Skocz do zawartości

[Mature] Przeklęty Dar (Nicolas Dominique)


Zodiak

Recommended Posts

Reszta poszła szybko. Szaraka wykończyła Paraxia. Twoje porażenie sparaliżowało go na moment, jęknął z bólu. Wtedy turianka w tanecznym piruecie cięła go omni-ostrzami. Posoka zachlapała ścianę. Zauważyłeś coś dziwnego, coś niepokojącego. To nie była ludzka krew. Miała inny, bardziej niebieski odcień. Paraxia po cięciu w pierś, uderzyła w gardło, a potem przebiła napastnika. Ten zacharczał tylko, padł na podłogę i zadrżał spazmatycznie. Taki był koniec Szaraka. 

- Skurwiel - syknęła turianka, po czym siarczyście splunęła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 198
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Ignorując narastający ból, zbliżyłem się do swojego dawnego oprawcy. Widok jego martwego truchła był naprawdę ucztą dla moich oczu. Niepokoiły mnie jednak dwa fakty: przede wszystkim to, że mimo mojej ucieczki Szaraki wciąż mnie obserwowały. Cóż, co prawda ten bosh'tet mógł kłamać, ale coś podpowiadało mi, iż w tym wypadku mówił prawdę. Poza tym, kolor krwi wskazywał na silną modyfikację ciała, a to nigdy nie był zbyt dobry znak. Jego biotyka zdawała się być wzmocniona, ale nie potrafiłem stwierdzić, z jakiego powodu. 

Zacząłem się również zastanawiać, jaki interes z kimś takim miałby Handlarz. Wszakże to właśnie do niego Szarak wysyłał jakieś informacje...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Turianka odetchnęła i oparła się o ścianę, kroganin zaklął. Doktor Saw pozbierał się zza swojego biurka i złapał za głowę, z łysego czoła ciekła stróżka krwi. Medyk podniósł się i jęknął boleśnie, stęknął. Wkrótce na równe nogi wstał też mordok. Salarianin razem z człowiekiem spostrzegli inną barwę krwi.

- Hm... - zamyślił się doktor. - Kończyny ludzkhie, aber... krew jest...

Mordok zamiast mówić, podszedł do szaraka i zdjął z niego kaptur zwiadowczy. I zaklął. Agrash, kiedy spojrzał na trupa, opuścił ręce z wrażenia. Człowiek zmienił barwę skóry na niezwykle jasną, zbladł. W oczach Paraxii zobaczyłeś nieprzenikniony, głęboki strach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reakcje reszty ekipy była dla mnie dość zaskakująca. Nie widziałem nic niezwykłego w tym Szaraku, prócz niebieskiej krwi, ale... wyglądało na to, że coś było na rzeczy. Paraxia raczej nie wyglądała na kogoś, kogo łatwo przestraszyć. Ale teraz...?

- A wam co? - mruknąłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I zobaczyłeś... twarz. Niby ludzką, ale nie. Niby turiańską, ale też nie. to była hybryda. Miał rogowatą, szorstką skórę, małe szczękoczułki i turiańskie oczy. Na głowie  miał ludzkie włosy  nos, kształt samej twarzy tez się zgadzał z ludzkim. Na tej przerażającej, groteskowej twarzy widniał szyderczy uśmieszek, zza którego błyskały kły.

- Musze się napić. Dużo - westchnęła Paraxia. - Bardzo dużo. Co to, kurwa, jest?!

Agrash skomentował to tylko dwoma słowami. Mordok miał twarz zimną i nieruchomą jak posąg. 

- Ja... - stęknął Saw. - Och, mein Gott...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwowałem Szaraka bez większych emocji. No, prawie. Do tej pory jedyne tego typu hybrydy, jakie widziałem, były nieudanymi eksperymentami Szarego Świtu, spowodowanymi odrzuceniem turiańskiej tkanki przez ludzkie ciała. Tamci wyglądali jednak bardziej makabrycznie - zupełnie jakby ktoś powiązał różne, losowo dobrane części ciała, nie patrząc na ich spójność. Wyglądało na to, że moi oprawcy w końcu zdołali odkryć, jak się zmodyfikować, nie zabijając się. Co było zarówno fascynujące, jak i kompletnie popieprzone.

