Skocz do zawartości

[Mature] Ten jedyny klejnot (Generalek)


Panda Hippis

Recommended Posts

Trafiła dokładnie w sedno. Dokładnie w pieprzone sedno. Chwilę siedziałem w ciszy, błądząc wzrokiem po ścianach.

- A jak pani myśli, co ja robiłem w więzieniu? - zacząłem w końcu ponuro i przerwałem na moment. Nie patrzyłem na nią - Nigdy o czymś takim nie myślałem, nigdy nie zamierzałem nikogo skrzywdzić - wznowiłem - Nie wiem. Wypuścili mnie z braku dowodów. Ja nic nie pamiętam. Po prostu nie wiem.

- Jak żyć, kiedy nie wiesz, czy jesteś potworem? - szepnąłem do samego siebie, po czym spojrzałem na lekarkę - Czy ja pani przedtem tego nie mówiłem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz zamknęła książkę i podeszła do Ciebie. Usiadła tuż przy Twoich tylnych kopytach i patrzyła na Ciebie nieco przygnębiona.

- Rozumiem pana... Naprawdę, rozumiem i chcę pomóc - lekarka mówiła poważnym tonem, starając się przy tym uśmiechnąć. - Życie jest piękne i ja pomogę panu i sobie znów normalnie funkcjonować...

Hearthy zaczęła Cię głaskać po kopycie. Chyba Cię podrywała. Trochę się wzdrygnąłeś, ale klaczka wciąż Cię głaskała. Uśmiechnęła się znów  w Twoją stronę i rzuciła ciepłe spojrzenie.

- Potrzebuje pan zaspokoić swoje potrzeby. Wtedy wszystko minie... Obiecuję - ostatnie słowo wyszeptała, po czym wstała i poszła do innego pokoju. - Przyniosę nam troszkę cydru, dobrze?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potrzeba? Może to potrzeba, ale takie potrzeby załatwia się w... samotności, każdy chyba wie, o co mi chodzi! To, co ona zasugerowała było... Nienormalne. Chociaż... Nic nie zostało powiedziane wprost, może to tylko mój spaczony mózg zrozumiał tak te słowa.

- Pani ma męża, prawda? - to było jedyne, co potrafiłem wykrztusić. Musiałem się upewnić. W sumie... - Tak, niech pani przyniesie trochę - dodałem, odpowiadając na pytanie Hearthy. Słodka Celestio, spraw, że chodziło jej o inne potrzeby!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz po chwili wróciła z drugiego pomieszczenia, niosąc na tacce dwa kufle z cydrem. Położyła je na stoliku przy kanapie i usiadła obok Ciebie, posyłając do Ciebie szeroki uśmiech.

- Nie... Ja nie mam męża. Ani narzeczonego, ani nikogo innego - odpowiedziała na Twoje pytanie całkiem spokojnie, po czym wzięła łyk cydru. - Ahh... Mocny -

Hearthy znów spojrzała na Ciebie i położyła swoje kopytko na Twoje. Ona czegoś chciała, ale miałeś się tego domyśleć... 
Chwilę później lekarka położyła się tuż obok Ciebie i objęła Cię kopytkami.

- Potrzebujemy siebie na wzajem... To nam pomoże... A potem będzie jeszcze fajniej... - wyszeptała klaczka do ucha i nieco je nadgryzła, cicho się śmiejąc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholera, cholera, cholera.

- Przecież pani mówiła, że jest mężatką! - powiedziałem. Odsunąłem nieco głowę, by dać sobie chwilę czasu. Nie, żebym nie chciał... Każdy ogier chciałby być podrywany przez ładniutką pani doktor, ale... Ale. W moim przypadku jest właśnie pewne "ale". W sumie nawet dwa "ale". O imionach Cindrell i Elisa. Cholera! To byłoby niemoralne! Nielojalne! Podłe!

