Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Aby omówić sprawę obdarzenia tegoż młodego człowieka Swobodą Cmentarza. Nie jest to pierwszy raz, kiedy osobnik z zewnątrz otrzymałby ten przywilej. I mimo że chłopiec jako jedyny z nas jest w pełni żyjącą istotą, wierzę w wasze dobre serca. Dopiero co stracił matkę, której ostatnią wolą było zapewnienie mu bezpieczeństwa. Gdzie może być bezpieczniej, niż tutaj? - Zamilkł, obserwując uważnie reakcje zebranych.

  2. - Dobrze panią widzieć. Byłem pewien, że wśród zebranych nie zabraknie i pani rozsądnego głosu - powiedział Echis. Brzmiał bardzo wiarygodnie - jakby mówił coś absolutnie oczywistego, choć jego twarz jak zwykle nie wyrażała emocji.

    - To sprawa istotna dla tego młodzieńca - rzekł i położył dłoń o nieco zbyt długich i ostrych paznokciach na ramię chłopca. Popchnął go lekko do przodu.

  3. - Jak niemal co dzień od kilku miesięcy, dzięki waszej wielkoduszności - odparł i skłonił się uprzejmie. - Przybyłem dzisiaj z gościem. Śmiałbym więc prosić o zebranie mieszkańców, jako że sprawa jest niecierpiąca zwłoki. Jeśli oczywiście nie macie nic przeciwko - powiedział. Nie mógł oddziaływać na zmarłych tak sukcesywnie jak na żywych, ale wciąż pozostawał dar słowa, na który - jeśli został odpowiednio użyty - mało kto był odporny.

  4. W mniemaniu Echisa chłopak nie wyglądał na dwunastolatka. Pewnie przez to, że był tak koszmarnie chudy i drobny. Widząc gwałtowny napływ wspomnień i łez podał młodemu człowiekowi chusteczkę. 

    - Twój nowy dom może ci się wydawać dość... Niegościnny, ale pewien jestem, że znajdziesz tam przyjaciół -oświadczył będąc niedaleko swojego własnego miejsca zamieszkania. 

  5. Wiedział, że tak się stanie. Wiedział też, że nie mógł powiedzieć nic innego, bo chłopak odkryłby prawdę. Znajdowała się w końcu w pokoju obok. 

    - Twoja matka odeszła w spokoju, Sebastianie. Jestem tego pewien. A więc nie powinieneś się o nią martwić, choć rozumiem, że twoja strata boli. Obawiam się jednak, że nie masz czasu na żałobę - powiedział, zbliżając się do chłopaka. Stanął tuż obok, o krok.

  6. - Bądź rozsądny, nie możesz przesiedzieć całego życia w szafie. Poczekam tu, aż zdecydujesz się wyjść. Mam więcej czasu niż ty, chłopcze - poinformował.

    W tym czasie, uznał, dobrze byłoby usunąć zwłoki z widoku. I tak też zrobił. Podniósł ciało i zaniósł do pokoju obok. Ułożył je na łóżku. Z godnością, czymkolwiek było za życia.

  7. Nieznajomy wślizgnął się do pomieszczenia. Stąpał cicho i lekko. Ubrany był elegancko, choć staromodnie. Buty lśniły w blasku księżyca niby czarne zwierciadła, a płaszcz niemal zlewał się z ciemnością, która go otaczała. Z cieniem kontrastowała tylko jasna, surowa twarz - osobnik z powodzeniem mógłby być grabarzem.

    Podszedł do rannej kobiety i przyklęknął. Z kieszeni na piersi wyjął chusteczkę i otarł krew z jej twarzy.

    - Przechodziłem obok - odparł krótko. - Dlaczego zostałaś postrzelona?

  8. - Niezwykle doceniam twoją troskę. A jednak śniadanie rzadko zabija kogokolwiek innego niż królowie i ważne osobistości polityczne - odparł demon zanim chłopak wyszedł, nie podnosząc wzroku znad książki.

    Dru tymczasem zajmowała się właśnie jedzeniem swojej porcji śniadania. Usiadła na miejscu, które było wolne, przywitała się ze wszystkimi i zaczęła jeść, obserwując co jakiś czas swoich towarzyszy.

×
×
  • Utwórz nowe...