. Poczułam z tyłu na grzbiecie mój największy siniak, kiedy biegłam w stronę polany, przez chwilę przymknęłam oczy oddychając nozdrzami płytko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli począłem zbliżać się do przeciwnika z czarnym mieczem, który niczym wampir łaknął krwi tego kuca. Spojrzałem na Olo, który rzucił się w kierunku przeciwnika z zamiarem odebrania mu tarczy. Przeciwnik zajęty walką z walecznym kucem, nie zauważył jednak, jak ja zbliżam się do niego powolnym krokiem. W końcu Olo udało się wyrwać wrogowi tarczę. Zdezorientowany przeciwnik nie zauważył jak zbliżam się do niego trzymając miecz, wtedy posłałem mu gładki cios, który przeszył jego nogę. Kuc ryknął z bólu, po czym krzyknął do mnie zachrypniętym i gardłowym głosem. Ten krzyk na chwilę mnie przeraził i spowodował, że mój miecz rozpadł się z braku koncentracji. Wróg, natomiast spojrzał na mnie, a w jego oczach była chęć zemsty. W mojej głowie, natomiast ponownie dało słyszeć się znajomy głos. 
- Głupcze, dałeś się zdekoncentrować! Wróg ma teraz wolne kopyto na ciebie. Zauważyłeś, że nigdzie tu nie ma Clover? Ten kuc na pewno coś jej zrobił, nie puść mu tego płazem! 
Clover.. . W moim sercu ponownie zapłonął żar złości. Nie wiedziałem dlaczego, lecz ponownie poczułem potęgę. Patrząc na wroga, kątem oka zauważyłem, że Olo zamierza rzucić w niego tarczą. Postanowiłem postawić na dość proste rozwiązanie, zaklęcie 32 będzie tutaj najlepiej pasować. Mój róg ponownie zabłysł czarną energią, lecz tym razem skierowałem go w kierunku podłoża. To zaklęcie nazywa się czarna ziemia i może uziemić przeciwnika na około trzydzieści sekund. Tyle powinno wystarczyć, by Olo mógł trafić we wroga tarczą, a w razie czego, pewnie się na niego rzuci.
Edytowano przez Sajback
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Okey ludziska wróciłem do gry po Falkonie)

*Gdy wróciłem na polanę, chciałem się spalić ze wstydu, ponieważ jak mogłem zgubić się w lesie, który jest jak dom, dla takich jak ja, po chwili usłyszałem słowa Clover, których zawarta była ironia, odpowiedziałem* -  Nie zgubiłem drogi, lecz gdy znalazłem tę klaczkę    *wskazałem na Sacrum*   samą w lesie, postanowiłem, że ją tu przyprowadzę, po tym wrócić po naszych towarzyszy. *Następnie spojrzałem na Indis i zapytałem się jej w myślach* - Czyżbyś ujawniła im kim jesteśmy na prawdę? *Na to pytanie ona pokiwała głową. Natomiast ja zacząłem przepięknie śpiewać po cichu pieśni, które znałem z swego domu.*

Edytowano przez MasterDash
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam podejrzliwie na Melliona, uśmiechając się szczerze.- Tak, tak rozumiem bardzo dobrze. W dodatku przyprowadziłeś obca klaczkę, jak można nazwać ją klaczką??-  Nie miałam zamiaru dowodzić kto teraz z nas ma rację. Zastanawiałam się jednak nad pozostałymi nowo poznanymi kucami, którzy zaginęli w akcji, i w dodatku czy oboje są cali i zdrowi. I właśnie wpadłam na dobry pomysł, może uda mi się poszukać ich myśli, być może nie są aż tak daleko od nas. Tak więc skoncentrowana zaczęłam skupiać swój umysł i magię na myślach każdego kuca po kolei, oddalając magią swój umysł jak najdalej można to uczynić, szukając znajomych myśli. *Teraz przyda mi się pomoc bogini nocy*. Pomyślałam szybko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zignorowałam całkowicie to, co mówił Mellion, ale słowa wypowiedziane przez klacz nieco mnie zdenerwowały. Jak można ją nazwać klaczką... Serio? Chyba nie tylko mnie coś takiego by wkurzyło. 

