U mnie, za bazgrolenie w zeszycie dawali niezłą zjebkę Wracając do tematu. Kilka postów wcześniej Littlepip napisał, że chodzenie w koszulce z ulubioną postacią jest afiszowaniem się. I tak i nie. Nie każdy musi wiedzieć, czym jest MLP i czym jest ten "konik" na koszulce. To nie szalik [nazwa klubu], który jasno i wyraźnie mówi o co chodzi. ### Mogę się mylić, ale w moim małym miasteczku, debilne napisy to norma. Być może w większych (Wrocław, Poznań, Warszawa) jest inaczej? Tak czy inaczej ,znalezienie "czystej" koszulki (pomijam logo) to istny cud. I wiecie co? 100 000 razy wolę koszulkę z Fluttershy, niż coś tak debilnego, że ogólnoświatowy facepalm tego nie wyrazi. Mózg uszami wypływa: "Proud member of hardcore people university" (Wielkie HPU w kole), "I'm the f@KING of chicks collector (szkoda, że za "@" nie ma "t"). Czasami przeglądając ubrania w sklepie, powstrzymuję śmiech. Nie zawsze wychodzi i reakcja jest do przewidzenia: "Jezu..." Swoją drogą, nawet gdybym miał, nie wiem jak fajną koszulkę / bluzę z kucem, chodziłbym w niej najwyżej po domu. Nie dlatego, że to "kolorowy konik" czy mój wiek. Po prostu nie lubię dużych napisów i nadruków. Czuję się w nich źle. ### Udzielając odpowiedzi: kiedyś tak, wstydziłem się. Teraz nie. Na pytanie: "co piszesz", odpowiadam po prostu "opowiadanie". Wcześniej mówiłem coś na zasadzie: "a nic takiego" Jeśli ktoś zrobi minę tego typu mówię, że to lubię, a że zdobyłem cztery nagrody, to zapewne przypadek