-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Mój specjał. Ciasto jabłkowe z dżemem zrobionym z błysk jabłek. - Jak raz spróbujesz to nie będziesz chciał przestać. - Zaśmiała się.
-
- Słuchaj kotku przyjaciele są po to aby sobie pomagać. Nie sprawisz kłopotów. Mamy kilka wolnych sypialni więc nic nie stoi na przeszkodzie.
-
- Cóż. Pamiętaj, że jeśli będziesz potrzebował pomocy lub noclegu Applejack ci pomoże. - Puściła ci oko.
-
- Oj nie płacz. Prawdziwi przyjaciele tak się nie zachowują. To nie była twoja przyjaciółka skoro tak cię potraktowała. Przyjaciele siebie szanują i pomagają sobie. - Powiedziała Applejack siadając obok ciebie i próbując cię pocieszyć. - Może znalazło by się miejsce u mnie. - Pomarańczowa klacz pogłaskała twoją grzywę.
-
Wchodzicie do jednej z sal. - Tutaj będziemy uczyć. Jeśli uczysz razem ze mną to uczymy klasy młodsze. W tym Apple Bloom.
-
- Jestem Applejack. Witaj na farmie rodziny Apple. Cóż pomyślałam, że ci się jakoś zrewanżuje po tym co zrobiłeś. A jeśli nie masz domu możesz zostać tu. Masz dobre serce bo pomogłeś klaczy w potrzebie i chyba mogę ci zaufać. - Powiedziała puszczając cię z uścisku.
-
- A co dokładnie powiedziała tobie?? - Powiedziała Applejack wyciągając z koszyka obok jabłko, które ci podaje.
-
- Uczysz razem ze mną. Wszystko ci opowiem ale pod koniec zwiedzania.
-
Applejack wstała i zwróciła na ciebie uwagę. - Witaj cukiereczku. Coś ci się stało?? Nie wyglądasz najlepiej.
-
Biegłaś dłuższą chwile. Dotarłaś nad staw nie daleko farmy rodziny Apple. Usiadłaś tam i siedziałaś przed dobre kilka godzin. Po pewnym czasie dostrzegłaś Applejack, która leży i patrzy w niebo.
-
- Nie musisz mówić mi pani. Jesteś w moim wieku więc to trochę nie zręczne. - Powiedziała lekko zmieszana. - A wracając do wycieczki. Najpierw idziemy zobaczyć sale lekcyjną. - Powiedziała po czym ruszyła wolnym krokiem do wcześniej wspomnianego pomieszczenia odwracając się raz po raz w twoją stronę z uśmiechem.
-
- Pani brzmi tak staro. Mów mi po prostu Cheerilee. - Powiedziała uśmiechając się. Applejack przewróciła oczami. - No to trzymajcie się gołąbki. - Rzuciła tobie chytry uśmiech i wyszła.
-
Pomarańczowa klacz odwróciła się zdziwiona i uśmiechnęła się. - A więc to ty mi pomogłeś cukiereczku? - Powiedziała uśmiechając się. - Jakoś nie miałam okazji podziękować. - Podeszła do ciebie i cie przytuliła. - Dziękuje.
-
Schodząc na dół czuć piękny zapach. Nie były to tylko jabłka, ale i świeżo pieczony chleb itp. Również klacz, którą wcześniej uratowałeś krzątała się po kuchni.
-
- No to ja was zostawię - Powiedziała Applejack wychodząc z pokoju. Tylko wróć kuzynku. - Zaśmiała się.
-
Obudziłeś się następnego dnia w południe. Czułeś jakbyś nie spał tak od wieków. Nie zostaje nic innego jak przywitać gospodarzy
-
Weszliście po schodach i skierowaliście się do jednego z pokoi. - Możesz tutaj spać. Łóżko jest duże i wygodne więc nie będziesz narzekać. Ja idę zobaczyć z moją siostrą. - Powiedziała to po czym opuściła pokój i udała się na dół.
-
- Jeśli chcesz mogę ci pokazać szkołę, klasy, plac zabaw dla źrebaków i wyjaśnię co nie co. - Powiedziała nauczycielka z uśmiechem na twarzy.
-
- Ehh. Wiesz co? Zjedź mi z oczu i wynoś się. - Powiedziała spokojnym już uspakajającym się głosem.
-
- Moment sprawdzę. - Nauczycielka podeszła do biurka i zaczęła przeglądać listy. - Tak mam tu list, który mówi, że do Ponyville przyjedzie nowy nauczyciel Historii. Naukę zaczyna razem z początkiem drugiego tygodnia i będziesz uczyć razem ze mną.
-
- To chodź za mną. Mamy pokój gościnny. Nie często mamy gości więc możesz w nim trochę zostać. - Powiedziała Apple Bloom ciągnąc (na miarę jej możliwości) po schodach.
-
- Nie obchodzi mnie gdzie byłaś i komu pomagałaś! Miałaś tu na mnie czekać i się z nie ruszać z domu! Myślisz, że ja pracuje tak sobie?! Może chcesz wylądować na ulicy albo wrócić do Canterlotu?! - Powiedziała dając upust swojej złości.
-
Lore słysząc ciebie podniosła głowę. Jej mina wyglądała jakby zaraz miała cię rozszarpać - Gdzieś ... Ty ... Była. - Wysyczała przez zaciśnięte zęby.
-
Schodziłaś po schodach cicho. Gdy byłaś w kuchni zauważyłaś Lore siedzącą na fotelu. Jej mina nie wyglądała na szczęśliwą. Nie widziała cię, z powodu zapatrywania się w podłogę. (WTF)
-
Obudziłaś się następnego dnia. Było już południe. Czułaś jakbyś nie spała wieki. Głód też daję ci trochę siwe znaki.