-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Lepiej ją obudźmy. Będzie zła, że przespała dzień pracy i będzie sobie to wypominać. Chcesz dokonać tego zaszczyty?? - Powiedziała Twilight z sarkazmem.
-
- Poczekaj chwile zaraz wrócę. - Powiedział Hammer do klaczy i poszedł za tobą do Somady.
-
- Nie no nie wieże. Mój własny kuzyn jest tchórzem. - Powiedziała z sarkazmem w ustach.
-
Applejack uderzyła się kopytkiem w czoło. - Nie udawaj tchórza. Nie mów, że boisz się małego smoczka, który zachowuje się jak normalny, pospolity kucyk. Mówi, boi się itp.
-
- No cóż. Twilight ma smoka. To jest jej asystent, ale nie jest większy od mojej siostry.
-
- Twilight jest inna. Znam ją i wiem. Sama była kujonem i osobą, która siedziała cały czas z nosem w książkach. Czasem jej odbija ale to dobra przyjaciółka. I nie zapomnij, że to ona się w tobie podkochuje. - Powiedziała Applejack szczęśliwym głosem.
-
- Spróbujmy najpierw pogadać z Hammerem. Może on coś powie ciekawego na jej temat. Długo już z nią rozmawia więc musiał się czegoś dowiedzieć. Zaprowadź go do sali treningowej. Ja już tam będę na was czekać. - Powiedziała Somada idąc w stronę sali treningowej.
-
- Jeśli chodzi o Twi. Już od źrebięcia siedziała wyłącznie z nosem w książkach. Dostała się do szkoły dla utalentowanych jednorożców jako sama uczennica Celesti. Dopiero jest wysłanie jej tutaj sprawiło, że ma przyjaciół. Teraz bada magię przyjaźni. No cóż, a ty jesteś pierwszym ogierem, który będzie wypożyczać książki. A to dla niej musi wiele znaczyć. Jeśli chcesz mogę cie tam zostawić. - Zaśmiała się Applejack.
-
- Wież mi ona by tego nie chciała. Poza tym ja się do pracy nie nadaje. Do dziś pamiętam swoje wypadki w sprzątaniu zimy.
-
Każdy stał w osłupieniu. Nikt nie mógł wydusić słowa z siebie. Nawet dyrektor był zaskoczony pokazem magii. I to pokazem magii przez pegaza. - A więc Panno Elektric jak myśli pani jaki werdykt?? - Powiedział zimnym głosem bez żadnych emocji.
-
- Mamy zakaz wychodzenia do miasta. Jesteśmy zdani na naszą farmę, ale nie możemy jej głodzić. Hammer oddałby jej swoje jedzenie, a on też go potrzebuje. Musimy pogadać z tą klaczą. Może wie coś ciekawego.
-
- I bardzo dobrze mój kuzynku. - Podeszła do ciebie i poczochrała cię po grzywie jak źrebaka.
-
- No nie zbyt. - Powiedziała cicho Somada widząc jak Hammer rozmawia z klaczą. - On chyba ją lubi. - Powiedziała cicho uśmiechając się przy tym.
-
- Wiesz. Ciężko jej. Mamy oddzielne zdania. Ona uważa, że nasz wróg nie jest tyranem tylko próbuje uratować świat. My twierdzimy na odwrót. - Powiedziała również szeptem. Ale ja jej wieże. Nie wiem dlaczego ale jej wieże. Nasz mistrz może być tyranem za którym uważa swojego brata. - Powiedziała z mieszanką uczuć.
-
- Dobra. - Powiedziała Somada, której również pojawił się uśmieszek. *** Graliście dobrą godzinę. Dołączyła się nawet klacz, która z chęcią z wami grała. Grę jednak przerwało wam pikanie kuli. Hammer wstał z siedzenia i podszedł do kuli. Aktywował transmisję i usiadł z powrotem uważnie jej słuchając. Gratulację wykonania zadania. Wiedziałem, że mogę na was polegać. Udaremniliście kolejną próbę uwolnienia mojego złego brata, za co bardzo wam dziękuje. Na resztę dnia macie spokój i możecie odpocząć. Jednak pamiętajcie, że słudzy mojego brata tak łatwo się nie poddadzą. Klaczy odechciało się wszystkiego. Była w bazie swoich wrogów, słuchała wiadomości osoby, która więziła jego mistrza. Hammer jedynie popatrzył na nią z żalem.