- Ja... Ja mam kogoś! To byłaby zdrada! - wykrztusiłem. Jakby z tego wybrnąć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hearthy coraz bardziej się przymilała do Ciebie. Jej kopytko masowało Twoje tylne kopytka i powoli przesuwało się wzwyż. Klaczka była wyraźnie zadowolona z tego co robi... Widocznie czuła, że Ty też gdzieś w głębi duszy tego chcesz.

- Jestem samotna, kochanie... - wyszeptała lekarka, mocno Cię obejmując. - A ten jeden numerek przecież nikomu nie zaszkodzi.... Nikt się nie dowie, a będzie nam bardzo przyjemnie..

Klacz dała Ci buziaka w policzek, po czym wstała i zdjęła swój kitel lekarski. Teraz stała tyłem do Ciebie całkiem naga. Mogłeś podziwiać jej szczupłe ciało i dość długi, złoty ogon. Hearthy podeszła do szafki niedaleko, otworzyła dolną półkę i zaczęła w niej grzebać, wypinając się do Ciebie coraz bardziej.. Chciała Cię podniecić i sprowokować do działania. Dzięki doświadczeniu wiedziała jak to zrobić, nawet jeśli długo byś się opierał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie patrz się tam. Starałem się odwrócić wzrok, ale marnie mi to wychodziło. Muszę myśleć o czymś innym. Nie myśl o tym. Próbowaliście kiedyś nie myśleć o jakiejś rzeczy? Skutek zawsze jest zupełnie odwrotny. Oddech mi nieco przyśpieszył, o innej reakcji chyba nie muszę wspominać. Dobra, muszę jakoś zwiać. Nie zdradzę przecież Cindrell! Chociaż... Cholera! Nie powiniem nawet tak myśleć, mimo, że... Mimo, że to związek bez perspektyw? Mimo, że Cindrell ma męża, Elisa ojca, a tylko ja mogę im tylko zniszczyć życie? Mimo, że ten ogier traktuje je teraz, jak powinien?

Chwyciłem kufel i upiłem dużego łyka. Faktycznie mocny. Alkohol jednaknie wygonił durnych myśli - raczej je jeydnie wzmocnił. Przynajmniej podsunął ostatni argument obronny:

- Wiesz, jestem prawiczkiem - oznajmiłem, ale po chwili złe myśli doszły do głosu - W sumie i tak to był związek bez perspektyw - ona jest mężatką.

Edytowano przez Generalek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz jeszcze bardziej się schyliła, prezentując Ci swoje zaplecze, a do tego seksownie się poruszała na boki. Wywoła dzięki temu u Ciebie zamierzony efekt. Chwilę później wyprostowała się, zamknęła szufladę i odwróciła się do Ciebie, z liną w kopytku.

- Noo... Czyli nie będę musiała Cię przywiązywać - zaśmiała się i odrzuciła linę w kąt. 

Lekarka podeszła do Ciebie i położyła się na Tobie, całując Cię po szyi, przy okazji robiąc "malinkę". Hearthy zaczęła kopytkiem masować Twój "przyrząd pracy", cicho przy tym pomrukując. 

- Zobaczysz... Wyjdziemy z tego problemu razem... Szczęśliwi... I będziemy robić to codziennie - wyszeptała klaczka do Twojego uszka, tuląc Cie mocno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ja robię? Powinienem od razu wyjść, kiedy tylko zacząłem się domyślać, o co jej może chodzić! Zamiast tego leżę na kanapie i pozwalam się całować. A pieprzyć to. Cindrell pewnie wybaczy swojemu mężowi, a ze mną co się niby stanie? Zostanę najwyżej przyjacielem, który może jedynie pomarzyć o czymś więcej. A nawet jeśli nie, to mam ryzykować zniszczenie jej życia? Nie, lepiej, żebym o niej zapomniał. Muszę zapomnieć. Najlepiej zadziała zaprzątanie sobie głowy innymi sprawami...

