Skocz do zawartości

Ever3Tree

Brony
  • Zawartość

    410
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez Ever3Tree

  1. Ptaki tak pięknie świergoczą w lesie, że aż mi serce topnieje... No i piękny dzień, bo piękny pomysł wpadł mi do głowy. Choć w sumie nie wiem, czy możliwy do realizacji tutaj...
  2. Z jednej strony przeszkadza mi brak sb, z drugiej strony może to ożywić ten temat i doprowadzić do napływu sensowniejszych postów. Nawet nie wiecie jak się głupio poczułem, jak zdałem sobie sprawę, że zostałem odcięty od szałtboksa, niemal jedynego środku bezpośredniej komunikacji z większością osób z forum. Wiadomości prywatnych nie wysyłam, bo to zbyt oficjalne, na gg do ludzi nie piszę, bom nieśmiały, a w najpopularniejszych tematach się nie udzielam, bo to zabawy i spam A pogadać z kimś by się przydało, już nawet do jakiegoś zielonego w ostateczności można rękę wyciągnąć i pogawędzić o jakiejś słodko nieistotnej sprawie...
  3. Too many bronies [Random] [Comedy] [NieZnamSięNaTagach] Przeżyłem epicką batalię skracając tekst, nie ręczę za treść... Wywaliłem 44 słowa, zostało równo 500 ._.
  4. Ever3Tree

