Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Mandus

     

    - Nie - odpowiedział, ale się nie podniósł. Dalej leżał na podłodze, a miecz świetlny leżał o dwa kroki od Kyle'a.

     

    Ragnesh

     

    - Nie zdążyłam przejść całego - odpowiedziała. - Zaczęły atakować.

    Kiedy dobiegli do krat, okazało się, że woda z tunelu zmienia się w kilkudziesięciometrowy wodospad do rzeki płynącej między skałami. Natomiast skała z której wychodził tunel, była zupełnie gładka, porośnięta tylko śliskim mchem. Dihri  zaczęła przecinać kraty mieczem świetlnym.

     

    Avain

     

    Droid również Avaina przeniósł na transportowiec. Po wyczyszczeniu i opatrzeniu ran spróbował przywrócić mu przytomność.

     

    Tandekhu

     

    Kiedy już wyszli na zewnątrz, Flosa ustawiła się w pozycji obronnej, ale nie zaatakowała. Nie chciała zrobić pierwszego ruchu.

  2. Imię: Dharia
    Pochodzenie: Hammerfall
    Rasa: Redgard
    Archetyp: skrytobójca
    Wiek: 21 lat
    Wygląd:

    tumblr_static_b3c7ci7cjo8ckg0o0wok0s4ww.

    Krótka historia życia:  W wieku siedemnastu lat została przemieniona w wampira. Po tym zdarzeniu opuściła rodzinne ziemie i została członkiem klanu Volkihar.
    Organizacja: Klan Volkihar
  3. Tandekhu

     

    Starania Flosy trwały pół godziny i nie udało jej się trafić Cienia mieczem, z drugiej strony też ani razu nie upadła i cały czas broniła się rzed atakami.

    - Mogę spróbować walczyć na zewnątrz? - zapytała.

     

    Mandus

     

    Mistrz upadł na ziemię i znowu znieruchomiał. Widać było, że oddycha, ale dlaczego się nie ruszał?

     

    Avain

     

    - Czy mogę jakoś pomóc? - zapytał droid. - Muszę pana opatrzyć, jest pan ranny - dodał, jakby poprzednie pytanie było tylko wstępem, bez większego znaczenia - nie ważne, czy Avain by się zgodził, i tak miał się poddać opatrywaniu ran.

     

    Ragnesh

     

    Zygerrianka ruszyła przed siebie. Kilkadziesiąt metrów przed sobą zobaczyli koniec tunelu - woda spływała w dół i słyszeli jej szum. Problemem mogły być tylko kraty zasłaniające przejście...

  4. Z cienia wyszedł kot. Wielki, pasiasty kot o długim futrze, najokazalszy dachowiec jakiego kiedykolwiek Charles widział. Połowę jednego ucha miał odgryzioną, a przez jedno oko przechodziła blizna, ale ciągle wyglądał dostojnie.

    - Jestem kotem. Przyszedłem, bo chciałem przyjść - odpowiedział.

  5. Mandus

     

    Mistrz przybrał dokładnie taką samą pozycję jak Mandus i uśmiechnął się drwiąco. Zamarł. Nie zamierzał pierwszy atakować.

     

    Tandekhu

     

    - Dobrze. - Flosa odetchnęła głęboko i zaatakowała cień. Wciąż nie czuła gniewu, ale teraz starała się bardziej wspomóc Mocą i przewidywać ruchy Cienia. - Do jakiego momentu mam walczyć?

     

    Ragnesh

     

    - Zgoda. - Zygerrianka przeskoczyła na chodnik pod przeciwną ścianą tunelu i przygotowała się do ciśnięcia Mocą w rakghule. - Już?

     

    Avain

     

    Transportowiec pojawił się już chwilę później. Wyszedł z niego droid medyczny, prowadząc za sobą poduszkowiec, na którym miał położyć rannego.  Po całej operacji poduszkowiec wrócił na pokład.

    - Nie został zraniony w serce - poinformował robot.

  6. - No przecież nie będziemy tak stać w progu! - Mona otwarła drzwi i weszła śmiałym krokiem do środka. - Czołem, towarzysze!

    Odpowiedział jej niewyraźny pomruk powitań.

    Budynek miał dwa piętra. Podłoga skryzpiała niemiłosiernie przy każdym, najlżejszym naciśnięciu. Naprzeciwko drzwi znajdowało się nieszczelne okno, po prawej od drzwi był kominek, w środku którego płonął ogień.

    Wethat zdjął płaszcz i powiesił go na krzywym wieszaku obok drzwi.

