Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 01/22/21 we wszystkich miejscach

  1. Ten mój post na FB jest tak jakby... Popularny (prawie 1200 polubień) A o co chodzi ktoś/nikt nie (niepotrzebne skreślić) zapyta? W Animal Crossing trzeba zapłacić z góry za budowę mostu lub "schodów". Niby oczywiste, prawda? Na szczęście można to robić na raty. Co ciekawe każdego dnia mieszkańcy wyspy (max 10) też wpłacają bardzo, ale to bardzo symboliczne kwoty. Wpadłem na pomysł, żeby sprawdzić ile im to zajmie? Miesiąc? Dwa? Więcej? Tak, wiem... Mam dziwne pomysły
    1 point
  2. Tak długo już czekam, aby ona… SPOJLERY No, początek trochę urwany, ale… No, wiecie o co chodzi. Wreszcie będę mógł spuścić z tonu i cieszyć się dobrym fikiem. Po przeczytaniu i omówieniu najgorszego ścierwa, czyli Rarity’s New Dress oraz Miss Niewolnika Celestii, czuję… taką pustkę zmieszaną z chichotem dziejów. To tak, jakbym z zamarzającej wody wskoczył prosto do wulkanu. Serio. W porównaniu do omawianego dzieła tamte (nowo)twory… no nie mam porównania. Różnice jakościowe są gigantyczne. Aż mi się zaczęło kręcić w głowie. Zdecydowanie potrzebuje teraz terapii przy pomocy dobrych fików, bo ja już dostawałem rozstrojenia nerwowego, a ostatnie ficzki zrównały z ziemią moją wiarę w ludzkość. Czas ją odzyskać! Drabble, drabble, drabble… Okazja do popisania się swoimi umiejętnościami. Wygodna forma, krótka i niezbyt czasochłonna. A tutaj mamy coś wyjątkowego. Nietypowy fik. Nie tylko ze względu na zawiły przekaż, ale również z powodu “szaty graficznej”. Ten układ kojarzy się z postmodernistycznymi wierszami. Niestety, choć nie jestem tutaj do końca pewien, ale linijki drabbla najpewniej się psują na różnych rozdzielczościach. Nie widać tej “symetrii”, tego porządku na moim monitorze, więc… no szkoda. No ale na samym dole mamy zacną, złotą ramkę, która wygląda lepiej niż te złote przyciski jutuberzyn z… YouTube'a. Całość podzielona jest na trzy części, więc klasycznie, jak Arystoteles przykazał. No i to tyle, co mogę powiedzieć. Nie znam się na wierszach, nie czytam ich, nie mam ulubionego. Nie lubię tego typu przekazu i wolę zagadki innego typu. To nie jest forma trafiająca do mnie, jednak spróbowałem się przełamać i coś tutaj skomentować. No to zabierzmy się za powrót Solarnej KsiężNIczKI. Warto zwrócić uwagę na tytuły poszczególnych drabbli. Mamy “Wczoraj, “Dzisiaj” i “Jutro”. Każda część napisana jest w innym czasie, a najbardziej to rzuca w zdaniu “Byłam po prostu zła”. No i później mamy odmiany tego samego przez zmianę formy czasu. Pierwsza część, jak i ostatnia, dzieli się na trzy “kolumny”. Pierwsza to dialog pomiędzy… no właśnie. Pomiędzy kim? To powinna być któraś z królewskich sióstr. Ta Nightmare Moon sugeruje, że to rozmowa Luny z jej siostrą. To lustro na samym końcu może oznaczać, że Celestia widzi w swoim odbiciu taki sam mrok, jaki ogarnął Lunę te tysiąc lat temu. Środkowa kolumna to wyrzucanie sobie, że coś się schrzaniło w przeszłości i wciąż się to rozpamiętuje. Stawiałbym na Celestię, która musiała wygnać młodszą siostrę. Prawa kolumna to rozważania o śmierci. Być może chodzi o to, że Celestia tęskniła przez te wszystkie lata i po stracie siostry czuła się tak, jakby straciła coś ważnego, przez wypełniającą ją pustkę. No, odwołuję się tu do tego, co było w serialu. Na samym dole mamy ramkę z trzema, krótkimi zdaniami. Mam wrażenie, że ta ramka jest tam nie bez powodu… Czy to jest to lustro? Czy tam jest napisane to, co ujrzała? “Byłam złą siostrą. Wczoraj świat był niebem. Lecz ja powinnam być w piekle.” Myślę, że to wciąż odnosi się do Celestii. To “Wczoraj” to