- To jest to, czym zajmuje się Szary Świt... - stwierdziłem jedynie, opierając się o zniszczony stół.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

- Ale syf - skwitował z kamienną twarzą Agrash. Trzeba było mu to przyznać. 

Mordok z obojętną miną lustrował ciało spojrzeniem, doktor Saw miał na ludzkiej twarzy wypisany strach, obrzydzenie i fascynację. Uklęknął przy zwłokach i zaczął je skanować omni-kluczem. Mruczał pod nosem jakieś dziwne słowa. 

- Tak, tak... - mówiła pani kapitan. - Napić się... To na trzeźwo jest nie do przełknięcia.

- Dobrze się czujesz? - spytał Agrash. Nuta troski zabrzmiała w jego ostrym krogańskim głosie. 

Turianka omiotła was wzrokiem, zatrzymała się an tobie i patrzyła przez chwilę. W tym czasie Mordok również ukląkł obok trupa i zaczął majstrować przy jego omni-kluczu.

- Quarianin bez hełmu - powiedziała Paraxia w końcu. - Teraz to... Co dalej? Asari z kutasem?  

Edytowano przez Zodiak
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiedziałem, jak mam się czuć. Z jednej strony radość, że w końcu jeden z moich oprawców padł martwy, Z drugiej... przerażenie faktem, że faktycznie mogli mnie obserwować cały czas... Nikt przecież nie wiedział, że trafię akurat na ten statek, a ten drań już tutaj siedział... Wątpiłem w szczęśliwy traf Szarego Świtu, oni zdecydowanie nie polegali na tak niepewnych rzeczach.

 

- Próbowali, do tej pory im nie wychodziło - stwierdziłem. - Chyba... powinienem się tutaj cieszyć, ale... to jeden z wielu. Chociaż tyle dobrego, że... to jeden z wyższych rangą u Szaraków...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

- Pewny jesteś? - zagadnął Mordok. - Bo on tu był na misji samobójczej. Nikogo ważnego na taką misję by nie wysyłali. Ale ciekawe jest to: Z tego omni-klucza na Noverię słany był zwykły spam. Bezużyteczne i głupie wiadomości. Za to zaszyfrowane, bardzo ciekawe, słane były gdzieś na Cytadelę. 

Salarianin wstał i zaczął grzebać we własnym omni-kluczu. 

- Raporty dotyczyły "Obiektu Sigma003", lub też inaczej quarianina o imieniu Talon. Raporty były wysyłane od dłuższego czasu w regularnych odstępach. Dotyczyły głównie rozwoju obiektu w społeczeństwie, adaptacji i tym podobnych. Byłeś obserwowany od bardzo dawna. 

- Śmierdzi mi to - stwierdził Agrash, krzyżując ręce na piersi. - Bardzo. To co? Lecimy na Cytadelę? Bo widać ta Noveria była podpuchą. 

- Tak. - Pani kapitan pokiwała głową. - Lecimy na Cytadelę i mamy się na baczności. O wiele ciężej jest działać takim organizacjom w strefie wpływów Rady. Poza tym... może czas zrobić zakupy? Ten tu nasz nowy rekrut potrzebuje pancerza... i inicjacji. Agrash...

Turianka nachyliła się do kroganina i wyszeptała mu coś na ucho. Ten spojrzał na nią dziwnie, przewrócił oczami i kiwnął głową na znak, że się zgadza. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie podobało mi się to wszystko. Ani te słowa o inicjacji, ani tym bardziej fakt, że wróg zrobił mnie w konia. Naprawdę byłem przekonany, że przesyła ważne informacje na Noverię, ale spam...? Nie, nie chciałem w to wierzyć. Jednak... Mordok miał rację, z pewnością nie wysyłaliby kogokolwiek wysokiego rangą tylko po to, by zginął za sprawę. Co tylko oznaczało, że moja misja wciąż stała w miejscu.

 

Zakląłem w myślach we wszystkich mi znanych językach, po czym zapytałem:

- Długo zajmie ten... lot? Bo potrzebuje chwili dla siebie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O tym dowiemy się od naszego pilota - rzekła Paraxia, aktywując swój komunikator. - Ile zajmie nam podroż stąd na Cytadelę? Co... Nie. I wyłącz... wyłącz tego pornosa. Czekaj, ja słyszę...? Nieźle. Ale wyłącz go! Tak... Ile zajmie nam podróż na Cytadelę, pytam? To rusz łaskawie swoimi paluszkami i zawieź nas tam... No... Bez odbioru. 