Położyłem kopyta na zgrabnym zadeczku lekarki i zacząłem go masować, przy okazji również całując ją w szyję. Czas trochę zaczerpnąć z życia. Po tych wszystkich nieprzyjemnościach związanych z pobytem w więzieniu należy mi się to, muszę się odprężyć. Nie wiem, czy naprawdę tak myślę, czy może po prostu instynkty wzięły nade mną górę, lecz kogo to obchodziło?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klaczka, gdy tylko dotknąłeś jej krągłości, cicho pisnęła z rozkoszy. Zdziwiłeś się, że tak szybko można ją doprowadzić do takiego stanu, lecz nie przestawałeś. Ona zresztą też... Całowała Cię już po policzkach i również w usta. 

- Ja... Chcę... Ciebie - wycedziła przez zęby i cofnęła się trochę. Po chwili jednak spojrzała na Ciebie surowo. - Angelo.... Angelo... Angelo....

Ty zaś szybko potrząsnąłeś głową i rozejrzałeś się dookoła. Hearthy siedziała na fotelu przed Tobą, w kopytkach nadal trzymała książkę i patrzyła się zdziwiona na Ciebie. Po chwili zorientowałeś się, że znów miałeś mały odjazd. Lekarka jednak nie była na Ciebie zła, odłoży księgę na bok i usiadła obok Ciebie.

- Również miałeś wizję, tak? Ja też przez chwilę miałam... Na szczęście nauczyłam je kontrolować - powiedziała spokojnie klacz, wciąż na Ciebie patrząc. - I uprzedzając pytanie, jestem samotna.

Hearthy wstała, poszła po notes i długopis. Chwilę później wróciła z wypisaną receptą i wręczyła Ci do kopyt.

- Proszę. Oto lek poprawiający koncentrację... Niestety tylko w czopkach. Musisz codziennie chociaż na chwilę usiąść gdzieś w spokoju i ciszy, skoncentrować się na jednej wybranej rzeczy i tylko o niej myśleć, zrozumiano? - klaczka uśmiechnęła się szeroko i zachichotała się. - Wróć do mnie wieczorem jeśli chcesz, to możemy pogadać o problemie - lekarka pomogła Ci wstać i odprowadziła do drzwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O cholera, o cholera, o cholera. Odetchnąłem z ulgą. To jednak tylko wizja, całe szczęście. O ja pier. Prawie... Prawie zdradziłem Cindrell! Z własnej woli! Czułem się podle. Chociaż... Czy faktycznie byłaby to zdrada? Potrząsnąłem głową, odganiając głupie myśli. Przez te cholerne wątpliwości niemalże to zrobiłem! A gdyby to się działo naprawdę? Jakby Cidrell się dowiedziała, to znienawidziłaby mnie. W sumie, ja siebie też.

- Dziękuję - powiedziałem do lekarki przy wyjściu - Jeśli będę miał czas, przyjdę. Przynajmniej nie jestem osamotniony w problemie, a skoro ty dałaś radę, to może się uda się i mnie - uśmiechnąłem się do niej. Nie, nie uda się - Cóż, to ja już pójdę. Trzymaj się i dziękuję raz jeszcze - czas iść do domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klaczka pożegnała Cię i zamknęła za Tobą drzwi. Jeszcze przez chwilę patrzyła na Ciebie przez okno w kuchni, lecz Ty już nie zwracałeś na nią uwagi. Chciałeś szybko iść do apteki, kupić co trzeba i wracać do domu odpocząć. 

Tak się złożyło, że sklep z lekami, do którego kierowałeś swe kopyta znajdował się niedaleko domu Cindrell. Po chwili wreszcie doszedłeś do upragnionego sklepu. Kolejka była nieziemska! Że też akurat dzisiaj zachorowało tyle kucyków! Ogier przy okienku właśnie prosił o syrop na kaszel i miał receptę, którą spokojnie mógłby czytać do wieczora. Podobnie było ze starszą klaczą za nim. Nie wiedziałeś czy czekać i się nudzić, czy wrócić do domu i też się nudzić... W tym czasie do apteki wszedł nie kto inny jak Cindrell. Stanęła za Tobą w kolejce i udawała, że Cię nie widzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie spojrzy, nie przywita się, hmm? Czym zasłużyłem na takie zachowanie? Mimowolnie nieco się wkurzyłem. Eh, te klacze, próbować je zrozumieć to bezsensowne działanie. Obraziła się na mnie? Niech jej będzie, przeszkadzać jej w tym nie będę. Jeśli ma jakiś powód, to niech chociaż powie, ale nie, lepiej nic nie mówić. Ja tutaj nie mam nic do roboty, stać w kolejce cały dzień nie zamierzam. Pójdę do domu, zrobię zakupy na najbliższe dni, może dokończę książkę. Przydałoby się także przygotować sklep do kolejnego otwarcia. Mam dość zajęć na trochę czasu.