    - Moi drodzy, oto nasz nowy towarzysz, Jaenr! - powiedział wesoło. - A teraz przedstawię ci wszystkich. To jest Manda, wróżka zębowa - wskazał na chudą dziewczynę o rudych, kręconych włosach i smętnym spojrzeniu zza grubych jak dna butelek okularów. Manda uśmiechnęła się, ukazując komplet ostrych, trójkątnych zębów.

    - To jest Harr Toporsson - wskazał na krasnoluda o czarnej brodzie i zielonych oczach łypiących groźnie spod gęstych brwi. Krasnolud uniósł dłoń w geście powitania.

    - A to jest Cień - wskazał na pustą przestrzeń pod kanapą, spod której łypała para zielonych oczu. - Nie wiemy, czym jest Cień. Cień też nie wie, czym jest.

     

    Na Charlesa z ciemności gapiła się para żółtych oczu o okrągłych źrenicach.

  7. Nautolanin zbliżył się do parki i zaczął coś tłumaczyć, żywo gestykulując i czasami zerkając na Victora. W rękach cały czas trzymał ową puszkę. Po chwili kobieta pokiwała głową, a chłopak wrócił do Victora.

    - Możesz z nimi pogadać, ale jeśli zostawisz broń jakiemuś strażnikowi. Bez niej też sobie dobrze radzisz... - poinformował.

  8. - To ten... Poczekaj, pójdę do nich i wytłumaczę może całą sytuację? - zapytał niepewnie. Pokój podzielony był na dwie części - większą, z różnymi gablotami, w których spoczywały stare, poniszczone kartki papieru, różne dziwne kawałki metali, a nawet holokron.

    W drugiej części, dalszej, znajdował się pokój dzienny. Był na podwyższeniu, ale nikogo tam nie było. Wszyscy byli w części z gablotami, między innymi podstarzała kobieta o farbowanych na czarno, krótkich włosach i stary twi'lek. Obok nich wszędzie byli strażnicy.

  9. Avain

     

    Mihre upadł z hukiem, kiedy siatka przestała działać. Próbował doczołgać się do Avaina, ale znieruchomiał w połowie drogi - stracił przytomność.

     

    Ragnesh

     

    Za nimi rozbrzmiały kolejne pluśnięcia - rakghuli faktycznie musiało być więcej i to sporo więcej. Korytarz skręcił w lewo i zwężył się jezcze bardziej - nie dało się już nim biec, a jedynie przesuwać bokiem, ostrożnie.

    - Chyba mamy problem - stwierdziła Dihri.

     

    Tandekhu

     

    - Jak mam walczyć bez spokoju? Kiedy się denerwuję, mam problem ze skoncentrowaniem się. - Odbiła pierwszy cios cienia i utrzymała się na nogach, kiedy posłał przeciwko niej słabą falę Mocy.

     

    Eomeer

     

    - Teraz wywołam u ciebie ból, a ty postarasz się go zwalczać. Musisz być cały czas spokojny i skupiony... - Eomeer zaczął odczuwać obiecany ból. Najpierw lekki, w głowie, potem powoli przechodzący na całe ciało.

  10. Tandekhu

     

    Flosa odskoczyła do tyłu, zastanawiając się jak zadziałać. Aktywowała miecz i to właśnie nim próbowała się bronić się zarówno przed atakami cienia, jaki i mistrza. Dość szybko poległa, kiedy próbowała obronić cios mistrza, a jednocześnie zaatakował cień. Upadła na ziemię.

     

    Eomeer

     

    - Eomeerze, jeśli można, zostaw mnie decyzję o kontynuowaniu bądź przerwaniu treningu - odpowiedziała złośliwie Mistrzyni. - Cierpliwości, bo tego wciąż ci jej brakuje... Czas na medytację!

     

    Ragnesh

     

    - Nie czas na cholerne pogawędki. Wiesz ile jeszcze jest tam tych drani? Biegiem! - powiedziała i ruszyła chodnikiem w ciemność. - Wpuścili nas tu specjalnie. Nie wiem, czy jest tu jakiekolwiek wyjście, ale nie widzi mi się dołączenie do grona tych karłów.

     

    Avain

     

    Hysalrianin wił się w skurczach pośmiertnych wywołanych uszkodzeniem układu nerwowego.

    - Gdzieś tam powinien mieć coś do odczepienia tej siatki - wysapał Mihre, przypominając o sobie.

  11. Nautolanin spojrzał na Victora z nieukrywanym podziwem.

    - Rany, to było niesamowite! I zrobiłeś to tak łatwo, ło! - powiedział. - Dobra, chodźmy dalej...

    Poprowadził Victora korytarzem na wprost, do następnych ogromnych wrót, potem na prawo i potem pod następne zdobione wrota.

    - Za tamtymi drzwiami siedzi mnóstwo strażników. Wiesz, na zewnątrz były kamery... - powiedział.

