Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Nie przesadzaj, przynajmniej Jedi nie mają z kim walczyć. Ci, którzy żyją, oczywiście. Domyślasz się pewnie, że jesteś jedynym żywym Sithem? Ci durnie uciekli stąd, kiedy tylko usłyszeli o klęsce na Coruscant. Myśleli, że przylecą tu po nich wojska. Selekcja naturalna jest zawsze bezbłędna, bo gdyby zostali w Akademii, nic by się nie stało. Głupia sytuacja, co?

  2. - Chyba nie aż tak dobrze jak się wydaje. Nie jestem pewna, czy po tych kilku tysiącach lat trochę nie oszalałam. Żeby widzieć co się dzieje w Galaktyce często musiałam korzystać z Mocy, a kiedy już widziałam co chciałam... Cóż, świat oszalał razem ze mną.

    Duch usiadł na podwyższeniu obok Arfa i oparł się o grobowiec.

    - Z tym grobowcem faktycznie nie poszło zbyt szczęśliwie, ale uwierz mi, ja też nie bawiłam się potem zbyt dobrze. Zwłaszcza, że tamten truposz pochłonął twoją energię i dzięki niej blokował wejście do grobowca, jakby ta kupa kamieni była cokolwiek warta - prychnęła.

  3. - Wiele tam nie zobaczysz, zostaw.

    Głos odbijał się echem od kopuły pomieszczenia. Był lekko ochrypły.

    Tuż za grobowcem pojawiła się świecąca, półprzezroczysta postać zygerriańskiej Lady Sithów. Przeszła naokoło sarkofagu, by stanąć obok gościa i spojrzeć na niego z góry.

    - Dobrze cię znowu widzieć żywego, Arf. Ostatnio wydawałeś się być nieco mniej chudy. Cóż, ostatnio było trochę ponad trzy tysiące lat temu, może mi się wydawało. Pamiętasz mnie? Nada Darr'et, twoja była mistrzyni.

    Lekko skrzywiła się, wypowiadając słowo "była".

  4. Tunel miał mnóstwo odgałęzień, a na jego końcu mieściła się duża komnata, zabudowana kamienną kopułą z lekkiego materiału. Były na niej zamazane freski, a pod ścianami ustawione były półki wypełnione starymi księgami i zwojami.

    Pośrodku stał sarkofag.

  5. Pod wpływem działań Sitha struktura metalu zmieniła się. Połączenia między cząsteczkami osłabły, stając się podatnymi na działanie niekorzystnych czynników. Miecz świetlny mógł teraz bez problemu przeciąć drzwi, torując tym samym drogę do wnętrza.

  6. Korytarzy i pomieszczeń było mnóstwo, ale część była zawalona. Kilka wejść do grobowców, otoczonych prostokątnymi, kamiennymi ramami było otwartych. Dwa były zawalone, jeden zakryty rzeźbionym kamieniem, a jeden, o okrągłym wejściu, zamknięty był metalowymi, czarnymi drzwiami i do połowy zasypany piaskiem.

  7. Minął kanion i po przelocie nad pustynią trafił do kolejnego kanionu. Z ziemi zewsząd wystawały skalne ostańce, igły i niewielkie wyspy. Wiatr i piach nie oszczędzały tu skał.

    W pamięci Sitha linia dobiegła końca w miejscu, nad którym teraz przelatywał. Miejsce to było niewielką doliną osłoniętą ostrymi zębami skalnymi. Tu także znajdowały się grobowce, a w każdym razie wejścia do nich. Popękane, kilkudziesięciometrowe figury - wierni stróże - wciąż stały na swoich miejscach, walcząc z warunkami pogodowymi.

  8. Żaden z obiektów które mijał nie wyglądał na nic, co znajdowałoby się na mapie. Mogło być to spowodowane tym, że Arf źle zinterpretował drogę i nie zaczął od koperty, która leżała na samym początku, a która mogła przypominać piramidę narysowaną z lotu ptaka.

  9. Myśliwiec czekał na swojego pilota, w przeciwieństwie do gospodarza lokalu, który nie przyszedł się przywitać. Niebo było już ciemne i ze względu na to, że myśliwiec miał sprzęt zapewniający niewidoczność dla większości radarów, udało się bez przeszkód wylecieć z Coruscantu.

    Lot był nużący i w pewien sposób męczący psychicznie, ale ciekawość dodawała Sithowi sił. Hipernapęd został dezaktywowany na niewielkiej odległości przed czerwoną sylwetką Korribanu.

