-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
Applejack patrząc na twój nowy wygląd uśmiechnęła się co ponownie przekształciło się w napady histerycznego śmiechy. - Amatorka! - Krzyknęła w jej stronę Rarity, po czym odwróciła się do ciebie. - Nią wygląd nie obchodzi. Powie ci, że ładnie wyglądasz cały umazany w błocie. Ciesz się, że trafiłeś do mnie. A tak poza tym słyszałam od niej, że jesteś nauczycielem. Na pewno ci się przyda taka stylizacja.
-
- No czekam. - Powiedziała klacz znudzonym głosem. - Ja myślę, że jednak nam się przyda. Nie wiem może z przesłuchania nici ale zobaczymy co Vertis powie na jej temat. - Szkoda mu było tej klaczy, lecz nie chciał tego pokazywać. - Wy służycie Vertisowi!? Chcecie ponownie zniszczyć Equestrie? - Powiedziała lekko spanikowana. - To właśnie on 3500 lat temu władał Equestrią, a raczej ją niszczył. Jego rządy były okrutne, aż jego brat nie stanął przeciw niemu i próbował go powstrzymać. Uwięził go i gdyby nie Celestia z tego świata nic by nie było.
-
Po pewnym czasie drzwi otworzyły się i wszyscy weszły do środka.
-
- Idź. To jest moja prywatna sprawa. - Powiedziałem doniosłym głosem próbując ignorować ból. - A co do ciebie. Uważasz się za wielkiego zabójce a nie potrafisz działać samodzielnie. Jesteś zwykłą, żałosną gnidą. Nigdy nie będziesz prawdziwym zabójcą. I po wykonaniu zlecenia powiedz Flame, że jego terror kiedyś się skończy. Jeśli ja tego nie zakończę to będzie ktoś inny. No na co czekasz? Dobij mnie. - Powiedziałem znudzonym głosem.
-
- Dobrze wieże ci. A teraz udajmy się do Applejack - Twilight wyszła z kącika kostki cukru.
-
Po kilku długich dla ciebie minutach wyglądałeś jak prawdziwy Gentlekuc. - Pięknie! - Wykrzyczała z radością Rarity. - A więc co was tu sprowadza. Ty mi lepiej powiedz bo twoja ... kuzynka chyba nie może.
-
Somada nadal dochodziła do siebie i nic nie odpowiedziała. - Moim zdaniem trzeba ją przesłuchać. - Możecie mnie zabić lecz nic wam nie powiem. Wkrótce i wy się zorientujecie, że ten wasz mistrz wykonuje waszą naiwność do swoich celów. - Syknęła przez zaciśnięte zęby ranna klacz.
-
- Dobrze wiem, że nie ma o nas żadnej książki. I w mojej bibliotece i w archiwach Canterlotu. Ty naprawdę coś ukrywasz. - Powiedziała posyłając kolejny chytry uśmiech w twoją stronę.
-
Hammer pokazał ostatniego i rannego strzałą w nogę czarnego kuca. - Może nam się przydać. Zdradzi nam swoją kryjówkę i kto wie może obiecamy mu szybką śmierć. - Ja to wszystko słyszę. - Odpowiedział czarny kuc. Lecz jego głos był inny. Nie przypominał tonu ogiera tylko ... klaczy.
-
Hammer rozglądał się po miejscu bitwy. - Szybko chodźcie tu! - Krzyknął do w waszą stronę.
-
- Oj nie udawaj. Jeśli dowiedziałaś się o tym, że jestem uczennicą Celesti to musiałaś wiedzieć o Applejack. - Posłała ci chytry uśmiech. - Nie musisz udawać. Nie wiem z kąt nas znasz ale ufam ci. Fluttershy ci ufa więc ja ci też ufam.
-
Hammer zaszedł kuce od tyłu. Nim się obejrzałeś z kucy w które strzelałeś nic nie zostało. Hammer poucinał im głowy i złowieszczo się do nich uśmiechnął. - Ej!! Jeszcze jeden żyje! Szybko bo się jeszcze wywinie! - Krzyknął Hammer w waszą stronę. Nie widział, iż jesteś ranny. Somada dalej stała w osłupieniu jakby nie dotarło do niej to co się stało.
-
Idąc przez salę kucyki dziwne na ciebie patrzyli. Podążałaś razem z grupą jednorożców, które miały dostać się do bardzo dobrej szkoły. Po pewnym czasie wszystkie młode jednorożce stanęły przed drzwiami oddzielającymi was od wielkiej sali. Wszyscy byli zdenerwowani.
