Skocz do zawartości

Pinkie Pie Is Dead [PL][Z][Dark][Noir]


aTOM

Recommended Posts

Jakiś czas temu zdarzyło mi się popełnić tłumaczenie ww. tekstu, którego autor napisał też wcześniej uwielbianego przeze mnie fika “White Box” (twórca ten niestety odszedł już z fandomu). Całość została już kiedyś opublikowana na FGE, ale ostatnio postanowiłem nieco odkurzyć to tłumaczenie, poprawić lekko kilka rzeczy i podzielić się z nim także tutaj. Jest to historia z gatunku noir (stąd też dział MLN), nawiązująca stylem i narracją do Sin City czy też Maxa Payne'a - jeśli więc lubicie takie klimaty, gorąco zachęcam do czytania.

 

Autor oryginału: Chromosome

Korekta tłumaczenia: Finn di Cordian, Jacek Hożejowski

 

Opis: Przez długi czas żyłem niczym kukiełka teatralna, podtrzymywana przez ostatnią nitkę. Tylko jedna rzecz powstrzymywała mnie przed upadkiem w nicość. Tylko jeden kucyk okazał mi dobroć, na którą w żadnym wypadku nie zasługiwałem. A teraz odszedł.

Spadam, a jedyne co mnie przeraża to myśl, co czeka na mnie w dole.

 

Pinkie Pie Is Dead [ENG]

 

Pinkie Pie Is Dead [PL]:

Prolog

Rozdział I

Rozdział II

Rozdział III

Rozdział IV

Rozdział V

Rozdział VI

Rozdział VII

Rozdział VIII

Rozdział IX

Rozdział X

Rozdział XI

Rozdział XII

Epilog

 

Aktualizacja: Artiko/Nightshade wykonał lektorat tegóż fanfika. Podaję zatem link do całej playlisty na YT:

Pinkie Pie is Dead PL Lektorat

Edytowano przez Dolar84
  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, Sin City i Max Payne to dobre porównania. Przeczytałem ten fik jakiś czas temu, zaraz po tym jak ukazał się ostatni rozdział na FGE. Opowiadanie bardzo dobre, klimatyczne z zaskakującym rozwiązaniem i jeszcze lepszym zakończeniem. Całość została przeczytana za jednym podejściem. Pewnie się nie znam, za mało widziałem i tak dalej, ale uważam, że jest to kwintesencja gatunku. Po lekturze szukałem czegoś podobnego w polskiej twórczości, ale nie udało mi się znaleźć niczego aż tak dobrego (w podobnym gatunku naturalnie). Po prostu poprzeczka została zawieszona zbyt wysoko.

Na pewno nie jest to opowiadanie dla wszystkich, ale bez wątpienia mogę polecić każdemu, kto lubi trochę mroczniejszy klimat i / lub śledztwa.

I na koniec chciałbym podziękować aTOMowi, bo gdyby nie jego praca włożona w tłumaczenie, pewnie jeszcze długo nie odkryłbym tego gatunku, a także nie zapoznałbym się z samym Sin City. W moim mniemaniu byłaby to wielka strata.

Hm… Tak sobie myślę, że autorowi opowiadania chyba także jestem winny podziękowania, w końcu on też się do tego trochę przyczynił :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękne. Perfekcyjne w każdym calu.

Mam słabość do takich postaci jak Sideways, może dlatego płakałam podczas czytania końcowych rozdziałów - pierwszy raz przy fanficu MLP, jak potem zauważyłam z lekkim zdziwieniem. Z tym że ten tekst był na tyle... idealny - pod względem stylu, języka, graniu na emocjach - że kompletnie nie dało się tego odczuć. Aż brakuje mi słów, po prostu coś fantastycznego.

No i te zwroty akcji, heh. Zdarzyło mi się dwa razy wrzasnąć "NIEEE!" do monitora xd

 

Dziękuję za tłumaczenie, świetna robota! Było kilka literówek, których niestety zapomniałam zaznaczyć, ale były na tyle niewielkie, że nie przeszkadzały w lekturze.

I przy okazji, aTOM - zmień kolor czcionki na automatyczny w swoim poście, przy ciemnym tle wygląda tak: http://puu.sh/7adjk.png

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Po lekturze szukałem czegoś podobnego w polskiej twórczości, ale nie udało mi się znaleźć niczego aż tak dobrego (w podobnym gatunku naturalnie

W pewnym sensie nieco podobny jest "Pie Killer" Nicolasa, choć to nie jest typowy noir. Sama historia jest jednak całkiem zacna.

 

Kolor czcionki przemianowałem, nie miałem pojęcia, jak to wygląda przy ciemnym tle, bo sam korzystam z domyślnych ustawień we wszystkim.