    Stop likwidacji bibliotek

    Podpisałem, wysłałem, wkleiłem na faceboga, wyróżniłem i znajomych zaspamowałem. To, co się wyprawia zakrawa na hipokryzję. Cały czas słyszę, jak ktoś wykrzykuje, że Polacy czytają coraz mniej, że przez to ubożeje język i inne takie rzeczy, a tymczasem przy okazji prowadzenia jakichś akcji mających promować czytelnictwo rząd wyskakuje z czymś takim. Można pomyśleć, że to początek procesu powolnego i celowego ogłupiania społeczeństwa...
  5. Z góry ostrzegam, że moje wpisy będą raczej monotematyczne, bo wtedy łatwiej mi się skupić na poszczególnych zagadnieniach związanych z kreacją świata. Kontynuując temat Iluminatów, to jak najbardziej zgadzam się z tym, że trzeba nadać im inną nazwę. Po prostu przy opisywaniu mojej wizji łatwiej było posłużyć się tą nazwą, niż pokrętnie tłumaczyć na zasadzie "No wiecie, grupa bogaczy, którzy mają wszędzie znajomości, chcą rządzić zza kulis światem i zrzeszają się poprzez kultywowanie tradycji rozróżniania się za pomocą dziesiątek różnorodnych symboli." Chciałbym jednak wrócić do innej kwestii: No i tu pojawia się problem chociażby z samą religijnością mieszkańców tego świata. Sinusoida Krzyżanowskiego mówi, że wartości duchowe ulegają zmianie w epokach naprzemiennie. Mamy więc raz czasy wielkiego uduchowienia, kultu religii, postępowania w imię przykazań i zasad wybranej wiary, a raz wiek wielkiego humanizmu, wiary w możliwości ludzkie i upadek pobożności. A potem historia znów zatacza koło. Kłopot polega na tym, że mamy steampunk - czas przełomów technicznych, rozwoju maszyn, przekraczania dotychczasowych granic, osiągania przez ludzkość coraz to nowych, niezwykłych rzeczy o których dotąd nikomu się nie śniło. To sprawia, że teoretycznie wiara powinna słabnąć i zanikać, gdyż ludzie bardziej niż w mistycyzm wierzą we własne możliwości i uważają, że mogą sami rządzić losem. Z drugiej strony mamy katastrofy, dziesiątki ofiar i coś, co niektórzy mogą nazwać szumnie "początkiem końca świata" sprawia, że słabsi duchem zaczynają tracić nadzieje i szukają pocieszenia/odkupienia w świątyniach. Uważają, że trzeba zadbać o życie duchowe, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy się umrze. Co nam to daje? Moim zdaniem można postawić na sytuację, w której po wielu latach kryzysu wiary do świątyń znów zaczynają napływać wierni. Religia powoli odzyskuje swój prestiż, zaczyna znów udzielać się w życiu politycznym wtrącając swoje trzy grosze i często nawet nieświadomie psując szyki "Iluminatom". Jest odradzającą się potęgą, zasilaną dziesiątkami biednych robotników wyzyskiwanych przy pracy w wielkich zakładach. Nie jest jednak światełkiem w tym mrocznym świecie, o nie. Bo wśród duchownych też trwają walki o świeżą, kusząco wielką władzę. Tu dodam, że zakładałbym istnienie jednej religii monoteistycznej. Coś na kształt chrześcijaństwa, gdyż to najbardziej pasuje mi do świata steampunku, pełnego dżentelmenów w cylindrach. Oczywiście, w ramach urozmaicenia dorzuciłbym fakt, iż religia ta jest po ostatniej epoce mocno podzielona, są nie tylko (rzucam tu losowymi nazwami) Prawostronni, Lewostronni, Centralni, ale też całe setki pomniejszych sekt wypaczających do woli nauki kościoła w czasie gdy ten był osłabiony poprzez epokę wynalazków.
  6. Zacytowałem obydwa fragmenty, już tłumaczę dlaczego: Wszyscy słyszeli o iluminatach. Nikt nie wątpi w to, że kiedyś, jeszcze przed obecnymi Oświeconymi Czasami istniały organizacje zrzeszające intelektualistów i bogaczy, starających się potajemnie osiągnąć sobie tylko znane cele. Ale te czasy już odeszły! Nikt już nie wypatruje w świątyniach symboli przypominających cyrkle czy kielnie, nikt nie pyta konspiracyjnie innych o przynależność do sekretnych organizacji. Niemożliwe, by wpływali na losy świata pozostając niezauważeni! Ale czy aby na pewno? Uważni obserwatorzy mogliby zauważyć, że w nowo budowanych rezydencjach niektórych bogaczy wciąż można napotkać pewne schematy i rozwiązania architektoniczne do złudzenia przypominające te, obecne w dawnych siedzibach Iluminatów. Niektórzy mają pierścienie z dziwnymi symbolami. Nie jest to jednak nic nadzwyczajnego, nikt nie ma żadnych znaczących dowodów. Albo nie zdążył tych dowodów zaprezentować światu... Gdyby istniała grupa mających władzę, dążących do jednego celu osób, mogłaby wiele zdziałać. Przypuszczalnie, mogłaby nawet wpływać na policję. Na ekstremistyczne sekty. Nawet na gospodarkę. Robiłaby wszystko, by kontrolować świat, posunęłaby się nawet do eksperymentów z wciąż nową, niestabilną magią. Taki eksperyment jednak łatwo mógłby się wymknąć spod kontroli i spowodować katastrofalne skutki. To z kolei mogłoby doprowadzić do ich ujawnienia, a tego by nie chcieli... Cóż, po to właśnie powstała organizacja zrzeszająca magów. Iluminaci mogliby z łatwością zmanipulować ludźmi, zrzucić całą winę na magów, spowodować zamieszki, doprowadzić do rzezi i zdemolowania siedzib magicznych uczelni. Zanim wkroczyłyby służby, kluczowe laboratoria byłyby już pozbawione co cenniejszych i podejrzanych projektów, część magów po prostu by zaginęła. Ktoś dociekliwy mógłby zwrócić uwagę na sporo niedociągnięć w raportach policji... Ale czy ktoś by się tym przejmował w obliczu trzęsień ziemi, huraganów i powodzi? Chyba nikt...