W mgnieniu oka znalazłam się w pobliżu drugiej zielarki i spojrzałam na nią swoim smoczym okiem. Spojrzałam jej prosto w oczy, by czuła przerażenie. By się bała...

- Słuchaj mnie uważnie... Nie znam Cię i dużo mnie to nie obchodzi, ale nie będziesz mnie tu obrażać jasne? To, że jeszcze nie zrobiłam Wam krzywdy oraz, że nie otrułam Melliona, to tylko moja dobra wola... - wysyczałam do Clover, po czym spokojnie odeszłam w stronę lasu. Odwróciłam się jeszcze do trzech kuców i rzuciłam groźne spojrzenie. - Chyba, że ktoś chce iść ze mną... - wyszeptałam, po czym samotnie ruszyłam wgłąb zielonej puszczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Chyba za nią pójdę. Myślę, że już moja rana się w miarę zrosła. - powiedziałem do Melliona i Clover, po czym wziąłem półtorak i poszedłem za nią (Jeżeli kapi stwierdzisz, że nie mogę iść to upadnę =w=). Nie wiem szczerze czemu chciałem za nią iść. Jej smoczy wzrok mnie przeraża i to cholernie. Jednakże kto wie. Matka kiedyś mówiła o dziewczynach, że w owocach pod twardą skorupą znajduje się słodki miąższ. Może w przypadku Sacrum jest tak samo? Może pod ostrym wzrokiem (i kłami brrrr)  kryje się coś dobrego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakieś słowa wyrwały mnie ze skupienia? - Słucham?- Patrzyłam prosto w oczy nowo przybyłej, troszkę mnie przerażała, jednak wzięłam się w garść. Wstałam dumnie.- Znaczy nie jesteś klaczą więc czym jesteś?- Zabłysła w moim oku iskierka sprytu i odwagi. Może i ciarki przechodzą mi po ciele, kiedy ją widzę, ale nie może być groźna. - Skoro inni obstają za tobą, więc albo się boją, albo jesteś niebezpieczna? Wędrowałam samotnie i tak pozostanie, nie będę szła za obcym mi stworzeniem, skoro nie jesteś klaczą.- Szybko poderwałam się z miejsca kierując się w przeciwnym kierunku. Nie odwracając głowy ani na chwilkę, truchtem zaczęłam biec w stronę drzew. Ważne było bym szybko znalazła główną drogę i ruszyła w stronę krainy wilków.

Edytowano przez Anathiela
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam tylko na odchodzącą klacz, sama idąc w stronę lasu.

- Zdzira... - wyszeptałam, po czym odwróciłam się do Treasura. - Ona Cię nie uleczyła. Pójdziesz ze mną, to na pewno poczujesz się lepiej. Obiecuję... - uśmiechnęłam się szeroko, pokazując swoje śnieżnobiałe kiełki, a oko... Jak to u mnie, ciągle wyglądało groźnie. Spojrzałam również na Melliona. - A Ty... Ty mi już zaufałeś - skwitowałam cicho, po czym odwróciłam się do ogierów tyłem i przyspieszyłam kroku, zbierając po drodze różne zioła i rzadkie okazy roślin.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Spojrzałem na Clover idącą przeciwną stronę, wtedy poprosiłem w myślach najdroższą, aby poleciała za nią i porozmawiała. Natomiast ja na słowa Sacrum odpowiedziałem* - Na zaufanie trzeba zasłużyć, a ja daję Ci możliwość zdobycia tego. *Szedłem powoli zbierając zioła i różne rzadkie rośliny*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usłyszawszy słowa Melliona, przyspieszyłam kroku. Zebrałam już wystarczającą ilość roślinek, więc usiadłam pośrodku drzew w pozycji Lotosa i zaczęłam myśleć o swoim ojcu, o matce... O rodzinie. Musiałam się szybko uspokoić, bo miałam ochotę właśnie kogoś rozszarpać! Bardzo długo siedziałam w tej pozycji z zamkniętymi oczami, ale w końcu trzeba było wstać. Otworzyłam więc swoje ślepia i spojrzałam już odrobinę łagodniejszym wzrokiem na oba ogiery.