Turianka pacnęła się szponiasta dłonią w czoło i okręciła głową. 

- Za jakieś pięć godzin będziemy na miejscu. Sugeruję coś zjeść i się zdrzemnąć. I obszukać statek, uważać na pluskwy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Da się zrobić... - stwierdziłem, po czym wymaszerowałem z pomieszczenia.

 

Miałem cholernie dużo do przemyślenia. Od tego wszystkiego aż rozbolała mnie głowa. Próbowałem pojąć, jak mogłem dać się aż tak omamić. Czyżby moja wściekłość mnie zaślepiła i uniemożliwiła zobaczenie szerszej perspektywy? A co, jeśli wciąż byłem sterowany przez Szary Świt? Nie mogłem przecież wykluczyć, że Paraxia także należała do nich, a dołączenie do nich było tylko kolejnym podpunktem na liście... Jeśli faktycznie byli wszędzie, jak mogłem komukolwiek zaufać?

 

Jak najszybciej chciałem dojść do maszynowni i przysiąść gdzieś w pobliżu uspokajającego odgłosu silników.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drzemiąc przy buczeniu silników znalazłeś - przynajmniej chwilowe - ukojenie. Sen zawsze działał na ciebie jak złoty środek. Odprężał umysł i ciało. Czas mijał szybko, było ci wygodnie. Było ciepło i przytulnie. Jednak czujności nie straciłeś: wyczułeś, usłyszałeś i zobaczyłeś nadchodzącego Mordoka.

- Pobudka - rzekł chłodno. - Prawie dolatujemy. Paraxia kazała ci się stawić na mostek. Ta turianka ma talent, tyle ci powiem. Wiesz do czego? Do przeglądania innych. Wystarczy, że spojrzy na kogoś i już wie, czy coś z niego będzie. A wygląda na to, ze w tobie coś zobaczyła. 

Edytowano przez Nicolas Dominique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety wymuszona pobudka spowodowała, że wszystkie te moje czarne myśli powróciły i ponownie pogorszyły mi nastrój. Wyglądało na to, że jeszcze sporo czasu upłynie zanim zdołał ułożyć sobie w głowie to wszystko... Tymczasem jednak musiałem to odłożyć na później.

 

- Skoro tak mówisz... - stwierdziłem, podnosząc się. - Zatem prowadź...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Przybiliście do doków Cytadeli. Wszyscy najemnicy na pokładzie planowali wyjście, każdy już wiedział gdzie pójdzie. I tak cześć miała iść do miejsca zwanego "Czyściec", inni wspominali coś o jakiejś chorej norze. Podczas gdy pani kapitan, dwóch jej oficerów i ty spotkaliście się przy śluzie. Z mostku dobiegała teraz szybka i głośna muzyka klubowa, a fotel pilota zaraz miał się rozlecieć. 

- Dobra - oznajmiła Paraxia. - Ja i Mordok pójdziemy szukać naszego celu, podczas, gdy Agrash przechrzci Trace'a. Spodziewam się, że jakiś czas tu będziemy musieli spędzić. Więc i jakiś pancerz ci znajdziemy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobra... - odparłem, po czym zarzuciłem kaptur na głowę. Cytadela nie była miejscem, w którym czułem się swobodnie (nie, by takowe istniało) i wolałem nie zwracać na siebie nadmiernej uwagi. Chociaż i tak wystarczyłoby, żeby Agrash wyszczerzył zęby, by nadmiernie zainteresowani poszli w swoją stronę.

 

Spojrzałem na kroganina.

- To... gdzie teraz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Teraz pójdziemy do niższych okręgów, gdzie sam bywałem jako młodzik. 

Tak... A należało pamiętać, że krogański "młodzik" ma więcej lat niż miałby ojciec ojca twojego ojca. W tym momencie przez myśl przeszło ci, ile Agrash może mieć lat? Kilka setek? Może nawet ponad pół milenium. Kto wie. 