  7. Randomowy nick administratora dobry na wszystko Siper. Lud przemówił.
  8. Panie i panowie, nie zapominajmy, że to steampunk! To oznacza, że technologia opiera się na magii, ale tylko na tej racjonalnej, "oswojonej" przez naukę i inżynierów. Pomysł z magicznym paliwem jest dobry, ale trzeba też pamiętać o innych wykorzystywanych do uruchamiania niesamowitych wynalazków surowcach, jak chociażby węgiel czy stal. Paliwo magiczne powinno być wykorzystywane powszechnie, ale byłaby też dzika, "zakazana" forma magii opierająca się na artefaktach pozwalających "wyssać" siłę magiczną z najbliższej okolicy i skrystalizować ją w konkretnym celu. Co to by oznaczało? Że owszem, potrafię czarować, ale magiczny koncentrator który posiadam pozwala mi przerabiać uzyskaną energię magiczną tylko na (dajmy na to) czary telekinetyczne. Teraz pozostaje tylko pytanie, czym tak naprawdę jest siła magiczna..? Czy nie jest przypadkiem, tak jak sugeruje Lemuur siłą życiową? Czy wtedy na pustkowiach pozbawionych roślin i wszelkich form życia magowie szybko by tracili moc i stawali się bezbronni? I czy to by nie oznaczało, że najlepiej zasilać artefakty za pomocą rytuałów w której żywa istota zostałaby użyta do naładowania broni maga? Jeśli mógłbym dorzucić swoje trzy grosze - intrygi to domena wyższych sfer, proponowałbym zaangażować w całe przedsięwzięcie całe hordy rodzin szlacheckich trzymających łapy na kopalniach, hutach czy fabrykach. Niech łączą się w stronnictwa, niech się wygryzają nawzajem z interesów, niech przeprowadzają na siebie zamachy i podstępem przejmują włości. Niech na tym zrujnowanym świecie wywiąże się walka o złoża ropy i innych cennych materiałów. Niech ubogi proletariat haruje w fabrykach po to, by właściciele potężnych fabryk i inżynierzy mogli spotykać się na niezliczonych wystawnych bankietach odbywających się na pokładach sterowców większych niż Hindenburg. Sterowców zasilanych żywiołakiem powietrza... No i jeszcze jedno słowo, które ciśnie mi się na usta, gdy słyszę o podstępach i intrygach: Iluminaci Stoję też w twardej opozycji do mutantów. Steampunk i mutacje? To mi się nie kalkuluję, zwłaszcza, że zakładałem po prostu serię naturalnych klęsk żywiołowych, wywołanych magią, ale będących po prostu szaleństwem natury.
  9. Podoba mi się Choć już od razu ostrzegam, że akurat steampunk wraz z cyberpunkiem stanowią najmniej znane przeze mnie realia. Niemniej zębatki, cylindry i sterowce mają ogromny potencjał, a co więcej ciężko znaleźć cokolwiek w tych klimatach, myślę więc, że taki odpowiednio wypromowany PBF cieszyłby się dużym zainteresowaniem. Dalej? Jak najbardziej przypada mi do gustu pomysł realizacji tego w wersji dark. Sam jestem niepoprawnym fanem wywlekania ze wszystkich kątów mroku i ciemności, być może przez to, że swoją przygodę z RPG zaczynałem od Warhammera, gdzie przecież wszystko dąży do tego, by zabić bohaterów w jak najoryginalniejszy sposób. Przyznać się muszę, że nawet prowadząc dosyć cukierkowe Forgotten Realms obrzucałem graczy mhrocznymi kultami i intrygami mającymi na celu obalanie państw... No i wreszcie katastrofy. Bardzo miły akcent, mogący być wręcz głównym motorem napędowym akcji, jaka będzie miała miejsce w tym stworzonym świecie. Walka o dostęp do surowców, obracające się w gruzy metropolie, wypiętrzanie na powierzchnie ziemi dawno zakopanych i zapomnianych podziemnych kompleksów... Zdecydowanie popieram.
  10. Problem pojawia się w miejscu "powinno to być coś, co przypadnie do gustu każdemu". Niemożliwym jest stworzenie czegoś takiego, a w najlepszym wypadku uzyskamy niespójny i kulejący fabularnie świat, dlatego dobrze by było już na początku ustalić twardo konwencję. Postapo? Cyberpunk? Dark fantasy? High fantasy? Steampunk? Myślę, że byłbym w stanie jakoś pomóc w realizacji projektu, jednak potrzebowałbym więcej konkretów
  11. Kolejna śmiała prowokacja Syren No i szczerze mówiąc - Dat głosował na Data, a ja ufam jego osądowi, bo się zna. W sumie tylko Dat tak naprawdę wie co za kosmate myśli ma Dat. Więc śmiem twierdzić, że ktoś, kto nie ogarnia koncepcji prysznica nie powinien mieszać w takich sprawach 200 post! Fajerwerki!
  12. Arjen Chyba wieczną tajemnicą pozostanie dla mnie gdzie w definicji "(...) Dominująca osobowość, osoba potrafiąca konsekwentnie i obiektywnie oceniać sytuację, wszelkie działania i decyzje rozważać mądrze. Ktoś nie tylko potrafiący wydawać rozkazy, ale i posiadający zdolności organizacyjne różnych przedsięwzięć oraz ktoś posiadający rozległą wiedzę na temat zagrań taktycznych." znalazłeś coś co można ze mną powiązać, zdrowa paranoja podpowiada mi wiec kolejny podstęp Syren Niestety, kusi mnie żeby oddać głos na Arjena, bo z całej ekipy jakoś podejrzanie często na niego wpadam podczas różnorodnych afer i zazwyczaj zgadzam się z jego stanowiskiem. Podobnie ze Skysplitem... Oczywistym wyborem wydaje się co prawda Tarreth, ale on z kolei z racji tego, że jest jako pierwszy "hejcony" ze strony rozmaitych krnąbrnych użytkowników jako całe źródło pierwotnego zła, to wolałbym obsadzić go nie jako dowódcę patrolu, a jakiegoś sztabu czy innego podobnego organu... Ostatecznie... Przypomniałem sobie właśnie, że Skysplit był kiedyś kryptosyrenką... Więc głos tak czy siak pójdzie na ogoniastych... Arjen
  13. Ever3Tree