-
- Wysłałem meldunek o zakończeniu zadania oraz opatrzyłem naszego gościa. Wróg czy nie musimy traktować się normalnie. - Hammer powiedział uśmiechając się w stronę wspomnianej wcześniej klaczy. Odwzajemniła lekkim uśmiechem, lecz nie był on wymuszony. Był on z serca jakby mówił "dziękuje". - Na razie mamy wolne. Może zagramy w coś? - Zasugerował Hammer. - O wiem w pokera. Wygrany szykuje jedzenie. - Uśmiechnął się chytrze.
-
Wylosował jakiegoś jednorożca. Ten wyszedł na środek i pokazał lewitację wody. Szybko spotkał się z odmową i wybiegł z płaczem z sali. *** Po pewnym czasie przeszło tylko 5 jednorożców. Cała reszta oblała i się nie dostała. - I ostatni czas na ostatnią kandydatkę. Elektric Light proszona na pokaz.
-
( pokusa jest zbyt silna ) Twilight przyglądała ci się chwile, lecz prawdo podobne nie zauważyła rumieńca. *** Ruszyłyście w głąb sadu. Po kilku minutach błądzenia znaleźliście ją. Drzemała pod drzewem mając przerwę. - Ooo jak słodko śpi. Lecz to trochę dziwne. Nigdy nie przysypia w pracy. - Powiedziała Twilight z rozkoszą patrząc na Applejack.
-
Wychodząc zobaczyłeś Hammera, który kończył opatrywać klacz. Nie miała już na sobie zbroi więc mogłeś dostrzec jak wygląda. Był to biały kuc ziemny z czarną długą grzywą i oczami podobnymi do waszych. Ich jednak były bardziej ciemniejsze. - O już jesteście. - Powiedział Hammer. - Widzę, że Somada zaopiekowała się twoim skrzydłem. - Zerknął na twoje opatrzone skrzydło. Hammer jednak też nie wyszedł bez szwanku. Miał już opatrzoną ranę na nodze.
-
- Znam go. Zgrywa twardego kuca ale jest dobry. Nie jest zły tylko walczy zaciekle w obronie tego co dla niego ważne. - Mówiąc to Somada pocałowała cię ostatni raz i poszła w stronę drzwi. - Musimy to kiedyś powtórzyć. - Powiedziała śmiejąc się i opuszczając pokój.
-
( to moja wina. Jestem trochę zmęczony. Czytam, piszę, odpowiadam i się uczę. Nie mogę pisać długich wypowiedzi. ) Zbliżałyście się coraz bliżej. Było już widać prawię cały sad i duży domek w jego środku. Zbliżyłyście się tam i Twilight zapukała. Drzwi otworzył jej starszy brat. Był to Big Mac. - Cześć Big Mac. Jest może tam Applejack? - Nope. Jest w sadzie i zbiera jabłka. - Powiedział patrząc się na ciebie. - Dziękuje. - Odpowiedziała Twilight po czym ruszyłyście szukać Applejack. - Ale się na ciebie patrzył. - Powiedziała Twilight śmiejąc się cicho.
-
- Prawdę mówiąc nie wiem. Wiemy za dużo i mogą chcieć się nas pozbyć. - Somada poważnie wzięła słowa klaczy.
-
- Myślę, że ta klacz może mieć coś racji. - Dlaczego mistrza widzieliśmy tylko raz?? I był to dzień gdy nas zatrudnił. Cały czas siedzi nie wiadomo gdzie i kto wie co tam może robić. Nie mogę powiedzieć, że jej ufam ale też nie wykluczam tego. - Powiedziała dość poważnym tonem. Po chwili przytuliła się do ciebie. - Turkusowe. - szepnęła lekko śmiejąc się.
-
- Boi się prawie wszystkiego, a tak naprawdę potrafi pokonać smoka. - Więc bądź delikatny i staraj się być miły. Najdrobniejszy krzyk, wrzask potrafi ją przestraszyć.
-
- Albo jest głębiej w sadzie, albo w domu lub szopie.