Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Zakon posuwa się naprzód. Nowe technologie do czegoś służą. Konserwatyzm rzadko przydaje się do czegokolwiek - odrzekł i odwrócił się, po czym ruszył w stronę kapsuł. Twi'lekanka nie bardzo wiedziała, co ma ze sobą zrobić.

  2. Tandekhu

    Chwilę po jego wejściu do środka drzwi zatrzasnęły się. Starszy mężczyzna subtelnie oddalał się od archiwum, by poinformować o pewnym niebezpiecznym gościu.

    Eomeer

    - Nic nie wiesz? Panuje choroba! A wy, Jedi, umiecie leczyć! Proszę, chodź ze mną! Mój brat umiera! - Chłopiec wyglądał na przerażonego i zdesperowanego.

    Ragnesh

    - Potajemnie opuścić to miejsce. Nie zamierzam tu siedzieć beczynnie i czekać na śmierć - odrzekła.

  3. - Ona nie potrafi korzystać z Mocy. I na pewno nie odczuwa emocji, zadbałem o to - odpowiedział. - Reaguje na moje rozkazy, to wszystko co potrafi. Jest bezwolna i pusta.

    - Ej, jak nieładnie pan mówi... Ja to bym się obraził - stwierdził Myle.

  4. Nautolanin zgodnie pokiwał głową, a zygerrianin zaśmiał się drwiąco.

    - To maszyna do zabijania. Wyprana z uczuć, stworzona do konkretnych celów - odrzekł i pogładził twi'lekankę po plecach. Ta nawet nie drgnęła, wciąż wpatrując się w jeden punkt za plecami Myle'a.

  5. Avain

    - Ta którą masz teraz. Chwila, tutaj, na tej sali? - Nem wstała szybko i rozejrzała się po pomieszczeniu.

    Tandekhu

    Starzec zamrugał oczami i patrzył na Dartha jakby nie wierząc w to, co widzi.

    - Jak ty się tu dostałeś, co? Idź, weź te swoje zabawki. Dla mnie nie mają wartości. Jestem stary, ale życie mi miłe - szepnął i otworzył drzwi do archiwum.

    - Szybko.

    Eomeer

    Przez kolejne pięć minut nie wydarzyło się kompletnie nic. Po nich zaś poczuł szarpanie za rękaw.

    - Jesteś Jedi? - zapytał ciemnowłosy, brązowooki chłopiec.

  6. Avain

    - Poinformuj mnie, gdyby miał przejąć nad tobą kontrolę, bo stojąc z tymi dwoma mieczami i morderczą miną trochę mnie przerażasz...

    Avain poczuł w głowie ukłucie. Wyczuwał coś dziwnego, zakłócenie... W Akademii przebywał ktoś, kogo być tam nie powinno...

    Eomeer

    Pierwszy bar na który natrafił był zamknięty. Podobnie z drugim i trzecim. Godzina była dość wczesna, to prawda, ale żeby wszystkie tego typu miejsca były zamknięte?

    Ragnesh

    Niemal od razu zaczęła kaszleć, więc zanim nawet robot zdąrzył się odwrócić, założyła maskę.

    - Niewygodna rzecz - skomentowała.

    Tandekhu

    Klony rozeszły się po budynku, aby wykonać zadania. W Akademii nie było dziś wielu Jedi, Tandekhu wyczuwał to.

    Przy wejściu do archiwum siedział człowiek, starzec. Wyglądał jakby spał.

  7. Po złapaniu równowagi stanęła stabilnie na ziemi i jak gdyby nigdy nic odwróciła się i ruszyła powolnym, spokojnym krokiem w przeciwnym kierunku.

    - Chyba jej jednak nie oczarowałeś swoim urokiem - skomentował nautolanin.

    Do sali wkroczył Sith, wysoki, ciemnoszary zygerrianin. Stanął jak wryty na widok Victora, Myle'a i twi'lekanki, która w tym momencie również się zatrzymała.

