Skocz do zawartości

[Grimdark] Fallout_Equestria: Towarzysze podróży


Nightmare

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 820
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Klacz jakby nigdy nic podniosła magią zwłoki i odrzuciła na bok. Dopiero teraz zauważyłam, że ciało nie ma głowy. Odwróciłam się z obrzydzeniem. Navis wstała i wzniosła się do góry. Może i była denerwująca, ale potrafiła szybko takiego ghula załatwić.

Ruszyłam za nią i Poke. Już prawie noc, a my jeszcze nie jesteśmy w Wieży. Pewnie strażnicy zamiast czekać, po prostu nas ustrzelą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieża była coraz bliżej. Zdawało się, że z każdym krokiem odrobinę się powiększała. Dawało, to pewności siebie, dzięki czemu trochę przyśpieszyłyśmy. 
Po drodze spotkałyśmy kilka ghuli. Nawet nas nie zauważyły. Szybko ustrzeliłam jednego, a resztą oczywiście zajęła się Navis. Przynajmniej się trochę wyżyła. Szybko dotarłyśmy do jakiegoś wejścia. Głośnik, barykady... ta wieża musiała być na prawdę wytrzymała, że dała radę przetrwać ten wybuch megaczaru. Na bramie pisało "ZOMBIE WSTĘP WZBRONIONY". Na razie nikt nie kazał nam stanąć, ale przy karabinie ustawionym blisko wejścia stała dwójka kucyków ziemskich w pancerzach ze skóry i metalowych płytek. Do tego usłyszałam coś jakby szczęk bezpiecznika. Należało uważać. Niedaleko stanowiska znajdowało się opancerzone okno, w którym stał kolejny strażnik na razie lustrujący nas wzrokiem. Pewnie jakiś nowy w pracy. Tak, to by od razu kazał strzelać. 
Już zaczęłam liczyć kapsle, które będziemy musiały zapłacić za wejście...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Navis bez słowa podała strażnikowi w okienku całą swoją kolekcję noży i samoróbkowy pistolet. Pokemona przekazała mnóstwo różnych dziwacznych urządzeń. Obie spojrzałay na ciebie wyczekująco, a strażnicy przyglądali ci się nieufnie. Żaden z nich nie zwrócił uwagi na dziwny wygląd czarnej pegazicy. Broń ogierów była gotowa na wszelkie objawy niebezpieczeństwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Navis i Poke podeszły do okna. Czarna klacz dała całą masę noży i pistolet. ostrza znajdowały się w małym zawiniątku. Zakrzywione, ząbkowane... aż przywodziło na myśl jakieś narzędzia do tortur. Strażnik bez słowa wszystko zabrał. Poke dała, za to całą masę wynalazków. Widocznie ogier niezbyt wiedział do czego, to wszystko służy i nie miał pomysłu co, by z tym wszystkim zrobić, więc, dopiero gdy ich liczba stuknęła do 7 lub 6 zgodził się to wszystko zabrać. Teraz nadeszła moja kolej. 
Za cholerę nie wiedziałam co mam dać. Komarka i Skarpety nie oddam. Nigdy! Amunicji też szkoda. W końcu wyciągnęłam butelkę wody, 4 buteleczki z miksturą i 30 kapsli. Do tego jeszcze te herbatniki. Pleśń była, ledwo widoczna, a data sprytnie ukryta, więc pewnie, by się nie skapnęli. No i zawsze jakąś wartość ma. Do tego jeszcze 20 kapsli. Może spróbowałabym pogadać, ale karabiny zbytnio nie zachęcały do jakiejkolwiek rozmowy.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholera... myślałam, że w ten sposób płaciło się za przejście. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, a do tego ze wstydu aż się zarumieniłam. 
- Myślałam, że trzeba tak zapłacić za przejście - Powiedziałam wyciągając z torby pistolet od Ditzy. Przypomniałam sobie, jak jakiś kucyk, którego spotkałam jeszcze podczas wyprawy ze Stajni mówił, że tutaj zabierają tylko amunicję. Mogłam się zapytać o to, ale Navis pewnie, by się czepiała. Do tego strażnik zawsze niecierpliwy i drażliwy. Zdjęłam z grzbietu komarka i "Skarpetę". Zostawiłam broń przy oknie. 
- Przepraszam za kłopot. - Dodałam z głupim uśmiechem.
Edytowano przez Socks Chaser
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strażnik zebrał moją broń i schował ją do jakiej szafki. Wywnioskowałam, to po skrzypieniu drzwiczek. Do mnie powiedział jedynie "przechodzisz". No może nie był aż taki nowy. Pewnie bardziej wstrzymywał się z rozkazem strzelania. 
Podeszłam do Poke i Navis. Teraz tylko czekać aż wrota do wieży się otworzą. Nie wiedziałam co dokładnie powinnam teraz zrobić. Myślałam o tym, by znaleźć kogoś, z kim mogłabym trochę po tych Pustkowiach pochodzić. Razem pokonywać przeszkody jakie będzie stawiał przed nami ten świat... mogłabym mieć, byle jakie zajęcie bylebym miała coś do roboty. Wolałabym, jednak mieć takiego przyjaciela któremu można się wygadać, wyżalić. Poke była nawet fajna, ale ona pewnie wróciłaby do Nowej Appleloosy. Navis raczej nie chciałaby ze mną nigdzie chodzić. Ja także. Nie byłyśmy do siebie zbyt przyjaźnie nastawione. Nawet, jeśli musiałabym z tą dwójką podróżować wolałabym, żeby był ktoś jeszcze. Pokemona trzyma się z Navis, a ja trzymam się z "trzecim towarzyszem". Jak zwykle powiedziałam do siebie w myślach "zobaczy się".