-
Kulki zniszczyły się w locie oblewając kwasem prawie wszystkie strzały. Jedna zbłąkana strzała leciała szybciej niż inne i kawas nie zdążył dotknąć tej strzały. Najgorsze było to, że to ty stałeś przed Somadą gdy ona leciała prosto na nią. Szans na ucieczkę nie było, a tym bardziej na zniszczenie jej. Mogłeś tylko stać i patrzeć jak lecąca strzała prawdo podobnie przebija twoje skrzydło na wylot.
-
- Rainbow Dash. Ale ona raczej o tej godzinie ma drzemkę. Jeszcze jakieś pomysły??
-
- Jeśli cenisz sobie życie to tam nie wchodź. Pinkie Pie jeszcze nikomu nie pozwoliła zobaczyć swojej imprezy przez jej zaczęciem. - Uśmiechnęła się Twilight. - To gdzie chcesz teraz iść?
-
W środku czuć piękny zapach wypieków. Dostrzegasz Twilight gdy rozmawia z różowym kucykiem. Ten gdy cię widzi momentalnie do ciebie podbiega i zaczyna skakać dookoła. - Ty musisz być Marina? Jesteś tutaj nowa? Musisz być nowa! Znam każdego kucyka w Ponyville!! Nie urządziłam ci jeszcze przyjęcia! Muszę się zabrać za to natychmiast. Będą balony, serpentyny, ciastka, babeczki będzie super! O nie! Musze się pośpieszyć z robieniem! - Po tych słowach Pinkie Pie pobiegła do kuchni. - I tyle ją dzisiaj widziałaś. - Powiedziała Twilight uśmiechając się.
-
- Nie masz uważać na przyjęcie tylko na nią. Gdy spotyka nowego kuca odbija jej jeszcze bardziej niż zwykle. Tak samo było ze mną. - Twilight przeraziła się gdy pomyślała o zdarzeniach z tamtego dnia. *** Idziecie przez miasto prosto w stronę Koncika Kostki Cukru. Po chwili znajdujecie się już przed nim i na chwile się zatrzymujecie. - Gotowa?? Pamiętaj, że jak tam wjedziesz nie będzie odwrotu. - Twilight zaśmiała się i weszła do środka.
-
Strzały z łuku przeszyły powietrze i dwie z nich trafiły śmiertelnie a trzecie raniąc. Jedna trafiła prosto w głowę, druga w krtań a trzecia w nogę. Bełty kuszy również zakończyły żywot dwóch innych kucy. Somada swoją magią posłała kilka ognistych kul w stronę bandytów i zakończyła ich życie. Dopiero teraz czarne kuce zorientował się, że ich towarzysze giną. Natychmiast zareagowali posyłając grad strzał w stronę Somady.
-
Somada widząc, że odszedłeś westchnęła ze smutkiem i ze spuszczoną głową udała się w stronę zarośli. *** Po jakimś czasie karawana była już w zasięgu twoich oczy. Było tam 2 strażników i 3 prowadzących. Gdy zbliżyli się wystarczająco blisko z krzaków wyłonił się około tuzin kucyków w czarnych zbrojach i momentalnie zabili strażników. Mieli już rozprawić się z prowadzącymi. Z wielkimi, złymi uśmiechami podchodzili powoli do karawany aby budzić strach w oczach przerażonych handlarzy.
-
- Oczywiście, ale radziłabym uważać. Mówiłaś, że jesteś tu kilka miesięcy. A ona jeszcze nie wyprawiła ci przyjęcia więc będzie trochę dziwnie. Radziłabym uważać, ale jeśli chcesz to możemy iść od razu. - Powiedziała Twilight ostrzegająco.
-
- No to nie ma czasu do stracenia. - Powiedział Hammer idąc w kierunku szlaku.
-
- Dobrze. Ale trzymam cię za słowo. - Powiedziała podekscytowana Twilight. - Emm Twilight. Przyszliśmy tu aby cię o coś prosić. Mogłabyś oprowadzić Marine? - Oczywiście. - Powiedziała Twilight jakby miała w tym cel. - Możemy zacząć od zaraz. Jeśli masz ochotę Marina.
-
< Prawdę mówiąc nie zrobiło to na mnie wrażenia. Za Rainbow Dash nie przepadam. Najmniej ją lubię z całego Mane 6. Każdy ma swoje upodobania > - Hola hola. - Powiedziała Somada zatrzymując cię. - Nie możemy od tak ich napaść. Musimy poczekać na karawanę i gdy wyskoczą to ich zaskoczymy. Będą zbyt zajęci karawaną i to będzie dla nas plus. - Mówiąc to uśmiechnęła się dumnie.
-
- Proszę powiedz prawdę. Wież mi, że będzie u nas bezpieczna. Możemy nawet zawiązać przysięgę Pinkie Pie. - Twilight wręcz nalegała. Zawsze była ciekawskim kucem.