  12. Niestety, zbroja skutecznie tuszowała te konkretne walory, na których zobaczenie miał nadzieję Jaenr. Wkrótce stanęli przed rozwalającą się, drewnianą ruderą wyglądającą jakby przeżyła kilka pożarów, powodzi i wizytę kilku magów. Nie było deski, która byłaby cała.

    - Oto i nasza kwatera! - Wethat aż promieniował dumą.

     

    Dwa miejsca dalej siedziała wysoka postać skryta pod czarnym, długim płaszczem. Do Charlesa podszedł barman.

    - Co podać? - zapytał.

  13. Ragnesh

     

    Po chwili pluskanie ustało. Stwór był zdecydowanie martwy. Rozległy się kroki ze strony, z której Ragnesh przyszedł.

    - To nie rakghul, to ja! - ostrzegła zygerrianka, zbliżając się do Ragnesha.

     

    Eomeer

     

     

    Mistrzyni zablokowała miecz Eomeera w ostatniej chwili. Zaskoczył ją. Uśmiechnęła się do ucznia i nie odpowiedziała atakiem.

    - Świetnie - pochwaliła i opuściła miecz. - Bardzo dobrze, chociaż podczas walki jesteś zbyt przewidywalny.

     

    Tandekhu

     

    Uczennica stała w miejscu i patrzyła na Dartha ze spokojem, chociaż spokojna nie była. Starała się przeciwstawić naciskowi ze strony Mistrza. Skupiła się, aby zablokować jego oddziaływanie na swój umysł i zaczęła medytować.

     

    Mandus

     

    Kyle zatoczył się, ale utrzymał równowagę i wznowił atak. Wysłał falę Mocy na ścianę za Mandusem, a ta odbiła się i uderzyła Jedi w plecy.

     

    Avain

     

    Zanim otrzymał kolejną dawkę halucynacji, uniósł miecz i trzymał go chwilę nad klatką piersiową Mihre. Jedi zapewne podtrzymywał miecz Mocą, ale nie udało się to długo. Hysalrianin wbił ostrze, a Mihre jęknął. wężowaty  runął na podłogę i zaczął zwijać się w konwulsjach wywołanych oddziaływaniem na umysł przez Avaina.

  14. - Jak to: gdzie? - zapytała Mona. - Do naszej niesamowitej siedziby w Ankh Morpork! - Objęła Jaenra ramieniem i ścisnęła mocno. - To już niedaleko. Czujesz tę niesamowitą aurę zwycięstwa?

    Istotnie, aura była, chociaż nie było pewnym, czy akurat zwycięstwo miało zapach zgnilizny, mokrego szczura i wszystkiego, czym mogła pochwalić się uliczka którą akurat przechodzili.

     

    Sekretarka czekała w swoim pokoju, popijając smętnie herbatę i wpatrując się w stertę papierów z narastającą ilością myśli samobójczych. Czekała na kolejnego, kto przyjdzie zgłosić wykonanie zadania. Wszystko pięknie, ładnie, ale to nie skrytobójcy, a właśnie ona miała tu najgorszą robotę. Wsadzić komuś sztylet między żebra. Phi. co innego uporządkować te wszyskie akta...

  15. - Tak jest - powiedział. Założył na głowę kaptur, a głowoogony schował tak, aby były jak najmniej widoczne. Poprowadził Victora przez brudne ulice z niskimi domkami. Minęli też targ z niewolnikami, aż dotarli do tej bogatszej dzielnicy. Niemal każdy miał tu swój niewielki, kiczowaty, brzydki pałac, którego powstanie spowodowane było kaprysem. Chłopak zatrzymał się pod jednym z takich pałacy. Okrągłym,  zbudowanym z kamiennych bąbli. Nautolanin podszedł do wejścia, którego oba skrzydła (złote, zdobione) były otwarte, Stało przy nich dwóch twi'lekańskich strażników.

    - To ten... Ja z zamówieniem przyszedłem... - chłopak odchrząknął. - ... Z Tythonu.

    - Zamówienie obejmowało też cyborga? - zapytał jeden ze strażników.

    - Tak? - zapytał z nadzieją nautolanin, uśmiechając się.

    - Nie. Wejdziesz sam.

  16. Fluttershy po kilku minutach drogi pokonała mostek nad zamarzniętym strumieniem i weszła do swojego domku - również drzewa. Zdjęła z szyi szalik, powiesiła, po czym ruszyła na wyższe piętro.

    Z szafy wyjęła niewielki koc i położyła na nim Drago - delikatnie, żeby nie naruszyć żadnej z potencjalnie uszkodzonych kości. Przykryła go i znowu nasypała ziarna, a obok ustawiła miskę z wodą.

×
×
  • Utwórz nowe...