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ozdobne Wrota powoli otworzyły się odsłaniając wnętrze budynku. Wnętrze było zrobione z jakiegoś kamienia może marmuru. Do tego z sufitu zwisały żyrandole oświetlając cały hol. Wszędzie znajdowały się jakieś sklepy. W każdym znajdowało się co innego. W jednym można było dostać jedynie wódkę, a naprzeciw niego stał sklep z butami. Jeśli każdy sprzedawał co innego, to musiało być ich bardzo dużo. Aż szkoda, że nie miałam nic co dało się sprzedać. Gdybym tylko po drodze znalazła jakiegoś bandytę mogłabym go całego ogołocić i to wszystko tutaj posprzedawać. Takiego, to bym z chęcią okradła. Pewnie nie wahałabym się i od razu ustrzeliła bez jakiegoś "Zabiłam go!" lub wyrzutów sumienia. A ok. 300 kapsli nie było raczej zbyt dużą sumą jak na czas, który spędziłam na pustkowiach. 
Moją uwagę najbardziej przykuły, jednak mieszkające w Wieży kucyki. Wszystkie były ubrane w jakieś garnitury lub suknie. Założyłabym się, że nawet nie zdawały sobie sprawy z tego, że dookoła ich domu są ruiny pełne ghuli i bandytów. Pancerze mieli tylko ochroniarze. Były one podobne do mojego ubrania - Kamizelka kuloodporna i koszula. Mieli, jednak na sobie hełmy. Mój ubiór nie należał do zbyt wytrzymałych, a ktoś nieuważny uznałby, że to nawet nie jest pancerz tylko zwykłe ubranie wyjściowe. Co prawda klacze nie miały w grzywach kwiatów, ale te suknie były piękne... do mnie takie nie pasowały. W Stajni nie chodziłam w żadnej sukni. Jeśli już okazja wymagała, to nakładałam swoje siodło. Było, to zwykłe siodło koloru żółto-pomarańczowego z jasnożółtą derką zasłaniającą znaczek. Nie wymagano ciągłego łażenia w standardowym ubraniu, więc każdy łaził ubrany jak chce lub bez ubrania. Jedynie ochrona musiała nosić odpowiedni ubiór, ale tylko do skończenia pracy. Ja mogłam zdejmować kamizelkę po 2-3 godzinach stania na jednym z pięter. 
Mój znaczek zbytnio nie mówił o tym jakie będę miała zajęcie. Od czasu do czasu mnie wzywali bym coś zaniosła. Można powiedzieć, że robiłam za listonosza. Miałam nawet odpowiednią torbę. Mój tata miał fajnego nauczyciela, który zdradził mu jakie ma odpowiedzi wybrać w Teście C.A.T. Wkuł na pamięć i tak został ochroniarzem. Ja bym chętnie była dalej listonoszem, ale takowego zajęcia w teście nie było. Ostatecznie wybrałam Ochroniarza. Nasz nauczyciel był taki fajny, że nawet mi wyniki pozmieniał bym mogła nim zostać. Musiałam być jakąś mistrzynią zła, by zrobić takie obrzydlistwo dla nadzorczyni. Dostać znaczek, który nie mówił o tym, jaki będę miała zawód i pozmieniać wyniki w teście... 
Zaczęłam rozglądać się za jakimś miejscem, gdzie można spotkać dużo kucyków. Jakiś bar lub coś w tym stylu.
Edytowano przez Socks Chaser
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na piętrze nie było barów jedynie restauracje. Może na wyższych piętrach mogłabym coś znaleźć? Najpierw, jednak musiałam poprosić Navis, by "odblokowała" mi kopyto. 
- Czyli się tutaj rozdzielamy. Możesz tylko zdjąć czar z mojego kopyta? - Zapytałam zwracając się do Navis. 
Przysiadanie się do czyjegoś stolika w restauracji nie było raczej zbyt miłe. Był, to jeden z powodów, dla których lepiej byłoby mi szukać jakiegoś "kamrata" w barze. Byłam, jednak bardzo głodna. Postanowiłam, więc najpierw się najeść w restauracji, a potem wejść wyżej. W końcu jakiś bar musieli mieć. Potem wynajęłabym jakiś pokój, by mieć, gdzie spać. Gdyby nie było takiej możliwości pewnie poszłabym do Pokemony. 
Najważniejsze zadanie - Znaleźć towarzysza, najlepiej klacz. Bez niego się nigdzie nie ruszam... zawsze byłam "bardzo dobra" w wymyślaniu planów. 
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Navis zamknęła na chwilę oczy. Jednorożce czasami robiły tak, by lepiej skupić się na czarach. Żadnych błysków ani świateł. Zaczęłam powoli odzyskiwać czucie. Gdy tylko, jednak lekko się o tę nogę oparłam poczułam ostry ból. Cholera jasna mogła mi ta debilka przynajmniej powiedzieć co się może stać! Ledwo powstrzymałam się od puszczenia w jej stronę wiązanki przekleństw. Teraz do powodów, dla których nie chciałam już mieć z nią do czynienia doszło "Nieinformowanie o ważnych rzeczach" i... znęcanie się? Chyba można było, to tak nazwać. 
- Kur... na. Mogłaś mi, chociaż powiedzieć, że jeszcze nie można tego zaklęcia zdejmować! - Zacisnęłam mocno zęby. Ból jakby pulsował obejmując całą nogę. - P-Po prostu użyj tego zaklęcia! Miałam ruszać tą nogą po tygodniu.. przecież tydzień minął... 
Spróbowałam podnieść nogę trochę wyżej. Ledwo ją podniosłam, a poczułam się jakby kopnął mnie prąd. Myślałam nawet, że zaraz się rozpłaczę. Gdy coś mnie bardzo bolało zdarzało mi się płakać przez ten cholerny ból.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Tydzień mija równiutko jutro, jakbyś nie zauważyła - powiedziała chłodno Navis. Po chwili znowu kopyto się wyprostowało i usztywniło.