- Uff.. Dobra, to kto potrzebuje jakiejś mikstury? - spytałam się cicho i zaczęłam rozpalać ognisko z leżących niedaleko gałęzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olo zamachnął się potężnie i cisnął puklerzem. Drewno zaczęło wirować, lecąc prosto do swego celu. Olo do chuderlawych nie należał, toteż gdy wirujący pocisk uderzył prosto w prawe kopyto wroga i odbiło się w bok, ten syknął z bólu. Chciał najwyraźniej obrzucić kolejną wiązanką przekleństw swych oponentów, ale nie zdążył. Spostrzegł, że Boncecrusher szarżuje w jego stronę. Nie było czasu na myślenie, w oczach Trihoofeńczyka zapłonęła nienawiść, jak błyskawica zatoczył koło swym buzdyganem i posłał twardą, żelazną końcówkę broni w stronę Ola. Ten nie przewidział takiej szybkości wroga, teraz nie miał odwrotu, nie było jak odskoczyć, zasłonił się tylko swymi kopytami i włożył całą siłę w amortyzacje ciosu. Uszkodzone przed chwilą kopyto żołdaka nie poradziło sobie z silną prawicą Boncecrushera. Wrogi ogier wrzasnął z bólu, ale mimo znacznego spowolnienia kawał żelaza uderzył w Ola, ogier poczuł miażdżenie swych tkanek, ale nie tak mocne, jakby się mógł spodziewać, w sumie to uderzenie na tyle zeszło w bok, że ześlizgnęło się z okrągłego kopyta, tylko nieznacznie je uszkadzajac, jednak taka sytuacja uniemożliwiła zadania gradu ciosów w szczękę Trihoofeńczyka.

 

W tym czasie Onyksis skupił się na wykonywaniu zaklęcia. Ani Olo, ani wróg nie dostrzegli tego, zajęci walką o swoje życie. Szary ogier starał się jak najszybciej rzucić czar, jednak magia wymaga czasu, wykonał swe zaklęcie tuż po ciosie buzdyganem, który zamortyzował Olo. Podłoże w okół żołdaka zrobiło się czarne. Z plamy cienia zaczęły dobywać się zwiewne macki, które przypominały samą noc. Onyksis zauważył cios wroga i przestraszył się, że Olo mógł nieźle oberwać, ta chwili dekoncentracji pozwoliła zadziwiająco silnemu umysłowi Trihoofeńczyka podświadomie obronić się przed zaklęciem, które rozproszyło się. Walczący wojownicy nawet nie zwrócili na nie uwagi, ale w Onyksisie wzbierał coraz większy gniew, gdyby się dokładniej przyjrzeć, to zobaczyłoby się jak jego grzywa zaczęła lekko falować.

 

Clover udała się w przeciwną stronę niż kilkoro kucy. Była oburzona tym wszystkim jak ją potraktowano, kroczyła zdenerwowana w poszukiwaniu szlaku. Przy okazji dla uspokojenia próbowała znaleźć myśli kompanów. Przez chwilę słyszała tylko szczątki rozmów tych znajomych z pobliża, czyli coś o strachu przed smokami, coś o ziołach, ale gdzieś w oddali zaczęła łapać coś nowego. Takie myśli mogły odpowiadać tylko walce, nie zawierały nic konkretnego tylko strzępkowe informacje, zaskoczenie, ból, szybkość, plan, błysk, zagrożenie, nic konkretnego, a jednak w oczywisty sposób przedstawiano sytuację. Zorientowała się, że musi iść w dobrą stronę, bo  sygnał stawał się co raz mocniejszy, czułą jednak jakąś niepokojącą energię, coś co szeptało niezrozumiałe słowa. Nagle Clover usłyszała swoje imię wypowiedziane jak dobre wspomnienie, jak dom z dzieciństwa, który został zagrożony i spalony, w tle tkwił gniew i nienawiść, nienawiść do jakiegoś innego stworzenia. Słowo to było nasączone mocą magiczną.

 

Treasure, Mellion i Sacrum ruszyli w przeciwną stronę do Clover. Poszukiwacze ziół znaleźli, dość pospolity, ale jakże potrzebny mech leczniczy. Różnił się tym od zwykłego, że gdzieniegdzie na jego powierzchni występowały niebieskie plamki, które po wtarciu w ranę, razem z resztą mszaka odkarzały całkiem skutecznie. Był to również podstawowy składnik wielu mikstur.