    Wspólne granie!

    Potrzebujecie jakiejś konkretnej klasy postaci? Bo zaczynam się zastanawiać nad uczestnictwem w tym...
  14. Biorąc pod uwagę fakt, że miałem wcześniej dostęp do kawałku prologu nie pozostaje mi nic innego jak gorąco przyklasnąć idei i polecić innym zaznajomienie się z nią. Moim zdaniem warto
  15. Druid przez cały czas uważnie obserwujący nadzwyczaj sprawne akrobacje przeciwnika nadal nie ruszał się ze swojego miejsca i wyglądał niemal, jakby był do niego przykuty. Tajemnicze głosy nie zrobiły na nim większego wrażenia, jednak na widok wylewającej się plamy czerni jego oczy straciły swój łagodny blask i nabrały koloru jadowitej zieleni. Tym razem jednak sytuacja była pod jego kontrolą. Obezwładniający pisk ucichł, pozwalając mu na inkantacje pieśni i powrót kruków na trybuny i gzymsy. Spoglądając poprzez mgłę w miejsce, gdzie zniknął wróg, donośnym i dźwięcznym głosem wyrzucił z siebie rytmiczną pieśń Forbasa. Niemal natychmiast arenę przeszył wstrząs, znacznie potężniejszy od tego, który pochłonął chwilę wcześniej pręt. Nastąpiło potężne trzęsienie ziemi, które doprowadziło do pęknięcia areny na dwie części. Pozioma szczelina ukazała się tuż przed czołem oleistej substancji i zanim ktokolwiek zdołał się zorientować, co się dzieje, nieskażony dotąd obszar areny uniósł się w górę o ponad sześć metrów. Tajemnicza szkodliwa substancja, skażone rośliny oraz skryty w cieniu przeciwnik pozostali na dole, mając przed sobą teraz ścianę litego kamienia. Druid odetchnął cicho, ledwie zauważalnie i z delikatnym skrzypem podniósł się na nogi. Zażegnał największe niebezpieczeństwo, lecz w tym czasie mgła dotarła niemal na wyciągnięcie ręki od niego. Chwytając swój dębowy kostur zaczął kręcić nim nad głową energiczne młynki, wzmagając siłę otaczającego go wiatru, który znów zaczął odpychać mgłę. Sługa natury rzucił szybkie spojrzenie wokół siebie, lustrując uważnie całą platformę, która została utworzona dla ochrony roślin. Było na niej zdecydowanie zbyt wiele mgły. Jego ruch był błyskawiczny. W jednej chwili potężny, przypominający tornado wir powietrza otaczał spowitą w zielony płaszcz postać, zaś mgnienie oka później cała skondensowana masa powietrza z ogłuszającym wyciem runęła na wszystkie strony, niczym taran uderzając zgromadzoną wokół tajemniczą mgłę.
  16. Ever3Tree