 

I dziękuję za komentarze :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


W pewnym sensie nieco podobny jest "Pie Killer" Nicolasa

 

Chociaż zapewne nie stało się aż tak zakręcone pod koniec, jak u mnie :P

 

Also, aTOM, w końcu napisałeś posta, w którym nie ma problemów z kolorem czcionki w pierwszym poście - tyle wygrać ;-;

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Chociaż zapewne nie stało się aż tak zakręcone pod koniec, jak u mnie

Tożsamość mordercy w "Pinkie..." to jedno wielkie WTF, a ty twierdzisz, że to nie jest zakręcone? :P Choć fakt, zakończenie "Pie Killera" też ma w sobie sporo szaleństwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 months later...

Gdy zabierałem się do lektury tego opowiadania, nie spodziewałem się tego, co mnie czeka. Dostałem krótkie, ale na swój sposób przyjemne opowiadanie, które czyta się jak najlepszy film kryminalny. Świetna kreacja postaci, zwłaszcza Sidewaysa. Ciekawa i wciągająca fabuła. MIAŻDŻĄCY klimat, który z miejsca polubiłem. I zabójca, którego tożsamość była tak niespodziewana, że wpaść na to mógłby tylko szaleniec albo geniusz. Opowiadanie rewelacyjne, godne polecenia, 11/10 i znak jakości, tłumacz takich więcej.

 

I ten. Dolan84 zły człowiek, bo nie mogę zagłosować na epic, więc rozumiesz...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

Przeczytane. No cóż, większa część fanfika bardzo mi się podobała. Mroczny klimat, wciągająca fabuła i tłumaczenie na najwyższym poziomie. A potem tożsamość mordercy została wyjawiona i wszystko poszło się kochać.

 

Mimo wszystko polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Fanfik bardzo ciekawy zresztą to mój pierwszy przeczytany w całości. Od samego początku ciągnie od niego nutą mroku i tajemniczości, charakter głównego bohatera i jego problemy są świetnie wykreowane. Zakończenie całkowicie mnie zaskoczyło , choć przez moment przeczuwałem że zabójcą może być tenże stwór.

 

Polecam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 years later...

Lektura tego fika wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Być może wynikało to z mojego nastawienia do dzieła, a być może ono po prostu ma swoje wady. 

Zacznę od tego, że sam fanfik jest krótki. Powiedziałbym, że bardzo krótki. Nie ma tu kilkukrotnego przesłuchiwania podejrzanych, nie ma snucia wniosków, nie ma wyciągania brudów i brudków... Jest krótki do tego stopnia, że nie przesłuchano nawet całej szóstki, pardon, piątki. Czy to jednak źle? Nie do końca. Znaczy, fajnie by było zobaczyć ten motyw w stylu kryminału Agaty Christie, ale to wykonanie się na swój sposób sprawdza i ma swój urok. Przynajmniej do momentu, kiedy dowiadujemy się, kto jest mordercą. Bo wtedy wszystko leci na księżyc. Sam pomysł na to, kto zabił jest co najwyżej średni. Motyw też wywołał u mnie efekt: WAT? Aczkolwiek, finałowa walka z mordercą była jak najbardziej na plus. Czuło się hollywoodzki klimat i czytało z zapartym tchem. 

Przejdźmy jednak do fabuły. Pinkie zostaje zamordowana i to dość brutalnie. Sprawą zajmuje się miejscowa policja i miejscowy detektyw, z bardzo interesującą przeszłością. Swoją drogą, świetna, bardzo klimatyczna postać, której losy śledzi się bardzo przyjemnie. I choć jej przeszłość jest bardzo w stylu hollywood, to doskonale tu pasuje. Nie wyobrażam sobie tu innego bohatera 

Spoiler

Niewysoki gryf ze starannie wypielegnowanym wąsem wymagałby bardzo drastycznej przebudowy całego fanfika. Tak samo, wścibska, starsza klacz (Babcia Smith), czy kapłan kościoła solarnego ;)

Nasz detektyw ogląda miejsce zbrodni, notując sobie wszystkie dziwności. Wyprasza u nielubianych księżniczek pozwolenie do prowadzenia śledztwa i zabiera się do dzieła. Przesłuchuje rodzinę, najbliższe przyjaciółki, spotyka się z lekarzem, który przeprowadzał oględziny zwłok... Aż wreszcie trafia na ierwszą podejrzaną, u której znajduje narzędzie zbrodni (na wierzchu). Dowody są z jednej strony obciążające (ale aż tak  ordynarnie oczywiste, że od razu nasuwa się wniosek, że podejrzana jest niewinna), a z drugiej, okazują się niewystarczające do skazania, czy nawet do zamknięcia na kilka dni.

