-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
Postanowił wrócić na cmentarz i sprawdzić, czy dzieciak dotarł bezpiecznie na miejsce. Powinien dotrzeć na czas do wiedźmy.
-
Echis zaczął iść żwawo w stronę żabowatego demona, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Potem zamierzał spojrzeć w oczy stwora i przejąć nad nim kontrolę, a gdy już stwór zostanie zniewolony, zamierzał pobrać krew do małego słoiczka.
-
- Wystarczy - odpowiedział. A potem wyszedł z mieszkania, pożegnawszy się i ruszył w kierunku bagien. Zawsze tam były - czy to w postaci błędnych ogników, czy udając aligatory. Echis nie zamierzał się przemęczać. Chciał złapać jednego ze słabszych demonów, ale nie zamierzał go zabijać.
-
- Dostarczę ci krew demona. Ale nie będzie to moja krew. Gdzie i o jakiej porze mogę cię znaleźć? - zapytał. Swojej krwi oddawać nie zamierzał. Tym bardziej nie wiedźmie, która mogła zrobić z tego użytek ciągnący za sobą bardzo dużo konsekwencji.
-
- Zapytałem, czego chcesz w zamian - powtórzył demon z naciskiem, uważnie przyglądając się kobiecie.
-
- Czego oczekujesz w zamian i jaką mam gwarancję, że powiesz mi prawdę? - zapytał po chwili zastanowienia.
-
- Nie wiem, jaka wiązała was relacja. Nie wiem też, dlaczego zginęła, a chciałbym wiedzieć -odpowiedział po chwili milczenia.
-
- Skończyła tak, jak każdy. Lepiej niż kiedykolwiek skończę ja. Ludzie umierają i to nie jest nienaturalne -odparł.
-Czego pani tu szuka?
-
- Taki jak ja... To znaczy jaki, pani? - zapytał. Zamarł w bezruchu, uważnie obserwując kobietę. Przeciwnika..?
- Czy domy wiedźm zazwyczaj nie przyjmują demonów?
-
Echis zamierzał sprawdzić obecność syczącego stwora, a potem się z nim zmierzyć. Nie chciał go zabić, chciał zdobyć wiedzę. Odwrócił się, wpatrując przybysza.
-
Skierował się w stronę hałasu, gotów do obrony albo i do ataku, niezależnie jakiego. Wąż... ciekawe jaki wąż i czego chciał od biednej nieboszczki.
-
Echis widział już podobnie okaleczone zwłoki. Kciuki do wygotowania, ich kości były źródłem mocy. Uszy, aby słyszeć z miejsc których nie sięgały zmysły oprawcy. Bywał w stronach, w których działało się w ten sposób.
Zaczął węszyć, szukać innych śladów. Zawsze zostawały ślady, czymkolwiek intruz by nie był. A kiedy tacy jak Echis byli głodni, jak teraz, ich zmysły wyostrzały się nieco, powiększając szanse na pomyślność polowania.
-
Najpierw zwłoki. Mężczyzna ruszył tam, gdzie je zostawił - do sypialni. Zagadka zaczynała być coraz bardziej interesująca.
-
Echis ruszył w stronę domu, pożegnawszy się z podopiecznym. Pierwszym co zamierzał zbadać, były zwłoki - jeśli jeszcze je znajdzie. Coś było dziwnego w denatce i to nie dawało mu spokoju. Potem chciał przeszukać mieszkanie pod kątem rzeczy, które mogłyby zdradzić pochodzenie chłopca i kobiety. Oczekiwał też potencjalnych intruzów.
-
- Potraktuj to jako test orientacji i zaradności. Idź mniejszymi uliczkami i obserwuj otoczenie wokół. Jesteś zdany na siebie - powiedział. Na ułamek sekundy spojrzał na odbicie w witrynie sklepowej - było słabe i niewyraźne, ale wyglądało dziwnie nieprawidłowo. Było bardzo duże.
-
- Posiadając Swobodę jesteś pełnoprawnym mieszkańcem cmentarza. Możesz zobaczyć jego mieszkańców, a nie wszyscy z nich śpią za dnia. Dlatego też wczoraj było ich niewielu - odpowiedział.
-
- Teraz pójdziesz na cmentarz, pod opiekę nauczyciela. Spoczywa tam kilkaset dusz, na pewno wśród nich jest kilku nauczycieli. Ja tymczasem pójdę zorganizować twoje legowisko, a wcześniej będę musiał się czegoś dowiedzieć - odpowiedział. Miał zamiar wrócić do domu chłopca i trochę powęszyć. Młodzieniec i jego przeszłość niezwykle go intrygowali, a więc zamierzał dowiedzieć się nieco o jego umiejętnościach i matce.
-
- Myślę, że w ty wypadku dam ci wolną rękę. Co chcesz zjeść? - zapytał mężczyzna. Jego nawyki żywieniowe z przyczyn naturalnych nie były zbyt zróżnicowane, więc nie miał zielonego pojęcia co powinien jeść młodzian w wieku dwunastu lat.
-
Mężczyzna poczekał aż chłopak wyjdzie i zamknął drzwi od kaplicy. Wsunął klucz do kieszeni płaszcza. A potem ruszył w stronę miasta i w poszukiwaniu sklepów spożywczych, z których zazwyczaj nie korzystał.
-
- Zgadza się - odparł Echis. A potem poszedł sprawdzić pogodę na zewnątrz. Ostrożnie, starając się zbytnio nie wychylać na potencjalne działanie promieni słonecznych.
-
- Sebastianie, wstań - powiedział Echis, samemu wstając od biurka. - Powinieneś coś zjeść, ale na cmentarzu jedzenia nie znajdziesz. Musimy pójść do miasta - oznajmił.
-
Echis podkradł się do umysłu chłopaka, chcąc w ten sposób go obudzić. Noc spędził z książką - małą ilość światła raczej mu nie przeszkadzała. Siedział więc teraz przy starym biurku i czekał aż podopieczny się obudzi.
-
- Nie byłem gotowy na przyjęcie gości. Możesz spać tam - wskazał trumnę. - Tylko dzisiaj, lepsze to niż nic. Inaczej pozostanie ci podłoga. Jutro zorganizuję ci legowisko.
-
- Najłatwiej nauczysz się niewidzialności od duchów, bo znikać będziesz podobnie jak one. Ja nie jestem duchem i nie korzystam w ten sposób ze Swobody Cmentarza, a więc tego cię nie nauczę. Ale mogę nauczyć cię innych rzeczy... A zaczniemy jutro.
Pozłacane Lata [Gra][Arcybiskup z Canterbury]
w Luźna gra ról
Napisano
Echis ruszył w stronę krypty zmarłego nauczyciela, starając się wyczuć ślady obecności chłopca. Mógł zabłądzić. Wtedy będzie musiał wrócić na miejsce i iść jego tropem. Ktoś mógł go odnaleźć, wtedy razem z chłopcem demon odnajdzie też jego porywaczy, co w gruncie rzeczy nie było negatywnym skutkiem. Przyspieszył kroku, szukając w okolicy dusz które mogłyby udzielić informacji i które o tej porze dnia akurat nie spały w swoich grobach.