    Stacja na orbicie była pusta - nie świeciły się w niej światła i nie wysyłała żadnych sygnałów.

  10. Jules podszedł do Fernira i pochylił się nad nim, bo ten siedział. Zasugerował, żeby zdjąć słuchawki.

    - Dobra, kolego. Mamy godzinę ze sobą, więc proponuję zrobić coś bardzo, bardzo głupiego. Żeby została najlepiej zapamiętana - wyjaśnił.

  11. - Zaraz coś ci znajdę - powiedziała kobieta i ruszyła szukać wspomnianych wcześniej komunikatorów. Wróciła chwilę później, otrzepując się z kurzu. Wręczyła Arfowi małą płytkę przypominającą trochę szkło. Była przezroczysta i lekka, w lewym dolnym rogu znajdowało się niewielkie wgłębienie.

    - Na oddalone od siebie planety nie zadziała, ale na tej samej i owszem, wystarczy wkroczyć w atmosferę i aktywować, o, tutaj - dotknęła wgłębienia w szybce. Drugi ekran włączył się, a nad nim wyświetlony został hologram pani May.

    - Miałam takich więcej, ale są nieaktywne. No, zabierać swoje tyłki. Nie wiem co na was czeka, ale coś na pewno. I nie tu. - Wręczyła Sydowi egzemplarz i ruszyła po schodach na piętro wyżej.

  12. - Daleko popylasz z tą swoją interpretacją - skomentował Syd z drwiącym uśmiechem. - Po co ktoś miałby ci pokazywać twoją śmierć wypisaną na piasku? Żebyś spisał potomkom testament? To byłoby sensowne, ale nie masz potomków.

    - A może ktoś kazał ci czegoś szukać? Może w ogóle czegoś szukasz? - zapytała pani May.

  13. Znaki rozwiały się, a piach zniknął. Na chwilę znowu zapanowała ciemność.

    Kiedy zniknęła, Arf znowu był w domu najemniczki na Coruscant. Syd wpatrywał się w niego, podobnie jak gospodarz. Flawia przecierała oczy.

    - i co? - zapytał Jedi.

  14. Problem polegał na tym, że nie mógł się poruszyć. W wizji nie istniał w sensie fizycznym - unosił się tylko nad piaskiem.

    Linia zaczynała się od kwadratu, który był przekreślony w środku - wyglądał trochę jak koperta. Potem biegła wzdłuż dwóch prostych linii, od których dochodziły regularne kształty przypominające plany budowli. Każdy miał inny kształt, ale główna linia je mijała. Skręcała wydostając się spomiędzy linii, aby podążać dalej do nieregularnych, kolistych kształtów i błądzić między nimi. Koniec był oznaczony okregiem.

  15. Flawia wstała i przyłożyła dłoń do czoła Arfa, zaciskając lekko palce.

    Sith poczuł impuls, lekką falę Mocy która rozeszła się po jego czaszce. Jakby coś wracało na miejsce, element układanki. Obraz z oczu rozmazał się, pozostały tylko dwa czarne punkty - oczy nautolanki, które rozbłysły białym światłem.

    Sith poczuł na twarzy piasek i ciepły powiew wiatru, dość nieprzyjemny. Ukazał się przed nim obraz - schemat narysowany prostymi liniami na piasku, całkiem wyraźny. Proste linie ciągnęły się pomiędzy dwoma nieregularnymi, tworząc coś na kształt ścieżki.

  16. - Tak, tak, wiem, jesteś nietoperzem i pijesz krew. Też mogę być - stwierdził. Jego skóra zrobiła się biała, pod oczami pojawiły się cienie. Włosy znikły, uszy wydłużyły się i zakończyły spiczasto, a z sinych ust wyrosły dwa ostre zęby. Nosferatu jak się patrzy.

    -Dobrze? Wyglądasz tak w nocy? -zapytał.

  17. - Kawa! Jeśli byłbyś uprzejmy... - odchrząknął Jules, a w środku aż się trząsł. Kawa to więcej energii, tym samym więcej durnych pomysłów. O, tak.

    Przywitał czarodziejka który wszedł do domu.

    - Pijesz krew i gwałcisz, tak? Nieźle. Dobrze, że nikt z nas nie jest płci żeńskiej... Chyba. - Rozejrzał się nieufnie po lokatorach.

×
×
  • Utwórz nowe...