Skocz do zawartości

[Grimdark] Fallout_Equestria: Towarzysze podróży


Nightmare

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 820
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Powoli otworzyłam oczy. Snów na szczęście nie miałam. Leniwie zwlokłam się z łóżka i zjadłam kanapki znajdujące się na talerzu. Pokemona mi kanapek nie musiała robić wystarczyło mnie obudzić, a ja bym sobie coś do jedzenia przygotowała. 
Po zjedzeniu śniadania ubrałam się i wyszłam z domu. Na zewnątrz oprócz mnie nikogo nie było. Od czasu do czasu ktoś przeszedł koło mnie. Na karteczce którą zostawiła Pokemona było napisane, że idzie na pogrzeb Ditzy. Rozpostarłam skrzydła i wzniosłam się nad wagonami szukając miejsca, gdzie mieli chować ghula.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po chwili znalazłam grób. Pogrzeb już się skończył. Za murami znajdowała się mogiła z kamieniem, na którym był wyryty napis "Ditzy Doo. Ghul, który nigdy nie umarł w naszych sercach." 
Chwilę postałam przy grobie. Po pożegnaniu się z przyjaciółką wróciłam do miasta. Widocznie wszyscy się w domach pochowali. Skoro Pokemony nie było przy grobie musiała być gdzieś w Nowej Appleloosie. Wróciłam do miasta i rozpoczęłam poszukiwania pegaza.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po jakimś czasie znalazłam Pokemonę. Była z nią Navis, a klacze nie wyglądały na zbyt wesołe. Miałam nadzieję, że pomyślą o wyruszeniu do Wieży Tenpony, a pod opuszczeniu murów Nowej Appleloosy będą jakieś weselsze. Było mi smutno z powodu Ditzy, ale dla mnie trzeba było żyć dalej bez względu na, to jakie nieprzyjemności mnie spotkają. 
Na razie nie chciałam iść do Pokemony. Po jakimś czasie jej humor będzie lepszy. Ruszyłam w kierunku baru. Tam, gdzie bar tam i kucyki. Po zamówieniu sobie dużego kufla cydru zaczęłam wypatrywać jakiegoś kuca, który akurat będzie miał ochotę na jakąkolwiek rozmowę. Wiele kucyków zachowywało się tak jakby nawet nie wiedziały o śmierci Ditzy, więc szanse na znalezienie kogoś, z kim mogłabym porozmawiać były nawet spore.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Im dłużej rozglądałam się za jakimś towarzyszem do rozmowy tym smutniejsza się stawałam. Co prawda rozmowa z pijakiem może i byłaby dość ciekawa w końcu zawsze coś nowego, ale rozmowa nie kleiłaby się zbytnio. 
Ulice puste, bar pełen pijaków, a przyjaciółka smutna i może jeszcze o coś mnie obwinia. W mieście nie było też zbyt wielu rozrywek. No mogłabym ze źrebakami o czymś pogadać w końcu z nimi rozmowa się zawsze klei. No, ale o czym miałam gadać? O tym, ile kuców ostatnio zginęło? Wolałam już siedzieć w tym miejscu do końca życia. W końcu wypiłam zawartość kufla. Zrobiło mi się trochę zimno pewnie dlatego, że cydr był nieźle schłodzony. No i drogi widocznie gdzieś trzymali butelki jeszcze sprzed wojny może jakoś konserwowali... 
Wyszłam na zewnątrz. Skoro nie było nic do roboty, to najlepiej byłoby, gdybym wróciła do Pokemony. Wydawało mi się jednak, że mnie tu nie chcą i powinnam stąd iść.
Edytowano przez Socks Chaser
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Pewnie już dzisiaj mnie nie będzie. Mogę prosić o troszeczkę dłuższy post? ;D) 
 
W domu było cicho. Wcześniej też tak było, ale przynajmniej ktoś coś składał, naprawiał i można było o czymś pogadać. ktoś wyjmował rzeczy z szafek i pakował w sypialni. Coś mi mówiło, że Pokemona i Navis się... nie wiem. Może wyprowadzają? 
Wzięłam swoje pozostałe rzeczy i otworzyłam drzwi do sypialni.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poke w zadumie pakowała swoje rzeczy do juków. Navis z kamienną twarzą jej pomagała. Obie nie wyglądały na smutne, ale też nie na szczęśliwe. Żadna ciebie nie zauważyły, a ty zauważyłaś, że Navis ma sierść idealnie pasującą do atmosfery na pogrzebie. Juki czarnej klaczy już leżały na łóżku, raczej niezbyt wypchane, a większość rzeczy, które pakowała Pokemona służyły raczej do naprawy urządzeń.

