-
Zawartość
90 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Aktualizacje statusu napisane przez Ziemowit
-
Dobry Jeżu...
-
Dobry wieczór
-
Dzień Dobry. Pamięta mnie Pan?
-
Fajnie jak się sprawia komuś radość, bo chyba po to są inni ludzie.
-
Generalnie tak od kilkunastu/kilkudziesięciu lat kluby piłkarskie mają swoje maskotki. Najczęściej są to zwierzęta, albo stworzenia z jakiejś mitologii. Mają na celu trochę zachęcenie dzieciaków do przychodzenia na boisko i ogółem są jakąś tam rozrywką. Spoko wynalazek. Pewien klub piłkarski z Anglii, West Brom stwierdził, że ich maskotką będzie jebany boiler. Taki co może macie w łazience, na gaz.
Drużyna, która aspiruje do awansu do najlepszych rozgrywek w Anglii. Swoją drogą kibice rywali w ostatnim meczu temat podłapali i krzyczeli "What the fucking hell is that?
-
Zdaje mi się że to jest pójście za pieniądzem - drużynę sponsoruje firma która produkuje bojlery, to też dorzucili nieco więcej mamony i wprowadzili własną maskotkę jako formę reklamy. Z punktu widzenia kibiców to faktycznie - wieje absurdem i sandałami na mile, jednakże jeśli o marketing chodzi to najwyraźniej podziałało - poszło jeszcze dalej niż ten smród, bo gadamy o tym nawet my - Polacy na forum poświęconym bajkowym zwierzątkom.
-
Jednak jestem przegrywem. Bolało mnie gardło, więc sobie stwierdziłem "a wezmę sobie Cholineks czy inni Strepsils". Szukam po domu, aż w końcu dochodzi do mnie informacje, że wszystkie pastylki wyssałem, gdy chory nie byłem
-
Jest ktoś z Warszawy, kto będzie dostępny 2,3,4.08 i będzie chciał zmarnować swój czas na spotkanie ze mną?
-
kto mi ukrat ogórki
-
Listopad to super miesiąc na przemyślenie poważniejszych tematów i pomyśleć nad sensem życia, zwłaszcza w takim mrocznym klimacie . Kocham ten czas.
-
Miesiąc temu miałem rocznicę bytu na tym forum. 3 lata w tym błocie i jeszcze mi nie dość . Fajnie było usłyszeć, że w tej całej smutnej Polszy są ludzie, którzy mają coś w sobie z szaleńca i chorego pojeba i wbrew opinii smutnych, szarych ludzi robią coś nietuzinkowego, by po prostu się cieszyć. No fajne to.
-
Najgorsza dzielnica w Krakowie, gdzie najprędzej usłyszę pytanie "Wisła czy Cracovia"?
-
Najlepszego, ja mam nadzieję, że kiedyś w Hearthstone jeszcze zagramy, bo inaczej się oburzę.
-
Nareszcie będzie śnieg na Święta .
-
Niech ktoś hugnie, bo smuteg :<
-
No dobra, pora trochę ponarzekać. Nie mam nic lepszego do roboty + nudzi mi się .
Mam sobie te 14 lat, idę do tej całej siódmej klasy. Weźmy sobie taki dzień - poniedziałek. Mam sobie na 8:55, ale jako że mam dość długą drogę do domu, muszę obudzić się wcześniej. Powiedzmy, że 8:00-8:10. Rano to się wstaje, ogarniam się i takie tam. Potem przychodzi szkoła. Siedzę sobie, wychodzę na przerwę i tak na przemian. Koniec lekcji o 16:30. W domu jestem koło 17. Godzinka jest na zjedzenie obiadu i przetrawienie, zatem 18. Kolejna godzinka to zadania domowe, mamy godzinę 19. Potem jeszcze kolejna godzinka, albo dwie na naukę. Powiedzmy, że taka 20:30.
I to jest godzina o której nie spotkasz się z kolegami, nie wyjdziesz na dwór. Po prostu siedzi się znudzonym i lekko przymulonym najczęściej przed komputerem i idzie się spać. Całe szczęście przez resztę dni kończę o 14:40, to da się porobić fajne rzeczy.
Nie wiem jak było za waszych czasów, nie mam pojęcia, czy wy też to czujecie/czuliście. Nie wiem również czy to wina szkoły, czy może po prostu ministerstwa. I nie wiem, też czy to wszystko mi się przyda w przyszłości. Może nieco przesadzam, ale co innego jak ma się 14 lat i na osiem godzin wychodzi się z domu, by się pouczyć, a co innego jak mamy 25 lat i idziemy na taki sam czas do pracy. Nie mówię broń Boże, że ci co pracują mają łatwo. W większości mają ciężej ode mnie i współczuje im, ale jednak co innego mając 14 lat, a co innego mając grubo ponad dwudziestkę.
Miło będzie jak napiszecie czy za "waszych czasów" było podobnie i ja mam coś nie tak ze sobą, czy może faktycznie mieliście mniej. Dobranoc.