Wyszedłem z kolejki, przepuszczając Cindrell w kolejce.

- Klacze przodem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hmm? - klacz rozejrzała się dookoła i z rumieńcem spojrzała na Ciebie. - Oh, cześć Angelo. Wybacz, nie zauważyłam Cię - tłumaczyła się z głupim uśmiechem. - Ale nie... Jednak chyba przyjdę później. Mam mnóstwo czasu.. - i wyszła.

Zdziwiłeś się nieco jej zachowaniem, ale wciąż czekałeś w kolejce. Nie wiedziałeś czy wyjść za nią, czy czekać. Jednak gość przy okienku właśnie kończył czytać swoją receptę, lekarka ucieszyła się, że to już koniec, lecz starszy jegomość wyciągnął kolejne dwie długaśne recepty i z rozbrajającym uśmiechem zwrócił się do ekspedientki.

- To dla wnuków. 

Wszyscy w kolejce cicho westchnęli, lecz ogier się tym nie przejął i znów zaczął czytać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co jest? Unika mnie? Możliwe. Może po prostu mąż w końcu zaczął ją traktować z szacunkiem, a ona postanowiła mu wybaczyć? No, na pewno bym nie pomógł w polepszaniu relacji wewnątrzrodzinnych.

Postanowiłem poczekać jednak jeszcze w kolejce. Mam przecież dużo czasu. Bezwiednie rozglądałem się po pomieszczeniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość na samym początku, by wkurzyć innych jeszcze bardziej, zaczął czytać receptę jeszcze wolniej niż na początku. W kolejce zawrzało, lecz nikt nie miał serca poganiać starszego kuca. Szczególnie, że był prawdopodobnie chory.

Ty poprosiłeś klaczkę przed Tobą, by popilnowała Ci miejsca, a sam usiadłeś przy oknie, by chwilkę odpocząć. Szyba była skierowana na wyjście domku Cindrell, dzięki czemu widziałeś czy coś się dzieje. W pewnym momencie strażniczka wyrzuciła na zewnątrz Eliskę coś do niej mówiąc i wróciła z powrotem do środka. Mała zauważyła Cię w oknie i od razu do Ciebie przybiegła!

- Wujku! A cio Ty tu lobisz? Pójdziemy się do Ciebie pobafić? - spytała się słodko młoda, a wśród tłumu dało się słyszeć komentarze typu:"Co za zboczeniec", albo "Pójdzie do domu i zgwałci...". Nikt bowiem nie wiedział, że znasz tą rodzinę. Na komentarzach się jednak skończyło, żaden kucyk nie spytał się czy Wy się znacie, albo coś w tym stylu...

W tym samym momencie z domu dało się słyszeć odgłosy awantury i tłuczonego szkła. Elisa nie reagowała i wciąż na Ciebie patrzyła na Ciebie błagalnym wzrokiem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otworzyłem szerzej, reagując na odgłosy i od razu spojrzałem w kierunku domu. Co do... ?

- Później, Eliso - odpowiedziałem do małej, zrywając się z miejsca. Poczułem ten dziwny ucisk na żołądek, który pojawia się, kiedy się boisz. Cholera, co się tam dzieje? Spojrzałem na Elisę i kucnąłem przed nią - Co ci przed chwilą mama powiedziała? - zapytałem szybko, co chwila nerwowo zerkając w kierunku domu Cindrell. Nie zdążę dobiec do domu po zbroję. Cholera!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz z uśmiechem nie znikającym z jej twarzy wciąż na Ciebie patrzyła.