 

(sorry, nie mam weny ^^ )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Ja też jakiegoś pomysłu na posty nie mam ;_; )
 
Pokemona i Navis pakowały się. Navis widocznie nie miała zbyt dużo rzeczy, ponieważ jej juki nie były jakieś grube. Pokemona, za to pakowała narzędzia do naprawy urządzeń. 
- Wybaczcie, że zapytam, ale... idziecie do Wieży Tenpony tak? - Zapytałam nieśmiało. - Bo... ja też chcę tam iść, ale pewnie nie chcecie żebym z wami poszła... ze względu na ostatnie wydarzenia. - Dodałam ze smutkiem. W duchu prosiłam Celestię o t,o by przynajmniej Pokemona się zgodziła. Była ona jedynym kucykiem, na którym mogłam polegać i któremu w pełni ufałam... no i do tego coś do niej poczułam.
Edytowano przez Socks Chaser
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokemona uśmiechnęła się do ciebie.

 - tak idziemy z tobą, na razie nie mamy żadnych zleceń, ale tam możemy coś dostać.

Navis spojrzała na ciebie chłodno, zapięła juki Poke i założyła swoje.

 - Im szybciej wyjdziemy, tym szybciej tam dotrzemy - powiedziała, zakładając swoje, które miały barwę dojrzałych jabłek. Zaś torby poke idealnie pasowały kolorystycznie do pasemek w jej grzywie, gdyż były tego samego koloru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A-Ale ja myślałam, że... dobra nieważne poczekam na was przed domem - Powiedziałam wycofując się. Zdziwiło mnie to, że Pokemona od razu powiedziała, że mogę iść z nią i Navis. Wczoraj mówiła coś o Ditzy i zachowała się tak jakby straciła do mnie zaufanie, a teraz "Tak możesz z nami iść". Chciałam zadać pytanie na ten temat, ale uznałam, że jeszcze będą mi, to wypominały. 
Czekając przed domem zaczęłam szukać wzrokiem tego latającego szczura. Nie tęskniłam za Battym, ale ciekawiło mnie, to, gdzie on siedzi. Dla mnie, jednak lepiej byłoby, gdyby został w Nowej Appleloosie do końca swojego życia.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten "latający szczur" nagle wyleciał zza ciebie z własnym mini-plecaczkiem na grzbiecie. Nietoperz zawisł na rynnie i wlepił w ciebie spojrzenie swoich brązowych ślepi. Jego spojrzenie było jak promień rentgena, ciężkie do wytrzymania i przeszywające na wylot. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy czekałam na Pokemonę i Navis zza mnie wyleciał ten gnojek. Na grzbiecie miał nawet własny plecaczek, który wyglądał bardziej jak kieszeń na moim ubraniu. Zawisł do góry nogami na jednej z doczepionych do wagonów rynien i zaczął się na mnie gapić. Czułam się jakby zaglądał w głąb mojej duszy i znał wszystkie moje sekrety. Na szczęście gadać jak kucyki nie potrafił, więc dla Pokemony nic, by nie powiedział. 
Z jego ryjka wystawały małe ząbki. Nawet same gapienie się na jego łapki było wkurzające. Ja również zaczęłam patrzeć się w jego oczy, a gdy wydawało mi się, że zaczyna spuszczać ze mnie wzrok pokazałam mu język.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nietoperz również tobie pokazał ozorek i zapiszczał. Po chwili z domu wyszły klacze, już w lepszym nastroju. Obie dały ci znak byś poszła za nimi. Brama stanęła przed wami otworem.