Oczywiscie detektyw zostaje odesłany do domu, gdzie pije (fajna realizacja. Może trochę sztampowa, ale robi robotę). We śnie odwiedza go Luna i poznajemy spory wycinek przeszłości bohatera. Myślę nawet, że najważniejszy, bo to on tłumaczy, czemu się znalazł w kucowsi i czemu tak mu zależało na tym, by zająć się  tym śledztwem. Samo spotkanie z luną też jest tu fajnie zrealizowane. Zwłaszcza w kontekście ich poprzedniego spotkania w realu. 

Gdy się wreszcie obudzi, skacowany przegląda notatki i dochodzi do wniosku, kto jest mordercą i kto będzie następną ofiarą. Błyskotliwie biegnie na pomoc, zdąża w ostatniej chwili i cudem przeżywa epicką walkę z mordercą. 

No i na końcu mamy scenę z pogrzebu Pinkie, która wspaniale zamyka ten fanfik. Jak dla mnie majstersztyk. 

Słowem, jeśli chodzi o treść, to budzi ona moje mieszane uczucia. Pomysł jest świetny. Relacje detektywa z podejrzanymi i z księżniczkami, jak najbardziej na plus. Wprawdzie można by tu naprawdę sporo dopowiedzieć, ale w tej formie też jest dobrze. Klimat w tym fiku jest zatankowany po korek i aż się wylewa. Postać głównego bohatera pasuje wprost idealnie. Niestety morderca jest bez sensu, pojawia się tak z plota, a jego motyw też się nie kalkuluje. 

 

Poa na postacie. Już pochwaliłem nieco zapitego, palącego detektywa, który nie lubi władzy i ma przeszłość, która budzi go po nocy. Pora więc pochwalić pozostałych. Flutershy wyszła wspaniale. Dokładnie tak, jakbym się po niej spodziewał. tak smutna, ze nie jest już w stanie płakać. Tak przybita, że spokojna... tak bym ją widział, gdybym sam pisał tego fika. Twilight próbująca znaleźć rozwiązanie w postaci nekromancji też wypada śietnie. Zwłaszcza w połączeniu z jej dość oschłym stosunkiem do detektywa i wiarą we własne kompetencje (skoro elementy rozwiązują wszystkie problemy, to znajdą i mordercę). Rainbow przebijająca się przez kordon do pokoju Pinkie również pasuje do tej postaci. Wprawdzie wskazuje na silny shipping PieDash, ale to mi jakoś tu pasuje. Same księżniczki też wypadają dobrze, postawione przed faktem mordu na jednej ze strategicznych dla kraju person. 

Słowem, poza mordercą, w tym fiku nie ma złych postaci. Wszystkie zachowują się naturalnie i trzymają poziom. Trochę szkoda, że nie dostaliśmy więcej interakcji między nimi, a detektywem, ale to jest do przeżycia. 

 

Tyle z treści, pora na formę. Tu nie mam w zasadzie nic do zarzucenia. W końcu to tłumaczenie aTOMa. Wybitnego tlumacza, dysponującego swym, zaufanym sztabem. Żadnych błędów nie widać, tekst jest schludny i czytelny. sama przyjemność. 

 

Podsumowując, to nie jest zły fik. Nawet mimo mordercy z plota i bardzo niewielkiej długosci, to dalej jest przyjemne i klimatyczne opowiadanie, które zdecydowanie warto przeczytać. Polecam.

 

 

Spoiler

Jeśli zastanawiacie się, czemu morderca mnie tak wnerwia, to odpowiadam:

Spoiler

To Gummy. Tak, ten mały, bezzębny aligatorek

 

 

 

 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 years later...

Czy naprawdę muszę pisać co jest nie w porządku z „Pinkie Pie is Dead”?

 

Jest to naprawdę zastanawiający fanfik. Przypomina mi inną pozycję pt. „Unmarked”, którą kiedyś wysłuchałem. I te podobieństwa są w pewnym sensie uderzające. Unmarked był jednak czymś co nazywamy Occult Detective – kryminał okultystyczny, podczas gdy „Pinkie Pie is Dead” udaje rasowego przedstawiciela powieści detektywistycznej do tego w klimacie Noir. Equestria nawet do tego zachęca, wszak przypomina ona nieco Stany Zjednoczone lat 20-30tych, prawda? I ma to wiele z tego, czego oczekujemy od kryminału Noir.

 

Narracja jest wartka, detektyw jest sfrustrowany swoją pracą i życiowymi niepowodzeniami, w dodatku nadużywa alkoholu. Owszem, nie ma tutaj zbyt wielu scen akcji, ale autor po mistrzowsku prowadzi dialogi między detektywem a przesłuchiwanymi, ukazując ich relacje w sposób pełen niuansów. I tak jak w dobrym kryminale morderca gdzieś tam jest, przewija się na kolejnych stronach ale praktycznie nie ma dowodów, na to, że może być sprawcą. Pomówimy o tym później.