- Żebym wyszła się pobawić! Może znajdę Ciebie, wujku! - odpowiedziała bez dłuższego zastanowienia.

Ty już wiedziałeś, że Cindrell potrzebowała pomocy, więc zostawiłeś małą w aptece, a sam pobiegłeś pod dom tej rodzinki... Stojąc już pod nim usłyszałeś tylko strzępki awantury.

- Dlaczego? Dlaczego chcesz odejść?! - krzyczała klacz.

- Bo jestem GEJEM - wykrzyczał jeszcze głośniej ogier, po czym było słychać dźwięk tłuczonego szkła i krzyk przerażenia strażniczki. 

Gdy już miałeś zrobić Z BUTA WJEŻDŻAM wejść do domu, Cindrell wypadła prosto w Twe kopyta cała zapłakana. Nie wiedziałeś co masz zrobić. Klacz oplotła Cię swoimi kopytkami i nie chciała puścić. Po chwili do drzwi doszedł jej mąż i rzucił Ci mordercze spojrzenie.

- A Elisa, zostanie ze mną... - wyszeptał i trzasnął drzwiami tak, że prawie szyba z nich wyleciała.

W tym właśnie momencie młoda szybko do Was wybiegła i przytuliła wciąż się śmiejąc.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stałem osłupiały, patrząc na tulące się do mnie klacze. Myślałem nad tym, co się właśnie stało. Po kolei, chronologicznie, sekunda po sekundzie zastanawiałem się na tym. Po chwili potrząsnąłem głową. Potem nad tym porozważam.

- Ciii... - szepnąłem do ucha Cindrell, głaszcząc ją po głowie - Nie płacz...

Mimowolnie jednak ciągle myślałem. Z mojej perspektywy zauważyłem jeden mały pozytyw, który był wynikiem tych wydarzeń... Mogę być z nią. Przytuliłem mocniej policjantkę. Byłem naprawdę, ale to naprawdę szczęśliwy. Największa przeszkoda sama zeszła z drogi.

- Będzie dobrze... - ciągle szeptałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strażniczka wciąż Cię tuliła. Powoli się uspokajała, choć co chwilę pociągała nosem. Eliska troszkę posmutniała widząc mamę w takim stanie i to w nią się wtuliła, by polepszyć jej samopoczucie. I już po chwili Cindrell stanęła przed Tobą już spokojna, z czerwonymi od płaczu oczami i małym glutkiem zwisającym z nosa.

- J-ja... On... On jest... Gejem.. - wyszeptała klacz i znów się przytuliła. - Czy... Możemy wrócić do Ciebie? Czy masz coś do załatwienia na mieście? - spytała się cicho, tuląc Cię mocniej, prawie pozbawiając powietrza.

Młoda usłyszała o co spytała się jej matka i zaczęła podskakiwać wokół Was jak Pinkie, gdy ma szok cukrowy (w sumie ma go cały czas...).

- Taak! Idziemy do wujka! Do wujka! - krzyczała głośno uśmiechnięta od ucha do ucha i nie przestawała skakać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ty się jeszcze pytasz? Naprawdę myślisz, że mogę mieć ważniejsze sprawy od was? - zapytałem retorycznie, kręcąc głową z małym uśmiechem. Po chwili spojrzałem na podskakującą małą i uniosłem wzrok ku niebiosom - Bogowie, skąd ona bierze energię?