przeszłość sprzed kłótni królewskich sióstr. Za skazanie Luny na księżycowe więzienie, Pani Dnia uważa, że sama zasługuje na podróż do piekła. Ewentualnie odnosi się to do Luny, a to, że świat był niebem, może być nawiązanie do tego, że przebywała na Księżycu, który jest na niebie, a to był wtedy jej świat. No i serialu Luna nawet po powrocie wciąż nie wybaczyła sobie zamiany w Nightmare Moon, dlatego uważa, że powinna być w piekle. Okej, dalej. Druga część jest nieco inna. Nie uświadczymy tu wcześniejszego podziału. Widzimy wyśrodkowany ciąg zdań następujący po sobie. Choć wydaje mi się, że równie dobrze mogłyby być one podzielone na kolumny. Poszczególne zdania są zapisane od półpauzy, kursywą lub normalnie i taki sposób odczytywania tego również przyniesie jakiś sens. Ta część odwołuje się do teraźniejszości, takiej jaką ją znamy z serialu. Celestią targają sprzeczne uczucia. Z jednej strony chce trzymać się ustalonego porządku z podziałem na obowiązki pomiędzy królewskimi siostrami, a z drugiej… żądza władzy podpowiada jej, że to ona powinna przejąć wszystko, tak jak to robiła przez tysiąc lat. Myślę, że może to mieć związek z lustrem, w którym się przeglądała w pierwszej części i tam chyba zobaczyła w sobie ten mrok, który mógłby przemienić ją w Daybreaker (tak swoją drogą, świetna nazwa dla kogoś kto chce, aby dzień trwał wiecznie). A w ramce mamy; “Płonę. Przypominam sobie, dlaczego jestem Słońcem. Przypominam sobie, dlaczego Słońce jest mną. Płaczę. Jestem Solarną Księżniczką. Dziś świat jest w równowadze.” Czyżby poczucie wyższości znowu zaczęło wygrywać? No nic. Przejdźmy dalej. Ostatnia, trzecia część, to “Jutro”, czyli przyszłość. Powracamy do wcześniejszego podziału na kolumny. Po lewej widnieje dialog wewnętrzny mówiący o tym, że noc będzie trwać wiecznie, jeśli Celestia umrze, ponieważ w trumnie (lub też po śmierci) i tak jedynym, co ujrzy, będzie ciemność. Więc w ten sposób mrok będzie trwać wiecznie. Środkowa kolumna informuje o przyszłym podniesieniu gwiazdy. Celestia wyrzuca sobie, że będzie zła. Natomiast po prawej stronie mamy coś zgoła odmiennego. Dialog informuje nas, że Celestia nie umrze nocą, gdyż jutro nie nadejdzie, a to dlatego, że Słońce nie zajdzie. Tradycyjnie wszystko kończy się ramką; “Będę złym kucykiem. Jutro świat będzie piekłem. Lecz ja będę czuć się jak w niebie.” Ale również, jeśli przeczytamy frazy od prawej do lewej po skosie, to wyjdzie; “W lustrze. Odbija się prawda. I jest odwrócona”. Odbija się prawda. Czyli jeżeli przyjmiemy, że mam rację, to trzy linijki w ramce powinny zmienić swoje znaczenie na odwrotne. Próbowałem już wcześniej kombinować z układaniem wyrazów w różnej kolejności, ale nie pasowało to do siebie. Nawet próbowałem pomiędzy poszczególnymi częściami jakoś to do siebie przypasować, ale wychodził bełkot. Jak się czyta zygzakiem, to można powiedzieć, że czasem do siebie to pasuje. No nic… Albo ja coś źle robię, albo po prostu tam nie ma znaczenia. Stawiam na to pierwsze, bo ja zawsze coś źle robię. Więc jaka jest konkluzja? Celestia powinna pójść do specjalisty… Nie no, ale tak poważnie, to ja powinien, zwłaszcza po tych wszystkich fanfikcjach, a w sprawie drabbla trudno mi wyrokować. Nie mam doświadczenia w odczuwaniu wierszy. Wprawdzie miałem taki przedmiot rok temu, ale to było łatwiejsze, takie mam wrażenie. Kontekst serialu trochę ratuje sytuację. Znaczenia bądź jego braku może być pewien tylko autor. Pamiętam sytuację, jak jacyś tam poloniści próbowali nadać większy sens firankom w wierszu Głos w sprawie pornografii Wisławy Szymborskiej (chyba to był ten wiersz), a na to poetka odpowiedziała, że