 

PS

Chciałbym zwrócić na coś uwagę:

1. Panda, nie możesz orzekać, że Twoja postać znalazła roślinki, bo ja o tym decyduję, fakt masz ogromne szanse na to, ale jednak nie jest to pewne. Specyfika gry RPG polega na tym, że to MG jest losem i wydarzeniami, a także bohaterami niezależnymi, natomiast gracze są autonomiczni i ani jedno ani drugie nie może wchodzić sobie w kompetencje, czyli ja nie powinienem Ci narzucać co Ty robisz, a Ty nie powinieneś mówić, czy coś Ci się udało czy, nie, co wymaga testu.

 

2. Anathieli zrobiło się przykro, przez to jak Ją nazwałeś. Było to za ostre i nieprzyjemne. Fakt jest to RPG i Ty nazwałeś tak Jej postać, a nie Ją samą, ale Jej się to nie spodobało. Zatem proszę, żebyś ją przeprosił i w stosunku do Niej nie używał aż tak drastycznych zwrotów. (tak dla pewności jest to złamanie w tym przypadku punktu 1 i 3 regulaminu sesji). Każdy reaguje inaczej na daną rzecz, wydaję mi się ,że nie miałeś zamiaru Jej obrazić, więc na razie tylko informuję o problemie. Postaraj się tak więcej nie robić i przeproś :pinkie3:   

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Przeprosiłem. Najwyżej jutro pogadamy o tym dlaczego co się stało, bo chcę Tobie to wyjaśnić. A do tego pierwszego... Ja wiem, ja rozumiem. No, ale czasem zapominam, że jestem graczem i robię za MG. To takie przepracowanie... Zbyt dziwne, by wyjaśniać. Postaram się poprawić.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jadnak miałam rację to strach przekonał ich iść za tą Sacrum, więc nawet ogier może być tchórzem. I pomyśleć walczyli z żołdakami a sami polegli a raczej ulegli nieznajomej. Jeszcze tak dobrze nie byłam skoncentrowana jak teraz, zaraz chwilka. Obejrzałam się w stronę reszty idącą a raczej czegoś szukającej, co oni robią? Za chwilę- A jednak!- Krzyknęłam i przyśpieszyłam w stronę gdzie dochodziły myśli dwóch pozostałych ogierów, więc dobry obrałam kierunek to muszą być Olo i Onyksis muszą walczyć i nie może być za dobrze, czyżby wróg wrócił? Kierowałam swoje kroki w stronę myśli o bólu zmęczeniu. Nagle chwilka, wstrzymałam oddech zamarłam, potrząsnęłam głową rozglądając się w koło siebie. Cofnęłam się parę kroków w tył zdezorientowana. - Co to za energia co się dzieje?- nie miałam pojęcia, że wypowiadam swoje myśli na głos.- Czyżby coś złego się działo w moim rodzinnym domu i ten głos chyba go znam?- Poczułam jak grunt pod kopytkami mi się wali. Szybko otrząsnęłam się z tej myśli, ale wrażenie zła pozostało. Skierowałam swoje kroki w stronę w którą zmierzałam, jednak wciąż czułam nie pewność co do energii którą wyczułam i myśli, o swoim domu rodzinnym. Pomyślałam* Clover dasz radę, jesteś silna twoje życie jest w twoich kopytkach, nie możesz teraz się tak łatwo poddać*. Przystąpiłam do kłusa, by jak najszybciej odnaleźć towarzyszy. 

 

(W porządku, przymknę na to oko, przeprosiny przyjęte. :pinkie4: )

Edytowano przez Anathiela
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Treasure nigdzie nie powiedział, że boi się smoków. No chyba, że Clover jednak troche tych myśli poczytała :v )

Mellion i nasza nowa towarzyszka zbierali zioła. Ja tylko chodziłem za nimi z tyłu, gdyż mimo iż się znam na skarbach i tata mnie też uczył o wartości ziół. To jednak nie wiem jakie zioła zbierać i nie zrobić sobie krzywdy. Siedziałem cicho, chociaż rzadko mi się to zdarza. Ale w towarzystwie "smoka" moje struny głosowe nie mogą wydać z siebie żadnego dźwięku. Mellion sprawiał, że czułem się powiedzmy bezpiecznie w jej towarzystwie. Nagle jednak wyskoczył w przeciwną stronę w którą szliśmy i domyślałem się dokąd się wybrał. Też się martwiłem o Clover, że zostawiliśmy ją samą.

