-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
- Nie musisz. Jedna stałą oparta o ścianę domu - powiedział James. Wstał z łóżka i ruszył do przedpokoju, żeby spróbować otworzyć drzwi wejściowe. Na szczęście, niepotrzebny był zamek. Dało się je otworzyć od środka.
-
Nad Tythonem, planetą Głębokiego Jądra, zapadała noc. Niegdyś zamieszkana, dzisiaj zupełnie opustoszłała planeta, była w większości zarośnięta lasami. Jedynie ruiny przypominały o wydarzeniach sprzed wielu, wielu lat...
Czy na pewno była niezamieszkana?
U podnóża pewnej góry porośniętej drzewami znajduje się pewien nieduży budynek. Zaledwie chatka, otoczona skałami, trudna do zauważenia w tak gęstych zaroślach i w takich ciemnościach.
Wszystkie stworzenia żyjące niedaleko wiedzą, że i owszem, mały budynek jest zamieszkany, a jego mieszkańcowi nie wolno wchodzić w paradę...
-
Tandekhu
Flosa siedziała w jednej ze swoich mniejszych komnat, odwrócona tyłem do wyjścia. Medytowała.
Bestie nie wyczuły obecności nikogo obcego w pałacu.
Avain
- A co jeśli powiem ci, Jedi, że to ty powinieneś pogodzić się z przegraną? - zapytał. Z bliska Avain zauważył, że owy książę wcale nie jest oślizgły - jego łuski były raczej suche, chociaż odbijało się od nich światło. Hysalrianin odwrócił się do dwójki Jedi i zmierzył ich wzrokiem. Miał cztery, czarne oczy.
Eomeer
Ciężar zelżał nagle. Mistrzyni uniosła oba metalowe słupy i odłożyła na miejsce. Stanęła naprzeciwko Eomeera z rękami założonymi za plecami i kamiennym wyrazem twarzy.
Ragnesh
- Na pewno nie "w ogóle". Jestem Dirhi - odpowiedziała. Spróbowała wbić miecz w klapę, ale gdy tylko ostrze zbliżyło się do metalu, zygerrianka została odepchnięta dwa metry dalej, pod ścianę. Syknęła gniewnie. klapa chroniona była przez pole siłowe.
-
- Nie masz za co - odpowiedział. - Myślę, że musimy zrobić pogrzeb - powiedział po chwili, gładząc Sophie po ramieniu w pocieszającym geście.
-
Tandekhu
Przez okna w pałacu wpadło słabe światło szarego świtu. Panował jeszcze przenikliwy, nocny chłód.
Mandus
Mistrz falą Mocy odepchnął Mandusa i trzasnął nim z całej siły o ścianę, aż zahuczało. Wstał i ruszył w jego kierunku z włączonym mieczem świetlnym.
Eomeer
- Zginiesz, jak twoja mistrzyni. Zabiję cię - zagroziła zabranka i wyszczerzyła swoje ostre zęby. Mimo to, Eomeer nie zwracał już na nią uwagi, więc straciła nieco na swoich wpływach...
Avain
Schody zaprowadziły ich niżej, a przechodząc obok jednej z otwartych komnat Avain zauważył w niej hysalrianina. Wysokiego, bo miał powyżej dwa metry. Cztery ręce miał założone za plecami i był odwrócony do okna.
Ragnesh
Jedi wyciągnęła swój miecz świetlny - granatowy, i poświeciła nim, aby znaleźć klapę w sklepieniu. Okazało się, że pokój jest bardzo niski. Była również klapa - prostokątna, metalowa.
-
James wstał i wyszedł z pokoju. Wrócił po chwili z prześcieradłem, które rozłożył na ziemi i przeniósł na nie ciało, po czym delikatnie zawinął.
Usiadł obok Sophie, objął ją ramieniem i przytulił.
-
Eomeer
W głowie Eomeera pojawił się obraz Marisy Brood. Patrzyła na niego z nienawiścią, wykrzywiając twarz w bezgranicznej pogardzie.
Tandekhu
Cząsteczki kryształu wokół pęknięcia znów zmieniły stan skupienia i rozpuściły się. Po chwili zaczęły twardnieć i układać się tak, aby to konkretne miejsce było silniej zabezpieczone przed uszkodzeniami mechanicznymi. Spowodowało to powstanie czarnej, cienkiej wstęgi widocznej wewnątrz kryształu. Moc, której używał Sith wzmocniła budowę kamienia i już po chwili był on gotowy.