    Kłamca

    http://www.empik.com/klamca-viva-l-arte-cwiek-jakub,p1061284125,ksiazka-p Powstał, a jakże, widziałem go nawet w Empiku kilka miesięcy temu. Mi kreska akurat nie przypadła do gustu (ale to chyba tylko dlatego, że jeśli chodzi o komiksy pozostaję wierny Kaczorowi Donaldowi ), ale przyznaję, że podczas pobieżnego przeglądania wyglądało to bardzo porządnie.
  17. Ever3Tree

    Odcinek 08: Just For Sidekicks

    Jeśli mam być szczery... Chyba najlepszy odcinek od długiego (długiego) czasu Jestem zachwycony, po tym, co zrobili z Discordem zacząłem się obawiać o tendencję spadkową jakości, a tu tak piękny odcinek! Cała masa (co ja mówię! Cała rzesza!) wspaniałych postaci drugoplanowych - teraz już wiem, że prócz Bloomberga kocham też Angel'a i Gummy'ego! Jako, że piszę tuż po odcinku, post może zawierać śladowe ilości chaosu i ekscytacji... Przede wszystkim mamy kilka naprawdę świetnych sytuacji, bardzo przyjemnie rozwijana jest postać Tanka (bo w sumie dotąd nie było wiadomo wiele o jego zachowaniu i jego stosunku do Rainbow Dash), zyskał chyba wraz z Angelem najwięcej na tym odcinku. Przy scenie w której do Spike'a zajrzała Fluttershy byłem wniebowzięty (stara dobra Fluttershy! Nareszcie! ), to jak go przytuliła przyprawiło mnie o nagły napad cukrzycy :3 O Crystal Empire rozwodzić się nie będę, nie lubię spoilerów, więc nie wiem, czy będzie o nim w następnym odcinku (i nie chcę tego wiedzieć >:I), całość jednak jak najbardziej mnie urzekła. Czekam aż pojawi się na YT, żeby obejrzeć jeszcze raz!
  18. Ubrany w utkany z zielonych liści płaszcz druid ze stoickim wręcz spokojem obserwował swymi nienaturalnie jasnymi oczami poczynania przeciwnika. Nie licząc delikatnego drgnięcia jakie go przeszyło, gdy w ziemię został wbity pręt nie poruszył się w żaden zauważalny sposób. Wtedy zaczęło się piekło. Przeraźliwy, przejmujący pisk jaki wypełnił arenę wywołał prawdziwie potężny i niemożliwy wręcz do ogarnięcia chaos. Dziesiątki ludzi na trybunach krzyczały, zwijały się z bólu lub po prostu mdlały, ogarnięte paniką kruki zrywały się do lotu, przewracając się lub spadając w powietrzu na trybuny lub samą arenę. Ich przerażone krakanie niosło się wśród ludzkich wrzasków tworząc przerażającą i napełniającą grozą kakofonię. Druid zachwiał się, jednak niemal natychmiast zacisnął mocniej zdrewniałą dłoń na kosturze i błyskawicznym ruchem uniósł lewe ramię ku górze. Nagły podmuch wiatru zatrzepotał jego szatą i zaczął formować wokół niego delikatny wir, rozwiewający w promieniu kilku kroków nienaturalną mgłę. Twarz skryta pod liściastym kapturem wbiła wzrok we wciąż wbity w ziemię pręt. Nie wydawał się on wyrządzać żadnej krzywdy druidowi, co mogło być spowodowane widoczną na chwilę obecną jedynie na powierzchni jego rąk korą, co nie oznaczało jednak, że nie zamierza nic z tym zrobić. Pisk uniemożliwiał inkantacje Pieśni, lecz co ważniejsze, szkodził wszystkim stworzeniom wokół. Druid wypuścił kostur i przykląkł na jedno kolano, obiema dłońmi przywierając do pokrytej trawą i pozbawionej mgły ziemi. Ziemia zadrżała i eksplodowała tuż obok ubranego w czerwony płaszcz przeciwnika. Potężne skalne szpikulce wysunęły się z niewiarygodną szybkością spod ziemi, usiłując dosięgnąć i zranić wroga, lub przynajmniej odseparować go od aktywnego pręta. Sługa Natury gwałtownymi ruchami kreśląc wymyślne linie na trawiastej glebie powoływał do istnienia coraz to nowe, choć nie przekraczające wielkością trzech metrów kamienne kolce, jednocześnie wypiętrzając glebę wokół źródła piskliwego dźwięku. W kilka sekund nad prętem zasklepiła się solidna kopuła, która została wciągnięta pod ziemię.