  8. Ragnesh

    - Podobno jest całkiem nieźle - odpowiedziała. - Nie straciliśmy wiele poza sprzętem, pałac przejęty, wszystkie ważne ośrodki tak samo. - Zygerrianka zastanowiła się chwilę i zdjęła maskę z twarzy, patrząc na nią z obrzydzeniem.

    Tandekhu

    Najtrudniej było ukryć obecność, aby Jedi nie wyczuli żadnego z klonów, żadnej bestii, czy też samego Dartha bądź jego cienia.

    Pokój Rady, bo to na tym tarasie wylądowali, był pusty. Dobry początek.

    - Panie, jakie rozkazy? - zapytał dowódca klonów.

    Avain

    - I tyle? Zwykłe przeczucia? Nie wiem, nie możecie jakoś się nastroić, żeby wam ta wasza Moc mówiła o co konkretnie chodzi? - zapytała Nem ze znudzeniem.

    Eomeer

    - A ja nie jestem co do tego pewna... - stwierdziła. - Musimy się dowiedzieć, o co chodzi.

    Skręciła w boczną, wąską uliczkę.

    - Zadanie dla ciebie, uczniu. Masz się dowiedzieć, co tu się dzieje. Ja również pojde i sprawdzę.

  9. Czego wy chcecie? Ładnie wyszedł. A wy sami nie macie odwagi dawać zdjęć siebie i wystawić się na hejty podobnych sobie.

     

    Ja to jeszcze co prawda nie hejtowałam, ale chyba mogę, nie? Hejt. Ostry hejt. Bulwersujący hejt. I jeszcze może jakiś inny, żeby tamtym trzem nie było smutno.

  10. Avain

     

    - Nie wiem, gdzie jest mistrzyni. Nie jesteś głodny, albo coś? - zapytała Nem. - I co go może tak cieszyć?

     

    Tandekhu

     

    Statek znacznie zwolnił, kiedy przelatywał obok stacji. Reszta statków zniknęła z pola widzenia, a miejsce ich przebywania wiadome było tylko dzięki urządzeniom pokładowym. Powoli wszystkie zaczęły wchodzić w atmosferę Coruscantu, a po kolejnych minutach zawisły wysoko nad Akademią.

    - Panie, myśliwce i kanonierki są już gotowe do startu - poinformował jeden z żołnierzy, wskazując drogę do jednej z kanonierek.

     

    Eomeer

     

    - Zwiad, ot co. Najpierw przejdziemy się po mieście - odrzekła Mara Jade i wylądowała na jednym z lądowisk, płaskim terenie pośród łąk. Wyszła ze statku, a do niej podszedł jeden z Jedi, który nadszedł od strony budynku portu lotniczego.

    - Witaj, mistrzyni - rzekł i skłonił się. Mistrzyni odpowiedziała, a mężczyzna zaczął składać raport. Odszedł w swoją stronę kiedy pokonali już całą płytę lotniska. Mistrzyni ruszyła w stronę miasta, ale zamiast mnóstwa przechodniów, których można było się spodziewać, po ulicach z żółtych płyt z mnóstwem zieleni, po ładnych ulicach, chodziło zaledwie paru ludzi.

     

    Ragnesh

     

    Dihri nie odpowiedziała. Wpatrywała się przez chwilę w swoje stopy.

    - Podobno Mara Jade przyjeżdża dzisiaj na Naboo... - zaczęła. - Nie będzie zadowolona z tego, co tu zobaczy...

     

    Loki

     

    Darth odsunął się nieznacznie, a broń przeleciała obok jego ramienia. Spojrzał z zażenowaniem na Lokiego, po czym ruszył w jego stronę. Skoczył, kiedy był już o parę kroków od Lokiego i uniósł miecz świetlny, aby zadać cios w głowę przeciwnika.

  11. Avain

     

    - Żyje chyba jakoś chłopak, ale lekko nie jest. - Odpowiedziała i po chwili zastanowienia usiadła naprzeciwko Avaina. - Co tam? Pokonałeś te wszystkie swoje lęki, demony i te wszystkie inne? - zapytała.