Avain
- Nie dziwi cię, że powiedział niewolnikom gdzie będzie? - zapytał zabrak, zrównując się krokiem z Avainem.
Ragnesh
- Wyczuwam, że jesteśmy w zamkniętym pomieszczeniu - odpowiedziała. Rozprostowała kości z trzaskiem. Faktycznie, kiedy wpadli do dziwnego miejsca, musiała zamknąć się za nimi jakaś klapa.
-
-
Ostrze na początku sprawiało opór. Trudno było przebić kość, zwłaszcza z tak bliskiej odległości. Po chwili wysilania się jednak czaszka pękła z nieprzyjemnym strzyknięciem, a metal zagłębił się w miękkiej tkance mózgu. Na skórze pojawiły się krople krwi, które zaczęły wypływać z rany. Hannah znieruchomiała i opadła na podłogę, tym razem już zupełnie bez życia.
-
Tandekhu
Po kolejnych manipulacjach i zmianach kryształ był gotowy - bordowy, podłużny kamień o ostrych krawędziach. Pojawił się jednak jeden problem - kryształ zaczął pękać.
Eomeer
Mistrzyni ponowiła próbę wdarcia się do umysłu Eomeera, krążąc powoli wokół niego. Na razie atak był bardzo słaby, ale zaczynał wzrastać.
Avain
- Musimy go przepytać i wtrącić do więzienia. Gdzie jest ten książę i Hutt, o którym mówisz? - zapytał Mihre staruszki.
- Hutta nie widzieliśmy od wczoraj. Książę może być na dole, pod pałacem. Tak mówił - podkreśliła słowo "mówił".
-
- Mam to zrobić? - zapytał, patrząc Sophie prosto w oczy i powstrzymując zombie przed wstaniem. Uważał, żeby Hannah przypadkiem go nie podrapała - naciągnął rękawy na dłonie. Pytał wprost, czy ma zabić Hannah, ale nie był w stanie inaczej ułożyć pytania.
-
Avain
- Jeśli nic mu nie zrobicie? Nie. Zrobił z nas niewolników. On i cała ta jego banda, ten obrzydliwy Hutt. Zamordowali mojego syna, który był tu strażnikiem. Rozpanoszyli się po Naboo i konsekwentnie je niszczą! Chcę widzieć, jak jego ohydny, gadzi trup gnije! - Warknęła staruszka z nienawiścią. Po tłumie rozszedł się pomruk aprobaty dla jej słów.
Eomeer
Był dość ciężki i trudny do utrzymania. Mistrzyni podniosła kolejny i również przeniosła go nad ucznia.
- Gotowy?
Ragnesh
- Ja zawsze jestem dobrze poinformowana - odparła niezbyt skromnie. Drzwi do wieży kontroli lotów były zamknięte. Droid R-3 zbliżył się i znowu próbował rozmontować elektryczny zamek.
Wtedy rozległ się huk. Ragnesh przez chwilę nic nie widział przez chmurę dymu. Prawdopodobnie w drzwi wsadzone były ładunki wybuchowe, przez przypadek aktywowane przez droida.
Zaraz po wybuchu Jedi poczuł, że podłoga pod nim się zapada, a chwilę później uderzył o podłoże trzy metry niżej. Zaraz po nim spadła zygerrianka. Wszędzie wokół była ciemność.
Tandekhu
Krew powoli zaczęła krzepnąć. Jej cząsteczki wiązały się powoli i krystalizowały. Po kilkunastu minutach krew nie była już płynna. Przypominałą skupisko drobnych kryształków soli odparowanych z wody.
-
Tandekhu
Trup terentateka wybuchł i zniknął w chmurze pyłu.
Cień czekał przed pałacem, tak, jak go zostawił Sith.
Eomeer
- Usiądź - powiedziała Mistrzyni. Podniosła Mocą jeden ze słupów i trzymała nad Eomeerem.
- Trzymaj.
Mandus
Kyle Katarn powstrzymał atak Mandusa na tyle, aby pozostać w pozycji pionowej. Wyjął swój niebieski miecz i również się na niego rzucił, próbując ciąć po nogach.
Avain
- A jak dla mnie wyglądacie na Jedi - stwierdziła pewna staruszka, stojąca niedaleko Avaina. W jej twarzy było coś, co sugerowało, że nie jest głupia. Trudno zresztą było nie rozpoznać w nich Jedi - Mihre wciąż stał z włączonym mieczem świetlnym. Wyglądał teraz na nieco zakłopotanego.
- Hmm.. tak, ten... Ekhm. - Wyłączył miecz.