  19. W ciszy, jaka zapadła po obwieszczeniu herolda wśród zgromadzonych na trybunach tłumów, na udeptaną i porytą licznymi magicznymi eksplozjami udeptaną ziemię areny wkroczyła lekko przygarbiona postać. Mierzący około dwóch metrów i szczelnie przykryty opadającym do ziemi płaszczem utkanym z zielonych liści osobnik ściskał w sękatej, pokrytej delikatną siatką kory prawej dłoni długi, bogato rzeźbiony kostur z dębowego drewna. Twarz pozostawała niewidoczna, spowita cieniem jaki rzucał na nią głęboki kaptur. Z jego wnętrza spoglądały spokojne, ciemnozielone oczy świecące nienaturalnym, delikatnym blaskiem. Postać z cichym skrzypem rozejrzała się uważnie spoglądając na widzów i bramę naprzeciwko, z której miał nadejść przeciwnik. Delikatny zefir poruszył parnym, dotąd pełnym bezruchu powietrzem, rozmywając wiszące na błękitnym niebie chmury w fantastyczne kształty. Rozwieszone na trybunach proporce zatrzepotały, w oddali dało się słyszeć trel ptaków zrywających się do lotu. Druid przechylił głowę, nasłuchując uważnie, po czym wydał z siebie przeciągły świergot. Jakby w odpowiedzi na to wezwanie nadleciał i przysiadł na czubku jego kostura samotny kruk. Ubrany w liściasty płaszcz osobnik spojrzał na niego i wyszeptał kilka melodyjnych słów. Ptak zakrakał i zeskoczył, by rozpościerając skrzydła odlecieć i zniknąć wśród chmur. Zakapturzony druid jeszcze długo po jego zniknięciu obserwował niebo, po czym niespodziewanie, z głośnym skrzypem upadł na kolana. W prawej dłoni wciąż dzierżył dębowy kij, lewą jednak, równie chropowatą i także pokrytą do złudzenia przypominającą korę skórą przycisnął ostrożnie do ziemi. Z cichym westchnieniem przyjrzał się dziurom i osmaleniom jakie pozostawiły po sobie poprzednie pojedynki, po czym delikatnie zebrał w garść odrobinę piasku i przesypał go między długimi, przypominającymi korzenie palcami. Wciąż wpatrując się w ziemię cichym, rozedrganym zaintonował pieśń Fessa . Spokojna inkantacja poniosła się niezwykle dźwięcznie poprzez całą arenę, poruszyła delikatnie zgromadzonymi na błękitnym przestworze chmurami i przeszyła dreszczem ziemię. Druid wspierając się na kosturze podniósł się na nogi. Na oczach wszystkich zgromadzonych z ziemi zaczęły wyrastać rośliny. Nie tylko bujna, sięgająca kolan trawa, lecz także krzaki, a nawet niewielkie drzewa, wśród których dominowały obwieszone orzechami leszczyny. Wokół rozniosła się delikatna woń kwitnących kwiatów, słaby wiatr zaszumiał wśród traw i liści, przynosząc jednocześnie odległy, lecz wyraźnie zbliżający się trzepot skrzydeł. Zakapturzona postać ruszyła powoli przed siebie, wchodząc pomiędzy rosnące w niewielkim zagęszczeniu drzewka, zaś nad areną zaroiło się od kruków. Czarnoskrzydłe ptaki przekrzykując się zasiadały na tyczkach proporców, wolnych gzymsach, a nawet trybunach. Jeden z nich opadł spokojnie na kostur ubranej w liściasty płaszcz postaci i delikatnie trącił ją dziobem. Wśród krakania, stojąc pod błękitnym niebem po kolana w bujnej, zielonej trawie druid czekał na przeciwnika...
  20. Czyli wątek, w którym można polecić dobre naszym zdaniem tytuły, zapytać inne osoby o zdanie na temat konkretnej książki czy autora. Lub po prostu pochwalić się pozycjami, które przeczytaliśmy Zaś jeśli posiada ktoś konto na lubimyczytac.pl może je tu podać. Moje: EverTree
  21. Ever3Tree