     

    Mandus

     

    Arya wtargała Mandusa na łóżko i przykryła pościelą. Jego głowy tymczasem nie trapiły żadne mroczne, ani niepokojące sny. Tylko pustka...

     

    Eomeer

     

    Mistrzyni uruchomiła wszystkie układy na statku i gdy wrota hangaru się otwarły, rachtowiec wyleciał. Ustawiła nawigację na Naboo i krótko po opuszczeniu planety wykonała skok w nadprzestrzeń. Niedługo potem zamajaczyła przed nimi sylwetka Naboo.

     

    Ragnesh

     

    - Bolą mnie płuca, boli mnie brzuch od kaszlu. Nie takie rzeczy przeżyłam, z tym też sobie poradzę - odparła. - Nie wiem tylko, jak z innymi. Trzeba im pomóc, a nie ma na tyle sprzętu.

     

    Tandekhu

     

    Po skokuw nadprzestrzeń pojawiły się sygnały, mówiące że statek został ukryty i jest niewykrywalny przez radary. Powoli zbliżali się do Coruscantu. Klony były już gotowe - podobnie jak reszta załogi.

  12. Avain

     

    Zdecydował się wyjść z transu kilka godzin później. Przez niewielkie okienka w sali wpadało światło, ukazując wirujące w powietrzu drobinki kurzu. Avain czuł się dobrze. Był wypoczęty. Drzwi sali otwarły się kilka minut później i do środka wejrzała Nem.

    - Ty dalej tu siedzisz? Popadasz w pracoholizm, Avain. To jeszcze gorsze niż narkomania - zażartowała.

     

    Eomeer

     

    Mistrzyni przytaknęła i ruszyła w kierunku hangaru w Akademii. Po drodze witała bądź żegnała się z kilkoma innymi Jedi, aż dotarła na miejsce. Na nią i padawana czekał już przygotowany, lśniący, mały frachtowiec. Mistrzyni wsiadła do środka i wskazała siedzenie Eomeerowi.

     

    Mandus

     

    Dziewczyna przyklękła obok Mandusa i objęła go.

    - Nie wiem, może idź się teraz połóż, co? - zapytała.

     

    Tandekhu

     

    Rozkaz pojawił się niecałe pół godziny później i statki opuściły stację kosmiczną. Z Darthem skontaktował się jeden z przywódców, przebywających na innym statku.

    - Generał Myso. Uda nam się przebywać na Coruscant bez ujawniania się około pół godziny., Wystarczy to na wejście i zaatakowanie celu niepostrzeżenie. Jakieś dodatkowe rozkazy, panie? - zapytał.

     

    Ragnesh

     

    - Sprawdzimy to jeszcze. Proszę odpoczywać - zalecił medyk i wyszedł. Niezbyt gadatliwy jedi wyszedł za nim, więc w pomieszczeniu został tylko Ragnesh, Dihri i droid medyczny, mieszający jakieś substancje o różnych kolorach.

    - To nie złapało tylko nas - odezwała się zygerrianka.

     

    Loki

     

    Sith dalej stał tam, niewzruszony.

    - Wiesz, że potrafię walczyć bez zmysłu wzroku? - zapytał. Wyjął żółty miecz świetlny o dwóch ostrzach i stanął w pozycji obronnej.

  13. Loki

    Wszyscy którzy stali na lądowisku wkroczyli do statków, te zaś uniosły się w powietrzu i już kilka minut później zniknął na niebie ostatni z nich.

    Na lądowisku pozostała tylko jedna postać. Wysoki mężczyzna rasy kage, o długich, czarnych włosach. Powoli odwrócił się i spokojnym krokiem zaczął się oddalać.

  14. - Nie aż tak - odpowiedział krótko. - Chodź. Lepiej, żebyś jeszcze na chwilę się położyła. Chyba, że wolisz żebym zostawił cię samą, ale i tak wolałbym, żebyś była  w tym czasie w domu. To jak? - Położył rękę na ramieniu Sophie.

×
×
  • Utwórz nowe...