Ragnesh
Po kilkunastu minutach walki wszystkie droidy leżały na ziemi. Zygerrianka bez słowa ruszyła korytarzem, wyłączyła swój miecz świetlny.
- Piętro wyżej powinno być centrum dowodzenia - poinformowała.
-
Avain
- I to szybko. Może jeszcze uda nam się złapać tego ich księcia... - powiedział Mihre i ruszył w kierunku schodów w górę.
Drzwi do sali tronowej były otwarte i stał tam tłum zdezorientowanych niewolników.
Tandekhu
Terentatek, który akurat pożerał k'lor'sluga wyglądał na nieco zdziwionego, kiedy zabrak zaatakował. Nie zdążył się obronić, bo padł na ziemię, nieprzytomny.
Mandus
- Och, sprawa honoru... Niech będzie - odpowiedział Kyle Katarn i ruszył w kierunku sali treningowej. Gdy wszedł do środka, odwrócił się do Mandusa i czekał, wciąż złośliwie się uśmiechając.
Ragnesh
Drzwi otwarły się i niemal od razu w stronę Jedi poleciały strzały wymierzane przez nieco ulepszone droidy B1 - widocznie ktoś zadał sobie wystarczająco trudu, aby zebrać wraki i poskładać je w całość.
Eomeer
Mara ponowiła próbę wdarcia się do umysłu Eomeera, ale tym razem bariera była wystarczająco silna, więc zaprzestała prób.
- No i gratulacje - powiedziała z uśmiechem. - Widzisz? Udało się. Z czasem będę zwiększać natężenie ataków, więc i twoja bariera będzie mocniejsza...
-
Nick: Ja nie wiem normalnie, jak można taki nick wymyślić. DEZAPROBATA
Awatar: Jakiś taki dziwny... Wyglada jak z anime, albo mangi...
Sygnatura: Kto to, Vinyl czy Octavia?
User: Okropny, straszny człowiek. Słucha kitowej muzyki i nicz nie umie. Przykro mi.
- 1
-
Nick: Do dzisiaj nie mam pojęcia o co chodzi w tym nicku, weź mnie kiedyś oświeć.
Awatar: Dziwny, zszywany pieseł, ale obrazek jest ładny, więc aprobuję
Sygnatura: Taka trochę minimalistyczna. Ładna.
User: W porządku. Miły ostatnio nawet... Saj, czy to jest spisek? ;____;
-
Nick: Od SWAGu można umrzeć, pamiętaj.
Awatar: Dość prosty, niezbyt zaskakujący, ale przynajmniej ładny.
Sygnatura: Puste biurko jest prawdopodobnie oznaką, że ktoś się dopiero wprowadził.
User: Widzę pierwszy raz na oczy, albo wcześniej jakoś umknęła mi jego obecność.
-
Mandus
- Spojrzałem na ciebie i twoje niezdecydowanie - odparł z uśmiechem.
Avain
Mihre przyjrzał się zamkowi w drzwiach, wyjął z kieszeni niewielkie, metalowe urządzenie przypominające długopis i zaczął manipulować nim przy elektronicznym zamku. Po chwili drzwi się rozsunęły i do środka wkroczyły droidy.
- Czekamy na rozkazy.
Tandekhu
Kilkaset metrów od dartha Tandekhu kręcił się jeden Terentatek. Oprócz tego z wnętrz grobowców dochodziły sygnały o obecności shyracków i k'lor'slugów. Dalej na pustynii znajdowały się gniazda hssissów.
Eomeer
- Co mówiłam przed chwilą? - zapytała, zeskakując z środkowego palika. Podeszła do Eomeera i chwyciła go za brodę. Podniosła wyżej, nawiązując kontakt wzrokowy. - Nie użalamy się nad sobą, a ty dodatkowo pomyśl o ambicjach i o tym, co chcesz osiągnąć.
-
Tandekhu
Niedługo później dotarli do pałacu. Zeltronka odczuwała duże zmęczenie, ale i tak była zadowolona, że dobiegła bez potknięcia się do celu.
- Co mam teraz zrobić? - zapytała.
Avain
Pod drzwiami stała tylko dwójka żołnierzy, odwrócona do wrót plecami, jakby trzymali wartę. Od razu zauważyli Mihre, więc wyciągnęli broń i zaczęli strzelać. Zabrak przekazał Avainowi w myślach, że ma nie zabijać żadnego z ludzi.