    Wiedźmin

    Kolejny Wiedźmin został zapowiedziany już jakiś czas temu i zdążyłem o tym zapomnieć... Ja osobiście marzyłbym o prequelu - rzucić opowiadanie o tej słynnej ucieczce z miasta podczas której Jaskier i Geralt się poznali, może nieco o jego szkoleniu w Kaer Morhen, może coś o pierwszych krokach na ścieżce zabójcy potworów... Marzy mi się tomik opowiadań, wspomnień starego wiedźmina podobny do tego, co już znamy z pierwszych dwóch części. Bo jeśli Sapkowski miałby wracać do tego uniwersum, to nie wyobrażam sobie braku takich postaci jak wicehrabia Julian , Geralt lub Yennefer... No i przede wszystkim mam nadzieję, że ta nowa książka będzie trzymać poziom poprzednich, bo słyszałem, że Sapkowski ostatnio trochę zaniżał poziom...
  22. Ever3Tree

    Kłamca

    Cóż, miałem okazję przeczytać wszystkie części i choć zwykle bardzo nieufnie podchodzę do polskiej literatury fantasy (głównie dlatego, że nasi rodzimi autorzy mają tendencje do tworzenia głównych bohaterów którzy są pod każdym względem idealni), to muszę przyznać, że jestem dosyć zadowolony. Sięgając po pierwszą część przeczucia miałem złe, choć kilka osób mi ją polecało. Lecz... Pierwsza część mnie zachwyciła. Miała kilka dobrych chwytów fabularnych, dobrze zarysowane sytuacje, nowatorskie pomysły. Byłem szczerze zaskoczony jak dobry jest jej poziom. Narzekać zacząłem przy kolejnych częściach, przy których okazało się, że autor wciska nam bohatera który jest nieziemsko przystojny, ponadprzeciętnie bystry, piekielnie sprytny i ma iście boskie szczęście. Czyli w skrócie, jest ideałem - a tego ścierpieć nie potrafię. Przez kolejne trzy części sytuacje dla mnie ratowały znacznie przyjemniejsze w odbiorze postaci drugoplanowe. Nie udało się uniknąć też pewnego wypaczenia nordyckiej mitologii - lecz to już jest minus, który tyczy się fanatycznych miłośników starych legend i mitów (czyli niestety mnie). Niemniej ciągła akcja potrafi to wynagrodzić... Co do ostatniego tomu, to nie jestem pewien, czy zgodzę się z tym, że jest zły. Na pewno gorszy od pierwszego (który dla mnie jest najlepszy), ma jednak jak dla mnie sporą dawkę humoru, której brakowało mi w trzeciej części, ma też kilka miłych zwrotów fabularnych. Choć z kolei chyba najbardziej kuleje jeśli chodzi o wywracanie mitów i baśni do góry nogami...
  23. Ever3Tree