to są tylko firanki. Ja się nie będę wypowiadała na ten temat, bo to nie moje podwórko. Nie mogę też skrytykować strony technicznej oraz fabuły, bo nie o to tutaj chodzi. Mogę się jedynie na sam koniec “pochwalić” moimi odczuciami. No więc wydaje mi się, że ten wiersz, nazwijmy go, podejmuje się problemu wewnętrznego dysonansu. Odzwierciedla to chaos nie tylko w strukturze tekstu, ale również w krótkich zdaniach następujących po sobie. Wszystko jest rozstrzelane, wręcz takie strzaskane, pewnie jak psychika Ceśki. Solarna Księżniczka to oczywiście starsza, królewska siostra. Drabbl pokazuje nam, jak powoli się nią staje. Nie da się również pominąć tematyki śmierci. Co chwilę jest mowa o umieraniu, ale najpewniej nie w sensie dosłownym. Po prostu Celestia zatraci samą siebie po tym, jak pozwoli trwać dniu na zawsze. Tylko dlaczego ona chciałaby to zrobić? Jaki jest jej problem? Dobre pytania, tak myślę. Z serialu wiemy, że Luna zbuntowała się przeciwko siostrze z powodu zazdrości oraz tego, że nikt nie doceniał jej pracy. Wiemy również, że Celestia także ma potencjał do stania się solarną odpowiedniczką Nightmare Moon. Jak wspomniałem, mogła zamienić się w Daybreaker. Słońce świeci najjaśniej. Megalomania Ceśki mogłaby wziąć górę i przyćmić wszystko inne. Wszystko tylko dla niej. To się oczywiście nigdy nie stało w serialu, ale kto wie… Najpewniej mogłoby, gdyby wydarzenia potoczyły się inaczej. Czy byłoby to złe? Raczej tak i być może dlatego co chwilę ktoś mówi o byciu złym. To bycie leniwym, przez co nie można opuścić Słońca w ostatniej części, to trochę pogardliwie podejście. Ale to i tak nie ma żadnego znaczenia, bo… chodzi tu zupełnie o coś innego (prawdopodobnie). To był ciężki tekst. Niby mało słów, ale… no było o czym pisać. Czy jakoś złapał mnie za serce? Osobiście, to nie. Nie trafia to do mnie. Nie jestem tego typu odbiorcą. Wolę historie przetworzone w inny sposób. Szukam czegoś innego. Ale nie można odmówić temu tekstowi klimatu, pewniej tajemniczość, co w sumie charakteryzuje większość poezji. Mogę jedynie polecić tę miniserię tym, którzy lubią tego typu twórczość. Dobrze też, że powstają takie dzieła, bo ubogaca to nasz fanfikowy jadłospis. Mało ludzi w fandomie pisze podobne rzeczy. Tyle ode mnie. Pozdrawiam!
    1 point
  3. Lul, właśnie siedzę na przerwie, a na przeciwko mnie jakaś pracownica ogląda na telefonie "Smoczego Księcia"
    1 point
  4. Przeczytany rozdział VI. Beware the spoilers! Albo i nie... I kolejny rozdział z Night Shadow w roli głównej. Szczerze mówiąc liczyłem że tym razem trafią się jakieś polityki, intrygi i tym podobne łakocie i witaminy. Zamiast tego dostałem marsz przez las, ćwiczenie czarów i lekcję o historii Alikorngardu. I też jestem bardzo zadowolony, bo zostało to podane w naprawdę dobrej formie. I było wybitnie ciekawe, przynajmniej dla mnie. Ładny kawałek światotworzenia, który pięknie podkreślał różnice istniejące między królestwami, a jako bonus poznałem historię Bastard Spella. I muszę powiedzieć, że tym chętniej czekam teraz na przygody w przeklętym mieście. Z innych kwestii to z podszytym irytacją rozbawieniem obserwowałem pokazy charakteru Night Shadow. Ten jej rasizm i odruchowe wywyższanie się i uznawanie za resztą jest komicznie uroczy. Szczególnie, iż reszta kompanii ma na to kompletnie wywalone, chyba że młoda zaczyna przesadzać. Podoba mi się jak pokazano dynamikę tej grupy, choć mogłoby być tego nieco więcej. No i wszystkie remasterowane rozdziały za mną. Teraz pozostaje czekać. Fajne xd. Pisz dalej. PS: Doigrałaś się tym tekstem o kucach ziemskich! Moja fanfikowa zemsta będzie straszliwa!
