- Chciałabym ci na to pozwolić, ale nie mogę. Nie należy zakłócać spoczynku osób zmarłych. Przykro mi. Jutro jest jej pogrzeb i wtedy można będzie zobaczyć ją po raz ostatni.
- O witaj. Nie spóźniłaś się. Jesteś w sam raz. - Appejack podchodzi do piekarnika i wyjmuje z niego gotowe ciasto, po czym niesie je na stół i zaczyna kroić. - Bierz puki jeszcze ciepłe. - Powiedziała uśmiechając się.
- Rozumiem. Nie musisz tego mówić, bo wiem, że to dla ciebie trudne, lecz musisz przeżyć za wszelką cenę. Jesteś jedynym świadkiem. Musimy przemówić mu do rozsądku i uwięzić go.
- Nie potrzebnie zniszczyłeś kule. To mogły być dowody, choć mówiłeś, że zabił już jednego łowce i będziesz następny?? Jeśli tak to jesteś w niebezpieczeństwie.
- Nie wiedziałam, że Vetris jest zdrajcą, lecz po twoich oczach sądzę, że mu służyłeś. Tylko on potrafił zmienić komuś oczy na taki kolor. A więc mów dalej. Muszę wiedzieć z czym mamy do czynienia.
< Wiem >
Weszłyście na piętro i do pierwszego pokoju z brzegu.
- Tutaj będziesz spać. - Wskazała kopytkiem na pokój. - Jak się rozgościsz zejdź na dół. Przygotuje swój słynny placek.
- Vertis?? A skąd masz takie przypuszczenia mój mały kucyku? - Powiedziała patrząc się w twoje oczy. Jej mina mówiła, że już chyba wszystko wie.
< The best pony >
Po chwili przychodzi Applejack.
- Możesz zostać jak długo chcesz. Bic Mac z babcią jadą do Manehatanu bo mają jabłka tam sprzedawać, więc będziemy same z moją siostrą. Jutro możemy tam pójść. A teraz chodź za mną. Pokaże i gdzie będziesz spać.
Księżniczka podeszła bliżej.
- Pilnujcie wejścia. Ja idę wysłuchać co ma mi do powiedzenia poddany. - Powiedziała do strażników. - Chodź za mną do mojej komnaty. Jeśli tu rzeczywiście jest zdrajca to wolę nie ryzykować. - Zwróciła się do ciebie po czym udała się do w stronę swojej komnaty.
< ta rozmowa jest coraz bardziej dziwniejsza >
Cheerilee tylko uśmiechnęła się.
- Cóż jesteśmy tu po to aby zwiedzać, a nie wspominać. Na wspomnienia możemy się kiedyś umówić. - zachichotała i poszła dalej.