 - Wybaczcie mi na moment, ale... - powiedziała Poke i ruszyła galopem do jednego ze sklepów. Oczy miała wielkie jak u źrebaka, któremu kupiono zabawkę. Nic dziwnego, w końcu pobiegła do sklepu z maszynkami i urządzeniami...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tia, cholera, ale mogła mnie przynajmniej poinformować o tym, że teraz nie powinno się tego zaklęcia zdejmować. Ze też musiała mi się trafić akurat ona. 
Przywróciła moje kopyto do odpowiedniego stanu. Jutro tylko poprosić ją o zdjęcie go, a potem już mogę chodzić, gdzie chcę. Musiałam, jednak mieć ją na oku, by jeszcze jej gdzieś nie zgubić. Czyli dzisiaj mogłam się tylko najeść, a dopiero jutro po zdjęciu zaklęcia szukać towarzysza. Kapsli nie starczyło mi pewnie nawet na najtańszy apartament. Nawet, jeśli musiałam je oszczędzać, czyli "dzisiaj śpimy u Pokemony!". 
Pokemona pogalopowała do sklepu z jakimiś urządzeniami i maszynami. Navis została na środku i pewnie też poszłaby do tego sklepu. Ja ruszyłam spacerkiem do restauracji.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tym piętrze było kilka restauracji, a w każdej można było zjeść coś innego. Miałam dylemat, czy zjeść w Zebricańskiej, czy Equestriańskiej. Nie, żeby mi nawet kuchnia zebr przeszkadzała, ale nie lubiłam potraw z "dalekich krajów". Albo były bardzo pikantne albo smak mi nie odpowiadał. Gryfiej nie próbowałam i nie zamierzałam próbować. Po prostu wiedziałam, że mi nie posmakuje. Była też Changeańska. Z nią, podobnie jak z Gryfią. 
Ostatecznie wybrałam Equestriańską. Chciałam szybko coś zjeść. Nieważne, czy porcja duża, czy mała, cokolwiek.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ledwo weszłam do środka, a już usłyszałam muzykę. Restauracja była umieszczona w dużym pomieszczeniu o kształcie prostokąta. Na podwyższeniu znajdowała się scena, na której występował mały zespół grający przedwojenne piosenki. Przed sceną znajdowały się stoły i krzesła przypominające bardziej te, które można było znaleźć w jakiejś willi, a nie w "zniszczonym" świecie. Do tego z kuchni było czuć zapach naleśników z twarogiem. Za zjedzenie w takim miejscu oddałabym nawet moje skarpetki. 
Od razu zajęłam jeden ze stolików, który stał jak najbliżej sceny. Na każdym stała dość spora karta z wypisanym jedzeniem. Wybrałam sobie oczywiście naleśniki.
Edytowano przez Socks Chaser
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po minucie pojawił się kelner oczywiście w garniturze. Kelnerzy zawsze kojarzyli mi się z ogierem ubranym w garnitur z muszką. Gdy byłam mała podczas oglądania obrazków w książkach zawsze, gdy widziałam kogoś z muszką mówiłam, że jest kelnerem. 
Z uśmiechem przyjął zamówienie i uprzejmie zapytał się, czy chcę coś do picia. 
- Jeśli jest taka możliwość, to cydr lub herbatę. - Odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...