Sam odbijał strzały mieczem świetlnym, a kiedy zbliżył się na wystarczającą odległość, Mocą przycisnął jednego z żołnierzy do ściany, tak, aby ten nie mógł się ruszać.
-
Avain
Mihre skinął głową i ruszył cicho w kierunku korytarza prowadzącego do wind i schodów. Zdecydował się na schody.
- To atakujemy z zaskoczenia, tak? A potem otwieramy drzwi? - upewnił się.
Eomeer
Zaatakowała ponownie, próbując przełamać barierę Eomeera i skłonić go, żeby zeskoczył ze słupka. Mentalny rozkaz zdawał się być coraz cięższy i coraz bardziej natarczywy.
Mandus
- Nie, nie, bez problemu. To była tylko propozycja. Bo wiesz? Mnie się ani trochę nie nudzi... - odparł obojętne Kyle, przyglądając się teraz swoim wyprostowanym palcom prawej dłoni. Lewą miał założoną na piersi.
Ragnesh
Wskoczyła do środka. Znaleźli się w korytarzu bardzo podobnym do poprzedniego, z dwóch stron znajdowały się grube, metalowe drzwi, ale prawdopodobnie nie trzeba ich było wysadzać, ani przebijać. W środku czekał już droid astromechaniczny z serii R3, o srerbnym zabarwieniu. Podjechał do drzwi po lewej i zaczął kombinować przy zamku.
-
Pozwól, że przedstawię to w postaci listy:
Hunter - Imperium Uboju
Hunter - Imperium Trujki
Jelonek - BaRock (bez tekstu, ale muzyka bardzo ciekawa)
Oprócz tego są takie zespoły jak Carrion, Chemia, Luxtorpeda wciąż istniejące TSA (Markowi Piekarczykowi głosu odmówić nie można) i kilka innych, bardzo dobrych.
-
- Odsuń się, proszę - odpowiedział James. Jak na zawołanie, Hannah zazgrzytała zębami i rozpoczęła próby powracania do pozycji siedzącej. Kiedy James spróbował ją powstrzymać, chwytając za ręce i przyszpilając do podłogi, zaczęła wścielke charczeć i syczeć, a potem spojrzała na Sophie, cały czas marszcząc nos i makabrycznie wykrzywiając twarz. Miała zupełnie inne oczy, jakby wyblakłe, rozmyte na brzegach tęczówki. To nie były już oczy jej matki.
-
Tandekhu
Flosa również przyspieszyła, ale nie ze strachu przed bestiami. Nie odczuwała przed nimi lęku, chociaż wiedziała, że są w stanie ją zabić. Skupiła się na tym, żeby dotrzymać kroku mistrzowi.
Mandus
- Ale ćpunów i innych takich znajdziesz najłatwiej na dolnym piętrze - odparł Katarn.
Avain
Mihre ruszył przodem i aktywował swój miecz świetlny. Zbliżył się do wrót i przystanął.
- Ty tu poczekaj, a ja pójdę otworzyć droidom. Co sądzisz o tym pomyśle? - zapytał szeptem.
Ragnesh
- Ani nie jestem podwładnym, ani przyjacielem - odparła chłodno zygerrianka i zmierzyła Ragnesha wzrokiem, od którego można było zamarznąć. Poprowadziła go kilkadziesiąt metrów dalej, do sporej wyrwy w ścianie. Metal na brzegach wciąż się jeszcze żarzył.
Eomeer
Poczuł silne uderzenie w głowę.
- Ja ci dam, użalać się nad sobą. Wstawaj raz-dwa i biegiem kontynuować trening. Nie wydaje mi się, żebym pozwoliła ci zejść - powiedziała Mara.
-
- Hannah? - zapytał James, wpatrując się w nią z kamiennym wyrazem twarzy. Zwróciła twarz w jego stronę, ale nie odpowiedziała. Niebo rozjaśniało się - był świt, ale wciąż było dość ciemno. Hannah oddychała ciężko, chrapliwie.
- Sophie... - odezwał się James. Przełknął ślinę, a serce biło mu, jakby miało zaraz wyskoczyć z klatki piersiowej. - Nie czuję pulsu.
Equestria: Apokryf
w Archiwum RPG
Napisano
W Equestrii trwała zima, ale o wiele lżejsza niż ta, do której przyzwyczajony był Drago. Chwilowo nie padał śnieg - zbliżał się wieczór i znaczna większość kucyków siedziała już w swoich domach, ponieważ zapadł już zmierzch. W całym Ponyville paliły się światła, a kucyki powoli przygotowywały się do snu...