    1 point
  5. Przeczytany prolog i rozdział I. Beware the spoilers! Albo i nie... Przy lekturze poczułem się jakbym wsiadł w wehikuł czasu i przeniósł się w okolice roku 2013-2014. Dlaczego? Ponieważ zarówno styl jak i historia bardzo mocno mi się kojarzy z opowiadaniami, których w tamtym okresie było na pęczki. Motyw rogato-skrzydlatej klaczki znalezionej w lesie to klasyk absolutny. Z tym że zwykle zajmowała się nią Twilight czy inna Luna a nie Starswirl. Jeżeli chodzi o styl... cóż, powiedzmy sobie szczerze iż nie jest on najlepszy. Z drugiej strony nie ma tragedii, widziałem mnóstwo o wiele gorzej napisanych opowiadań. Tutaj ma się wrażenie jakby na papier/ekran przelewano pojawiające się głowie myśli, jedna za drugą. Nie jest to zły pomysł, tylko później należy przejrzeć to co się przeczytało i poprawić to tak, by w tekście stanowiło płynną całość a nie zdania posiekane siekierą. Zdecydowanie polecam znalezienie prereadera lub korektora - oni nie gryzą, są wielce pomocni i z zasady podnoszą jakość tekstu. Sama historia specjalnie mnie nie porwała, ponieważ jest w niej sporo luk. Starswirl wychowyał Black Ice po czym sobie poszedł. Sama BI najpierw była miłym źrebakiem, po czym ni z tego, ni z owego wyrosła na totalną socjopatkę która nienawidzi... no właśnie. Kogo ona nienawidzi? Z tekstu wiemy że chodzi o klacz, jednak nawet sama bohaterka nie potrafi nam nic powiedzieć o swojej antagonistce - nie wie kim jest, jak się nazywa czy nawet do jakiej rasy należy. Niestety występują też początki Mario-Zuzannizmu, gdyż tutejsza IMBA (Irracjonalnie Mocny Biały Alicorn) wszystkie umiejętności opanowuje perfekcyjnie, a jak rzuca zaklęcie na śnieg to lepi z niego żywą klacz, którą mianuje swoją siostrą. Na dodatek uczy ją wszystkiego i ta także zaczyna przejawiać syndrom M-Z. W końcu ruszają na poszukiwania złej, przezłej klaczy i trafiają w okolice wiochy znanej jako Canterlot. W rozdziale poznajemy ultraciekawską Happy Hours i jej obdarzoną iście anielską cierpliwością matkę. Musze powiedzieć iż perypetie młodej najbardziej przypadły mi do gustu, czytało się je przyjemnie, mimo nadal występującego stylu siekanego. Była zwyczajnie sympatyczna i to pomimo, że przechodziła właśnie okres dzieciństwa sygnowany słowem "Dlaczego?", który jest wyjątkowo irytujący dla całego otoczenia, przyrody i Wszechświata. I wszystko byłoby fajnie gdyby nagle nie pojawiły się dwa alicorny przerabiające miasteczko na lodowe szaszłyki. Koniec końców coś tam wybuchło i Happy Hours uznała, że zabiorą jedną z alicornic do domu. Co mnie rozbawiło - napisano to tak, jakby jej matka zrobiła córci prezent z destrukcyjnego alicorna, a to z kolei wskazuje na fakt iż w Canterlot w pełni usankcjonowane jest niewolnictwo :D. Podsumowując - jeżeli przepuścić tekst przez żarna korekty i może nieco przemyśleć następujące po sobie wydarzenia, to powinien być to całkiem ciekawy fanfik. Życzę powodzenia czy to w ewentualnych przeróbkach czy w kolejnych projektach.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...