    Star Wars, Dude

    http://www.youtube.com/watch?v=RuKyxJWt7cQ Gwiezdne Wojny to dla mnie klasyka science fiction i modelowy obraz space opery. Nie ukrywam, że mocno wpłynęły na moje postrzeganie wszelkich innych tytułów których akcja osadzona jest w kosmosie i traktuję je z wielkim szacunkiem. Co prawda nie przepadam za okresem, w którym rządzi Imperium (jestem zadeklarowanym fanem czasów republiki i Wojen Klonów), ale wszystkie części tej sagi są dla mnie jednakowo wspaniałe :3
  24. Przybyłem, by siać zniszczenie... Przyznać muszę, że ten odcinek już od początku miał u mnie duża krechę z powodu spoilerów, jakimi mnie w związku z nim obsypano. Choć ciężko w to uwierzyć, opuściłem shoutbox i całe forum, by uniknąć ryzyka, zaś następnego dnia przeglądając facebooka wpadłem prosto na, uwaga cytuję: Do you think Fluttershy stands a chance with reforming Discord? Find out tomorrow at 10:30 AM EST on The Hub!. I wyświetlił mi to z jakąś perwersyjną satysfakcją fanpage My Little Pony... Przechodząc zaś już do samego odcinka... Przyznaję, że oglądało się go bardzo przyjemnie, choć cały czas podskórnie czułem, że czegoś mi brakuje. Nie potrafię określić o co chodzi, lecz po prostu wciąż miałem wrażenie, że nie tak to powinno wyglądać, nie w ten sposób fabuła powinna się rozgrywać. Jedynie przez chwilę, na koniec odcinka poczułem się w końcu odpowiednio chwycony za serce sceną w której Discord przyznaje się do przyjaźni z Fluttershy, lecz i to zostało kilka sekund potem bezczelnie zdruzgotane przez słowa "Friendship is magic". W tym momencie odcinek ostatecznie legł w gruzach. Akcja odcinka poprowadzona była - jak na Discorda - niezwykle niemrawo. Tu nie było tego szalonego demona (choć coś osiągnąć próbował, zdecydowanie najlepszymi fragmentami odcinka są jego utarczki z Angelem i chwila, w której okazuje się dlaczego jadł papier). Nie ma już jednak tego polotu, tej swobody i czekoladowego deszczu. Z braku śmiechu Discorda wręcz rzuca mną po ścianach (a to nie jest przyjemny widok), mane 6 było zaś przez cały czas piekielnie irytujące i robiło wszystko, by tylko spowolnić akcję i nie dać wykazać się lordowi chaosu. Nawet sam uroczysty posiłek został przerażająco niewykorzystany - świeczki i rybopodobne coś (cokolwiek to było ) nie zachowywały się wystarczająco chaotycznie... O łamaniu gałęzi, zalewaniu i zamrażaniu drzew już chyba wspominać nie muszę? Jako forumowy fan Bloomberga czuję się w obowiązku wrzeszczeć i wołać o pomstę do nieba za traktowanie w ten sposób biednych, niczemu niewinnych drzew. Biednym bobrom także niepotrzebnie się oberwało, w odcinku z Trxie wykazały się heroizmem i udowodniły, że można na nie liczyć a tu coś takiego... To zupełnie zburzyło ich obraz. Podsumowując, wychodzi teraz na to, że Discord stanie się drugą Luną, postacią dobrze wyglądającą w tle, nie stanowiącą już tego realnego zagrożenia, pozbawionym pazurów czarnym charakterem i udomowionym lwem. Smutny to los i niezwykle żałuję, że go spotkał, bo jego końcowe zapewnienie, że już (prawie) zawsze będzie używać magii w dobrej wierze jakoś mnie nie przekonuje. Pogrążam się zatem w żałobie i rozdzieram koszulę, vanitas vanitatum et omnia vanitas
×
×
  • Utwórz nowe...