- Pokaż poprzednie komentarze [3 więcej]
-
U mnie odległość nie grała roli gdyż szkoła zawsze była dość niedaleko. Co innego koniec lekcji. Zdarzało się, że była to 15-16 i wtedy naprawdę był problem z czasem ale zwykle kończyliśmy około godziny 14 (zwykle po). Inna sprawa, że Triste był ostatnim rocznikiem, który uczęszczał do 7 klasy, a my byliśmy pierwszym rocznikiem gimnazjum więc zamieszanie z wprowadzania tego było odczuwalne Kwestię nauki i tego czy wszystko co wbijają Ci do głowy się przydaje... dyplomatycznie przemilczę.
-
Pamiętam jak zawsze gadałam jako gówniak że chce do pracy, wolę pracę itp, to mnie wyśmiewali. Poszłam do tego ogólniaka i nawet miałam ambicje na jakieś studia, które wybrałam sobie sama. Ale przy ilości stresu jakiego się tam nabawiłam rzuciłam to w pizdu i poszłam do najprostszej roboty, za minimalną krajową. Uczę się dalej, bo znalazłam darmową zaoczną szkołę o fajnym kierunku, jednak głównie chodzę do pracy i dalej jak mam iść na zajęcia to wolę do tej męczącej psychicznie jak i fizycznie pracy, bo ciężko mi usiedzieć i słuchać, słuchać, słuchać...
-
No nie wiem, ja jestem w 2LO i mam sporo czasu wolnego Dwa dni w tygodniu mam do 16:30 i jakoś znajduję czas, by wyjść gdzieś z kolegami. Nie raz wracałem do domu po 20.
Lecz z tą nauką muszę się nie zgodzić. Bardzo rzadko spędzam na naukę + pracę domową więcej niż 3 godziny. (No chyba że to są wypracowania, czy rozprawki, bo mam do nich słabość) Materiał z zadania domowego najczęściej wystarczał, ale są też okazyjne kartkówki i sprawdziany to troche więcej się siedzi. Zazwyczaj udaje mi się wszystko zrobić w 1,5h. I serio aż tyle czasu na przeżucie i strawienie obiadu? Nawet jeśli, to chyba można porobić wtedy coś ciekawego i wykorzystać ten czas.
SpoilerOdkryłem też tajną technikę słuchania na lekcji, która pozwala nie tylko na robienie prac domowych szybciej, ale też na brak konieczności powtarzania materiału w domu.
-
ojak kisnę xDDD
-
Paczcie jaki czarodziej!
- Pokaż poprzednie komentarze [4 więcej]
-
Mhm. W sumie i tak największą bekę mam gdy czytam komentarze typu "BÓG CHONOR OJCZYZNA JP 100%", ale dopiero śmieszne są ich argumenty.
Dlatego, że ich nie mają i gdy nie mają racji wyzywają od pedałów itp. Sam z takimi mam do czynienia w szkole i jeszcze nie spotkałem się, żeby okazali chociaż malutki przejaw inteligencji. Najgorsze jest to, że są bronieni przez nauczycieli, bo są z biedniejszych rodzin. U nas w szkole jest system tzw. punktów zachowania, czyli najdurniejszy system ever - za przynoszenie makulatury, baterii i nakrętek dostaje się + punkty, natomiast za wszystko co negatywne dostajemy minus punkty. Pamiętam jak oni kogoś tam pobili, ja widziałem zdarzenie, zgłosiłem nauczycielowi i dostałem punkty ujemne za to, że widziałem i byłem przy całej sytuacji. Co śmieszniejsze/smutniejsze dostałem wtedy więcej ujemnych punktów niż oni. -
To tylko dobrze o Tobie świadczy, bo z tego co pamiętam też jesteś kibicem, ale nie kibolem.
Mnie rozśmiesza, że Ci co krzyczą "BÓG HONOR OJCZYZNA" chcą palić pedałów, a nawet nie wiedzą że poprzednie pokolenia Polaków walczyli o wolność między innymi homoseksualistów, murzynów i innych mniejszości w Auschwitz. hipokryzja much
-
Dlatego to mnie tym bardziej śmieszy. Zwłaszcza, że u nas, żeby stać się pedałem trzeba:
- Mieć długie włosy
- Nosić stopki, albo ubierać vansy na bosą stopę zamiast skarpet za kostkę
- Mieć chociaż jedną, pierdółkowatą różową/pomarańczową rzecz
- Oglądanie anime
itp.
Jak widać w naszej szkole to prawie każdy łapie się na zaszczytne miano pedała . Szkoda, że takie osoby nie są traktowane ostrzej, tylko nawet łagodniej od pozostałych. Pamiętam słynny cytat nauczycielki "Sebek jest bardzo grzeczny, tylko trochę bije innych. Ale jest grzeczny." Pozostaje mieć nadzieje, że w dorosłym życiu "karma się zwróci" i nieco się ogarną...
-
Piękna nuta :3
-
Polecam wszystkim film Czas Mroku, naprawdę przyjemna muzyka, gra aktorska, ciężko się do czegoś przyczepić :>