Chwyciłem Cidrell za kopyto i zacząłem prowadzić ją powoli w kierunku mojego domu. Szeptałem jej przy okazji do ucha czułe słówka i pocieszenia:

- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Masz ciągle Elisę... oraz mnie. Nie ma co płakać, sama mówiłaś, że był z niego kawał drania. No i wyszło na to, że, ehm, nie byłaś w jego typie. Cóż, według mnie zostawić kogoś takiego jak ty to szczyt debilizmu... - i tym podobne. Równocześnie zastanawiałem się, co klacze robią, kiedy coś takiego się stanie. Pewnie cały czas płaczą, tak jak ona przed chwilą. Jak można płakać po czymś takim, to ja nie wiem. Przecież on ją bił! Powinna się cieszyć, a nie szlochać! Przez głowę przemknął mi pomysł, ale zaraz go odrzuciłem. Tak szybkie zaproszenie jej na kolację byłoby chyba przesadą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W miarę jak szeptałeś klaczy miłe słówka, ona stawała się bardziej radosna. Przestawała się smucić i poczęła się uśmiechać się do Ciebie i córki.

- Dziękuję... - wyszeptała. - Już mi lepiej. Musiałam się po prostu wypłakać... - dokończyła i dała Ci buziaka w policzek.

Młoda zauważyła co robicie. Podskoczyła bliżej Was i patrzyła z szerokim uśmiechem na Ciebie.

- A wujek kocha mamę? Bo ja kocham wujka! - krzyknęła na cały głos i zrobiła się z tego cała czerwona.

Wreszcie po chwili spacerku doszliście do domu. Weszliście do środka. Mała szybko poleciała do zabawek, a Wy usiedliście na kanapie i przytulaliście się, by zrobiło Wam się i cieplej i lepiej na duszy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciągle głaskałem Cindrell po grzywie. Cieszyłem się jej radością. Najchętniej zapytałbym ją o to, co się stało w środku jej mieszkania, ale nie chciałem jej o tym przypominać. Nie, na to przyjdzie czas kiedy indziej. Co teraz mógłby dla niej zrobić? Miałem kilka pomysłów, ale wszystkie wymagały niemożliwego - puszczenia jej. Była taka cudownie cieplutka...

Słyszałem, jak oddycha, jak jej serce uderza głośno, czułem każde jej poruszenie. To było... wspaniałe. Brakowało mi tylko jednego - jej śmiechu.

Nagle przewróciłem ją na grzbiet i zacząłem ją łaskotać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klaczka wygodnie się ułożyła w Twoich kopytach. Prawie zasypiała... Zamknęła oczy, rozmarzyła się. A tu nagle przewraca się na brzuch i czuje na sobie Twoje kopytka. Oczywiście łaskotałeś ją, więc nie pozostało jej nic innego, jak tylko zacząć się śmiać! Po chwili jej córka wskoczyła na matkę i również zaczęła ją łaskotać w jej czuły punkt.

- Hahaha! N-nie.. Haha... Prze-przestańcie! Hahaha... Boo.. Ja.. Haha... popuszczę! - krzyczała przez śmiech Cindrell i starała się jakoś bronić, lecz jej działania spełzły na niczym. Chociaż... Elisa drugim kopytkiem również Ciebie zaczęła gilgotać, mając nadzieję, że również będziesz się śmiać! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak pogrywasz? No to zobaczymy, jak odpowiesz na to, ha! Moje jedno kopyto puściło Cindrell i "zaatakowało" małą. Jednak walka na dwa fronty zwykle jest z góry przegrana, nie ma się dość podzielnej uwagi, by widzieć wszystkie zagrywki przeciwników, więc również śmiałem się głośno. W takiej sytuacji trzeba skupić się na jednym, a dopiero potem zająć się drugim. Miałem plan, jak wykluczyć z bitwy Cindrell... Już jakiś czas chciałem to zrobić, ale najpierw płakała, a potem wracaliśmy do mojego domu, więc nie było okazji.

Ciągle łaskotałem obie klacze, ale powoli, niepostrzeżenie zbliżałem się do twarzy Cindrell. Jeszcze troszeczkę, jeszcze odrobina... Jest!

Błyskawicznie puściłem Elisę i obydwoma kopytami przyszpiliłem Cindrell do kanapy. Od razu przylgnąłem do niej, nie pozwalając jej wstać. Była taka cieplutka... Pocałowałem ją najnamiętniej jak umiałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...