Nietoperz również tobie pokazał ozorek i zapiszczał. Po chwili z domu wyszły klacze, już w lepszym nastroju. Obie dały ci znak byś poszła za nimi. Brama stanęła przed wami otworem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(2 Razy napisałaś, to samo ;_;) 
 
Nietoperek powoli wysunął język. Przez chwilę się pogapił, a potem jak nie zacznie piszczeć. W Stajni mieliśmy świnki. Nie wiem, po co one dokładnie były, bo kucyki mięsa nie jedzą. Nawet nie wiem jak się w Stajni znalazły. Po prostu mieliśmy coś w stylu obory ze świniami, a każda miała jakieś imię. Podczas pilnowania ich trzeba było zachować spokój. Żadnej muzyki, niepotrzebnego łażenia. Mój kolega raz powiedział mi "Żebym nie oddychała, bo świnie słyszą i czują". Ja niestety kiedyś miałam wątpliwą przyjemność pilnowania obory no i muszę się przyznać, że przysnęłam. Miałam jakiś dziwny sen obudziłam się z krzykiem, a świnie się przestraszyły i zaczęły głośno kwiczeć. Ten "Batty" wydawał, moim zdaniem podobne odgłosy, tyle że był ciszej. Potem już nie dawali mi zadania pilnowania świnek. Tata uznał, że może to szkodzić mojemu zdrowiu. 
W Stajni byłam dość lubiana pewnie ze względu na moje optymistyczne podejście do życia. Do tego zawsze byłam wesoła. Niestety, jak byłam na służbie koledzy robili mi dziwne żarty. W schronie można było trzymać zwierzęta. Jeden z ochroniarzy miał 2 psy - jeden miły, a drugiego się trochę bałam. Niestety, były niemalże identyczne, więc trudno było je odróżnić. Ten pierwszy był bardzo fajny, a gdy mnie widział od razu do mnie biegł i prosił na dwóch łapach bym go pogłaskała. Raz koledzy wzięli tego miłego i mnie nie poinformowali, który to. Na szczęście przeprosili, wino skądś wzięli. Ja, jednak nie odpuściłam i w nocy zamknęłam ich w stołówce. Siedzieli tam kilka godzin i jedli zimną zupę. Ja o nich zapomniałam i poszłam spać. Potem ich znaleźli i przestali takie żarty robić. 
Gdy Pokemona i Navis opuściły dom Batty od razu schował język, ale wciąż się na mnie gapił. Ja ruszyłam za przyjaciółkami.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Batty odczepił się od rynny i schował w jukach Navis, wystawiając tylko główkę. Razem ruszyliście do bramy, którą kilka minut później zostawiliście daleko za sobą. Navis wyglądała na lekko rozluźnioną, a Pokemona rozglądała się wokół. Zauważyłaś, że Navis ma na kopycie PipBucka, ale bardziej rozbudowanego niż twój.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po kilku minutach Nowa Appleloosa została daleko w tyle. Navis szła z przodu. Po jej zachowaniu mogłam wywnioskować, że nie spodziewa się ataku bandytów. Pokemona była trochę z tyłu. Rozglądała się na boki. Widocznie była przezorniejsza. Ja byłam na końcu i, podobnie jak Pokemona rozglądałam się dookoła. Słyszałam, że bandyci czasami stawali na drogach i czekali na podróżujących. Były, wtedy tylko 2 wyjścia - Zapłacić lub stać. Jeśli nie miało się kapsli, to były inne rodzaje zapłaty np. "oddanie" się, im na jakiś czas. Wątpię, jednak, by taką klacz wypuszczali. Pewnie zabijali, czy coś. 
Batty schował się w torbie Navis. PipBuck klaczy trochę się różnił od mojego. Pewnie jakieś poprawki wprowadzone przez poke lub nowszy model. W Stajni 32 wciąż używano tych starszych, bo były lepsze i rzadziej się psuły.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic się nie działo. W pewnej chwili czarna klacz machnęła kopytem, abyście się zatrzymali. Na drodze stała mała jaszczurka o brązowej barwie, jak to mają w zwyczaju pustynne gadziny. Jednak Navis skoczyla na nią i po chwili jaszczur zniknął w jej gardle. Najmniej przyjemny był odgłos łamanego kręgosłupa. Poke nie wyglądała na zdziwioną tym aktem mordu jaszczurki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pewnym momencie Navis podniosła kopytko na znak byśmy się zatrzymały. Ja patrzyłam się gdzieś w dal, przez co przypadkiem wpadłam na Pokemonę. Na szczęście było, to tylko lekkie uderzenie w bok. 
Na drodze stała brązowa jaszczurka. Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Gdy chciałam podejść bliżej i się jej przyjrzeć Navis już ją zjadła. Może i bym wytrzymała, ale głos łamanego kręgosłupa przyprawił mnie o mdłości.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...