 

Opisy kolejnych etapów prowadzenia śledztwa jak np. oględziny miejsca zbrodni nie są przepełnione profesjonalnym żargonem (co bym ocenił pozytywnie) ale pokazują mniej więcej przebieg śledztwa. Detektyw logicznie próbuje rozważyć przyczyny i przebieg zajścia i a czytelnik pochłania kolejne strony jak szalony. Nie kłamię, jeszcze żadnego fanfika nie czytałem z takim zapałem. Nie przeszkadzają w tym literówki, powtarzające się zbyt blisko siebie słowa. To jest tłumaczenie z języka angielskiego a tam powtórzenia są normą, jednak korekta mogłaby  być ciut lepsza.

 

Poza tym sam bohater wydaje się być odrysowany od sztancy detektywów z filmów czy powieści Noir ale wciąż ma w sobie tę charyzmę, która sprawia, że mimo iż jest miejscami żałosny, budzi zainteresowanie czytelnika. Dopiero pod koniec ta obawa o niego słabnie, gdyż autor chyba jednak trochę przesadził w tym psychologicznym samobiczowaniu bohatera.

 

Z małych zastrzeżeń wyciągam wniosek, że bohater jednak czasem wyciąga informacje podczas przesłuchań nie wiadomo skąd. Przykładowo podczas rozmowy z Twilight mówi on, że interesuje się nekromancją. Czy detektyw, który nie jest wybitnym czarodziejem ani nie ma żadnej sugestii, że zna się na czarach lepiej niż przeciętny jednorożec, potrafiłby rozpoznać dzieła o nekromancji? Autor często sugeruje, że przesłuchiwane kucyki coś ukrywają, ale nigdy nie mamy możliwości wniknięcia co za tym stoi. Czy Mane 6 nie lubiły tak naprawdę Pinkie Pie i nic do niej nie czują? Są takie sugestie ale mają one za zadanie tylko odwrócić uwagę czytelnika i dodać pikanterii całości przed ostatecznym wskazaniem winowajcy.

 

I tutaj muszę to napisać: sprawca nie mógł być wskazany przez czytelnika poprzez otrzymane informacje ani posiadając wiedzę z serialu.

Spoiler

Aż do czwartego sezonu, a fanfik był tłumaczony na polski na początku 2013 r. a więc musiał powstać najpóźniej w 2012 r. nie ma informacji, że Gummy jest w stanie myśleć jak kucyk (czyli człowiek) i wybija się inteligencją ponad inne zwierzęta. Czemu Gummy rozumiał Pinkie Pie, skoro tylko Fluttershy mogła mówić do zwierząt? Czemu Gummy nagle posiada takie skomplikowane emocje, których nie posiadał nawet Angel aż do ostatniego sezonu? Czy naprawdę jedyną różnicą między kucykami a zwierzętami jest brak możliwości mowy?

 

Tak, autor nie kierował się kanonem, wiele rzeczy wymyślił, ale i tak nie daje to czytelnikowi do myślenia się kto zabił, inaczej niż strzelając na ślepo i nie mając żadnych dowodów na poparcie swojej teorii. Nawet nie da się uzasadnić logicznie jednej rzeczy:

 

Spoiler

Jak Gummy był w stanie otwierać okna i wchodzić po pionowych powierzchniach, jak był w stanie wiedzieć gdzie zadać cios? Podglądał jak to robią aligatory? Ale aligatory kłapią zębami a powtórzenie tego ciosu nożem nie wydaje się możliwe. Powinno być to wspomniane bardziej dokładnie, gdyż nie ma o tym informacji od Fluttershy. I  jeszcze jedno, skąd w Gummym nagle wzięły się tak nagle takie emocje.

 

To wszystko może by dało  się wyjaśnić, lecz wszystko dzieje się zbyt szybko i powstaje wrażenie, że decyzje autora o uczynieniu tej a nie innej osoby zabójcą była czymś w rodzaju zakończenia UFO z gy „Silent Hill”. Może zamiast skupiać na sposobie przeprowadzenia zbrodni autor powinien się skupić na motywach sprawcy. Wówczas może zakończenie byłoby przewidywalne ale przynajmniej spójne. A ten fanfik na takie zasłużył.

 

Jeszcze na koniec wspomnę o jednej rzeczy, fanfik nie trzyma klimatu serialu ani jego świata. Broń palna, whisky i tak dalej, tego nie odnajdziemy w tym świecie. Jest natomiast pod tym względem podobna do wspomnianego „Unmarked”. To nie jest kwestia przeze mnie oceniane negatywnie, po prostu o tym wspominam.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...