Cytadela była pełna różnych dziwaków, nie wyróżnialiście się z tłumu. Agrash stąpał ciężko, często obijał się o kogoś, kto uciekał przed kroganinem. Droga do niższych okręgów zajęła wam pół godziny. Wtedy poczułeś się lepiej. Było tu ciemniej, puściej i przytulniej. Było więcej tajemniczych typków, którzy przyćmiewali cię pod względem wyróżniania się z tłumu. 

- Ach - odetchnął kroganin. - Od razu lepiej. Nienawidzę tego tłumu na górze. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Swojskie... klimaty - przyznałem. 

 

Będąc tutaj, czułem się zdecydowanie lepiej. Otoczenie przypominało mi Omegę, na której spędziłem tyle długich miesięcy. Było tak samo ponuro, w okolicy kręciły się same nieprzyjemne, z pewnością naćpane, typy o gorszym wyglądzie niż ja.

Jak w domu..., pomyślałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No, mój młody quariański przyjacielu... Jesteśmy na miejscu. Witaj w "Nowej Norze Chory"! Mało ambitna nazwa, no ale...

Stanęliście przed wejściem do miejsca, skąd słychać było mocną klubowa muzykę. Neon nad wejściem przedstawiał dwie asari leżące w dość dziwnej i - mogłeś się założyć - niewygodnej pozycji. Przed drzwiami stał bramkarz - jak każdy inny w galaktyce, kroganin w czarnym gajerze. Śmiertelnie poważny z przerażającą mordą. 

- Witam, panowie - zaczął, gdy podeszliście. - Kredyty mają?

Agrash mruknął coś niezrozumiałego, co było chyba potwierdzeniem. 

- Zatem zapraszam. - Gestem zaprosił was do środka. 

W środku... Klub stanowił okrągłe, wysokie pomieszczenie pośrodku którego stał owalny bar, na którym prawie nagie asari i ludzkie kobiety w obcisłych, lateksowych kostiumach tańczyły w dziwny... hipnotyzujący sposób. Pod ścianami było kilka małych scen, otoczonych przez fotele i stoliki. Na scenach, tak jak na barze, tańczyły asari i ludzkie kobiety.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musiałem przyznać, że był to dość... interesujący widok. Co ciekawe, widziałem już takowe... tancerki raz czy dwa, gdy postanowiłem zhakować sobie drogę do Zaświatów, jednak wtedy zupełnie mnie to nie ruszało, nie zwracałem na nie uwagi.

 

Z drugiej strony nieco mnie obawiało, co Agrash planował wobec mnie. Takie miejsce świadczyło, że raczej nie będzie to jakaś... prosta inicjacja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kroganin zaprowadził cię do jednego z siedzisk przed sceną, na której tańczyła smukła asari o wspaniałym mrocznym granatowym kolorze. Usiadłeś, zahipnotyzowany jej tańcem. Agrash pogrzebał w swoim omni-kluczu, a twój zajarzył się lekko. Na twoje konto wpłynęło trochę kredytów. Kroganin uśmiechnął się i dał tancerce napiwek. 

- Witaj wśród Czarnych Księżyców. 

Ciemna asari uśmiechnęła się w sposób, który przyprawił cię o dreszcze. Zeszła niżej i zaczęła prężnie tańczyć, prawie pod twoim nosem. Reakcja była bardzo szybka. Temperatura ci skoczyła, a krew powoli napływała w niższe partie ciała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie byłem pewien, dlaczego reagowałem na to wszystko w taki sposób. Na Omedze nieraz przecież widywałem takie tańce... Chociaż, chyba jednak nie z takiego bliska i nie był wykonywany dla mnie. Czułem się bardzo nieswojo i z chęcią bym się przeniósł w inne miejsce, ale z drugiej strony... nie wypadało mi się narażać kroganinowi, zwłaszcza, że ten jeszcze zapłacił. Spróbowałem się nieco odprężyć, choć nie było to dla mnie proste...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Tancerka w mig spostrzegła, że nie jesteś wniebowzięty. I chyba ceniła sobie swoją pracę, bo w mig z zacięta miną zwiększyła swe starania. Zaczęła tańczyć naprawdę blisko i naprawdę podniecająco. W końcu zaczęła cię głaskać po głowie i policzkach. 

- Co się dzieje, skarbie? Jesteś taki spięty... Nie podoba ci się taniec? - wymruczała ci do ucha. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...