 

Na moje nieszczęście zostałem sam z Sacrum. Mimo paraliżującego strachu, który został spowodowany przez jej aurę, postanowiłem do niej podejść - Sacrum, m-moglibyśmy porozmawiać - powiedziałem z lekko trzęsącym się głosem. Wziąłem głęboki oddech. - Wiem, że mogłaś poczuć się urażona przez to jak Clover cię nazwała. Jednak postaraj się zrozumieć jej sytuację. Z tego co mi wiadomo to ona jest z bogatego domu i na pewno ta wyprawa jest dla niej trudna.

 

Tak trochę poczytała Ci w myślach, bo na tym polegało Jej zaklęcie, mam nadzieję ,że nie jesteś zbytnio zły ,że ktoś Ci grzebie w głowie :crazy: ~kapi

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oderwałam się od oglądania mchu i spojrzałam na ogiera starając się nie wyglądać groźnie. Podeszłam do niego i jeszcze raz mu się przyjrzałam.

- Nie wiesz jak to jest, gdy każdy Cię wyzywa od dziwadeł, co? NIE WIESZ! - ryknęłam na cały głos, po czym zaczęłam cicho szlochać. - Wszyscy... Wszyscy dookoła śmiali się ze mnie i bali się mnie. I nic mnie nie obchodzi jej sytuacja... Chciałam być po prostu dla nie miła, a ona... - nie dokończyłam zdania, tylko wróciłam oglądać mech, starając się jednocześnie go troszkę na swoje mikstury. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z daleka usłyszałam odgłos kopyt, tylko kto za mną biegł? Nie chciałam się odwracać by nie stracić koncentracji więc krzyknęłam- Kto biegnie?!- Zwolniłam tępo by dogoniła mnie nieznana postać, wiedziałam już w którą stronę powinnam się poruszać by znaleźć resztę ekipy. Odwróciłam głowę, zmarszczyłam czoło - Dlaczego za mną biegniesz? Właśnie kieruję się w stronę Olo i Onyksisa, mam nadzieję, że to oni. Nie musisz mi towarzyszyć, wracaj do nowej znajomej.- Wciąż byłam oburzona zachowaniem klaczy, która uważała się za lepszą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Usłyszawszy słowa klaczki, która wciąż była oburzona powiedziałem* -  Clover daj już spokój tamtą klaczką, nie możesz dać jej szansy, bo w końcu każdy na nią zasługuje, bez względu na pochodzenie czy jakąś odmienność. Wiem co mówię, bo tak było ze mną i Indis    *pokazałem na lecącego obok nas feniksa* -   Lepiej pośpieszmy tempo, jeżeli mamy im pomóc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrzyłam na ogiera pytająco- Chwileczkę co ja powiedziałam takiego, że tak mnie potraktowała? Sam nazwałeś mnie klaczką. I mi to nie przeszkadza, to jest takie pieszczotliwe, choć mam 25 lat i nie jestem już mała. - Zaśmiałam się krótko, pokazując swoje białe równe zęby. - Po za tym coś jest nie tak i tu nie chodzi o naszych kompanów. - Westchnęłam lepiej chodźmy do nich może potrzebują pomocy. Ruszyłam wolniej w stronę myśli ogierów.- Nie powinni być daleko.

Edytowano przez Anathiela
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-  Szczerze to mówiłaś, że jest jakąś kreaturą, a nie klaczką i jeszcze, że idziemy z nią z powodu strachu.  *rzekłem krótko na pytanie klaczki* -    Po prostu jestem uprzejmy dla kobiet, a ty wyglądasz na młodą, piękną klaczkę mimo tylu lat, ja natomiast za kilka dni będę miał już 251 lat.  *powiedziałem uśmiechając się do Clover*-   Pewnie masz rację powinni być niedaleko od nas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...